Chabrowa Róża – Rozdział I

~ Vicky

~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Rozdział I
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Istnieje wiele podobnych do siebie miast, a w każdym z nich można zobaczyć dzielnice pełne starych obdrapanych kamienic, dziurawych ulic i szarych podwórek z samotnymi trzepakami i niechlujnie stojącymi pojemnikami na śmieci. W takim właśnie miejscu dorastała Eliza.
Dziewczyna była ładną, szczupłą blondynką o niebieskich, smutnych oczach. Jej rodzina zajmowała niewielkie trzypokojowe mieszkanie. Nigdy nie było jej dane poznać swojego ojca, a matkę straciła gdy była jeszcze bardzo mała. Na tyle mała, że nawet nie potrafiła odnaleźć jej w swojej pamięci.
Eliza tak naprawdę nie miała przyjaciół. Była bardzo cicha i nieśmiała, a towarzystwo rówieśników ją krępowało. Do tego bardzo się wśród nich wyróżniała. Nie malowała się, nie było jej stać na „fajne ciuchy”, za to uwielbiała nosić we włosach chabrowo-niebieskie pasemko. Była typową indywidualistką, nigdy nie podążającą za grupą, na każdy temat posiadała własne zdanie. To w połączeniu z nieśmiałością często powodowało, że stawała się obiektem drwin i podłych żartów.
Cieszyła się, że już tak blisko do matury, w tym roku skończy liceum i pójdzie na swoje wymarzone dziennikarskie studia. Gdyby dostała stypendium nareszcie mogłaby wyprowadzić się z domu, z maleńkiego pokoiku, który dzieliła ze swoimi młodszymi kuzynkami Beatą i Dorotą. Przestałaby być ciężarem dla ciotki i wuja. Zawsze zastanawiała się czemu mimo swojej kiepskiej sytuacji materialnej postanowili się nią zaopiekować. Mogli ją przecież oddać do domu dziecka, ale oni traktowali Elizę jak własną córkę. Byli jej jedyną rodziną.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Tego wieczoru Eliza była w bardzo dobrym nastroju. Jak co tydzień wybierała się na koncert do Coco Club. Uwielbiała zespół Cuervo, była na ich wszystkich koncertach, ale jeszcze bardziej niż sam zespół i graną przez nich rockową muzykę kochała ich wokalistę – Matta. To nie było już nawet zauroczenie, to była obsesja. Z tygodnia na tydzień żyła jedynie tym, że będzie mogła go zobaczyć. Często wyobrażała sobie jakby to było, gdyby odważyła się do niego odezwać po koncercie. Nie opuściła żadnego od pół roku. Tym razem, jak zwykle stanęła pod sceną, ale odrobinę z boku, żeby móc w spokoju obserwować obiekt swojej adoracji.
Wokalista Cuervo był wysokim, szczupłym w tali i szerszym w ramionach dwudziesto-paroletnim chłopakiem. Miał nieco przydługie ciemne włosy, zawsze układające się w artystyczny nieład, delikatnie opadającą na czoło grzywkę i szare, okolone ciemnymi rzęsami oczy. Był niewątpliwie przystojny. Eliza wiedziała, że nie jest jedyną dziewczyną, która do niego wzdycha. Tylko, że nie zachwycał jej jedynie jego wygląd. Wiedziała, że sam układa słowa piosenek, które szalenie do niej przemawiały. Tak bardzo kochała jego muzykę, że to czasem aż bolało. Stanowiła jej integralną część. Uwielbiała także słuchać jego głosu, a dzięki słowom poznawać myśli chłopaka. Od dawna już wiedziała, że jest w nim zakochana bez pamięci.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Po koncercie Eliza z żalem wyszła z klubu. Jak zwykle czuła w sobie pustkę i tęsknotę. Do domu miała kawałek drogi, a zamiast kurtki ubrana była tylko w rozpinaną cienką bluzeczkę, więc drżała z zimna. To było stanowczo za mało jak na taki chłodny wieczór. Żałowała, że zwiedziona wiosennym ociepleniem nie pomyślała wcześniej o tym, że po koncercie może zrobić się zimniej.
Dziewczyna była przyzwyczajona do chodzenia samotnie po mieście, nawet o tak późnej porze. Zazwyczaj ulice były puste. Teraz spostrzegła jakichś chłopaków stojących w wąskiej uliczce. Otaczające ją z obu stron kamienice skierowane były ku niej ślepymi ścianami. Wychodziły na nią jedynie wysokie, strychowe okna.
Serce Elizy przyspieszyło swój rytm. Chłopacy nie wyglądali specjalnie przyjaźnie, a ona będzie musiała koło nich przejść. Wzięła głęboki oddech i dzielnie ruszyła w ich stronę.
– Hej mała, przyłączysz się do nas? – zapytał wyraźnie wstawiony blondyn.
Zignorowała go i spróbowała wyminąć. Chłopak stojący przy blondynie chwycił ją za ramię. Odwrócił dziewczynę w swoją stronę.
– No laleczko, kolega mówił coś do ciebie. Zostaniesz tu i zabawisz się z nami.
– Puść mnie – syknęła.
Eliza była przerażona. Dzielnica nie należała do najlepszych. Zdawała sobie sprawę, że w razie czego nikt nie zwróci uwagi na jej wrzaski.
Roześmieli się wszyscy trzej. Blondyn przytrzymał ją i przygniótł do ściany jednego z domów. Ten który nazwał ją „laleczką” zaczął rozpinać jej bluzkę. Krzyknęła. Natychmiast poczuła na ustach nieprzyjemną, twardą dłoń. Strach sparaliżował ją zupełnie. Nie była nawet w stanie myśleć o tym, żeby jakoś próbować się bronić.
W pewnym momencie usłyszeli warkot silnika, roznoszący się echem po pustych ulicach. Przez skrzyżowanie przejechał jakiś motocykl. Spojrzeli w tamtym kierunku bez większego zainteresowania. Nie spodziewali się, żeby miało to jakiekolwiek znaczenie. Silnik jednak zgasł i motocykl zatrzymał się tuż przed wjazdem w wąską uliczkę. Ubrana na czarno postać zdjęła kask i ruszyła alejką w ich stronę. Blondyn trzymał Elizę ciągle zatykając jej dłonią usta, ale pozostała dwójka zwróciła się ku nadchodzącemu mężczyźnie.
– Puść dziewczynę – powiedział przybysz rozkazującym tonem.
Eliza aż za dobrze znała ten głos. Jej serce przyspieszyło jeszcze bardziej.
– Tak? A jak nie, to co nam zrobisz? – zadrwił jeden z chłopaków.
Wyciągnął nóż. Motocyklista spojrzał na niego z politowaniem. Podszedł bliżej. Szybkim, niespodziewanym ruchem kopnął pijanego chłopaka w rękę, tak, że broń upadła na ulicę. Potem padło kilka kolejnych ciosów, przed którymi tamci próbowali się nieporadnie bronić. Po chwili leżeli na asfalcie.
– Puść ją – motocyklista ponownie zwrócił się do blondyna.
Tamten natychmiast wykonał polecenie po czym wycofał się i po kilku krokach rzucił do ucieczki.
– Nic ci nie jest? – spytał przybysz z troską w głosie.
Eliza pokręciła głową. Wpatrywała się w chłopaka jak w marzenie. To był Matt, wokalista zespołu Cuervo. Zamurowało ją zupełnie, nie wiedziała co powiedzieć, mimo, że rozmowę z nim wyobrażała sobie na milion różnych sposobów. Zadrżała z zimna. Szybko zapięła swoją cienką bluzkę. Chłopak najwyraźniej to zauważył, bo bez wahania zdjął z siebie skórzaną, motocyklową kurtkę i podał dziewczynie.
– Włóż to – powiedział nieznoszącym sprzeciwu tonem. – Jeżeli powiesz mi gdzie mieszkasz, to odwiozę cię do domu.
Otuliła się jego kurtką, nie wierząc w to co się właśnie działo.
– Dziękuję – powiedziała cicho – mieszkam na Wyspiańskiego, przy Grobli.
– Chodź.
Ruszył w stronę motocykla nie oglądając się na nią więcej. Poszła niepewnie za nim. Podał jej kask.
– Zwiń włosy – poradził.
Splotła włosy w luźny warkocz i wepchnęła pod kask. Usiadła za nim żałując, że nie jest w stanie nic sensownego powiedzieć. Kiedy ruszyli, złapała chłopaka w pasie. Nie była przyzwyczajona do jazdy na motorze i bała się przytrzymać uchwytu z tyłu. Przejażdżka jak na gust Elizy skończyła się zbyt szybko. Niechętnie przestała obejmować chłopaka.
– Poradzisz sobie? – spytał kiedy oddała mu kask.
– Tak, dziękuję, za wszystko… – nie wiedząc co jeszcze mogłaby powiedzieć zeszła z motocykla i poszła w stronę domu. Matt poczekał aż otworzy drzwi i dopiero wtedy odjechał. Eliza zdała sobie sprawę, że ciągle ma na sobie jego kurtkę. Będzie musiała ją oddać w przyszłą sobotę. Miała nadzieje, że przy następnym spotkaniu nie zrobi z siebie kompletnej idiotki i będzie w stanie coś sensownego powiedzieć.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Eliza przez cały tydzień żyła tym, że w sobotę odda Mattowi kurtkę. W szkole nie była w stanie się na niczym skupić. W domu siedziała cicha, bezwiednie zapatrzona w przestrzeń.
– Kochanie, źle się czujesz? – spytała ciocia Alicja z troską w głosie, zastawszy siostrzenicę skuloną na piętrowym łóżku z zeszytem na kolanach. – Prawie nic nie zjadłaś.
– Nic mi nie jest – powiedziała Eliza starając się przywołać na twarz pogodny uśmiech.
Ciotka wyszła z pokoju z cichym westchnieniem. Miała na głowię naprawdę wiele problemów, ale zawsze najbardziej martwiły ją te dotyczące dzieci, a Elizę traktowała jak własną córkę.
Sobotni koncert minął dziewczynie w pełnym napięcia oczekiwaniu. Czuła się bardzo podekscytowana. Wśliznęła się za kulisy, zdziwiona tym, jak łatwo przepuścił ją ochroniarz, gdy wytłumaczyła mu po co przyszła.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Wszyscy członkowie zespołu zmyli się dość szybko. Matt został sam. Był odrobinę rozkojarzony po koncercie. Nie miał ochoty tego dnia imprezować. Wróci do domu, poczyta coś, może obejrzy jakiś film… Był zadowolony, że z zespołem układało się coraz lepiej, mieli coraz liczniejszą, za każdym razem lepiej bawiącą się publiczność.
Rozmyślanie przerwał mu hałas otwierających się drzwi. Zaskoczył go widok dziewczyny, która weszła do pomieszczenia za sceną. Była ładna, drobnej budowy, jej sięgające pasa blond włosy były ozdobione z przodu zabawnym, niebieskim pasemkiem. Podobała mu się taka oryginalność. Pamiętał ją, to jej pomógł w zeszłym tygodniu. Nie spodziewał się szczerze mówiąc, że jeszcze kiedyś ją zobaczy.
– Cześć – zaczęła nieśmiało – przyniosłam twoją kurtkę.
Wyciągnęła ją z plecaka i podała chłopakowi. Spojrzał na nią zaintrygowany. Czyli wtedy pewnie musiała wracać z ich koncertu… ucieszył się, że wiedziała gdzie go znaleźć.
– Dzięki – wziął od niej kurtkę, której tak naprawdę nie spodziewał się kiedykolwiek odzyskać.
Uśmiechnęła się do niego nieśmiało. Wyglądała uroczo. Tak niewinnie. Zastanawiał się ile może mieć lat. Stała teraz i wpatrywała się w niego niepewnie, jakby nie za bardzo wiedziała, co chce powiedzieć. Przywodziła mu na myśl spłoszoną sarenkę.
– Jeżeli masz czas, to możemy iść wypić jakieś piwo – zaproponował w końcu, nie będąc do końca pewnym czy to rzeczywiście dobry pomysł. Coraz bardziej miał na nią ochotę, a nie miał zamiaru jej wykorzystywać.
– Jasne – uśmiechnęła się do niego jak dziewczynka, która w Boże Narodzenie, rozpakowuje właśnie swoją pierwszą lalkę. Patrzyła na niego ufnie swoimi pięknymi chabrowymi oczami.
Teraz nabrał przekonania, że źle robi, ale nie miał już jak wycofać się z propozycji. Wyszli na zewnątrz, jego motor stał zaparkowany w pobliżu tylnego wyjścia. Z trudem przełknął ślinę, kiedy dziewczyna objęła go w pasie. Mocno postanowił sobie, że pojadą do miasta, ale już przy pierwszej możliwości skrętu, wiedział, że zabierze ją do mieszkania. Nie przypominał sobie, żeby jakaś dziewczyna działała na niego w taki sposób. Podobał się wielu, ale zazwyczaj śmieszyły go próby flirtowania czy nawet to, jak co odważniejsze, otwarcie próbowały zaciągnąć go do łóżka. Był zdecydowanym przeciwnikiem przygodnego seksu, to nie było w jego stylu, ale w przypadku tej małej, po prostu nie potrafił się powstrzymać. Miał cichą nadzieję, że może ona nie będzie chciała.
Zatrzymali się przed ładną, pomalowaną na pistacjowo kamienicą. Całe dolne piętro wypełnione było kolorowymi wystawami wiele obiecujących sklepów. Poprowadził dziewczynę schodami na górę, do przytulnie urządzonego, dwupoziomowego mieszkania pod samym dachem. Było ono jasne i przestronne. Rozejrzała się zaciekawiona.
– Sam tu mieszkasz? – spytała.
– Mam współlokatora, to jego mieszkanie, ale jest teraz w Londynie. Planuje wrócić dopiero po wakacjach.
Zaprowadził dziewczynę do salonu połączonego otwartym łukiem z jadalnią i nowoczesnym aneksem kuchennym. Usiadła na kanapie. Podał jej puszkę piwa z lodówki.
– Nawet nie wiem jak masz na imię – przyznał się. W końcu kiedyś wypadało zapytać.
Policzki dziewczyny zaróżowiły się uroczo.
– Eliza.
– Ja jestem Mateusz, ale wszyscy mówią do mnie Matt. Miło mi cię oficjalnie poznać – uśmiechnął się do niej.
Usiadł po drugiej strony kanapy, nie za blisko dziewczyny. Nie chciał jej krępować.
– Często bywasz na naszych koncertach? – spytał, nie do końca wiedząc jak zacząć rozmowę.
Na jej twarzy znów zagościł rumieniec.
– Właściwie to byłam na każdym.
Najpierw spojrzał na nią z niedowierzaniem, a potem wybuchnął śmiechem. Dziewczyna zawstydziła się jeszcze bardziej.
– Nie wiedziałem, że mamy swoich stałych fanów. Miło to słyszeć.
Rozmawiało się z nią całkiem przyjemnie. Była inteligenta i dowcipna, tylko strasznie nieśmiała. Po dwóch piwach rozluźniła się na tyle, żeby usiąść wygodnie, opierając się o poręcz kanapy. Podobało mu się, jak się śmieje. Sprawiała wrażenie szczerej i sympatycznej osoby.
Zdjęła bluzę, odsłaniając koszulkę na ramiączkach, z nadrukiem z filmu Tima Burtona, spod której nieśmiało wyglądało błękitne ramiączko stanika. Miał na nią coraz większą ochotę. Przysunął się do dziewczyny z laptopem pokazując zabawny film ze studia nagraniowego. Położyła mu głowę na ramieniu, jakby to była najbardziej naturalna rzecz na świecie.
Kusisz los kociaku, pomyślał.
Kiedy odstawił komputer, przysunęła się do niego jeszcze bliżej. Sam nie wiedząc co robi, przyciągnął ją do siebie i pocałował. Dziewczyna odwzajemniła pocałunek oplatając ramionami jego szyję. Poczuł się bardzo podniecony, zdecydowanie bardziej niż powinien. Jego członek domagał się uwolnienia z ciasnych jeansów.
Nie, powiedział sobie w myślach.
Dziewczyna coraz bardziej ośmielona usiadła mu na kolanach podwijając jego koszulkę i kładąc mu na plecach drobne dłonie. Czuł, że jeszcze chwila, a nie będzie odwrotu. Przypomniał sobie scenę na ulicy. Nie miał pewności co nią kierowało. Wielkim wysiłkiem woli odsunął ją delikatnie od siebie. Spojrzała na niego pytająco, lekko spłoszonym, sarnim wzrokiem.
– Nie musisz tego robić – powiedział cicho, lekko zachrypniętym z podniecenia głosem – nie jesteś mi nic winna.
Roześmiała się dźwięcznie, jakby uspokojona tym co powiedział. Pocałowała go tuż przy uchu.
– A nie mogę po prostu mieć na to ochoty? – wyszeptała niewinnie.
W stanie, w jakim był obecnie, taka odpowiedź wystarczała mu w zupełności. Wsunął ręce pod koszulkę dziewczyny i rozpiął jej stanik. Zsunęła go z ramion, nie zdejmując przy tym koszulki, on w tym czasie pozbył się swojego t-shirta.
Była taka piękna! Jej złote włosy delikatnie opadały na ramiona i sięgały niemal bioder. Wydawała się bardzo krucha i bezbronna. Z trudem opanował pragnienie, żeby się na nią rzucić.
Przysunęła się jeszcze bliżej, przy każdym poruszeniu drażniąc jego i tak już sztywny członek. Znowu zaczął ją całować. Wsunął ręce pod jej koszulkę przesuwając dłońmi po plecach dziewczyny. Powoli przesunął je na jej drobne piersi. Wyprężyła się jak mały kotek, zamruczała mu do ucha.
Nie dość, że urocza, to jeszcze seksowna, pomyślał. O tak, naprawdę jej pragnął.
Położył dziewczynę na kanapie podwijając jej koszulkę wyżej, tak, żeby odsłonić biust. Całował jej szyję i dekolt jednocześnie rozpinając spodnie dziewczyny. Zdjęła jeansy pokazując delikatne błękitne majteczki. Sam także szybko pozbył się swoich spodni, które zdecydowanie, w tym momencie, za bardzo go uwierały. Chciwym spojrzeniem ogarnął jej ciało. Przestał myśleć logicznie. Położył się obok dziewczyny całując jej piersi. Sutki zachwycały taką samą różowością co usta. Wsunął palce pod materiał bielizny i przesunął nimi delikatnie po jej wilgotnej cipce. Jęknęła cicho. Przylgnęła do niego całym ciałem, oplatając go nogami. Kiedy wsunął w nią palec wygięła się w łuk. Zdjął z niej majteczki. Ujrzał jej śliczną, równiutko ogoloną cipkę. Objął dziewczynę drugą ręką, przytulając ją do siebie. Całowała go w szyję, jej dłoń powędrowała do jego członka. Poczuł się naprawdę przyjemnie. Nie chciał za szybko w nią wchodzić, miał ochotę sprawić jej rozkosz. Wsunął drugi palec w wilgotną szparkę dziewczyny. Była bardzo ciasna. Zauważył, że skrzywiła się lekko. Wyciągnął z niej palce, były delikatnie ubrudzone krwią. Jęknął.
– To twój pierwszy raz? – zapytał z góry znając odpowiedź.
Skinęła głową, ale tylko przytuliła się do niego bardziej. Był tak cholernie podniecony, ale przecież nie mógł tego zrobić…
– Nie powinnaś tu być ze mną, powinnaś to zrobić z kimś kogo kochasz – mówił to do niej, jednocześnie starając się przekonać samego siebie.
Spojrzała mu w oczy.
– Kiedy ja właśnie chcę to zrobić z tobą.
Odsunął się od niej.
– Ubierz się – powiedział cicho, myśląc tylko o zimnym prysznicu. – Odwiozę cię do domu.
– Nie, proszę – powiedziała błagalnym tonem – chcę zostać. Nie podobam ci się?
Znowu jęknął, ta rozmowa nie prowadziła do niczego dobrego.
– Cholernie mi się podobasz – przyznał – ale to nie w porządku.
– Dlaczego?
Przyciągnęła go z powrotem do siebie. Zdziwił się widząc u niej taką stanowczość. Wiedział, że wygrała. Miał tylko nadzieję, że nie będzie tego żałowała.
Pocałował ją, jego palce wróciły do pieszczenia jej łona. Była naprawdę wilgotna. Podniósł się i przesunął tak, że jego głowa znalazła się między nogami dziewczyny. Całował jej uda i miejsca wokół cipki umyślnie potęgując jej podniecenie. Była tam cała śliska i mokra. Pocałował jej szparkę. Eliza zaczęła wić się z rozkoszy kiedy tak lizał i ssał jej łechtaczkę. Zajmował się całą jej cipką, płatkami i guziczkiem. Smakowała wspaniale. Co jakiś czas wkładał palec do środka. Nie trwało to jednak długo gdyż dziewczyna doznała silnego orgazmu, na który czekał. Czuł pulsowanie jej cipki. Widział jak Eliza wije się z rozkoszy, a ręce mocno zaciska na obiciu kanapy. Cichutko jęczała, było jej cudownie. Spojrzał na dziewczynę z satysfakcją.
W końcu uznał, że już dłużej nie wytrzyma. Po krótkiej przerwie uklęknął nad nią i opuścił powoli biodra. Przesunął się tak, żeby być nad dziewczyną. Jego członek już dawno był gotowy do działania. Czuł tak silną żądzę, że erekcja sprawiała mu niemal ból. Stała się istną udręką. Chwilę jeszcze ocierał się główką penisa o jej szparkę. Wreszcie wszedł delikatnie do jej wnętrza. Była taka rozpalona. Przytuliła się do niego mocno. Poruszał się powoli, łagodnymi ruchami. Walczył ze sobą, żeby gwałtownie nie przyspieszyć. Nie chciał zrobić jej krzywdy. W końcu wtargnął w nią głębiej, wsuwając swój członek po same jądra. Eliza jęknęła cicho z całej siły zaciskając dłonie na jego ramionach.
– Mam przestać? – spytał cicho, mimo, że bardzo tego nie chciał.
Dziewczyna przecząco pokręciła głową. Przymknęła oczy. Poruszał się teraz w jej wnętrzu długimi, mocnymi pchnięciami. Było mu niesamowicie dobrze, w jej ciepłej, ciasnej szparce. Poczuł jak dziewczyna dochodzi, rozkosznie pulsowała w środku, zaciskając się dookoła jego członka. Wysunął się z niej i skończył na jej brzuchu i nagich piersiach. Próbował uspokoić swój mocno przyspieszony oddech.
Wytarł ją swoim t-shirtem i przytulił do siebie. Zamruczała jak mały kotek. Zamknęła oczy. Delikatnie gładził ją po plecach. Przykrył ich wiszącym na poręczy kanapy kocem i sam też zamknął oczy starając się nie myśleć o tym czy postąpił właściwie. Było mu naprawdę bardzo dobrze i przyjemnie. Wkrótce obydwoje zasnęli w swoich objęciach.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Eliza obudziła się bardzo zadowolona. Patrzyła z uśmiechem na leżącego obok siebie chłopaka. Delikatnie musnęła dłonią jego policzek. Zamruczał coś przez sen. Przysunęła się do niego i złożyła na jego ustach miękki pocałunek. Obudził się. Nie otwierając oczu zaczął ją namiętnie całować. Poczuła na udzie jego sztywny penis. Otarła się o niego, umyślnie prowokując chłopaka. Jego ręka zawędrowała między jej uda. Przesunęła językiem po jego szyi. Otworzył oczy i spojrzał na nią. Uśmiechnęła się.
– Dzień dobry – powiedziała pogodnie.
Przesunęła się tak, żeby znaleźć się nad nim. Usiadła na chłopaku okrakiem, oplatając go nogami. Gładził jej plecy i pośladki. Położyła się na nim czując jak jej nagie piersi ocierają się o jego klatkę piersiową.
– Oj tak, zdecydowanie dobry – odpowiedział uśmiechem na jej uśmiech.
Teraz on przejął inicjatywę. Poczuła jego rękę między swoimi udami. Delikatnie dotknął jej łechtaczki, a potem wsunął do środka dwa palce, sprawdzając czy jest odpowiednio mokra. Najwyraźniej usatysfakcjonowany położył dłonie na jej biodrach i nasunął dziewczynę na swój sterczący członek. Jego ręce z powrotem powędrowały ku jej pupie. Eliza zachłysnęła się powietrzem, kiedy się w nią wsunął. W takiej pozycji był zdecydowanie za duży na jej ciasną, jeszcze poprzedniego wieczora dziewiczą szparkę. Czuła jak boleśnie wpija się w jej delikatne wnętrze.
Chłopak podniósł się i przytulił ją do siebie. Teraz kochali się na siedząco. Oplotła go mocniej nogami. Ból minął, zostało tylko podniecenie i rozkosz. Poruszał się w niej delikatnie i powoli. Zapragnęła więcej. Sama zaczęła unosić biodra i poruszać się szybciej. Przesuwała się to w górę, to w dół. Czuła go w sobie, wypełniał ją w całości. Zaczęła namiętnie całować jego usta. Jej myśli wirowały chaotycznie, czuła, że za chwilę zwariuje. Kiedy przerwali pocałunek w pokoju słychać było tylko ich wspólny oddech. Dziewczyna przyspieszyła jeszcze bardziej. Matt trzymał ją za pośladki i unosił delikatnie. Nagle Eliza znalazła się w niebie. Chłopak syknął zsuwając ją gwałtownie ze swojego członka. Poczuła ciepłą spermę na swoich udach i brzuchu. Nachyliła się i pocałowała go w usta. Jego ciepła dłoń przesunęła się po jej plecach.
– Prysznic? – zaproponował, kiedy skończyli namiętny pocałunek.
– Tak, chyba tak – odpowiedziała uśmiechając się zadowolona.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Matt odwiózł Elizę do domu koło południa, potem wrócił do siebie. Nie mógł przestać myśleć o tej dziewczynie. Miała w sobie coś takiego… Przypominała mu łagodne, płochliwe zwierzątko leśne. Był nią niesamowicie zafascynowany. Przeklinał się w duchu za to, że zapomniał poprosić o jej numer. Znał mniej więcej adres pod którym mieszkała, ale nie chciał naruszać jej prywatności. Czekał więc niecierpliwie do soboty mając nadzieję, że i na tym koncercie się pojawi.
I rzeczywiście, była tam. Tym razem zobaczył ją ze sceny. Stała w kącie przy kolumnie. Uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła jego uśmiech, tak jak zresztą kilka innych dziewczyn, które były pewne, że jest właśnie dla nich. Nie zwrócił na nie większej uwagi.
Po koncercie stanęła przy wejściu za kulisy, razem z innymi fanami, nie próbując nawet wyminąć ochroniarza. Skrzywił się na myśl ,że będzie musiał tam wyjść, jeżeli chce się z nią zobaczyć. Bardzo tego nie lubił. Mimo, że nie miał nic przeciwko występowaniu na scenie, otoczony tłumem fanów czuł się bardzo nieswojo.
– Matt, idziesz? – przerwał jego rozmyślania Majkel, jednocześnie gitarzysta Cuervo i ich prywatny menager.
Jak co tydzień, umówili się w pubie. Tym razem nie miał jak się od tego wykręcić. Był ciekawy, co powiedzą, jeżeli zabierze ją ze sobą. Koledzy z zespołu jeszcze nigdy nie widzieli go z dziewczyną.
– Tak, dołączę do was za chwilę. Muszę coś załatwić.
Szybko zmienił ubranie, gotowy na spotkanie z wyższą koniecznością.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
Po koncercie Eliza stanęła przy wejściu za kulisy. Nie próbowała się dostać dalej. W końcu co miałaby mu powiedzieć? Nie była istotą naiwną. Nie spodziewała się, żeby ta noc miała dla Matta jakiekolwiek znaczenie, w końcu sam dał jej to wyraźnie do zrozumienia. Mimo to naiwnie pragnęła ponownie znaleźć się w jego ramionach. Najgorsze było to, że w rzeczywistości okazał się cudowniejszy nawet od jej najśmielszych marzeń. Bała się mieć nadzieję, że cokolwiek jeszcze ma szansę się wydarzyć.
Odczekała chwilę, po czym wyszła na dwór. Było jej smutno, mimo, że przygotowała się na tą sytuację i nie spodziewała niczego więcej. Czuła się bardzo rozczarowana, że nawet się z nią nie przywitał. Starała się powstrzymać napływające do oczu łzy. Usiadła na murku podwijając pod siebie nogi. Siedziała tak dłuższą chwilę. Klub zupełnie opustoszał. Dziewczyna zebrała się w sobie. Zamierzała wracać do domu. Wstała. Usłyszała warkot motocykla. Zatrzymał się tuż przy niej. Chłopak zdjął kask. Patrzyła na niego z lekkim niedowierzaniem. Co on tutaj robił?
– Hej, szukałem cię – odezwał się niepewnie. – Myślałem, że może pójdziesz z nami na piwo, ale jeżeli nie masz ochoty, to chciałem cię chociaż odwieźć do domu.
Eliza impulsywnie podbiegła do niego i zarzuciła mu ręce na szyję. Wyglądał na trochę zmieszanego, ale po chwili objął ją delikatnie.
– To jak, chcesz iść?
– Tak, pewnie – uśmiechnęła się do niego nieśmiało.
Nałożyła kask i wsiadła na motor wtulając się w plecy Matta. Ruszyli.
~ ♥ ~ ♥ ~ ♥ ~
W Krypcie, pubie na Starym Mieście siedział już cały zespół. Jeden z chłopaków, blondyn o kręconych, długich włosach przytulał jakąś rudą dziewczynę, dwóch pozostałych dyskutowało o czymś żarliwie nad piwem. Lokal znajdował się w piwnicy, na dół prowadziły kręte wąskie schody. Kiedy tylko zeszli, Matt opiekuńczo objął Elizę ramieniem i poprowadził do stolika.
– Hej, sorry, że tak długo – rzucił w stronę kumpli.
– Teraz widzimy czemu tak długo – wyszczerzył się w jego stronę naprawdę postawny brunet o piwnych oczach. Był nie tylko bardzo wysoki, ale na dodatek szeroki, zajmował swoją osobą prawie dwa miejsca. – Jestem Darek, ale mówią mi Seth – uśmiechnął się do Elizy i podał jej rękę.
– Eliza – odpowiedziała nieśmiało.
– To jest Ren, a po Polsku Rafał – wskazał na chłopaka z czerwonym irokezem – Majkel i Julia – Przedstawił przytuloną parę.
Matt posadził Elizę przy stoliku obok Setha, a sam poszedł do baru. Po chwili wrócił niosąc dla dziewczyny piwo, a dla siebie sok porzeczkowy. Nie zamierzał wracać piechotą.
– Skąd się znacie? – zainteresował się Ren.
– Z koncertu – odpowiedział Matt po prostu – mamy swoją fankę – wyszczerzył się w uśmiechu.
– Szkoda, że najbardziej twoją – roześmiał się Seth.
– Czemu to mi się nigdy nic fajnego nie przydarzy? – jęknął ostentacyjnie Ren.
Eliza nie odzywała się odrobinę zakłopotana. Nie bardzo wiedziała, co mogłaby powiedzieć. Siedzieli tak przez prawie dwie godziny. Dziewczynie spodobał się światopogląd Setha, chłopak był zabawny, słuchało się go z przyjemnością. Jeszcze bardziej spodobało jej się to, że Matt obejmował ją od niechcenia ramieniem i bezkarnie mogła się do niego tulić.
Po pewnym czasie pożegnali się ze wszystkimi i wyszli z pubu.
– Masz ochotę się przejść? – zaproponował chłopak.
– Pewnie – ucieszyła się Eliza.
Było już grubo po północy. Wszystko było pięknie oświetlone białym światłem reflektorów. Najlepszy widok przedstawiały sobą katedra i stary przycmentarny kościół obecnie przerobiony na galerię. To w jego podziemiach znajdował się pub.
Spacerowali nad rzeką, ich ręce złączyły się w naturalny sposób. Dziewczyna czuła się jak w bajce. Zatrzymali się na chwilę popatrzeć na wodę. Chłopak pocałował ją delikatnie. Objęła jego szyję ramionami odwzajemniając pocałunek. Stali tak przez dłużą chwilę po prostu tuląc się do siebie, żadne słowa nie były im potrzebne.
Matt odwiózł Elizę do domu dopiero koło drugiej.
– Spotkamy się jutro? – spytał niepewnie.
Serce dziewczyny zatrzepotało. Była zachwycona tym, że chłopak znowu chce się z nią spotkać.
– Chętnie, o której i co będziemy robić? – spytała najbardziej opanowanym tonem, na jaki było ją stać.
– Może poszwędamy się po lesie? Byłbym po ciebie koło południa.
– Fajny pomysł. – Uśmiechnęła się do niego, przytuliła na pożegnanie i delikatnie pocałowała w usta. – Dobranoc.
Eliza zniknęła w budynku starej kamienicy.

Dodał/a: Vicky w dniu 5-01-2012 – czytano 5857 razy.
Słowa kluczowe: miłość romans love story erotyka Vicky

Komentarze (0)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Chabrowa Róża – Rozdział I"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.