Igranie z ogniem

Zawsze kiedy pojawiał się na korytarzu,rozmowy ucichały i wzrok każdej z nas skupiał się na nim.W całej firmie nie było kobiety która by do niego nie wzdychała.Nawet mi się podobał,choć skrzętnie to ukrywałam.Znałam takich jak on.Zabawiają się z dziewczyną wykorzystując swój nieodparty urok osobisty i po wszystkim znikają.Ostatnio sama padłam ofiara jednego z takich typków.Byliśmy ze sobą trzy miesiące,aż zdecydowałam się pójść z nim do łóżka.Następnego dnia kiedy otworzyłam oczy,ubierał się i pożegnał mnie słowami “warto było czekać”. Już go nie wiedziałam.Na początku łudziłam się,że wkrótce się do mnie odezwie,ale w końcu dałam sobie spokój.Nie zamierzałam wydzwaniać do niego jakaś natrętna desperatka.Po prostu zamknęłam ten rozdział i obiecałam sobie,że już nigdy więcej nie polecę na faceta który ma tak rozbrajający uśmiech i oczy przypominające bezchmurne niebo.Tymczasem coraz częściej łapałam się na tym,że spoglądam w jego stronę i z niecierpliwością czekam,aż przyjdzie do pracy.Byłam sekretarką.Spadały na mnie obowiązki których nie mogła,lub nie musiała robić Pani Basia-asystentka dyrektora naszego działu.A dyrektorem był nie kto inny jak tylko Pan Przystojniak.Dziękowałam Bogu,że nie podlegam mu bezpośrednio.Wszystkie zadania przydzielała mi Pani Basia,więc rzadko z nim rozmawiałam.Cieszyłam się z tego bo w innym razie moje postanowienie byłoby zagrożone.Pewnego listopadowego poranka poszłam do pracy w błogim nastroju,nie wiedząc co mnie tam czeka.Szef zawołał mnie do siebie chwilę po tym jak przekroczyłam drzwi do biura. Poszłam tam rozglądając się za Panią Basią,którą chciałam poprosić o wyjaśnienia.Niestety jej nie było.Artur przywitał mnie skinieniem głowy i poprosił bym usiadła.Byłam potwornie zdenerwowana.Nigdy nie zostałam wezwana na dywanik,a tu proszę…Odetchnęłam głęboko.
-Denerwuje się Pani?-Spytał uśmiechając się lekko.
-Nie.Po prostu zastanawiam się o co chodzi.-Mruknęłam trochę niegrzecznie.Przyjrzał mi się uważnie i kontynuował.
-Zaprosiłem tu Panią,ponieważ musimy coś ustalić.Basia musiała wziąć kilka dni wolnego z powodu choroby,więc Pani ją zastąpi.
-Jaa? Nie wiem czy to dobry pomysł.Może ktoś z wyższym stażem?-Paplałam.Pokręcił głową przecząco.
-Ma Pani idealne wykształcenie.Sądzę,że za wysokie jak na pracę którą Pani wykonuje.Dlatego chcę żeby Pani zajęła na jakiś czas miejsce Basi.Szykuje się konferencja.Nie poradzę sobie sam.Ponadto muszę jechać na ważne spotkanie do Warszawy i potrzebuję kogoś kompetentnego kto będzie tam wszystko składał do kupy.Niestety jestem facetem kiepsko zorganizowanym.Basia już się do tego przyzwyczaiła dlatego w pracy rozplanowuje mi dzień co do minuty.Liczę na Panią.-Zakończył.Spojrzałam na niego jakby właśnie wyrosły mu rogi.To co mówił było niemożliwe.Jak miałabym spędzić z nim tyle czasu? Do tego wspólny wyjazd… Nie.Nigdy w życiu!
-Przykro mi,ale…
-Nie przyjmuję wymówek.Wspomniałem już o premii?
Zamknął mi tym usta.Faktycznie kasa by się przydała.Westchnęłam i powiedziałam:
-Dobrze,zgadzam się.
Pierwsze dwa dni były trochę stresujące.Artur wspomniał,że jest niezorganizowany,ale to nie była prawda.Rzeczywistość była znacznie gorsza.Pani Basi nie było dopiero chwilę,a on już miał totalny bałagan w papierach,spóźnił się na zebranie,bo jak się okazało pomylił godziny,i zgubił Palmtop.Na szczęście znalazł go w samochodzie pod siedzeniem i zadzwonił do mnie,żeby się tym pochwalić.To jego roztrzepanie mimo iż nieco irytujące,zaczęło mnie bawić.Nadszedł czas wyjazdu.Już się tak przed nim nie stresowałam.Odkąd bliżej go poznałam wydał mi się bardziej… normalny.Nie starał się nikomu imponować na siłę,był pracowity i wymagał od swoich pracowników tyle ile sam był w stanie zrobić.Jedyną jego wadą była nieuporządkowana strona jego natury,ale wyzwalało to we mnie coś na kształt troski.W Warszawie zatrzymaliśmy się w małym pensjonacie,ponieważ Artur stwierdził,że nie znosi tłumów i zbędnego przepychu.To też mi się spodobało.Każdy dyrektor jakiego znam wykorzystał by swoją pozycję i zatrzymał by się w czterogwiazdkowym hotelu,by korzystać z wszelkich atrakcji za firmowe pieniądze.Przed spotkaniem nawiązującym kontrakt musieliśmy się ostro wziąć do pracy.Siedzieliśmy do późna w jego pokoju.Padałam ze zmęczenia,ale trwałam przy nim i pomagałam w omówieniu wszystkich szczegółów kontraktu.Wprowadzałam poprawki,układałam papiery od ważniejszych do mniej ważnych i robiłam prezentacje.Tak czas zleciał do północy.
-Jesteś zmęczona?-Spytał Artur ziewając.
-To najzabawniejsze pytanie jakie ostatnio słyszałam.-Odparłam.
-Przepraszam,że tak cię tu trzymam.Powinnaś iść spać.Basia już dawno by mnie zganiła za to,że tak ją wykorzystuję.-Uśmiechnął się.
-To moja praca.-Powiedziałam tylko.
Poszłam spać.Artur odprowadził mnie do pokoju i nie próbował wprosić się do środka.To również mi się podobało.Następnego dnia pojechaliśmy na spotkanie.Dłużyło się niemiłosiernie,ale w końcu osiągnęliśmy to na czym nam zależało.Do pensjonatu wróciliśmy w pogodnych nastrojach.
-To co szampan?-Spytał Artur.
-Bardzo chętnie.-Odparłam chodź wiedziałam,że to igranie z ogniem.Miałam słaba głowę,ale nie mogłam się oprzeć.
-Wiesz dlaczego ten facet w końcu nam uległ?-Zapytał Artur kiedy rozleniwieni sączyliśmy szampana leżąc w poprzek na mięciutkim łóżku.
-Bo daliśmy mu korzystne warunki?-Odpowiedziałam pytaniem.
-Nie,bo masz śliczne nogi.Nie odrywał od nich oczu.Już miałem mu coś powiedzieć,ale w końcu dotarło do mnie,że sam nie jestem lepszy.
Serce podskoczyło mi do gardła.Jego słowa sprawiły,że zadrżałam.
-Dlaczego?-Spytałam cicho.
-Bo sam też ciągle się w nie wgapiałem.-Odparł z uśmiechem i spojrzał na mnie.Zabrakło mi tchu.Odstawił swój kieliszek i przysunął się do mnie.
-Powiedz,że nie tylko ja to czuję.Powiedz,że i tym mnie pragniesz.-Szepnął.Oblizałam nerwowo wargi.Poczułam silne mrowienie w okolicach podbrzusza.Zamiast mówić co czuję,pokazałam mu.Wpiłam się w jego usta z prawdziwą namiętnością.Kieliszek wypadł mi z ręki i roztłukł się o podłogę,ale żadne z nas nie zareagowało.Pospiesznie zrzucaliśmy z siebie ubrania,spragnieni siebie nawzajem.Kochaliśmy się dziko,gwałtownie i namiętnie.Usłyszałam jego krzyk.Spojrzał na mnie ze zbolałą miną.
-Przepraszam.Nie chciałem kończyć bez ciebie.-Powiedział.
-Możesz mi to wynagrodzić.-Szepnęłam prowokująco.Zaraz potem zaczął mnie pieścić,aż w końcu i ja doznałam niepohamowanej rozkoszy.W nocy wyślizgnęłam się z jego ramion i wróciłam do swojego pokoju.Rano spotkaliśmy się przed wyjściem.
-Gotowa?-Spytał poważnym tonem.Skinęłam głową niezdolna wydusić słowo.Po tym co między nami zaszło, on o tak potrafił przejść do porządku dziennego? Chciało mi się płakać,ale jakoś wytrwałam przez całą drogę powrotną.Dopiero w domu dałam upust emocjom.Następnego dnia nie chciałam iść do pracy,ale jakoś znalazłam w sobie siłę,by to zrobić.Po godzinie Artur wezwał mnie do siebie.Siedział na swoim czarnym fotelu i nerwowo stukał palcami w blat biurka.
-Coś się stało?-Zapytałam gdy cisza przedłużała się.
-To samo chciałbym wiedzieć.-Odparł wreszcie na mnie patrząc.
-Nie rozumiem… -Mruknęłam.
-Dlaczego wymknęłaś się w nocy? Aż tak bardzo żałowałaś tego co się stało,że nie mogłaś wytrwać przy mnie całą noc? Było ci tak źle?-Spytał.
Wpatrywałam się w niego nie wiedząc co powiedzieć.Artur wstał i podszedł do mnie.Chwycił mnie za ramiona i lekko mną potrząsnął.
-Odpowiedz.-Ponaglał mnie.
-Dla ciebie było to jednorazowe.Chciałam uniknąć niezręcznej sytuacji.
-Jednorazowe? Co ty mówisz dziewczyno? Pragnę cię jak diabli,od chwili gdy pierwszy raz przekroczyłaś drzwi tego biura.Ta jedna noc zamiast całkiem mnie zaspokoić,jeszcze bardziej mnie pobudziła.Od kilku dni czuję się jakbym miał gorączkę.Gdybym mógł,nie wypuszczał bym cię z rąk.-Powiedział przesuwając dłońmi po moim ciele.
-Ale…myślałam,że nie interesują cię takie jak ja.-Wydukałam oniemiała.
-Takie jak ty? Czyli piękne,mądre,zaradne,niedostępne,pewne siebie,zabawne i urocze? Masz rację,nie mam pojęcia co ja w tobie widzę.-Powiedział i uśmiechnął się rozbrajająco.Przytuliłam się do niego mocno.Uniósł moją głowę i pocałował mnie czule,delikatnie.Przyległam do niego jeszcze mocniej.Artur uniósł mnie i posadził na biurku nerwowo rozpinając mi bluzkę.Musieliśmy bardzo uważać,by nie wydawać zbyt głośnych dźwięków.Kiedy wreszcie oprzytomnieliśmy i staraliśmy jakoś się ogarnąć,Artur odsunął mi włosy z czoła i pocałował mnie lekko w nabrzmiałe od pocałunków usta.
-Umówisz się ze mną na randkę?-Zapytał z uśmiechem.
-Chyba pomyliłeś kolejność.-Zauważyłam ze śmiechem.
-Pozwól mi to naprawić.-Odparł skruszony.Pogłaskałam go po rozczochranych włosach i zepnęłam:
-Dla ciebie wszystko…

Dodał/a: Asia. w dniu 18-04-2011 – czytano 9409 razy.
Słowa kluczowe: miłość fascynacja Asia.

Komentarze (1)

Gutdnia 2015-08-25 00:50:30.

Opowiadanie fajne tylko nie ogarniam czemu niektóre osoby piszą “szczęścia” itp. Przecież to fikcja

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Igranie z ogniem"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.