Buntownicy z natury, cz. 17

Zbliżała się godzina 17, gdy Wiktor pojawił się ubrany w białą koszulę z czarną muchą. Włosy idealnie zaczesał do tyłu i zgolił zarost. Pozbył się nawet kolczyka z nosa. Przyglądałam się temu z nienaturalnym zdziwieniem. Przez moment pomyślałam, że to jakiś żart, ale Zimnooki kontynuował “ugrzecznianie” swojego wizerunku z poważną miną.
– Może jakieś słowo wyjaśnienia?
– Bankiet. – mruknął.
– Nie wyglądasz na szczególnie uszczęśliwionego. – zauważyłam.
– Bo nie jestem. Na myśl o tych wszystkich snobach, robi mi się niedobrze.
– To nie idź.
– Chciałbym, ale zarobek jest zbyt kuszący. Dla takiej kasy, jestem w stanie wytrzymać kilka godzin za barem. A ty, jakie masz plany na wieczór?
– Nic specjalnego. Zakupy z dziewczynami.
– Czyli wracasz za tydzień? – parsknął.
– Bardzo zabawne. – przerzuciłam oczami. – Wiesz, w tej wersji jesteś jakoś mniej atrakcyjny. – dogryzłam.
– To niemożliwe. Zawsze olśniewam urodą. – puścił oko do swojego odbicia w lustrze.
– Żałosny koleś. – zaśmiałam się.
Kiedy wychodził, obsypał mnie mnóstwem pocałunków, a ja po raz kolejny wyśmiałam jego schludny wygląd. Pokazał mi środkowy palec i urażonym krokiem skierował się do samochodu.
Miały czekać przy wejściu, lecz spodziewałam się, że nie wytrzymały i poszły do jakiegoś fast foodu. Okazało się, że miałam rację. Oliwia siedziała z olbrzymim hamburgerem, a Nicola podążała w jej stronę z przepełnioną tacą. Westchnęłam. Zamówiłam sałatkę i niegazowaną wodę. Nie miałam apetytu, więc zrezygnowałam z niepotrzebnej porcji kalorii.
– Przez ciebie czuję się jak grubas. – warknęła przyjaciółka.
– Trzeba było tyle nie zamawiać. – wzruszyłam ramionami.
Po 15 minutach, siedziałam bezczynnie przy stoliku, a dziewczyny wybierały desery.
– Mówiłaś, że czujesz się jak… – zaczęłam, ale Oliwia przerwała błyskawicznym:
– Nieaktualne!
– Skoro wyjadacie im całe zapasy, to ja w tym czasie pójdę do łazienki.
– Jeżeli masz zamiar wrócić z tą samą osądzającą miną, to możesz tam zostać, chudzielcu.
Wycierałam dłonie w papierowe ręczniki i nieudolnie nuciłam “My Superman” Santigold.
Nagle zorientowałam się, że ktoś, łamliwym głosem opisuje Wilka. Wślizgnęłam się do sąsiedniej kabiny i z zapartym tchem podsłuchiwałam.
– Ja dłużej tak nie mogę! To mnie przerasta! – szepnęła dziewczyna.
– Ale nie o to chodzi! Nic nie rozumiesz! – kontynuowała.
Spoconymi dłońmi wysunęłam z kieszeni telefon i uruchomiłam dyktafon. Przeczucie podpowiadało mi, że lada moment usłyszę coś niezwykle istotnego. Przysunęłam komórkę blisko ściany i czekałam. Minuta, kolejna, trzecia. Nic. Usunęłam nagranie i włączyłam kolejne.
– Wiesz co jest najgorsze? Bezczelnie wrabiać swojego brata! Wilk jest niewinny. Ja zabiłam tamtego chłopaka! Zgwałcił mnie! Zasłużył na śmierć! Gdyby Aleks się o tym dowiedział, pewnie sam by to zrobił. Oni nigdy się nie lubili. – płakała.
– Ja się po prostu boję konsekwencji. Nie potrafię się przyznać. – jęknęła.
Kilkakrotnie upewniłam się, że jej słowa zostały zarejestrowane i stamtąd wybiegłam. Wybrałam numer do mamy i klnęłam pod nosem, gdy nie odbierała.
– No już! Już! Podnieś tą słuchawkę! – darłam się, jakby miała mnie usłyszeć. Ludzie obrzucali mnie ciekawskimi spojrzeniami, a jakaś starsza pani skomentowała moje zachowanie, jako szkodliwy wpływ narkotyków.
– Nie masz własnego życia, starcze? – nie wytrzymałam i po chwili fala krytyki oblała mnie zewsząd.
Przechodnie wrzeszczeli coś o szacunku do emerytów i braku wychowania. Miałam ochotę zakneblować im wszystkim usta. Byłam o krok od uniewinnienia Wilka. Nie potrafiłam utrzymać emocji na wodzy. Wszystko zależało ode mnie. Od początku wiedziałam, że Julia jest nad wyraz dziwna. Teraz domyślałam się, że źródłem jej zachowania był wzmożony stres i poczucie winy. Ściskałam komórkę w dłoni. Moje serce waliło jak oszalałe, a złość wzrastała. Ponowiłam próbę dodzwonienia się do matki. Zmrużyłam oczy i niczym modlitwę powtarzałam: “odbierz, odbierz, odbierz”.
– Eliza, nie mogę teraz rozmawiać. – usłyszałam.
– Mam dowód! To nie Wilk, a Julia. Gwałt. On nie! – wywrzeszczałam.
– Obawiam się, że nic nie zrozumiałam. – westchnęła. – Masz dwie minuty. O co chodzi, skarbie?
– Aleks jest niewinny. Zapisałam jak jego siostra się przyznawała do zabójstwa. To mu pomoże, prawda? – powiedziałam spokojniej.
– Wyślij mi to nagranie. Skopiuj na swój komputer i mój. W swoim telefonie też je zostaw. Im więcej tego będziemy mieć, tym lepiej. Nigdy nie wiadomo co może się stać.
– Dobrze. Okej. Nie ma sprawy. Tak zrobię. – kiwałam głową.
– I uspokój się! Wszystko się ułoży. Przestań panikować. Czekam na wiadomość, a teraz muszę kończyć. – rozłączyła się.
Trzęsącymi palcami nadałam mmsa na jej numer i starałam się wyrównać oddech. Kiedy dosiadłam się do dziewczyn, kończyły właśnie jeść lody. Odstawiły puchary na bok i oblizały usta.
– Teraz możemy iść na zakupy! – przyklasnęła Oliwia.
– No nareszcie. – mruknęłam.
Na samym początku weszłyśmy do sklepu z bielizną. Zazwyczaj takie butiki są niewielkie, lecz ten był nowo otwarty i miał zaskakująco dużą powierzchnię. Lśniące białe podłogi, na każdej ścianie lustro i pudroworóżowe przebieralnie rozsiane po całej strefie. Piękne żyrandole w stylu retro dodawały uroku i całość komponowała się niepowtarzalnie kobieco. W skórzanej kurce i podartych dżinsach nie pasowałam do tego otoczenia i przez moment poczułam się zażenowana. Z kolei Oliwia, biegała na tych swoich koturnach od wieszaka do wieszaka i bez skrępowania wybierała coraz to seksowniejszą bieliznę. Rzuciłam spojrzenie Nicoli, która wrosła w ziemię tuż obok mnie. Wyglądała jak mała dziewczynka, która zagubiła się rodzicom. Niska, w niechlujnym koku i zbyt dużej, męskiej bluzie.
– No co tak stoicie? – spytała Oliv. – Widzę coś w twoim stylu, Eliza. – pomachała czarnym biustonoszem z drobnymi ćwiekami.
– Rzeczywiście, niezły. – przyznałam.
– W takim razie zapraszam tutaj. – usłyszałam ekspedientkę. Żwawym krokiem poprowadziła mnie w inny sektor i wskazała stosy bielizny w bardziej rockowym wydaniu. Bezwiednie otworzyłam usta. Moje oczy nie potrafiły nacieszyć się tym widokiem.
– Zaraz wracam i służę pomocą. Razem na pewno znajdziemy coś idealnego.
W kilka sekund zamieniłam się w Oliwię i nie potrafiłam niczego wybrać. Brałam więc wszystko, co mi się spodobało. Czaszki, koronki, zamki, łańcuchy.
– Może rzeczywiście wrócę dopiero za tydzień. – pomyślałam.
Zasłoniłam kotarę i zniknęłam w przymierzalni. Sprzedawczyni nalegała, bym nie bała prosić się o pomoc. Już po chwili, wysłałam ją po większy rozmiar stanika i sprawdzałam kolejny. Niemal natychmiast podsunęła mi go z powrotem. Przyjrzałam się uważniej.
– Ale to nie ten. – zauważyłam.
– Pomyślałem, że będziesz wyglądać zjawiskowo. – rozpoznałam męską chrypę.
– Śledzisz mnie? – spytałam.
– Bardziej moją siostrę, choć nie narzekam na twój widok. – mruknął i wszedł do środka.
– Jesteś niemożliwy. – uśmiechnęłam się.
– Przymierz ten, który przyniosłem.
Rozpiął mój biustonosz i odłożył go na wieszak. Wpatrywał się w lustro, oglądając każdy centymetr moich piersi.
– Chociaż, możesz tak zostać. – mruknął do mojego ucha.
Położył ręce na mojej talii i gładził brzuch, przesuwając dłonie coraz wyżej. Delikatnie ugryzł mnie w szyję, a ja głośno wciągnęłam powietrze. Zbliżał się w kierunku mojego biustu, więc chwyciłam bieliznę, którą wybrał i ją przyodziałam.
– Serio? Pajęczyna z cekinowymi muchami? Nie masz gustu. – parsknęłam.
– Z daleka wyglądał lepiej. – powiedział rozbawiony.
– Wszystko w porządku? – usłyszałam ekspedientkę.
– Tak, tak. – wydukałam, zaczerwieniona na twarzy.
– Niestety, tamten był ostatni. Nie ma większych.
– Oh, nic nie szkodzi. – starałam się skupić na rozmowie, gdy Aleks dobierał się do moich majtek z rozbawioną miną.
– Zawsze mogę zamówić ze sklepu internetowego, jeśli pani zależy. – ciągnęła dalej.
Dwa palce Wilka były już w środku i drażniły mnie nieprzyzwoicie przyjemnie.
– Myślę, że znajdę coś innego. – odpowiedziałam i szybko przygryzłam wargę, by nie jęknąć.
– W takim razie, usiądę tuż obok, by służyć wsparciem. – rzekła wesoło.
Aleks przyspieszył tempo i kciukiem masował łechtaczkę. Wygięłam głowę do tyłu. Cholera jasna! Lewą ręką wymacałam dwa staniki, które i tak chciałam odłożyć i dosłownie rzuciłam w sprzedawczynię.
– Te można odwiesić. – szepnęłam.
Usłyszałam jak podnosi się z miejsca i jej kroki cichną. Zrobiło mi się błogo, a przed oczami pojawiły się mroczki. Sapnęłam.
– Ty kretynie! – popchnęłam go na ścianę.
– Nie udawaj, że się gniewasz. – puścił mi oko. – Było miło. Pozdrów Wiktora.
Wyszedł, a ja zagotowałam się ze złości, po czym i tak uśmiechnęłam pod nosem. Ubrałam się i podeszłam do kasy.
– I co wybrałaś? – spytała Nicola.
Wskazałam na cztery zestawy, które Oliwia dokładnie obejrzała.
– Te trzy jeszcze rozumiem. Świetne są! Ale muchy? Gdzie twój dobry smak, dziewczyno? – skrzywiła się.
Wybuchłam niepohamowanym śmiechem. Sięgnęłam po portfel, wciąż uginając się od chichotu.
– Dziwadło. Będziemy w sklepie obok. – powiedziała Nicola.
– Chwilowo się nie znamy. – podkreśliła Oliv.
Kiedy wychodziły, wciąż wpatrywałam się w tą beznadziejną, tandetną pajęczynę i szczerzyłam do kasjerki, która karykaturalnie starała się to odwzajemnić.

ondinesworld.tumblr.com

Dodał/a: Ondine. w dniu 8-12-2013 – czytano 2276 razy.
Słowa kluczowe: miłość nastolatki liceum pożądanie erotyka seks buntownicy Ondine.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

Damonadnia 2013-12-12 16:03:30.

Omomo rewelacyjne ! *-*

T.Tdnia 2013-12-14 09:25:55.

Świętny! Myślałaś może nad wydaniem książki? Naprawdę genialny. Mam ogromną prośbę, dodawaj trochę częściej :((

Katnisssdnia 2013-12-16 13:21:17.

Boże, dodawaj szybciej!
OPOWIADANIE KOCHAAAAM

Ondine.dnia 2013-12-17 12:08:54.

@T.T, tak, myślałam. 🙂

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Buntownicy z natury, cz. 17"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.