Przywłaszczone uczucia. IV

Słyszałam szepty, milion szeptów odbijało się echem od moich uszu. Popchnęłam ciężkie drzwi i wpadłam do białego pomieszczenia, było wręcz ogromne. Na suficie ciągnęły się długie szpitalne lampy, gdzieniegdzie postawione były białe kolumny. I znów cichy szept w mojej głowie. Podążałam za nim, chciałam się w końcu dowiedzieć, kto i co do mnie mówi. W pewnym momencie się zatrzymałam, na samym środku stała jedna osoba. Cała była ubrana na czarno, nie mogłam rozpoznać twarzy, ponieważ kaptur miał zaciągnięty prawie na całą twarz.
-Kim jesteś? Co się stało? Gdzie ja jestem?-Pytania sypały się z moich ust.
Nie odpowiedział, więc podeszłam bliżej. Jednak im bardziej się przybliżałam tym bardziej ta osoba się ode mnie oddalała. Zaczęłam biec w jego stronę, ale tylko nie potrzebnie się zmęczyłam. Opadłam z sił na podłogę, nie mogłam już dalej biec. Podniosłam wzrok i ujrzałam, że on się do mnie zbliża. Odruchowo zaczęłam się cofać nie mam pojęcia dlaczego. Podniosłam się z podłogi i postanowiłam postawić czoła temu komuś. Był już przy mnie, nie mogłam nadal rozpoznać jego twarzy.
-Kim jesteś?-Spytałam, on włożył rękę za marynarkę i wyciągnął rewolwer. Wciągnęłam z sykiem powietrze. Cofnęłam się, ale nie pozwolił mi na to. Mocno złapał mnie za ramię i przyciągnął bliżej siebie. Nachylił się tak by móc mi coś wyszeptać do ucha.
-Nie wierz mu w żadne słowo. Zabij go, zabij go dla nas.-Głos miał chrypliwy nieco przerażający.
-Kogo mam zabić? Dlaczego? Kim jesteś?-Nic nie rozumiałam z tego.
Dźwięk naciskanego spustu a po chwili strzał, mocny ból rozchodzący się po całym brzuchu. Głośno krzyczałam nie potrafiłam tego opanować. A on się oddalał.
-Annabeth jesteśmy takie same.-To była kobieta? Przez ten cały czas myślałam, że to mężczyzna. Jej głuchy śmiech zastąpił wszystko inne, co dotychczas słyszałam. A ja cały czas krzyczałam, ból rozrywał mój brzuch.

***************

Poczułam dłonie, które kurczowo zaciskały się na moich ramionach. Łzy zamgliły mi oczy, gdzie jestem? Co się stało? Przestałam się trząść, opanowałam swoje emocje. Nie czułam nic kompletnie nic. Podniosłam głowę i zobaczyłam jego. Cofnęłam się na skraj łóżka.
-Zostaw mnie w spokoju. Nie dotykaj mnie.-Rzuciłam z odrazą w jego stronę.
-O co Ci chodzi?-Spytał nieco zmieszany. Zaśmiałam się nerwowo.
-Usłyszałam krzyki, więc zeszłam do piwnicy. Szłam przez ciemny, długi korytarz za głosem, który słyszałam. Sięgnęłam po kluczyki i otworzyłam drzwi. Tam był człowiek, strasznie pobity. Krew lała mu się z każdego miejsca. Dlaczego go więzisz?! Tak nie można. –Krzyczałam, ale im bardziej się denerwowałam tym mocniej głowa mnie bolała. –A gdy już go prawie uwolniłam ktoś mnie uderzył w głowę.-Cla. patrzył na mnie ze ściągniętymi brwiami.-Dlaczego tak na mnie patrzysz?-Teraz to ja byłam zdezorientowana.
-Beth. Ponieważ tu nie ma piwnicy a tym bardziej jakiegoś pobitego mężczyzny. Usłyszałem trzask a potem zobaczyłem jak wychodzisz z mojego domu i upadłaś uderzając się o kant schodów.
-Nie wierzę Ci.-Prychnęłam.
Wstałam i skierowałam się tak jak poprzednio do piwnicy. Ale zatrzymałam się w korytarzu gdzie były schody, aby zejść na dół. On miał rację nie było ich, o co w tym wszystkim do cholery chodzi? Tak strasznie się boję, muszę stąd jak najszybciej uciekać. Odwróciłam się a on stał tuż za mną, wstrzymałam oddech a później go wypuściłam. Jego oczy zrobiły się całe czarne, naprawdę całe nawet białka były czarne. Zamknęłam oczy a po chwili je otworzyłam. Serce zabiło mi mocniej, gdy spostrzegłam, że jego oczy przybrały już normalną barwę. Jakimś sposobem uciekłam od niego, nie mam pojęcia, co się ze mną dzieje. Może dostałam wstrząsu mózgu i mam halucynacje. Boże, co ja pierdolę przecież to niemożliwe. Próbowałam się schronić w jednym z pokoi, ale on był szybszy, wszedł zaraz za mną. Podbiegłam do następnych drzwi już je otwierałam, kiedy on mnie powstrzymał. Jego dłoń była nad moją głową. Czułam jego ciepło na moich plecach. Pocałował mnie w szyję, znów wstrzymałam oddech.
-Dlaczego uciekasz?-Szepnął.
-Dlaczego mnie gonisz?-Odparłam.
Odwróciłam się twarzą do niego, dłonie schowałam za plecami. W prawej dłoni poczułam coś chłodnego. Wymacałam dłonią kształt, rewolwer. Ten ze snu. Ona mi go dała, co mam teraz zrobić do diabła. Kompletnie nic z tego nie rozumiem. Mogłam posłuchać mojej przyjaciółki i nie mieszać się do tego. Powoli wyciągnęłam go i wycelowałam w niego.
-No dalej strzel. Pociągnij za spust. A może mam Ci w tym pomóc.-Opuszczałam dłoń wiedząc, że to nie ma sensu. Nie potrafiłabym zabić człowieka. Przejął ode mnie broń i zabezpieczył. Odłożył ją na bok.
Przybliżył się do mnie i mocno pocałował. Jęknęłam w jego usta, z początku powstrzymywałam się, ale po chwili pozwoliłam mu wtargnąć do środka. To wszystko jest takie kurewsko niedorzeczne, jeszcze kilka sekund temu do niego celowałam a teraz będę się z nim pieprzyć. On w sobie coś ma i to sprawia, że przy nim tracę głowę. Oparłam nogę na jego biodrze i poczułam narastającą erekcję. Uśmiechnęłam się w myślach, że to ja wywołuje u niego taką reakcję. Całował zachłannie każdy centymetr mojej skóry powoli zniżając się do miejsca między moimi nogami. Nagle przerzucił mnie sobie przez ramię i przeniósł do łóżka. Wybuchłam gorączkowym śmiechem.
-Lubię jak się śmiejesz.-Wychrypiał i musnął mnie w policzek.
Nie odpowiedziałam, to wszystko działo się tak szybko. Zdałam sobie sprawę, że zostałam pozbawiona ubrań. Leżałam w samej bieliźnie a on górował nade mną nadal ubrany. Wyciągnęłam ręce, aby ściągnąć jego koszulę. Delektowałam się każdym ruchem, jego skóra była gorąca i aksamitna. Pod moim dotykiem napinał się każdy jego mięsień. Po nie całej minucie on także był w samych bokserkach. Położyłam dłoń na jego karku i mocno przyciągnęłam do siebie. Zawarliśmy w dzikim pocałunku, smakował niesamowicie. Jego dłoń wędrowała po brzuchu i zataczała kółeczka, chwycił za materiał majtek i je rozerwał. Dłonią odszukał to miejsce i drażnił się ze mną. Jęczałam w jego usta i wiłam się pod nim jak kotka. Najpierw delikatnie masował kciukiem a potem niespodziewanie wsadził dwa palce, oderwałam się od jego ust i odchyliłam głowę do tyłu. Przymknęłam oczy i rozkoszowałam się każdym pchnięciem jego długich palców. Zaczęłam biodrami nacierać na jego palce sama nadając rytm.
-Ohh już dłużej nie wytrzymam zrób coś z tym.-Wydyszałam będąc na skraju.
-Co mam zrobić Beth?-Jego oddech czułam na swojej szyi muskał ją delikatnie ustami.
-Proszę Cię jestem już blisko tak blisko.-Nie mogłam dłużej wytrzymać.
-Powiedz mi, co mam zrobić.-Rozkazał.
-Wejdź we mnie!-Głośno jęknęłam.
-Jak sobie życzysz.
Palce zostały zastąpione czymś dużo większym. Otworzyłam oczy i spojrzałam na dół. Był wielki i gruby bałam się, że nie da rady we mnie wejść. Powoli we mnie wchodził, każde małe pchnięcie wywoływało u mnie niemal fizyczny ból. Nigdy nie czułam się tak przyjemnie. Rozszerzyłam nogi chcąc ułatwić mu dostęp.
-Próbuję być delikatny, ale jesteś taka ciasna. Boże jesteś idealna.
Oderwałam się od łóżka i zamieniłam nas miejscami. Teraz on leżał a ja górowałam. W jego oczach pojawił się błysk, zniżałam się chłonąc go głębiej. Wysunęłam się i znów opadłam, jego dłonie znalazły się na moich piersiach, kciukami masował brodawki. Chwile je popieścił a jego dłonie zeszły na biodra. Ścisnął je mocno i wszedł we mnie do samego końca. Wygięłam się w łuk i głośno krzyknęłam. Włosy opadły mi na plecy i lekko łaskotały. Unieruchomił moje dłonie za plecami i ostro we mnie wchodził. Pragnęłam oprzeć dłonie
na jego klatce i mocno wbić w nią paznokcie, ale nie mogłam. Po chwili puścił moje dłonie i zaczął ssać sutki, kciukiem drażnił drugiego. Biodrami ruszałam coraz szybciej. Wiedziałam, że jestem coraz bliżej orgazmu. Poczułam uścisk w dole brzucha a potem opadłam na „Cla” z głośnym krzykiem. Objął mnie ramionami i czule przycisnął do siebie, nieco zdumiona tym ruchem przylgnęłam do niego. Leżeliśmy w ciszy aż w końcu odważyłam się go zapytać.
-Jaka jest następna litera Twojego imienia?
-„u”-Odparł uśmiechając się zawadiacko.
-Claus?-Zapytałam mając nadzieje, że zgadłam. W odpowiedzi mnie pocałował w usta.
-Niestety słonko nie masz racji.-Odparł puszczając do mnie oczko.
Wstał i skierował się do drzwi obok. Zszokowana zauważyłam, że nadal był podniecony. Zaśmiał się widząc moje zaskoczenie.
-Idziesz ze mną pod prysznic?-Zaproponował.
-To pytanie retoryczne, tak?-Zaśmiałam się.
Wszedł nie czekając na mnie. Wyszłam z łóżka i sięgnęłam po swoje ubrania, obok leżała mała karteczka. Nie przypominam sobie abym wcześniej ją widziała. Podniosłam ją i szybko przebiegłam wzrokiem po jej treści.
„Pytałaś mnie, kim jestem. Odpowiem Ci zagadką, jeżeli zgadniesz będziesz wiedziała. Każdy to ma, lecz nikt nie może tego stracić.” Przełknęłam ślinę i zaczęłam interpretować słowa zapisane na kartce. Poczułam łzy pod powiekami. Z łazienki dobiegł mnie głos.
-Ana idziesz?-Nareszcie powiedział do nie inaczej niż Beth.
-Tak już idę.-Powiedziałam lekko zachrypniętym głosem.
Jeszcze raz w głowie zabrzmiały mi słowa zagadki.
„Każdy to ma, lecz nikt nie może tego stracić.” O mało nie zemdlałam, gdy zrozumiałam, o kogo chodzi.

Dodał/a: Blind w dniu 14-07-2014 – czytano 1868 razy.
Słowa kluczowe: sekrety pożądanie sny miłość Blind
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

PatIdnia 2014-07-15 11:35:04.

Pisz !!! Twoje opowiadania są super !

Zafascynowanadnia 2014-07-16 00:07:24.

Twoje opowiadania są niezwykłe… Bardzo mi się podobają. Nie mogę się już doczekać kolejnej części. 🙂

xddnia 2014-08-17 16:36:02.

to jest mega dawaj kolejną część !!

Majkadnia 2014-08-17 16:38:32.

Jejku ale twoje opowiadanie jest ciekawe!
i dlaczego przerwałaś w takim momencie?! grr
nie moge się doczekać kolejnej części!
mam nadzieje, że będzie jak najszybciej

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Przywłaszczone uczucia. IV"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.