Kobieta upadła 1

Wokół panowała pożerająca wszystko ciemność. Cisza otulała strachem. Wszędzie tylko te martwe skały i bijące o nie spienione morze. Ona siedziała skulona na ostrych kamieniach, które raniły jej ciało. Mokre, zniszczone słoną wodą włosy opadały na jej jasne ramiona. Oczy niemo wpatrywały się w otchłań morza. Myślała o tym skąd się tutaj wzięła. Niczego nie pamiętała, uświadamiała to sobie za każdym razem, gdy próbowała myślami ogarnąć miniony czas. Nadzwyczajne było to, że nie czuła strachu, lecz pewność siebie i wolność. Zebrała w sobie siłę i spróbowała wstać. Coś uporczywie nie pozwalało jej i ciągło do ziemi. Po kilku próbach, stanęła na nogach i rozejrzała się. Za jej plecami rozciągała się kamienista plaża, a za nią wielki las. Dopiero teraz uświadomiła sobie, że trzęsie się z zimna. Odeszła od niespokojnego morza. Zobaczyła, że to i ówdzie porozrzucane są walizki i rzeczy, które woda cisnęła na brzeg. Dziewczyna pozbierała je w jedno miejsce. Otworzyła jedną i zobaczyła worki foliowe, w których było coś hermetycznie zapakowane. Drżącymi rękami wyciągnęła jeden i zaczęła go oglądać. Wyglądało jej to na kawałki mięsa. Wyciągnęła jeszcze kilka, dokładnie oglądając. W pewnym momencie spojrzała do walizki i zamarła. Strach sparaliżował ją. Zamknęła oczy, chcąc by obraz widziany przed chwilą był nieprawdziwy. Jednak jej oczom znów ukazała się ludzka, odrąbana głowa.

Lena gwałtownie obudziła się. Było jej strasznie zimno, więc nakryła się kołdrą. Przetarła oczy i spojrzała na zegarek. Wskazywał kilka minut po trzeciej nad ranem. Sfrustrowana opadła na poduszkę i zaczęła nerwowo strzelać na palcach. Nie rozumiała dlaczego tak źle sypia. Zaczęło ją to denerwować, ale nie chciała nikomu się żalić. Wyznawała prawdę, że to co słabe, zostaje w jej sercu, przez co staje się silniejsza. Była typem samotnika, więc nie stanowiło to dla niej problemu. Niby co innych obchodzą jej problemy, przecież i tak wszyscy ludzie to egoiści. Przynajmniej ona nigdy nie trafiła na kogoś tak wrażliwego, by otworzył oczy na świat. Od zarania dziejów liczyła się siła i umiejętność przetrwania. Kiedyś była walka o byt, teraz jest wyścig szczurów. Przewróciła się na drugi bok i spojrzała w ciemność. Zamknęła mocno oczy i starała się zasnąć. Na próżno. Jej organizm był wypoczęty i odmawiał snu, a spała zaledwie dwie godziny. Podniosła się na rękach i usiadła po turecku. Włączyła lampkę stojącą na stoliku nocnym. Chwilowo nie wiedziała co ma ze sobą zrobić. Postanowiła iść pobiegać, po wypełnionych ciemnością ulicach. Nasunęła na siebie swoje szare spodnie dresowe, niebieską bluzę i czarne, sportowe buty. Długie włosy związała w koński ogon. Gdy wyszła na dwór, uderzyło ją w twarz świeże, chłodne powietrze. Uśmiechnęła się sama do siebie, włożyła słuchawki do uszu i powoli ruszyła. Już po kilku metrach poczuła się wolna. Uwielbiała to uczucie, było ono niepowtarzalne. Nawet gdy mijała pijanego mężczyznę, nie czuła strachu ani ograniczenia. Biegała tak, pogrążona w myślach, aż zaczęło świtać. Wróciła wtedy po cichu do domu i wzięła prysznic, zmywając z siebie wszystkie złe myśli. Uzbroiła się na kolejny dzień. Wchodząc do kuchni spojrzała na zegarek, było koło szóstej rano. Zabrała się za przygotowanie śniadania. Wsypała do miski wszystkie potrzebne rzeczy i wymieszała. Jej turkusowe oczy emanowały wewnętrzną radością, która nie wiadomo skąd pochodziła. Spróbowała, po czym dosypała cukru. Mieszając, nuciła melodię ulubionej piosenki. Wyszła z kuchni i otworzyła drzwi do małego pokoju. Podeszła do okna i odsłoniła zasłony.
– Wstawaj śpiochu- powiedziała, czochrając siostrę.
– Jeszcze chwilę- wymamrotała brunetka.
– Wstawaj Laura, szkoda takiego pięknego dnia- zaczęła ściągać z niej kołdrę, śmiejąc się.
– No dobra. Podaję się! – wstała, przecierając oczy. Jej krótkie, czekoladowobrązowe włosy były w nieładzie. Zniknęła za drzwiami łazienki. Lena poszła smażyć naleśniki. Była naładowana energią pomimo małej ilości snu. Gdy jej siostra weszła do kuchni, nakładała naleśnika na talerz i zabierała się za posmarowanie go czekoladą.
– Wyspana?- spytała, oblizując palce.
– Nie. Jest poniedziałek rano. Chyba nikt nie jest teraz wyspany- skwitowała, gryząc naleśnik z dżemem.
– Ja jestem wyspana. Jak zawsze.
– Ty jesteś inna.
– Nie sądzę.
– Niby dlaczego? Tylko ty wymykasz się w środku nocy, nie wiadomo po co- spojrzała na nią z wyrzutem.
– Musiałam iść pobiegać, bo nie mogłam spać.
– W środku nocy?
– A czy to w czymś przeszkadza?
– Chyba nie- Laura poddała się, nie mając innych argumentów, pochłonięta konsumpcją naleśnika.
– Zabrać cię dzisiaj do szkoły, czy idziesz na nogach?
– Nie. Idę z Ewką.
– Co ty się tak z nią przyjaźnisz?
– Fajna jest i… ma fajnego brata.
– Rozumiem- spojrzała na siostrę badawczo.
– Muszę już iść, bo się spóźnię- wybiegła zabierając torbę. Lena została sama. Włożyła naczynia do zlewu i zalała je wodą. W pokoju ubrała się w czarne spodnie i niebieską koszulę. Długo szukała kluczyków od auta, aż w końcu znalazła. Wzięła torbę i zamknęła mieszkanie, po czym wsadziła klucze do małej kieszonki. Zbiegła po schodach i znalazła się w samochodzie. Była uczennicą trzeciej klasy liceum medycznego. Starała się o stypendium, ponieważ jej sytuacja materialna nie była najlepsza. Sama opiekowała się młodszą siostrą, ponieważ ojciec je zostawił, gdy miała dziesięć lat. Nie mógł znieść pijaństwa swojej żony, która trafiła do więzienia, tracąc prawa rodzicielskie. Wjechała na parking, wzięła torbę i zamknęła samochód. Szła wolnym krokiem do budynku szkoły, gdy w pewnym momencie podszedł do niej wysoki szatyn. Spojrzał na nią z góry, złapał za ramię i podciągnął bliżej ściany budynku.
– To wpadniesz dzisiaj?- posłał jej uśmiech.
– No nie wiem- starała się nie patrzeć mu w oczy.
– Lenka, no ja cię tak ładnie proszę- złapał ją za rękę.
– Artur…
– Zapłacę- spojrzał poważnie. Przez głowę dziewczyny przeszła myśl o wycieczce, na którą chciała jechać Laura.
– No dobra, ale o której?
– Wpadnę po ciebie o szóstej, okej?
– Dobrze- odeszła, czując jego wzrok na sobie. Musiała to zrobić dla swojej siostry. Chciała zobaczyć uśmiech na jej twarzy, gdy powie jej, że ma pieniądze na wyjazd. Szła pogrążona w myślach, wiedziała, że nagannie łamie swoje zasady. Zastanawiała się jak określić siebie, ale nie mogła znaleźć odpowiedniego słowa. Na myśl przychodziło jej słowo dziwka.

– – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – – –
Witam Was drodzy czytelnicy, w tym opowiadaniu chcę zająć się przykrym tematem.
Po części jest ono oparte na faktach. Mam nadzieję, że ta historia Was zaciekawi.
Proszę o komentarze, jestem otwarta na Wasze opinie.
Pozdrawiam A.W.Ł.P 🙂 Dziękuję.

Dodał/a: A.W.Ł.P w dniu 27-12-2012 – czytano 2783 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek miłość siostra śmierć wybór poświęcenie smutek nieszczęśliwa miłość A.W.Ł.P
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (2)

kajadnia 2012-12-29 15:13:28.

super:)

emkadnia 2013-02-20 21:29:31.

fajne:)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Kobieta upadła 1"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.