Buntownicy z natury, cz.13

Aleks nie dawał żadnych znaków życia. Od dwóch tygodni spotykałam się z Wiktorem i musiałam przyznać, że była to niezwykle miła odmiana. Niestety posiadanie tak wspaniałego chłopaka, nie potrafiło odciągnąć moich myśli od Wilka. Zastanawiałam się, co robi, gdzie jest, jak się czuje. Miałam wyrzuty sumienia, że nie zdążyłam się z nim pożegnać. Nie byłam nawet pewna, czy on zdaje sobie sprawę, że nasz związek jest już przeszłością. Mogłam napisać mu smsa albo nagrać się na pocztę, jednak uznałam to za dosyć dziecinne. Nikt nie powinien być uświadamiany w ten sposób.
Siedziałam właśnie w kawiarni, popijając moją ulubioną latte. Oliwia spóźniała się już 15 minut, więc poprosiłam kelnerkę o dzisiejszą gazetę. Ruch był niewielki, więc po chwili zjawiła się z nowym egzemplarzem. Podziękowałam i bez większego zainteresowania zaczęłam przerzucać kartki. Bezczynne siedzenie, potęgowało moją złość na niepunktualność przyjaciółki, a co za tym idzie, wpatrywanie się w drzwi, nie było dobrym pomysłem.
Większość artykułów przyprawiała mnie o ironiczny uśmiech. Ogłoszenia matrymonialne, w których więcej było o majątku niż o samym sobie albo historia kobiety, która wierzyła, że w jej domu są złe duchy. Rozbawienie zniknęło, kiedy zauważyłam informacje odnośnie Aleksandra. Okazało się, że zaginął, a policja nie potrafi go odnaleźć. Nie wiedziałam, czy coś mu się stało, czy po prostu tak świetnie się ukrył. Przeczucie podpowiadało mi, że drugi wariant jest bardziej prawdopodobny. Podniosłam wzrok od czytanego tekstu i spostrzegłam, że drobna, ruda dziewczyna siedząca po drugiej stronie sali zjadliwie mi się przygląda. Wyraz jej twarzy był zaskakująco znajomy, chociaż z całą pewnością mogłam stwierdzić, że nigdy wcześniej jej nie widziałam. Dopiłam kawę i podniosłam się z miejsca. Było pewne, że Oliwia się już nie pojawi. Nie mogłam doczekać się momentu, w którym wykrzyczę jej w twarz, że mnie wystawiła. Odpaliłam papierosa i ruszyłam w stronę przystanku, rozkoszując się smakiem tytoniu w ustach. Do moich uszu dobiegł dźwięk przyspieszonych kroków. Ktoś mnie śledzi czy mam już paranoję? Akurat nadjechał mój tramwaj, więc wyrzuciłam fajkę do kosza i wsiadłam. Drzwi zamknęły się z hukiem, zagłuszając damski głos, który zdawał się wypowiadać moje imię.
W domu, rzuciłam się na łóżko i wybrałam numer do Oliwii. Trochę to trwało zanim odebrała.
– Taaak? – usłyszałam jej zachrypnięty głos.
– Chora jesteś? – spytałam.
– Nooo. Na kaca. – mruknęła.
– Miałyśmy się spotkać, zapomniałaś?
– Miałyśmy się spotkać w czwartek, a dzisiaj jest wtorek.
– No pięknie, kochana. Ile trwasz w tej libacji?
– Nie wiem, parę dni.
– No to po pierwsze, czwartek mamy dzisiaj. A po drugie, jak śmiesz pić beze mnie?!
– Byłaś zajęta panem „jestem-seksownym-barmanem”. – rzuciła z przekąsem.
– Jeszcze się gniewasz? Nie kłóćmy się o faceta, Oliwia…
– Nie o to chodzi. Jak jesteś w związku to zapominasz o reszcie znajomych. To kiedyś obróci się przeciwko tobie.
– Przepraszam. Staram się rozdzielać czas, ale jest go tak mało.
– Podobnie mówi Nicola, od kiedy jest z tym kolesiem w dredach. Zostałam sama, więc nie miejcie mi za złe, że wdrążam się w inne towarzystwo.
– Zorganizujmy jakiś wypad, tylko my trzy! Co ty na to? – zapytałam, czując palące poczucie winy.
– Jasne. – burknęła bez entuzjazmu.
– Tylko najpierw doprowadź się do porządku, pijaku. – nieudolnie zażartowałam.
– Dobrze, mamo. – odpowiedziała i się rozłączyła.
Przeleżałam jeszcze kilka minut i zdecydowałam się na wizytę w „Riot”. Do ciemnych rurek dobrałam biały tank top z napisem „you can’t sit with us” i czarne creepersy na podwójnej platformie. Chwyciłam skórzaną ramoneskę i torbę. Na miejscu byłam po piętnastu minutach i od wejścia zauważyłam Wiktora. Nalewał piwa i wysłuchiwał opowieści dwóch mężczyzn siedzących przy barze. Przeszłam pod ladą i dałam mu szybkiego buziaka na powitanie. Odwrócił się w moją stronę i mocno mnie przytulił.
– Cóż to za niespodzianka. – mruknął w moje włosy.
– Stęskniłam się za tobą. – zaszczebiotałam słodko.
Odsunął się o krok i spojrzał mi prosto w oczy.
– Znam ten ton, Eliza.
– No, bo tak sobie pomyślałam, że nalejesz mi zimnego „Lecha”. – puściłam mu oko.
– Wyrzucą mnie z pracy za upijanie nieletnich. Nie ma mowy.
– Oj, no proszę. – czarowałam dalej.
– Nie, koniec kropka. – powiedział, zarzucając białą ścierkę przez ramię i wracając do wysłuchiwania lamentów tamtych gości.
W zapleczu zauważyłam ruch, więc uchyliłam drzwi i rozpoznałam blond barmankę.
– Czy mogłabym prosić o piwo? – zapytałam.
– Jasne, już idę. – powiedziała i po chwili złoty napój znajdował się w mojej dłoni.
Mordercze spojrzenie Wiktora rozbawiło mnie do tego stopnia, że oplułam mu cały blat i z równie wściekłą miną musiał go wycierać.
– Przepraszam, kocie. – rozbawiona powiedziałam.
– Słowo jeszcze, Kamińska, a cię wyniosę!
W szampańskim humorze, skierowałam się do łazienki. Kiedy wycierałam dłonie, za moimi plecami mignęły ognistorude włosy, które miałam okazje wcześniej już widzieć. Odwróciłam się w ekspresowym tempie i przyparłam dziewczynę do ściany. Była o głowę niższa, przez co czułam się źle, że napastuję słabszych.
– Czy my się znamy? – spytałam twardo.
– Nie wydaje mi się. – odparła z równie mocnym zdecydowaniem.
– To czemu za mną chodzisz?
– Myślę, że masz informacje, które są mi potrzebne.
– Że co, proszę? O czym ty mówisz? – zirytowałam się.
– Spotkajmy się w kawiarni, w której byłaś wcześniej. O 14. Wszystko ci wyjaśnię. – powiedziała bardziej przyjaznym tonem, co skłoniło mnie do zabrania rąk z jej ramion.
– W porządku. – odrzekłam niepewnie.
Wychodząc wcisnęła mi w dłoń kartkę. Otworzyłam ją i moim oczom ukazał się szkic, narysowany przez Zimnookiego. Jakim cudem go zdobyła? Przecież przez cały czas, nosiłam go w torbie.
* Cieszę się, że moje opowiadanie przypadło Wam do gustu i chcecie je dalej czytać. Jednak, dzisiaj zauważyłam, że zostało wstawione na facebooka przez pewien fanpage. Nie zapytali mnie o zgodę, ani nie podpisali jako autora. Nie podoba mi się, że ktoś ma czelność kopiować moją twórczość. Dlatego też, zapiszę strony, na których osobiście wstawiam kolejne części:
– lol24.com/profil/ondine
– quku.org/Ondine.
– ondinesworld.tumblr.com
Wszelkie inne są udostępniane bez mojej wiedzy. Jeżeli znajdziecie ich więcej, byłabym wdzięczna za informacje.
Pozdrawiam, Ondine.

Dodał/a: Ondine. w dniu 3-11-2013 – czytano 1431 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek miłość Ondine.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (3)

Olencjaadnia 2013-11-07 06:56:56.

Uwielbiam twoje opowiadanie ;D

Kololololowa.dnia 2013-11-08 20:29:40.

Bardzo mnie irytuje twoja postawa. Po pierwsze albo piszesz dłuższe i dodawaj częściej albo nie pisz wcale. Czytelników trudno zdobyć , a łatwo stracić. Jesli dodajesz raz na dwa tygodnie, to przepraszam bardzo można zwyczajnie zapomniec. Opowiadanie jest dobre , no cóż .. ale jak mówiłam powinnaś pomyśleć o nas.

hellobeybexdddnia 2013-11-15 16:00:27.

E ! Kololololowa. A co ty myślisz że ona nie ma co innego do roboty tylko pisać?! Po prostu jak każdy ma swoje życie prywane a to tylko opowiadanie (genialne opowiadanie) Więcej wyrozumiałości ! ONDINE JESTEŚ WIELKA ! 😀

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Buntownicy z natury, cz.13"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.