Buntownicy z natury, cz.11

Wiedziałam, że Aleks nic nie powie. Zachowywał się jakby nic złego się nie wydarzyło. Jakby nie był oskarżony o morderstwo. Nie pozostawił mi wyboru. Musiałam się czegoś dowiedzieć na własną rękę. Postanowiłam jeszcze w tym tygodniu odwiedzić matkę w kancelarii. Moje rozmyślania przerwał dzwoniący telefon. Odebrałam.
– Tak?
– O matko! Ty żyjesz! – wrzasnęła Nicola.
– Dobra, bez sarkazmu, proszę. – mruknęłam.
– Dzwonię, żeby przypomnieć ci o moim istnieniu.
– Niepotrzebnie. Miałam właśnie do ciebie pisać. – skłamałam.
– Poważnie? W jakiej sprawie, księżniczko?
– Przestań już z tą złośliwością. Co powiesz na imprezę? W „Riot” ma być pełno ludzi.
– Hm, właściwie to czemu nie. O 20, pod klubem.
– Do zobaczenia, zołzo.
– Wal się, Kamińska. – zaśmiała się Nicola i rozłączyła.
Chciałam zaprosić Wilka, ale nie odpisywał na smsy. Kiedy wybrałam jego numer, po kilku sygnałach włączyła się poczta. Westchnęłam. Czy to oznaczało, że zamierzał pojawiać się jedynie na seks? Ranił mnie bardziej niż chciałam pokazać. Nie wiedziałam, ile jeszcze zdołam wytrzymać. Aktualna sytuacja mnie nie zadowalała, a nawet trochę zniechęcała.
Założyłam czerwoną sukienkę i jak zawsze, skórzaną ramoneskę. Na początku impreza była dosyć nudna. Wypiłam jedno piwo i rozmawiałam z Nicolą, co jakiś czas zerkając w stronę Wiktora, który nie obdarzył mnie nawet jednym spojrzeniem. Przynajmniej tak mi się zdawało. Piłam i tańczyłam na przemian. Kiedy usiadłam przy barze, w pewnym momencie pojawił się Zimnoooki. Oddałam mu klucz od mieszkania, a on uśmiechnął się szeroko i zaczęliśmy rozmawiać. Potem dosiadł się do mojego stolika, ale koncentrował się na konwersacji ze swoimi znajomymi. Zabolało mnie, że Aleks nie raczył oddzwonić. Totalnie zignorował sytuację. Zdałam sobie sprawę, że siedzę ze wzrokiem utkwionym w wyświetlacz ekranu. Miałam wrażenie, że zaraz zacznę płakać. To z pewnością przez zbyt dużą ilość procentów, bo normalnie nie przejęłabym się tym tak bardzo. Zerknęłam w stronę baru, gdzie Wiktor z piwem w ręku, opowiadał coś z przejęciem, co wywołało saldo śmiechu wokół. Wygrzebałam z torebki papierosy i wstałam. Kierowałam się w stronę wyjścia. Potrzebowałam świeżego powietrza. W drodze, poczułam na talii dłoń. Nawet nie musiałam patrzeć, żeby wiedzieć kogo. Przerwał rozmowę i skupił całą swoją uwagę na mnie. Nie zatrzymałam się. Odepchnęłam go i usiadłam na zewnątrz, na schodach. Panował spory tłum, nie było zbyt wiele miejsca, a ludzie zachowywali się hałaśliwie. Miałam to gdzieś. Przepchnęłam się i znalazłam miejsce. Odpaliłam fajkę. Oblała mnie fala obojętności i jednoczesnego przygnębienia. Po chwili, wszyscy zniknęli, zostałam sama. Oparłam głowę na ręku, pogrążona w ciszy. Usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Podniosłam wzrok, a Wiktor podążał właśnie w moją stronę. Usiadł i znowu zaczęliśmy rozmawiać.
– Nie pracujesz dziś? – spytałam.
– Znalazłem sobie zastępstwo.
Nagle pojawił się jego kolega, proponując, że może odwieźć go do domu. Szturchnęłam go w udo, a on zaczął udawać, że się nad tym zastanawia. Już wiedziałam, że będziemy wracać razem. Weszliśmy do środka. Znalazłam Nicolę i razem wdrapałyśmy się na stół. Poruszałyśmy się jednym tempem, kręcąc biodrami i zarzucając włosami do piosenki The Pretty Reckless – ”My Medicine”. Otoczył nas wianek rozbawionych chłopaków. Dziewczyny krytycznie przyglądały się naszemu, nieco prowokującemu tańcu. Ochrona już podążała w naszą stronę, gestykulując, że parkiet jest gdzie indziej. Wszyscy zagrodzili im drogę i zakończyłyśmy ten „występ” przy oklaskach. Roześmiane, puściłyśmy buziaczki w ich stronę.
– Widzisz tego w dredach? – zapytała Nicola.
Kiwnęłam potwierdzająco głową.
– Zabieram go dzisiaj ze sobą, więc nici ze wspólnego powrotu.
– Wolisz kolesia z mopem na głowie ode mnie? – zachichotałam.
– Tak. To kara za tak długie milczenie.
– Nie jesteś przypadkiem za surowa? – udałam, że łkam.
– Z kim ja się trzymam… – powiedziała Nicola do siebie i odeszła kręcąc głową z niedowierzaniem.
– Cudne masz ruchy. Może pokazałabyś mi je w bardziej odosobnionym miejscu? – rzucił w moją stronę, jakiś koleś w fullcapie.
– A może wsadzić ci tą czapkę w… – zaczęłam, ale Wiktor znalazł się tuż obok.
– Coś nie tak? – spytał, ale chłopak odwrócił się i zaczął rozglądać się za inną towarzyszką. – Tak też myślałem. – powiedział zadowolony z siebie Zimnooki.
– Ej, macho. Może już idziemy? – parsknęłam.
– To jest bardzo dobry pomysł.
Wirowało mi w głowie, wszystko wydawało się niezwykle zabawne. Zaczęły się przepychanki i wybuchy śmiechu.
– Eliza! Zejdź z tych torów! Jak przejedzie cię tramwaj, nie zamierzam cię zeskrobywać!
– Tak jest, psze pana! A po jezdni mogę chodzić? I tak nic nie nadjeżdża.
– Nie możesz.
– I tak będę.
Przerzucił oczami i po prostu po mnie poszedł. Zarzucił przez ramię i postawił na chodniku. Zrobiłam naburmuszoną minę.
– Zachowujesz się jak dziecko. Nie pij więcej. – zażartował.
– Psujesz mi zabawę. Dalej idę bez ciebie.
Starał się mnie udobruchać, ale byłam nieustępliwa. Droczyłam się z nim. Zatrzymaliśmy się, a on mocno mnie objął. Splótł dłonie z moimi i oparł je na ścianie. Spojrzał mi głęboko w oczy i przysunął się bliżej.
– Dalej się gniewasz? – mruknął.
– Tak.
Położył głowę na moim ramieniu i cmoknął w szyję.
– Jeszcze?
– Może.
Jego usta musnęły moje, a w moim podbrzuszu coś załaskotało. Mruknęłam, że przecież nie mogę, ale nawet nie słuchał sprzeciwu. Jego język stykał się z moim, a usta cudownie wpijały się w moje. Było mi tak dobrze. Czułam do niego pożądanie. Szczególnie w momencie, gdy przyciskał mnie do siebie i całował z zachłannością. Było mi z nim coraz swobodniej, a każde zbliżenie wywoływało dreszcz, ukłucie czegoś pozytywnego. Chciałam więcej i nawet nie prosiłam. Całowałam go po szyi, dotykając palcem po obojczyku. Prowokacja, która za każdym razem działała i po chwili nasze wargi łapczywie miały ochotę na więcej.
– To mówisz, że masz chłopaka? – rzucił z przekąsem.
– Teraz go tu nie ma. – szepnęłam.
Wsunęłam dłoń w jego bokserki i przygryzłam wargę.
– Nie jesteś grzeczną dziewczynką, co?
– Nigdy tego nie ukrywałam.
Popchnął mnie w ciemny zaułek. Nie było nikogo w pobliżu, choć świadomość, że ktoś może nas przyłapać dodawała przyjemnej adrenaliny.
– Jesteś pewna, że tego chcesz? – spytał powoli.
– Jesteś pewny, że spodoba ci się moja odmowa? – ironicznie się uśmiechnęłam.
– Zawsze masz na wszystko odpowiedź?
– Staram się. Niewyparzona buzia jest w tym przypadku atutem.
– Zaraz temu zaradzę. Na kolana.
– Widzę, że lubisz dominować. Tylko nakręcasz mnie bardziej. – powiedziałam, osuwając się na ziemię.
Rozpięłam jego rozporek i moim oczom ukazał się duży, sztywny członek. Polizałam jego podstawę i przyssałam do jąder.
– Widzę, że wiesz co robić. Tylko się nie zakrztuś. – cicho się zaśmiał.
– O to się nie martw. – odparłam pewnie.
Wsunęłam go powoli do ust, coraz głębiej, patrząc mu prostu w oczy. Ślizgałam językiem po powierzchni jego penisa i drażniłam główkę.
– Mocniej. – mruknął.
Przyspieszyłam, biorąc go głębiej i pozwalając, by chwycił mnie za włosy. Złapaliśmy wspólny rytm i po jakimś czasie trysnął prosto w moje gardło. Przełknęłam, oblizując przy tym wargi.
– Cudnie smakujesz, barmanie.
– Nie zostawiłaś przypadkiem u mnie swoich rzeczy? – zapytał rozbawiony.
– Chodźmy sprawdzić i zacznijmy od łóżka.

Dodał/a: Ondine. w dniu 26-09-2013 – czytano 2606 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek nastoletnia miłość liceum nastolatki szkoła szkola miłość śmierć morderstwo pożądanie Ondine.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (7)

Dariadnia 2013-09-27 18:23:59.

Pyszniutko się czyta! Mrrr . ;]]

gfryhvdnia 2013-09-27 18:55:13.

TeamAleks

sosnadnia 2013-09-27 20:14:06.

Ondine, to najlepsza część tego opowiadania! Wyrabiasz się;)

nikosiadnia 2013-09-28 17:02:37.

A co z blogiem ? :c

.dnia 2013-09-28 21:13:41.

Cudo *.*

:(((((dnia 2013-10-13 17:26:01.

Nie ma już twojego bloga ;// Co się stało…wydaje mi się że nas olałaś …

Ondine.dnia 2013-10-15 18:16:24.

Nikogo nie olałam. Blog został usunięty z powodów technicznych. Powstał nowy, ale komentarze z jego linkiem nie są dodawane. Więcej w nowej części, która już jest w poczekalni.

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Buntownicy z natury, cz.11"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.