Zakazany owoc

Zastanawiałam się co by się stało gdybym nie odebrała tamtego telefonu. Może wszystko potoczyłoby się inaczej, albo jedynie przeniosło się w czasie. Do tej pory pamiętam jak siedziałam w starej koszulce, którą traktowałam jako piżamę i oglądałam telewizję. Wtedy zadzwoniła do mnie moja najlepsza przyjaciółka Dominika. I to był telefon, który wywrócił moje życie do góry nogami, ale oczywiście wtedy jeszcze tego nie wiedziałam.
– Mila! Śpisz już? – zapytała na wstępie.
– Nie. Oglądam jakąś słabą komedię. Co tam?
– Idziemy do nowego klubu? Dzisiaj otwarcie. Drinki za pół ceny. – zaczęła przekonywać. Uśmiechnęłam się pod nosem.
– Jaki to klub? – musiałam przyznać, że moje zainteresowanie wzrosło.
– Enklawa. Proszę cię, chodź. Adaś i Szymon będą. No i Basia. Tylko ciebie brakuje. – powiedziała. Kiedy to mówiła ja już stałam w sypialni i otwierałam szafę. To był mój ostatni tydzień wakacji. Musiałam go wykorzystać zwłaszcza, że od przyszłego poniedziałku zaczynałam pracę. Przepuszczenie takiej okazji byłoby marnotrawstwem. No i jeszcze te drinki za pół ceny. Grzech nie skorzystać.
– Podaj mi adres Domi. Już się zbieram.
Pożegnałyśmy się szybko i zabrałam się za wybieranie ciuchów na dzisiejszy wieczór. Zdecydowałam się na czarne spodenki i białą bokserkę. Do torby zapakowałam bluzę gdyby w drodze powrotnej było mi zimno, ale na razie nie musiałam się o to martwić bo pogoda dopisywała. Było dosyć duszno. Wzięłam szybko prysznic i zabrałam się za makijaż. Po raz kolejny bardzo ucieszyłam się z opalenizny nabytej nad morzem. Zadowoliłam się więc tuszem do rzęs i błyszczykiem. Kiedy wkładałam buty, zadzwoniła moja komórka. Odebrałam. To był Adam.
– Cześć Mała. Jestem pod twoim blokiem. Dziś robię za kierowcę. – dorzucił lekko skwaszonym głosem. Ucieszyłam się, że po mnie przyjechał bo szczerze mówiąc nie miałam ochoty na podróż autobusem. Zamknęłam drzwi wejściowe na klucz i zeszłam na dół. Adaś czekał w samochodzie razem z Basią, moją dobrą koleżanką.
– Cześć wam. – przywitałam się i usiadłam z tyłu.
– Hej. Szymon i Domi są już na miejscu. Jedźmy. – poganiała Basia. Dojechaliśmy na miejsce w dziesięć minut. Klub wydawał się całkiem niezły od zewnątrz, ale bardziej ciekawiło mnie to co jest w środku. Domi wybiegła nam naprzeciw. Bez problemu weszliśmy do klubu. Szymon trzymał dla nas lożę, choć wiele osób próbowało tam usiąść. Nie dziwię się. Panował tu niesamowity tłum.
– Co wam zamówić? – zapytał Adam.
– Zdamy się na ciebie. Coś mocnego i dobrego. – rzuciłam, a dziewczyny skinęły głowami.
Atmosfera była naprawdę świetna. Bawiliśmy się w najlepsze. Alkohol i tańce. Dziewczyny wyciągnęły mnie na parkiet i schodziłyśmy z niego tylko po to by się napić. Co jakiś czas przewijali się obok nas jacyś faceci, więc pozwalałyśmy sobie na drobny flirt. Kiedy zmęczona postanowiłam nieco odsapnąć i usiąść w loży, miałam wrażenie, że ktoś odprowadza mnie do niej wzrokiem. Adam siłował się z Szymkiem na rękę, więc przestałam się rozglądać i skupiłam całą uwagę na ich wygłupach.
– Mila, a może zatańczyłabyś ze mną? – spytał Adaś kiedy wygrał pojedynek. Skinęłam głową na znak zgody i wtedy właśnie go zobaczyłam. Młody facet, prawdopodobnie wiekowo przybliżony do mnie, stał opierając się o kolumnę i patrzył prosto na mnie. W ręce trzymał kufel z piwem i rozmawiał z jakimś innym chłopakiem, a właściwie udawał, że go słucha. Zaparło mi dech w piersiach. Jego spojrzenie było tak intensywne, że zrobiło mi się gorąco, ale tłumaczyłam to moim szaleństwem na parkiecie. Nagle stanął przede mną Adam i zasłonił mi nieznajomego chłopaka. Nasz kontakt wzrokowy został przerwany i zrobiło mi się trochę smutno. Na szczęście taniec z Adamem poprawił mi humor. Mój przyjaciel całkiem nieźle tańczył i w dodatku opowiadał mi przy tym kawały. Kiedy piosenka się skończyła już mieliśmy wrócić do loży kiedy pojawił się przed nami mój tajemniczy nieznajomy. No dobra może nie do końca mój, ale jednak…
– Mogę prosić? – zapytał wyciągając do mnie rękę. Patrzył przy tym na Adama, zupełnie jakby to jego zdanie było tu najważniejsze. Mój przyjaciel uniósł ręce do góry.
– Jest twoja bracie.
Spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek. Tak łatwo się mnie pozbywa? Co z niego za kolega? Prychnęłam i spojrzałam na nieznajomego.
– Wszystko przychodzi ci tak łatwo? – spytałam kiedy Adam się oddalił.
– Nie. Przecież jeszcze się nie zgodziłaś. – odparł. Chciałam wywrócić oczami, ale… Ale już było po mnie. Jego głos, jego piękne, granatowe oczy. Widziałam w nich cały kosmos za sprawą odbijających się w nich świateł. Jak miałam się nie zgodzić? Jeśli chciałam pokazać swoją niezależność to na pewno nie w tej chwili. Ujęłam jego dłoń i ruszyliśmy na parkiet. Miałam wrażenie, że piosenka, która właśnie rozbrzmiewa po całej sali jest dla nas stworzona. Z początku tańczyliśmy twarzami do siebie, lekko objęci. Jednak z każdą sekundą taniec stawał się coraz bardziej namiętny, a mi kręciło się w głowie. Nie wiem czy to jego przystojna twarz i niesamowity zapach czy też alkohol był tego powodem, ale jednego byłam pewna. Nie zamieniłabym tego tańca na nic innego.
Nagle chłopak odwrócił mnie plecami do siebie i ręką przesunął po moim ciele co wywołało we mnie dreszcz pożądania. Odchyliłam głowę do tyłu i poczułam jego wargi na swojej szyi. A może mi się tylko wydawało? Trwało to dosłownie sekundę. Otarłam się o niego prowokacyjnie i pozwoliłam by jego dłoń muskała moje udo. Nawet nie zauważyłam kiedy piosenka się skończyła. Odsunęłam się od niego niespiesznie i zamrugałam gwałtownie powiekami jakbym została wyrwana z jakiegoś snu. Pięknego snu… Nieznajomy wydawał się tak samo zbity z tropu. Odchrząknęłam zmieszana. Chyba trochę nas poniosło. Nawet nie znałam jego imienia. Z głośników popłynęła szybka piosenka, zupełnie inna niż ta, która leciała przed chwilą.
– Dzięki za taniec. – mruknęłam i szybko wróciłam do loży.
– No, no Mila. Ty to masz gust. – pochwaliła Baśka. Zarumieniłam się lekko.
– Daj spokój. – wymamrotałam.
– Szkoda, że pierwsza go nie wychwyciłam. – westchnęła Basia. Spojrzałam na nią chłodno. Zaraz jednak zbeształam się w duchu. Nie miałam prawa do zazdrości. Zwłaszcza o nowo poznanego chłopaka. Rozglądałam się za nim po sali, ale nigdzie go nie widziałam. Nawet kiedy razem z Domi poszłam do toalety. A to pech, czyżby już poszedł? Zatańczyłam jeszcze jedną piosenkę z dziewczynami i kolejną z Szymonem, a potem stwierdziłam, że się zbieram. Jakoś straciłam nastrój na zabawę. Przyjaciele pojękiwali niezadowoleni, ale ja byłam nieustępliwa.
– W takim razie cię odwiozę. – zaproponował Adam.
– Daj spokój. Nie będę wam psuć zabawy. Pojdę na autobus, albo zamówię taksówkę. Jestem trochę zmęczona, a jutro rano muszę jechać do rodziców. Trzymajcie się. – pomachałam im przyjacielsko i przecisnęłam się do wyjścia. Naprawdę musiałam jechać do rodziców i chciałam się przed tym wyspać. Podejrzewałam, że ciężko będzie o autobus o tej godzinie, więc byłam skazana na taksówkę. Kiedy wyszłam na dwór, zaczęłam grzebać w torebce i szukać telefonu. Wtedy poczułam czyjeś ręce na biodrach. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam chłopaka z którym tańczyłam dzisiejszej nocy. Otworzyłam usta ze zdumienia. Co on tu robił? I czemu tak mnie dotykał?
– To ty… – szepnęłam drżącym głosem.
– Miałem iść do domu, ale… co chwilę tu wracałem. Czekałem na ciebie. – powiedział.
– Dlaczego? – spytałam oblizując wargi.
– Ty mi powiedz. – mruknął i przyciągnął mnie do siebie. Po chwili poczułam jego gorące usta na swoich. Jego język wdarł się w ich wnętrze co wyzwoliło nową falę pożądania. Jęknęłam cicho.
Ustalmy coś. Nie jestem puszczalska. Nigdy nie uprawiam seksu na pierwszej randce, rzadko się także na nich całowałam. Ale teraz po prostu nie wyobrażałam sobie, żebym mogła odejść i zostawić tego Adonisa samego. Zarzuciłam mu ręce na szyję i pozwoliłam by mnie do siebie przygarnął.
– Jedźmy do mnie. – wydusiłam z siebie. Skinął głową i pociągnął mnie za rękę w stronę czerwonego saaba zaparkowanego niedaleko. Jak się okazało była to taksówka. Podałam kierowcy adres i zagłębiłam się w fotelu na tylnim siedzeniu. Mój nowy znajomy usadowił się blisko mnie i zaczął smyrać moje nagie udo patrząc mi głęboko w oczy. Czułam gorąco na całym ciele. Ta noc była niesamowitym zwieńczeniem końca wakacji. Mogłam się jeszcze wycofać. Mogłam wywalić go z taksówki, ale po co? Przecież ten facet wyglądał jak młody Bóg i pięknie pachniał. Mogłabym wdychać ten zapach do końca świata. Kiedy dojechaliśmy pod mój blok, znajomy nieznajomy zapłacił taksówkarzowi i otworzył mi drzwi jak prawdziwy gentelman. Poszliśmy na górę. Kiedy włożyłam klucz do zamka, facet stojący za mną zaczął całować moją szyję, a ja nie mogłam z tego wszystkiego przekręcić klucza. Kiedy wreszcie mi się udało wparowaliśmy do mieszkania napaleni jak diabli. Chłopak przygwoździł mnie do ściany i skubnął zębami moją dolną wargę.
– Zaczarowałaś mnie. Jak to zrobiłaś? – wyszeptał.
Nie byłam w stanie wydusić słowa, więc po prostu go pocałowałam. Kiedy musiałam złapać oddech, odsunęłam go od siebie i ściągnęłam z niego jego koszulkę. Dosyć miałam tego korytarza. Całując się i tuląc dotarliśmy do sypialni. Ściągając z siebie ubrania położyliśmy się na łóżku.
– Jesteś taka piękna… – szeptał całując mój brzuch.
Och, i kto to mówił? Przecież to ja byłam w łóżku z Adonisem. Kiedy zsunął moje bokserki, myślałam, że nie wytrzymam. A gdy mnie tam pocałował, niebo zwaliło mi się na głowę. Jego pieszczoty stawały się coraz śmielsze. Ogień trawił moje ciało i nękał duszę. Nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego jak bardzo brakowało mi seksu. Z moim ostatnim chłopakiem rozstałam się osiem miesięcy temu. Kawał czasu. Więc teraz moje kumulowane pragnienia wydostawały się na wierzch. Byłam już bliska orgazmu, a nie chciałam dochodzić w ten sposób. Jednak nie umiałam być na tyle stanowcza by kazać mu przestać. Mój egoizm doszedł do głosu. Moje ciało ogarnął dreszcz i odpłynęłam w błogą krainę rozkoszy. Wspaniały i długo oczekiwany koniec. Mój nowy znajomy uniósł się na łokciu i spojrzał na mnie z uroczym uśmiechem.
– Jesteś taka słodka. – oblizał wargi, a mnie aż zaparło dech. Zmierzyłam go wzrokiem. Był nagi i gotowy. Postanowiłam to wykorzystać przyciągnęłam go do siebie i delikatnie pocałowałam. Ach. Jego usta były takie miękkie. Wprost stworzone do tego by je całować. Ręką poszukałam jego męskości. Gdy kciukiem dotknęłam wrażliwego czubka, Adonis przestał się uśmiechać. Stłumił przekleństwo i zamknął oczy, a ja zaczęłam go pieścić śmielej. Nagle uświadomiłam sobie coś okropnego. Nie miałam żadnego zabezpieczenia. Cholera. Przerwałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony. Zamrugał gwałtownie i rozchylił usta w niemym pytaniu.
– Nie mam prezerwatyw. – szepnęłam. Westchnął.
– Ja mam w kieszeni dżinsów. Zaraz się tym zajmę. – szepnął i pocałował mnie w czubek nosa. Wstał, a ja niechętnie wypuściłam z dłoni jego naprężonego członka. Po chwili stał przede mną z małą, srebrną paczuszką.
– Możesz kontynuować. – powiedział cicho. W jego oczach widziałam lekki niepokój jakby się bał, że do tego nie wrócę. No ale miałam swoje zasady. Orgazm za orgazm. No dobra. Dopiero teraz to wymyśliłam, ale to była naprawdę sprawiedliwa dewiza. Skinęłam palcem, żeby znowu położył się obok mnie, a kiedy to zrobił wróciłam do poprzedniego zajęcia. Kiedy na powrót był gotowy wzięłam od niego prezerwatywę i mu ją nałożyłam. Pierwsze pchnięcie było nieco bolesne zapewne przez fakt, że dawno tego nie robiłam, ale dalej było już tylko lepiej. Wyprężyłam się tak by ułatwić mu lepszy dostęp. Czułam jak mnie wypełnia, jak się we mnie zatapia… najwspanialsze uczucie na świecie. Zaczął całować mnie po szyi i przygryzać płatki ucha i po chwili szczytowałam po raz kolejny. Niedługo po mnie i on osiągnął spełnienie. Opadł na mnie zmęczony i spocony. Przyjemnie było zatopić dłoń w jego lekko wilgotnych włosach. Leżeliśmy długo nie odzywając się do siebie.
– Jak masz na imię? – zapytał nagle, wodząc palcem wskazującym po moim ramieniu.
– Milena. – odparłam cicho. – A ty?
– Adrian.
To było ostatnie co usłyszałam bo niedługo później odpłynęłam w głęboki sen. Kiedy się obudziłam, słońce wpadające przez okno raziło mnie w oczy. Zmrużyłam je i spróbowałam sobie przypomnieć dlaczego leżę naga. Wspomnienie przetoczyły się przez mój umysł jak film. Zarumieniłam się i rozejrzałam wokół. Leżałam sama. Czyżby On uciekł? Nieciekawa perspektywa, ale może to i lepiej? Nie byłam pewna czy umiałabym mu spojrzeć w oczy. Nagle usłyszałam jakiś dźwięk na korytarzu. Po chwili drzwi do sypialni otworzyły się i stanął w nich młody mężczyzna, którego poznałam wczoraj. W ręce trzymał tacę na której dostrzegłam rogaliki z dżemem i sok pomarańczowy, a także parujący kubek z kawą. Oniemiałam. Nie dość, że został to jeszcze zrobił mi śniadanie. Poczułam się… dziwnie. Ale raczej w pozytywnym znaczeniu tego słowa.
– Dzień dobry. – powiedział i przysiadł na skraju łóżka. Podniosłam się żeby mógł położyć tackę na moich kolanach, ale wtedy kołdra zsunęła się z moich ramion i odsłoniła piersi. Szybko je zakryłam, rumieniąc się jak nastolatka. Uśmiechnął się delikatnie.
– Już je widziałem. – mruknął.
– W nocy. – odparłam i sięgnęłam po rogalika jedną ręką wciąż trzymając kołdrę.
– Nie tylko. – usłyszałam. – Przyniosę cukier i mleko. Nie wiedziałem ile słodzisz.
Zniknął, a ja bez słowa odprowadziłam go wzrokiem. Miał na sobie koszulkę i bokserki. Nic więcej, więc mogłam w świetle dziennym podziwiać jego umięśnione uda. Korzystając z tego, że tacka leży na nocnej szafce, a jego nie ma w pokoju, wyciągnęłam koszulkę spod poduszki i szybko ją na siebie narzuciłam. Od razu poczułam się nieco pewniej. Napiłam się odrobinki soku i spojrzałam na zegarek. Było po dziesiątej, a ja obiecałam o jedenastej pojawić się u rodziców. No cóż, wtedy jeszcze nie wiedziałam, że sprawy przyjmą taki obrót. Postanowiłam do nich zadzwonić, że się spóźnię, ale najpierw musiałam wiedzieć na którą mam przełożyć swoją wizytę. Adrian wszedł do pokoju z mleczkiem do kawy i cukrem. Uśmiechnęłam się lekko.
– Zadomowiłeś się. – zauważyłam.
– Nie mogłem spać bo strasznie chrapałaś. – odparł.
– Nieprawda! Ja nie chrapię.
– Wiem. – zaśmiał się. Zabrałam się za jedzenie, a on po prostu bez słowa na mnie patrzył.
– Jadłeś coś? – zapytałam w końcu.
– Coś tam skubnąłem. – mruknął niezbyt przekonująco. Wzięłam do ręki nienapoczętego rogalika i podałam mu go. Skrzywił się, ale przyjął go bez słowa.
– Nie ugryzłam go jeszcze. – burknęłam trochę urażona.
– Nie o to chodzi. Nie lubię dżemu. – przyznał.
– Więc czemu zrobiłeś mi takie śniadanie? – głupio to zabrzmiało. On chciał być miły, a ja wyskoczyłam z pretensjami. Niestety zanim zdążyłam wyjaśnić o co mi chodzi, wszedł mi w słowo.
– Tylko to miałaś w lodówce. Nie licząc bananów i pietruszki. Zjadłem jednego banana, nie gniewaj się.
Zrobił przy tym taką minę, że wybuchłam śmiechem.
– Możesz zjeść je wszystkie. Wybacz, ale nie spodziewałam się gości, dlatego moja lodówka świeci pustkami. – wyjaśniłam.
Adrian posłał mi słaby uśmiech i sięgnął po szklankę z sokiem pomarańczowym. Wypił całą zawartość jednym haustem.
– Nalej sobie jeszcze. – zaproponowałam. – Chyba trawi cię pragnienie. – dodałam.
– Nie takie jak myślisz. – odparł.
O Boże. Naprawdę musiał mi to robić? Od razu poczułam dziwne kłucie w okolicach podbrzusza. Odstawił szklankę i wyjął mi z ręki końcówkę rogalika, a ja jak urzeczona patrzyłam jak ściąga z siebie koszulkę i pochyla się ku mnie. Zanim zdążył mnie pocałować, rozdzwoniła się moja komórka. Niechętnie odsunęłam go od siebie i zaczęłam jej szukać. Kiedy w końcu ją znalazłam, odebrałam. Dzwoniła moja mama. Pytała kiedy będę. Przygryzłam wargę i spojrzałam na Adriana.
– Trochę się spóźnię. – mruknęłam.
– Znowu? Mila, obiecałaś mi pomóc z obiadem. – rzuciła mama z rezygnacją.
– Spóźnię się najwyżej dwadzieścia minut. Muszę jeszcze coś załatwić.
– No dobrze. Będziemy czekać. Papa. – mama rozłączyła się, a ja spojrzałam na Adriana i zastanawiałam się co mam mu powiedzieć.
– Ile mamy czasu? – zapytał zupełnie mnie zaskakując.
– Jakieś pół godziny.
Uśmiechnął się na te słowa.
– Wystarczy. Chodź do mnie.
Drugi raz nie musiał mnie prosić.

***
Ciężko było mi się z nim żegnać, ale musiałam jeszcze wziąć prysznic i jakoś doprowadzić się do porządku. Kiedy jechałam do rodziców zatłoczonym autobusem, cały czas myślałam o Adrianie. O jego wspaniałym uśmiechu, miękkich ustach i atletycznej budowie ciała. Niewiarygodnie, że ta mała przygoda przydarzyła się właśnie mnie. Byłam szczęśliwa jak diabli. Uśmiechałam się sama do siebie i może dlatego niektórzy tak dziwnie na mnie spoglądali. Zupełnie się tym nie przejmowałam. Rodzice powitali mnie jak zwykle ciepło. Tata powiedział, że muszę sobie wreszcie kupić samochód, a ja odparłam, że właśnie dlatego poszłam do pracy. Moje spóźnienia zwykle tłumaczyłam kiepskim środkiem transportu, więc nic dziwnego, że tracili cierpliwość. Pomogłam mamie zrobić obiad i o pierwszej siedliśmy przy stole. W międzyczasie zadzwonił do taty mój starszy brat i zaczęli dyskutować o jakichś częściach do samochodu. Wtedy mama zaczęła mnie pytać o nową pracę.
– Powinna być okej. Więcej powiem ci jak ją zacznę.
– Stresujesz się? – spytała mama.
– Jak diabli. – odparłam zgodnie z prawdą. Mama ze zrozumieniem skinęła głową. Tata skończył rozmowę i dalej gawędziliśmy o wszystkim i o niczym. O piątej postanowiłam wrócić do domu, a tam wszystko przypominało mi o nocy spędzonej z Adrianem. Och, ile ja bym dała żeby to powtórzyć. Żałowałam, że nie wymieniliśmy się numerami telefonów, ale przecież to była przelotna znajomość, więc nie mogłam oczekiwać, że weźmie mnie poważnie skoro poszłam z nim do łóżka po jednym tańcu. Następnego dnia miałam lekką chandrę, dlatego bardzo ucieszyłam się kiedy zadzwoniła Dominika i zaproponowała mi wypad na cztery dni do jej babci na wsi. Byłam tam już dwa razy. Malownicza okolica, wspaniały domek i cudowna kuchnia jej babuni. Nie mogłam odmówić. Basia nie mogła z nami jechać bo zaczynała pracę, więc pojechałyśmy same. Te cztery dni sprawiły, że całkiem się zrelaksowałam i zapomniałam o tym, że w poniedziałek mam iść do pierwszej poważnej pracy. Powrót do rzeczywistości jednak odrobinę zepsuł mi humor. Uświadomiłam sobie, że dawno nie myślałam o Adrianie, a fakt, że on jednak nie próbował się ze mną skontaktować tylko mnie dobił. Na szczęście myśl o pierwszym dniu w pracy, sprawił, że nie miałam czasu o nim myśleć. W poniedziałek stanęłam przed wielkim lustrem w przedpokoju i spojrzałam na siebie uważnie. Ciemne, obcisłe dżinsy, biała koszulka z podobizną Jamesa Deana i czarna marynarka prezentowały się całkiem nieźle. Nie było ani za luzacko, ani zbyt elegancko. Założyłam buty na wysokim obcasie, bo tego nie mogłam sobie odmówić i zarzuciłam torebkę na ramię. Byłam już gotowa. Adam obiecał mnie podrzucić żebym nie spóźniła się pierwszego dnia i razem zajechaliśmy pod technikum w którym miałam uczyć. Nie było łatwo zdobyć tej pracy bo dyrektor miał pewne obiekcje co do mojego młodego wieku. Przekonałam go jednak, że komuś takiemu jak ja łatwiej będzie złapać kontakt z młodzieżą bo będziemy zbliżeni wiekowo. Co prawda nie liczyłam na to, że się z nimi zaprzyjaźnię bo wiedziałam, że uczniowie od razu założą, że jako nauczycielka jestem z gruntu zła, ale chciałam spróbować. Byłam pełna optymizmu.
– Dać ci kopa w tyłek? – zapytał Adaś.
– Może lepiej nie.
– Co tu tak cicho? Nie ma żadnej akademii czy coś? – spytał.
– Była w czwartek. Dyrektor powiedział, że nie muszę przychodzić. A pierwsze zajęcia przypadły mi na dzisiaj. – Odetchnęłam głęboko.
– Hej. Spójrz na mnie. – powiedział Adam. – Poradzisz sobie. Kupisz ich od razu.
Uśmiechnęłam się blado.
– Mam nadzieję. Wiesz co? Ten kopniak to jednak dobry pomysł. – stwierdziłam. Adam zaśmiał się i oboje wyszliśmy z samochodu. Nastawiłam się na kopa w tyłek, który na szczęście nie był zbyt mocny.
– Powodzenia. – rzucił na koniec.
– Nie dziękuję. – pomachałam mu i weszłam do budynku. Technikum należało do jednych z najlepszych w okolicy. Dlatego miałam nadzieję, że młodzież szanuje nauczycieli bo żadną tajemnicą nie było, że niektórym dzieciakom odbija. Nie chciałam mieć z nikim na pieńku. Skierowałam się do pokoju nauczycielskiego, gdzie spotkałam Anetę – nauczycielkę polskiego z którą miałam przyjemność wcześniej się zapoznać.
– Och jesteś! Bałam się, że stchórzysz. Wiem jaki stresujący jest pierwszy dzień. – powiedziała z uśmiechem. – Kiedy zaczynasz?
– Po tej przerwie. – odparłam.
– To świetnie. Zdążymy wypić kawkę. – powiedziała. W tej chwili rozległ się dzwonek obwieszczający koniec lekcji. Wszystkie klasy wyszły na przerwę o czym świadczył chaos za drzwiami pokoju nauczycielskiego.
– Z jaką klasą masz lekcję? – zainteresowała się.
– Z ostatnią. Chyba C. – dodałam i wyciągnęłam notes z torebki. – Tak. C.
– To całkiem fajne dzieciaki. No właściwie już nie dzieciaki. Jedna z fajniejszych klas nie licząc paru panienek, ale lepiej będzie jak sama wyrobisz sobie o nich zdanie. – stwierdziła Aneta. Powoli sączyłam kawę bojąc się, że wypali mi dziurę w żołądku. Nie była mocna, ale mój żołądek był tak ściśnięty ze strachu, że w niczym mi ten płyn nie pomagał. Kiedy zadzwonił dzwonek, dostałam palpitacji serca. Aneta podała mi szary dziennik i uśmiechnęła się pogodnie.
– No to do dzieła.
Skinęłam głową i wzięłam kilka głębszych oddechów. Wyszłam z pokoju na drżących nogach. Miałam nadzieję, że nie trzęsę się jak galareta. Wiele osób oglądało się za mną wyraźnie zaciekawionych. No tak, nowy nauczyciel. Zachowaj powagę. – powtarzałam sobie w duchu. W dłoni ściskałam klucz do sali językowej w której miały się odbyć zajęcia. Klasa z którą miałam lekcję już na mnie czekała.
– Dzień dobry. – powiedziałam podchodząc do drzwi. Wszyscy spojrzeli na mnie niemal zaszokowani.
– Pani nas będzie uczyć francuskiego? – zapytał jeden z chłopaków.
„Pani” Dziwnie to brzmiało. Poczułam się o wiele starsza, a przecież dwadzieścia pięć lat to naprawdę młody wiek. Skinęłam głową i otworzyłam drzwi do klasy. Weszłam pierwsza bo nie mogłam już ustać na tych drgających nogach. Czym prędzej zajęłam miejsce za biurkiem i poczekałam aż wszyscy zajmą miejsca. Skupiłam się na grupce dziewczyn, które przywodziły na myśl klasowe gwiazdeczki. Domyśliłam się, że to o nich mówiła Aneta.
– Zajęłam miejsce waszej wcześniejszej nauczycielki, więc nie dziwię się, że jesteście zaskoczeni. Dyrektor was nie uprzedził? – zapytałam żeby przerwać ciszę.
– Coś tam wspomniał. – rzucił ktoś z kąta sali.
– No więc nazywam się Milena Kasprzycka i będę was od teraz uczyć francuskiego. Nie mam pojęcia ile już potraficie i jaki materiał został przerobiony, więc będziecie musieli mnie naprowadzić. Dziś podarujemy sobie lekcję i poświęcimy ją na wzajemne poznawanie się, okej? – zapytałam. Kiedy rozległy się brawa i gwizdy uśmiechnęłam się lekko. Niewiarygodne jak łatwo jest sprawić uczniom radość. Wystarczy dać im wolną lekcję.
– Zaczniemy od sprawdzenia obecności. Możecie mi się pokazać żebym przypisała imię do twarzy? – zapytałam. Większość skinęła głowami, a parę osób wydało z siebie cichy zgodny pomruk. Zaczęłam czytać listę po kolei starając się nie przekręcić niczyjego nazwiska. Wszyscy lekko podnosili rękę. Potem przeczytałam ostatnie imię i nazwisko.
– Adrian Zalewski.
– Jestem. – usłyszałam.
Podniosłam głowę i rozejrzałam się za podniesioną ręką. Chłopak w kącie sali patrzył na mnie, a mi serce stanęło. To był mój Adrian. Ten sam z którym spędziłam upojną noc… i poranek. O Boże to niemożliwe. To jakiś chory żart. A jednak nie. Adrian naprawdę był moim uczniem.

Dodał/a: Danielle. w dniu 30-01-2013 – czytano 6887 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek romans miłość Danielle
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (22)

Uladnia 2013-02-01 08:45:36.

Extra! Juz nie moge doczekac sie kolejnej czesci!

xPaullaxdnia 2013-02-01 13:57:57.

O kurde heh… dawaj kolejną część bo jestem ciekawa co bedzie sie działo 🙂

miśkadnia 2013-02-01 14:59:43.

świetne opowiadanie.. będzie dalsza część ??

I>D>T>K>dnia 2013-02-01 16:49:43.

Świetna opowieść, czekam na kolejne części!
pozdrawiam!:-)

dominikadnia 2013-02-01 17:35:57.

O ja…., super pisz dalej.. Proszę..

Sarandadnia 2013-02-01 18:00:46.

Całkiem fajne. Napiszesz następną część?

ona16dnia 2013-02-01 18:05:59.

Pisz dalej 🙂
fajne ;D

;**dnia 2013-02-01 21:14:49.

genailne,genialne,genialne ! normalnie cuudowne! napisz następną część! błaagam !

Artishiadnia 2013-02-02 11:43:33.

cudooowneee !!! napisz kolejną część ! masz talent dziewczyno ! 🙂

anadnia 2013-02-02 12:33:33.

pisz daleeeeeeeeej

gsdsdgdfhdnia 2013-02-02 21:05:47.

E pisz dalej. Boskie opowiadanie!
Masz talent. I jestem ciekawa co dalej będzie *-*

Niunkadnia 2013-02-02 23:26:46.

Danielle jak zawsze miło zaskakuje.Kolejne nowe opowiadanie jest jeszcze lepsze niż poprzednie 🙂
Masz talent dziwczyno, czekam na ciąg dalszy..

Amiadnia 2013-02-03 17:17:30.

Kurczeeee ;D Nie mogę, ale to jest dobre :3 pisz i wrzucaj następne części, byle szybko! : *

Lusiadnia 2013-02-03 20:54:40.

Boskie jak zawsze! Danielle jak zwykle trzyma poziom. Czekamy na następne części, i mamy nadzieję, że Nasza Wspaniała Danielle doda je szybko:)

olinkadnia 2013-02-04 11:51:50.

kiedy dalsza częsć??? pisz pisz pisz:):):)

ftmodnia 2013-02-04 17:40:27.

szyybko pisz następną część !!!!

boskadnia 2013-02-05 06:39:27.

jeja pisz dalej kiedy nastepne?

misiadnia 2013-02-05 06:39:58.

tylko pisz takie dlugie i znowu szybko nie koncz blagammmmmmm

S.dnia 2013-02-05 22:55:45.

mówiłam już że uwielbiam twoje opowiadania? Czekam na next ;d

CatWomandnia 2013-02-22 03:23:15.

Tarararara…. xD haha cudnie. Napisz drugą część . Prooooooszę

😉dnia 2013-04-06 15:13:23.

świertna..

Natalcia ;*dnia 2013-06-25 11:39:50.

Pisz dalejj błagam ciee ;*

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Zakazany owoc"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.