czy to prawda była?

Nazywał się Wojtek. Był studentem 3 roku historii. Z racji tego, ze pochodził z niewielkiej wsi, zagubionej gdzieś na Podlasiu zmuszony był do mieszkania w akademiku. Niezbyt mu to odpowiadało, przeszkadzał mu wszędobylski luz. Czuł się skrępowany brakiem prywatności, jak twierdził. Ale prawda była taka, że to nie brak prywatności był powodem dyskomfortu ale to że nie potrafił nawiązywać kontaktów z otaczającymi go ludźmi. Bał się, że okaże się, że brakuje mu obycia, ze może źle się będzie wysławiał, że o wielu rzeczach dowiaduje się dopiero teraz.. Dlatego stronił od otaczających go ludzi.
W takiej atmosferze dotarł do 3 roku studiów. Wakacje skończyły się i w połowie września przyjechał do akademika. Znał już to miejsce. Znał ludzi, bardzo wielu z widzenia, bo mijał się z nimi na korytarzach, czy w łazience, kuchni. Niektórych z imienia.
Wchodząc do akademika pobrał z portierni klucze do pokoju, i ciągnąc walizkę w stronę windy myślał o tym jak bardzo nie lubi tego miejsca, że znów przyjdzie mu tu spędzić kolejny rok. Myśląc o tym dotarł do windy, nacisnął przyciska i czekał aż przyjedzie winda i zabierze go na odpowiednie piętro. Winda przyjechała, skrzypiąc otworzyły się drzwi i wsiadł do windy, postawił walizkę nacisnął przycisk z nr pietra. Po chwili był już na dobrze znanym sobie piętrze. Powoli skierował się w stronę pokoju. Był tam gdzie zawsze. Włożył klucz, otworzył drzwi, wszedł do pokoju. Na łóżko rzucił plecak, pod szafą zostawił walizkę, usiadł i zaczął myśleć o tym co go czeka w tym roku. Z letargu wybudzał go odgłos dobiegający z pokoju obok. Nowi, pomyślał, znów mają jakiś problem i nie potrafią czegoś zrobić. Był ciekaw o co chodzi ale wstydził się zajrzeć, jak zawsze. Zabrał się za swoje rzeczy, rozpakował plecak, walizkę. Gdy już jakoś ogarnął się w pokoju poszedł do kuchni, by zrobić herbatę. Woda dość szybko zagotowała się w czajniku więc wziął go do ręki i zaczął nalewać do kubka. Gdy go już zalał odstawił na miejsce i chciał już wychodzić, gdy z za pleców usłyszał
– czy starczy wody jeszcze na jedną?
Zamurowało go, nie był sam. Odwrócił się gwałtownie rozlewając herbatę na podłogę. Syknął przy tym z bólu bowiem oblał się również po reku. Zaskoczony odpowiedział:
– tak, będzie można zalać jeszcze jedna.
– przepraszam, wystraszyłam cię, nie chciałam,
– nie szkodzi – odpowiedział, choć ręka jeszcze trochę piekła.
Stała przed nim dziewczyna. Nie znał jej z imienia nie znał jej z widzenia. Domyślił się, że jest nowa.
-pokaż rękę, bardzo cię boli? – zapytała.
– nie, to nic takiego- odpowiedział.
– jeszcze raz cię bardzo przepraszam, Julka jestem – powiedziała wyciągając rękę.
– Wojtek – odpowiedział wyciągając dłoń w stronę poznanej dziewczyny.
– co tak długo, Julka, no choć już – z korytarza dobiegało wołanie.
Wzięła kubek, zalała go herbatą i wyszła.
– do zobaczenia – powiedziała wychodząc.
– do zobaczenia – odpowiedział.
Wytarł rozlaną herbatę i ruszył kierunku pokoju. Usiadł, na krześle przy oknie i rozpakował kanapki zrobione przez mamę. Jadł powoli patrząc w okno. W pewnym momencie usłyszał walenie drzwiami w pokoju za ściana i krzyk. Trwało to chwilę, potem zapada cisza. Wstał, wziął mały podręczny plecak i ruszył w stronę drzwi. Po chwili był już na dole. Gdy przemierzał hol zauważył, że tuż przed nim biegnie jakaś dziewczyna. Było mu to obojętne czy jest ładna, czynie. I tak nie miał śmiałości by z nią porozmawiać. Opuścił akademik, skierował się w stronę przystanku. Tam znów spotkał tę samą dziewczynę która biegła przed nim. Poznają ja po torebce która była dość charakterystyczna. Stała przed tablicą z rozkładami jazy autobusów i coś tam sprawdzała. Gdy ją mijał, odwróciła się do niego i nie patrząc do kogo się zwraca zadała pytanie:
– przepraszam, Pana jak dojechać do centrum? W tym momencie spojrzała na niego i wybuchła śmiechem.
– autobusem 25 – odpowiedział.
– przepraszam nie poznałam Cię. Odpowiedzialna. Była to Julka.
– nie szkodzi – odpowiedział.
– a ty gdzie jedziesz?
– do centrum- odpowiedział.
– to znaczy, że jedziemy razem?
– chyba tak?
– długo będzie trzeba czekać na autobus – zapytała,
– nie mam pojęcia – odpowiedział.
– o już jedzie. Za zakrętu wjeżdżał własne autobus. Wsiedli. W autobusie nie było dużo wolnych miejsc, więc Wojtek skierował się do miejsca przy oknie. Stał i patrzył w okno. Obok stanęła Julka. Jechali w milczeniu.
– boli cię jeszcze ręka? Zagadnęła,
– eee, ujdzie – odpowiedział.
Dalej jechali w milczeniu.
– przeszkadzam ci, zapytała,
– nie, dlaczego tak myślisz? Odpowiedział zmieszany.
– bo ciągle patrzysz w okno, jakbyś chciał bym dała ci spokój.
– przepraszam, ale o czymś myślałem – odpowiedział,
– to ja ci nie będę przeszkadzać. Powiedziawszy to, odeszła kilka kroków dalej pozostawiając chłopaka samemu sobie. Zrobiło mu się bardzo głupio, podszedł do dziewczyny:
– przepraszam, nie chciałem byś pomyślała, że jestem gburem ale naprawdę o czymś myślałem?
– o dziewczynie? Zapytała uśmiechając się zalotnie.
– nie,
– na pewno, bo o czym innym można tak myśleć intensywnie?
– o różnych sprawach- odpowiedział.
– to o jakich?
– o takich, ze jak nie wysiądziemy to będziemy musieli potem długo iść na piechotę.
– no to już wysiadamy. Mówiąc to chwyciła go za rękę i pociągnęła w kierunku drzwi.
Bylina na przystaniu. Ona nadal trzymała go za rękę. Czół się bardzo nieswojo. Z drugiej strony po raz pierwszy jakaś dziewczyna trzymała go za rękę.
– no to o czym myślałeś? Ponowiła pytanie.
– nieważne.
– ważne, ważne. To jak się ona nazywa?
– jak ona? Zapytał zdziwiony.
– no ta o której myślałeś?
– nie mam pojęcia, o czym mówisz. Czół jak robi się czerwony.
– i tak ci nie wieżę. Odpowiedzialna.
– powiedz mi, gdzie tu można zrobić jakieś niedrogie zakupy.
– to zależy czego potrzebujesz. Ale na zakupy należałoby pojechać do jakiegoś centrum handlowego. Tam jest zawsze taniej.
– nie znam miasta, więc ta opcja jak na razie odpada.
– ja jutro jadę na zakupy to możesz pojechać ze mną.
– o.k.
Czół się bardzo dziwnie. Pierwszy raz w życiu zaproponował komuś coś takiego. Szli powoli w stronę centralnie położonego parku.
– powiedz, mi Wojtek, co studiujesz?
– historię.
– nie nudzisz się?
– dlaczego? przecież to jest bardzo ciekawa nauka.
– ale tam trzeba tyle czytać, i to bardzo często w jakichś gwarach.
– ja to lubię.

Podeszli do kiosku. Wojtek kupił bilet miesięczny, Julka zrobiła to samo. Potem powiedział, ze musi zostawić Julke bo musi jeszcze wpaść na chwile do dziekanatu i zrobić małe zakupy. Dziewczyna powiedziała, ze jeśli nie ma nic przeciwko to pójdzie z nim. Zgodził się. Poszli razem. W dziekanacie poszło bardzo szybko. Wtedy skierowali się w stronę pobliskich sklepów.
– co będziesz kupował?
– coś do jedzenia. No i jakieś kosmetyki.
– to tak jak ja.
Zaczęli krążyć, miedzy regałami. Jedzenie wybrali bardzo szybko. Skierowali się w stronę kosmetyków. Wojtek szybko kupił jakiś szampon, żel, maszynki do golenia. Julka do koszyka również wrzuciła szampon, żel, krem do ciała i podpaski. Przy kasie pierwszy swoje zakupy wyjmowała Julka. Wojtek widząc podpaski wyjęte na ladę zmieszał się bardzo, czół jak robi się czerwony. Julka widziała to tylko się lekko uśmiechnęła. Wyszli ze sklepu.
– to co wracamy do akademika? Zapytała
– oczywiście. Odpowiedział.
– Powiedz, mi Wojtek, ale tak naprawdę szczerze. Ty nie masz dziewczyny i chyba masz z tym jakiś kłopot.
Zaczerwienił się, ręce zaczęły mu drżeć. Nie wiedział co powiedzieć. Milczał.
– widziałam jak zrobiłeś się czerwony, gdy wyjmowałam koszyka podpaski. To mnie uświadomiło, że ty nie masz dziewczyny, bo gdybyś miał to nie krępowałbyś się tak bardzo. Prawda?
– i co z tego. Odpowiedział zirytowany. – to moja sprawa. Przyspieszył krok.
– oj nie bądź taki obrażalski. Nie chciałam zrobić ci przykrości. No zaczekaj. Nie pędź tak. Przystanął. Wzięła go za rękę.
– choć usiądziemy na ławce, zmęczyłam się goniąc cię.
Usiedli.
– przepraszam, nie moja sprawa, niepowinnam.
Milczał.
– popilnuj mojej torby z zakupami, zaraz wracam. Nim zareagował zniknęła między ludźmi idącymi parkowymi alejkami.
– proszę. Podała mu loda – to na przeprosiny.
– nie trzeba było.
– trzeba, trzeba.
W milczeniu jedli lody, gdy pochwali Julka zadała pytanie:
– powiedz jak często są imprezy w akademiku, no wiesz takie spontany.
– nie wiem, nie bywam.
– no bobra wracamy. Powiedziała Julka i ruszyli pieszo przez park w stronę akademika.
– cholera – syknęła Julka. Po alejce rozsypały się zakupy dziewczyny. Pękła reklamówka. Kucnęła i zaczęła zbierać je z alejki. Tylkowie nie wiedziała w co je ma włożyć. Wojtek widząc co się dzieje kucnął obok dziewczyny i zaczął jej pomagać. Zbierali i wkładali je do plecaka. W pewnym Momocie Julka odwróciła się do Wojtka. Ten spojrzał na dziewczynę i przez przypadek, zobaczył iż krótka sukienka dziewczyny w przysiadzie od przodu odsłania ciało dziewczyny. Widać było piękne uda i biel jej bielizny. Zaczerwienił się, odwrócił podniósł plecak i podał dłoń Julce by pomóc jej stać. Julka wstając zerknęła na krocze chłopaka. Widać, że widział to co chciała by zobaczył. Wiedziała już też, ze chłopak jest prawiczkiem. Na doświadczonych kawałek majtek nie robi wrażenia. A tu. Uśmiechnęła się.
Doszli do akademika.
– które piętro. Zapytał Wojtek.
– 3
– 3?
– tak, 3, co w tym dziwnego?
– bo ja też na 3
Zaczęli się śmiać
– a pokój?
-12
– a ja 11, to u was dziś tak rano waliły drzwi?
– słyszałeś?
– nie sposób było nieusłyszeć.
– to moja współlokatorka kłucia się z chłopakiem.
– rozumiem.
Doszli do pokoi.
– Dzięki za spacer. Powiedziała Julka i dała całusa chłopakowi. Takiego niewinnego, w policzek. Weszła do pokoju. Wojtek jeszcze chwilę stał na korytarzu. Myślał o tym co go spotkało przed chwilą. Wszedł do pokoju. Rozłożył zakupy. Zaczął robić kolację. W tej samej chwili usłyszał pukanie.
– proszę.
– to znowu ja. Daj kubek zrobię ci herbatę.
– nie, nie trzeba. Opierał się.
– przecieknie powiesz mi że te kanapki będziesz wsuwał na sucho.
Wyszła, by za chwilę wrócić. Przyniosła kubki. W tym samym czasie z pokoju Julki doszły znów podniesione głosy.
– znowu. Powiedziała z rezygnacją w głosie.
– może zostaniesz u mnie, nim się awantura nie skończy.
– głodna jestem. Muszę iść zrobić sobie coś do jedzenia.
– zostań, zjedz ze mną o ile będzie ci to odpowiadać.
– o.k. masz talerzyk.
– znajdzie się, proszę.
Dziewczyna wzięła dwie kanapki i usiadła na łóżku po przeciwnej stronie łóżka Wojtka.
– dobre- powiedział.
– cieszę się że ci smakuje. Siedzą dziewczyna oparła się plecami o ścianę by po kilku chwilach powoli osunąć się lekko w dół. Jedli i gadali . po raz pierwszy w życiu Wojtek czół że nie musi się niczego obawiać, ze go nie wyśmieją. Spojrzał na dziewczynę. Siedziała ale z jego perspektywy było widać bardzo dużo. Krótka sukienka julki odsłaniała pięknie opalone uda, ale to co najbardziej zaskoczyło Wojtka to to, że widać było w całej okazałości bielutkie skąpe majteczki Julki. A ona robiła wszystko by było je widać jak najbardziej. Tak przynajmniej wydawało się Wojtkowi. Czół jak dzieje się z nim coś dziwnego. Julka też to widziała i wiedziała dlaczego. nie przez przypadek tak siedziała.
– zasiedziałam się, idę spać. Powiedziała Julka. Wstała, podeszła do Wojtka i musnęła go ustami po policzku. Nachylając się jednak musnęła go niby przez przypadek po udzie. Wiedziała już na 100% c osię dzieje z Wojtkiem.
Wyszła Wojtek czół jak krew w nim szybko krąży. Nie wiedział co myśleć. Wstał poszedł do łazienki wziął prysznic i wrócił do pokoju. Poszedł spać.
– uspokójcie się . ten krzyk wyrwał ze snu Wojtka.
Wstał podszedł do drzwi, otworzył je. Wiedział już, że te krzyki dochodzą z pokoju Julki. Wrócił do pokoju. Chciał zasnąć, nie mógł, myślał o Julce i o tym co ona z nim dziś zrobiła. Wstał. Poszedł do łazienki. Zapalił światło i zamurowało go. Na parapecie przy otwartym oknie siedział Julka i paliła papierosa.
– co ty tu robisz? Spytał
– nie widać? Odpowiedziała podniesionym głosem.
– przepraszam. Powiedział /Wojtek i zgasił światło. Zaczął wychodzić.
– poczekaj. Przepraszam. Ale to przez moją współlokatorkę. Musiałam wyjść.
– dlaczego?
– wyobraź sobie że Karolina zaprosiła na noc swojego chłopaka. Nic mi nie powiedziała. Jak gdyby nić walnęli się do wyra i dawaj się seksie. Przecież nie będę siedzieć tam i patrzeć jak się ujeżdżają na zamianę. Przecież to jest ohydne.
– mogę ci jakoś pomóc?
– mogę u ciebie przenocować?
– możesz.
Weszli do pokoju.
– widzisz Julka jest problem. Łóżka są dwa ale tylko jeden komplet pościeli.
– poczekaj przyniosę swoją. Wyszła by po chwili wrócić.
-zamknęli się i śmieją się ze mnie, że otworzą pod warunkiem, że się do nich przyłącze. Pojeby. Warknęła.
– no a jak my będziemy spać? Spytał Wojtek.
– chyba jesteś inny, niż oni. Kładę się do ciebie. Myślę, że nie zrobisz mi krzywdy. Mówiąc to spojrzała zalotnie na Wojtka.
– nie zrobię. Odpowiedział zmieszany.
Zgasiła światło i powoli weszła do łóżka Wojtka. Odwróciła się tyłem. Przytuliła się do niego.
– obejmij mnie, bo spadnę, – szeptała
Objął ją jak chciała. Poczuł jak jej pupa przygniata mu penisa, który zaczął się prężyć jak nigdy w życiu. Walczył z tym. Zasnęli.

————————————————————————————————————————————

Poczuł zapach kawy. Leniwie otworzył oczy. Pokój zalany był już słońcem.
– wiedziałam, że wstaniesz jak poczujesz zapach kawy. Powiedziała Julka. Patrzył na nią jak na jakieś bóstwo. To była pierwsza w jego życiu kobieta, która zaciągnęła go do łóżka. Nieważne, ze do niczego nie doszło. Ważne, ze była z nim tu. Stała tak nad nim z kubkiem parującej kawy. Nadal była ubrana w piżamę. Przyjrzał się jej wtedy po raz pierwszy. Tak bardziej, nie jak pierwszej lepszej znajomej z piętra ale jak kobiecie. Zauważył na jej twarzy kilka piegów. Nie były to jakieś tam piegi ale takie piękne, urocze. I te oczy. Takie ciemne, uśmiechnięte. Patrzył dalej. Spojrzał na piersi. Zauważył to na co nie zwrócił uwagi wczoraj. Była bez stanika. Przez materiał piżamy widać było odstające piersi, wielkości średnich pomarańczy. Przez materiał widać też było sutki. Odznaczały się i dopełniały obraz piersi. Jakie one muszą być piękne. Pomyślał.
– no wstawaj, kawę już zrobiłam a na śniadanie zapraszam do mnie. Powiedziała to z uśmiechem. Przeciągnął się. Wstał. Zaczął szukać ubrań. Poszedł do łazienki. Gdy wrócił w pokoju nie było już Julki. Nie było tez jego kawy. Poszedł do niej. Nie pukał. Wszedł do pokoju. Zamurowało go. Oto przy szafie stała Julka ubrana tylko w majteczki i stanik. W reku trzymała sukienkę.
– przepraszam. Jęknął i skierował się do drzwi.
– o to ty, wchodź? Rzuciła krótko. Kawa stoi na stole.
– może jednak przyjdę za chwilę – upierał się.
– jak chcesz, mnie tam twoja obecność wcale nie przeszkadza.
Został. Podszedł do stolika, wziął kubek, zrobił kilka łyków kawy.
– dziękuję ci za wczoraj. Zaczęła Julka. Gdyby nie ty, to pewnie spałabym w łazience. Mówiąc to podeszła do niego i pocałowała w policzek. Nadal była ubrana tylko w bieliznę. Zerknął na nią. Teraz mógł bardziej przyjrzeć się jej piersiom. Były piękne, takie sprężyste. Takie w sam raz by zmieścić się w jego dłoni. A stanik tylko jeszcze bardziej podkreślał ich piękno. Spojrzał niżej. Piękny brzuch, z tym fajnym pępuszkiem. Cudo. Zerknął niżej. Widział majteczki i pupę w nich schowaną. To nie były jakieś tam majteczki ale białe, koronkowe. Tak pięknie wcięte z przodu, podkreślające jej uda i łono. Widać było, że wzgórek łonowy porośnięty jest kępka włosów. Odznaczały się na majteczkach ale też było widać ich czerń przez koronkę majtek. Boże jak ona pięknie wygląda.
– lepiej się ubiorę. Rzuciła Julka patrząc na Wojtka.
Spojrzał w dół, tam gdzie Julka. Zobaczył jak jego krocze pęcznieje. Szybko odstawił kubek i rzucił się do drzwi. Szepnął tylko przepraszam. Julka widząc co się dzieje, krzyknęła
– poczekaj, nie wychodź, nie chciałam się z ciebie śmiać. Chwyciła go za rękę. Zatrzymał się i spojrzał na nią i na jej twarz. Tą w te piękne piegi i oczy w których zakochał się dziś rano.
– nie wychodź- powtórzyła.
– ale ja muszę, jęknął.
– nie musisz, naprawdę nie musisz. Upierała się Julka. – powiedz mi tylko, ale tak bardzo szczerze, czy ty kiedykolwiek byłeś z kobietą, czy miałeś dziewczynę?
Nie wiedział co ma powiedzieć. Jeśli skłamie, ze był już z kobietą, to mu nie uwierzy bo to co robi z nim jego ciało w jej obecności świadczyć będzie przeciw niemu. Jeśli powie jej prawdę to ona go wyśmieje. Tak myślał.
– nie, nie, nie byłem, nie miałem dziewczyny i jestem prawiczkiem. To chciałaś usłyszeć. Jesteś zadowolona. Syknął. Wyrwał rękę z jej dłoni i wybiegł z pokoju. Uciekł. Julka została sama w pokoju z dwoma kubkami parującej kawy. Przez głowę biegły jej myśli. Próbowała zrozumieć co się tu stało. Kończyła ubierać sukienkę gdy do pokoju weszła Karolina.
– o kawa, dla nas? Zapytała Karolina. Nie czekając na odpowiedź wzięła kubek i zaczęła pić. Gdzie dziś spałaś? Zapytała Julkę.
-a co cię to obchodzi. Na pewno nie tu. A jeśli już chcesz wiedzieć to w pokoju obok. Odpowiedziała.
– u tego mruka z zasiany?
– tak u Wojtka. Odpowiedziała.
– no tak, tam byłaś bezpieczna. Ale że cię wpuścił do pokoju? Ciągnęła dalej Karolina. A on był w pokoju jakspalaś? Zapytała.
– tak był, całą noc. Odpowiedziała Karolinie.
– nie wierzę, ściemniasz młoda. Znam go już trochę czasu. Nigdy nie widziałam go z dziewczyną, on się ich po prostu boi albo jest gejem. Nie wiem tego mała ale z nim jest coś nie tak. Mówiąc to dopiła kawę chwyciła kanapkę przygotowaną przez Julkę dla Wojtka i wyszła. Została sama.

Po południu wzięła się na odwagę i poszła do Wojtka. Zapukała. Nikt jej nie odpowiedział. Nacisnęła klamkę. Drzwi były zamknięte. Nie wiedziała czy jest w środku i nie chce jej widzieć, czy naprawdę go nie ma. Wróciła do siebie. Czekała i słuchała, czy wrócił już, tak bardzo było jej przykro. Wojtek nie wrócił do akademika na noc, tak się jej wydawało. Rano jak tylko wstała pobiegła do niego. Ale drzwi były nadal zamknięte. Wróciła do siebie. Zrobiła kawę. Karolina tez nie wróciła na noc. Było jej to na rękę. Przynajmniej miała gdzie spać. Pijąc kawę wyglądała przez okno. Tak to on. Zobaczyła Wojtka jak z plecakiem. Szedł w stronę przystanku. Jednak był w nocy. Pomyślała. Było jednak za późno by go dogonić. Coś ją zabolało w piersi. Oczy zaszły łzami. Tak bardzo było jej przykro, ze zaśmiała się z chłopaka który był inny od tych których dotychczas znała. Pierwszy który nie chciał jej przelecieć przy nadarzającej się okazji. Taki którego można pokochać od pierwszej chwili i który odda tyle samo ciepła i uczucia.

Nie widziała się z Wojtkiem kolejne dwa dni. Dręczyło to ja. Złapała się na tym, że cały czas o nim myśli. Że nie jest jej obojętny. Wiedziała już jedno. Musi zrobić wszystko by z nim porozmawiać.

—————————————————————————————————————————————-
Minęło kolejnych kilka dni. Wojtka spotkała tylko raz. Szedł z kolegą. Powiedziała mu cześć. Spojrzał na nią, zrobił się czerwony i cicho odpowiedział cześć. Ale nie został z nią. Poszedł dalej. Czuła jak gorycz zalewa jej ciało, jak bezradność odbiera jej siły do dalszego spaceru. Stała i patrzyła za nim. Miała nadzieję, ze się chociaż obejrzy. Niestety szedł dalej, taki przygnębiony. Odwróciła się. Poszła przed siebie myśląc o Wojtku i o tym co ma dziś do zrobienia. Poszła na zakupy by poprawić sobie humor. Z tego co dostała od rodziców nie bardzo mogła pozwolić sobie na stoping, ale poprzymierzać by poprawić humor tak. Tak minęło jej kilka godzin. Wracała przez park. Z daleka zobaczyła znajomą postać siedzącą na ławce. Tak był to Wojtek. Siedział i coś czytał. Przystanęła. Chciała pobiec do niego rzucić mu się na szyje i przytulić, wytłumaczyć mu wszystko. Ale bała się, ze znów ucieknie. Po chwili powoli, podeszła do Wojtka. Stanęła przed nim. Spojrzał na nią. Podniósł się szybko i chciał odejść. Podnosząc się, popchnął Julkę która zachwiała się i upadła. Nie zrobił tego umyślnie. Zatrzymał się pochylil nad nią, podał rękę by pomóc jej stać.
– przepraszam cię Julia, nie chciałem to było niechcący. Nic ci nie jest.
– wszystko o.k. odpowiedziała wstając.
– jeszcze raz cię przepraszam.
– w porządku. Powiedziała to patrząc na Wojtka. Usiądziemy? Zaproponowała. Porozmawiajmy. Prosiła. Musiał się zgodzić. Nie mógł już teraz uciec. Usiedli.
– chciałam cię przeprosić. Nie chciałam cię urazić, nie było moją intencją być poczuł, że się z ciebie śmieje. Ja już z wszystko wiem. Karolina trochę mi powiedziała. Wstał, chciał odejść. chwyciła go za rękę. Wiedziała, ze jeśli pozwoli mu odejść to już nigdy z nim nie porozmawia, nie powie, tego co czuje.
– nie odchodź, nie uciekaj ciagle to nic nie da.
– co ty możesz wiedzieć? Nic nie wiesz, co czuję i kim jestem. Odpowiedział.
– za to ja wiem co czuje do ciebie i kim chce byś był dla mnie. Wykrzyczała do niego. Znieruchomiał. Stał i patrzył na nia. Na jej piegi i ciemne oczy które zachodziły powoli łzami.
Puściła go. On stał i nadal patrzył jak zaczarowany. Podniosła swą rękę, zaczęła go gładzić po policzku. Ona nadal stał i patrzył w jej piękne, kochane oczy.
– nie wiem czy to możliwe, czy nie, zaczęła, ale kiedy cię nie ma czuje się źle, jest mi smutno kiedy przechodzisz obok i uciekasz. I guzik mnie obchodzi czy jesteś prawiczkiem czy nie. Wiem jedno na pewno, zależy mi na tobie, kocham cię. Przestała go gładzić po policzku. Przybliżyła się do niego, pocałowała tak delikatnie w usta, musnęła go ustami w usta. On nadal stał i patrzył w jej oczy. Nie wiedział co ma powiedzieć. Po raz pierwszy usłyszał od dziewczyny kocham cię, wreszcie ktoś go kochał. Przytulił ją tak mocno do siebie, czuł jak bije jej serce.
– ja też za tobą tęskniłem. Powiedział. Spojrzała na niego, w jego oczy. Patrzył na nią. Chciał jej coś jeszcze powiedzieć ale nie potrafiła. Ona czekała na te dwa słowa. Wiedziała też, że on jej ichnie powie jeśli jej nie pomoże. Tak bardzo chciało je usłyszeć teraz, już.
– powiedz to co czujesz do mnie, proszę powiedz. Błagała.
– Julia jesteś mi naprawdę bliska. zaczął.
– to tylko tyle mi chciałeś powiedzieć? Zapytała naciskając.
– nie,
– To powiedz to co czujesz? Nalegała.
– Julia, ja nie potrafię tego powiedzieć, nie dam rady. Szepnął.
– dasz radę, uwierz w siebie. Pomogę ci. Kocham cię, kocham rozumiesz? kocham cię. Powiedz mi że ty też mnie kochasz wariacie.
Spojrzał w dół i powoli słabym głosem powiedział:
– ja ciebie też,
– co ty mnie też? Pytała dalej
– ja ciebie też kocham. Odpowiedział nie podnosząc oczu na nią.
Położyła swa dłoń na jego policzku. Podniosła jego twarz ,tak by musiał spojrzeć na nią i powiedziała:
– a teraz powiedz to mi jeszcze raz, tylko patrz na mnie.
Patrzył na nią na jej cudne oczy które zaszły łzami na jej piegi które się do niego śmiały. Powtórzył.
– kocham cię Julia.
Patrzył na nią, na jej oczy na usta. Widział jak oczy zachodzą łzami.
– pocałuj mnie, powiedziała,
Pochylił się, pocałował, tak delikatnie, powoli, musnął jej usta swoimi. Julia nie wytrzymała. Rozpłakała się. Łzy zalały jej twarz.
– co ci jest Julia? Zapytał
– nic, to ze szczęścia. Przytuliła się do niego, czuła, że wreszcie może być szczęśliwa, że jeśli da z siebie wszystko co najlepsze Wojtkowi, on tym nie wzgardzi a jedynie odda po dwakroć.
Usiedli na ławce. Ona przytulona do niego, on obejmując ją ręką tulił się do niej. Siedzieli by pewnie tak jeszcze długo gdyby nie deszcz który zaczął nagle i gwałtownie padać. Ruszyli szybko w stronę akademika. Gdy dobiegli byli już cali mokrzy, przemoczeni do suchej nitki. Wrócili do swoich pokoi. Julka jednak nie mogła wejść do siebie bo Karola znów ujeżdżała swego chłopaka i nie było szans by weszła do pokoju. Weszła do Wojtka.
– dasz mi ręcznik? Zapytała
– proszę.
Zaczęła się wycierać.
-zimno mi trochę. Powiedziała. Muszę wrócić do pokoju żeby się przebrać tylko że oni znów tam baraszkują Inie chcą mnie wpuścić.
– wybierz coś z mojej szafy, może ci będzie pasować.
Podeszła do szafy. Wyjęła podkoszulkę była dużo na nią za duża. Mogła robić za sukienkę.
– ta będzie w sam raz. Powiedziała zdejmując mokrą sukienką. Stała przednim znów w samej bieliźnie. Bieliźnie która była mokra.
Musisz ja też zdjąć. Powiedział. Odwrócę się.
– już. Powiedziała.
Odwrócił się stała przed nim. Naga, bez stanika, bez majtek.
– ale … zaczął.
wzięła go za rękę. Położyła na swojej piersi. Chciał cofnąć ją ale nie pozwoliła mu.
– no co ty Julka?
– Kochanie jestem cała twoja. Mówiąc to wzięła jego drugą dłoń i położyła na swej pupie.
Czuł jak krew coraz szybciej mu napływa do penisa, jak robi się duży jak przestaje się mieścić w spodniach. Czuł jak go rozrywa.
– usiądź, powiedziała do Wojtka,
Usiadł. Przybliżyła się do niego. Przytuliła jego głowę do swych piersi. Czuł jak jej piersi robią się coraz twardsze, widział jak sutki sterczą coraz bardziej. Słyszał jak jej oddech robi się coraz szybszy i płytszy. Czuł, ze zaraz eksploduje.
– ty też jesteś mokry. Powiedziała. Rozbieraj się.
Rozebrał się był nagi. Patrzyła na niego. Był nagi, był tylko jej. Położyli się całując na łóżku. On gładził jej piersi, pośladki, jej łono. Było takie jak mu się wydawało, gdy pierwszy raz widzialne przez materiał białych koronkowych majtek Julki. Łono porośnięte było bujnymi czarnymi włoskami, które kręcąc się łączyły w cudowny dywan. Widać było, że ich właścicielka dba o nie przycinając je równiutko oraz goląc łono po brzegach. Nie było tam nic z przypadku. Pieściła jej łono. Gdy on badał ej ciało, ona pieściła jego penisa. Najpierw delikatnie, potem poruszała nim coraz mocniej tak, że stał się duży. Tak duży, ze główka penisa nie mieściła się w napletku. Czuła, jak główka robi się coraz śliższa pod wpływem jej działań, widziała jak powoli z dziurki na czubku penisa wypływa sperma. Czuła jak ciało jej kochanek zaczyna drżeć. Wiedziała, ze jeszcze chwila i obdarzy jętym co ma najcenniejsze. Ale Wojtek też nie próżnował. Po tym jak zbadał jej łono, doszedł do dziurki. zaczął ją masować, powoli, delikatnie. Czuła jak robi się mokra, jak z głębin jej ciała przez muszelkę napływają soki, jak moczą jej włoski, jak pod wpływem dotyku Wojtka robi się cała mokra a on już nie pieścił jej warg, łechtaczki. On już był w niej. Włożył do jej cipki dwa palce i powoli, rytmicznie posuwał. Zaczęła, jęczeć z przyjemności, Wiesię. Czuła jak ciało przeszywa nieznany jej ból rozkoszy. Wiła się i wyła jednocześnie masując Wojtka. Naprężył się, i w tym momencie, z penisa Wojtka wylała się fala ciepłej, lepkiej spermy. Zalała jej łono, brzuch. Spojrzała na niego. Miał zamknięte oczy. Widać było, ze było mu bardzo dobrze. Przytuliła się do niego, mocno tak. Pocałowała w usta.
– kocham cię skarbi, powiedziała,
– ja ciebie też kocham Julia. Powiedział już pewnie, bez zażenowania. Patrząc jej prosto w oczy. Byli szczęśliwi, byli zakochani. Zasnęli razem. Nieważne było co się dzieje na zewnątrz. Ważne było, że byli razem, na zawsze jak im się wydawało. Ale czy tak się stalo?

Dodał/a: Wojtek w dniu 1-08-2014 – czytano 5626 razy.
Słowa kluczowe: miłość pierwszy raz samotność Wojtek
Kategoria: Pierwszy raz

Zobacz inne

Komentarze (4)

……dnia 2014-08-02 17:03:02.

Pisz dalej 😉

zdnia 2014-08-02 23:30:20.

takie sobie:/ dużo błędów

anonimdnia 2014-08-03 11:58:11.

Pisz dalej! 😀

mmmdnia 2014-08-03 23:09:19.

Super jest

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "czy to prawda była?"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.