Miłość do starszego cz.11

Mogłoby się wydawać, że wszystko miałam ułożone. Chciałam, żeby między mną i Damonem było wszystko dobrze. Pragnąłem go i kochałam. A połączenie tych dwóch uczuć było na tyle silnie, żebym mogła się odsunąć od Davida. Jednak, gdy stałam z nim twarzą w twarz wszystko było trudne. Jego widok i myśl jakim go dążyłam uczuciem. Rozwalała moją duszę na malutkie kawałeczki.
– Davidzie, proszę- patrzyłam na mężczyznę dla którego tydzień temu byłam gotowa zrobić wszystko.
– O co mnie prosisz?- dotknął mojego policzka i czule go pieścił swoją rękę. Nie potrafiłam się odsunąć, moje ciało idealnie współpracowało z jego.
– Zostaw mnie- powiedziałam zbyt cicho.
– Nie mogę moja piękna- dlaczego on mi to robi? Dlaczego nie został tam, gdzie był? Czy moje życie musi być takie skomplikowane. – Jestem z Damonem i to się nie zmieni! – odsunęłam się, ale za moimi plecami była zimna ściana. “Damon gdzie jesteś?” moja podświadomość wołała go o pomoc.
– Jesteś tego pewna?- wsunął dłonie w moją talię i przybliżał się do mnie.Czułam już zapach jego piżmowej wody kolońskiej, która tak sprytnie działała na moje wszystkie zmysły.
– Czy Ty lubisz sprawiać bratu cierpienie? Nie wystarczy Ci, że osiem lat temu wpakowałeś się do łóżka Natalii?- byłam na niego taka wkurzona i jednocześnie zła, że miałam ochotę mu przyłożyć.
– Byłem młody i teraz będę za to płacił!- złapał mnie za nadgarstki- Nawet nie wiesz jakbym chciał cofnąć ten pieprzony czas!- widziałam jak zmaga się z jakąś nieprzyjemną myślą, ale jedyne co teraz chciałam to zanurzyć się w ramionach Damona.
– Ale nie można go cofnąć! – wywinęłam mu się, a on mi pozwolił odejść. Nie zatrzymywał mnie za co byłam mu wdzięczna, bo nie wiem jak by się dalej potoczyło. Moje ciało za bardzo go pragnęło.
Biegłam przez korytarz i wyszłam przez frontowe drzwi. Na dworze padał deszcz, a ja w dalszym ciągu nie wiedziałam co się dzieje z Damonem. Weszłam powoli w krople ciepłego jesiennego deszczu i rozpłakałam się. Płacz bym moim wybawieniem. Czułam się fatalnie z powodu Davida. Kochałam go, ale nie było nam pisane, żeby być razem. Za bardzo się oboje krzywdziliśmy.
Czułam jak ciepłe ręce owijają mnie od tyłu.
– Ciii…- poczułam jego zapach. Tak. Wiedziałam, że to Damon, tylko on z taką czułością obejmował mnie.
– Damonie, ja…- odwrócił mnie do siebie i położył na moje usta palec.
– Wszystko będzie dobrze- przytulił mnie do siebie i owinął swoją bluzą.
– Rozmawiałam z nim- w dalszym ciągu byłam przyklejona do jego torsu i słuchałam bicia jego serca.
– Widziałem…- odsunęłam się od niego i spojrzałam w jego szmaragdowe spojrzenie.
– Dlaczego mnie nie zabrałeś?- i dlaczego masz taki smutny wzrok.
– Potrzebowałaś tej rozmowy- pogłaskał mnie po włosach.
– Damonie, nie bój się! – pocałowałam go szybko- Teraz jestem z Tobą- zanurzyłam się w jego szerokich ramionach i mogłabym tam spędzić całe życie.
– Gdzie tak uciekłeś?- zapytałam bo widziałam, że coś go gryzie i się nad czymś zastanawia.
– Rozmawiałem z wujkiem przez telefon- jego wzrok nie tlił takim życiem, jak wtedy kiedy patrzył na mnie w lustrze.
– Damon! Przerażasz mnie- widziałam w jego oczach obojętność. Co się stało, że nagle między nami zbudował się taki duży mur?
– Nie wiem jak Ci to powiedzieć, ale musisz to wiedzieć…- złapał mnie za dłoń i mocno ścisnął.
– Najlepiej szybko, bo zaraz umrę na zawał- wzięłam głęboki oddech. Czułam, że ta sprawa jest wysokiej wagi, bo nigdy nie widziałam Damona w takim stanie.
– David jest chory- wydusił w końcu z siebie.
– Jak to chory?- serce mi się łamało- Damon, wyjaśnij mi to natychmiast- krzyczałam a w moich oczach pojawiły się łzy.
– Dopiero teraz się dowiedziałem. Wujek też nie zna szczegółów- mówił a we mnie się gotowało a łzy mi już ciekły po policzkach.
– Powiedz mi do cholery!- mówiłam prawie szlochając.
– David ma raka – o mój Boże nie, nie, nie, nie krzyczałam na cały głos.
– To nie możliwe, nie…!- wyrywałam się z ramion Damona i mocno kopałam.Jezu powiedź, że to nie prawda. On nie może umrzeć!
– Amanda, proszę uspokój się- złapał mnie i mocno przytulił. A ja płakałam. Boże ja szlochałam jak jeszcze nigdy dotąd.
– Proszę powiedz mi, że to nie prawda. Damon proszę- złapałam go za twarz i patrzyłam się w jego oczy z których, też ulatywały łzy.
– Kochanie, nie mogę. Wujek powiedział tylko, że wyjechał do Nowego Yorku, żeby zasięgnąć rady lekarskiej i wtedy się u niego zatrzymał- muszę się z nim skontaktować. To go gryzło, on mi to chciał powiedzieć a ja go tak potraktowałam. Nie daruje sobie tego do końca życia. Odepchnęłam go w najgorszym momencie jego życia…
– Damonie… Ja muszę się z nim zobaczyć!- wyszarpywałam się z jego uścisku i wpadałam w szal.
– Amanda, bo sobie zrobisz krzywdę- wstrząsnął mną tak, że momentalnie osunęłam się na ziemię. Ukucnął obok mnie i wziął moją twarz w dłonie.
– Moja miłość jest taka prawdziwa i szczera, że odsunę się na bok, żebyś mogła spędzić z nim te miesiące…- chciałam coś powiedzieć, lecz on przyłożył mi palec do ust- Wiem jakim darzysz go uczuciem i byłbym samolubny i nigdy bym sobie tego nie wybaczył, gdybym nie pozwolił Ci z nim być- płakałam, nie byłam w stanie nic powiedzieć…Damon z miłości do mnie był gotowy się odsunąć. Boże daj mi siły, abym mogła przez to przebrnąć. Tak bardzo się bałam.
– Kocham Cię nad życie perełko. – zanurzył swoje ciepłe wargi w moich- Masz takie miękkie wargi od płaczu maleńka- przytuliłam się do niego i napawałam się ciepłem jego ciała.
– Damonie wiedź, że Cię kocham!- powiedziałam łagodnie i zatopiłam dłonie w jego włosy.
– Wiem maleńka.
*

Damon odwiózł mnie do domu a ja w dalszym ciągu byłam chodzącym kłębkiem nerwów. Damon dał mi wolną rękę i powiedział, że mi ufa. Widziałam jak ciężko mu było podjąć tą decyzję, ale to był jego brat.
Leżałam na kanapie i próbowałam dodzwonić się do Davida, lecz albo był numer zajęty albo odzywała się automatyczna sekretarka. Strach, ból i złość walczyły między sobą o lepsze miejsce w piersi. Nienawiść jaką czułam przez chwilę do Davida za zachowanie z przed kilku godzin uleciało daleko w powietrze.
Słyszałam w myślach głos Davida. Davida którego kochałam całą sobą a teraz miałam go już stracić na zawsze. Byłam gotowa stawić czoło całemu światu byle tylko z nim być. Więc co właściwie się stało z nami. Dlaczego nie dałam mu kolejnej szansy? “Bo wyjechał i nie wytłumaczył Ci niczego” odezwała się moja ukochana podświadomość.
Godzinę później nadal próbowałam się dodzwonić do Davida, lecz dalej nie odbierał. Wertowałam, więc kanały i trafiłam na powtórkę mojego ulubionego serialu ‘Kryminalne zagadki Las Vegas’, bezskutecznie też próbowałam wyrzucić z siebie świadomość, że miłość mojego życia umiera a ja nie jestem w stanie niczego zrobić.
Zapadłam w niespokojny sen z komórką w ręku. Za każdym razem budziłam się przekona, że zaczął dzwonić. Jednak moja świadomość tak chciałam usłyszeć głos Davida, że dawała mi sprzeczne sygnały. Kiedy wreszcie usłyszałam dzwonek ‘Cant remember’ niemal natychmiast odebrałam, nawet nie patrząc kto dzwoni.
– David to Ty? – spytałam.
– Tak- powiedział oschle, całkiem jak nie on.
– Potrzebuje Cię- mówiłam delikatnie, czekając aż jego głos zmieni się w ten który tak uwielbiałam.
– Ja Cię potrzebuję od chwili, gdy Cię ujrzałem- westchnął głęboko a moje serce zaczęło szybciej bić. Ono nie oszukiwało. Mimo, że mój umysł chciał wyrzec się Davida, serce aż szalała na jego punkcie.
– David przyjdziesz do mnie?- zapytałam.
– Jestem pod Twoim domem- odparł i chwilę później usłyszałam zgrzyt drzwi i do pokoju wszedł smutny David. Gdy tylko zobaczył mnie na kanapie od razu ruszył w moja stronę. Wstałam a on podszedł i zatopił mnie w uściski a ja nie protestowałam. Potrzebowałam tego a on tulił mnie i jednocześnie wdychał zapach moich włosów.
– Boże, tak za Tobą tęskniłem- całował moje włosy a na moim policzku popłynęła łza. Moje serce wypełniała czarna rozpacz. Nie mogłam sobie wybaczyć, że wtedy go nie wysłuchałam, że nie dałam mu możliwości wytłumaczenia się. Jednak on nie był winien tego, że zakochałam się w Damonie. Przytuliłam twarz do jego twardej klatki piersiowej i czułam jak trzęsie się cały.
– Wszystko dobrze Davidzie?- przycisnęłam go jeszcze mocniej. Nie chciałam żeby nasza bliskość się rozłączyła.
– Kocham Cię mocno i myśl, że mógłbym Cię teraz stracić jest tak bolesna jak fakt że..- odparł w westchnieniem, w końcu patrząc mi w oczy- Jestem chory i dlatego musiałem wyjechać. Nie miałem zamiaru Cię zostawić i gdybym wiedział, że Damon zacznie…- przycisnęłam mu rękę do ust.
– To nie wina Damona…- zapadła cisza.
– Ama nie będę Cię osadzać, miałaś prawo sobie ułożyć życie na nowo- spojrzał w swoje ręce- Wiem, że miłość nie wystarcza- jak trafnie ubrał słowa.
– Dokładnie mimo, że Cię kocham to jednocześnie zawiodłam się na to Tobie i to bardzo- jego smutny wyraz twarzy jeszcze bardziej się pogłębił.
– Spieprzyłem wszystko?- zapytał.
– Davidzie…
– Dobrze nie mów- odparł i przyglądał się nadal mojej twarzy na której sprytnie chowałam emocje, które towarzyszyły mi przy tej rozmowie- Byłem skończonym kretynem, że wtedy pocałowałem Megan. Nie chciałem Cię skrzywdzić- powiedział.
– To minęło. Proszę Cię, żebyś był teraz ze mną szczery.
– Amanda myślisz, że łatwo mi się mówi teraz kiedy…- nie dokończył i to niedokończone zdanie odbijało się w mojej głowie.
– Powiesz mi w końcu co Cię nurtuje?- zapytałam.
– Cholera Amanda, umieram- moje serce momentalnie pękło tak samo jak atmosfera między nami- Umieram i już nic nie da się zrobić- upadł przede mną na kolana a ja rozpadłam się i zaczęłam mocno płakać.
– Davidzie, proszę powiedz mi że to nie prawda. Błagam!- upadłam koło niego i całowałam odkryte ramiona.
– Pieprzony guz mózgu jest nieoperacyjny- poczułam się jakby właśnie mistrz olimpijski przebił moje serce z łuku. Krwawiło na samą myśl, że mogłabym go stracić. Boże czemu to wszystko przytrafiło się mnie? Tak mocno go kochałam a teraz on umiera i nic się kurwa nie da zrobić. Pieprzona niemoc. I co teraz mam stać i patrzeć jak miłość mojego życia umiera. To niesprawiedliwe.
– Ile nam zostało?- wydusiłam w końcu z siebie.
– Miesiąc…- co? Nie nie nie nie nie.Czemu tak krótko?. Boże wystawiasz mnie na jakoś próbę.Chcesz sprawdzić ile jeszcze cierpienia jestem w stanie znieść? To nie tak miało się wszystko potoczyć. Jak on umrzeć, część mnie razem z nim.
– Davidzie pragnę cię- wzięłam go w ramiona i zatopiłam się w jego ustach. Wziął mnie w otchłań czułości i miłości. Pragnęłam pokazać mu jakim darzę go uczuciem…

*

Obudziłam się w nocy otulona ciałem David, aż w pewnym momencie zrobili mi się gorąco. Spojrzałam na zegarek i było po trzeciej w nocy. Chciałam jak najdłużej nacieszyć się widokiem Davida. Myśli, które krążyły w mojej głowie doprowadziły mnie do szału. Bałam się, że jak zamknę oczy i rano się obudzę. Jego już nie będzie a ja będę cierpieć, że nie pożegnałam się z nim wystarczająco.
– Skarbie idź spać- odezwał się do mnie dobrze mi znany głos.
– Dobrze- odparłam opierając się na łokciach.
Rano ciepłe światło wpadało przez szybę na nasze ciała. David w dalszym ciągu spał. Z korzystałam z tego faktu i poszłam szybko wsiąść prysznic.
Ciepła woda działała kojąco na moje obolałe ciało. Gdyby tak można było zmyć nią całe cierpienie, które towarzyszyło mi od momentu, gdy się dowiedziałam, że David umiera. Jednak wiedziałam, że to jest nieuniknione. Wiedziałam, że stracę mężczyznę który był już częścią mnie.I na zawsze pozostanie w moim sercu.
– Ślicznie wyglądasz, Ama- odwróciłem się i zobaczyłam w drzwiach od łazienki Davida.
– Jak Ci się spało?- zapytałam owijając się ręcznikiem.
– W doborowym towarzystwie śpi się najlepiej- puścił mi oczko i znalazł się blisko mnie dotykając odkrytych miejsc- Amanda błagam Cię, żeby wszystko wyglądało normalnie. Chce byś się cieszyła z życia jak wtedy, kiedy zaczynaliśmy być ze sobą- zauważyłam jak jego sylwetka zrobiła się marniejsza, jeszcze te cholerne spuchnięte oczy doprowadziły mnie znowu do łez.
– Nie mogę ci tego obiecać.
– “Wierzymy w coś większego od nas samych jak nadzieja czy miłość. Nigdy nie jest za późno by zrozumieć co jest dla nas ważne i walczyć o to. Każdy dzień w naszym życiu może być cudem”- cytat Paula Coelho mówiony przez Davida wywarł na mnie wrażenie.
– Uwielbiam ten cytat- łzy już leciały mi i nie mogłam nad nimi zapanować. Będziemy teraz żyć przez ten miesiąc normalnie. A ja każdego dnia będę się drżała z nieświadomości.
– Maleńka przeżyj ze mną ten miesiąc najlepiej jak tylko możesz…- jego oczy aż mnie błagały o to. Jednak nie mogłam mu tego obiecać. Nie potrafiłam się cieszyć z życia, kiedy on umiera.

*

Pojechałam do Sandy, z która się umówiłam. W radiu leciała piosenka Gary Jules- Mad world, która odzwierciedliła uczucia z jakimi się teraz zmagałam. A anielski głos mężczyzny pieścił moje zmysły. Jechałam szybko i chyba złamałam z dziesięć razy kodeks ruchu drogowego.
– Co Ty tak szybko?- wzruszyłam ramionami i weszłam z nią do środka i usiadłyśmy przy stole w kuchni, bo jej rodziców nie było w domu.
– Co jest Ama?- moja przyjaciółka jak zwykle musiała wiedzieć co się ze mną dzieje. To tak jakby przeczytała o mnie książkę i wiedziała dokładnie wszystko a teraz tylko czekała, aż opowiem jej to sama.
– Spotkałam się z Davidem- moja przyjaciółka wyglądała jakby najadła się cytryny.
– Po co się spotykałaś z tym frajerem?- była bardzo zirytowana.
– On umiera…- oczy zrobiła jeszcze większe niż ma a na mojej twarzy pokazały się znowu łzy. Chciałabym, żeby był to cholery koszmar z którego się obudzę. Jednak zbyt rzeczywista była Sandy, żebym mogła chociaż przez chwilę tak pomyśleć.
Powiedziałam jej o wczorajszym dla mnie najgorszym dniu i pierwszy raz moja przyjaciółka płakała i to nie z powodu jej samej.
– Co na to Damon?- zapytała i złapałam mnie za dłoń.
– Odsunął się na bok- zamknęłam oczy- On wie jak kocham Davida- westchnęłam głęboko.
– Amanda nawet nie wiesz jak mi jest przykro- przyciągnęła mnie do siebie- Wiesz że zawsze możesz na mnie liczyć…

————————————————-
Hej 😉 Dodaję kolejną część i proszę o szczere opinię. Pokażcie mi ile Was mnie czyta ;)) kocham Was Coori ;**

Dodał/a: Coori w dniu 9-06-2014 – czytano 3588 razy.
Słowa kluczowe: miłość Coori
Kategoria: Pierwszy raz

Zobacz inne

Komentarze (11)

Uuulalaadnia 2014-06-10 16:14:58.

Ja to czytam i uwielbiam xd

miadnia 2014-06-10 17:02:22.

Dodaj szybko kolejną część 🙂 Super się czyta

jadnia 2014-06-10 20:26:24.

czy umieszczanie w każdej miłosnej historii śmierci stało sie jakimś pieprzonym warunkiem
uwieżcie mi to wcale nie jest takie fajne to wogule nie jest fajne
zawsze ktoś musi umrzeć…

m.mdnia 2014-06-10 20:51:28.

cudowne ;3

Anonimdnia 2014-06-10 21:04:49.

Ale zwrot akcji świetne opowiadanie pisz szybko dalej

zolzadnia 2014-06-10 22:33:33.

och cudowne 😀 czekam z niecierpliwością na kolejna część

majkadnia 2014-06-10 22:58:36.

Niech to będzie jakiś głupi błąd !! Niech żyje!

ilona okdnia 2014-06-11 00:17:11.

Damon 🙁

Lalkabezuczuć.dnia 2014-06-11 20:17:56.

Cudne 🙂 pisz dalej, czekaaaam ; 3

Madame Volpednia 2014-06-14 15:06:31.

Ale spieprzone. Więcej tragizmu w 10 rozdziałach nie dało się umieścić :/ Pieprzy się z braćmi jak kotka w rui i każdemu wykrzykuje swoją płomienną miłość. Żałosne. Nie wiem, czy Chciałaś to dłużej pociągnąć, bo Cię tak wszyscy chwalą, czy co było Twoim głównym zamiarem, ale trochę Przesadziłaś, a główna bohaterka, którą dało się polubić stała się amoralną szmatą. Dziękuję, już nie zajrzę.

Paulkadnia 2014-06-19 21:08:06.

Zenadaa…

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Miłość do starszego cz.11"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.