Dominik cz.2

Jego piękny, śnieżnobiały uśmiech obaliłby każdy mur. Dosłownie mnie zamurowało. Patrzyłam w jego piękne, ciemne oczy… Mogłabym w nich utonąć…
-Nadia- jego głos wyrwał mnie z rozważań- Tak masz na imię, prawda?
-Tt..tak- z tego wszystkiego nie wiem czy odpowiedziałam, czy to tylko moje myśli płatały mi figla.
-Jestem Dominik.-podał mi rękę- Miło mi.
Boże i znów ten jego uśmiech.
-Nadia.Chodźmy już- odwróciłam wzrok- przerwa nie trwa wiecznie.
“Weź głęboki oddech”, pomyślałam. Zabrałam torbę i ruszyłam. Szedł zaraz za mną, czułam na sobie jego wzrok.
-Tak jak już pewnie zauważyłeś w każdej sali odbywa się inny przedmiot. Więc jeśli chodzi o klasy prędzej czy później się połapiesz.- rozmawiałam z nim, ale nie patrzyłam na niego. Bałam się, że znów stracę kontrolę. Zeszliśmy na dół.
-Tu jest szatnia, a tam sala gimnastyczna.
Cały czas na mnie patrzył, ale był jakby nieobecny. Jakby myślami był gdzieś daleko.
-Hej, żyjesz?- zapytałam.
-Przepraszam, zamyśliłem się.-odparł.
-Ciężko tego nie zauważyć.
-Możesz mi jeszcze pokazać łazienki?- zapytał.
-Pewnie, chodź za mną.
To, co się stało później zaskoczyło mnie tak, że do te pory kiedy o tym myślę mam ciarki. Kiedy doszliśmy pod drzwi męskiej toalety on popchnął je i wciągnął mnie do środka po czym oparł o ścianę i położył swoje usta na moich. Napierw całował mnie powoli, ale z czasem jego jezyk stawał się bardzie natarczywy… a ja z każdą chwilą coraz bardziej mu się poddawałam. Był taki wspaniały, jego dotyk był cudowny. Całował moje usta po czym zszedł do szyi. To był cios poniżej pasa. Uwielbiałam to. Włożył rękę pod bluzkę…
-Zaczekaj… musimy iść…- kiedy to mówiłam zadzwonił dzwonek, który wyrwał mnie z tego błogiego stanu i dopiero wtedy uświadomiłam sobie całą sytuacje. Szybko wybiegłam z łazienki i pobiegłam do klasy. Siadłam na swoim miejscu prawie wywracając siedzącą obok Marysię.
-Co się stało? Nowy narozrabiał? -zażartowała.
Nawet nie wiedziała ile miała racji.
Przez resztę zajęć próbowałam o nim nie myśleć, ale na próżno. A nawet kiedy to już się udawało miałam go gdzieś na korytarzu i znów moje myśli przestawały być mi posłuszne. Ten jego wzrok… nie umiem tego opisać było w nim coś co nie dawało mi spokoju. Chciałam go poznać. Inspirował mnie…
Po lekcjach jak zwykle pożegnałam się z Marysią.
-Jutro też po ciebie wpadnę- krzyknęła- kocham cię “siostro”- i pobiegła w przeciwnym kierunku. Marysia była inna niż reszta dziewczyn z mojej szkoły. Nie obnosiła się ze swoą rangą, z pieniędzmi swoich rodziców. Właśnie dlatego tak ją lubiłam.
Idąc chodnikiem zapatrzona w zeimię myślałam o nim… o jego ustach… cudownych oczach… Dominik…
I wtedy właśnie z przekleństwem na ustach runęłam na ziemię. Kiedy podniosłam głowę urzałam już mi znajome, piękne oczy.
-Nic ci nie jest?- zapytał pomagając mi wstać.
-Przepraszam, niezdara ze mnie- uśmiechnęłam się leniwie.
-Lubię niezdary. Tym bardziej piękne.
-Przestań, nawet cię nie znam.- odpowiedziałam mijając go.
-Jakoś wcześniej ci to nie przeszkadzało…
Tego już było za wiele. Z zaciśniętymi zębami odwróciłam się do niego.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Że kim ty jesteś?!- krzyczałam mu w twarz.I wtedy zatkał mi usta długim, namiętnym pocałunkiem. To przełamało już wszelkie bariery…
-Chodźmy do mnie- powiedziałam nie zastanawiając się.- Będziemy sami.

Jak tyko zamknęłam za nami drzwi od razu rzuciliśmy się na siebie. Drogę do mojego pokoju pokonywaliśmy cały czas się całując obijając przy tym o ściany wąskiego korytarza. Rozbieraliśmy się na wzajem badając dotykiem swoje ciała. Był tak namiętny a jednocześnie tak władczy… Jego usta dokładnie pieściły całe moje ciało.
-Zrób to, proszę- poprosiłam mimowolnie.
I wtedy we mnie wszedł. Delikatnie, powoli, z pasją. To było najcudowniejsze uczucie jakigo doznałam w całym moim życiu. Z początku poruszał się powoli, jakby leniwie. Jednak z każdym pchnięciem przyspieszał a ja odpływałam do najcudowniejszego miejsca na ziemi. Wiłam się pod nim i jęczałam z rozkoszy. Był tak cudowny w każdym calu. Nagle poczułam ogarniającą mnie falę gorąca, a mój krzyk rozdarł powietrze. Doszliśmy prawie jednocześnie.
-Jesteś cudowna.
I kto to mówił? Pomyślałam po czym zamknęłam oczy i zasnęłam.

Obudziły mnie jakieś głosy z dołu. To rodzice!
-Dominik, Dominik musisz iść… szybko- podałam mu ubranie- okno, musisz wyjść oknem…
Kiedy był już po drugiej stronie powiedziałam:
-Wolałabym żeby nikt się o nas nie dowiedział, przynajmniej na razie.
-Postaram się chociaż w szkole ciężko mi będzie utrzymać ręce przy sobie- rozbroił mnie uśmiechem.- Będę tęsknił.
-Ja też- pocałowałam go- Uciekaj już.
Zamknęłam okno i podeszłam do drzwi.
-Już idę mamo.

Dodał/a: Angeee w dniu 12-09-2013 – czytano 2919 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek pożądanie uczucia namiętność Angeee
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (3)

xoxoxodnia 2013-09-16 17:47:33.

Mega !

miśkadnia 2013-09-16 21:20:37.

ciekawie się zaczyna pisz dalej 🙂

wandadnia 2013-09-17 20:13:10.

Super mam nadzieję , że napisesz kolejną .

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Dominik cz.2"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.