Szkoła uwodzenia. cz 3

Sonia wbiegła do klasy zdyszana. Spóźniona. Znowu. Nie mogła uwierzyć we własne szczęście kiedy zobaczyła, że Pani Krzyżanowskiej jeszcze nie ma w klasie. Zajęła swoje miejsce przy oknie i szybko rozpakowała rzeczy. Udawała, że nie widzi nienawistnych spojrzeń posyłanych jej z drugiego końca sali. Iwona wciąż się do niej nie odzywała, a ona na razie nie wiedziała czy w ogóle chce zmienić obecny stan rzeczy. Owszem, było jej wstyd i czuła, że zachowała się nie w porządku, ale nie miała odwagi by przepraszać. Nigdy nie były blisko, więc nawet nie wiedziała jakich słów użyć. Na razie zostawiła wszystko tak jak jest. W końcu minęło dopiero kilka dni. Poza tym poniedziałek nie należał do jej ulubionych dni tygodnia. Fakt, że musiała znowu iść na zajęcia sprawiał, że nie miała ochoty wstawać z łóżka. Dlatego się spóźniła. Na szczęście nauczycielka polskiego dziś też potrzebowała nieco więcej czasu. Kiedy weszła do klasy, omiotła wzrokiem uczniów i z zadowoleniem uśmiechnęła się widząc, że wszyscy dotarli na zajęcia. Nie sposób było tego nie zauważyć. Grupa liczyła tylko dwanaście osób. To kolejna rzecz, która się Sonii nie podobała. Prawdopodobieństwo, że zostanie o coś zapytana w tak niewielkiej grupie, wynosiło więcej niżby sobie tego życzyła. Mimo to polski był jednym z lepszych przedmiotów, więc bez ziewania przebrnęła przez całe czterdzieści pięć minut. Podczas dziesięciominutowej przerwy musiała przejść do klasy na końcu korytarza. Wykorzystując wręcz nadmiar czasu, kupiła sobie kawę w automacie. Dziś po raz enty opuściła śniadanie. Nie potrafiła spożywać posiłków o siódmej trzydzieści. Nie mówiąc już o tym, że brakowało jej czasu by ogarnąć się do tego czasu, bo zawsze ignorowała dzwoniący budzik. Miała nadzieję, że na stole w jadalni wciąż poukładane będą drożdżówki, a w termosach znajdzie się jeszcze trochę kawy. Taki poczęstunek był przewidywany dla osób takich jak ona. Śpiochów, albo głodomorów.
– Cześć. – usłyszała. Podniosła wzrok i zobaczyła nad sobą Damiana. Patrzył na nią z przyjaznym wyrazem twarzy, a ona próbowała zdusić lekkie ukłucie rozczarowania. To nie na niego chciała się dziś natknąć.
– Hej. Co słychać? – odpowiedziała siląc się na beztroski ton. Damian wzruszył ramionami.
– Zaraz mam historię. Nigdy nie zrozumiem dlaczego każą nam uczyć się tego co było kiedyś. To tak jakbyśmy się uwsteczniali. – powiedział. Sonia uśmiechnęła się. Takie rozumowanie było dosyć ciekawe.
– Być może podczas apokalipsy przyda nam się wiedza na temat koczowniczego trybu życia. – stwierdziła dziewczyna. Damian prychnął.
– Chcesz powiedzieć, że od razu zamienimy się w małpy? I co, będziemy sobie wyjadać resztki jedzenia z włosów? – zapytał. Dziewczyna uniosła ręce w poddańczym geście.
– To ty mówiłeś o uwstecznianiu. Trochę mnie poniosło. – przyznała.
Damian zaśmiał się.
– Trochę. Rzeczywiście. – rzucił i już miał coś dodać kiedy niespodziewanie stanął koło nich Emil. Pojawił się znikąd, zupełnie jakby wyrósł z podziemi. Sonia zmierzyła go uważnym spojrzeniem. Zastanawiała się co jej powie skoro nie rozmawiali od dwóch dni.
– Cześć. – przywitał się i nachylił by pocałować ją w policzek. Dziewczyna była nieco zaskoczona, ale przywitała się z nim normalnie. Emil rzucił Damianowi szybkie spojrzenie.
– Co tam? – zapytał tylko i zaraz odwrócił wzrok nie czekając na odpowiedź. Prawdopodobnie i tak by jej nie uzyskał. Sonia chciała się wycofać. Nie zamierzała utrzymywać tej dwójki przy sobie, bo to mogło grozić kolejną sprzeczką między nimi.
– Sonia, możemy pogadać? – zapytał Emil. Dziewczyna przeniosła swoje złote oczy na Damiana. Ten uśmiechnął się do niej leniwie i ledwo zauważalnie skinął głową, dając jej znak, że zupełnie mu to nie przeszkadza.
– Do zobaczenia. – powiedziała do niego i pozwoliła zaciągnąć się Emilowi w najdalszy kąt.
Kiedy chłopak miał pewność, że nikt, a zwłaszcza Damian ich nie usłyszy, zapytał czy wszystko u niej w porządku.
– Dziwne, że cię to nagle interesuje. – wyrzuciła z siebie. W jej głosie słychać było nutkę pretensji. Emil odetchnął głęboko.
– Zachowałem się jak głupek. Powinienem przyjść i na spokojnie z tobą pogadać, ale najpierw chciałem rozmówić się z Iwoną… – usprawiedliwiał się.
– I co? To trwało aż tyle czasu? – zapytała nie szczędząc mu przy tym kpiny.
– Chciałem żeby wszystko trochę ostygło. – wyjaśnił.
Sonia spojrzała na niego beznamiętnie.
– Dopadły cię wyrzuty sumienia? Nie mogłeś nawet powiedzieć mi, że powinniśmy przez jakiś czas się unikać? Wiesz jak się poczułam? Jakbyś po prostu chciał się zabawić. Jedna noc, zwykła przygoda… – zamilkła, wiedząc, że za bardzo się otworzyła.
Poprawiła torbę na ramieniu i odchrząknęła.
– Muszę już iść na zajęcia. – wymamrotała i wyminęła go.
– Sonia… – Emil chwycił ją za ramię by się zatrzymała. Spojrzała na niego obojętnie. – Nie bądź zła, proszę cię.
Dziewczyna zawahała się. Widząc jego twarz, czując jego zapach i dotyk na skórze, miała ochotę rzucić mu się w ramiona i pocałować go namiętnie. Teraz. Przy wszystkich. Jednak nie mogła zapomnieć, że przez te dwa dni zupełnie ją ignorował. Jakby do niczego między nimi nie doszło, a przecież ze sobą spali. Na litość Boską, to nie było byle co! Nie sypiała z każdym kto akurat się nawinął. Przez to, że tak ją potraktował poczuła się jakby uważał ją za panienkę na jeden raz. Odsunęła się, a jego ręka opadła bezwiednie.
– Spieszę się. – mruknęła tylko. Skierowała się do właściwej klasy i weszła do niej mimo, iż przerwa się jeszcze nie skończyła. Nawet nie zauważyła kpiącego spojrzenia Iwony, którą bardzo zadowoliła obserwowana scena. Jej duma naprawdę ucierpiała w ostatnim czasie, więc mała kłótnia kochanków dobrze robiła na jej zranioną duszę. Jednak kiedy zobaczyła minę Emila, zrobiło jej się głupio. Jak mogła cieszyć się z jego nieszczęścia? Lubiła go. I choć okazał się dupkiem, to nie życzyła mu źle. Mimo to, nie dało się nie zauważyć, że jego relacje z Sonią się skomplikowały i wcale nie jest między nimi tak różowo. Miała ochotę podejść do niego i go pocieszyć, zaproponować pomoc, ale coś jej mówiło, że to nie jest dobry pomysł. Zresztą to już nie była jej sprawa. Powinna zająć się swoim życiem towarzyskim, które na dobrą sprawę też stało w miejscu. Myślała o tym wodząc wzrokiem za śliczną blondyneczką przemierzającą korytarz. Ona nawet nie zwróciła na nią uwagi. Jak zwykle zresztą.

***

Damian postanowił tym razem nie odpuszczać i w końcu zaprosić gdzieś Sonię. Z jakiegoś powodu, ilekroć próbował to zrobić, przychodził ktoś kto im przerywał. Najpierw Klaudia, a potem ten idiota, Emil. Zupełnie nie rozumiał skąd ten pech. Jednak teraz nie zamierzał tak łatwo się poddawać. Chodziło przecież o Sonię. Zainteresowała go na samym początku, ale był związany z Natalią, więc postanowił nie grać na dwa fronty. Jednak kiedy miesiąc temu spotkał Sonię w klubie, nie mógł przestać o niej myśleć. O tym jak była ubrana, jak się poruszała i jak pięknie wyglądała tamtej nocy. I gdyby nie to, że była z nim Natalia już wtedy spróbowałby ją poderwać. Uważał jednak, że to tylko odwlecze się w czasie i zamierzał próbować do skutku. Wyobrażał sobie jaka jest w łóżku. Niewątpliwie dzika. Chciał ją uwieść i sprawdzić czy jego fantazje pokrywają się z rzeczywistością. Byłoby znacznie łatwiej gdyby nie ten cholerny Suwara. Wydawałoby się, że czatuje wokół niej jak pies. Tylko czeka, aby odgonić nieproszonych adoratorów. Tak jak wtedy, w szatni. Kiedy Damian rzucił drobną uwagę na temat jej seksapilu, Emilowi dosłownie odbiło. Od tamtej pory wszystko stało się jasne. Nie tylko jemu Sonia wpadła w oko. Zabawne. Mimo, że była to pewna komplikacja, ucieszyło go takie utrudnienie. Kiedy w końcu wygra i zaciągnie Sonię do łóżka, zwycięstwo będzie smakować podwójnie dobrze. Mina Emila, gdy mu o tym powie była dla niego prawie tak samo ważna jak Sonii, kiedy doprowadzi ją na szczyt. Uśmiechnął się na tę myśl. Kiedy dziewczyna znowu wyszła na korytarz ruszył przed siebie i otarł się o nią niby przypadkiem.
– Przepraszam. – wymamrotał i zatrzymał się, udając, że dopiero teraz ją rozpoznał. – Wybacz. Spieszę się do jadalni. Boję się, że zaraz sprzątną wszystkie drożdżówki, a jestem piekielni głodny. – powiedział i uśmiechnął się. Wiedział, że nie było jej na śniadaniu i liczył, że uda mu się zachęcić ją, aby poszła z nim coś zjeść. Dziewczyna posłała mu uśmiech pełen zrozumienia.
– W porządku. Pójdę z tobą jeśli nie masz nic przeciwko. Też jestem głodna. – przyznała.
Miał ochotę klasnąć w dłonie. Udało mu się. Nie wiedział jednak, że jej motywy też nie były do końca czyste. Sonia już na poprzedniej przerwie zauważyła, że Emil nie był zbyt zadowolony z jej rozmowy z Damianem. Wiedząc, że teraz im się przygląda, postanowiła iść z Damianem do jadalni, choć już wcale nie miała ochoty na jedzenie. Robiła to z czystej złośliwości. Damian nie zastanawiał się nad jej intencjami. Dla niego ważne było, że się zgodziła. To był po prostu mały krok do zrealizowania jego planu.

***

Klaudia lustrowała swoją szafę zastanawiając się co powinna włożyć. Legginsy i tunika, czy jakaś krótka sukienka? – myślała biorąc do ręki raz jedno, raz drugie. Sonia przyglądała się jej z rozbawieniem i sama malowała sobie paznokcie. Tydzień zleciał szybko i wreszcie nadszedł upragniony weekend. Były umówione z Filipem i Martą. Miała im także towarzyszyć Kinga i jej aktualna sympatia, którą poznała tydzień temu w klubie. Dziewczyny stroiły się, każda z innego powodu. Klaudia chciała pięknie wyglądać dla Filipa. Chciała olśnić tego przystojniaka i sprawić, by choć na jeden wieczór stracił dla niej głowę. Sonia tymczasem, zamierzała poderwać jakiegokolwiek chłopaka, który będzie w stanie oderwać jej myśli od Emila Suwary. Postawiła zatem na białą, obcisłą tunikę z długim rękawem. Nie była opalona, więc tunika nie kontrastowała z jej mleczną skórą, ale za to podkreślała jej nieskazitelność. Klaudia za to włożyła małą czarną z koronkowymi rękawami i wielkim wycięciem z tyłu.
– Muszę się przebrać. – stwierdziła Kinga patrząc na nie. Zamieniła więc szarą tunikę i fioletowe legginsy na granatową sukienkę do połowy ud, pożyczoną od Sonii.
– No to jesteśmy gotowe. – powiedziała Sonia wkładając na nogi sandałki na maleńkim obcasie. Chciała potańczyć, a w szpilkach szybko zmęczyłaby jej się noga. Wobec tego postawiła na wygodę, a dziewczyny poszły za jej przykładem. Kiedy wreszcie były gotowe, przemknęły przez korytarz tak by przypadkiem żaden z nauczycieli ich nie zauważył. Owszem, mogły wychodzić ze szkoły przed ciszą nocną, ale gdyby któryś z bardziej konserwatywnych nauczycieli je teraz zobaczył, z pewnością nie oszczędziłby im przemówienia na temat tego typu strojów. Dziewczyny wolały tego uniknąć. Kiedy wsiadły do prawie pustego o tej godzinie autobusu, czuły na sobie spojrzenie pasażerów nie tylko płci przeciwnej, ale również kobiet. Sonii kompletnie to nie przeszkadzało. Lubiła od czasu do czasu się wystroić i być obiektem zainteresowania. Kiedy w końcu dotarły na swój przystanek, wysiadły z autobusu i skierowały się w stronę klubu do którego zawsze chodziły. Przed wejściem już czekało na nich rodzeństwo.
– Mieliście problem z dotarciem? – zapytała Sonia kiedy już się przywitali i przedstawiła im Kinię. Filip pokręcił głową.
– Żadnego.
– To świetnie. Chodźmy do środka, bo robi się chłodno. – zarządziła dziewczyna.
Dziś w Lemoniadzie jak zwykle był tłok, ale kiedy udało im się przecisnąć do baru, odetchnęli z ulgą. Jeden ze stolików przy których można było stanąć był wolny. Marta i Filip poszli po drinki, a reszta otoczyła stoliczek niczym twierdzę.
– Kinga, gdzie ten twój amant? – zapytała Klaudia przekrzykując muzykę.
Dziewczyna cały czas rozglądała się po sali.
– Nie mam pojęcia. Powinien gdzieś się tu kręcić. Napisałam mu, że stoimy przy barze. – powiedziała.
Sonia mimowolnie też zaczęła się rozglądać, chociaż nie wiedziała jak właściwie wygląda ten chłopak, więc i tak jej pomoc na nic się nie zdała. Ale jednak kogoś wypatrzyła. Jej oczy otworzyły się szeroko ze zdumienia, gdy niemal naprzeciwko siebie zobaczyła Emila.
– O Boże. – szepnęła do siebie. Na szczęście nikt jej nie usłyszał. Chłopak w końcu również na nią spojrzał. Teraz nie mogła udawać, że go nie widzi.
– Co on tu robi? – zapytała dziewczyna nachylając się do Klaudii. Ta wędrując za jej spojrzeniem, uśmiechnęła się lekko.
– Pytał gdzie będziemy. Wybacz, musiałam mu powiedzieć. Naprawdę był bardzo przekonujący. – tłumaczyła się dziewczyna.
Sonia zaczęła gorączkowo zastanawiać się co zrobić by uniknąć rozmowy z Emilem. Kiedy więc Filip i Marta podeszli do stolika i odstawili na niego wysokie szklanki, dziewczyna pociągnęła przyjaciela za rękaw i skierowała się na parkiet.
– Chodź Fifi. Zatańczymy.
Chłopak nieco zaskoczony, nie stawiał jednak oporów. Tańczyli blisko siebie jakiś szybki kawałek. Sonia starała się nie oglądać za siebie. Kusiło ją by sprawdzić czy Emil im się przygląda. Miała ochotę wzbudzić jego zazdrość, ale to był przecież Filip. Nie mogła wić się wokół niego, zwłaszcza, że podobał się Klaudii.
– Twoja koleżanka jest wolna? – zapytał jej przyjaciel. Dziewczyna uśmiechnęła się.
– Klaudia? – upewniła się. Skinął głową. – Tak. Wolna.
– Mogę poznać ją trochę bliżej? – pytał. Na jego twarzy igrał zawadiacki uśmieszek.
– Jak blisko? – zainteresowała się.
Filipowi błysnęły oczy.
– Najbliżej jak się da.
Sonia od razu zrozumiała.
– Nie potrzebujesz mojego pozwolenia, tylko jej. A coś mi mówi, że dostaniesz je, jeśli trochę się postarasz. – powiedziała.
Chłopak był wyraźnie zadowolony z takiej odpowiedzi. Tańczyli jeszcze chwilę, a potem wrócili do stolika, by wypić drinki. Sonia zauważyła wtedy, że Kinga gdzieś zniknęła, więc zapytała, dokąd poszła. Marta wskazała na jej koleżankę, tańczącą u boku przystojnego szatyna. Sonia skinęła głową na znak zrozumienia i rozejrzała się w poszukiwaniu kogoś innego. Jednak Emila już nie było. Nie wiedziała dlaczego, ale poczuła zawód. Przeniosła wzrok na Klaudię, by zapytać czy nie widziała dokąd poszedł, ale zauważyła, że ta unika jej spojrzenia. Po krótkiej chwili, domyśliła się, dlaczego. Poprosiła przyjaciółkę, by poszła z nią do toalety. Klaudia nie była zbyt zadowolona, ale poszła z nią.
– Tylko mi nie mów, że jesteś zazdrosna. – zaczęła kiedy zamknęły za sobą drzwi i szum muzyki wreszcie był stłumiony.
Klaudia wzruszyła ramionami.
– Dlaczego miałabym być? – odpowiedziała pytaniem.
– Widzę, że jesteś zła. Zapominasz chyba, że Filip to mój przyjaciel. Pociągnęłam go na parkiet żeby przypadkiem Emil nie nabrał ochoty na podejście do mnie. Nie będę pokazywać palcem kto go tu zaprosił. – dodała i spojrzała na Klaudię znacząco.
Dziewczyna westchnęła.
– Przepraszam. Powinnam była uprzedzić. A jeśli chodzi o Filipa to… Chyba rzeczywiście trochę mi odbiło. Strasznie mi się podoba. A ty nie ułatwiasz mi zadania idąc z nim na parkiet. – wyjaśniła dziewczyna.
Sonia kiwnęła głową.
– Wiem. Wybacz mi. Ale jeśli to poprawi ci humor, to gawędziliśmy o tobie. Wpadłaś mu w oko, więc bierz się do dzieła zanim jakaś inna dziewczyna wychwyci w tłumie tę blond czuprynę. – poradziła Sonia i uścisnęła przyjaciółkę delikatnie.
– O rany. To chodźmy. – Klaudia pchnęła drzwi i wyszły z toalety. Ona powędrowała z powrotem na salę, a Sonia zatrzymała się, widząc obok szatni Emila. Jeszcze jej nie zauważył. Mogła się powoli wycofać i zniknąć w tłumie, ale zamiast tego stała i patrzyła na niego. Czy naprawdę zamierzała obrażać się na niego i stracić jedyną okazję by zbliżyć się do faceta, który naprawdę jej się podoba?
W końcu wyczuł, że ktoś mu się przygląda i podniósł wzrok. Sonia oblizała wyschnięte wargi. Chłopak ruszył powoli w jej stronę. Kiedy stanęli naprzeciwko siebie żadne z nich nie wiedziało co powiedzieć. W końcu chłopak chwycił ją za rękę i przez chwilę po prostu patrzył jej w oczy.
– Zatańcz ze mną. – to nie brzmiało jak prośba, ale i tak skinęła głową na znak zgody.
Poszli na salę, ale nie na tą gdzie leciała muzyka klubowa, ale na tą bardziej intymną, gdzie piosenki były wolniejsze i pozwalały na odrobinę bliskości. Była znacznie mniejsza niż ta, która mieściła się na parterze, ale równie zatłoczona. Przemknęli jak najdalej od wejścia. Emil objął ją. W nozdrzach poczuł zapach jej perfum. Ten sam, którego pozostałości nosiła jego poduszka. Wspomnienia tamtego wieczoru dopadły go ze zdwojoną siłą. Przymknął oczy i przyciągnął ją jeszcze bliżej. Sonia oplotła dłońmi jego szyję i ledwo przełknęła ślinę. Miała jego twarz tak blisko swojej… Wystarczyłoby, że uniosła by się delikatnie na palcach i już mogłaby go pocałować.
– Przepraszam. – to słowo wyczytała z jego warg. Oparła się o jego ramię i wtuliła głowę w jego szyję. Nie mogąc się powstrzymać, pocałowała ją. Potem znowu. I jeszcze raz… Chyba zrozumiał, że przestała się gniewać. Otworzył oczy i spojrzał prosto w jej usta. Pochylił się i lekko je pocałował. Jej ciepłe wargi rozchyliły się w geście zaproszenia. Delikatny pocałunek przerodził się w namiętną pieszczotę. Sonia poczuła jak jego dłonie zaciskają się na jej pośladkach. Jęknęła cicho i odchyliła głowę do tyłu. Nie obchodziło jej to, że wokół jest pełno ludzi. Wszyscy byli pochłonięci sobą, nikt chyba nie zwracał na nich uwagi. Zresztą ciężko było coś dostrzec kiedy byli tak ściśnięci przez inne pary. Dlatego nie zamierzała przestawać. Kiedy poczuła wargi Emila na swojej szyi, westchnęła głęboko. Złapał ją za rękę i położył sobie na piersi. Poczuła jak jego serce szybko bije. Przymknęła oczy i zsunęła ją niżej. Nie tylko jego serce reagowało na te drobne pieszczoty.
– Ulotnijmy się stąd. – powiedział Emil tak zmysłowym tonem, że aż ugięły się pod nią kolana.
Dziewczyna chciała powiedzieć, że nie może, że czekają na nią przyjaciele, ale zamiast tego skinęła głową i dała się poprowadzić w stronę wyjścia z klubu.
– Dokąd idziemy? – zapytała kiedy prowadził ją chodnikiem.
– Jeszcze nie wiem. – mruknął. Szedł tak szybko, że musiała biec by za nim nadążyć. W końcu wybrał jakąś wąską uliczkę i przyciągnął ją do siebie. Oparł ją o ciemny budynek i przyszpilił swoim ciałem do ściany. Zaczęli całować się gorączkowo i wzajemnie błądzić rękami po swoich ciałach. Sonia odetchnęła głęboko i odchyliła głowę, by ułatwić mu dostęp do swojej szyi. Przygryzł jasną skórę i płatek ucha. Dziewczyna uśmiechnęła się i zacisnęła ręce na jego koszulce.
– Zawsze chciałam uprawiać seks na ulicy. – przyznała schrypniętym z emocji głosem.
– Mówisz, masz. – odparł Emil i pociągnął ją w głąb uliczki, jak najdalej od głównego chodnika. Znajdowali się między dwoma nieoświetlonymi budynkami. Dziewczyna czuła jak drżą jej kolana. Była taka rozpalona i podniecona tym co za chwilę się stanie, że zupełnie nie potrafiła trzeźwo myśleć. Emil znów oparł ją o chłodny mur budynku i jednym gwałtownym ruchem podciągnął jej sukienkę. Sonia przygryzła dolną wargę i jęknęła kiedy jego palce zgrabnie ominęły barierę majtek, wkradając się do wnętrza jej kobiecości.
– Jesteś taka mokra… – wymamrotał Emil zadowolonym głosem. Wpił się w jej usta po raz kolejny i chłonął ją każdą komórką swojego ciała. Sonia nie pozostawała bierna. Drżącymi dłońmi odpięła guzik jego spodni i odsunęła zamek błyskawiczny. Poczuła jak jego nabrzmiała męskość napiera na jej dłoń, chcąc wydostać się na zewnątrz. Zaczęła go pieścić. Usłyszała stłumione przekleństwo. Emil odsunął jej dłoń, obsunął jej bieliznę i wszedł w nią bez uprzedzenia. Przyjęła go w siebie z rozkoszą. Jego gwałtowne pchnięcia sprawiały, że miała ochotę krzyczeć, ale to znów nie było dobre miejsce na tak głośne reakcje. Jęczała więc cicho, co rusz przygryzając wargi i wbijając chłopakowi paznokcie w plecy. Emil zatapiał się w niej nie mogąc przestać myśleć o tym jak cudownie ciasna i ciepła jest w środku. Całkowicie nim zawładnęła. Nie tylko ciałem, ale i umysłem. Pragnął jej każdą komórką swojego ciała. Chciał się z nią kochać bez przerwy. Chciał by to uczucie spełnienia, które zbliżało się wielkimi krokami, nigdy nie minęło. Lecz w końcu Sonia szczytowała, a on sekundę później. Wytrysnął w jej wnętrzu i miał ochotę osunąć się na ziemię, ale stał, przytrzymując dziewczynę ramieniem. Sonia wydawała się wyczerpana. I tak w istocie było. Jednak uśmiechnęła się do niego zadowolona. Był to uśmiech, którego prawdopodobnie nigdy nie uda mu się zapomnieć. Pogładził ją po policzku i dał lekkiego całusa w usta.
– Jesteś wspaniała, wiesz? – zapytał, a ona zaśmiała się.
– Za każdym razem zamierzasz mówić mi coś podobnego? – odpowiedziała pytaniem.
– Owszem. Chcę żebyś wiedziała jak dobrze mi z tobą. Tylko… – zamilkł nie wiedząc, czy to dobry moment na tego typu rozmowę. Sonia od razu wyczuła zmianę w jego zachowaniu. Wyprostowała się i obciągnęła sukienkę. Nie chciała nawet wiedzieć jak w tej chwili wygląda. Pewnie była brudna od tynku, a może i od innych rzeczy… Wolała na razie się nad tym nie zastanawiać.
– O co chodzi? – zapytała.
Emil również doprowadzał się do porządku.
– Nie zabezpieczyłem się. Znowu. – powiedział z ciężkim westchnieniem. Dziewczyna posłała mu pobłażliwy uśmiech.
– Uważasz, że pozwoliłabym sobie na coś tak nieodpowiedzialnego? – zapytała i pospieszyła z wyjaśnieniami – Biorę tabletki. W celu uregulowania miesiączki, ale mają też znacznie przyjemniejsze zastosowanie.
Emil odetchnął z ulgą.
– Cieszę się. – powiedział i przyciągnął ją do siebie. Dziewczyna objęła go za szyję i cmoknęła w usta.
– Jest jeszcze jedna sprawa. – rzucił po chwili. Sonia spojrzała na niego pytająco.
– Jaka?
– Jadę jutro do domu. Moi rodzice wyjeżdżają na weekend w góry, więc pomyślałem, że spędzę trochę czasu sam we własnych czterech kątach. Jak za starych dobrych czasów. Ale… Pomyślałem, że znacznie przyjemniej byłoby gdybyś pojechała ze mną. Wrócimy w niedziele wieczorem. – powiedział. Patrzył na nią wyczekująco.
– Weekend we dwoje? – spytała z rozmarzonym uśmiechem. Chłopak skinął głową. – O której wyjeżdżamy?

***

Klaudia nie miała pojęcia w którym momencie zgubiła Sonię i było jej głupio kiedy wszyscy o nią pytali. Nie wiedziała co odpowiedzieć. Podejrzewała, że dziewczyna zainteresowała się kimś kogo spotkała w pobliżu toalety. Miała nadzieję, że nie zrobiła niczego głupiego tylko po to by dopiec Emilowi. Marta wydawała się zmartwiona.
– A może coś się jej stało? – pytała. Filip zaśmiał się.
– Prędzej temu kto próbowałby jej coś zrobić. Pamiętasz jak wbiła kolesiowi szpilkę w stopę za to, że złapał ją za tyłek?
Klaudia szeroko otworzyła oczy.
– Poważnie?!
Chłopak skinął głową.
– Spokojnie. Nie przeszła na wylot. Facet zasłużył. Łaził za nią cały wieczór. Chciałem mu przyłożyć, ale Sonia mnie wyręczyła. Potem było mi go nawet żal. – opowiadał, a Klaudia coraz głośniej się śmiała. Nie wiedziała czy to przez wyobrażenie sobie tej sytuacji, czy przez drugiego drinka, którego właśnie kończyła. Zamiast tańczyć, stała i piła. Nie miała śmiałości prosić Filipa na parkiet, a sama też nie chciała go opuszczać w obawie, że nawinie się jakaś flądra, która będzie chciała go poderwać. Zamiast tego pojawił się jakiś facet o śniadej karnacji, który swoje odmienne pochodzenie potwierdził językiem angielskim. O ile Klaudia dobrze usłyszała, prosił Martę do tańca. Ta natychmiast się zgodziła, wychyliła drinka do końca i poszła z nim na parkiet. Filip odprowadził ich wzrokiem i pokręcił głową z rozbawieniem. Przysunął się bliżej Klaudii, tak, że poczuła zapach jego perfum.
– Ma słabość do obcokrajowców. – rzucił. – Jej ostatni chłopak był francuzem.
– I co się z nim stało? – zainteresowała się Klaudia. Chłopak wzruszył ramionami.
– Erasmus. Wrócił do siebie i jak się okazało do swojej drugiej dziewczyny. – powiedział. Widać było, że to wspomnienie nie należy do najprzyjemniejszych. Klaudia postanowiła szybko zmienić temat.
– Mam nadzieję, że Sonia niedługo wróci.
Chłopak uniósł jedną brew. Boże, czy on naprawdę musiał być taki pociągający? -zastanawiała się.
– A co, źle ci ze mną? – zapytał i musnął palcem jej obojczyk. Klaudia na chwilę straciła oddech. Postanowiła grać pewną siebie. Często obserwowała Sonię kiedy ta flirtowała z mężczyznami, więc na pewno czegoś się od niej nauczyła.
– Wręcz przeciwnie. – powiedziała pochylając się tak by wyeksponować rowek między piersiami. Filip jednak nawet na nie spojrzał. Patrzył prosto w jej oczy co sprawiało, że trudno było jej zebrać myśli.
– Masz ochotę wyrwać się stąd na chwilę? – zapytał wprost.
– Po co? – zapytała i już po chwili zaczerwieniła się zdając sobie sprawę jak idiotycznie to zabrzmiało. Filip uniósł w górę kącik ust.
– Chciałbym przyjrzeć się bliżej tej sukience. – powiedział takim tonem, że po raz kolejny poczuła mrowienie w okolicach podbrzusza.
Pewność siebie. Pewność siebie, powtarzała w myślach, ale nie umiała powiedzieć nic co w tej chwili faktycznie mogłoby pokazać, że jest zdecydowaną kobietą, która naprawdę wie czego chce. A chciała jego. Tylko jego.
– Więc chodźmy. – wydusiła z siebie w końcu. Filipowi to wystarczyło. Złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Wyszli z sali i skierowali się schodami na górę. Ominęli kolejną salkę w której można było potańczyć i weszli do toalety, jak głosił napis, dla personelu. Filip pociągnął ją za sobą do jednej z kabin i spojrzał na nią uważnie żeby sprawdzić czy nie zamierza się wycofywać. Wydawała się całkowicie świadoma tego co się dzieje, więc postanowił uświadomić ją zawczasu jakie jest jego podejście do sprawy.
– Nie interesują mnie związki. Podobasz mi się i chcę żeby było miło, ale nie mogę ci niczego obiecać. Rozumiesz? – zapytał, a ona poczuła się tak jakby spuścił z niej powietrze. Oczywiście, że rozumiała! Za kogo on ją miał? Z jakiegoś powodu jego słowa bardzo ją zabolały, bo przez chwilę naprawdę wyobrażała sobie, że mogliby stworzyć coś trwalszego. Jednak kiedy tak patrzyła na niego, nie mogła po prostu odwrócić się i odejść. Jeśli naprawdę chciała być kobietą, która wie czego chce, to musiała jeszcze nauczyć się to zdobywać. A teraz zapragnęła pokazać Filipowi na co ją stać. To będzie jeden, jedyny raz. Nawet jeśli potem będzie czuła się tania i łatwa, to przynajmniej będzie miała świadomość, że pokazała temu chłopakowi jaka dziewczyna przeszła mu koło nosa. Chciała żeby miał ochotę na więcej, a ona będzie mogła spojrzeć na niego z wyższością i powiedzieć NIE.
Uśmiechnęła się do niego lekko.
– Rozumiem doskonale. – powiedziała w końcu i sięgnęła dłonią do jego rozporka. Kiedy uwolniła jego członka, na chwilę ogarnęło ją zwątpienie. Naprawdę zamierzała to zrobić? Owszem, uprawiała już seks, ale tylko ze swoim chłopakiem. A to co planowała wydawało jej się jeszcze bardziej intymne. Jednak jak się powiedziało a, to trzeba powiedzieć b, pomyślała i osunęła się na kolana. Filip zaskoczony wpatrywał się w nią oszołomiony.
– Klaudia? Hej, hej. Nie musisz…- zaczął, ale kiedy wzięła jego członka w dłoń, a potem lekko polizała główkę, zamilkł. Odchylił głowę do tyłu i wplótł jej dłonie we włosy. Klaudia na początku pieściła go z lekkim wahaniem, ale kiedy już zaczęła się wciągać, nie mogła przestać. Podobał jej się smak i miękkość jego penisa. Wydawało jej się, że nie zmieści jej się w ustach i w istocie, nie była w stanie włożyć go całego. Ale to co robiła, wystarczyło, by Filip tracił zmysły. Zataczała językiem kółka wokół główki i dłonią posuwała w górę i w dół. Naprawdę podobało jej się jaką władzę ma nad nim pieszcząc go w ten sposób. W końcu chłopak, delikatnie, ale stanowczo odsunął jej głowę od siebie. Doszedł. Nie chciał jej tym zaskakiwać, więc wolał nie kończyć w jej ustach. Dziewczyna podniosła się z klęczek i kciukiem otarła kącik ust. Spojrzała na Filipa z powagą. On wciąż zamroczony, przyglądał jej się z ciekawością.
– Dziękuję. – powiedział w końcu. Dziewczyna na chwilę odwróciła wzrok, ale przypomniała sobie, że to ona miała mieć nad nim przewagę.
– Mam nadzieję, że ci się podobało. – rzuciła i pchnęła drzwi kabiny. Wyszła z łazienki i skierowała się schodami w dół. Nagle ktoś chwycił ją za rękę. To był Filip, który już zdążył doprowadzić się do porządku i teraz patrzył na nią nic nierozumiejącym wzrokiem.
– Jesteś na mnie zła? – zapytał. Klaudia pokręciła głową i uśmiechnęła się sztucznie.
– Nie. A powinnam?
Chłopak zmarszczył brwi.
– Posłuchaj… – chciał coś powiedzieć, ale nie umiał znaleźć odpowiednich słów. Z Klaudii powoli zaczynała ulatywać satysfakcja spowodowana tym co zrobiła. Tym jaki był zadowolony. Jak patrzył na nią podczas ekstazy…
– Myślałem, że tego chciałaś. – powiedział w końcu. – To znaczy… Nie do końca tego. Było świetnie tylko mam wrażenie, że mnie było dużo lepiej niż tobie. I chciałbym się odwzajemnić. – dodał.
Klaudia szeroko otworzyła oczy. Czy to była propozycja kolejnego spotkania? A więc zamierzał dalej się z nią spotykać? Pomyślała, że jej metoda okazała się nader skuteczna. Uśmiechnęła się przebiegle.
– Zastanowię się. – powiedziała tylko i odwróciła się by zejść ze schodów. Na jej twarzy pojawił się triumfalny uśmiech.
Pomyślała, że to jest właśnie pewność siebie, jakiej nie powstydziłaby się nawet Sonia.

Dodał/a: Danielle. w dniu 24-03-2014 – czytano 6289 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.
Kategoria: Dobry seks

Zobacz inne

Komentarze (12)

Anonimdnia 2014-03-25 19:59:53.

Rewelacja jak wszystkie Twoje opowiadania

oladnia 2014-03-26 21:47:03.

świetnie

alicjadnia 2014-03-27 15:50:57.

Mm świetne! Mam tylko prośbę, weź pisz trochę luźniej… przecież oni są młodzi. Trochę wycziluj

.dnia 2014-03-27 19:01:49.

świetne. 😉

bbdnia 2014-03-28 01:10:31.

Mega! Uwielbiam Twoje opowiadania!

😉dnia 2014-03-29 03:32:25.

Kiedy następna część? Nie moge sie doczekać!

zla lzadnia 2014-03-29 13:25:16.

najpierw niech skonczy pisac “medalion”… w koncu sama mowila ze chce sie na nim skupic a pozniej dodawac inne opowiadania, a tu takie rozczarowanie 🙁 ludzie czekaja na dalsze czesci medalionu calymi tygodniami bo powstalo inne opowiadanie… ktos tu jest nieslowny 🙁

Danielle.dnia 2014-03-30 11:18:32.

Zła izo, nie robię aż tak długich przerw w dodawaniu Medalionu. Chcę żeby to opowiadanie było dobre, a do tego potrzeba dłuższej chwili. Nie bez powodu też mam dwa pseudonimy. Chcę oddzielić jedne historie od drugich, więc jeśli chcesz pisać o Medalionie to pisz komentarze pod nim. I proszę mi nie zarzucać nieslowności, bo wciąż tamto opowiadanie jest dla mnie priorytetwe.

miśkadnia 2014-04-01 15:48:50.

kiedy kolejna część?? już się nie mogę doczekać 🙂

Danielle.dnia 2014-04-03 11:10:02.

Miśka, dziś wrzucę na stronkę kolejną część:) Mam nadzieję, że szybko zostanie opublikowana.

kittdnia 2014-04-03 21:52:55.

kiedy kolejny rozdzial?

Patiidnia 2014-04-03 23:43:07.

Daj nowa cześć bo juz przeczytałam wszystkie Twoje opowiadania i umieram z niecierpliwości :(!

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Szkoła uwodzenia. cz 3"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.