O dwa słowa za dużo. IV

W głowie miałam natłok myśli.Milion scenariuszy widziałam przed oczami. Rozbolała mnie głowa więc poszłam do kuchni po tabletkę.Później już tylko kręciłam się z kąta w kąt.Muszę się jakoś odstresować.Może pójdę do clubu i posiedzę między ludźmi albo pójdę pobiegać.Znowu mętlik w głowie,nawet przez chwilę nie mogę spokojnie pomyśleć.Podeszłam do okna i zauważyłam czarny samochód.Auto zgasło i wyszedł z niego mężczyzna ubrany w garnitur.Podejrzewam,że był w średnim wieku.Miał mocno zarysowane kości policzkowe i kilku dniowy zarost.Był wysoki i dobrze zbudowany,materiał opinał jego mięśnie.Ruszył w kierunku mojego domu, jeszcze raz się mu przyjrzałam aby go zapamiętać po czym schowałam
się żeby mnie nie zauważył.Po chwili rozległo się pukanie do drzwi,usiadłam na podłodze i oparłam się o ścianę.Nie mam zamiaru otwierać,podejrzany jest ten gość,nie boję się ale gdyby przyszło mi z nim walczyć poległabym. Pukał tak jeszcze przez chwilę a ja słyszałam tylko mocne bicie mojego serca.Dźwięk ucichł,wstałam i spokojnie wyjrzałam przez okno auto odjechało.Nim się obejrzałam była 17,wieczorem mam być u Kaspiana ale nie określił dokładnej godziny.Cały dzień nic nie jadłam i nadal nie mam ochoty,chyba pójdę się odświeżyć i przygotować do spotkania z nim. Wzięłam gorący prysznic,pomalowałam się a włosy upięłam w kucyk.Czas na ubrania,stałam przed szafą chyba z dobre 10 minut.Zdecydowałam się na kremowy sweter z złotym zamkiem i brązowe spodnie zwężane na nogawkach do tego zwykłe czarne botki.Zeszłam na dół i wyciągnęłam z lodówki energetyka.Nie usiedzę dłużej w domu gdy tylko pomyślę o spotkaniu z nim,z jego pięknymi oczami i zabójczym uśmiechem po prostu tracę zmysły.Niestety moje marzenia rozpływają się wraz z tym że on już może wiedzieć kim jestem.Czas się przekonać.Upewniłam się że w domu wszystko powyłączałam i zamknęłam.Zamówiłam taksówkę,droga zdecydowanie za szybko minęła.Stałam przed bramą nie musiałam nawet czekać od razu wpuścili mnie do środka.Jeden z ochroniarzy zaprowadził mnie do biura Kaspiana.Gdy weszłam do środka Kaspian rozmawiał przez telefon.Mam jeszcze chwilę do ogarnięcia się,nie mogę przecież pokazać po sobie że się stresuję.Ja w ogóle nie powinnam się stresować,przecież tego wymaga moja praca do cholery jasnej !Wzięłam głęboki wdech i wypuściłam powietrze.Zauważyłam,że Kaspian skończył rozmowę i bacznie mnie obserwuje.
-Witaj Viktorio,proszę usiądź-Wskazał na fotel przed sobą.
-Cześć Kaspianie-Odpowiedziałam z najszczerszym uśmiechem na jaki potrafiłam się zdobyć.
-A więc,przejdę do rzeczy-Zrobiło mi się słabo,jednak szybko się opamiętałam.
-W czym rzecz ? I czy mogę odzyskać telefon ?
-Wszystko w swoim czasie.Mam dla ciebie propozycję,twoja odpowiedź decyduje o tym czy odzyskasz telefon czy nie-Powiedział a kąciki jego ust się uniosły.
-Czy ty mnie szantażujesz ?-Powiedziałam z wyraźną irytacją.
-Nie,o wszystkim decydujesz ty Victorio.
-W takim razie chce odzyskać telefon.
-Ehh widzę że nie pójdziesz na ugodę,w takim razie dobrze-Sięgnął ręką do szafki przy biurku gdy nagle ktoś zapukał,Kaspian szybko cofnął rękę myśląc że nie widziałam że w szafce jest telefon.
-Proszę-Odpowiedział wyrafinowanym głosem.
-Przepraszam,mogę cię prosić na chwilę ? To naprawdę ważna sprawa
-Dobrze,przepraszam Viktorio zaraz wrócę-Pierwszy raz od momentu na balu spojrzał mi w oczy a ja po prostu uległam.Odwróciłam głowę
odprowadzając Kaspiana wzrokiem.Jednak mój wzrok utkwił na mężczyźnie który nam przerwał,to był ten facet którego widziałam u mnie przed domem Co jest granę ? Później o tym pomyślę,teraz póki Kaspian wyszedł ja wykorzystam moment i zabiorę telefon.Obeszłam biurko kucnęłam i wysunęłam szafkę.Był tam na moje szczęście,szybko go wzięłam i schowałam do kieszeni.Wróciłam na swoje miejsce i próbowałam się wsłuchać w rozmowę jednak nic nie usłyszałam.Po nie całej minucie Kaspian wrócił nieco spięty niż poprzednio.
-Wszystko w porządku ?
-Tak,wracając do nas tak jak mówiłem poprzednio mam propozycję. Szukam kogoś dla towarzystwa.
-Czyli inaczej dziwki?-Zapytałam z niedowierzaniem.
-Nie dziwki tylko kogoś kto będzie towarzyszył mi na różnych balach i imprezach.Jednak jest coś jeszcze.
-Co ?
-Będziemy także się ostro pieprzyć-oczy mu zabłysły a ja uśmiechnęłam się drwiąco i wstałam kierując się do drzwi.Odwróciłam się w jego stronę i dostrzegłam że patrzy na mnie zdziwiony.
-Dziękuję ale nie skorzystam.-Uśmiechnęłam się triumfalnie
-Jesteś tego pewna? Wiesz że jeżeli się nie zgodzisz to…-Przerwałam mu.
-To co nie oddasz mi tego?-Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wskazałam na niego palcem.
-Muszę przyznać bardzo sprytnie-Podszedł do mnie.
-To ja już chyba pójdę-Ruszyłam w kierunku drzwi,gdy już łapałam za klamkę on mnie odwrócił i przygwoździł do drzwi.
-Nie wydaję mi się żebyś gdzieś szła-Szepnął przegryzając płatek mojego ucha a ja znów straciłam rozum.
-Muszę iść bo mam no ten sprawę.-Zaczęłam się jąkać jak nastolatka.
-Mówisz tak jakbyś nie była tego pewna-Co za drań uśmiechał się wiedział że ma mnie w garści.
Nie dał mi nic powiedzieć tylko mocno mnie pocałował ssąc dolną wargę. Odwzajemniłam pocałunek.Oderwał się ode mnie i złapał za rękę,poczułam że policzki zaczynają mi płonąć.Zaciągnął mnie do sypialni po czym powiedział że musi iść wziąć prysznic.Oczywiście poszłam za nim,po drodze ściągając ubrania.Weszliśmy do kabiny prysznicowej,Kaspian odkręcił wodę.Zamknęłam na chwilę oczy i pozwalałam aby strumienie wody spływały po mojej skórze.A potem nagle jakbym dostała ataku adrenaliny, odwróciłam się i pchnęłam go na ściankę,powoli się zniżałam wędrując ręką po jego brzuchu aż w końcu dotarłam do jego penisa.Ruszałam ręką w górę i w dół po czym wzięłam go do buzi i wpychałam go coraz głębiej rozkoszując się jękami Kaspiana.Poczułam ręce czarusia,które wplątywały się w moje mokre włosy i zaczęły nadawać własny rytm pchnięcią. O nie mój drogi nie dam ci dojść,ostatni raz wzięłam go do ust i wstałam.Teraz niech on zajmie się mną.Dokładnie jakby czytał mi w myślach,wziął trochę żelu i nalał go sobie na dłonie.Nie wiedziałam dokładnie co robi ponieważ stałam
do niego tyłem.Poczułam jego ręce które rozprowadzały żel po moim ciele, zaczynając od ramion.Dokładnie go wcierał,zjechał niżej na piersi najpierw jedną potem drugą,masował je z taką doskonałością że mało co nie odpłynęłam.I znów zjechał niżej na brzuch a potem na moją cipkę.Tam został trochę dłużej niż przy poprzednich częściach ciała.Delikatnie wmasował w pośladki a potem znów wrócił do przodu.Zaczął mnie tam masować,czułam się błogo więc pozwoliłam sobie opaść na jego ramię.On nadal nie przestawał,wepchnął jeden palec a potem go wyciągnął i znów go wepchnął,później dodał drugi i tak penetrował mnie już dwoma palcami muskając mnie przy tym w szyję.Niespodziewanie przestał i zmył ze mnie pianę,otworzył drzwi kabiny i razem wyszliśmy.Podeszłam do lustra i oparłam się o blat patrząc na nasze odbicia.Stał za mną i wyglądał tak dominująco że znów poczułam wilgoć między moimi nogami.Spojrzałam mu w oczy powiększyły mu się źrenice wyglądał teraz jak seryjny morderca. Przestraszyłam się,chciałam się odwrócić ale szybko podszedł do mnie i przyparł mnie do blatu.Zaczął całować moją szyję i plecy.
-Rozszerz nogi
-Słucham ?-Byłam wtedy chyba za bardzo rozkojarzona żeby zrozumieć tak proste polecenie.
-Rozszerz nogi,to nie jest prośba jeżeli tego nie zrobić to cię zmuszę-Odparł sucho,posłuchałam jego polecenia i rozszerzyłam nogi.
Przełknęłam ślinę byłam bardzo podniecona ale też lekko przerażona.Jestem też ciekawa co teraz zrobi.Zaczął głaskać mój pośladek teraz nie czułam jego ręki chciałam zobaczyć co robić,ale nie pozwolił mi odwrócić głowy.Chwilę później poczułam ostre pieczenie na pośladku który niedawno masował.Co do cholery?-pomyślałam
-Nigdy więcej nie waż mi się sprzeciwiać,nie toleruję sprzeciwu-Szepnął mi do ucha ochrypłym głosem,nie no chyba coś mu się w tej pięknej główce poprzestawiało.
-Chyba sobie żartujesz ?!-Warknęłam,po czym znowu poczułam pieczenie na drugim pośladku.Chciałam się jakoś obronić ale skrępował mi ręce na plecach.Ból był tak mocny że załkałam.Kucnął między moim nogami i zaczął mnie całować.Widać że taka kara cię podnieca,bo mimo to jesteś okropnie wilgotna-znów mnie polizał.Wstał i chwycił moje piersi w dłonie,dotykając sutków kciukami.Pocałował w szyję po czym wziął mnie na ręce i zaniósł do pokoju.Padliśmy razem na łóżko,chwycił moje nadgarstki i podniósł je nad głowę.Zjechał językiem po mojej szyi a mnie ogarnęło pragnienie dotknięcia go.Nie mogłam jednak tego zrobić ponieważ mocno mnie trzymał.Kolanem
rozchylił moje nogi i mocnym ruchem we mnie wszedł.Napierał na mnie rytmicznie a ja próbowałam stłumić okrzyki jednak słabo mi to wychodziło. Głośna z ciebie dziewczyna-mruknął.Czułam że za chwilę będę szczytować nie dało się ukryć,Kaspian wpił się w moje usta i całował mnie łapczywie wdzierając się językiem do środka.Uniosłam biodra w górę a potem opadłam wykończona silnym orgazmem,czaruś doszedł chwilę po mnie. Puścił moje nadgarstki pozwalając opaść im na jego szyję.Przytuliłam się do niego i chwilę tak leżeliśmy koło siebie.
-Opowiedz mi coś o sobie
-A co chcesz wiedzieć?-Spytałam zdziwiona.
-Wszystko-Odparł uśmiechając się do mnie,zrobiło mi się ciepło na sercu nie wiem dlaczego.
-Może zacznę od rodziców.Tak więc zginęli oni w wypadku samochodowym przeżyłam tylko ja.Nie miałam rodzeństwa więc zostałam sama,później
dowiedziałam się,że mam babcie tutaj w Nowym Yorku.Uciekłam i wprowadziłam się do niej.Chodziłam do szkoły,uczyłam się i tak dalej.Rok temu babcia umarła i znów zostałam sama.Jak już wiesz lubię pomagać innym dlatego jestem wolontariuszką w szpitalu dziecięcym.Teraz ty.
-Co ja?
-Powiedz mi coś o sobie,wiem tylko tyle że jesteś kimś ważnym.Powiedz mi gdzie pracujesz ?
-Naprawdę chcesz wiedzieć ?
-Tak inaczej bym nie pytała.
-Dobrze więc jestem najbogatszym człowiekiem w Nowym Yorku.Pewnie ciekawi cię jak do tego doszło? Jestem także właścicielem wielu
korporacji nie tylko tutaj ale też w innych krajach a nawet kontynentach. Sprzedaję broń,leki i narkotyki.Jestem założycielem pewnej grupy.W piątek mam własnie zebranie.
-Jakiej grupy ?-Przełknęłam ślinę,zrobiło mi się słabo.
-Tajnych agentów-Uśmiechnął się jakby zadowolony z tego co powiedział.
-Mógłbyś jaśniej-Niecierpliwiłam się.
-Płatnych zabójców Viktorio-Szepnął,pokój nagle zaczął być dla mnie za mały,dusiłam się ledwo łapałam oddech,Kapian to zauważył.
-Oddychaj Viktorio dalej jesteś silną kobietą przełknij to-Powiedział zmartwiony i chwycił mnie w ramiona,zaczął głaskać mnie po włosach.
-Kto ich uczy?Są dobrzy w tym co robią?-Pytałam z nadzieją że żartował.
-Są najlepsi,ja ich uczyłem Viktorio teraz zatrudniam innych-Powiedział mocniej mnie do siebie przyciskając.
-Mam jeszcze jedno pytanie.Skoro ich uczyłeś to znaczy że musiałeś kiedyś kogoś zabić,zrobiłeś to prawda?-Niech powie nie błagam niech zaprzeczy.
-Zabijałem ludzi i nadal to robię-Wciągnęłam powietrze z sykiem i natychmiast się od niego odsunęłam.
-Nie bój się,nigdy cię nie skrzywdzę-Widziałam strach w jego oczach ale strach przed czym?
-Widzę strach w twoich oczach.Czego się boisz Kaspianie? Zresztą wiesz co to nie ważne,chce wrócić do domu.-Owinęłam pościelą ciało i wstałam kierując się do łazienki.
Usłyszałam jak Kaspian wstaje z łóżka odwróciłam się a on stał już przy mnie.Chciałam zrobić krok do tyłu aby się od niego uwolnić jednak natrafiłam na ścianę.Spojrzałam na niego od dołu do góry,miał na sobie bokserki nawet nie wiem kiedy je założył.Zbliżył się do mnie,a ja położyłam rękę na jego piersi próbując utrzymać dystans między nami.Czułam jego ciepło pod ręką.Odsunął opadający kosmyk z mojej twarzy i dotknął delikatnie mojego policzka.Tak delikatnie jakby jego ręka była piórkiem,pod wpływem tego gestu zamknęłam oczy.Gdy się odezwał natychmiast je otworzyłam.
-Wiesz czego się boję?-Zapytał.
-Wiem-Odpowiedziałam drącym głosem.Boisz się tego że mogę to komuś powiedzieć.
-Nie-Pokręcił przecząco głową z ironicznym uśmieszkiem.
-Więc czego się boisz,powiedz mi-Warknęłam z złością.
-Boje się że cię stracę Viktorio-Nic nie odpowiedziałam ale on kontynuował dalej.
-Jesteś taka piękna-Szepnął przybliżając się do mnie a ręka którą trzymałam na jego piersi powoli słabła.Był tak blisko że czułam zapach jego wody kolońskiej i ciepły oddech przez który przeszedł mnie dreszcz.Chwycił mnie za podbródek i zmusił abym popatrzała mu w oczy.Nasze usta dzieliło tyLko kilka centymetrów,zdjęłam swoją rękę z jego piersi.Naparł swoimi ustami na moje lekko je muskając i ssąc moją dolną wargę.Jego usta stawały się natarczywe,zaczęliśmy namiętnie się całować.Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję a nogami objęłam go w tali.Oderwał się ode mnie i szepnął.
-Nigdy nie zrobię ci krzywdy,obiecuję Viktorio-Wierzyłam mu nie mam pojęcia dlaczego ale wierzyłam.
-Zapamiętaj kiedy ja coś obiecuję to nigdy nie łamię obietnicy,to jest moja zasada.A teraz chodźmy spać,rano porozmawiamy.
Zaniósł mnie do łóżka,przytulił się do mnie i tak zasnęliśmy.Obudziłam się rano ręką szukałam Kaspiana,byłam sama.Wstałam i poszłam do łazienki się ubrać.Wyszłam po 5 minutach i zeszłam na dół do kuchni.Kaspian robił śniadanie zdziwiłam się myślałam że będzie miał jakąś gosposię.Zajęłam miejscy przy stole i go obserwowałam.Możliwe że nie usłyszał jak schodziłam.Robił wszystko perfekcyjnie bez żadnego błędu,nawet ja mam czasami problemy.Położył bekon i jajka na talerz na bok postawił grzanki, gdy już to zrobił zalał gorąca wodą kawę i wlał do niej śmietankę,wrzucił dwie kostki cukru.Skąd wiedział że wrzucam dwie? Cały czas mnie zaskakiwał.Odwrócił się i na mój widok od razu się uśmiechnął,jaki on jest cudowny gdyby mi wczoraj nie powiedział,że jest zabójcą nigdy bym nie powiedziała że jest do czegoś takiego zdolny.Wyglądał tak niewinnie.
-Cześć,wyspałaś się?-Zapytał.
-Tak,a ty ?
-Oczywiście,masz czas w piątek wieczorem?-Powiedział podając mi talerz z jedzeniem i kawą.
-Dlaczego pytasz?
-Chciałbym cię zabrać na kolacje i na spotkanie.Co ty na to ?-Rzekł unosząc jedną brew do góry.
-Na spotkanie tych tajnych agentów ?-Zapytałam zaciekawiona.
-Tak ale oryginalnie nazywa się to “Raduno di demoni” czyli “Zgromadzenie demonów”
-Brzmi mrocznie-Uśmiechnęłam się nieśmiało.
-I tak jest,to jak pójdziesz ze mną?
-Zobaczę czy będę miała czas,która godzina ?
-Hmm-Spojrzał na zegarek.Jest 8.49
-O mój Boże nie zdążę do pracy.
-Limuzyna czeka na zewnątrz zawiezie cię do szpitala.-Podszedł do mnie, chwycił mnie w tali i przyciągnął do siebie składając lekki pocałunek.
-Przecież przyjechałam autem.
-No tak masz rację.To do piątku-Krzyknął gdy byłam już przy drzwiach.
Wsiadłam pośpiesznie do auta i ruszyłam w kierunku clubu.Szef nie był na mnie zły,z czego bardzo się cieszę.Dzień szybko mi minął.Wróciłam do domu i otworzyłam lodówkę była pusta.Zamówiłam zakupy przez internet nie chciało mi się nigdzie jechać.Spojrzałam na kalendarz,dzisiaj środa.Nie mam zbyt dużo czasu na zastanawianie się wiec chyba pójdę na to całe spotkanie.Muszę trochę powęszyć ale teraz muszę być także ostrożniejsza. Kaspian musi być naprawdę dobry skoro nauczał tych wszystkich zabójców.Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam że zakupy dojechały wyszłam aby je zabrać i wróciłam do domu.Gdy je rozpakowałam,poszłam do łazienki wziąć prysznic i położyłam się spać.Czwartek zleciał w mgnieniu oka.Wstałam rano,zjadłam śniadanie pojechałam do pracy,wróciłam,wzięłam prysznic i poszłam spać.Nic nadzwyczajnego mi się nie przytrafiło.Nareszcie piątek,szczerze nie mogłam się doczekać dzisiejszego dnia.Wstałam ubrałam się luźno i poszłam pobiegać.Wróciłam po 2 godzinach cała spocona więc wzięłam prysznic.Zeszłam na dół i zjadłam jabłko,opadłam na kanapę i zaczęłam rozmyślać.Bardzo ciekawi mnie to,że mimo iż Kaspian powiedział mi o tym że jest niebezpieczny to ja nie zbyt się tym przejmuję. Prawdopodobnie dlatego,że sama jestem taka jak on.Problem w tym iż zaczynam coś do niego czuć i to nie jest sympatia czy tylko dobry seks.To coś głębszego odkąd zerwałam z Oskarem moim byłym chłopakiem,nie miałam nikogo.Wtedy myślałam że go kochałam ale teraz gdy porównuję uczucie które żywię do Kaspiana jest inne w porównaniu do tego co czułam do Oskara.Jest inne w tym stopniu że jest głębsze czuję jakbym Kaspiana znała od zawsze.Wspaniałe uczucie szkoda tylko że nie mogę aby się rozwinęło.Czuje jak łzy napływają mi do oczu i to dziwne ukłucie w sercu. Dlaczego zawsze muszę wybierać nieodpowiednich mężczyzn?Cały czas zadaje sobie to pytanie.Tak długo myślałam aż zasnęłam obudziłam się o 16.Chyba czas się szykować,ubiorę jakąś sukienkę.Najpierw prysznic, wyszłam po dobrej godzinie z kabiny.Wytarłam dokładnie ciało ręcznikiem, wysuszyłam włosy i zrobiłam loki.Mocny i ciemny makijaż oczu,do tego
czarna koronkowa sukienka za kolano.Idealnie podkreślała moje krągłości i piersi.Czarne czółenka na platformie i wysokim obcasie.Beżowa ramoneska, bordowa szminka i gotowe.Spojrzałam na zegarek 18.30 troszkę długo to trwało.Zamknęłam dom i wsiadłam do auta.Zawsze ja jeżdżę do Kaspiana, ponieważ on nie może wiedzieć gdzie mieszkam.To zagrażało mi jak i mojej firmie.Były małe korki więc u Kaspiana byłam dopiero o 19.Przywitał mnie namiętnym pocałunkiem po czym wsiedliśmy do limuzyny i po niecałej godzinie byliśmy na miejscu.Mały pałacyk porośnięty bluszczem,stare drewniane okiennice.Musiał być naprawdę stary,budowa i konstrukcja przypadała typowo do epoki średniowiecza.Jest pewnie warta miliardy.Drzwi otworzyła nam jakaś kobieta przywitała nas z serdecznym uśmiechem.
Weszliśmy do salonu,wszędzie była kamienna podłoga pokryta jakimiś dywanami.Na samym środku stół szwedzki a obok niego mniejszy na którym był szampan i kieliszki.Kaspian powiedział że musi coś załatwić,nie miałam zamiaru stać jak słup i na niego czekać więc rozejrzałam się po rezydencji.Obejrzałam wszystko oprócz jednego pokoju,złapałam za klamkę i weszłam do środka.Była to miniatura salonu,drewniane ściany dość spory żyrandol.Przy jednej ze ścian stała szafka a na niej zdjęcia.Była także historia tego miejsca.Z tego co przeczytałam wynikało że to całe zgromadzenie trwa od wieków a jej prawowitym założycielem był
praprapraprapra dziadek Kaspiana.Ciekawe,obserwowałam każde zdjęcie z osobna.Poczułam jak kogoś ręce obejmują mnie w tali,odwróciłam się aby sprawdzić kto to.Oczywiście był to Kaspian,odwróciłam się z powrotem do zdjęć.
-Co to za mężczyzna?-Spytałam wskazując na zdjęcie.
-Jest to Rafael Kiera,był jednym z najlepszych.Jakieś 12 lat temu zginął wypadku samochodowym,dziwne.
-Dlaczego dziwne?
-Ponieważ był dobrym kierowcą,z tego co wiem brał udział nawet w wyścigach samochodowych.Czemu pytasz znasz go?-Spytał zaciekawiony.
-Nie-Odparłam.
To nie była prawda,znałam go bardzo dobrze.To jest niemożliwe,przecież ja jestem Katherina Kiera a Rafael był moim ojcem…

Dodał/a: Blind w dniu 7-12-2013 – czytano 2661 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek pożądanie uczucia akcja Blind
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (5)

kkdnia 2013-12-08 13:19:36.

Dawaj następną część. Jest świetne. ;)))

aaaadnia 2013-12-08 13:39:10.

Boskie pisz szybciej!!! Albo załóż bloga !

kasiadnia 2013-12-08 13:39:26.

Kocham to opowiadanie kocham pisz szybciutko !

Kasiula7770dnia 2013-12-08 23:51:16.

Zajekurwabiste pisz dalej

miadnia 2013-12-09 10:33:29.

Super 🙂 Dodaj kolejną część 😀

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "O dwa słowa za dużo. IV"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.