Mój szef mafii 6

(Rafał)
Pogotowie na moje żądanie zawiozło Kingę do Najlepszej Prywatnej Kliniki, pracowali w niej sami znani specjaliści. Od razu zabrano ją na salę operacyjną. Już od pięciu godzin chodziłem w kółko po korytarzu i czekałem na wynik operacji. Modliłem się do Boga, błagałem go o pomoc. Myślałem, że zwariuję jeśli ktoś mi nie pomoże. Wyjąłem telefon i wykręciłem numer, po chwili usłyszałem w słuchawce zaspany głos
-Halo? Rafał oszalałeś? Jest środek nocy…
-Przepraszam Sławek, ale potrzebuję Cię – powiedziałem i po prostu się rozpłakałem jak baba.
-Jezu! Co się stało??!
Opowiedziałem mu wszystko
-Zaraz będę – powiedział i się rozłączył
Nie minęło pół godziny jak ich zobaczyłem. Sławek i jego żona Kasia, moi najlepsi przyjaciele. Szybkim krokiem podeszli i przytulili mnie.
-Dzięki, że jesteście. Ja przepraszam, że wyrwałem was ze snu, ale…
-Przestań, wiesz, że możesz na nas liczyć w każdej chwili, w dzień i w nocy – powiedziała Kasia
-Dziękuję
-Wiesz już coś? – zapytał Sławek
-Nie, ciągle ją operują. Już szóstą godzinę, może coś jest nie tak, kurwa!!
-Na pewno nie, uspokój się.
-Jeśli ona umrze, ja umrę razem z nią. Boże traktowałem ją jak wszystkie moje byłe, już dawno zacząłem coś do niej czuć, ale nie chciałem tego, dlatego traktowałem ją jeszcze gorzej. Dzisiaj tzn wczoraj potraktowałem ją jak zwykłą szmatę, a ona wyznała mi miłość. Wiecie co powiedziała?
“Ty nie potrafisz kochać, jesteś bez serca, że też musiałam pokochać akurat Ciebie” Poczułem się jak największy skurwiel na ziemi, a potem jak leżała w tej kałuży krwi…chciałem tam leżeć zamiast niej…Ona musi żyć, ja muszę jej to wszystko wynagrodzić
-Rafał będzie dobrze, Kinga jest silną i twardą dziewczyną, da radę – powiedziała Kasia
-Skąd wiesz? Nie znasz jej
-No wiesz, wytrzymała z Tobą kilka miesięcy, więc musi być cholernie twarda – powiedziała i mrugnęła do mnie, roześmialiśmy się
Za to właśnie ich kochałem, zawsze przy mnie byli i nawet w najgorszej sytuacji potrafili rozbawić.
W końcu po następnych dwóch godzinach z sali operacyjnej wyszedł lekarz, podszedł do mnie
-Panie Rafale operacja się udała.
-Dziękuje, bardzo dziękuje
-Przenosimy ją na OIOM, problem polega na tym, że leki, które jej podaliśmy zaczną działać dopiero za jakieś osiem godz. Jeśli do tego czasu przeżyje, będzie już tylko lepiej. Póki co musimy czekać, proszę być dobrej myśli – powiedział, poklepał mnie po ramieniu i odszedł.
Osiem godzin, to będą chyba najdłuższe godziny w moim całym popieprzonym życiu. Podszedłem do okna przez które ją widziałem. To ja powinienem tam leżeć!!!!
-Słuchajcie, idźcie już. Jest 6.00, zaraz musicie być w pracy – powiedziałem do przyjaciół
-Nie zostawimy Cię Rafał. Sławek jest właścicielem firmy, więc zrobi sobie wolne, a ja pracuję u niego, więc mi też da wolne, prawda kochanie?
-No pewnie, będziemy z Tobą dotąd aż będziemy pewni, że wszystko będzie okej.
-Dziękuje wam.
Chodziłem po korytarzu w tą i z powrotem, nie miałem co ze sobą zrobić, jakoś minęły cztery godziny. Stałem znowu przy oknie i patrzyłem na moją ukochaną, była tak bardzo blada, podłączona do mnóstwa aparatur. Ja ciągle patrzyłem w jedną, tą która pokazuje rytm bicia jej serca. Patrzyłem i patrzyłem, aż nagle usłyszałem alarm, a kreska na monitorze stała się pozioma, prosta i ciągła, przysięgam, że na moment też stanęło mi serce, krzyczałem żeby ją ratowali. Lekarze natychmiast wbiegli na sale, robili masaż serca, ale nic to nie dało, wzięli defibrylator, pierwszy wstrząs, ile serce może nie bić? w duchu liczyłem sekundy, jedna, druga, trzecia… drugi wstrząs… dziesiąta, jedenasta, dwunasta… trzeci wstrząs… dwudziesta piąta, szósta, siódma… czwarty wstrząs… już ponad pół minuty… pięćdziesiąt sekund… piąty wstrząs i w końcu wyczekiwane pip, pip, pip, pip, pip, pip, pip, pip, pip, pip. Boże był to dla mnie najpiękniejszy dźwięk na świecie. Uratowali ją. Przez całe następne cztery godziny modliłem się o jej życie. W końcu minęło te najgorsze osiem godzin, potem następne dwie, podszedł do mnie lekarz
-Mam dobre wiadomości, leki bardzo dobrze działają, Pani Kinga jest już stabilna, jej życiu nic nie zagraża
-A ile jeszcze będzie w śpiączce?
-Trudno powiedzieć, każdy przypadek jest inny, musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać
-Dobrze, dziękuję doktorze, najważniejsze, że będzie żyła. Uratował jej Pan życie, zawszę będę wdzięczny…
-Spokojnie, to moja praca
-Mogę do niej wejść chociaż na chwilkę?
-Przykro mi, ale na OIOM nikogo nie wpuszczamy, panują tam naprawdę sterylne warunki, ale jak Pani Kinga nadal będzie tak reagowała na leki to już za dwa, trzy dni przeniesiemy ją na zwykłą sale i będzie Pan mógł być przy niej cały czas
Odszedł, a ja zostałem na korytarzu z Kasią i ze Sławkiem
-Rafał już późno, Kinga na pewno się nie obudzi pojedź z nami do domu, wykąpiesz się, prześpisz i rano tu przyjedziesz.
-Chcę być przy niej
-Chłopie przecież nawet nie jesteś przy niej, Kasia ma rację, chodź do nas, nic nie jadłeś przez ten czas.
-No dobrze chodźcie.
Pół godziny później byliśmy w ich domu, poszedłem się wykąpać, Sławek dał mi jakieś ciuchy do spania, a Kaśka krzątała się po kuchni. Po kąpieli poczułem się trochę lepiej, jak wyszedłem z łazienki od razu zawołali mnie na kolację.
Po kolacji poszedłem do pokoju gościnnego, byłem pewny, że nie zasnę, ale gdy tylko dotknąłem głową poduszki odpłynąłem w sen…

…Leżałem na łóżku, obok mnie leżała moja najpiękniejsza Kinga, gładziła delikatnie mój tors jednym paluszkiem, bawiła się sutkami, byliśmy nadzy, więc szybko zjechała nim do penisa i tym jednym paluszkiem jeździła po nim, a mi było tak cholernie dobrze. W końcu klęknęła pomiędzy moimi udami, swoją cudowną, wilgotną cipką otarła się o moją męskość, brzuch położyła na moim brzuchu, pochyliła się nad moją twarzą i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy
-Kocham Cię – wyszeptała
-Ja Ciebie też kochanie, nawet nie wiesz jak bardzo
-Wiem skarbie, wtedy myślałeś, że nie słyszę Ciebie, ale ja słyszałam jak mi to mówiłeś – powiedziała, ale ja nie bardzo wiedziałem o co jej chodzi,
Pocałowała mnie, a właściwie otarła się ustami o moje usta, złapała dolną wargę i pieściła ją języczkiem, a po chwili całowała mnie namiętnie, nasze stęsknione języki w końcu się spotkały. Chwilę później oderwała się ode mnie i nachyliła nad moim członkiem, polizała go po całej długości, od jąder po wrażliwą główkę, polizała i possała delikatnie całe moje jądra, jęknąłem z rozkoszy, usłyszała to
-Czy jest Ci ze mną dobrze? – zapytała
-Jesteś najlepsza, z nikim nie było mi tak dobrze
Uśmiechnęła się i wzięła główkę kutasa do ust, lizała ją całą następnie zaczęła wkładać go sobie głęboko, ssała go mocno i lizała, a ja jęczałem,
-ooch Kinga taak…
Było mi cudownie, ale chciałem być w jej gorącej cipce, chciałem w końcu poczuć jak opina ciasno mojego penisa, podniosłem ją, przyciągnąłem do siebie i położyłem na plecach. Teraz ja wylądowałem między jej ślicznymi udami, była bardzo podniecona, jej cipka ociekała soczkami, więc wszedłem w nią bez problemu do samego końca, oboje jęknęliśmy, położyłem się na niej i pocałowaliśmy się namiętnie, zacząłem się w niej poruszać, patrzyliśmy sobie z miłością prosto w oczy, Kinga wypychała biodra do góry, aby mnie bardziej czuć, przyspieszyłem, kochaliśmy się już bardzo szybko i głośno jęczeliśmy z niebywałej rozkoszy, po kilkunastu minutach czułem, że zaraz dojdę. Poczułem, że Kinga właśnie doszła, krzyczała głośno
-Och jak mi dobrze, Rafał umieram z rozkoszy, umieram słyszysz?
-Nie umierasz kochanie
-Umieram, umieram… jestem już w niebie… umarłam… dla Ciebie już umarłam…dla Ciebie już mnie nie ma…
-Nie, nie prawda słyszysz?
Ale ona już nic nie powiedziała, leżała pode mną z zamkniętymi oczami
-Nie prawda, nie umierasz Kinga, nie umierasz, nie umierasz, nie umarłaś!!!! – krzyczałem głośno…

-Rafał, Rafał, obudź się
Otworzyłem oczy przerażony, podniosłem się z łóżka
-Miałeś zły sen, krzyczałeś głośno
-Która jest godzina?
-7.00 rano
-Przespałem całą noc?
-No w końcu byłeś wykończony, chodź na śniadanie
-Dobra tylko wezmę szybki prysznic,
-Okej, Kaśka zabrała Twoje ciuchy do prania, więc tutaj masz coś mojego
-Dzięki Sławek
Po śniadaniu Kasia ze Sławkiem szykowali się do pracy
-Sławek zawiózłbyś mnie do domu? – zapytałem
-Jasne stary
Pojechaliśmy, wszedłem na swoją posesję, bałem się, że zobaczę jej krew na kostce, ale dzięki Bogu, wszystko wymyli. Podbiegli do mnie Bob z Denisem
-I jak szefie, co Z Panią Kingą? – zapytał Bob
-Będzie żyła
-Dzięki Bogu. Szef się nie martwi, dorwiemy tych skurwieli którzy to zrobili
-Na razie jej zdrowie jest najważniejsze, później się tym zajmę
Poszedłem do garażu i podbiegł do mnie mój kierowca
-Dzień dobry, Przygotować samochód?
-Nie, dzisiaj ani Ty, ani limuzyna nie będziecie mi potrzebni, wezmę Bentleya i pojadę sam,

Pół godziny później byłem w szpitalu, poszedłem na OIOM, po drodze zastanawiałem się nad tym co mi się przyśniło. Podszedłem do okna, łóżko było puste, zaścielone, nie było żadnych śladów Kingi, przeraziłem się, natychmiast pobiegłem do lekarza
-Gdzie ona jest??!!
-Spokojnie Panie Rafale, wszystko jest w porządku,
-Przepraszam, ale jak zobaczyłem puste łóżko…
-Rozumiem. Co prawda mówiłem, że przeniesiemy Panią Kingę na zwykłą salę za dwa, trzy dni, ale ona tak dobrze reaguje na leki, że jej życiu naprawdę już nic nie zagraża, więc przenieśliśmy ją dziś rano
-Czyli mogę już do niej wejść, tak?
-Tak, zaprowadzę Pana
Dziesięć minut później byłem przy niej, patrzyłem na jej cudowną twarz i zastanawiałem się jak to możliwe, że nie widać na niej żadnych oznak życia, pocałowałem ją delikatnie w usta, usiadłem na krzesełku obok i jedną dłonią złapałem ją za rękę, a drugą głaskałem jej policzek, cieszyłem się, że w końcu mogę przy niej być i że ona będzie żyła
-Chryste kochana moja, nawet nie wiesz jak mnie przeraziłaś, ale teraz już wszystko będzie dobrze, zobaczysz, że wszystko naprawię, będziesz najważniejsza dla mnie i już nigdy Cię nie skrzywdzę, nikt już Cię nie skrzywdzi – mówiłem do niej choć nie miałem pojęcia czy mnie słyszy
W szafce przy łóżku, w szufladzie była jej torebka, usłyszałem dzwonek telefonu, zanim jednak znalazłem i wyjąłem go z torebki (to prawda, że kobiety mają w torebkach prawdziwy śmietnik, heh) ten kto dzwonił już zrezygnował. Popatrzyłem na wyświetlacz, 20 nieodebranych połączeń od Patrycji. To chyba ta przyjaciółka u której byliśmy na urodzinach, Kinga często się z nią spotykała, że też nie pomyślałem by ją poinformować o wszystkim… Wykręciłem jej numer, odebrała po pierwszym sygnale
-No w końcu Kinga ja Cię zatłukę, gdzie Ty się podziewasz do cholery, umówiłyśmy się i…
-Przepraszam, ale nie rozmawiasz z Kingą – przerwałem jej
-Rafał?
-Tak
-Co się dzieje? Daj mi ją do telefonu
-Patrycja przykro mi, ale… Kinga jest w szpitalu, została postrzelona, przeszła operację i teraz jest w śpiączce, nie wiadomo kiedy się obudzi, ale najważniejsze, że jej życiu już nic nie zagraża
-…
-Patrycja jesteś tam?
-Tak, Boże jestem w szoku, w którym jest szpitalu?
-W Prywatnej Klinice na Obłońskiej
-Zaraz tam będę – powiedziała i rozłączyła się
Faktycznie, niedługo się pojawiła, podeszła do Kingi, pocałowała ja. Widziałem jak po policzkach lecą jej łzy.
-Boże jak to się stało? – zapytała
Opowiedziałem jej wszystko. Pomyślałem, że dobrze, iż przywieźli Kingę tutaj, w zwykłym szpitalu zadzwoniliby po policję natomiast tutaj poprosiłem lekarza o dyskrecję i za malutki prezent oczywiście się zgodził. Nie chciałem w to mieszać policji, sam to załatwię. Postrzału nikt nie słyszał, więc nikt nic nie wie. Dorwę tych skurwieli i pożałują, że się w ogóle urodzili

Od postrzału minęło dziesięć dni, Kinga spała, a ja ciągle przy niej siedziałem. Patrycja przychodziła prawie codziennie. Tego dnia gdy jeszcze jej nie było wyjąłem z kieszeni czarne pudełeczko, a z niego pierścionek z brylantem, założyłem jej na palec, pasował idealnie
-Kochanie, marzę o tym byś była moją żoną, nie wyobrażam sobie innej opcji, chcę aby wszyscy wiedzieli, że jesteś moją narzeczoną, a gdy się obudzisz poproszę Cię o rękę. Bardzo Cię kocham maleńka

Obudziłam się w szpitalu, dopiero po kilku minutach przypomniałam sobie co się stało. Przy moim łóżku siedział Rafał, trzymał głowę na mojej ręce tak jakby spał.
-Rafał – szepnęłam, strasznie zaschło mi w ustach
Podniósł głowę i zobaczyłam na jego twarzy ogromną radość
-Maleńka, obudziłaś się, Boże w końcu, poczekaj dam Ci wody
Wypiłam kilka łyków i oblizałam usta
-Długo spałam? – już mogłam normalnie mówić
-Dziesięć dni, zawołam lekarza – powiedział, pocałował mnie w policzek i wyszedł.
Musiałam przyznać, że mimo iż wyglądał tak jakby nie spał przez te dziesięć dni to i tak był piękny.
Po chwili wrócił z lekarzem
-No Pani Kingo w końcu, jak się Pani czuje?
-W sumie dobrze tylko boli mnie brzuch
-To normalne, jutro już ból całkowicie zniknie, a tymczasem poproszę pielęgniarkę aby dała Pani środek przeciwbólowy
-Dziękuje
Lekarz jeszcze mówił, że wszystko jest w porządku, nie odniosłam żadnych ciężkich obrażeń i szybko wracam do zdrowia i takie tam bzdety, a ja chciałam, żeby wyszedł, bo na palcu zobaczyłam pierścionek i nie wiedziałam o co chodzi… W końcu wyszedł.
-Rafał co to za pierścionek?
-Kinga, kochanie to jest pierścionek zaręczynowy. Nie wiem czy słyszałaś i czy pamiętasz co Ci mówiłem, gdy zostałaś postrzelona…
-Słyszałam – przerwałam mu
-No więc to wszystko co mówiłem jest prawdą, kocham Cię mój skarbie, chcę Ci wynagrodzić to, że tak źle Cię traktowałem, już nigdy Cię nie skrzywdzę, jesteś dla mnie najważniejsza. Kochanie wyjdziesz za mnie?
Boże co on wyprawia? Nie mogę za niego wyjść, kocham go nad życie i wiem, że jest tym jedynym, ale nie możemy się pobrać! Zostałam postrzelona, w jego życiu ciągle dzieją się takie rzeczy, a ja tego nie chciałam, ja najzwyczajniej w świecie się bałam.
-Kochanie?
-Rafał, bardzo Cię kocham, ale nie mogę za Ciebie wyjść i myślę, że najlepiej będzie jak się rozstaniemy.
Boże, popatrzył na mnie jakbym mu odebrała życie
-Rozstaniemy???
-Tak, tak postanowiłam…Proszę pozwól mi odejść…

(Rafał)
Załamałem się gdy to usłyszałem, przypomniałem sobie mój sen “dla Ciebie już umarłam…dla Ciebie już mnie nie ma”…

Dodał/a: kamilla w dniu 9-11-2014 – czytano 2646 razy.
Słowa kluczowe: krótkie opowiadanie smutek tęsknota szczęśliwa miłość kamilla
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (13)

PatIdnia 2014-11-10 12:42:07.

Mam nadzieje że to nie koniec bo oni muszą być razem @-@

mmmmmdnia 2014-11-10 14:37:34.

Świetne 🙂 będą jeszcze dalsze części?

loldnia 2014-11-10 16:16:21.

Jejjj……. genialne ! Proszę wiecej ! 😀

smutekdnia 2014-11-10 16:22:23.

no ej ;c

gosiadnia 2014-11-10 16:56:06.

Jezu. Cudowne. Pisz kolejną część, mam nadzieje, ze 7 nie będzie ostatnią! Strasznie mi się to podoba! Kurcze, fajnie, gdyby się nie rozstali.

Kaśkadnia 2014-11-10 17:13:26.

Wiedziałam, że Kinga pewnie będzie chciała się rozstać z Rafałem ale wiem, że on tak łatwo nie zrezygnuje 🙂 już nie mogę się doczekać kolejnej części xD

truskaweczka dnia 2014-11-10 17:16:53.

o matko nie spodziewałam się tego
szybko dodaj następną część

romantyczka123dnia 2014-11-10 18:07:15.

Fajne , ale jest mi Go tak szkoda;(

Anonimdnia 2014-11-10 21:06:39.

W takim momencie skończyć 😉 dodaj szybko

~Nikidnia 2014-11-11 00:25:39.

Oni muszą być razem chodźby nie wiem co

Anonimdnia 2014-11-11 17:47:49.

Super! Pisz kolejne, jeszcze dziś!

anonimek 😉dnia 2014-11-11 21:53:30.

Super pisz dalej prosze !!! 😉

wykurwxddnia 2014-11-11 22:04:37.

Jeeej boooze!! Lubie czytac kazde twoje opowiadanie… czekam na nastepne!!!!;)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Mój szef mafii 6"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.