Szkoła uwodzenia

Wychodząc z gabinetu dyrektora, dziewczyna miała skwaszoną minę. Wcale nie podobało jej się to co powiedział. Nie spodziewała się, że jej wymiana zdań z nauczycielką hiszpańskiego, będzie miała aż takie konsekwencje. Och! Gdyby tylko ta kobieta nie stała koło dyrektora jak jakiś pieprzony Cerber! Może wtedy udałoby jej się go jakoś udobruchać. A tak, mogła tylko spuścić głowę i oficjalnie przeprosić nauczycielkę za nazwanie jej „starą panną, która wyżywa się na uczniach z powodu ubogiego życia towarzyskiego”. Być może trochę przegięła nazywając ją tak przed całą klasą, ale przynajmniej nie bała się powiedzieć tego o czym każdy myślał. Nauczycielka hiszpańskiego była naprawdę okrutna. Do tego ten jej okropny gust… Paski do kraty? Naprawdę? – zastanawiała się Sonia mierząc ją spojrzeniem w gabinecie dyrektora. Jednak nie odważyła się tego skomentować i potulnie wysłuchała tego co mężczyzna miał jej do powiedzenia.
– Takie zachowanie jest skandaliczne. W naszej szkole nikt nie ma prawa odzywać się w ten sposób do nauczycieli. Nikt! Rozumie to pani, panno Wasilewska?
Dziewczyna skinęła głową.
– Niech się pani cieszy, że nie zostanie zawieszona. I to tylko przez wstawiennictwo pani ojca. Jednakże nie mogę zlekceważyć takiego zachowania, dlatego zostanie pani ukarana w inny sposób. Przez tydzień zobowiązuję panią do pomagania naszej woźnej, godzinę przed ciszą nocną. O dwudziestej pierwszej ma się pani wstawić w dyżurce i dowiedzieć się co będzie należało do twoich obowiązków. Czy wszystko jasne? – zapytał patrząc na nią pytająco.
– Oczywiście. – odparła Sonia i wstała. Rozmowa była zakończona. Dziewczyna rzuciła ostatnie spojrzenie w stronę tej jędzy przez którą teraz będzie musiała zapieprzać z mopem przez cały korytarz i ledwo powstrzymała się przed jakimś niecenzuralnym gestem. Kiedy zamknęła za sobą drzwi, wyciągnęła z kieszeni telefon komórkowy i zadzwoniła do swojej przyjaciółki.
– Klaudia? Nie, nie zawieszą mnie… Gdzie jesteś? Dobra, zaraz tam będę. – rozłączyła się i skierowała w stronę biblioteki.
Długie korytarze, które parę miesięcy temu wydawały jej się przerażające, teraz były dobrze znane. Wciąż pamiętała jak rodzice wysłali ją do szkoły z internatem w zupełnie obcym mieście, po tym jak dowiedzieli się o plotkach w jej poprzedniej szkole, które dotyczyły jej i nauczyciela WF-u. A właściwie praktykanta, który go zastępował. Cóż, w każdej plotce jest ziarnko prawdy, ale wbrew temu co mówiły te wszystkie wstrętne dziewuchy, wcale nie miała romansu z Fabianem. Po prostu całowali się parę razy. Od tak, dla sportu, jak myślała ironicznie. I to nie ona była prowokatorką tego co się stało tylko przyszły nauczyciel. Kiedy zwichnęła sobie nadgarstek na szkolnej wycieczce, zajął się nią pieczołowicie. Było to po ognisku kiedy zarówno nauczyciele jak i uczniowie, potajemnie spożywali alkohol. I kiedy już założył jej bandaż usztywniający, pochylił się nad nią i najzwyczajniej w świecie ją pocałował. Powtórzyli to następnego dnia. I już. To wszystko. Kiedy wrócili do szkoły, żadne z nich do tego nie wracało, ale okazało się, że jedna wścibska dziewczyna, widziała jak się obejmowali. Plotka gotowa. I choć oboje się tego wyparli, sprawa stała się głośna. Dyrektorka zaproponowała rodzicom Soni, aby przenieśli dziewczynę do innej szkoły w obawie przed szykanowaniem ze strony rówieśników. I choć dziewczyna silnie protestowała, twierdząc, że naprawdę nic się nie wydarzyło, pozostali nieugięci i umieścili ją w szkole z internatem. Sonia podejrzewała, że sami chcieli od niej odpocząć. Dzięki Bogu, szkoła była koedukacyjna! Wśród samych dziewczyn, prawdopodobnie by zwariowała. No i po lekcjach można było wychodzić poza teren szkoły jeśli wracało się przed godziną policyjną, jak to złośliwie nazywała Sonia. Kiedy znalazła się przed drzwiami biblioteki, pchnęła je lekko i weszła do środka. Klaudia pomachała do niej z jednego kąta sali. Sonia ruszyła w jej stronę i z niezadowoleniem zobaczyła, że naprzeciwko jej przyjaciółki siedzi Iwona. Właściwie nic do niej nie miała. Po prostu obie nie zapałały do siebie sympatią, ale postanowiły się tolerować dla Klaudii z którą obie się przyjaźniły. Sonia naprawdę próbowała ją polubić, ale Iwona była jej całkowitym przeciwieństwem. Śmiały się z innych żartów, inaczej się ubierały, nie miały za wiele wspólnych tematów. Podczas gdy Sonia uwielbiała zabawę i gorączkowy tryb życia, Iwona była rozsądna i znacznie bardziej preferowała wieczór z książką niż w czyimkolwiek towarzystwie. Aż dziw, że Klaudia kochała je obie.
– Opowiadaj! – krzyknęła dziewczyna klepiąc miejsce obok siebie.
Sonia westchnęła i usiadła obok niej.
– Mam pomóc woźnej w sprzątaniu szkoły. – przyznała.
Po jej słowach na chwilę zapadła cisza, a potem obie, Klaudia i Iwona, wybuchły śmiechem.
– Dzięki. Od razu mi lepiej. – wymamrotała dziewczyna.
– Och, daj spokój. Sama przyznaj, że to zabawne. Gdyby mnie się to przytrafiło, płakałabyś ze śmiechu. – stwierdziła Klaudia. Dziewczyna uśmiechnęła się lekko.
– Pewnie tak. Co nie zmienia faktu, że wciąż jestem tym faktem załamana.
– Powinnaś się cieszyć, że skończyło się na tym. Równie dobrze mogli dać ci zakaz wychodzenia. – wtrąciła Iwona.
– Serio? To mogą nawet tego zabronić? – zapytała Sonia z uniesionymi brwiami.
– Jasne. Emil już dwa razy miał zakaz opuszczania budynku przez tydzień. – powiedziała.
Sonia gwizdnęła cicho czym zwróciła na siebie uwagę osób siedzących niedaleko. Iwona przewróciła oczami, ale nic nie powiedziała. Emil był chłopakiem z którym się spotykała. Choć tak właściwie nikt nie wiedział jakie dokładnie łączyły ich relację. Sonia podejrzewała, że ze sobą sypiali. Ale z drugiej strony nie umiała wyobrazić sobie świętej Iwony, łamiącej jedną z podstawowych zasad panujących w szkole. Jednak coś było między nimi. Coś czego Sonia im zazdrościła bo od dwóch miesięcy z nikim się nie umawiała, a nawet kiedy wcześniej spotkała się z chłopakiem poznanym w barze, załamał ją jego płytki sposób bycia. Być może zanim trafiła do tej szkoły, spodobałby jej się facet, który chwalił się bliznami, każdej przypisując mrożącą krew w żyłach historyjkę, ale teraz chyba była za duża na takie rzeczy. Wydoroślała. I to głównie dzięki Klaudii, która zakolegowała się z nią zaraz po jej przybyciu do szkoły i pomogła jej się zaklimatyzować. Jako nowa rzucała się w oczy. W szkole uczyło się tylko siedemdziesiąt osób, więc nie trudno było przeoczyć nową twarz, która pojawiła się dopiero w drugim semestrze.
– Idziemy na obiad? Zaraz wszyscy się zlecą i zajmą nasz stolik. – powiedziała Klaudia. Wszystkie trzy podniosły się z miejsca. Poszły do jadalni. Ich stolik już był zajęty, ale na szczęście przez chłopaka należącego do ich paczki. Patryk siedział na tym krześle co zwykle i bawił się widelcem, obracając go w palcach. Sonia usiadła obok niego i wyrwała mu widelec z ręki.
– Skaleczysz się. – rzuciła z rozbawieniem. Odpowiedział jej uśmiechem.
– Jak było u dyrektora? – zapytał.
Dziewczyna przewróciła oczami.
– Wszyscy już o tym wiedzą? – spytała marszcząc brwi.
– Jesteś legendą. – odparł Patryk i z rozmarzonym spojrzeniem skierował wzrok w stronę drzwi od kuchni, które otworzyły się. Wózek obładowanych półmiskami z zupą, wyjechał na środek sali. Dwie kobiety zaczęły rozkładać je na stołach.
– Wreszcie! – powiedział zadowolony.
– Dziwne. Nie ma jeszcze Emila? – odezwała się Iwona. Sonia rozejrzała się. Rzeczywiście. Chłopaka nigdzie nie było. Wszystkie spojrzały na Patryka pytająco. Jeśli ktoś mógł wiedzieć gdzie on jest to właśnie jego przyjaciel.
– Eeee… Nic ci nie mówił? – zapytał drapiąc się w tył głowy.
– O czym? – Iwona podejrzliwie zmrużyła oczy. Sonia i Klaudia nadstawiły uszy z zainteresowaniem.
– Właściwie o niczym. – mruknął Patryk i sięgnął po półmisek, który właśnie został postawiony na stole. Zaczął nalewać Iwonie zupy i na chwilę temat umilkł. Kiedy jednak wszyscy mieli wypełnione talerze, dziewczyna postanowiła kontynuować rozmowę.
– Więc o czym Emil miał mi powiedzieć? – zapytała.
– No właśnie. O czym? – dodał chłopak siadający obok niej. Sonia spojrzała na zielonookiego bruneta z ciekawością. Uśmiechał się szeroko, ale ten uśmiech nie obejmował jego oczu. Patrzył na Patryka z powagą i niemym ostrzeżeniem w oczach.
– Cholera. – powiedział chłopak. – Chciałem trochę ją powkręcać, ale przyszedłeś za wcześnie żeby zaczęła się martwić. – wymamrotał.
Iwona wyraźnie odetchnęła z ulgą.
– Więc niczego nie wywinąłeś, tak? – upewniła się.
Emil przewrócił oczami i objął ją lekko ramieniem.
– Kto jak kto, ale ja jestem święty. – powiedział i zerknął do półmiska. – Hej! A gdzie się podziała zupa? – zapytał zmieniając temat. Sonia posłała mu rozbawione spojrzenie, które zauważył. Uśmiechnął się do niej lekko. Ledwo zauważalnie pokręciła głową i zabrała się za jedzenie. Była ciekawa co takiego chłopak zmalował. Bo to, że zmalował, wiedziała na pewno.

***

Kiedy wieczorem tego samego dnia poszła do Pani Zosi – szkolnej woźnej i zapytała o przydział obowiązków, kobieta ze śmiechem pokręciła głową.
– Następna! – rzuciła machając ręką. Podała dziewczynie wiaderko z mopem i powiedziała żeby umyła korytarz na drugim piętrze. Na myśl o wtaszczaniu pełnego wiadra z wodą, aż taki kawał, poczuła jak w momencie opuszcza ją cały entuzjazm.
– Nie martw się. – rzuciła woźna, jakby czytając w jej myślach. – Nalej wodę na miejscu. Na razie w środku jest tylko płyn.
Sonia zrobiła wszystko zgodnie z instrukcją i poszła na górę. Po drodze minęły ją dwie dziewczyny, które najpewniej wracały z popołudniowej wycieczki. Spojrzały na dziewczynę z rozbawieniem i minęły ją bez słowa. Sonia podejrzewała, że dyrektor specjalnie wybrał taką porę. Musiała przeżyć dodatkowe upokorzenie bo przecież samo to, że wysprząta szkołę nie było wystarczającą karą. Kiedy już nalała wodę do wiadra, spojrzała ze smutkiem na długi korytarz. Czekało ją dużo pracy. Na drugim piętrze mieściły się sypialnie chłopców, więc miała nadzieję, że nie spotka już żadnej rozchichotanej nastolatki, która spojrzy na nią z politowaniem. Zabrała się do pracy. Kiedy umyła pierwsze cztery metry, usłyszała za swoimi plecami jakiś ruch. Odwróciła się i zobaczyła Emila, który niósł ze sobą takie samo wiadro jakie stało niedaleko niej. Spojrzała na niego unosząc brwi. On również był zaskoczony jej widokiem.
– Kara? – domyśliła się. Kiwnął głową.
– Nie powiesz Iwonie? Nie chcę żeby znowu zrzędziła. – mruknął. Sonia uśmiechnęła się.
– Będę milczeć. Za co tu jesteś? – zapytała tak jakbyśmy oboje byli co najmniej więźniami z kilkuletnim wyrokiem do odsiedzenia.
– Miałem krótką, ale dosyć ostrą wymianę zdań z Damianem. Może go kojarzysz. Mamy razem WF…
– Pewnie. I co? To wszystko? Pokłóciliście się? – zainteresowała się.
– Chyba jeszcze popchnąłem go na szafkę.
– Chyba? – dziewczyna wydawała się rozbawiona. Skinął głową.
– I powiedziałem, że urwę mu jaja, a potem wpakuję do gardła żeby się nimi udławił. – dodał. Dziewczyna wybuchła śmiechem.
– O Boże. – zasłoniła usta dłonią, ale niewiele to dało. – Stańczyk pewnie to usłyszał, co?
– Stał tuż za mną. – mruknął Emil niezbyt z tego faktu zadowolony. Dziewczyna ze zdumieniem pokręciła głową. Stańczyk był nauczycielem WF-u.
– O co byłeś na niego taki wściekły? – zapytała kiedy wreszcie przestała się śmiać.
– Wiesz jak to jest między facetami… Niewiele potrzeba do kłótni. – odparł. Sonia zrozumiała, że więcej jej nie powie, więc przestała drążyć temat.
– Jesteś na moim rewirze. – powiedziała nagle.
– Co? – Emil zmarszczył brwi.
– To ja miałam umyć to piętro. – wyjaśniła.
– Cóż, widocznie Pani Zosia się pomyliła. Wiesz co? Mam pomysł. Może ja pomogę ci myć tą część, a potem razem umyjemy niższe piętro? – zaproponował.
Perspektywa wspólnego mycia podłóg bardzo jej się spodobała. Przynajmniej miała pewność, że nie umrze z nudów i praca pójdzie sprawniej.
– Bierzmy się do roboty. – powiedziała i zanurzyła mop w swoim wiadrze.

***

Okazało się, że Emil również musiał odpracowywać swoje zachowanie przez cały tydzień, więc Sonia ucieszyła się, że nie będzie musiała robić tego sama. Przyzwyczaiła się, że kiedy wieczorem odbiera wiadro od Pani Zosi, po paru minutach dołącza do niej Emil, który spóźniał się nieco przez wieczorny trening. Gadali ze sobą na różne tematy, a poza tym chłopak często rozbawiał ja dzięki czemu naprawdę praca upływała w miłej atmosferze, a co najważniejsze szybko. O tym, że Emil również został ukarany, Sonia nie powiedziała ani Klaudii, ani Iwonie bo bała się, że ta druga tak czy siak się dowie. A przecież obiecała Emilowi, że nic nie powie. Więc milczała, choć kiedy Klaudia pytała ją o jej wieczorne obowiązki i ogólne wrażenia, dziewczyna bardzo chciała jej opowiedzieć, że wcale nie jest tak źle jak to się zanosiło na początku. Niestety jedyne co mogła zrobić to westchnąć ciężko i powiedzieć, że chciałaby to mieć już za sobą.
– Nie wiem jak ty, ale kiedy wreszcie dobrniemy do końca tygodnia, pójdę się napić. I nie wrócę dopóki nie stracę władzy w nogach. – powiedział Emil, wyrywając ją z zamyślenia.
– Prosisz się o kolejną karę, co? – zapytała rozbawiona.
– Jeśli miałaby być tak przyjemna jak ta, to nie miałbym nic przeciwko. – odparł. Sonia odrobinę się zaczerwieniła, więc odwróciła się pospiesznie. To naprawdę nie było w jej stylu! Postanowiła skupić się na myciu podłóg. Kiedy skończyli, pożegnali się i każde poszło w swoją stronę. Kiedy dziewczyna weszła do pokoju, Klaudia malowała sobie paznokcie, a Kinga – dziewczyna z którą dodatkowo dzieliły pokój, już spała. Sonia nie chcąc jej budzić, po cichu wyciągnęła z szafy piżamę i ręcznik, zgarnęła z szafki swoją kosmetyczkę i klapki, a potem bezgłośnie powiedziała przyjaciółce, że idzie się myć. Klaudia skinęła głową i wróciła do robienia sobie manicure’u. Sonia szybko uwinęła się z prysznicem. Pamiętała jak korzystała z niego pierwszy raz. Nie docierało do niej, że musi dzielić łazienkę z innymi dziewczynami. Teraz na szczęście się do tego przyzwyczaiła i wspólne rozmowy prowadzone z dziewczynami w sąsiednich kabinach uważała za ciekawe. Teraz jednak miała całą łazienkę tylko dla siebie. Kiedy wróciła do pokoju, Klaudia zdążyła już pomalować paznokcie i teraz czytała jakąś gazetę.
– Idziemy gdzieś jutro? – zapytała cicho.
Sonia wzruszyła ramionami.
– Możemy gdzieś iść. Pod warunkiem, że wrócę przed dziewiątą. – odparła. Klaudia uśmiechnęła się.
– Kto by pomyślał, że zrobisz się taka zasadnicza. Jestem dumna. – powiedziała wesoło.
Sonia uśmiechnęła się i zaczęła rozczesywać swoje długie kasztanowe włosy, które normalnie były nieco pofalowane, a teraz, mokre były proste jak druty. Kiedy skończyła, jeszcze chwilę rozmawiały przyciszonymi włosami, a potem obie poszły spać. Sonia obudziła się z walącym sercem kiedy przed jej oczami pojawił się Emil. Nie byłoby w tym niczego niezwykłego gdyby nie to, że we śnie zdzierał z niej ubranie i pocałunkami pozbawiał ją tchu. Długo po tym jak się obudziła, nie mogła na powrót zasnąć. Kiedy wreszcie jej się udało, Emil już nie odwiedził jej we śnie.

***

I w końcu nadszedł ten długo wyczekiwany dzień! Koniec ze sprzątaniem, koniec z myciem podłóg. Sonia była zadowolona, choć z drugiej strony było jej przykro, ponieważ przyzwyczaiła się do miłej Pani Zosi i pracy w towarzystwie Emila, która naprawdę była przyjemna. Pani woźna podziękowała jej za pomoc bardzo wylewnie i powiedziała, że złożyła u dyrektora pochlebną opinię na temat jej i Emila. Sonia podziękowała jej i uśmiechnęła się z wdzięcznością. Piątek! Wreszcie piątek. Dziś cisza nocna przesunięta była o godzinę, więc można było wrócić do szkoły dopiero o dwudziestej trzeciej. Zwykle dziewczyna szła do klubu z Klaudią i kilkoma innymi dziewczynami, ale dziś musiała się od tego wymigać, ponieważ Emil przypomniał jej, że są umówieni.
– Mówisz serio? Naprawdę zamierzasz kusić los? – zapytała ze śmiechem. Chłopak wzruszył ramionami.
– Należy nam się trochę relaksu. Postaram utrzymać się na nogach żebyś nie musiała taszczyć mnie tu z powrotem. – obiecał i mrugnął do niej porozumiewawczo. Kiedy więc Klaudia, która właśnie szukała jakiejś szałowej kreacji na wieczór, zapytała ją dokąd dziś pójdą, Sonia przygryzła dolną wargę i na poczekaniu wymyśliła szybkie kłamstwo.
– Dziś nie mogę iść.
– Co? Jak to? Przecież już odrobiłaś swoje! – Klaudia wydawała się szczerze zaskoczona.
– Wiem, wiem. Po prostu się umówiłam. – przyznała dziewczyna. Twarz jej przyjaciółki rozjaśnił uśmiech.
– Masz randkę? I ja nic o tym nie wiem? – dopytywała się. Sonia przewróciła oczami.
– To nie żadna randka. Zwykłe spotkanie. – sprostowała.
– Z kim? – Klaudia usiadła obok niej i przyjrzała się jej z ciekawością.
– Z nikim ważnym. Stary znajomy z poprzedniej szkoły. Będzie przejazdem w mieście i chce się spotkać. – powiedziała. Poczuła się źle ze świadomością, że musiała okłamać przyjaciółkę, ale nie mogła jej się przyznać z kim rzeczywiście miała się spotkać. Przez to czuła się tak jakby robiła coś złego.
– Dobra. Pójdziemy za tydzień, ale jutro wszystko mi opowiesz! – krzyknęła Klaudia i wróciła do wybierania kreacji na wieczór.
– A ty co zakładasz? – zapytała. Sonia nagle zorientowała się, że nie ma pojęcia gdzie właściwie ona i Emil zamierzają pójść. Wiedziała, że chcą się napić, ale co to oznaczało? Sklep monopolowy, klub czy jakiś przydrożny bar? – zastanawiała się. Podeszła do szafy i otworzyła ją. Odsunęła na bok marynarki, które były obowiązkowe jako część ubioru w czasie zajęć i skupiła się na ciuchach, które jej mama uważała za „coś strasznego”.
– Musisz to zakładać? Jeśli zamierzasz wyjść nago to po co ci ten kawałek materiału? – szydziła jej mama ilekroć dziewczyna szykowała się na imprezę.
– Pozostawiam pole dla wyobraźni. – odpowiadała Sonia, wiedząc, że matkę to drażni. Teraz wyciągnęła jedną z takich sukienek, które dyrektora i nauczycielkę hiszpańskiego przyprawiłyby o apopleksję.
– Wow. Jeśli ty jej nie włożysz, ja to zrobię. – powiedziała Klaudia widząc czerwoną, obcisłą sukienkę, którą w pionie przecinał czarny pas, szeroki na cały przód. Sonia uwielbiała połączenie czerni i czerwieni. Zastanawiała się jednak czy ta kiecka nie będzie zbyt ostentacyjna. Widząc jej minę, Klaudia kazała jej przymierzyć sukienkę. Sonia odsunęła, krótki, złoty suwak, rozebrała się i wbiła w seksowną kreację.
– Wyglądasz bosko. – powiedziała Klaudia.
– Naprawdę? – spytała Sonia, przeglądając się w lustrze. Rzeczywiście nie wyglądała źle. Sukienka sięgała do połowy ud i idealnie opinała jej ciało. Czy jednak nie była to przesada?
– Powalisz go na kolana. – przekonywała Klaudia. Sonia uśmiechnęła się.
– W takim razie dziś musisz włożyć coś innego. – odparłam. – Ja zostaję w tej.

***

Kiedy na zegarze pojawiła się godzina dziewiętnasta, Sonia włożyła skórzaną, czarną kurtkę i szpilki w tym samym kolorze. Srebrne brylanciki po ich bokach, zalśniły w świetle lampy. Dziewczyna zerknęła na siebie w lustrze po raz ostatni. Żałowała, że Klaudia nie widzi efektu końcowego, kiedy dziewczyna już była pomalowana i nieco bardziej pokręciła włosy. Sama przed sobą musiała przyznać, że wygląda dobrze. Wyszła z pokoju w którym nie było już nikogo bo Kinga i Klaudia wyszły pół godziny temu, a potem opuściła teren szkoły. Emil miał na nią czekać koło starej lipy po przeciwnej stronie ulicy. I czekał, odwrócony do niej plecami.
Dziewczyna zakradła się do niego, choć ze względu na obcasy musiało to wyglądać komicznie, i położyła mu dłonie na powiekach.
– Zgadnij kto to. – szepnęła. Poczuła jak jego twarz wykrzywia się w uśmiechu. Odwrócił się w jej stronę i nagle jego twarz zastygła w kamienną maskę. Już się nie uśmiechał.
Sonia nieco zdezorientowana jego reakcją, spojrzała na siebie chcąc sprawdzić czy przypadkiem się nie ubrudziła.
– Coś nie tak? – zapytała.
Emil odchrząknął.
– Wszystko gra. Ładnie wyglądasz. – powiedział. Dziewczyna rozpromieniła się.
– Dziękuję. Klaudia doradziła mi tą kreację, bo powiedziałam jej, że spotykam się ze starym znajomym. Miałam zrobić wrażenie. – dodała konspiracyjnym szeptem.
– I zrobiłaś. – stwierdził Emil, taksując ją wzrokiem. Jej twarz zalał niewielki rumieniec. – Teraz zastanawiam się gdzie cię zabrać. Taka wystrojona nie możesz iść do zwykłego baru. – dodał i zaoferował jej swoje ramię. Na dworze było chłodno, ponieważ była końcówka maja, ale to nie przeszkadzało jej tak bardzo. Cieniutkie pończochy jakoś tłumiły chłód, a kurtka dawała naprawdę przyzwoite ciepło.
– Musimy podjechać kawałek tramwajem. – odezwał się Emil i pociągnął ją w stronę torów. Czekali na przystanku jakieś pięć minut, a kiedy wreszcie weszli do tramwaju, podjechali trzy przystanki do następnego punktu programu. Szli jeszcze kawałek, aż stanęli przed zachęcająco wyglądającym lokalem.
– Margarita! – krzyknęła Sonia, wyraźnie zadowolona.
– Byłaś tu? – zapytał Emil otwierając jej drzwi.
– Jasne. Przyjeżdżam tu czasem z Klaudią. – powiedziała i dodała – Ale dziś jej nie będzie. Poszła potańczyć.
Naprawdę ostatnią rzeczą jakiej potrzebowali to natknięcie się na Klaudię i resztę dziewczyn. Na szczęście Sonia była pewna, że dziś ich tu nie spotkają. „Margarita” była barem koktajlowym, najlepszym i chyba jedynym w okolicy. Wszędzie były neonowe światła, barmani robili doskonałe koktajle i drinki, a do tego muzyka puszczana w tle tworzyła świetny klimat. Emil pociągnął ją w stronę wysokiego stolika niedaleko baru. Mimo iż był piątek nie było tłoku, choć ciężko było znaleźć jakieś miejsca siedzące. Na szczęście się udało.
– To co polecasz? – zagadnął przeglądając ofertę.
– Dla ciebie dobry będzie Czarny aksamit. – powiedziała sprawdzając skład drinka.
– Bo zawiera piwo? – domyślił się chłopak. Skinęła głową. Posłuchał jej. Ona sama zamówiła Pina coladę i czekali na swoje koktajle rozmawiając luźno na temat szkoły. Kiedy wreszcie pojawiły się przed nimi kieliszki wypełnione interesująco wyglądającymi płynami, oboje zatopili w nich usta. Sonia zauważyła jak spojrzenie Emila nagle stwardniało, przenosząc się na coś ponad jej ramieniem. Odwróciła się delikatnie i zobaczyła jak dwóch facetów około trzydziestki się im przygląda. Uśmiechali się głupawo, a jeden z nich uniósł swojego drinka jak do toastu i mrugnął do niej ordynarnie.
– Okropność. – skwitowała i przeniosła swoje spojrzenie na Emila.
– Chyba powinienem wstać i sklepać im buźki. – mruknął chłopak. Dziewczyna pokręciła głową.
– Daj spokój. Ich jest dwóch, odpuść. Poza tym nie warto prosić się o kłopoty zaraz po tym jak skończyła ci się kara. Następnym razem cię zawieszą. – stwierdziła i uspokajająco chwyciła go za rękę. Spojrzał na jej dłoń, więc cofnęła ją speszona i wróciła do picia drinka. Kiedy skończyła, zamówiła następnego. Emil poszedł jej śladem, ale tym razem zamówił Margaritę, specjalność lokalu. Po chwili Emil przeprosił ją i powiedział, że musi iść do łazienki. Skinęła głową i odprowadziła go wzrokiem do drzwi od męskiej toalety. Minęło może kilka sekund aż obok jej stolika stanął mężczyzna, który wcześniej puścił do niej oczko.
– Mogę postawić ci drinka? – zapytał uśmiechając się lekko.
Sonia zmierzyła go chłodnym spojrzeniem. Mężczyzna był całkiem przystojny, choć dużo starszy od niej. Zirytował ją jednak fakt, że tak bezczelnie próbował ją poderwać wiedząc, że przyszła tu z innym chłopakiem.
– Nie, dziękuję. – odparła i wróciła do sączenia Pina colady. Mężczyzna jednak nie zamierzał tak łatwo odpuścić. Musnął jej nagie ramię palcem wskazującym i powiedział:
– Założę się, że nie założyłaś dzisiaj majtek. – powiedział, a ona niemal się zakrztusiła.
– Słucham?! – zapytała podniesionym głosem. W tej samej chwili stanął koło niej Emil, który z zimnym wyrazem twarzy odgrodził ją swoim ciałem od natarczywego faceta.
– Mogę wiedzieć czego chce pan od mojej dziewczyny? – spytał dziwnie spokojnym głosem, kładąc nacisk na słowo „mojej”.
Nieznajomy uniósł ręce w poddańczym geście i odsunął się o krok.
– Zaproponowałem tylko drinka. – mruknął i odszedł, nie odwracając się za siebie. Emil usiadł, dopił swojego drinka i spojrzał ponaglająco na Sonię, by zrobiła to samo.
– Zwijamy się stąd. Nie podobają mi się ci kolesie. – powiedział. Skinęła głową i jednym haustem dopiła resztkę koktajlu. Poczuła jak jej nogi zdrętwiały delikatnie, ale wstała pewnym krokiem. Emil uregulował rachunek i wyszli.
– Mogę ci zadać osobiste pytanie? – zapytała dziewczyna zasuwając kurtkę. Chłopak skinął głową. Spodziewał się, że Sonia zapyta go dlaczego nazwał ją swoją dziewczyną, ale ona kompletnie go zaskoczyła.
– Co właściwie jest między tobą, a Iwoną? Jesteście parą? – zapytała.
Spojrzał na nią unosząc jedną brew. Właściwie nie wiedział jak odpowiedzieć na to pytanie. Jego relacja z Iwoną nie należała do najłatwiejszych. Dziewczyna nie wiedziała czego chce. Z jednej strony, lubiła się z nim umawiać i pozwalała mu na pocałunki, z drugiej ani nie chciała posunąć się dalej, ani nie wymagała wyłączności. Parą na pewno nie byli. Ten układ stał się dla niego nużący, ponieważ Iwona wiele od niego oczekiwała, a nie dawała nic w zamian. Potrafiła zrobić mu aferę o złamanie zasad, zupełnie jakby była jego dziewczyną, a kiedy następnego dnia obejmował ją ramieniem, patrzyła na niego zaskoczona i pytała: co robisz? Sam już nie wiedział co ma z tym zrobić. Lubił Iwonę. I pewnie powinni zostać po prostu przyjaciółmi, ale jak miał jej to powiedzieć tak by nie zranić jej uczuć? Była taka… niezależna. I dumna. Wiedział, że to ona powinna być tą, która zakończy ich relację, bo tylko wtedy mogłaby bez zażenowania patrzeć mu w oczy.
– Emil? – Sonia przywróciła go do rzeczywistości.
– Nie jesteśmy razem. Po prostu lubimy swoje towarzystwo.
– Sypiacie ze sobą. – bardziej stwierdziła niż zapytała. Chłopak roześmiał się, ukazując szereg prostych, białych zębów
– Nie. Skąd ci to przyszło do głowy? – zainteresował się. Wzruszyła ramionami.
– Nie jesteście parą, ale obejmujecie się publicznie. Coś się za tym musi kryć. – zauważyła.
– Wierz mi, jesteśmy niemal święci. – odparł.
Sonii nie spodobała się ta odpowiedź. Owszem, cieszyła się, że nie są parą, ale słowo „niemal”, nie do końca się jej podobało. Milczeli prawie całą drogę powrotną. Sonia ze zdumieniem stwierdziła, że nie ma jeszcze dziewiątej. Co miała robić przez resztę wieczoru?
– O czym myślisz? – zagadnął Emil, przyglądając się jej uważnie.
– Zastanawiam się co będę robić po powrocie do szkoły. – odparła zgodnie z prawdą.
– Przepraszam cię. Nie tak to miało wyglądać. Chciałem żebyś się dobrze bawiła. – powiedział chłopak i westchnął.
– Nic się nie stało. Było bardzo fajnie, naprawdę. Żałuję tylko, że to już koniec naszej małej wycieczki.
Emil spojrzał na nią. Jego twarz rozjaśnił lekki uśmiech.
– Mam w pokoju butelkę czerwonego wina. Mas ochotę? – zapytał. Nie musiał jej dwa razy tego proponować. Zgodziła się od razu i kiedy wreszcie przekroczyli bramę szkoły, od razu skierowali się do jego pokoju. W środku nie było nikogo. Wszyscy dziś imprezowali. Tym razem Sonia była zadowolona, że oni już wrócili do szkoły. Przynajmniej nie było wokół żadnych irytujących i napastliwych facetów. Emil wyciągnął z głębi szafy butelkę wina, a ona w tym czasie podeszła do lustra wiszącego na ścianie. Było takie samo jak to, które ona miała w pokoju. Poprawiła włosy i nagle zorientowała się, że kosmyk zaplątał jej się w suwak sukienki.
– Cholera. – mruknęła i sięgnęła ręką do tyłu.
– Co się stało? – zapytał Emil podchodząc do niej. Odłożył butelkę na nocną szafkę i od razu zauważył z czym Sonia się mocuje. Odjął jej rękę od suwaka i sam spróbował wyciągnąć pasemko włosów. Delikatnie rozpiął sukienkę i uwolnił włosy. Pod jego dotykiem, Sonia poczuła jak jej skórę przechodzi prąd. Ich spojrzenia spotkały się w lustrze. Emil nie zastanawiający się nad tym co robi, pochylił się i pocałował jej nagie ramię. Dziewczyna na chwilę wstrzymała oddech, a on posłał jej pytające spojrzenie. Ledwo zauważalnie skinęła głową, a wtedy on ponownie ją pocałował. Odchyliła głowę do tyłu i pozwoliła by jego wargi rozpoczęły wędrówkę po jej szyi. Zamruczała jak kotka, gdy przygryzł płatek jej ucha. Ręką, którą jeszcze przed chwilą trzymał na jej biodrze, powędrował w dół, między jej uda. Dziewczyna odetchnęła głęboko. Na początku masował jej kobiecość przez koronkowy materiał majteczek, ale potem odsunął je i wkradł się palcem we wnętrze jej kobiecości. Już była wilgotna, a to tylko spotęgowało jej podniecenie. Kiedy wsunął kolejny palec, poczuła to elektryzujące doznanie w całym ciele. Odwróciła głowę do tyłu i z pasją wpiła się w jego wargi. Całowali się tak żarliwie, że w końcu obojgu zabrakło tchu. Emil pociągnął za suwak jej obcisłej sukienki. Potem bez wahania zsunął ją z jej ciała i oczami pociemniałymi z podniecenia, omiótł wzrokiem jej szczupłe ciało odziane jedynie w koronkową bieliznę i pończochy. Przesunął dłońmi po jej plecach i położył je na biodrach. Przyciągnął ją do siebie i szepnął:
– Jeśli zaraz nie przestaniemy to nie będzie odwrotu.
– Więc na co czekamy? – zapytała i przylgnęła do jego warg ponownie. Sonia ścisnęła dół jego koszulki i pociągnęła ją w górę. Odsłoniła jego nagi tors i głodnymi wargami zaczęła sunąć po gorącej skórze. Jej paznokcie drapały jego plecy, pozostawiając za sobą czerwone pręgi. Emil wrócił do pieszczoty miejsca między jej udami, aż w końcu klęknął przede nią, zsunął koronkowe majteczki i zastąpił palce ustami. Dziewczyna westchnęła zaskoczona. Wygięła się w łuk i docisnęła ręką jego głowę, mierzwiąc ciemne włosy między palcami. Jego wargi pieściły jej kobiecość najpierw delikatnie, potem coraz mocniej. Zatapiał się w rozgrzanym wnętrzu, wykonując szybkie, pociągłe ruchy językiem. Dziewczyna zaczęła oddychać coraz szybciej, aż w końcu musiała przygryźć wargę do krwi by nie krzyczeć z rozkoszy. Emil widząc jak jest podniecona, podniósł się i płynnym ruchem wziął ją na ręce. Ułożył dziewczynę na swoim łóżku i szybko, choć niezdarnie pozbył się swoich dżinsów. Sonia z figlarnym uśmiechem zerknęła na jego nabrzmiałą męskość. Kiedy położył się na niej, zacisnęła rękę na jego członku i chwilę pieściła go przez materiał bokserek. Potem obsunęła je i pośliniła kciuk. Zaczęła zataczać kółka wokół główki i z przyjemnością oglądała jego twarz wykrzywiającą się we wszechogarniającym pożądaniu. W końcu odsunął jej rękę i nie czekając na nic, wbił się w nią mocno i szybko. Sonia jęknęła przeciągle. Poczuła go wszędzie. W całym ciele. Emil zaczął się poruszać. Z początku powoli, potem coraz szybciej. Oboje ogarnęła taka gorączka, że ledwo powstrzymywali się by nie krzyczeć z ekstazy. Żadne z nich nie zauważyło, że tuż za nimi otworzyły się drzwi. Nikt nie zwrócił uwagi na osobę stojącą w progu. Więc kiedy bezszelestnie się wycofała, zamykając za sobą drzwi, żadne z nich się nie obejrzało. Sonia zdusiła okrzyk spełnienia i wydała z siebie jedynie głośny jęk, wyginając się w łuk. Opadła na poduszkę, a Emil po chwili również osiągnął orgazm. Położył się na niej i odetchnął głęboko. Czuł się wspaniale. Było mu dobrze i czuł to w każdej komórce swojego ciała. Spojrzał na Sonię, która z przymkniętymi oczami oddychała cichutko.
– Dziękuję. – powiedział, bo tylko to przyszło mu do głowy. Uśmiechnęła się lekko.
– To ja dziękuję.
Pocałował ją w nabrzmiałe od pocałunków usta i poczekał, aż dziewczyna otworzy oczy. Po chwili ona również na niego patrzyła. Odgarnął jej wilgotny kosmyk włosów z czoła i spojrzał na nią niemal że z czułością.
– Jesteś cudowna. Chciałbym żebyś została tu na całą noc. – szepnął.
Dziewczyna westchnęła.
– Ja też bym chciała, ale za chwilę muszę wracać do siebie. – powiedziała niezadowolona.
– Zostań jeszcze chwilę. – poprosił i ponownie ją pocałował.
– Dobrze. Ale tylko sekundkę. – odparła z lekkim uśmiechem i w tym samym momencie poczuła jak jego ręka znów wędruje między jej uda. Jej oczy błysnęły. Znów była gotowa na więcej. Emil wyczytał to z jej twarzy bo uśmiechnął się i wsunął dwa palce tak głęboko, że na moment straciła oddech.
– Sekunda mi wystarczy.

Dodał/a: Danielle. w dniu 5-03-2014 – czytano 11348 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.
Kategoria: Dobry seks

Zobacz inne

Komentarze (13)

dnia 2014-03-06 12:49:14.

Jak zwykle swietne! Czekam na nastepna!

licealistkadnia 2014-03-06 16:10:59.

szkoda ze Iwona to nie sonia 😛

.dnia 2014-03-06 17:03:02.

Świetne 🙂

AliceRawrdnia 2014-03-06 20:53:08.

tak! boże, czekałam na twoje opowiadanie. pisz , pisz

dreamdnia 2014-03-06 21:55:06.

nie no jesteś genialna 🙂

Karolinadnia 2014-03-08 17:10:03.

wiedziałam kiedy odwiedzić quku 😀 a opowiadanie zapowiada się świetnie 🙂

jusdnia 2014-03-10 00:25:42.

Dobrze wiedziałam żeby sprawdzić czy są tutaj jakieś nowości. Ucieszyłam się widząc twoje nowe opowiadanie i jak zawsze wszystko co piszesz jest świetne 😉

Julitaadnia 2014-03-14 15:38:05.

super 😀 Naprawdę masz to coś pisz dalej 🙂

Terrydnia 2014-03-15 22:37:54.

o matko! pisz szybko kolejny!

Pani Morgan 😛dnia 2014-03-17 20:22:23.

Świetne, cudowne, boskie i w ogóle :D. Ale czyżby nazwisko Wasilewska nie było przypadkowe? 😛

Danielle.dnia 2014-03-18 22:29:57.

Pani Morgan, nazwisko jest zupełnie przypadkowe 🙂 Rozumiem, że z czymś ci się skojarzyło tak jak mnie twój nick przywiódł na myśl wspaniałego Josepha 😀

Julietdnia 2014-09-04 01:34:24.

Bardzo dobre opowiadanie. Zaciekawiło mnie. Jednakże przydałby się trochę ostrzejszy i bardziej “wulgarny” język w odpowiednich momentach, wydaje mi się, że nadałby pikanterii 😀

Yyydnia 2015-03-08 00:36:09.

Opowiadanie fajne ale masz problem z narratorem. I to duży. Raz jest w 1 os. A inny raz w 3 os. Popracuj nad tym a bedzie lepiej bo teraz to dziecinne opowiadanie wcale nie intymne ani erotyczne.

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Szkoła uwodzenia"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.