Duchy przeszłości. cz 9

Miałam ochotę uderzyć Eryka w tę jego zadowoloną buźkę. Wciąż nie mogłam uwierzyć, że okazał się tym złym. I, że to nie przypadek, że pojawił się w moim życiu.
– Boisz się? – usłyszałam. To pytanie sprawiło, że miałam ochotę się roześmiać. Spojrzałam na Eryka z furią w oczach.
– Ty bydlaku. – wycedziłam przez zaciśnięte zęby. Posłał mi słaby uśmiech.
– Właśnie zaliczamy naszą pierwszą kłótnie, kochanie. – rzucił i musnął palcem mój policzek. – Swoją drogą nie mogę zrozumieć co ty widziałaś w tym kolesiu. Przecież to burak. – dodał.
Nie skomentowałam tego. Zamiast tego zaczęłam gorączkowo myśleć jak stąd uciec i gdzie jest Spencer. Dlaczego Eryk twierdził, że zaraz Spence będzie martwy? Przecież nie było go tutaj, miał trzymać się z boku i dopiero potem wyprowadzić ich w pole. Nie miałam pojęcia co się dzieję i dlaczego Eryk jest taki pewny siebie. Musiał wiedzieć więcej niż myślałam. Postanowiłam pociągnąć go za język żeby wiedzieć na czym stoję i jak ratować sytuację.
– Jak możesz być jednym z nich i jednocześnie publicznie grać w tenisa? Nie powinieneś się ukrywać? – zaczęłam. Tak naprawdę niewiele mnie to obchodziło, ale postawiłam zacząć delikatnie żeby nie zorientował się, że zbytnio się wszystkim interesuje.
– Och to nic trudnego. Taka przykrywka jest w zasadzie najlepsza. Kto by mnie o coś podejrzewał? Z resztą lubię tenis. Tenisistą jestem na co dzień, a agentem kiedy muszę. Jedno i drugie traktuję jak hobby, ale to właśnie tenis tłumaczy duże dochody, więc nikt się mną zbytnio nie interesuje. – powiedział z wyraźnym podekscytowaniem. Zrobiło mi się niedobrze. Bycie agentem w ich branży równało się z byciem zabójcą. A jak można porównać morderstwo z hobby?
– Dlaczego cię do mnie przysłali? – zapytałam marszcząc brwi.
– Namierzyli Spencera po długim czasie poszukiwań mimo, że zmienił nazwisko na Adam Różański. Swoją drogą to dziwne, że przedstawił ci się swoim imieniem. Naprawdę dziwne. Ustalenie z kim się spotyka nie było trudne. A kiedy zobaczyłem twoje zdjęcie, sam się zgłosiłem na ochotnika, żeby cię prześwietlić i szpiegować. Szczerze mówiąc trochę mnie rozzłościło, że już się nie spotykaliście, ale przynajmniej mogłem się ujawnić, zdobyć twoje zaufanie i zawsze być w pobliżu gdyby Spencer pojawił się znowu. I zrobił to, a jakże. Nie mógł wytrzymać bez ciebie… – Eryk zawiesił głos. – Właściwie nie rozumiem tej całej miłości. Jak można tyle dla niej ryzykować? Jak bardzo seksowna byś nie była, w życiu nie ryzykowałbym dla ciebie głowy. – stwierdził po namyśle. W zasadzie nie interesowało mnie to co Eryk sobie myślał, ale zabolały mnie jego słowa. Nie te dotyczące mojego sex appeal’u, ale te na temat Spencera i mnie. Fakt, że ryzykował dla mnie życie i właśnie było ono zagrożone, sprawiał, że czułam się okropnie.
– Nic dziwnego, że tego nie rozumiesz. – odezwałam się. – Jesteś na to za głupi. – powiedziałam.
Eryk przestał się uśmiechać i spojrzał na mnie zwężając oczy w szparki.
– Uważaj. Zaraz przestanę być miły. – wymamrotał ledwo poruszając ustami.
– Domyślam się. Ale kiedy to nastąpi, Spencer wróci i skręci ci kark. – odparłam.
– Ha! – Eryk parsknął śmiechem i udawał, że wyciera łzę z kącika ust. – Nie rozśmieszaj mnie. Czy ja ci przypadkiem nie mówiłem, że za chwilę twojego Spencerka nie będzie już wśród żywych? – zapytał.
– To kłamstwo. Nie znasz go tak dobrze jak ja. Nic mu nie zrobicie. – powiedziałam.
– Czyżby? Wyobraź sobie, że moi dwaj koledzy już dobrali mu się do tyłka. Kręcił się tu w pobliżu i kiedy ich zobaczył, chciał zwiać, ale ruszyli za nim w pościg. Uważasz, że nie dadzą mu rady? Są lepiej wyszkoleni niż ja i Spencer razem wzięci. A ja na wszelki wypadek zostałem tutaj żeby cię przypilnować. Szczerze mówiąc trochę mi cię szkoda. Jesteś ładna. Nie lubię kiedy ładne dziewczyny giną. – powiedział Eryk i westchnął przeciągle.
Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami. Chciał mnie zabić? Mimo, że wiedziałam kim jest wciąż miałam nadzieję, że jakoś uda mi się stąd uciec. Z tego co powiedział Eryk plan mój i Spencera wypalił. Sprowokował ich i teraz miał upozorować swoją śmierć. Nie przewidzieliśmy tylko jednego. Że ci dwaj nie działają sami. I że to facet z którym się spotykałam jest ich pomocnikiem.
– Więc mnie zabijesz? – zapytałam głosem drżącym z emocji. Eryk uśmiechnął się lekko.
– Mam nadzieję, że nie będę musiał. Nie zrobisz przecież niczego głupiego, prawda? – zapytał.
– Jeśli nie ty to zabije mnie ktoś inny. Nie jestem głupia. Za dużo wiem żebyście zostawili mnie w spokoju. – powiedziałam głośno przełykając ślinę. Mężczyzna siedzący naprzeciwko mnie ponownie westchnął przeciągle.
– Na twoim miejscu bym się tym nie chwalił. – powiedział i sięgnął po pomarańczę leżącą obok niego. Korzystając z chwili w której spuścił ze mnie wzrok, przeskoczyłam obok niego i pobiegłam do łazienki. Eryk poleciał za mną, ale pośliznął się na dywaniku i upadł, a ja zdążyłam się zamknąć od środka. Wiedziałam, że gdybym wybiegła na dwór na otwartej przestrzeni nie miałabym szans. Nie dość, że Eryk był sportowcem to jeszcze zabójcą. Jego kondycja była pewnie sto razy lepsza niż moja. Całe szczęście miałam przy sobie komórkę. Eryk już dorwał się do drzwi i szarpał za klamkę rzucając przekleństwami. Drżącymi rękoma wystukałam na klawiaturze numer Spencera i zadzwoniłam, ale nie odbierał. Eryk zaczął kopać w drzwi. Napisałam szybko sms’a „Eryk. Zdrajca” i wysłałam go do Spencera. Następnie wykręciłam numer na policje. I wtedy nagle uderzyło mnie coś dziwnego. Cisza. Nienaturalna cisza. Kopanie ustało. Mimo to postanowiłam jak najszybciej zadzwonić na policję i poprosić o wsparcie. Wtedy usłyszałam dziwny dźwięk i zobaczyłam w drzwiach od łazienki dwie dziury. Telefon omal nie wypadł mi z ręki. Eryk kopniakiem otworzył drzwi i spojrzał na mnie z furią. Podleciał do mnie i z całej siły uderzył mnie w twarz. Przewróciłam się i omal nie uderzyłam głową o kafelki. Na szczęście w ostatniej chwili zamortyzowałam upadek dłońmi, przez co teraz bolały mnie nadgarstki.
– Głupia suka. – mruknął Eryk. – I na co ci to było, co?! – zapytał podnosząc głos. Uniosłam głowę i zobaczyłam, że w dłoni trzyma pistolet z tłumikiem. Przeszedł mnie dreszcz. Kierowana odruchem wstałam i równocześnie szybkim ruchem wetknęłam telefon pod szafkę od umywalki. Nawet jeśli Eryk już zdążył go zauważyć to może zapomni o nim. Podniosłam się i przyłożyłam dłoń to rozciętej wargi. Szczypało. Mężczyzna pokręcił głową z dezaprobatą.
– To by się nie stało gdybyś była grzeczna. Teraz będziesz, prawda? – zapytał już spokojniejszym tonem. Pokiwałam głową na znak zgody i nie patrząc na niego, wyszłam z łazienki, a on za mną.
– Czego tam szukałaś? – zapytał kiedy szliśmy do salonu.
– Niczego. Chciałam się po prostu schować. – odparłam.
– To dlaczego nie wybiegłaś na zewnątrz? – zainteresował się. Spojrzałam na niego z politowaniem.
– A jakie miałabym tam szanse na ucieczkę? – zapytałam.
– Racja. Ale mogłabyś zawołać kogoś. – podsunął. Widać było, że cała ta sytuacja go bawi.
– Po co? Żebyś mógł tego kogoś zabić? Nie, dzięki. Nie chcę mieć nikogo na sumieniu. – burknęłam. Eryk pchnął mnie lekko na kanapę, a sam usiadł naprzeciwko mnie. Wciąż miał w ręce broń. Wiedziałam, że jeśli teraz będę chciała uciec, nie zawaha się i mnie zastrzeli. Musiałam wymyśleć coś innego. Jednak nic nie przychodziło mi do głowy. Jedynym rozwiązaniem był powrót do łazienki pod pozorem załatwienia się, ale przecież drzwi były teraz… zepsute i Eryk mógłby tam wejść w każdej chwili i nakryć mnie z telefonem.
– Wiesz, zastanawiam się jak to z wami jest. Niby nie podoba ci się, że zabijamy, uważasz to za okrutne, a mimo to kochasz tego palanta, Spencera. Dlaczego? Przecież on jest taki sam jak my. – powiedział pocierając lufą skroń.
– Nie porównuj się do niego. Nie dorastasz mu do pięt. – mruknęłam. Eryk uśmiechnął się.
– Prawda w oczy kole? – zapytał.
Zignorowałam go i przeniosłam wzrok na krajobraz za oknem. Gdzie jesteś Spencer? – pomyślałam.
– Chciałbym żebyś mi to wyjaśniła. – odezwał się ponownie. Spojrzałam na niego jak na robaka.
– Spencer się wycofał. Jest dobrym człowiekiem i nie chełpi się tym co robił. Nie traktuje tego jak hobby. – powiedziałam sucho. Eryk przewrócił oczami. Niespodziewanie rozdzwoniła się jego komórka. Ze zmarszczonymi brwiami odebrał, na sekundę zerkając w moją stronę.
– Tak? Och. I am sorry. Yes, but…No. Ok i understand. – mówił, a ja tylko się przysłuchiwałam. Żałowałam, że nie słyszę jego drugiego rozmówcy. Eryk nie był zbyt zadowolony po skończonej rozmowie. Spojrzał na mnie i nieoczekiwanie podszedł do mnie. Chwycił mnie za ramiona i potrząsnął mną mocno.
– Gdzie on pojechał?! Gdzie? Gadaj! – krzyczał.
– Nie wiem! – odparłam takim samym tonem. Eryk popchnął mnie z powrotem na kanapę i przeczesał dłonią włosy.
– Coś jest nie tak… – powiedział bardziej do siebie niż do mnie. Widać ten telefon wybił go z rytmu. Zastanawiałam cię co takiego powiedział mu anglojęzyczny rozmówca, że ten był taki przejęty. Z pewnością dotyczyło to Spencera. Eryk tymczasem wykręcił jakiś numer i zadzwonił, a kiedy nikt nie odebrał zaklął i spróbował ponownie. Z tym samym skutkiem.
– Niedobrze. Niedobrze… – mówił coraz bardziej się denerwując. Podszedł powoli do okna i rozejrzał się. Potem spojrzał na mnie i zmarszczył brwi.
– Ty. – rzucił i zrobił parę kroków w moją stronę. – Daj mi swój telefon. – nakazał.
Patrzyłam na niego bez wyrazu zupełnie jakbym nie słyszała jego prośby.
– Dawaj! – ryknął.
– Nie mam telefonu. – odparłam powoli tak by dotarło do niego to co mówię.
– Nie kłam! Dawaj go i to szybko! – krzyknął i pociągnął mnie za ramię tak żebym wstała. Przeszukał mnie, a kiedy zorientował się, że nie mam przy sobie komórki, zaklął i przyłożył mi broń do skroni.
– Dawaj ten telefon mała zdziro. – nakazał złowrogim szeptem. Zamiast powiedzieć mu gdzie znajdzie moją komórkę, zrobiłam pierwszą rzecz jaka przyszła mi do głowy. Kopnęłam go w krocze, a potem odepchnęłam go od siebie kiedy skulił się wpół. Podleciałam do frontowych drzwi, ale niestety Eryk mnie dogonił. Złapał mnie w pasie i porządnym pchnięciem powalił mnie na podłogę. Wycelował we mnie broń, a drugą ręką wytarł pot z czoła.
– Telefon, albo cię zabiję. Wybieraj. – powiedział. W tym momencie drzwi frontowe otworzyły się z impetem i do domu wpadł Spencer. Zaskoczony Eryk przewrócił się, ponieważ drzwi uderzyły go w plecy i nie zdołał utrzymać równowagi. Spencer natychmiast wymierzył w niego własną broń, a stopą przygniótł mu dłoń tak, by wypuścił z niej swój pistolet. Spojrzałam na mojego ukochanego i głęboko wciągnęłam powietrze. Z jego brwi strumieniem lała się krew zalewając jedną stronę twarzy. Ponadto był brudny i spocony. Widać było, że wiele przeszedł zanim tu dotarł.
– Twoi koledzy nie żyją. Może mieliby większe szanse gdybyś im pomógł, ale ty, tchórzu wolałeś zostać tutaj. – powiedział Spencer jeszcze bardziej przyciskając do ziemi jego rękę. Eryk krzyknął i w końcu wypuścił broń. Spence spojrzał na mnie uważnie.
– Weź to. – powiedział, a kiedy nie zareagowałam powtórzył. – Laura, proszę. – dodał. Wyrwana z transu na kolanach podeszłam do Eryka, wzięłam jego pistolet i wstałam. Spencer objął mnie w pasie.
– Wszystko w porządku? – zapytał przyglądając się mojej twarzy. Kiedy zauważył rozcięcie na dolnej wardze, zacisnął szczęki. Mimo, że skinęłam głową dając mu do zrozumienia, że nic mi nie jest, zupełnie to zignorował.
– Uderzył cię? – zapytał cicho.
– Spencer, proszę. – bałam się mówić mu co tu zaszło po tym jak usłyszałam, że tamci dwaj nie żyją.
– Odsuń się kochanie. – poprosił Spencer i chwycił Eryka za ramię, tak, aby ten wstał. Mierząc do niego, zaprowadził go na kanapę w salonie.
– Pogadajmy Eryk. – zaczął i nachylił się nad nim. – Pomijając fakt, że uderzyłeś moją kobietę, zrobiłeś coś co mogłoby mi się nie spodobać? – zapytał Spencer.
– Pieprz się. – odparł tamten.
– Gdybym chciał cię zabić, już byś nie żył i obaj o tym wiemy. Ale jest jedna rzecz, która nie pozwala mi tego zrobić. Powiedz mi po prostu to co chcę usłyszeć, a rozstaniemy się w przyjacielskich stosunkach. – powiedział Spencer. Eryk spojrzał na niego krzywo.
– I tak mnie zabijesz. Jak tamtych. – powiedział dłonią machając w stronę okien.
– Nie. Nie chcę żeby Laura pomyślała, że nie dotrzymuję słowa. – rzucił Spencer. – Powiedz mi po prostu kogo przysłali. Kto teraz przyjedzie? Wiem, że już ktoś tu jedzie. Chcę wiedzieć kto. – Na te słowa Eryk uśmiechnął się leniwie.
– Sam Pan Bóg ci teraz nie pomoże. – powiedział. – A twoja dziunia zginie razem z tobą, zanim zdążysz się pożegnać. – powiedział Eryk. Mina Spencera zrzedła. Już nie był taki pewny siebie. Spojrzał na mnie z autentycznym strachem w oczach.
– Dimitry? – zapytał przenosząc wzrok z powrotem na Eryka. Ten uśmiechnął się jeszcze szerzej.
– Wreszcie do ciebie dotarło w jakim jesteś bagnie? – zapytał tenisista. Spencer całkowicie go zignorował i ponownie skupił się na mnie.
– Musisz stąd iść Laura. Natychmiast. – powiedział.
– Co? Nie zostawię cię. – zaprotestowałam.
– Laura! Na litość boską choć raz się ze mną nie spieraj. Odejdź. – poprosił cicho. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy aż nagle rozdzwoniła się komórka Eryka. Ten spojrzał na wyświetlacz z uśmiechem, a potem przeniósł wzrok na mnie i Spencera.
– Już za późno.

Dodał/a: Danielle. w dniu 29-08-2013 – czytano 1578 razy.
Słowa kluczowe: opowiadania nastolatek pożądanie niebezpieczeństwo Danielle.
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (15)

Izka`dnia 2013-08-30 13:26:03.

Super opowiadanie! Tylko dodawaj częściej kolejne rozdziały ! 😀

Karolinadnia 2013-08-30 14:10:50.

to jest zaje**ste, pisz jak najszybciej nowy rozdział 😀

Ankadnia 2013-08-30 15:29:52.

Super 😀

Trzpiotkadnia 2013-08-30 15:30:09.

uwielbiam twoje opowiadania!!

liluednia 2013-08-30 15:30:25.

kiedy dalsza część??

Asia piszednia 2013-08-30 17:02:13.

Uwielbiam

Dominikadnia 2013-08-30 21:43:25.

Boskie, czekam na dalszą część ;*

katnissdnia 2013-08-31 08:11:32.

super 🙂

Olencjaadnia 2013-08-31 21:14:18.

Genialne 😉

Smykudnia 2013-08-31 23:28:42.

Tak interesującego opowiadania jeszcze nie czytałam! Oby tak dalej! ,)

J.dnia 2013-09-01 14:08:48.

Genialne

wiki;**dnia 2013-09-01 19:15:33.

Świetne ! Pisz kolejną ;**

AliceRawrdnia 2013-09-03 19:49:34.

Pisz!!!!!!!!!!!!!!

asiuniadnia 2013-09-04 17:58:22.

pisz szybko danielle!!! Twoje opowiadania są super

Danielle.dnia 2013-09-05 10:43:25.

Zaszła pewna pomyłka. Dodałam kolejną część, niestety nieopatrznie numerując ją częścią 9 mimo, że to 10. Bardzo was przepraszam za zamieszanie…

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Duchy przeszłości. cz 9"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.