Miłość do starszego cz.14

Pozwoliłam mu się tulić, wiedziałam jak w tej chwili tego potrzebuje. Poniekąd sprowokowałam tą poranną sprzeczkę, jednak nie miałam zamiaru go zranić. Wiem, że on także myśli o Davidzie, ale w tamtej chwili poczułam się źle. Nawet bardzo. Bo jeszcze popołudniu byłam gotowa zostać z Davidem do samego końca. Czułam się do tego zobowiązana. A potem nagle, David zwrócił mi wolność, mieszając mi w tym w głowie. Nie dość, że wystarczająco wszystko było pokręcone, to on jeszcze dolał oliwy do ognia. Po jego powrocie i dowiedzeniu się o nieuleczalnej chorobie byłam zdruzgotana i wmówiłam sobie, że muszę z nim być, że tak powinnam się zachować po tym wszystkim. Ponieważ nie dałam mu szansy wyjaśnienia zachowania, podczas wieczoru kawalerskiego i uciekłam, jednak nigdy nie wybaczyłam mu tej zdrady. Gdyby, mnie tak kochał jak zapewniał to sprzeciwił by się mojemu bratu i nie dopuścił do tego pocałunku. Widocznie jego uczucie nie było takie szczere o jakim zapewniał. A z Damonem miałam wszystko co jest potrzebne do szczęścia- miłość, bezpieczeństwo, czułość. Dlatego w jego towarzystwie nie mogłam pohamować swoich uczuć i ilekroć byłam w jego otoczeniu dawałam się ponieść namiętności. Bo to właśnie jego kochałam i byłam gotowa spędzić z nim resztę życia.
– Skarbie?- podniósł moją brodę delikatnie do góry i gdy zobaczyłam jego stalowo niebieskie oczy, od razu się otrząsnęłam – Nie myśl nad tym. Wszystko się jakoś ułoży – włożyłam ręce w jego czarne włosy i rozkoszowałam się nimi.
– Mam taką nadzieję- opuściłam głowę na jego nagi tors i słuchałam miarowego bicia serca.
W pokoju zaczął dzwonić telefon Damona, który szybko wstał ode mnie i wyszedł na mój balkon, aby spokojnie porozmawiać. Po jego minie wnioskowałam, że czeka go jakaś ważna rozmowa, więc wykorzystałam chwilę i wzięłam się za siebie. Ubrałam czarne legginsy i białą koszule. A moje włosy upięłam w ciasny kok. Pomalował się i już po dziesięciu minutach byłam gotowa, a Damon akurat wychodził z balkonu. Od razu poczułam, że rozmowa wytrąciła go z równowagi, bo jego wilgotne włosy były potargane i nie zrobił do mnie żadnego kroku a przez jego twarz przemykały silne emocje.
– Co się stało?- mój głos zadrżał. Bałam się, bo jeszcze nigdy nie widziałam go w takim stanie, nawet rano.
– Długo mi chciałaś nie mówić?- moje serce zaczęło walić jak szalone. Nie wiedziałam o co mu mogło chodzić.
– Co nie chciałam?- jego wzrok był pusty i pozbawiony tej morskiej barwy.
– Oświadczył Ci się! A Ty później ze mną spałaś…- Damon już nie chował emocji, zaczął walić pięściami po moim biurku. A ja stałam przerażona i nie mogłam podjąć żadnego kroku, odjęło mi mowę- Ranisz nas obu, zdajesz sobie z tego sprawę? – te słowa zabolały mnie najmocniej, a serce powoli rozpadało się na małe kawałeczki.
– To wszystko przez Was!- po policzku zaczęły mi spływać pojedyncze, słone łzy- Pokochałam Was obu, nigdy nie kłamałam. Znałeś moje uczucia, tak samo jak David je znał! – puściły moje nerwy i płakałam. Musiałam wydusić z siebie te wszystkie odczucia, które do tej pory skrywałam- Do niedawna miałam ułożone życie. A potem poznałam Was i wszystko wywróciło się do góry nogami. Nie planowałam żadnego z Was skrzywdzić…Kocham Cię, Damonie a Ty swoimi oskarżeniami złamałeś mnie…- przestalam, bo rozpacz jaka mnie ogarnęła, odjęła mi już kompletnie mowę. Mówiłam prawdę, gdyby wszystko inaczej się potoczyło, może udało by mi się przeciwstawić uczuciu do Damona, ale nie mogę się oszukiwać, on za bardzo zawładnął moim ciałem i duszą.
– Ama…- próbował mnie dotknąć, ale szybko się odsunęłam. Był przerażony, nie wiedział co ma robić, stał tylko z wyciągniętą ręką i przeszywał mnie przerażonym wzrokiem.
– Nie dotykaj mnie!- spojrzałam w jego oczy i spoważniałam- Już mnie osadziłeś. Więc, wiesz gdzie są drzwi- Damon próbował się jeszcze do mnie zbliżyć, ale zobaczył w moich oczach stanowczość i wyszedł.
Jak tylko usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi, to opadłam na podłogę i pozwoliłam zapanować gniewu nad moim ciałem. Czy tylko ja byłam wszystkiemu winna? Moim jedynym błędem była miłość do nich obojga, ale nie mogłam się jej oprzeć. A teraz wszystko stracone.
Nie wiem ile tak siedziałam godzinę? Dwie? Jedno było pewne, świat w momencie oskarżeń Damona stanął mi w miejscu. Nie miał prawa mnie osądzać. A mimo to zrobił i jeszcze w raniący sposób. Moja dusza została skaleczona a serce, które i tak było nadszarpnięte, stało się jeszcze większą raną.
– Amanda- moja matka weszła do mojego pokoju i gdy tylko zobaczyła mnie leżąca na ziemi, momentalnie była przy mnie- Maleńka, co jest? Damon wyleciał jak jakiś szalony trzaskając drzwiami. A Ty, jesteś w jeszcze gorszym stanie- przytuliłam się do niej a moje łzy spływały strumieniami na jej czerwoną koszulkę.
– Mamo czy ja straciłam godność? – odsunęła mnie, żeby spojrzeć mi w oczy.
– O czym Ty mówisz? – zmartwienie na jej twarzy zamieniło się we wściekłość.
Opowiedziałam mojej mamie o wszystkim, co do tej pory sprytnie chowałam przed nią w obawie o jej osąd. Powiedziałam, także o uczuciach jakimi darzę ich, ale też o tym, że moje uczucie po drodze do Davida zmieniło się i już nie było takie same jak na początku naszej znajomości. A on przyjęła to do wiadomości w sposób jaki nigdy mi nawet nie przyszedł do głowy. Zachowała się nie tylko jak moja mama, ale też jak przyjaciółka. Czułam, że mogę na nią liczyć i zawsze będzie mnie wspierać.
Po tylu latach ostatecznie odzyskałam matkę w ulepszonej wersji.
– Posłuchaj serca, maleńka- głaskała mnie w pocieszający sposób. Jej bliskość działała na mnie wzmacniająco- Nie ważne którego wybierzesz, zaaprobuje twoją decyzję- wcisnęłam się w jej ramiona i oddychałam ciężko, jakby brakowało mi powietrza. “Posłuchaj głosu serca” słowa mojej mamy, zakorzeniły się w mojej głowie.
Wróciłam wspomnieniami do czasu w którym mnie i Davidowi się układało.
“- Chcesz coś do picia- nerwowo wyciągałam kubki z szafki a on podszedł do mnie i delikatnie złapał moja dłoń. A ja ledwo co byłam zdolna robić prostą czynnością jaką było oddychanie.
– Dlaczego musisz być taka młoda?- w jego głosie było słychać żal.
– Dlaczego Ty musisz mieć 34 lata?- odpowiedziałam mu pytaniem.
– Czuję jak na Ciebie działam- przymknął oczy jakby właśnie przyswajał ból- Ty działasz na mnie tak samo- a ja upuściłam szklankę, którą trzymałam w drugiej ręce.
– Wydaje Ci się- i nerwowo zaczęłam zbierać potłuczone kawałki szkła.
– Uważaj bo się pokaleczysz!- złapał za moje dłonie- Ja to pozbieram- zrobił to szybko i sprawnie a ja dalej stałam jak wryta, pieszcząc w głowie jego słowa “Ty też na mnie działasz” ale skąd on do jasnej cholery może wiedzieć, że też go pragnę?
– Wracając do twojej uwagi, że mi się wydaję- podszedł do mnie bardzo blisko, tak blisko nie stał dawno przy mnie żaden chłopak- Nerwowo wszystko robisz, a gdy jestem blisko Ciebie całe Twoje ciało się spina a Ty wstrzymujesz powietrze- jego usta były bardzo blisko moich. Chciałam go złapać i pocałować w te pełne usta, lecz czekałam aż on zrobi pierwszy krok.
– A do tego na twoich policzkach pokazuje się rumieniec- gdy kończył te słowa złapał moja twarz i delikatnie gładził kciukami moje policzki. A ja myślałam że zaraz zemdleje. Podskoczyła do góry, gdy w domu rozległo się pukanie do drzwi.
– Przepraszam muszę pójść otworzyć- on chyba nie miał zamiaru mnie puścić.
– Powiedz mi dlaczego to musiałaś być akurat Ty a nie jakaś inna Amanda?- nie byłam zdolna nic powiedzieć. Opuściłam głowę do dołu.”
Moje życie wtedy nie było skomplikowane, widziałam tylko go. David przysłonił mój cały świat. Był moim wschodem i zachodem słońca. Byłam gotowa wszystkich zrobić, żeby tylko z nim być. A potem, nagle dowiedział się wszystkiego od brata. Jego zdrada zakryła moje szczęście i zapanował półmrok. To właśnie, wtedy furtka do mojego serca się zamknęła, tymczasem Damon wspierając mnie i swoją miłością, otworzył kluczem drzwi do mojego serca i powoli się w nim osiedlał na stałe.
– Mamo, dziękuje Ci za tą rozmowę- otarłam łzy, mokrym rękawem koszuli.
– Skarbie, wiem że to wszystko jest dla Ciebie przytłaczające, ale proszę Cię, żebyś nie zaniedbywała studiów- miała rację, mimo wszystko musiałam spełniać swoje postanowienia i obowiązki.
– Dobrze, mamo- ucałowała mnie w czoło, a ja poszłam do łazienki, zmyłam resztki makijażu i przebrałam się. Bo wcześniejsza koszula wyglądał, jakbym ją wyciągnęła z gardła. Postawiłam na luźną tunikę i zeszłam schodami na dół, zabierając z komody kluczyki do audi.
Mimo, że mój świat był istnym Armagedonem to musiałam chodzić na uczelnie.

*

Szłam niepewnie przez parking i wymyślałam w głowie powód mojego spóźnienia. Byłam, taka zamyślona, że nawet nie zauważyłam Damona, który stał przed wejściem. Był bardzo zdenerwowany a na jego twarzy malował się strach i przerażenie.
– Ama, no nareszcie- złapał mnie za rękę i powstrzymał mnie przed przejściem, obok niego obojętnie.
– Co chcesz? Czyżbyś zapomniał dodać coś do swojego rannego przemówienia?- patrzyłam na niego neutralnym wzrokiem, który nie okazywał żadnych uczuć. Wcześniejsza rozmowa z nim przemykała mi stale przed oczami.
– Chryste Ama…Tak bardzo Cię przepraszam, nie wiem co we mnie wtedy wystąpiło- zamknął oczy i widziałam jak łamał się pod każdym względem- Cholera, jak on mi to powiedział a jeszcze na dodatek, że…- przerwał i złapał głęboki oddech- Lekarze się pomylili, to byłem diabelnie zazdrosny, że do niego wrócisz i nie wiem tak naprawdę, czemu wtedy zaatakowałem akurat Ciebie- czekaj, czekaj czy on właśnie powiedział o złej diagnozie lekarskiej. To znaczy, że David będzie żył?
– O czym Ty mówisz? – a on stał jak zamurowany i patrzył się w jeden punkt. Na jego twarzy pojawiały się cieplejsze emocje, nie było już strachu i bólu. Odwróciłam się w ślad za jego wzrokiem i zobaczył kobietę. Bardzo ładną kobietę, o czarnych długich włosach i seksownej sylwetce. Ona, także patrzyła na niego.
– Damon!- jednakże on w dalszym ciągu wpatrywał się w nieznajomą dziewczynę- Damon!- tym razem krzyknęłam z większą siłą i przerwałam ich skrzyżowane spojrzenia. Na moich policzkach znowu popłynęły łzy, bo bałam się, że go stracę, patrzył na nią z takim szacunkiem i dobrocią a ja czułam jak przeze mnie przechodziły, każde jego uczucie. Sprawiając mi ból…
– Przepraszam, Ama – delikatnie złapał mnie za ramię i przeszył mnie wzrokiem pełnym cierpienia- Z kim chcesz być, laleczko? Zdecyduj, zanim złamiesz serca nam obu- odszedł, a ja nawet nie miałam w sobie tyle siły, żeby go zatrzymać i odwagi żeby spojrzeć jak zmierza w kierunku tej ślicznotki. Kim ona była do cholery? Była dla niego ważna? Nie, nie myśl o tym w tej chwili.
Zrobiłam to samo i odeszłam, mimo zmagań wewnętrznych, nie mogłam tam stać i patrzeć. To było ponad moją wytrzymałość, która była w tamtym momencie nadszarpnięta i nie gotowe do stoczenia walki.
Do tej pory byłam największą wojowniczka mojego życia, a teraz stałam z opadniętymi rękawicami i poddałam się.

*

Zanim zapukał do drzwi, gdzie właśnie odbywały się ćwiczenia z moim ‘uwielbianym’ nauczycielem, wzięłam głęboki oddech i modliłam się do Boga, żeby nie zrobił mi wykładu na temat punktualności.
Wychyliłam się zza drzwi i od razu spotkałam się z nim twarzą w twarz. O dziwo nikogo nie było na sali, a on całkiem sam spacerował od ławki do ławki.
– Przepraszam, chyba już po ćwiczeniach?- zapytałam najmilszym głosem, jaki w tamtym momencie udało mi się wydusić.
– Panna Hale, jak miło panią widzieć dzisiejszego dnia- oczywiście nie obyło się bez sarkazmu w jego głosie.
– Sprawy rodzinne mnie zatrzymały- uciekałam od niego wzrokiem, byle tylko nie patrzeć na niego. Bo od razu by wyczuł, że kłamie.
– Twoja mama, zdążyłam mnie powiadomić- mogłam się tego domyślić, ale w tamtym momencie, mój mózg nie pracował na najwyższych obrotach. Ciągle był zamroczony dzisiejszymi wydarzeniami.
– Rozumiem- spuściłam głowę do dołu.
– Możesz wrócić do domu- tego nie spodziewałam się usłyszeć z jego ust i mnie lekko zaszokowało w pozytywny sposób.
-Dziękuję i do widzenia- skinął mi a ja pośpiesznie wyszłam z auli i usiadłam na przeciwnym parapecie.
Poddałam się wszystkim emocją, które zbierały się we mnie od rana i zaczęłam płakać, chowając głowę w kolanach, żeby nit nie mógł zobaczyć co robię.
” Z kim chcesz być, laleczko? Zdecyduj, zanim złamiesz serca nam obu” jego słowa odbijały się w moje głowie i powodowały jeszcze większą melancholię. Co zrobić? Jaką podjąć decyzję, żeby nie złamać serca sobie i jednemu z nich?
Po tym co dzisiaj mi wyznał Damon, że David jednak nie umiera a to wszystko było tylko pomyłką lekarską. Jego wyznanie spowodowało, że jedna ciążąca mi na sercu sprawa została wyjaśniona i wcale nie musiałam się już poświęcać i być z Davidem.
Cieszyło mnie to, że będzie żył, ale on już nie będzie moją ani teraźniejszością ani przyszłością. Zrozumiałam po tym wszystkim co się wydarzyło w ciągu ostatnich kilku dni, że rozsądek przysłonił mi to co najważniejsze- miłość. Chciałam być z Davidem, tylko ze względu na jego nieuniknioną śmierć a nie z wielkiej miłości. To Damona pokochałam czystą, prawdziwą miłością. Jest sensem mojego życia a teraz mogę go stracić…

———————————————————–
Hej ;)) dodaję kolejną część i proszę Was o opinię ;D

Dodał/a: Coori w dniu 21-06-2014 – czytano 2300 razy.
Słowa kluczowe: miłość Coori
Kategoria: Pierwszy raz

Zobacz inne

Komentarze (6)

kijadnia 2014-06-22 20:02:44.

Jestem załamana że będzie w Demonem 🙁

xddnia 2014-06-22 20:46:45.

Uwielbiam to opowiadanie …… Mam nadzieje ze będzie z Damonem … Z niecierpliwością czekam na nn xd

Anonimdnia 2014-06-22 22:27:20.

Twoje opowiadanie jest boskie

Kasiadnia 2014-06-22 22:47:38.

niech będzie z Damonem!!! ;D

Tajemnickdnia 2014-06-22 23:23:03.

Świetne! Tylko proszę, nie kończ jeszcze!

czabapadnia 2014-06-23 00:46:59.

Ona nie może go stracić(Damona).. Oni muszą być razem

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Miłość do starszego cz.14"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.