Michał nie raczył mnie wyrafinowanymi doznaniami seksualnymi. Pozycja misjonarska, od czasu do czasu, jeździec raz na ruski rok- ot, seks w wielkim mieście, z młodym człowiekiem sukcesu. Kasy nie brakowało jemu, ale bardziej od szeleszczenia papierków podniecał mnie stwardniały, napalony na mnie penis. Jego mały rzadko się napalał. Taki już był i musiałam męczyć się z niezgodnością temperamentów. Gdy oznajmił mi, że wyjeżdża na delegację do U.S.A, zorientowałam się, że będę musiała uśpić swoją i tak niezaspokojoną seksualność.
– Kochana, w piątek przyjedzie mój ojciec na jakieś 2 tygodnie. Nie przestrasz się, bo to mizerny i zgryźliwy człowiek.- powiedział Michałek
– Dam radę, Kochanie. 2 tygodnie to nie wieczność.
Myślałam, że będzie gorzej. Pan Jarek, chociaż 3 razy starszy ode mnie był zadbany i jak na swój wiek trzymał się całkiem nieźle. Uśmiechnięty, miły- nie wiem, dlaczego Michał za nim nie przepadał.
– A może lampkę dobrego winka na poprawę nastroju, Ewelinko? Wiem, że tęsknisz za Michałem, ale taki to już los narzeczonej człowieka sukcesu.
– Jakoś sobie poradzę, Panie Teściu.
– Mów mi Jarek, Maleńka. Nie gryzę, co najwyżej wypiję wszystkie soki.
Przez 10 minut zastanawiałam się, czy na pewno powiedział to, co powiedział.. Dolał mi jeszcze wina i pilnował, żebym wszystko wypiła.
– Widzę, że jesteś napalona i dawno nie miałaś kutasa w sobie..
– Och, jaki Pan niesamowity i szczery…
– Z tego słynę, piękna. Pokaż mi swój biust.
– Nie, mój narzeczony wyjechał, a ja….
Nie zdążyłam tego dokończyć, bo Jarek już był przy mnie i szybkimi ruchami rozpinał mi sweterek, żeby tylko dostać się na biustu..
– on nie wie, co traci, jesteś cudowna, moja Maleńka, mogę Cię tak pieścić w nieskończoność.
Dotykał moich piersi opuszkami palców, omijając sutki. Drżałam, ale mój oprawca tylko drażnił mnie, żebym chciała więcej. Gdy zabrał się za całowanie piersi, myślałam, że odpłynę. Dawno nikt nie zajął się mną w ten sposób. Chłonęłam każdy jego dotyk, każdy pocałunek, chciałam, żeby to trwało wiecznie. Majtki zdjęłam już sama. Nie mogłam się doczekać, kiedy Jarek we mnie wejdzie. On jednak zaczął całować najpierw moje stopy, potem łydki i coraz wyżej, i wyżej, aż jego język zatrzymał się na wysokości mojej muszelki, która wyprodukowała duże ilości nektaru dla cudownego kochanka. Delikatnie rozchylił wargi , żeby dostać się do łechtaczki. Lizał ją, ssał, a ja tylko wiłam się, jęcząc z rozkoszy.. Czekałam na jego pchnięcie, ale poczułam je w drugiej dziurce, choć nigdy wcześniej tego nie robiłam i muszę przyznać, że każdy ruch powodował falę podniecenia, a jego nagrzany wielki fallus wypełniał mnie po brzegi, doprowadzając mnie w końcu do szczytowania. Wchłonęłam w siebie jego nasienie i postanowiłam, że następnym razem to ja przejmę inicjatywę….