Szkoła uwodzenia. cz 13

Klaudia szła korytarzem, wsuwając w uszy słuchawki od MP4. Już miała włączyć jedną ze swoich ulubionych piosenek, kiedy usłyszała imię Sonii. Skierowała twarz w stronę dwóch osób, stojących przy dyżurce. Od razu rozpoznała dyrektora i panią Wiśniewską, opiekunkę grupy Sonii. Zmarszczyła brwi i wytężyła słuch, wyciągając słuchawki z uszu.
– Wiadomo już coś? – zapytała kobieta z przejęciem.
Dyrektor przyłożył dłoń do ostrego podbródka i pokręcił głową.
– Jej rodzice uznali, że stosowne będzie nas o tym poinformować, ale nie podawali żadnych szczegółów. – powiedział.
Klaudia poczuła, że nagle robi jej się zimno. Oblizała wargi i zacisnęła dłonie w pięści. Czyżby rodzice Sonii połapali się, że ich córka zwolniła się ze szkoły i zamiast do domu, pojechała na romantyczny weekend we dwoje do SPA? Biorąc pod uwagę, że był już późny wieczór, a ich jeszcze nie było, coś musiało pójść nie tak. Klaudia zmartwiła się nie na żarty. Już sobie wyobrażała konsekwencje jakie niesie za sobą coś takiego. Sonii i Emilowi dostanie się nie tylko od rodziców, ale i nauczycieli, dyrektora… Odetchnęła ciężko.
– Może zadzwonimy do szpitala? – zapytała pani Wiśniewska. W tej chwili dziewczyna zamarła. Do szpitala? Przecież to nie miało sensu.
– Proszę to zrobić. Może lekarze nam coś powiedzą. – odparł dyrektor i nagle, jakby wyczuwając, że ktoś im się przyglądał, podążył wzrokiem w stronę Klaudii. Dziewczyna wpatrywała się w niego czując, że powoli traci oddech. Miała najgorsze przeczucie. Czarne scenariusze przesuwały jej się przed oczami, jak zdjęcia z rodzinnego albumu. Oblizała dolną wargę i spojrzała na starszego mężczyznę z obawą.
– Panie dyrektorze… Czy coś się stało Sonii? – zapytała cicho.
Mężczyzna odchrząknął i zmieszany zerknął na swoją koleżankę. Kobieta odwzajemniła spojrzenie i skinęła głową, biorąc to na siebie.
– Sonia… Sonia i Emil są w szpitalu. Mieli wypadek samochodowy. Nie mamy pojęcia co z nimi. Jej rodzice niczego nam nie powiedzieli. I proszę cię, Klaudio, nie rozpowiadaj tego. Nie chcemy niepotrzebnego rozgłosu wokół tej sprawy. – powiedziała Wiśniewska.
Pod Klaudią ugięły się kolana. Tylko siłą woli powstrzymała się przed tym by nie upaść.
– Wypadek? – wyszeptała zdrętwiałymi wargami. – Poważny?
Dyrektor pokręcił tylko głową, pokazując tym samym, że nie ma pojęcia, jaki jest stan owej dwójki.
– Klaudia, może tobie uda się skontaktować z kimś bliskim i dowiedzieć się co z nimi?- zapytała nauczycielka.
– Spróbuję. – mruknęła tylko i odwróciła się by wrócić do pokoju. Po drodze już wyciągała telefon z kieszeni. Wiedziała do kogo zadzwonić. Zatrzymała się przed drzwiami do pokoju, bo nie chciała na razie rozmawiać o tym z Kingą. Wybrała numer Filipa i czekała. Kiedy odebrał, poczuła, że po policzkach już spływają jej łzy paniki i strachu.
– Klaudia? Co się stało? – zapytał zdezorientowany.
– Sonia… Ona i Emil mieli wypadek samochodowy. Nic nie wiem, dyrektor też nie. Muszę się dowiedzieć co z nią… Proszę cię, pomóż mi. – szepnęła.
Zanim jednak usłyszała jego odpowiedź, ktoś za jej plecami zapytał zszokowany:
– Wypadek? Jaki wypadek?
Odwróciła się i zobaczyła wpatrującego się w nią Damiana. Pokręciła głową i przygryzła wargę by na dobre się nie rozpłakać.
– Filip, jesteś tam? – zapytała cicho.
– Jestem. Wiesz jaki to szpital? Pojadę tam. – powiedział wciąż oszołomiony.
– Nie wiem. Może masz jakiś kontakt do jej rodziców? – zapytała z nadzieją.
Chłopak milczał przez chwilę.
– Nie, ale chyba mam numer do Sary, jej byłej sąsiadki. Spróbuję się czegoś dowiedzieć. – powiedział i już miał się rozłączyć, kiedy dodał:
– Klaudia, będzie dobrze. To przecież Sonia. Nie znam twardszej dziewczyny niż ona. Nie martw się. Oddzwonię, jak się czegoś dowiem.
Kiedy Klaudia usłyszała w słuchawce sygnał zerwanego połączenia, odsunęła telefon od ucha i przymknęła oczy. Odetchnęła głęboko i zwróciła się w kierunku Damiana. Był pobladły na twarzy.
– Powiedz, że nic jej nie jest. – poprosił.
Klaudia wzięła głęboki oddech i objęła się ramionami.
– Przepraszam cię, Damian. Nie mogę ci tego powiedzieć.

***

Kiedy Sonia otworzyła oczy, poczuła piasek pod powiekami. Zamrugała gwałtownie by przyzwyczaić oczy do nagłego światła. Próbowała się podnieść, ale zakołysało się jej w głowie i natychmiast przywarła z powrotem do poduszki. Rozejrzała się bezradnie po pomieszczeniu i od razu zorientowała się, że jest w szpitalu. Wszędzie rozpoznałaby ten okropny zapach, przywodzący na myśl chorobę i śmierć.
W tej samej chwili otworzyły się drzwi do jej pokoju. Do środka weszła jej mama. Przeczesała dłonią włosy i zerknęła w kierunku łóżka. Kiedy zobaczyła Sonię z otwartymi oczami, przyłożyła dłoń do piersi.
– Obudziłaś się. – powiedziała i z uśmiechem podeszła do łóżka. Musnęła policzek Sonii w czułym geście i pocałowała ją w czoło. – Nareszcie. Baliśmy się, że się dziś nie obudzisz.
Dziewczyna przełknęła głośno ślinę. Czuła suchość w gardle. Mama od razu podała jej wodę.
– Jaki mamy dzień? – zapytała tylko.
– Jest niedziela. Miałaś wypadek. – wyjaśniła jej mama. – To znaczy… Mieliście.
Do Sonii nagle zaczęły docierać wszystkie wspomnienia z dzisiejszego dnia. Wydawało jej się, że było to dawno temu, tymczasem od wypadku minęło kilka godzin. Wtedy zrozumiała coś jeszcze. Przecież nie była sama.
– Mamo, co z nimi? Co z Emilem? – zapytała podnosząc się gwałtownie. Tym razem zignorowała zawroty głowy i wpatrywała się w matkę ponaglająco.
Kobieta odetchnęła. W tej samej chwili do pokoju wszedł ojciec Sonii. Widząc je, obie przytomne, od razu odetchnął z ulgą.
– Jak dobrze, że się obudziłaś. Zawołam lekarza. – powiedział i już miał się odwrócić, kiedy Sonia krzyknęła.
– Nie! Stop. Najpierw powiecie mi co z Emilem.
Jej rodzice wymienili spłoszone spojrzenie, co sprawiło, że jeszcze bardziej się zdenerwowała.
– Mamo… – szepnęła rozpaczliwie.
– O którego chłopaka pytasz? – zapytała.
– O pasażera. – odparła.
– Ala, to nie jest czas… – powiedział mężczyzna, widząc, że jego żona chce wszystko powiedzieć córce.
– Nie? To kiedy będzie TEN czas? – zapytała Sonia płaczliwie. – To mój chłopak! Muszę wiedzieć co z nim. – dodała czując łzy pod powiekami.
– Ja chciałbym wiedzieć, co robiłaś z nim w samochodzie, z dala od szkoły, ale teraz o to nie pytam. – powiedział ojciec szorstkim tonem. Po chwili westchnął, zrozumiawszy, że zachowuje się nietaktownie. – Zawołam lekarza.
To mówiąc wyszedł.
Sonia schowała twarz w dłoniach i zaczęła głośno płakać. Czuła się beznadziejnie. Nikt nie chciał jej nic powiedzieć, bała się o Emila i marzyła by w końcu go zobaczyć. Miała gdzieś bandaż na głowie, ból głowy i nadgarstka. Chciała iść do Emila i sama przekonać się, jak on się czuje. Mama poklepywała ją nieporadnie po ramieniu, próbując uspokoić córkę.
– Proszę cię, powiedz mi. – wyrzuciła z siebie błagalnym tonem.
Alicja starła wierzchem dłoni łzy z jej policzków.
– Żyje. – powiedziała tylko.
Dziewczyna odetchnęła z gigantyczną ulgą. To było najważniejsze.
– Jak się czuje? – zapytała. Nie uzyskała odpowiedzi, ponieważ do środka wszedł lekarz, a tuż za nim jej tata.
– Dzień dobry. Nieźle nas pani przestraszyła. – powiedział, pochylając się nad nią z latarką. Poświecił jej w oczy, zlustrował ją robiąc pobieżne oględziny i zanotował coś na jej karcie.
– Niestety trochę pani u nas zostanie. Wstrząśnienie mózgu, lekki uraz głowy, zwichnięty nadgarstek. Lepiej żebyśmy panią poobserwowali. – stwierdził.
– A co z Emilem? – spytała dziewczyna. Nie obchodziło jej co z nią. Czuła się dobrze. Wręcz wyśmienicie. No może bez przesady, ale to i tak nie miało znaczenia. Najważniejsze było dla niej zdrowie Emila.
– Mówi pani, o Emilu Suwarze, prawda? – zapytał lekarz. Skinęła głową.
Mężczyzna nieco się przygarbił.
– Miał mniej szczęścia niż pani. Niedawno zakończyła się jego operacja. Nic więcej nie mogę powiedzieć.
Sonia poczuła się tak jakby dostała w twarz.
– Operacja?! Jaka operacja? Co z nim? Wyjdzie z tego? – tysiące pytań cisnęło jej się na usta, ale na żadne nie uzyskała odpowiedzi. Lekarz powiedział, że powinna wypocząć i się nie denerwować, a potem poprosił jej rodziców na rozmowę. Jak tylko zamknęły się za nimi drzwi, Sonia zaczęła rozglądać się w poszukiwaniu swojego telefonu, jednak w pobliżu łóżka nigdzie go nie było. Kiedy chciała wstać i odeprzeć się od łóżka rękami, poczuła w ręce promieniowy ból, który rozszedł się od nadgarstka w górę. Jęknęła. W tym momencie wrócili jej rodzice.
– Wybierasz się gdzieś? – zapytał tata, widząc odrzuconą kołdrę.
– Szukam telefonu. – mruknęła dziewczyna.
– Och, przyniosłam twoje rzeczy. Są na fotelu. – powiedziała mama i podała jej torebkę. Sonia drżącymi dłońmi wygrzebała z niej telefon. Byłaby naiwna, gdyby próbowała zadzwonić do Emila. Wiedziała, że i tak by nie odebrał.
Zamiast tego na swojej komórce zauważyła jedenaście połączeń nieodebranych. Filip, Klaudia i Damian. Nie miała czasu żeby oddzwaniać do wszystkich, więc postanowiła zatelefonować do przyjaciółki.
– Możecie poprosić pielęgniarkę o jakieś środki przeciwbólowe? – zapytała, dając rodzicom sygnał, że chce zostać sama. Rodzice rzucili jej spojrzenie pełne sceptyzmu, ale w końcu wyszli z pokoju. Wtedy zadzwoniła. Klaudia odebrała niemal od razu.
– Sonia? Halo? Sonia to naprawdę ty? – zapytała dziewczyna.
– Tak, to ja. – odparła jej rozmówczyni głosem zmęczonym i pełnym napięcia.
– Jak się czujesz? Co to za wypadek? – pytała Klaudia.
Dziewczyna westchnęła.
– Rozbiliśmy się w drodze do domu. Klaudia, ja… Nie wiem co z Emilem. Nikt nie chce wdawać się w szczegóły. – pożaliła się drżącym głosem.
Jej przyjaciółka zamilkła na chwilę.
– Boże, nie wiem co powiedzieć. Chciałabym być teraz z tobą. Gdzie jesteś? – zapytała Klaudia.
Sonia zdała sobie sprawę, że nie wie. Obiecała wysłać przyjaciółce sms’a z tą wiadomością, a potem poprosiła, żeby Klaudia odwiedziła ją jutro z samego rana i spróbowała dowiedzieć się gdzie leży Emil. Planowała bez wahania pójść go odwiedzić i dowiedzieć się co z nim.

***

Następnego dnia, Klaudia i Filip przekroczyli drzwi szpitala w którym leżała Sonia i Emil. Oboje byli mocno podenerwowani, bo nie mieli pojęcia czego się spodziewać. Kiedy
Odnaleźli salę w której dziewczyna leżała, właśnie wychodziła stamtąd pielęgniarka.
– Dzień dobry. – wymamrotała Klaudia. Filip jej zawtórował.
– Dzień dobry. Proszę nie siedzieć u niej długo. Jest jeszcze osłabiona. – powiedziała kobieta i odeszła. Klaudia skinęła głową i pchnęła drzwi. Filip przytrzymał je i oboje weszli do środka. Kiedy Sonia ich zobaczyła, na jej twarzy odmalowało się uczucie ulgi. Nie mogła się doczekać, kiedy jej przyjaciółka w końcu ją odwiedzi. Wiedziała, że musiała przeczekać wszystkie zajęcia, bo dyrektor nawet w tym wypadku nie chciał jej zwolnić, ale mimo wszystko prawie skręcało ją na łóżku, tak się niecierpliwiła.
– Hej. – Klaudia podeszła do niej i pocałowała ją w policzek. Ścisnęła jej rękę i uśmiechnęła się lekko. Bała się, że Sonia będzie w znacznie gorszym stanie, ale na szczęście nie było tak źle. Kilka zadrapań na twarzy, opatrunek na głowie i usztywniona ręka. Spodziewała się czegoś gorszego. Oczywiście i tak nie przestawała się o nią martwić.
– Jak się czujesz? – zapytał Filip stając obok Klaudii.
Sonia wzruszyła ramionami.
– Fizycznie nienajgorzej. Musicie mi pomóc. Chcę wiedzieć, gdzie jest Emil i jak się czuje, ale…
– Hej, hej. Spokojnie, dziewczyno. Zajmiemy się tym, nie stresuj się tak. Zapomniałaś, że ty też miałaś wypadek? – przerwał jej. Nastolatka odetchnęła głęboko.
– Nie rozumiesz. Emil miał operację, więc jest w znacznie gorszym stanie niż ja. Muszę wiedzieć co z nim. – powiedziała płaczliwym głosem.
Chłopak skinął głową.
– Klaudia, ty go znasz. Poszukajmy go. A ty zostań tu i leż spokojnie. Jak tylko się czegoś dowiemy, zaraz wrócimy. – obiecał i wycofał się w stronę wyjścia.
Klaudia poszła za nim i jak tylko zamknęli za sobą drzwi, chłopak przystanął.
– Nie podoba mi się to. – zaczął. – Skoro nikt nie chce jej nic powiedzieć, to znaczy, że mają jakiś powód. Boję się, że jest z nim naprawdę kiepsko.
Klaudia głośno przełknęła ślinę i przejechała dłonią po włosach.
– Nawet tak nie mów. – rzuciła tylko i ruszyła w kierunku schodów. Zerknęła na tablicę na której wisiał plan budynku i znalazła to czego szukała. OIOM.
Filip poszedł za nią, ale kiedy znaleźli się na odpowiednim piętrze, okazało się, że nie mogą tam wejść. Dziewczyna była wściekła.
– A czy może nam pani chociaż powiedzieć co z naszym przyjacielem? – zapytała pielęgniarkę, która powiedziała, że nie mogą tutaj przebywać.
– Nazwisko?
– Suwara. Emil Suwara.
Kobieta zmarszczyła brwi, a potem kazała im chwilę poczekać. Po dwóch minutach przyszła do nich kobieta i nie była to ta sama pielęgniarka. Klaudia domyśliła się z kim ma do czynienia zanim kobieta się przedstawiła. Bardzo przypominała Emila. Mieli ten sam kolor włosów i oczu.
– Pielęgniarka mówiła, że jesteście przyjaciółmi Emila. – powiedziała po dłuższej chwili.
Na jej twarzy widać było oznaki zmęczenia. Wyglądała jakby nie spała kilka nocy.
– Tak. Chodzę z nim do szkoły. Z nim i jego dziewczyną. Sonia też leży w tym szpitalu. Prosiła żebym dowiedziała się co z nim, bo nikt nie chce jej nic powiedzieć. Jak on się czuje? To prawda, że miał operację? – zapytała.
Mama Emila ze smutkiem skinęła głową, a potem przyłożyła dłoń do ust, próbując się uspokoić i zatrzymać nieproszone łzy, które cisnęły się jej do oczu.
– Emil jeszcze się nie obudził. Wciąż czekamy. Ma bardzo poważne obrażenia. Dostał krwotoku wewnętrznego i trzeba było go operować. – powiedziała drżącym głosem. Potem odetchnęła i nieco się uspokoiła. – Co z tą dziewczyną?
Klaudia nie umiała odpowiedzieć, zbyt przejęta tym co właśnie usłyszała, więc Filip ją wyręczył.
– Z Sonią jest znacznie lepiej. – przyznał. – Myśli pani, że lekarze pozwolą jej tu przyjść?
Kobieta pokręciła głową.
– Wpuszczają tylko jedną osobę. Zamieniam się z mężem. Może kiedy przewiozą go z OIOM-u… – zamilkła na chwilę. – Może wtedy będzie mogła go odwiedzić. W jakiej leży sali? – zainteresowała się.
– W 101. – wtrąciła Klaudia.
Mama Emila kiwnęła głową.
– Zajrzę do niej, kiedy przyjdzie mój mąż. A teraz wybaczcie, wracam do syna. – powiedziała kobieta i wycofała się z powrotem na oddział intensywnej terapii.
Klaudia objęła się ramionami i spojrzała na Filipa ze smutkiem.
– Miałeś rację. – szepnęła. – Nie jest dobrze.
Chłopak bez słowa przyciągnął ją do siebie i objął mocno. Wiedział, że tego potrzebowała. Zastanawiał się co bardziej go przeraża. To, że obawy Sonii się potwierdziły, czy to, że teraz będą musieli jej o ty powiedzieć.
Po dłuższej chwili postanowili zejść na dół i po raz kolejny iść do przyjaciółki. Sonia czekała na nich w napięciu. Po ich minach od razu zorientowała się, że jest źle.
Serce zaczęło walić jej, jak oszalałe. Zacisnęła ręce na kołdrze i czekała.
– Emil jeszcze się nie obudził. – powiedziała cicho jej przyjaciółka. – Wciąż jest na OIOM-ie i nie można go odwiedzać. Tylko jego rodzice są tam wpuszczani na zmianę. Jego mama powiedziała, że cię odwiedzi. Może wtedy się czegoś dowiemy.
Sonia przyłożyła dłoń do skroni, wyczuwając pulsującą żyłkę.
– To się nie dzieje naprawdę. – wyszeptała.
Klaudia usiadła obok niej i objęła ją ramieniem.
– Będzie dobrze. Emil z tego wyjdzie. – powiedziała pocieszająco.
Sonia chciała w to wierzyć, ale wiedziała, że tylko jeśli sama go zobaczy, przekona się, że naprawdę będzie lepiej. Jak otępiała, oparła głowę o poduszkę i zaczęła wpatrywać się w sufit. Kiedy przymknęła oczy, pod powiekami ujrzała obraz wypadku. Pamiętała straszny huk, kiedy o samochód w którym jechali uderzył drugi. Wiedziała, jaka była siła tego uderzenia. Znacznie większa niż wtedy, kiedy samochód powirował na ulicy i uderzył w drzewo.
– Sonia? Dobrze się czujesz? – zapytał Filip z niepokojem.
Dziewczyna otworzyła oczy i spojrzała na niego lekko zdezorientowana.
– Nic mi nie jest.
– Podać ci wodę?
Skinęła głową. Kiedy miała już w dłoni szklankę, do sali wszedł lekarz w towarzystwie dwóch policjantów. Sonia wyprostowała się gwałtownie.
– Dzień dobry, aspirant Małecki, to podkomisarz Stasiuk. Pani Sonia Wasilewska, prawda? Lekarz powiedział, że może pani odpowiedzieć na kilka pytań. To nie zajmie dużo czasu. – odezwał się jeden z mężczyzn.
– Ja… Dobrze, w porządku. – wymamrotała dziewczyna. Policjanci poprosili wszystkich o opuszczenie pokoju, więc Filip i Klaudia pożegnali się i wyszli. Sonia wpatrywała się w policjantów w napięciu. Nie wiedziała, czy będzie potrafiła im pomóc, ale obiecała sobie zrobić wszystko, by drań odpowiedzialny za ten wypadek, poszedł do więzienia.
– Rozmawialiśmy już z kierowcami pojazdu, a także z kilkoma świadkami zdarzenia. – zaczął podkomisarz.
– Właściwie niewiele pamiętam. – zaczęła. Byliśmy na skrzyżowaniu i wtedy ktoś wjechał w prawe drzwi samochodu. Auto wpadło w poślizg i polecieliśmy na drzewo. – powiedziała. Głos drżał jej z emocji, ale nie chciała pozwalać sobie na kolejną fale płaczu. Nie teraz, kiedy chciała zachować łzy dla Emila.
– Z jaką prędkością państwo jechali? – zapytał mężczyzna.
– Nie wiem. Z normalną. – mruknęła. – Siedziałam z tyłu.
– Rozumiem. Proszę się nie denerwować. Oczywiste jest dla nas, że to mężczyzna, który w państwa wjechał, nie zastosował się do przepisów ruchu drogowego. Nie ustąpił pierwszeństwa i z naganną prędkością uderzył w Wasz samochód.
– Był pijany? – zapytała Sonia.
Policjant pokręcił głową.
– Po prostu się spieszył. – stwierdził mężczyzna.
Dziewczyna prychnęła.
– Więc mój chłopak prawie umarł, bo tamten gnój się spieszył? – zapytała chłodno.
Policjant posłał jej współczujące spojrzenie.
– Proszę się uspokoić. Ten mężczyzna odpowie za to co się stało. Najpierw jednak musi być zdolny do opuszczenia szpitala.
– Leży tutaj? – zapytała napinając się, jak struna. Mężczyzna pokręcił głową.
– Dla bezpieczeństwa został przewieziony do innego szpitala.
Sonia miała ochotę się roześmiać. Czyjego bezpieczeństwa? Ten facet sam powinien zrobić światu przysługę i wyskoczyć przez okno.
Policjanci zadali jej jeszcze kilka rutynowych pytań, a potem opuścili salę. Musieli minąć się z jej rodzicami, bo jak tylko wparowali do jej pokoju, od razu zaczęli wypytywać o przesłuchanie.
– Nie wierzę, że przesłuchiwali ją bez obecności rodziców. – rzuciła mama, wyraźnie niezadowolona z tego faktu.
– Nic się przecież nie stało. Chcieli mnie przesłuchać jak najszybciej. Póki wszystko pamiętam. – wyjaśniła Sonia. Mama machnęła ręką.
– Tak się nie robi. – rzuciła jeszcze.
Potem próbowali wmusić w córkę jedzenie, ale Sonia nie miała apetytu.
– To przez te leki. – stwierdził tata. – Faszerują ją pastylkami i to jedyne co je.
– Niedługo stąd wyjdzie i znów zacznie jeść normalnie.
– Hej, ja tu jestem. Nie mówcie o mnie tak, jakby mnie tu nie było. – przerwała im.
– W porządku. Ustaliliśmy z ojcem, że lepiej będzie jeśli wrócisz do normalnej szkoły. Jak tylko stąd wyjdziesz, wszystko załatwimy. – powiedziała mama.
Sonia poczuła się tak, jakby dostała w twarz.
– Słucham?! Nie możecie tego zrobić! Skąd ten pomysł? – zapytała dziewczyna.
Mama westchnęła.
– Pod naszym okiem będziesz bezpieczniejsza. Nie mogę uwierzyć, że tak po prostu wypuścili cię na weekend ze szkoły. Pojechałaś Bóg wie gdzie, z dwoma facetami. Bez opieki dorosłych!
W głowie mi się to… – mama przerwała słysząc ciche pukanie.
– Proszę! – krzyknął tata.
Do pokoju weszła szczupła kobieta, tak uderzająco podobna do Emila, że na chwilę Sonii odjęło mowę. Wiedziała, że to jego mama.
– Dzień dobry. Nazywam się Amelia Suwara. Jestem mamą Emila. – powiedziała. Rodzice Sonii dopiero po chwili przypomnieli sobie o kogo chodzi i również szybko się przedstawili.
Dziewczyna leżąca na łóżku, wpatrywała się w kobietę nie wiedząc co powinna powiedzieć. W końcu zdecydowała zapytać o Emila.
– Obudził się?
Jego mama pokręciła głową. Wyglądała na strasznie zmęczoną, ale nie odejmowało jej to urody.
– Przyszłam zapytać, jak się czujesz. – przyznała Amelia.
– Dobrze. Niedługo będę mogła wrócić do domu. – odparła Sonia.
Kobieta skinęła głową.
– Cieszę się.
Na chwilę zapadło milczenie.
– Czy mogłabym porozmawiać z Sonią na osobności? – zapytała Amelia. Tata uniósł brwi w geście zaskoczenia, a mama posłała córce zaniepokojone spojrzenie.
Sonia ledwo zauważalnie skinęła głową.
– Oczywiście. – powiedziała Alicja i wyszła z sali, ciągnąc za sobą męża.
Jak tylko drzwi się za nimi zamknęły, Amelia poprosiła Sonię, żeby opowiedziała jej to co działo się przed wypadkiem.
– Nawet nam nie powiedział, że gdzieś jedzie, a prosiliśmy go żeby na urodziny wrócił do domu. – powiedziała cicho.
Sonii zrobiło się głupio. To ona wyciągnęła Emila ze szkoły. Po raz pierwszy pomyślała, że gdyby tego nie zrobiła, nie leżeliby teraz w szpitalu.
– Miał urodziny, więc chciałam zabrać go do SPA. Na relaksacyjny weekend. – powiedziała. Wolała użyć tego słowa, zamiast „romantyczny”. Nie wiedziała na ile matka Emila jest wyrozumiała.
– Cieszył się, prawda? Na pewno się cieszył. Zadzwonił do mnie któregoś dnia i powiedział żebym odkładała na wesele. – Amelia uśmiechnęła się przez łzy.
Sonia wytarła swoje wierzchem dłoni.
– Jestem pewna, że niedługo się obudzi. – powiedziała.
Kobieta spojrzała na nią przez mgłę.
– Wiem. Mój syn jest silny. I wróci do mnie. Do nas. – dodała i ścisnęła rękę dziewczyny.
Po chwili obie się uspokoiły. Do sali wrócili rodzice Sonii.
Alicja odrobinę nietaktownie, zapytała Amelię, czy wiedziała o ich wyprawie. Kobieta rzuciła dziewczynie szybkie spojrzenie.
– Tak, oczywiście. Mój syn miał urodziny i zabraliśmy jego i kilku przyjaciół w góry na festiwal. Myślałam, że państwo o wszystkim wiedzą. Przykro mi jeśli było inaczej. Opiekowałam się nimi z mężem dopóki nie wsiedli do samochodu. Proszę nie gniewać się na córkę. Wiele przeszła. – powiedziała kobieta i wyszła.
Sonia odprowadziła ją wzrokiem, oddychając z ulgą. Dlaczego ją kryła? Czy po tym co spotkało jej syna, nie powinna obarczać jej winą?
– Ona chyba ma rację, Karol. – westchnęła mama. – Może nie należy jej teraz przenosić z tamtej szkoły. Niedługo wakacje. Będziemy ją mieli na oku.- dodała.
Mężczyzna przejechał dłonią po włosach.
– Skoro nie była sama z tymi chłopakami… Zresztą, poproszę dyrektora żeby informował mnie o kolejnych zwolnieniach. – dodał i spojrzał na córkę ostrzegawczo. Dziewczyna odetchnęła. Lepsze to niż zmiana szkoły, pomyślała i oparła głowę na poduszce. Po chwili już spała.

***

Był późny wieczór, ostatni moment na odwiedziny. Damian wszedł do pokoju w którym leżała Sonia i rozejrzał się. Mała nocna lampka dawała nikłe światło. Jednak nie miał wątpliwości, że dziewczyna jest sama i śpi. Nie chciał jej budzić. Chciał się tylko upewnić, że nic jej nie jest. Podszedł do łóżka i przyjrzał jej się badawczo. Wyglądała bardzo spokojnie, ale wiedział, że tak naprawdę, jak tylko otworzy oczy, spokój zniknie.
Wiedział też co, a raczej kto będzie tego powodem. Słyszał o Emilu. Wypytywał Klaudię o szczegóły ponad godzinę i to po tym jak przysiągł jej, że nikomu nic nie powie.
Chłopak pochylił się nad Sonią i pocałował ją lekko w policzek.
– Nie martw się. On dojdzie do siebie. – szepnął i bezszelestnie wyszedł z jej sali. Jak tylko drzwi się za nim zamknęły, dziewczyna otworzyła oczy…

Dodał/a: Danielle. w dniu 20-06-2014 – czytano 3155 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.
Kategoria: Dobry seks

Zobacz inne

Komentarze (12)

mijadnia 2014-06-22 19:01:12.

Niech on się obudzi ;(

zauroczonadnia 2014-06-22 19:30:28.

Swietne opowiadanie, czaruje 😉

oladnia 2014-06-22 22:20:50.

fajne 🙂

🙁dnia 2014-06-22 22:56:03.

Smutne 🙁 oby Emil doszedł do siebie i był razem z Sonią 🙁

Tajemnickdnia 2014-06-22 23:11:55.

Fajna kontynuacja

oliv1309dnia 2014-06-22 23:54:16.

Super. Proszę pisz więcej!!!!!

paulinadnia 2014-06-23 01:42:38.

Bardzo proszę, dodaj kolejną część 🙂

gepdnia 2014-06-23 22:10:17.

Super. Proszę pisz cd.

Miadnia 2014-06-25 11:52:58.

Uwielbiam to czytać. Pisz dalej jesli możesz 🙂

xddnia 2014-06-25 23:48:30.

Super rozdział, czekam na następny 😉

pochłoniętadnia 2014-10-26 18:27:13.

nie mogę znaleźć 11 części tego opowiadania…pomógł by ktoś? prosze

Seksi-fleksjidnia 2015-11-22 23:18:23.

Szczerze? Uważam że po zebraniu wszystkich opowiadań w całość możesz napisać książkę. Swietnie ci to idzie. A na ksiazke jest idealne

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Szkoła uwodzenia. cz 13"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.