Szkoła uwodzenia. 20
– Nie powinieneś tyle chodzić. – zganiła go, kiedy wtulała twarz w jego szyję.
– Wręcz przeciwnie. Wolę zacząć ruszać się teraz, żeby mięśnie całkiem mi nie zwiotczały. – odparł i objął ją jedną ręką, unosząc kulę. – Tęskniłem. – wymruczał.
– Ja zdecydowanie mocniej. – powiedziała i lekko go pocałowała.
– Dobra, gołąbki. Chodźcie na kawę i ciasto. – powiedział tata Emila i wszedł do domu.
Poszli za nim do domu, ale znacznie wolniej. Kiedy dotarli, w kuchni powitała ich Amelia. Wstawiała właśnie wodę na kawę i uśmiechała się przyjaźnie.
– Cześć, Sonia. Jak ci minęła podróż? – zagadnęła.
Dziewczyna przywitała się z mamą Emila, a potem streściła jej monotonną jazdę pociągiem. Ani słowem nie wspomniała jednak o tym, skąd wyjeżdżała. Kiedy już zjadła kawałek ciasta i wypiła kawę, poczekała aż jej chłopak spałaszuje trzeci kawałek. Wtedy spojrzała na niego porozumiewawczo i ulotnili się. Wyszli na werandę z boku domu, żeby w taką ładną pogodę nie siedzieć pośród czterech ścian. Emil z ulgą opadł na wiklinowy fotel i oparł głowę o zagłówek. Wsunął na nos okulary przeciwsłoneczne i westchnął.
– Zostań tutaj na zawsze.
Sonia zaśmiała się.
– Nie dziwię się, że nie masz mnie dosyć. Dopiero przyjechałam.
– Wiem. Ale kiedy tu jesteś, moja mama piecze doskonałe ciasta. – odparł, a ona ponownie się roześmiała.
– Jesteś niemożliwy. – stwierdziła.
Chłopak również się do niej uśmiechnął, a potem spoważniał.
– Powiesz mi w końcu co się działo w ciągu ostatnich dni?
Sonia wzięła głębszy oddech. Na początku opowiadała mu o teście ciążowym z pewnym wahaniem, a widząc jego minę, wcale nie było jej raźniej. Czuła się tak, jakby mówiła o sobie i dotarło do niej, że za bardzo zaangażowała się w tą sprawę. Mimo wszystko cieszyła się, że w jakiś sposób im pomogła. Klaudii przetrwać ciężki okres, a Filipowi uświadomić, że zachował się nie w porządku. W pewnym momencie przestała mieć opory i z jej ust wylewał się potok słów. Opowiedziała Emilowi nawet o tym, że piła ze swoim przyjacielem wino i nocowała w domku jego wujka. Udawała, że nie dostrzega zmarszczki na jego czole i błysku zazdrości w oku. Nie miała ochoty na jakąkolwiek scenę zazdrości. Nie dlatego, że nie podobało jej się, że Emil jest odrobinę zazdrosny, ale dlatego, że nie chciała tracić ich wspólnego czasu na takie pierdoły.
– Wow. – powiedział chłopak kiedy skończyła. – Klaudia w ciąży.
– Nie jest w ciąży. – przypomniała Sonia.
– Wiem, ale kiedy wyobrażam sobie, że jest, dziwnie się czuję. Z nas wszystkich, ona zawsze wydawała mi się najbardziej krucha. Zupełnie jakby dziecko miało mieć dziecko.
– Skarbie, przypominam, że wszyscy jesteśmy w jednym wieku. – mruknęła Sonia.
– Wiem, ale ty… Wiesz o co mi chodzi. Jesteście zupełnie inne. Co nie znaczy, że chciałbym żebyś ty teraz zaszła w ciąże. – przyznał.
Dziewczyna uniosła brwi. Nie rozmawiali nigdy o tym co by było gdyby. Po tym, jak ustalili, że Sonia się zabezpiecza, nie wracali do tematu antykoncepcji.
– A gdybym jednak zaszła w ciążę? – zapytała po chwili.
Emil spojrzał na nią uważnie spod ciemnych szkieł okularów.
– Naprawdę musisz pytać? – odpowiedział pytaniem.
– Chcę się upewnić.
Chłopak uśmiechnął się i wyciągnął do niej rękę. Sonia wstała i chwyciła wyciągniętą w jej stronę dłoń. Emil pociągnął ją tak, że opadła na jego kolana. Wsunął jej dłoń we włosy i przeczesał ciemne pasma swoimi palcami.
– Kocham cię. I gdybyś zaszła w ciążę, wciąż bym cię kochał. Może kiedyś będziemy mieli dzieci, jeśli nie porzucisz mnie dla jakiegoś biznesmena z wyższej półki albo jeśli ja nie zostawię cię dla top modelki. – powiedział rozbawiony.
Sonia uderzyła go mocno w ramię.
– Za takie gadanie możesz dostać szlaban na seks nawet na miesiąc. – ostrzegła.
– Żartowałem przecież. – powiedział pojednawczo unosząc ręce do góry. – Wiesz, że nigdy nie zostawiłbym cię z tym samej. – dodał cicho i musnął ustami jej usta.
– Wiem. – odparła i mocniej się do niego przytuliła.
Wciąż bała się go dotykać, ale wybadała, gdzie może, a gdzie nie i starała się kontrolować swoje ruchy. Całowali się długo i leniwie, a kiedy poczuli, że sprawy wymykają się z rąk, odsunęli się od siebie. W każdej chwili mogli ich zobaczyć rodzice Emila, a Sonia nie chciała wystawiać ich cierpliwości na taką próbę.
– Wieczorem rodzice jadą do ciotki na imieniny. – powiedział chłopak i musnął ustami płatek jej ucha. – Wytrzymaj trochę.
– Ciężko będzie, ale nie mam wyjścia. – odparła i po raz ostatni go pocałowała.
***
Damian jednym haustem wypił połowę zawartości butelki z wodą. Był wyczerpany po ostrym treningu i miał ochotę na zimny prysznic. Zaraz potem planował iść spać. Ostatnio trenował jak wariat, byle tylko nie myśleć tyle o wydarzeniach ostatniego czasu. Przestał się łudzić, że ma jakieś szanse u Sonii i nawet jeśli wcześniej miał w planach trochę pomieszać w jej związku z Emilem, to po tym co mu się przytrafiło, postanowiła odpuścić. Ich związek dość już wycierpiał i nawet on nie był na tyle bezduszny i głupi, żeby robić im jakieś świństwo. Próbował nawet znaleźć pocieszenie u Natalii, ale dziewczyna tym razem nie dała mu się omotać. To kompletnie go zaskoczyło i jeszcze bardziej podłamało. Być może dlatego towarzyszyło mu takie napięcie, które próbował rozładować poprzez treningi. Czuł, że ta szkoła przestała być dla niego dobrym miejscem. Teraz czuł się tutaj niepotrzebny i zbędny. Nawet jeśli trener mówił mu, że jest świetny, on wiedział, że dostrzega go, bo nie ma Emila, gwiazdy, która potrafiła przyćmić wszystkich, nawet jego. Może był lepszy w piłkę nożną, ale w koszykówce i lekkoatletyce, Emil go jednak wyprzedzał. I nawet jeśli przestał być o to zazdrosny, to i tak już nie wystarczało mu bycie „tym drugim”. Tak było zarówno w sporcie, jak i w przypadku Sonii. Czuł, że go to przerasta. Potrzebował czegoś nowego. I być może następny rok szkolny, miał mu przynieść właśnie to coś. Już nie krył się ze swoimi planami w domu. Powiedział rodzicom co postanowił, a ci mimo zaskoczenia, nawet się ucieszyli. Właściwie chyba nie robiło im różnicy, czy syn będzie uczył się w Polsce, czy za granicą, skoro i tak chodził do prywatnej szkoły z internatem i rzadko się widywali. Dla nich liczyły się głównie jego osiągnięcia, a skoro sam chciał zdobyć nowe perspektywy, wyjeżdżając na rok do Anglii, nie mogli przecież mu tego odradzać. Powiedzieli nawet, że pomogą mu dostać się tam do szkoły, jeśli dobre oceny i osiągnięcia sportowe nie wystarczą. Oczywiście. W ich mniemaniu pieniądze mogły wszystko załatwić. W sumie, miał to gdzieś. Jeśli dzięki nim będzie miał pewność, że przyjmą go do szkoły w Anglii, to odetchnie z ulgą. Najwyższa pora zacząć nowe życie. Odciąć się od starych przyzwyczajeń i ludzi, których zranił.
***
Dziewczyna weszła do swojego pokoju i od razu zobaczyła, że jej telefon mruga do niej porozumiewawczo. Dostała sms’a. Otworzyła go i ze zdumieniem zorientowała się, że to Filip do niej napisał. W skrytości ducha właśnie na to liczyła. Miała nadzieję, że chłopak w końcu się do niej odezwie, ale teraz gdy to zrobił, wcale nie miała ochoty z nim rozmawiać. Odłożyła telefon, a kiedy ten znowu do niej mrugnął, wcisnęła go do szuflady, żeby jej nie kusiło. Wciąż nie potrafiła mu wybaczyć. Nawet jeśli nagle poczuwał się do odpowiedzialności i chciał wychowywać dziecko, którego nawet nie było, to nie zamierzała się z nim spotykać, tak jak poprosił o to w pierwszym esemesie. Zastanawiała się co napisał w drugim. W końcu nie wytrzymała i wyciągnęła telefon z szuflady. „Odezwij się do mnie”. Klaudia na chwilę przymknęła oczy. Walczyła ze sobą by mu nie odpisać i kiedy Kinga weszła do pokoju, udało jej się odwrócić uwagę od telefonu.
– Hej, idziemy coś zjeść? Zdaje się, że w stołówce są jeszcze bułki ze śniadania. Umieram z głodu. – powiedziała dziewczyna.
Klaudia uśmiechnęła się lekko.
– Jasne, chodźmy.
Zaczęła się zastanawiać co by było, gdyby naprawdę się z nim spotkała. Tak bardzo ją zranił… Spodziewała się, że zareaguje dość ostro, ale i tak była bardzo rozczarowana jego zachowaniem. Ubodło ją to do żywego. A gdyby jednak była w ciąży? Badanie krwi było jednoznaczne, nie było żadnego dziecka. Dziś rano dostała upragnioną miesiączkę, co całkowicie ją uspokoiło. Nawet gdyby teraz spotkała z Filipem i powiedziała, że był to fałszywy alarm, nie mogłaby tak po prostu zapomnieć o tym co się stało. A może… A może on wcale nie chciał żeby zapomniała? Może skontaktował się z nią żeby powiedzieć, że dalej nie ma na co liczyć z jego strony? Cholera, pomyślała. Naprawdę ciekawiło ją o co mu chodziło, ale była na tyle dumna, że nie zamierzała od razu mu ulegać. Przed wyjściem do stołówki, odłożyła telefon z powrotem do szuflady. Tak na wszelki wypadek. Żeby nie kusiło.
***
Kiedy za państwem Suwarą zamknęły się drzwi, Emil spojrzał na Sonię roziskrzonym wzrokiem. To był ich czas. Mogli zająć się sobą i spróbować pójść na całość. Dziewczyna wiedziała, że będzie to wyzwanie, bo Emil miał dość ograniczone możliwości, ale postanowiła wziąć większość na siebie i doprowadzić zarówno siebie, jak i jego na szczyt. Nie zawracali sobie głowy przenoszeniem się do jego aktualnego pokoju. Zostali w salonie. Na początku dziewczyna udawała, że wcale nie myśli o tym samym co on. Zapytała go, jak spędził czas z Iwoną i Patrykiem.
– W porządku. Graliśmy na xobxie. – przyznał, a potem uśmiechnął się nieznacznie. – Naprawdę zamierzamy teraz o tym rozmawiać?
Sonia pokręciła głową i pochyliła się w jego stronę. Jej usta lekko musnęły jego policzek, kącik ust i wreszcie wargi. Emil wyciągnął ręce w jej stronę i z jej pomocą, jednym płynnym ruchem posadził ją sobie na kolanach. Sonia starała się zbytnio go nie obciążać, ale to nie przeszkadzało jej w sunięciu wargami po jego szyi. Wsunęła mu dłoń we włosy i agresywnie odchyliła jego głowę do tyłu. Potem ponownie wpiła się w skórę na jego szyi, pieszcząc językiem płatek ucha.
– Nie masz pojęcia, jak mi tego brakuje. – szepnął i westchnął zadowolony. Sonia w tym czasie już sięgała dłońmi do jego rozporka i przez sekundę mocowała się z zapięciem. W końcu udało jej się, dobrać do jego bokserek. Uśmiechnęła się do siebie. O tak, jej też tego brakowało. Najpierw ocierała się o niego przez materiał, ale w końcu zarówno jej, jak i jemu, przestało to wystarczać. Nie bez komplikacji, udało im się w końcu obsunąć jego bokserki, choć nie całkowicie, bo gips na nodze bardzo im przeszkadzał. Darowali sobie całkowite ściągnięcie.
– Chcę cię dotknąć. – szepnął. – Ustami. – dodał.
Sonia szeroko otworzyła oczy. Nie była pewna czy to dobry pomysł. Emil nie mógł klęknąć, a położenie się, zajęłoby zbyt wiele czasu, bo wybranie odpowiedniej pozycji na małej kanapie, nie należało do najłatwiejszych.
– Emil, ale jak…
– Spokojnie. Musisz tylko trochę mi pomóc. – powiedział i uśmiechnął się szelmowsko. Nie wiedziała co zadziałało na nią tak elektryzująco, czy to ten uśmiech, czy niema obietnica rozkoszy, ale od razu mu uległa.
Emil nią pokierował. Najpierw ściągnęła spodenki i figi, a potem stanęła na kanapie, więżąc go między swoimi nogami. Emil chwycił ją za nagie pośladki i przyciągnął do siebie. Na początku owiał jej kobiecość ciepłym oddechem, a potem poczuła jego wilgotne wargi na skórze. Muskał ją delikatnie, stopniowo nasilając pieszczotę. Do warg dołączył język i zaczął zataczać nim koła wokół łechtaczki.
– O Boże… – jęknęła bliska orgazmu. Przysunęła jego głowę bliżej i wyszła naprzeciw jego ustom. Jej ciałem wstrząsnął dreszcz i z zaciśniętymi wargami, przyjęła ogarniające ją spełnienie. Kiedy otworzyła oczy i spojrzała w dół, Emil uśmiechał się wilgotnymi wargami, wyraźnie zadowolony z siebie.
– Nie wyszedłeś z wprawy. – pochwaliła go i osunęła się z powrotem na kolana. Jego członek był lekko nabrzmiały, co uznała za przywitanie. Zaczęła się o niego ocierać, jednocześnie całując Emila prosto w usta. Poczuła na nich swój smak, co jeszcze bardziej ją podnieciło. Kiedy zaczęła pieścić GO dłonią, po chwili był już gotowy. Wbił się w nią, a wtedy Sonia zaczęła gwałtownie się poruszać. Emil chwycił ją za biodra i dopasował ich rytm do siebie. Już po chwili oboje osiągnęli spełnienie. Kiedy Sonia odgarnęła wilgotne włosy, które opadały jej na czoło, spotkała na sobie spojrzenie pełne czułości i namiętności.
– Nie wyjeżdżaj. – powiedział Emil.
– Mam zostać, bo chcesz pysznego ciasta i seksu? – zapytała z rozbawieniem.
– Nie, bo kocham cię i nienawidzę się z tobą rozstawać. – odparł i musnął jej wargi swoimi.
Sonia uśmiechnęła się do niego łagodnie i przytuliła do niego ufnie.
– Na razie nigdzie się nie wybieram.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.