czy to prawda byla ? cz. 5 ostatnia

Mijały kolejne dni. Zima była w pełni. Młodzi mijali się tylko w drzwiach, bo każde z nich miało dużo własnych obowiązków. Sex też był sporadyczny bo zmęczenie dawało się coraz bardziej we znaki. Szczególnie Julii, która była coraz bardziej zmęczona bieganiem na poszczególne zajęcia i ich zaliczaniem by udowodnić ojcu, że miłość i naukę można pogodzić. Odpuścili też wiele spotkań ze znajomymi. Szczególnie ochłodzeniu uległy stosunku Julki i Agaty. Zapewne przyczyna tego był incydent na balu mikołajkowym.
Zbliżał się okres świąt Bożego Narodzenia i Sylwester. Julka wspomniała Wojtkowi, że już chyba czas najwyższy, by poznała rodzinę Wojtka. Ustalili, że święta spędzą z rodzicami Wojtka a na sylwestra pojadą do rodziców Julki, Na trzy dni przed wigilią Wuj Julki dał Wojtkowi wolne aż do Nowego Roku. Mogli więc pojechać wcześniej. Spakowali potrzebne rzeczy i ruszyli w drogę. Julka po kilku kilometrach jazdy samochodem zasnęła. Była zmęczona. Gdy już dojeżdżali w rodzinne strony Wojtka obudziła się, patrzyła przez okno na pola pokryte śniegiem, na zaśnieżone drzewa. Jak tu pięknie i tak spokojnie myślała. Nie rozmawiali, jechali w milczeniu.
– to moja wieś. Powiedział Wojtek skręcając z głównej drogi w drogę prowadzącą przez wieś. Julka usiadła wygodniej by widzieć wszystko dookoła.
– to tu. Skręcili w bramę. Wjechali na nieznane Julce podwórze. Rozejrzała się. Był dom. Nie duży murowany. Obok domu rósł sad a dalej w sadzie był mały drewniany domek z komina którego unosiła się smółka siwego dymu. Wysiedli samochodu. Podbiegł do nich pies i zaczął się łasić do Wojtka. Pogłaskał go. Z domu, na ganek wyszła kobieta miała około 60 lat. Tak się wydawało Julce. Szybkim krokiem kierowała się w stronę młodych.
– Wojtuś, nareszcie przyjechałeś, tyle czasu nie byłeś w domu. Wojtek rzeczywiście długo nie był w rodzinnym domu, bo jak wyjechał pod koniec wakacji tak nie był tu do chwili obecnej.
– dzień dobry mamo. Powiedział Wojtek. A to jest Julka moja dziewczyna. Powiedział kierując wzrok na Julkę.
– dzień dobry powiedziała Julka.
– no choć kochana, przecie nie będziemy stać tak na dworze i marznąć, chodźcie, chodźcie. Zapraszała młodych by weszli do domu. Byli już przy ganku gdy za węgła domu dobiegł głos:
– a z babcią to się nie przywitasz? Za węgła domu wychodziła staruszka, podpierając się laska kierowała się w kierunku Wojtka.
– ależ babciu pewnie, że się przywitam, zawołał Wojtek i chwycił ja za rękę, ucałował a potem przytulił.
– Tylem na ciebie czekała, Tylem się modliła być przyjechał, myślałam że przed śmiercią cie nie obaczę.
– ależ babciu zrozum, studia, praca.
– nie tłumacz się synku, nie tak cię wychowała. Skwitowała rozmowę babcia. Julka patrzyła na staruszkę i całą tę scenę jak zaczarowana. Wydawało jej się to takie nieprawdopodobne. Ta sceneria, ci ludzie, to jak Wojtek przywitał się z babcią i sama postać babci. Nie wiedział jeszcze, że babcia Pelagia tak bardzo odmieni jej życie i tak wiele jej będzie zawdzięczać.
– a to dziewczyńsko to pewnie twoja narzeczona. Zapytała babcia Wojtka patrząc na Julkę.
– to jest Julia, jest moja dziewczyną. Powiedział Wojtek.
– tak, tak, skorość ją przywiózł na święta to narzeczona. No choć córuchna niech cię uściskam. Powiedziała babcia i uściskała Julkę. Weszli do domu. Wojtek przywitał się z ojcem, przedstawił Julkę. Jaki ten świat jest inny, surrealistyczny, myślała Julka. Inny niż ten który znała. Zbliżał się wieczór. Babcia Pelagia zapowiedziała, że skoro Wojtek będzie spał w domu rodziców to ona zabiera Julke do siebie, bo co to by było jakby spali w jednym domu bez ślubu.
– toż to sodomia była by. Powiedziała Babcia wesoło i poprowadziła Julkę w stronę małego domu w sadzie.
– a ty na co czekasz. Bież tobołki i zanoś do mnie. Przecie nie będę ich sama niosła ani córuchna nie powinna. Wojtek posłusznie wziął walizkę i zaniósł do domu babci. Posiedział tam jeszcze chwilę, chciał dłużej ale babcia stwierdziła, że już późno i niech idzie do siebie.
-idź Wojtas już do siebie, nie bój się, ja jej przecie nic nie zrobię. Poradzimy sobie.
Przed wyjściem Wojtek podszedł do dziewczyny, przytulił ja tak mocno, pocałował w policzek. Skierował się do drzwi.
Pobiegła za nim. Pocałowała go.
– kocham cię. Szepnęła.
Odwzajemnił pocałunek.
– ja ciebie też.
– no już zamykaj bo zimno leci. Poganiała babcia. Gdy Wojtek opuścił dom babci, Pelagia zaprowadziła Jule do drugiego pokoju. Był duży, z kaflowym piecem w którym buzował ogień. W koncie stało duże, podwójne łóżko. Takie z prawdziwego drzewa. Widać było, że stare. Na nim naukładane były poduszki, ku górze coraz mniejsze.
– będzie tu mieszkać ale teraz choć córuchna do kuchni to se jeszcze pogadamy. Zaproponowała babcia. Julka posłusznie poszła za staruszką w stronę kuchni. Staruszka nalała gorącej herbaty w kubki i postawiła na stole.
– Siadaj dziecko i opowiadaj. Poprosiła babcia.
– ale o czym?
– o tym czy kochasz tego mojego wnuka nicponia. Powiedz jak go poznałaś?
I Jukla opowiedział babci o tym ja go poznała, i że są szczęśliwi. Pominęła jednak to, iż mieszkają razem. Bała się zrazić babcię tym do siebie, że poszła do łóżka z jej włókiem bez ślubu.
– kochasz go. Prawda? Zapytała babcia Julkę.
– tak, bardzo.
A ten pierścionek to od niego?
– tak. Szepnęła Julka patrząc na dłoń z pierścionkiem. Popłynęła jej łza po potwarzy. Potem kolejne. Babcia nie pytała o nic więcej.
– idź dziecko spać boś mocno zmęczona, idź Ja się jeszcze pomodlę i też będę spać.
Julka poszła do pokoju. Rozebrała się, założyła koszule i położyła. To była pierwsza noc od dawna, gdy spała sama. Bez Wojtka, który co wieczór przytulał ja do siebie, który co wieczór całował ja na dobranoc. Czuła się dziwnie. Myślała o tym co dziś widzialna. Myślała o tym patrząc na kaflowy piec w którym buzował ogień. Przez szpary drzwiczek przebijał się blask ognia, który powodował że po pokoju biegały jasne języki światła. Julka patrzyła i patrzyła. Zasnęła.
Wstała późno. Szybo się ubrał i poszła do kuchni. Babci nie było w domu. Rozejrzała się po kuchni. Na płycie pieca stał czajnik, gorący. Zrobiła sobie herbatę.
– o widzę, że wstałaś córuchna. Powiedziała babcia wchodząc do kuchni. Choć zjesz coś szybko to zdążysz pojechać z Wojtkiem i ojcem do lasu po choinkę. Śniadanie zjadły szybko. Ubrał się ciepło i pobiegła do Wojtka. Na podwórku stał już koń zaprzężony do sanek.
– część wstałaś już? Jadłaś już śniadanie? Zapytał Wojtek.
– tak jadłam razem babcią. Ale masz fajną babcię.
– wiooooo kusa, krzyknął ojciec Wojtka i sanki ruszyły. Wojtek i Julia w biegu wskoczyli do sanek.
– dzień dobry panu. Powiedział Julka do ojca Wojtka.
– dobry, dobry i mroźny. Odpowiedział. Jechali do lasu kilka minut. Po około kwadransie znaleźli odpowiednia choinkę, załadowali do sanek i ruszyli w drogę powrotną. Julia poprosiła Wojtka by mogli wrócić piechotą, chciała się do niego przytulić i porozmawiać. Julka powiedziała Wojtkowi, że ostatniej nocy bardzo tęskniła za nim i jak jej go brakowało. On też był stęskniony, ale jak stwierdził na babcię nie ma mocnych. Wrócili pieszo, zmarznięci. Zjedli obiad. Julka nie czuła się jednak najlepiej. Babcia zabrała ją do siebie. Zaparzyła jakieś ziółka. Dziewczyna zasnęła. Babcia patrzyła na nią, coś tam poszeptała i poszła do kościoła. W wigilie Julka też czuła się podobnie jak dzień wcześniej. Po tym jak poznała brata babci poszła i położyć się. Leżała, po policzkach płynęły łzy. Do pokoju weszła babcia. Usiadła na łóżku przy Julce i zaczęła opowiadać.
– widzisz córuchna ja ma już 80 i 5 wiosen. Wiele rzeczy widziałam, wiele przeżyłam. Kochasz mojego wnuka, on też cię kocha wiec zaufaj sobie i jemu i powiedz mu to co masz powiedzieć. Julka patrzyła na babcie nie wiedząc o co chodzi.
– widzisz dziecko, ja jestem może i stara ale widzę więcej niż inne i wiem, że jesteś w ciąży. Stara jestem ale ja miałam 7 dzieci. Nie wszystkie przeżyły ale wiem kiedy kobieta jest w ciąży. Powiedz mu.
– nie mogę. Pomyśli, że chcę go na dziecko złapać i do ołtarza zaprowadzić. Powiedziała zapłakana.
– zaufaj, powiedz mu. Powiedziała babcia. On musi wiedzieć. Musicie razem podejmować decyzję.
– nie wiem, czy mam urodzić to dziecko? Szepnęła Julka.
Babcia spojrzała na dziewczynie, zmarszczyła czoło.
– oczy ty mówisz dziewczyno?
– bo jak my mamy żyć dalej. Studia, praca i dziecko. Tego nie da się pogodzić a bez studiów nie zapewnimy przyszłości dziecku a z dzieckiem nie damy rady ich skończyć.
– trzeba tylko chcieć. Ja wychowywałam dzieci podczas wojny, okupacji i dałam radę. I jak mojego Stacha na 5 lat do więźnia zabrali też musiałam poradzić sobie. I ty dasz radę.
Julka płakała. Zasnęła. Nie wiedziała ile czasu spała. Było już popołudniu. Weszła do kuchni. W kuchni siedziała babcia z bratem popijali herbatę i o czymś rozmawiali.
– wstałaś już? Szykuj się na wigilię. My z Józkiem pójdziemy już żeby ci nie przeszkadzać. Był tu kilka razy Wojtek jak spałaś. Zaraz mu powiem żeby przyszedł po ciebie. I powiedz mu wszystko. Prosiła. Wyszli, za chwilę do pokoju wszedł Wojtek. Ubrany w garnitur. Spojrzała nie niego. Popłakała się.
– muszę ci coś powiedzieć.
– słucham.
– nie chciałam tego. Naprawdę nie chciałam tego. Zrobiłam wszystko by tak się nie stało ale wyszło inaczej.
– ale co wyszło inaczej?
– jestem w ciąży, to trzeci miesiąc. Powiedziała plącząc.
Wojtek zaniemówił. Patrzyła na Julkę która płakała odwrócona do niego tyłem. Przytulił ją do siebie. Położyła głowę na torsie chłopaka. Przytulił ja mocniej. Spojrzała na niego, w jego błękitne oczy z pytaniem i co dalej będzie? Wojtek patrzył na nią, w jej czarne kochane oczy.
– kocham ciebie i to maleństwo. To nasze maleństwo. Będzie dobrze. Mówiąc to ukląkł przed Julią podwinął sukienką do góry, odsłonił łono i ucałował je. Julka przytrzymała jego głowę by pozostał przy łonie jak najdłużej. Wiedział już, że będzie dobrze.
Poszli na wigilie. Wigilia mijała w serdecznej atmosferze, chociaż babcia co chwila wygłaszała jakieś cięte komentarze pod adresem synowej i jej umiejętności kulinarnych. Gdy już minął czas wigilijnego biesiadowania i prezentów babcia oznajmiła wszystkim, że jest jeszcze jeden prezent i czas by młodzi powiedzieli o co chodzi. Wojtek i Julka siedząc na kanapie znieruchomieli. Julka patrzyła w podłogę unikając wzroku zebranych. Wojtek ścisnął dłoń Julki w swojej zaczął:
– nie wiem jak mamy to powiedzieć, jak wiem jak to ja mam powiedzieć, bełkotał, jesteśmy z Julka od jakiegoś czasu, kochamy się. Zaczął. W powietrzu czuć było emocje i wyczekiwanie na dalszy rozwój wydarzeń.
– będę ojcem. Julka jest w ciąży. Zapadła głucha cisza.
– no co nic nie mówicie. Głuche wszystkie. Rodzina nam się powiększa. Zaczęła babcia i podreptała do Julki by ją ucałować. Choć córuchna niech cię uściskam. A już myślałam, że prawnuków od Wojtka to ja nigdy nie doczekam. A tu i prawnuka doczekam i na weselu potańcuje.
– no choć tu Wojtuś do babci, niech cię ucałuję. Powiedziała Babcia kierując się do wnuka. Ucałowała go i coś szepnęła. Zaczerwienił się. Ojciec wyszedł by za chwilę wrócić z karafka nalewki. Nalał wszystkim i wypili za szczęście i pomyślność młodych.
Matka Wojtka płakała, że sobie nie poradzą, że gdzie będą mieszkać jak urodzi się dziecko i z czego będą żyć.
Babia uspokoiła wszystkich, oznajmiła, że młodzi do czasu porodu będą mieszkać w akademiku a potem przeprowadzą się do domu Józka, jej brata. Józek był najmłodszym bratem babci. Mieszkał w tym samym mieście co młodzi studiowali. Żona Józka umarła podczas porodu, dziecko też zmarło. Józek nigdy więcej nie ożenił się, nie miał tez dzieci. Co do pieniędzy to ona informuje wszystkich, że emeryturę oddaje Wojtkowi i Julce a od głody i mrozu to syn ma ją chronić bo przecież obiecał jej dożywocie. A i Wojtek coś tam zarabia. No i poród jest na początek lipca, to Julka zdąży zdać egzaminy a jak urodzi to ma z dzieckiem przyjechać do niej na lato, to ona jej pomoże a młoda matka nabierze sił.
Wieczór dobiegał końca. Babcia zabrała Julkę do domu. Poszedł z nimi Wojtek. Weszli do kuchni. Babcia dołożyła węgla do pieców. Wojtek spojrzał niepewnie na babcię.
– no idź, idź. Przecież już spaliście ze sobą. Zostań z nią. Julka spojrzała zawstydzona na babcię. Babcia tylko się uśmiechnęła i poszła do drugiego pokoju w którym spała. Na odchodne, nie odwracając się do młodych rzuciła tylko.
– nie bójcie się, to solidne łóżko ja na nim 7 dzieci urodziła. I poszła. Zostali sami. Pokój oświetlony był już tylko płomieniami przebijającymi się z piecyka. Wojtek spojrzał na Julię. W blasku ognia wyglądała inaczej jak zawsze. Tak nierealistycznie. W czarnych kochanych oczach odbijał się płomień. Pocałował ją, delikatnie jakby bał się, że może mu ulecieć jak bańka mydlana. Oddala mu pocałunek. Przysunęła się bliżej. Założyła mu ręce za głowę całowali się tak namiętnie jak za pierwszym razem. On położył ręce na pośladkach swej kochanki. Gładził przez materiał jej pośladki. Przesunął rękę wyżej, powoli zaczął rozpinać suwak sukienki, ciągnął go w dół. Nie przestawał jej jednak całować. Gdy ja rozpiął. Zsunął ramiączka, sukienka spadla na podłogę. Spojrzał na nią. Stała ubrana tylko w bieliznę. Spojrzała na niego. Powoli i delikatnie rozpięła koszulę. Potem pasek spodni. Całowali się. Ręce Wojtka powędrowały na plecy dziewczyny, jednym sprawnym ruchem rozpiął stanik, zsunął delikatnie ramiączka. Oto oczom jego ukazały się piersi kochanki. Piękne, jędrne ze sterczącymi sutkami. Pocałował je, by za chwilę poczuć jak dłonie Julki obejmują go w biodrach. Wkradają się pod majtki i zsuwają je w dół. Spojrzała na niego. Stał przednią jej kochanek. Nagi. Widać było, że podniecony bowiem penis stał już w zwodzie, gotowy do tego by ja penetrować. Dotknęła delikatnie. Przesunęła skórę napletka, odsłoniła żołądź. Dotykała go, poczuła, że na czubku zbiera się wilgoć. Uklękła , spojrzała na penisa i ujrzała jak z jego czubka wypływają krople płynu. Spojrzała na Wojtka i wzieła penisa do buzi. Delikatnie zlizując kropelki pojawiającej się spermy. Nie pozwoliła jednak na to by się spuścił, nie teraz. Chciała go w środku. Wstała. Wojtek delikatnie wziął ja na ręce i zaniósł do łóżka. Leżała przed nim jego kochanka. Powoli i delikatnie zdjął jej majteczki. Spojrzał w oczy Julki pytająco.
– spokojnie kochanie, możemy jeszcze się kochać. Powiedziała Julka. Wojtkowi nie trzeba było powtarzać tego dwa razy. Ułożył się za Julką uniósł lekko jedną nogę do góry i powili, delikatnie wszedł w nią od tyłu. Julka odwróciła głowę w stronę Wojtka:
– kocham cię.
Wojtek pchnął ja w tym czasie mocniej i głębiej. Widział jak oczy Julki nabierają blasku. Posuwał ja coraz szybciej. Miętosił jej cycuszki. Bawił się sutkami. Julka spojrzała w dół przez czuprynę włosów łonowych widziała jak kutas Wojtka penetruje jej ciało. Słyszała jak oddech Wojtka staje się szybki i płytki, widziała jak zaczyna drżeć. Czuła jak wlewa w nią swój ładunek namiętności. Zagryzła wargę szczytowała. Po wszystkim odwróciła się do Wojtka. Przytulił ja, pocałował. Zasnęli.

Rano zjedli śniadanie. Spakowali rzeczy i szykowali się do drogi. Uznali, że muszą pojechać do rodziców Julki i powiedzieć im o wszystkim. Pożegnali się ze wszystkimi i zajęli miejsca w samochodzie. Szczególnie długo żegnała się Julka z babcią. Była jej wdzięczna za wszystko co od niej dostała.

Ruszyli w drogę. Wyjeżdżając Julka jeszcze raz spojrzała przez szybę w stronę jeszcze do nie dawna jej obcych ludzi którzy po kilku dniach byli jej naprawdę bliscy. Samochód wyjechał z bramy. Zgasło światło.

Julkę obudził szum nieznanych jej głosów. Powoli otworzyła oczy. Nad nią stała jej mama i tata. Nie rozumiała co się stało.
– co się stało, gdzie ja jestem, co z dzieckiem, gdzie jest Wojtek. Pytała. Przyszedł lekarz. Zbadał ją. Powiedział, że z nią i dzieckiem wszystko jest o.k. Mama opowiedziała Julce, że mieli wypadek, że jakiś pijany chłopak wjechał w nich samochodem. Julka dopytywała cały czas o Wojtka. Rodzice powiedzieli, że jest nieprzytomny i jest na OIOM-ie, i lepiej żeby tak nie szła. Dziewczyna jednak uparła się, że musi go zobaczyć. Poszli razem. Ma korytarzu siedziała babcia i szeptem modliła się przegarniając koraliki różańca, dalej siedzieli rodzice Wojtka.. Babcia spojrzała na Julkę uśmiechnęła się a z oczu jej popłynęły łzy. Wstała, przytuliła się do dziewczyny.
– módl się za niego, módl, bo tyle już tylko można zrobić. Szeptała. Julka nie wiedziała o co chodzi. Podeszła dalej. Przez szybę ściany widziała salę a na nim łóżko. Na łóżku leżał Wojtek. Głowę miał okręcona bandażem, do ust podłączoną rurkę, do ciała podłączone jakieś kabelki. Obok stały monitory. Znała te urządzenia ze studiów i praktyki w szpitalu. Wiedziała już że z Wojtkiem jest bardzo źle. Chciała wejść nie pozwolono jej. Usiadła przy babci.
– módl się córcia o cud, módl. Prosiła babcia.
W pewnej chwili zawyły alarmy przy respiratorze. Julka wstała, podbiegła do szyby. Widziała jak na monitorze urządzenia monitorującego pracę serca linia się prostuje. Jak puls i ciśnienie spada. Wiedziała co to oznacza. Wstali wszyscy.. Przybiegli lekarze i pielęgniarki. Rozpoczęto masarz serca. Linia pozostawała nadal prosta. Wszyscy płakali. Przyniesiono defibrylator. Lekarz przygotował urządzenie. Strzelił. Ciało Wojtka przeszył prąd. Podniosło się by zaraz opaść. Linia nadal był płaska. Julka wyrwała się wszystkim i wpadła na salę. Targała Wojtkiem i krzyczała by walczył, by wstał, by jej i ich dziecka nie zostawiał. Przecież obiecał jej, ze będą mieć troje dzieci. Zaklinała go by dotrzymał obietnicy. Pielęgniarki odciągnęły ja od Wojtka, lekarz zrobił zastrzyk. Widziała jak lekarze strzelają jeszcze raz i jeszcze raz próbując pobudzić serce Wojtka do pracy. Widziała jak linia monitora nadal jest płaska. Lek zadziałał, Julka opadła. Nieprzytomna odjechała na wózku na salę. Babcia płakała i modliła się dalej. Nie takiej przyszłości chciała dla tych dzieci. Nie takiej. nie oto się modliła.

Dodał/a: Wojtek w dniu 12-08-2014 – czytano 1119 razy.
Słowa kluczowe: miłość sex samotność Wojtek
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (3)

Miłośniczkadnia 2014-08-12 23:39:01.

Płaczę i nie mogę przestać 🙁

Alka dnia 2014-08-16 21:07:25.

Piękna Cała opowiesc ale pod koniec opowiesci nie mozna powstrzymac sie od łez 🙁

Wojtekdnia 2014-08-18 19:45:42.

Czytajcie do końca. 😉

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "czy to prawda byla ? cz. 5 ostatnia"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.