O dwa słowa za dużo.VII

Przez dłuższą chwilę powtarzałam sobie te zdanie w myślach aż w końcu wybuchłam głośnym śmiechem.Chwyciłam się najbliższego krzesła stojącego przy mnie i usiadłam na nim.Nadal się śmiejąc spojrzałam na Kaspiana,miał poważną minę więc przestałam.Otarłam wierzchem dłoni łezkę z kąta oka.Nastającą ciszę przerwał Kaspian a mnie po jego słowach wmurowało.
-Nie żartuję,jest naprawdę wiele rzeczy o których nie wiesz.
-W takim razie zamieniam się w słuch.-Zaśmiałam się.
-Katherine na miłość boską!-Warknął.-Ja nie żartuję.
-Takie żałosne argumenty możesz sobie w dupę wsadzić.Nie zatrzymasz mnie tu takimi marnymi kłamstwami.Moi rodzice nie żyją,byłam na ich pogrzebie to co mówisz jest niedorzeczne!
-Dobra nie mam zamiaru z tobą dyskutować,chodź.
-Nigdzie nie idę chyba oszalałeś.
Nie odpowiedział chwycił mnie za ramię.Wykrzywiłam się z bólu jak widać jeszcze do końca się nie zrehabilitowało.Wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do limuzyny.Nie miałam pojęcia gdzie jechaliśmy,pierwsze co przyszło mi na myśl to że znów mnie gdzieś wywiezie.Przeraziłam się ale szybko to minęło gdy zobaczyłam,że wjechaliśmy do centrum miasta.Paryż,wieża Eiffla zawsze marzyłam żeby ją zobaczyć w pewnym sensie to dzięki mężczyźnie siedzącemu obok mnie.Siedział oparty o siedzenie z bardzo ponurą miną,teraz dobrze było widać jego kości policzkowe,oczy miał pociemniałe można powiedzieć że czarne.Wyglądał tak przystojnie i pociągająco.Pojazd się zatrzymał pod dość elegancką restauracja.Kaspian obszedł limuzynę i otworzył mi drzwi,podał rękę i pomógł wyjść z samochodu.Stanęliśmy pod jednym z okien restauracji,chciałam się zapytać co tutaj robimy ale położył mi palec na ustach a potem wskazał nim na okno.Odwróciłam głowę i spoglądałam na wnętrze,sama nie wiedziałam czego mam szukać.W końcu zobaczyłam znajome kasztanowe włosy,piękne duże oczy i olśniewający uśmiech.To była Veronica moja mama a mężczyzna obok niej to Rafael mój ojciec.Przecząco pokręciłam głową starając się wygonić to wszystko z moich myśli.Kaspian na nich patrzał a ja chciałam wykorzystać jego chwilę nie uwagi i uciec od tego wszystkiego.Biegłam przed siebie szpilki rzuciłam gdzieś na bok.Niepohamowane łzy leciały mi po policzkach.Na niebie już widniał księżyc,było mi zimno.Szłam po jakiś uliczkach,nigdzie nie było ludzi. Po raz pierwszy bałam się.Przez całe życie byłam okłamywana,moi właśni rodzice mnie zostawili dla lepszego życia we Francji.Ja od 10 lat byłam szkolona aby mordować ludzi co to za życie.Nie chce takiego życia,do cholery nie chce żyć!Łzy lały się strumieniami,czułam się samotna, oszukana,nie chciana.Od tego wszystkiego rozbolała mnie głowa. Rozejrzałam się i w oddali zobaczyłam most,ruszyłam w jego kierunku.Był zamknięty,trwały chyba jakieś prace drogowe.Weszłam na poręcze i szłam po niej,zatrzymałam się dopiero po środku mostu.Zachwiałam się ale szybko chwyciłam się jakiegoś pręta.Wiał zimny wiatr czułam jak odmarzają mi stopy.Mogę temu wszystkiemu położyć kres,mogę zatrzymać cierpienie-mówiłam sama do siebie.Czy warto się zabijać?Czemu akurat mnie to spotkało?Tysiące pytań przewijało mi się przez głowę.Usłyszałam kroki, odwróciłam głowę i zobaczyłam postać mężczyzny.Był coraz bliżej i bliżej. Zobaczyłam jego twarz,nie był to Kaspian teraz jeszcze byłam rozczarowana.
-Nie podchodź bo skoczę.
-To skacz ale powiem ci,że nie warto.
-Skąd ty to możesz wiedzieć?!-Wykrzyknęłam.-Nic nie wiesz nic.-Wyszeptałam.
Zamknęłam oczy i puściłam pręt odpychając się od poręczy.Poczułam chłodny wiatr na skórze. Po chwili zmarszczyłam czoło ponieważ,nadal nie czułam wody otworzyłam oczy i zobaczyłam twarz tego mężczyzny.Niósł mnie na rękach do samochodu,otworzył tylne drzwi i położył mnie na siedzeniu.Gdy wsiadł za kierownicę postanowiłam się odezwać.
-Coś Ty zrobił?!
-Ja?To Ty próbowałaś się zabić Katherine.
-Skąd znasz moje imię?
-Pogadamy jak dojedziemy do domu.
Nie miałam siły się sprzeczać,myślałam tylko co teraz robi Kaspian i czy mnie szuka.Zasnęłam i nagle zrobiło mi się ciepło.Śniło mi się że tonę i nie mogę złapać powietrza,cały czas próbowałam wynurzyć się z wody ale zamiast tego woda napływała mi do buzi.Obudziłam się z mocnym bólem głowy,byłam w łóżku w nieznanym pokoju.Miałam na sobie koszulkę i inną bieliznę,czułam że rumieńce pojawiły się na mojej twarzy.Pewnie mnie jeszcze wykąpał,ze strachem dotknęłam się poniżej pasa,na szczęście nie czułam żadnego bólu.Wyszłam na korytarz i zaczęłam szukać tajemniczego mężczyzny.Byłam ciekawa jak wygląda,wczoraj nie widziałam zbyt wiele było za ciemno.Wchodząc do małego pokoju ujrzałam Kaspiana,byłam trochę zmieszana.Jak znalazł mnie tak szybko?Czy martwił się o mnie?Wiele pytań przemykało przez moją głowę.Gdy tylko mnie usłyszał odwrócił głowę.Uśmiech pojawił się od razu na jego twarzy,podszedł do mnie i pocałował.Ja stałam jak wryta,coś jest nie tak.
-Kath.tak się o ciebie martwiłem,w ogóle co ty tutaj robisz?-Mówił bardzo szybko i niezrozumiale.
-Przywiozłeś mnie tu,nie udawaj głupiego.-Pokręciłam głową nie wierząc że kłamie mi prosto w oczy.
-Co ty wygadujesz?Zostawiłem ci list w pracy że,wyjeżdżam i nie wiem kiedy wrócę.Gdy już wróciłem mój dom był całkowicie zdemolowany.-Stałam z otwartą buzią,nie wierząc w to co się teraz dzieje.
-Naprawdę?Dobrze że byłeś gdzieś indziej jesteś przynajmniej cały i zdrowy.-Obdarowałam go uśmiechem,muszę go jednak nieco okłamać.
-To dlaczego tu jesteś?-Spytał z zaciekawieniem.
-Dowiedziałam się że moja rodzina jednak żyję i mieszka właśnie we Francji.
-To świetnie,pewnie bardzo się cieszysz.Ja muszę wracać do New Yorku, kiedy już coś zadecydujesz zadzwoń do mnie będę czekał z niecierpliwością.-Powiedział po czym pocałował mnie z namiętnością.
Tak bardzo się cieszę,tak bardzo że próbowałam popełnić samobójstwo. Ogólnie dzięki że pytasz i jeszcze coś masz klona albo próbujesz mnie w chuja zrobić.Nie martw się przecież wszystko okey.Po wyjściu Kaspiana rozejrzałam się po mieszkaniu.Tajemniczego mężczyzny nie było w domu co bardzo mnie zdziwiło.Teraz w ogóle nie wiem co się dzieje,mam zamiar wrócić do mieszkania tego drugiego Kaspiana i się dowiedzieć co jest grane.Bez zastanowienia wyszłam z domu i zamówiłam taksówkę,podałam kierowcy adres po paru minutach byłam już na miejscu.Zapłaciłam należną kwotę wysiadłam z taksówki.Weszłam do domu jakby nigdy nic i zaczęłam szukać fałszywego Kaspiana.Sprawdziłam cały dom i nigdzie go nie było,a może po prostu chce mi namotać w głowie.Usłyszałam trzask drzwi odwróciłam się napięcie i ruszyłam ku drzwi.Jeżeli Kaspian chce mi namotać w głowie to muszę sprawdzić czy dopuści do tego abym przespała się z tym drugim Kaspianem który może się okazać jednym i tym samym mężczyzną ale się pomieszało to wszystko.W każdym bądź razie dotychczas cały czas się z nim kłóciłam ciekawe jak zareaguję gdy po prostu mu ulegnę.Od razu gdy go zobaczyłam rzuciłam mu się na szyję i zaczęłam szaleńczo całować go po szyi.Oczywiście nie zostawał mi dłużny , gładził moje plecy dłonią i czule pieścił usta swoimi.Ciągle się całując trafiliśmy do sypialni,złapałam go za kanty koszulki i ją ściągnęłam,zdążył zdjąć buty i skarpetki więc zostały tylko spodnie.Nie dał mi ich ściągnąć za to zaczął ściągać ze mnie ubrania,nim zdążyłam zaprotestować byłam tylko w bieliźnie.Rzuciłam go na łóżko i usiadłam na nim okrakiem.Postawiłam dłonie po dwóch stronach jego głowy i wsunęłam pod poduszki.Poczułam coś chłodnego pod jedną z dłoni,przejeżdżając po przedmiocie stwierdziłam ze to nóż tylko nie miałam pojęcia co tam robił.Wróciłam z powrotem do całowania klona,nie wiem jak już na niego mówić.Jedną ręką odpiął mi stanik a drugą wędrował do majtek,jednak zatrzymał się gdy zaczęłam go lekko dusić.Chyba mnie źle zrozumiał ponieważ mruknął i pozwalał mi dalej to robić.Wtedy wyciągnęłam nóż z pod poduszki i przystawiłam mu do gardła,podniosłam jedną brew czekając na jego reakcje.Jednak on nadal nic sobie z tego nie robił.
-Kim jesteś?!-Warknęłam,byłam naprawdę bardzo wkurzona.
-To ja Kaspian,czy coś z tobą nie tak?-Spytał udając zatroskanego.
-Nie rób ze mnie wariatki,Kapspian wyjechał i zostawił mi list którego nie przeczytałam więc nie kłam!
-Dobrze.
Chwycił mnie mocno za nadgarstki i przewrócił na plecy,nóż spadł mi na podłogę byłam przygnieciona jego ciężarem i nie miałam jak uciec od niego.Wsadził swoją nogę pomiędzy moje dwie a dłonie przygniótł po obu stronach głowy.Nachylił się tak blisko że prawie dotykał moich ust.Musnął delikatnie dolną wargę,puścił jedną moją dłoń i odgarnął dłonią włosy z twarzy.Poczułam rumieńce na twarzy więc odwróciłam od niego wzrok. Zastanawiam się od kiedy nie jestem z Kaspianem,jak długo mnie oszukiwał ten mężczyzna.Jak mogła popełnić tak diametralny błąd.Muszę jak najszybciej wrócić do Thomasa do mojej pracy tylko dzięki niej jestem silna.Ci mężczyźni sprawiają że mięknę,wywołują tyle sprzecznych emocji.
-Spójrz na mnie.-Rozkazał przynajmniej tak wywnioskowałam po jego tonie.Więc otworzyłam oczy i na niego spojrzałam.
-Kim jesteś?Jak długo mnie oszukujesz?Dlaczego?-Wyszeptałam niemal błagalnym głosem.
-Nazywam się Nathaniel Gigandet i jak pewnie podejrzewasz jestem bratem Kaspiana.-Wciągnęłam z sykiem powietrze i wytrzeszczyłam oczy.-Pamiętasz tamten bankiet albo raczej zgromadzenie?
-Pamiętam,niech zgadnę od wtedy jesteś cały czas ze mną.
-Bystra z ciebie dziewczyna i taka czuła.Wtedy jak zaczęłaś mi wyznawać te uczucia myślałem że się popłaczę.-Zadrwił.
-Pożałujesz tego obiecuję!
Naszą wymianę zdań przerwał telefon,ubrałam szybko stanik aby ten człowiek się na mnie nie patrzył.Telefon nadal dzwonił,odwróciłam się i zobaczyłam że Nate go szuka.Był na stoliku zaraz obok mnie,więc go chwyciłam.Staliśmy dość daleko od siebie,odbierając telefon obserwowałam jego reakcję.
-Nate nareszcie cały dzień do ciebie dzwonię.-Powiedział damski głos. Czyżby jego ukochana.
-Oh wybacz,chyba się nie znamy jestem Katherine.Nathaniela na razie nie ma,właśnie poszedł wziąć prysznic mam coś przekazać?
-Nie dziękuję,powiedz mu tylko że dzwoniłam.
-Dobrze,miłego wieczoru.-Rozłączyłam się,dziewczyna chyba naprawdę się zawiodła.
-Eliza piękne imię.Powiedz mi gdzie ona mieszka?-Zapytałam niby bezinteresownie.
-We Włoszech dlaczego pytasz?-Spytał zdziwiony.-Już wiem jesteś pewnie zazdrosna,ponieważ ty jesteś dla każdego nikim nawet dla swoich rodziców.
-Ohh mój słodki i naiwny Nathanielu.-Powiedziałam podchodząc do niego a on się cofał aż w końcu usiadł na łóżko.-Lepiej odwróć to co powiedziałeś.
-A jeśli nie to co?-Czekałam aż wypowie te słowa.
-Właśnie wydałeś wyrok na swoją dziewczynę.-Powiedziałam z wrednym uśmiechem.
-Tknij ją tylko a..-Wbiłam mu nóż w rękę.Dobrze że po tej stronie spadł.
-Zabiję każdego kogo kocha bądź lubi.Każdego na kim jej zależy a na końcu zabiję ją na twoich oczach.Żegnaj Nate.
-Jesteś potworem!
-Nie wiesz z kim zadarłeś.
Wyszłam z pokoju,zabrałam płaszcz i ruszyłam na lotnisko.W między czasie zadzwoniłam do Kaspiana aby przelał pewną kwotę na moje konto,zgodził się bez zastanowienia.Kupiłam bilet i czekałam na samolot.Miałam dość sporo czasu więc poszłam do małej kawiarenki na lotnisku i zamówiłam latte.Posiedziałam godzinę a potem ruszyłam na samolot.Weszłam na pokład,było dość mało ludzi,wybrałam miejsce i usiadłam.Rozmyślając o zemście na Nathanielu zasnęłam.Dopiero gdy wylądowaliśmy obudziła mnie stewardessa.Wychodząc z samolotu poczułam dość chłodny wieczorny wietrzyk.Narzuciłam na siebie kurtkę i zamówiłam taxi.W czasie trasy w mojej kieszeni rozbrzmiał telefon,wyciągnęłam i ze zdziwieniem zobaczyłam że dzwoni do mnie Kaspian.
-Czekam na ciebie,lepiej się pośpiesz.
Nie dał mi odpowiedzieć od razu się rozłączył.Gdy już byłam pod hotelem od razu ruszyłam po klucz do pokoju.Otwierając drzwi zobaczyłam Kaspiana siedzącego na łóżku z opuszczoną głową.Zamknęłam drzwi i oparłam się o nimi plecami.Podciągnęłam do siebie kolana i oparłam na nie czoło.Zamykając oczy zaczęłam głośno szlochać nie miałam siły z tym wszystkim.Kochałam Kaspiana ale to wcale nie był on,zwykła ściema. Pieprzone Science fiction,nienawidzę go i siebie za to co mi się przytrafiło. Poczułam jego mocne ramiona obejmujące moje ciało.Zaczęłam się kręcić jednak on mocno mnie trzymał w końcu się poddałam.Zabrał moje ręce, chwycił mnie za podbródek i zmusił abym popatrzyła mu w oczy.
-Przepraszam-Szepnął po czym mnie pocałował.
Odepchnęłam się od drzwi i podniosłam,chwyciłam go za rękę i zaprowadziłam do łóżka.Położyłam się obok niego,obejmując go jedną ręką.Głowę delikatnie oparłam na jego piersi.Leżeliśmy tak chwilę wtuleni aż w końcu zaczęłam odpinać jego koszulę,wczepił swoje palce w moje włosy.Zrzuciłam z siebie kurtkę i bluzkę,Kaspian pozbył się butów i marynarki.Wstałam z łóżka i zaczęłam zdejmować swoje spodnie,powoli się nachyliłam zsuwając z nóg uporczywy materiał i wypinając swój tyłek przed Kaspianem.Uklękłam przed nim i chwyciłam jego spodnie,odpięłam guzik i rozpięłam zamek.Wyciągnęłam jego penisa i lekko polizałam główkę,czułam jak cały się napina.Przejechałam językiem po całej jego długości i wsadziłam sobie do ust.Zaczęłam powoli ssać i ruszać ręką w górę i w dół.Słyszałam tylko ciche pomruki,przejechałam językiem ostatni raz i wstałam.Musnął delikatnie czubkami palców mojej piersi a potem skierował dłonie na plecy. Odpiął stanik i odrzucił go na bok odsłaniając moje jędrne piersi . Chwycił jedną ręką sutek i lekko uszczypnął,odrzuciłam głowę do tyłu i cicho jęknęłam.Złapał mnie mocno za nadgarstek i rzucił na łóżko, szaleńczo zaczął dotykać każdy centymetr mojego ciała.Podniosłam lekko pupę aby umożliwić mu ściągnięcie majteczek,gdy już to zrobił odwrócił mnie na brzuch.Wypięłam tyłek w jego stronę,usłyszałam zadowolony pomruk. Przesuwał palcem po kręgosłupie aż doszedł tam.Rozchylił lekko płatki wsadził palca a potem go wyjął i znów wsadził ale tym razem już dwa.Za każdym wyciągnięciem dokładał palec,czułam jedynie spokój i pożądanie. Pragnęłam go mimo wszystko,kochałam go przynajmniej tak mi się wydaje.Zaczęłam jęczeć i ciężej oddychać.
-Proszę już dłużej nie wytrzymam.-Wyjęczałam.
Zastąpił palce penisem wypełniając mnie aż po sam koniec,głośno krzyknęłam i dałam ponieść się tej chwili.Nie obchodziło mnie nic innego niż tylko to że mam go przy sobie.Czułam że jestem na krawędzi, przyśpieszony oddech i coraz głośniejsze jęki.Jeszcze tylko trochę,chwycił mnie za włosy i owinął wokół nadgarstka.
-Kapian!-Wykrzyczałam szczytując.
Doszedł zaraz po mnie,opadliśmy zmęczeni na łóżko.Wtuliłam się w niego i czekałam aż zaśnie.Oparłam głowę na jego piersi i gdy już słyszałam że oddycha miarowo byłam pewna że śpi.Wymknęłam się z łóżka i zaczęłam się ubierać.Wyszłam z pokoju,spojrzałam na zegarek było około 23.Zamówiłam
taksówkę i podałam adres chwilę później stałam pod jej domem.Poczułam wibrację w kieszeni,nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
-Nie rób tego Katherine ty taka naprawdę nie jesteś.-Powiedział błagalnym tonem Kaspian.
-Skąd wiesz?
-Nathaniel mi powiedział,to co zrobiliśmy było naprawdę nie rozsądne.
-Zrobiliście?Czyli o wszystkim wiedziałeś?!
-Nie rób tego,ona nie jest niczemu winna.
-Mogliście to przemyśleć zanim mnie obaj wykorzystaliście.Czuję się jak zwykła dziwka!Jedno wielkie pierdolone kłamstwo,niczego nie traktujesz poważnie.Życie to nie jest zabawa,dobrze wiesz że można je szybko stracić.
-Katherine przepraszam.
-Przestań używać przepraszam jak gumki do mazania!
-Jeśli to zrobisz stracisz mnie Katherine.Nigdy więcej się nie zobaczymy.
-Już dawno cię straciłam,szczerze to nawet nigdy cię nie miałam.Przykro mi Kaspian ale to koniec.Nie ma już żadnych nas.
Rozłączyłam się i podeszłam do drzwi.Świeciło światło w środku więc jeszcze nie spała.Zadzwoniłam dzwonkiem po chwili otwarła mi piękna rudowłosa dziewczyna z niesamowitymi kocimi oczami w kolorze zieleni.
-Cześć ty jesteś pewnie Eliza.
-Tak to ja.
-Jestem Katherine,miło cię poznać….

Dodał/a: Blind w dniu 13-01-2014 – czytano 2489 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek pożądanie uczucia akcja Blind
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (10)

kasia dnia 2014-01-14 17:16:05.

kocham to,dodaj jak najszybciej kolejną !

anonim dnia 2014-01-14 17:20:35.

To jest chyba jedyne opowiadanie które nie jest przesłodzone.Chodzi mi o to że główna bohaterka
od razu nie uległa Kaspianowi mimo że to było jej zadaniem oraz nie ma słówek typu “ktoku,misiu,skarbie” szczerze rzygać się chce od czegoś takiego.W każdym bądź razie opowiadanie jest świetne.
;*

fankadnia 2014-01-14 19:03:36.

wow aż nie ogarniam co się dzieje xd bez kitu czyli przez kogo ona była torturowana jak kasprian okazał sie nathem?;///

Blinddnia 2014-01-14 20:05:55.

Założyłam dla was bloga,tam postaram się wcześniej wrzucać kolejne części.Dziękuję za to że czytacie wiele to dla mnie znaczy :*
http://everythinghasbeauty1world.tumblr.com/

Sellisdnia 2014-01-14 23:46:31.

Blind po prostu kocham cię !!!! 😀 😀 😀 nieźle zamieszałaś! czytałam to 3 razy 😀 super CHCĘ WIĘCEJ !

Kasiuladnia 2014-01-14 23:59:00.

Trochę się pogubiłam na początku ale i tak bardzo fajne 🙂

anonimdnia 2014-01-15 10:47:37.

swietne

izadnia 2014-01-15 18:16:50.

dodaj_nowa_czesc_

xoxodnia 2014-01-16 17:31:29.

Pierwsze czesci przeczytalam i bardzo mi sie spodobaly a tej czesci nie zrozumialam jest straszne zagmatwane i trudno sie czyta ale jakos przeczytalam . A zapowiadalo sie ciekawie;(

jadnia 2014-01-26 01:39:37.

Wiecej przecinkow

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "O dwa słowa za dużo.VII"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.