Buntownicy z natury, cz.16

Z plecaka wyciągnął sok pomarańczowy i kilka mandarynek. Usiadł na niebieskim fotelu i podał jedną w moją stronę.
– Od czego by tu zacząć… – szepnął.
– Najlepiej od samego początku. – zaczęłam, lecz jego zbolały wzrok skutecznie mnie uciszył.
– Przyrzekam, że tego nie zrobiłem. – powiedział po chwili. – Policja nie ma konkretnych dowodów, więc wygodnie im zrzucić winę, na kogoś takiego jak ja.
– To znaczy? – spytałam.
– Mam dosyć ciekawą kartotekę. Bójki, mandaty, niszczenie cudzego mienia, zakłócanie ciszy nocnej. Mam wymieniać dalej? – zirytował się. – Wybroniłbym się, ale nieumyślne zabójstwo przekreśla moje szanse. Jak myślisz, komu uwierzą? Jakiemuś zbuntowanemu dzieciakowi czy psom?
– Aleks, wiem, że zabrzmi to banalnie, ale nie trać nadziei!
– Masz rację. To brzmi banalnie. – rzucił z przekąsem.
– Jestem pewna, że znajdą winnego. Na pewno popełnił jakiś błąd i oni go zauważą.
– Gdyby sprawa dotyczyła ciebie i musiałabyś uciekać, to sądzę, że nie byłabyś taką optymistką.
Zamilkłam. Ciężar, który nosiłam przez cały czas na barkach, nagle zniknął. Wierzyłam w każde jego słowo. Zdobył moje zaufanie, zdecydowanie zbyt łatwo.
– Twój chłopak ma talent. – powiedział nagle.
Podniosłam wzrok i nie mogłam zapanować nad pojawiającym się rumieńcem. Zbita z tropu, mrugnęłam kilkakrotnie.
– Tak, to prawda. – odpowiedziałam słabo.
Zaśmiał się cicho i podszedł do stojącego na chwiejnej szafce, radia bezprzewodowego.
– Jeszcze ci go nie ukradli? – zdziwiłam się.
– Pod moją nieobecność go chowam. Dzieciaki i tak rzadko tu przychodzą. – mruknął i po chwili podśpiewywał razem z wokalistą Arctic Monkeys.
Jedną ręką przeczesał włosy, a drugą wyciągnął w moim kierunku.
– Zatańczysz? – spytał jedynie z grzeczności, bo i tak bez mojego zezwolenia, przyciągnął mnie do siebie.
Zarzuciłam ręce za jego szyję i odwróciłam głowę w bok. Stanie z nim, twarzą w twarz, nie było najlepszym pomysłem. Sam jego dotyk i bliskość doprowadzały mnie do skraju szaleństwa. Powtarzałam w głowie, dobrze znany mi tekst piosenki, a i tak były to najdłuższe trzy minuty tego wieczoru. Aleks chwycił niesforny kosmyk moich blond włosów i delikatnie założył go za moje ucho.
– Ignorowałeś mnie. – rzekłam, czując, że głos zaczyna mi się łamać.
– Dla twojego dobra. – odpowiedział poważnie.
– Bardziej pospolitej wymówki nie masz? – zdenerwowałam się.
– Nie chciałem, żebyś się o tym dowiedziała.
– A to pech! Moja matka jest twoim obrońcą, idioto! – wrzasnęłam.
– Dobra, przyznaję! Spieprzyłem sprawę! – uniósł ręce w obronnym geście.
– I kim jest ta ruda wywłoka?! – bulwersowałam się coraz bardziej. – Ma czelność do mnie przychodzić i opowiadać o tobie, jakby znała cię całe życie! Wszystko wie i zawsze ma racje! Co za pokręcona laska! Skąd ty ją wytrzasnąłeś? Z psychiatryka czy sekty? – gestykulowałam coraz śmielej i parodiowałam jej ekscentryczne zachowanie.
Aleks zamarł w miejscu. Nastała długa cisza, po której kąciki jego ust unosiły się coraz wyżej. Walczył z tym jeszcze przez chwilę, aż w końcu zaniósł się głośnym śmiechem. Moje zdezorientowanie ubawiło go jeszcze bardziej. Przerzuciłam oczami, więc z ociąganiem starał się opanować dalszy chichot.
– To moja siostra. – wykrztusił. – A czego się spodziewałaś?
– Właściwie to nie wiem. – zmieszałam się.
– I zrozum tu kobiety! – jęknął teatralnie. – Czyli twoje życie miłosne może kwitnąć, lecz rozwój mojego jest niedopuszczalny? Ciekawą hipotezę wysuwasz, mała.
– Ohhh, zupełnie nie o to chodzi! – nieudolnie się broniłam.
– Jesteś zazdrosna. – stwierdził z wyraźnym zadowoleniem.
– Co za bzdura. – machnęłam ręką.
– To dobrze, bo ja też się z kimś spotykam.
Krew zawrzała w moich żyłach, a złość przyćmiła logiczne myślenie. Spojrzałam na niego morderczym wzrokiem, żeby zorientować się, jak świetnie się bawi, udowadniając mi swoje racje.
– Nie możesz znieść tego, że mogę umawiać się z inną dziewczyną. – pokiwał chytrze głową.
– No i? – burknęłam.
– No i to znaczy, że nie będziesz miała mi tego za złe.
– Mówże po polsku, człowieku! Czego?
Podszedł niebezpiecznie blisko i położył dłonie na moich policzkach. Otarł czubek swojego nosa o mój i spojrzał głęboko w oczy. Wstrzymałam oddech. Nasze usta dzieliły milimetry. Magnetyzm, który nam zawsze towarzyszył, teraz zachęcająco pchał mnie w ramiona Wilka.
– Chciałabym, ale nie mogę. – szepnęłam przepraszająco i uwolniłam się z uścisku. Ze łzami w oczach, nałożyłam ramoneskę i w biegu zabrałam torbę.
– Nie zamierzam odpuszczać! Jeszcze nie teraz! – usłyszałam krzyk Aleksa.
Przyspieszyłam i z minimalną widocznością pędziłam przed siebie. Kiedy dotarłam do Wiktora, było już jasno. Zziębnięta, zamknęłam po cichu drzwi i oparłam się o nie plecami. Pozwoliłam sobie na chwilę rozżalenia i starałam się, wysnuć jakieś wnioski. Na próżno. Zerwałam z siebie strzępki sukienki i beznamiętnie wrzuciłam je do śmietnika. Z mętlikiem w głowie, skierowałam się do sypialni. Miałam pewność, że Zimnookiemu nic nie jest, gdyż kilkakrotnie do mnie dzwonił. Teraz, leżał na całej szerokości łóżka z nieodłącznym stosem szkicy. Wybrałam numer do Oliwii. Ku mojemu zaskoczeniu, odebrała.
– Jest dopiero 5. Co się stało? – ziewnęła.
– Ten koleś z baru… On chciał mnie zgwałcić. – powiedziałam ledwo dosłyszalnym szeptem.
– Eliza! Wszystko w porządku? Nie powinnyśmy były cię zostawiać! Powiedz, że nic ci nie zrobił! – pisnęła przerażona przyjaciółka.
– Jestem cała. Aleks mi pomógł.
– Widziałaś Wilka? I jak? – zainteresowała się.
– Oliv, ja nie wiem co mam myśleć. Jak to się stało, że zauroczyli mnie oby dwaj?
– Pozwól się sytuacji rozwinąć. To jeszcze nie czas na wybory. – radziła.
– Powinnam dostać nagrodę za najgorszą dziewczynę świata. Związki chyba nie są dla mnie.
– Wolałabyś dyplom czy statuetkę? Coś z Nicolą wymyślimy. – powiedziała.
– Dzięki za pocieszenie! – mruknęłam.
– Wiem! – krzyknęła.
– Co? – spytałam, licząc na słowa otuchy.
– A może medal?
– Spłoń. – warknęłam i się rozłączyłam.
Utkwiłam wzrok w umięśnionym torsie Wiktora. Po raz setny przemierzyłam wzrokiem tatuaże. Myślami wróciłam do Aleksa. Na wspomnienie jego głosu, wszystkie moje mięśnie zadrżały. Niepowtarzalna chrypa, która budziła moje pożądanie. Chyba sama prosiłam się o kłopoty, pragnąc go tak bardzo. Przede mną leżał mężczyzna skłonny zrobić dla mnie wszystko. Chronić, wspierać. A ja wzdychałam do Wilka, który niejednokrotnie mnie zranił, a nawet opuścił. Wilka, który jest poszukiwany przez policję. Nie chciałam tracić ani jednego, ani drugiego – i tutaj tkwił cały problem. Nie wiedziałam, jak mam to rozegrać.
Wyjęłam papierosa. Delektowałam się każdym zaciągnięciem, by po chwili wyciągnąć kolejnego.
– Pół paczki poszło. Pięknie. – mruknęłam i rzuciłam „L&M;” na podłogę. Nie potrafiłam położyć się obok Wiktora. Zbyt fatalnie się czułam. Chodziłam jeszcze przez godzinę bez celu, aż usnęłam na kanapie w salonie.
Kiedy otworzyłam oczy było koło 14. Zimnooki kręcił się w kuchni, nie mając pojęcia za co się zabrać. Panował bałagan i wszędzie walały się jakieś produkty. Ostatecznie zdecydował pochować wszystko na swoje miejsce i z rezygnacją w oczach, otworzył chipsy. Zdusiłam śmiech. Nie miał pojęcia, jak uroczo się zachowywał.
– Dzień dobry. – ziewnęłam.
– Mam kilka pytań. – powiedział rzeczowo.
– Pytaj.
– Dlaczego nie odbierałaś telefonów?
– Nie słyszałam. Wyciszony telefon. Te sprawy. – mruknęłam.
– I dlaczego wróciłaś tak późno? – kontynuował z miną zawiedzionego rodzica.
– Szłam pieszo.
– Niemal nago? – uniósł brwi.
– Chyba cię nie rozumiem.
– Co się stało z twoją sukienką?
– Aaaa, z sukienką! – zaczęłam się plątać. – Byłam tak pijana, że ją rozerwałam.
Przyjrzał mi się badawczym wzrokiem i w końcu przytaknął.
– Tak, to do ciebie podobne.
Zmroziłam go wzrokiem, co za palant. Sięgnęłam po pilota i włączyłam telewizor.
– Jak wyścigi? – zmieniłam temat.
– Wygraliśmy i zdążyliśmy przed przyjazdem patrolu. Wszystko poszło świetnie.
– Tęskniłeś? – puściłam mu oko.
– Nie.
– Coś ty do mnie powiedział? – wstałam, a on udał przerażenie i schował się w sypialni.
– Przecież żartowałem. – sparodiował łkanie.
Ruszyłam w jego stronę i zostałam rzucona na łóżko. Przygniótł mnie całym ciężarem swojego ciała i szepnął do ucha.
– Dalej jesteś taka pewna?
Musnął zarostem moje ramię i zaczął całować po szyi. Rozpiął stanik i przygryzł jedną z moich piersi. Syknęłam i objęłam go nogami w pasie. Przyciągnęłam mocniej do siebie i oblizałam jego dolną wargę.
– Jak mógłbym za tobą nie tęsknić, Eliza? – spytał i obsypał pocałunkami każdy kawałek mojego ciała.
Gdy znajdował się w okolicy pępka, poczułam przyjemne mrowienie. Zwinnie ściągnął resztki mojej bielizny i drażnił mnie językiem po łechtaczce. Jak zawsze, w takich przypadkach szybko traciłam cierpliwość i mimo wzrastającej przyjemności, musiałam ją przerwać dla o wiele większej. Spodnie Wiktora odrzuciłam w przypadkowym kierunku, a rękę wślizgnęłam w bokserki. Masowałam dłonią jego przyrodzenie, czując jak twardnieje. W końcu, przyssałam się do jego czubka, by móc wziąć go głęboko w moje gardło. Kiedy łzy zaczęły napływać do moich oczu, przetarłam dłonią usta i wypięłam się zachęcająco w stronę Zimnookiego. Po chwili był już we mnie i poruszał się coraz szybciej. Jęczałam, zupełnie nie panując nad obrazem Wilka pojawiającym się w mojej głowie. Wbiłam paznokcie w poduszkę leżącą nieopodal, gdy Wiktor znów przyspieszył. Jęk wyszedł z moich ust. Spełnienie nadeszło szybciej niż się spodziewałam.
– A teraz, Arctic Monkeys – „Why’d You Only Call Me When You’re High?” – usłyszałam głos prezentera stacji muzycznej.
Jeszcze kilka godzin temu, tańczyłam do tej piosenki z Aleksem. Zamarłam, co za ironia losu.

Dodał/a: Ondine. w dniu 26-11-2013 – czytano 1416 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek miłość nastolatki seks liceum szkoła szkolna miłość licealna miłość erotyka seks buntownicy. Ondine.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

ONA XDdnia 2013-11-27 17:43:21.

cudowneeeee :> masz do tego talent 😀

laludnia 2013-11-27 18:05:02.

Jak zawsze super 🙂 mam nadzieję, że wybierze Wiktora 😀 szybko nextt 😛

aaadnia 2013-11-27 21:13:04.

Niepryzywoicie zaskakująco szybko się czyta! Nieźle mnie podnieciałaś.

karolladnia 2013-12-06 20:05:47.

Zajebiste :D. Nie mogę doczekać się następnego rozdziału 😀

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Buntownicy z natury, cz.16"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.