Trener. cz.9.

NIKI

Ubierałam na siebie sukienkę, która była zdecydowanie bardziej zakryta, niż poprzednia rozszarpana w przypływie złości przez Aarona. Jednak mimo to wciąż ledwo co zasłaniająca moje pośladki. Zdecydowanie i bez dwóch zdań, zanim wybiorę się w rodzinne strony, muszę wziąć prysznic i przebrać się w coś bardziej odpowiedniego. Przecież nie pojawię się tam tak ubrana, a raczej półnaga, bo dopiero wyrobili sobie o mnie opinię. A na uwagi ze strony ojca sobie nie pozwolę. Więc wolę nie kusić losu, tym bardziej, że wybiera się ze mną Aaron. Kolejny powód przez który będę musiała się solidnie tłumaczyć i wyjaśniać dlaczego związałam się z własnym trenerem, dużo starszym ode mnie.
Nadopiekuńczość rodziców czasami mnie przerastała.
– Pospiesz się kochanie. – Popatrzyłam na niego podminowanym wzrokiem i starałam się podkręcić tempo, ale jego naga sylwetka i stojący członek, także mnie rozpraszał. Wiedziałam, że jest to cholernie nieodpowiednie, ale potrzebowałam jego bliskości i czułości.
Przymknęłam oczy i skupiłam się na tej odpowiedniej czynności, a uczucie rozczarowania schowałam głęboko w kieszeni.
– Podjedziemy do mojego mieszkania, muszę wziąć kilka rzeczy? – Kiwnął głową na znak potwierdzenia i odszedł kawałek w celu skompletowania swojego ubioru.
Wkładał najpierw na siebie spodnie od garnituru bez bielizny co mnie zdziwiło, ale po krótkiej chwili dotarło, że to jest u niego na porządku dziennym.
Mój facet.
O kurczę jak to brzmi! Nawet w myślach ciężko jest mi wypowiadać te słowa “Musisz słoneczko się przyzwyczaić, bo to nie jest typ, którego szybko idzie się pozbyć. “
Naciągnęłam na udo drugą pończochę i odetchnęłam głęboko, gdy już byłam ubrana we wszystkie skąpe materiały. Zerknęłam teraz na Aaron. On także stał już wyprostowany, a koszula opinała się na jego mięśniach w taki sposób, że momentalnie przerwałam podglądanie jego sylwetki a spojrzałam do góry, jak już poprawiał swój czarny krawat, mając przy tym skupioną miną, ale także nieziemsko przystojną twarz, która mnie onieśmielała. Chyba do końca życia będę się zastanawiała dlaczego wybrał właśnie mnie, kiedy w naszym zespole były lepsze i ładniejsze dużo ode mnie kobiety.
Podeszłam do niego na tyle z gracją o ile pamiętałam jak się chodzi na tak wysokich obcasach, ale nawet w nich nie dosięgałam do brody Aarona. Podniosłam ręce do góry i przerwałam mu układanie, a jednym ruchem pozbyłam się tego zbędnego dodatku i odpięłam dwa guziki. Nie musiał wyglądać tak wyjściowo, kiedy czekała nas sześciogodzinna jazda samochodem.
Popatrzył na mnie pytająca, a w kącikach ust pierwszy raz dzisiejszego dnia pojawił się cień uśmiechu, który ocieplił nieco moje serce. Wciąż nie dopuszczałam emocji, które zagłuszyłam i zniewoliłam w swoim sercu, bo nie byłabym zdolna do tak prostej czynności jaką jest ubranie się, a nie mówię już o staniu na obcasach i próbowaniu doprowadzenia się do porządku.
– Zbędne. – Wyminęłam go i próbowałam podejść do lustra, żeby zobaczyć czy kolejny raz nie wystraszę pracowników hotelu, ale nie było mi dane dojść do końca mojego wymierzonego celu, bo w połowie zostałam złapana i przyciśnięta do najlepszego miejsca na całym świecie.
– Aaron. – Szepnęłam wtulona w jego klatkę piersiową. – Kocham Cię. – Zaczęłam oddychać głośno i gwałtownie, kiedy jego ręka rozpoczęła wędrówkę wzdłuż mojego obojczyka, by w ostateczności masować moje plecy kulistymi ruchami. Wiedział dokładnie gdzie mnie dotykać, aby sprawić mi nie tylko przyjemność, ale dodać otuchy i pokazać, że jest ze mną pomimo mojej niezdecydowanej strony.
– Panno Nicolo. – Zawsze, gdy starał się wymawiać płynnie moje imię wybuchałam niepohamowanym śmiechem, tym razem było inaczej. Tylko drgnęłam ukazując mu, jak jego dotyk i głos oddziałują na moje zmysły. Wyprężyłam się i jęknęłam, kiedy ręka opadła i znajdowała się centymetr od dekoltu, który był wizytówką tej sukienki. Aaron był mistrzem w rozpalaniu mojego ciała, które należało tylko do niego. – Cóż…ja też kocham Cię do szaleństwa, ale w takim szaleństwie mogę tkwić do końca życia. – Przejechał kciukiem po wypiętej przez miseczki piersi, a momentalnie na niej pojawiła się gęsia skórka. Jednak na tym nie zaprzestał, tylko jeszcze mocniej się pochylił i ujął moją brodę. Widziałam w jego oczach wszystko co było mi doskonale znane przez te miesiące naszej znajomości.
Pożądanie, żar, oddanie, ale także miłość, która biła najbardziej powodując, że jego oczy błyszczały nadając ciemnemu obliczu nieco rozjaśnienia.
Połowiczna część mojego ciała, zawsze była gotowa na Aarona, a druga napawała się pięknem każdej chwili z nim spędzonej. Zazwyczaj jedno i drugie łączyło się w czasie, ale te momenty nigdy nie opuszczą mojej pamięci, już zbyt głęboko zakorzeniły się w mojej głowie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak głębokie jest moje uczucie to tego mężczyzny. Wypierałam się tej miłości na każdym kroku i tym sposobem nie dopuszczałam do głosu skutków zakochiwania się w Hendersonie.
– Będziemy tkwić w tym szaleństwie oboje. – Objęłam uwielbianą twarz w dłonie i tym razem ja chciałam wymóc na nim przysięgę. – Ale obiecaj mi,że nigdy mnie nie skrzywdzisz.. Choćby nie wiadomo jak gówniana była prawda, zawsze będziemy mówili ją, zamiast słodkich kłamstewek? – Nie odpowiedział automatycznie, tylko cały się spiął. W tym samym momencie rozległ się dźwięk telefonu Aarona sygnalizujący nadejście połączenia. Zmarszczył brwi i sięgnął w poły swojej marynarki. Wyciągnął telefon i zmarszczki na jego czole jeszcze bardziej się pogłębiły.
– To prezes. – Szepnął.
Wypuściłam go z i odeszłam krok dalej, żeby tylko nie rozpraszać go podczas rozmowy z naszym szefem. Otworzył balkon i wyszedł, zamykając za sobą przesuwne szklane podwoje.
Doskonale znałam to zachowanie, chciał teraz o wszystkim poinformować Jankowskiego, na samą myśl zebrało mi się na wymioty.
Wzięłam dwa głębokie oddechy i opadałam na łóżko. Przez to wszystko co spadło na mnie w ciągu jednego dnia, zapomniałam jak bolesne są jeszcze moje pośladki, jednak i tak w tamtej chwili było to mało ważne.
Położyłam się na łóżku i oglądając biały sufit, odleciałam do innego wymiaru, próbowałam w głowie znaleźć wszystko, byleby tylko nie wspominać o osobie której mi w tej chwili najbardziej brakowało. A mianowicie o kobiecie, która była dla mnie wszystkim i wszystkim pozostanie do końca moich dni. Jestem pewna, że zaaprobowałaby Aarona, bo nigdy nie zwątpiła w trafność moich wyborów.

– Co Ty tak długo jeszcze robiłaś na sali? – Kamila, którą mogłam z czystym sumieniem nazwać moją przyjaciółką, była już ubrana i jako ostatnia próbowała opuścić naszą wspólną szatnię.
– Ćwiczyłam rzuty. – Posłałam jej wymuszony uśmiech, bo dałam sobie tak niezły wycisk, że werwa wyleciała w powietrze wraz z ostatnim rzutem. Na dodatek, trener nie oszczędził mnie i ostro zrugał od góry do dołu. Jakby ja była winna ostatniego przegranego meczu. Brr, ten facet działa na mnie jak płachta na byka. Z jednej strony mam mu ochotę walnąć jak uśmiecha się do nas tak łobuzersko, a z drugiej…Lepiej nie mówić.
Machnęłam ręką i zaczęłam ściągać z siebie za bardzo spocone ubranie. Mogłabym spokojnie wycisnąć i byłaby z tego litrowa butelka.
– Uciekam. – Klepnęła mnie bezpardonowo po tyłku. – Całować Cię nie będę, bo idę na randkę. – Zachłysnęłam się powietrzem i spojrzałam na jej błyszczące oczy. W ciągu ostatniego miesiąca zbliżyłyśmy się na tyle, że wiedziałam jakie jej życie towarzyskie było do dupy.
– I dopiero teraz mi o tym mówisz? – Zwinęłam ręcznik i strzeliłam jej po plecach a ona się tylko uśmiechnęła i gestem pokazała, że zbyt mocno ją uderzyłam.
A niech ma za trzymanie tej ślicznej buzi na kłódkę.
– Twoje myśli, wciąż odbiegają od normy. – Rozłożyła jedną rękę, a drugą wciąć próbowała masować plecy. Rozbawił mnie ten widok, w szczególności, że byłam przed nią już nago. Jestem ciekawa jakby to wyglądało ze strony widza? ” Zabawnie i dwuznacznie! “. Och tak, to z pewnością. Uśmiechnęłam się w duchu i przeszyłam ją najbardziej czułym wzrokiem, zarezerwowanym wyłącznie bliskim mi osobom.
– A przestań! Dobrze wiesz cholero, że dla Ciebie zawsze znajdę czas. – Zaśmiała się pewnie przez sposób jaki ją nazwałam, ale teraz mi nie było do śmiechu.
Prawda, trochę ostatnio jestem nieobecna, ale to za sprawą nieszczęsnego trenera, który coraz mocniej mi się podoba. A co najgorsze, przeszywał mnie codziennie takim wzrokiem, że momentalnie moje nogi robiły się miękkie, a ciało drżało, jakby ten wzrok dotykał mnie dosadnie. Mimo iż mnie jeszcze nawet nie dotknął, czułam się uzależniona od niego. Pociągało mnie dosłownie wszystko w tym mężczyźnie. Od oczu po cholerny sposób w jakim się poruszał po boisku.
Toż to szok! Ja nie powinnam o nim myśleć w tak erotyczny sposób, ale to kuźwa jest silniejsze ode mnie.
– Zadzwonię do Ciebie jak już będzie po, ale coś czuję, że nie skończy się tylko ja jednej randce. – Posłała mi w locie całusa i opuściła pomieszczanie, zabierając za sobą zapach Kelvina Cleina, który za każdym razem podobał mi się coraz bardziej.
Pokiwałam głową z niedowierzanie i ruszyłam do drugiego pomieszczenia w którym znajdowały się prysznice. Odkręciłam kurek i weszłam pod smugi ciepłego, orzeźwiającego deszczu. Moje ciało momentalnie się rozluźniło a pozostałości po treningi słynęły wraz wodą. Odetchnęłam głęboko i rozkoszowałam się tą chwilą relaksu dla mojego obolałego ciała. W tamtym momencie, nie myślałam o niczym. Całkowicie moje ciało poczuło się wolne od wszelakich zmartwień i o dziwo nie przeszkadzało mi to.
Usłyszałam za sobą cichy hałas otwieranej buteleczki, ale byłam na tyle nieobecna, że nawet się nie powstydziłam spojrzeń zza siebie. Zrobiłam to dopiero w momencie, jak czyjeś ręce objęły mnie w tali i zaczęły rozsmarowywać lepką konsystencje na moje ciało.
Nie uciekłam, nie protestowałam, a zamiast tego coraz głębiej zatapiałam się w dobrze mi znanych oczach. Wiem, powinnam czuć zażenowanie i odrzucenie, że ktoś w taki sposób dotyka mojego ciała, ale mi się to cholernie podobało.
Odsunął ode mnie dłonie, ale nie długo dane mi było tkwić w takim stanie osłupienia, bo po chwili złapał mnie za biodra i wysunął w swoją stronę moje mokre pośladki.
Był nagi.
Tak zdecydowanie nagi. Odczułam jak jego penis dotykał moich lędźwi. A ręka bez żadnych zahamowań sunęła do już w pełni gotowej łechtaczki ” Nicola zaprotestuj, nie rób z siebie taniej dziwki, którą można raz bzyknąć! ” Mimo, ze moja podświadomość miała stuprocentową rację, ciało zdradzieckie nie wykonało żadnego ruchu, żeby ewakuować się z niewygodnego miejsca. A wręcz kurwa odwrotnie, grało tak jak Aaron zagrał!
– Wyobrażałem sobie tą chwilę wielokrotnie, ale to ciało okazało się jeszcze bardziej idealne. – Szeptał mi w ucho i dostał się ręką do łechtaczki, która drgnęła jak tylko poczuła dotyk jego skóry. Zanim mój mózg zinterpretował co ma zamiar dalej robić, wszedł palcami we mnie i już zataczał lekkie kółka, jednocześnie przegryzając moją małżowinę uszną. Doprowadzając mnie tym już na skraj wytrzymania. – Widzę, ze nie tylko ja miałem na Ciebie cholerną ochotę. – Zjechał ustami do szyi i teraz ona była centrum jego uwagi i pełne wargi mojego trenera ssały moją skórę a ja wyginałam ciało w łuk, po kolejnych dawkach rozkoszy. W pewnym momencie nie wytrzymałam zadawanych mi tortur i wyciągnęłam ręce chwytając się za baterię od prysznica. – Nie maleńka, tak to będziesz trzymała zaraz mojego kutasa. – Odciągnął mnie i wyprostował moją sylwetkę, jakbym ważyła co najmniej dziesięć kilo. Jednak fakty świadczyły same o sobie. Był ode mnie dużo, dużo wyższy i bardziej umięśniony, więc moje 56 kilo mógł przerzucać jak worek kartofli.
– Jesteś strasznie pewny siebie. – Odwróciłam się do niego i uchwyciłam na moment czarną teraz barwę jego oczu od podniecania. Mówiłam całkiem serio, ale tez wiedziałam, że nawet to nie przeszkodzi mu w dobraniu się do mojego tyłka.
– Jeżeli mi na czymś zależy, zdobędę to prędzej czy później. – Wyciągnął z mojej pochwy palce i wręcz na moich oczach oblizał ze swoim łobuzerskim uśmiechem, dementując mi jak moje podniecenie jest smakowite. Teraz to z pewnością stałam z rozdziawioną buzią.
– Całkiem wybornie smakujesz, moja droga. – Zamknęłam usta i przełknęłam ślinę.
Aaron zaczął się do mnie uśmiechać coraz jawniej a ja czułam jeszcze większe zażenowanie. Jeżeli miał mnie za jakąś puszczalską to chyba śmieje się z własnej głupoty, albo złego zinterpretowania mojej osoby.
– Nigdy się nie pieprzyłaś? – Zapytał, a ja dosłownie miałam ochotę mu walnąć po mordzie, że dopiero teraz po tym jak zrobił mi palcówkę ma czelność pytać mnie o takie rzeczy. To chyba moja sprawa, co z kim i jak się kochałam. – Serio, nikt Ci nie pokazał Twojej sensualności? Tylko łóżko i kołderka? – Zamachnęłam się i wymierzyłam mu cios, ale zorientował się w porę i złapał za mój nadgarstek mocno ściskając, aż poczułam ból. Przez twarz przeszedł mu cień zdenerwowania, ale w ustach czaił się irytujący już mnie uśmieszek.
– Niki zapamiętaj sobie jedną rzecz, ze mną się nie pogrywa. Ja tylko mogę pogrywać z Tobą. – Pociągnął mnie w swoją stronę i przycisnął do twardej klatki piersiowej. Chwytając za moje włosy, na kierunkował twarz w swoją stronę. Skłamałabym gdybym powiedziała, że nie podoba mi się w jaki sposób mnie dotyka, bo moja skóra aż płonęła w miejscach, gdzie to uczynił.
– Widzę, że Twoje ego jest większe niż to pomieszczenie z całą halą wzięte! – Pewności siebie mu nie brakuje, ma jej aż zanadto i jeszcze trochę a uduszę się nią. Ot co i tak stałam gotowa się z nim kochać, a moja pochwa pulsowała i prosiła o więcej rozkoszy i więcej Aarona.
– Tak jak Twoje zachowanie na treningach. Myślisz, że jestem ślepy i nie widziałem jak na mnie patrzyć. Podpuszczałaś mnie na każdy możliwy sposób, więc teraz nie udawaj świętej! – Przycisnął mnie do przeciwległej ściany i uniósł moje udo do góry, odsłaniając sobie drogę do właściwego celu.
– To nie mogłeś najpierw mnie zaprosić na kolację, a dopiero potem próbować dopierać mi się do tyłka? – Uniósł brew pytająco i przestał przyciskać mnie tak silnie do kabiny. Delikatnie mnie puścił, ale ręce teraz trzymały mnie w pośladkach.
Kurwa, ale arogancki z niego dupek i irytujący na dodatek.
– Kusząca propozycja, bo Twój tyłek, aż się prosi o solidne wypierzenie. Jednak wracając do Twojego pytania, nie mam w zwyczaju tracić czasu na takie ekscesy. Wolę proste i szybkie rozwiązania…

– Niki, Niki. – Poczułam szturchnięcie i wróciłam do pomieszczenia, które było naznaczone moim cierpieniem, aż po pieprzone brzegi. Jednak dusza wciąż byłam chwilowo uśpiona i ani na moment nie wychodziły z niej bolesne realia.
– Co się dzieje? – Zapytałam jeszcze spod przymrużonych oczu. Mój sen, albo był tak rzeczywisty, albo zrobiłam się mokra z innego powodu.
– Skurwysyn, zagroził mi, że jak teraz odejdę, napisze odpowiednie pismo nie tylko do PZK, ale także zamknie mi drzwi europejskich klubów. – Aaron chodził zdenerwowany po pokoju i rzucał coraz to większe przezwiska, ściskając jednocześnie swoje włosy, jakby ten gest miał go uratować…

————————-
Wstawiam kolejną część 🙂 Nie mniej jednaj jest mi smutno, że osoby które nazywają moją pracę gównem, obrażają mnie a pewnie nigdy nie napisali dłuższego wypracowani niż na dwie strony. Najgorsze jednak, że mnie oskarżają o plagiat. W takim razie co jest tak zerżniętego z 50 twarzy Greya, bo jestem bardzo ciekawa ? 😀

Dodał/a: Coori w dniu 20-01-2015 – czytano 3296 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie miłość seks Coori

Komentarze (1)

Kasiadnia 2016-03-03 18:05:42.

Podoba mi się

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Trener. cz.9."

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.