Pamiętnik Mariki cz.1

– Marika , wstawaj śpiochu bo spóźnisz się do szkoły !
– Już nie śpię Mamo !
I tak oto deszczem powitał mnie kolejny ponury dzień . Wygrzebałam się z pościeli i usiadłam na brzegu łóżka .
Wzięłam kilka głębszych oddechów i powiedziałam sama do siebie : Jeszcze tylko miesiąc i wakacje ! I przez całe te
piękne i ciepłe dwa miesiące moim jedynym zmartwieniem będzie jakie wybrać technikum . Otóż byłam z siebie
dumna ! Jeszcze tylko miesiąc i nie będe już gimnazjalistką ! No i za 3 dni kończe 16 lat . Podniosłam się i udałam
prosto do ubikacji na poranną toaletę . Wróciłam szybko do pokoju i ubrałam się . Nie mogłam sobie pozwolić aby spó-
źniać się na lekcję przed samym końcem roku . Zależało mi na dobrych ocenach ponieważ od tego zależała moja
przyszłość . A z pewnością nie byłam osobą której nauka wchodziła do głowy raz-dwa .Wyszłam z pokoju i poszłam do
kuchni .
-Dzieńdobry kochanie , co chcesz na śniadanie ?
-Cześć Mamo , to co zwyklę .
Mama wsypała do miseczki czekoladowe kuliki , zalała mlekiem i postawiła przedemną .
– O której kończysz lekcje ?
– O 14.30 , dlaczego pytasz ?
– Pomyślałam sobie ,że może dziś na obiad pójdziemy do baru . Zrobiła bym sobie dziś wolne od gotowania .
– Jasne , czemu nie . Lecę bo się spóznie , kocham Cię ! Pa
– Uważaj na siebie dziecko !
Tak , codziennie przed wyjściem do szkoły mi to powtarzała .
Przed szkołą spotkałam się z moją najlepszą przyjaciółką Sanią i jak zwkle rozmowa z nią sprowadzała się do
chłopców . W sumie to zawsze Ona mówiła a ja słuchałam . Sania miała lepsze doświadczenie w relacji damsko-męskiej ,
ponieważ była na randce chyba już ze wszystkimi przystojniakami w szkole ! Jako cheeleaderka miała jeszcze większe powodzenie .
Nie zrozumcie mnie źle , ja także byłam cheeleaderką ale bardzo się różniłam od Sani . Nie należałam do grupy dziewczyn
niespecjalnie obdarzonych urodą . Wręcz przeciwnie ! Miałam oliwkową karnację , brązowe proste wołosy do łopatek oraz
wielkie zielone oczy . Byłam też bystra i inteligentna . Miałam wiele przyjaciół , byłam też powszechnie lubiana . Zawsze
mi mówiono ,że nie da się mnie nie lubieć . Ubierałam się jak każda nastolatka , obcisłe wytarte jeansy , trampki i podkoszulki
we wszystkich kolorach tęczy . To był mój ulubiony strój . Sania była inna nie tylko z wyglądu . Miała ze 178 cm wzrostu (przy
moich 163 to całkiem sporo ) . Była opaloną blond pięknością w kręconych złotych loczkach spływających jej zgrabnie na ramiona .
Kiedy się uśmiechała , ukazywała swoje idealnie wykrojone usta oraz urocze dołeczki w policzkach jak u herubinka . Czy było zimno czy
ciepło , Sania zawsze chodziła w spódniczce ukazując swoje zgrabne nogi . Ale nie chodzi tylko o wygląd , wewnetrznie też się bardzo
różniłyśmy . Ona była uwodzicielska a ja nieśmiała . Ona czarująca , otwarta na wszystko a ja , cicha i skupiona na tym co uważałam
za słuszne . Można by tak wymieniać różnice między nami bez końca . A mimo choć byłyśmy od siebie tak różne , zawsze się
idealnie dogadywałyśmy . Rozumiałyśmy się bez słów , nigdy się nie kłóciłyśmy i cokolwiek by się nie działo zawsze broniłyśmy
się nawzajem . Czas w szkole zleciał szybko i zaraz po dzwonku pożegnałam się z przyjaciółmi i udałam się do domu . Coś mi
nie pasowało odrazu jak przekroczyłam próg . Mama zawsze kiedy usłyszała klucze w drzwiach brała torebkę i po odstawieniu mojego
plecaka wychodziłyśmy z domu . Tak było w takie dni jak ten . Ale nie dziś . Weszłam do domu i udałam się do kuchni , drzwi były przymknięte
a z kuchni dochodziła cicha rozmowa mamy z jakimś mężczyzną . Pomyślałam : i wszystko jasne , zjemy później , mamy gościa.
Uchyliłam drzwi i zobaczyłam bladą zmartwioną twarz mamy . A następnie eleganckie czarne męskie buty . Kiedy
weszłam całkiem do kuchni zobaczyłam starszego Pana ubranego w drogi garnitur .
– Cześć Mamo , dzieńdobry .
Mama się nie odezwała , rozmowę zaczął mężczyzna :
– Ty zapewne jestes Marika ?
– Tak proszę Pana.
– Byłem przyjacielem Twojego Taty , jesteś do niego bardzo podobna . A moja wizyta tutaj to jego ostatnia wola .
– Co mam przez to rozumieć ?
– Usiądź proszę
– Nie dziękuje , postoje . Mamo co się dzieje ?
– Przykro mi Mariko to mówić , Twój Tata zginął przed wczoraj w wypadku samochodowym .
Tysiące ludzi ginie dziennie na całym świecie w wypadkach samochodowych z winy piratów drogowych .
Uczono mnie tego w szkole . Ale dziwnie było słyszeć ,że osoba odpowiedzialna za Twoje życie skończyła
tak samo . Jakoś nie potrafiłam się zmusić do płaczu czy czegokolwiek . Przez moją głowę przeleciało coś
tak szybko jak strzała mówiąc mi : to przykre , to także był człowiek . Nic poza tym . Wydaje mi się ,że to nic
dziwnego . Odsunełam krzesło i usiadłam przy stole . Mężczyzna uważnie mi się przyglądał jakby badał każdą
moją reakcję na tę wiadomość . W końcu się odezwał :
– Bardzo mi przykro z tego powodu
– Dziękuje .
– Chciałem Ci powiedzieć ,że bez względu na wszystko co działo się w Twoim życiu , twój Tata bardzo Cię
kochał Mariko . Zginął w mieście Scottsdale w Arizonie .
– Ale co On tam robił ?
– Mieszkał Mariko . Twój Tata posiadał tam cztero piętrowy dom warty 6 milionów dolarów . Naturalnie dom
należy teraz do Ciebie .
– Słucham ?
– Tak własnie , ten dom należy do Ciebie . A ponieważ nie masz 18 lat , domem zarządza Twoja mama . Oraz
pięniędzmi które pozostawił Ci Tata. A jest to calkiem pokaźna suma .
– O jakiej sumie mówimy ?
– O jakichś 60 milionach dolarów .
– O losie ! Co mamy z tym zrobić ?
– Co tylko chcecie . Ale jest pewien warunek .
– Jaki ?
– Aby móc swobodnie korzystać z pienięzy musicie przeprowadzić się do Arizony .
Zapadła długa cisza , zaczeło powoli do mnie docierać to co powiedział ten człowiek .
– A więc nie chcemy tych pieniędzy !
– O tym już zdecyduje Twoja mama . To mój numer telefonu , wrazie jakichkolwiek pytań lub podjętyh decyzji proszę
do mnie zadzwonić . Dziękuje – dowidzenia .
– Dowidzenia .
Mama poszła odprowadzić Pana do wyjścia a ja siedziałam nieruchomo i myślałam . Nawet w czasie śmierci nie pomyślał
o mnie . Chciał aby tylko nie stracić domu na którym tak bardzo mu zależało . Mama wróciła i powiedziała :
– Pakuj się , przeprowadzamy się do Arizony .
Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam . Nie potrafiłam znaleźć odpowiednich słów na to co chciałam wyrazić .
Powiedziałam tylko :
– Chyba żartujesz !
Wstałam , poszłam do swojego pokoju , odrobiłam lekcje , obejrzałam jakiś nudny film w telewizji i poszłam pod prysznic .
Przed spaniem włączyłam sobie mp3 na maxa i nie wiem kiedy zasnęłam .Rano obudził mnie ból głowy , chyba dzień
wcześniej miałam za dużo rewelacji jak na jeden dzień . Do pokoju weszła mama i powiedziała ,że musimy porozmawiać .
– Mariko , myślałam nad wczorajszym dniem całą noc . Doszłam do wniosku ,że lepiej będzie jeśli przeprowadzimy się do
tej Arizony .
– Mamo ! Nie ma takiej opcji ! Co Ty sobie wyobrażasz ? Że nagle wstanę i zacznę się pakować ?
– W prawdzie na to liczyłam . Zaoszczędziła byś mi kłopotu .
– Nie ! Nie zgadzam się ! Ja mam tu szkołę , plany na przyszłość i przyjaciół !
– Kochanie właśnie dlatego chcę z tąd wyjechać . Ze względu na szkołe i na Twoja przyszłość ! Przyjaciół znajdziesz
nowych , jesteś towarzyska , z tym nie będzie problemu .
– Nie wierzę w to co słyszę ! Nie ! Nie ! I jszcze raz NIE !
– Mariczko , ja nie pytałam Cię o zdanie . Oświadczam Ci tylko to co postanowiłam . Jadę do Twojej szkoły a Ty masz zacząć
się pakować . W sobotę jest pogrzeb Twojego Taty , a Ty na nim będziesz .
I tak oto wyszła zatrzaskując za sobą drzwi . Nie wierzę , nie zmusi mnie do wyprowadzenia się na jakieś pustkowie gdzie nikogo nie znam .
Łzy boleśnie zapiekły pod powiekami i popłyneły z impentem ! Tak oto ja Marika Ostaszowska zostałam wygnana z własnego kraju przez
najbliższą mi osobę . Łzy leciały coraz szybciej , założyłam słuchawki z głośną muzyką i zasnęłam . Gdy się obudziłam było już po
godzinie jedynastej . Mamy jeszcze nie było w domu więc mogłam naspokojnie zadzwonić do Sani i wyżalić się jej. Ale Sania jak to Sania ,
powiedziała ,że gdyby jej to sie przydażyło byłaby szczęśliwa . I po raz kolejny boleśnie uświadomiłam sobie różnicę pomiędzy nami .
Ona naprawde nic nie rozumiła , więc może tak naprawdę nie byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami ? Zwlokłam się z łóżka z opuchniętą
od płaczu twarzą . Otworzyłam szafe i usiadłam przed nią po turecku . Po kolei wyciągałam z niej rządki równiusieńko poskładanych
ubrań i zaczełam układać je wokół siebie . Wyjełam dwie waliazki i byle jak upychałam do jednej ubrania a do drugiej rzeczy podręczne
takie jak kosmetyki , pamiętnik , zdjęcia i różne dodatki . Przyszła Mama i powiedziała ,że wypisała mnie ze szkoły .Po raz kolejny
rozpłakałam się jak małe dziecko . Oznajmiła mi też ,że zabukowała na jutro rano dwa bilety lotnicze do Arizony . Dzień zleciał mi
na pakowaniu się a wieczorem byłam zbyt zmęczona całym tym zamieszaniem aby zrobić cokolwiek . Więc poszłam spać , ustawiając
wcześniej budzik na wczesny poranek .
Wstając rano ubrałam się w rzeczy które miałam przygotowane na wyjazd i poszłam do kuchni . Mama jak zwykle
zapytała mnie co chcę na śniadanie ale nawet jej nie odpowiedziałam . Nie miałam ochoty się do niej wogóle odzywać .
Zamówiłyśmy taksówkę i wybrałyśmy się na lotnisko gdzie czekał na nas “przyjaciel Taty ” z którym wcześniej
rozmawiałam. Na lotnisku sprawdziłam wszystko o Arizonie czego tylko mogłam dowiedzieć się z telefonu w 5 minut .
Jest to stan w południowo-zachodniej części Stanów Zjednoczonych od południa sąsiadujący z Meksykańskim stanem
Sonora i Kalifornia Dolna , od zachodu z Kalifornią i Nevadą . Od północy z Utah a zaś od wschodu z Nowym Meksykiem .
Super ! Zawsze interesowałam się Meksykiem ! Plusem też wydawało się to ,że w Arizonie jest zawsze ciepło . Cieszyłam
się , że w grudniu będe mogła chodzić w krótkich spodenkach a nie w kurtce zimowej . Ponadto mówi się tam w języku
angielskim z czego też jestem zadowolona . Jestem pewna ,że na hiszpańskim bym poległa .
Przedemną jedynaście godzin lotu . Cel wyprawy : Phoenix Sky-Harbor . Całkiem fajna nazwa . Z Phoenix
czeka mnie jeszcze chwila jazdy do miasta w którym mam teraz mieszkać Scottsdale . Przeraża mnie tylko
zmiana czasu , ale jestem pewna ,że szybko się dostosuje . A bynajmniej mam taką nadzieje .
Czas w samolocie zleciał mi szybko , głównie słuchałam muzyki . Widziałam jak moja Mama niejednokrotnie próbuje
nawiązać zemną kontak ale jeszcze jej nie zapomniałam tego ,że zmusiła mnie do wyprowadzki . Po paru godzinach lotu zasnęłam .

Dodał/a: Pałek w dniu 12-08-2012 – czytano 3014 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek przyjaźń Pałek
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

pamciadnia 2012-08-12 17:48:19.

zajebiste ! 😉
pisz dalej !! ;D

taraklakadnia 2012-08-13 16:04:32.

pisz dalej

Ulakadnia 2012-08-17 13:26:57.

Pisz!

Julciadnia 2012-10-16 17:09:43.

Super czekam na dalszy ciąg

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Pamiętnik Mariki cz.1"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.