Niesłusznie oskarżony cz. 7

Biegnę, uciekam. Odwracam głowę do tyłu i widzę, że to policja.
-Zuza! Uciekaj!
Dominik mnie woła biegnąc przede mną. Nie mam już siły biec, w klatce czuję ostre kłucie. Jednak to bieganie z Tomkiem na niewiele się zdaje przy ucieczkach ile sił w nogach. Staram się wyrównać oddech, ale ciężko to zrobić. Skręcamy w jakąś boczną uliczkę i chowamy się za kontenerami na śmieci starając się uspokoić. Dominik łapie mnie za ramiona i potrząsa.
-Nic ci nie jest? Uspokój się. Już wszystko dobrze.
-Tak się o ciebie bałam. Przepraszam. Widzisz ich?
-Uspokój się Zuza!
Dalej mną potrząsa i dopiero teraz go widzę. Widzę jego twarz w ciemności, taką zmartwioną, bladą.
-Co się dzieje?
-Miałaś chyba jakiś koszmar. Strasznie się rzucałaś. Już wszystko dobrze.
-Śniło mi się, że uciekaliśmy przed policją. Tak się bałam o ciebie.
-Ciii. Już dobrze. Jesteś bezpieczna, nic się nie dzieje.
-Która godzina?
-Wcześnie. Przytul się i śpij.
Oddycham szybko, jak bym właśnie przebiegła maraton, ale staram się uspokoić. Przez kilka minut kręcę się, bo nie mogę przestać myśleć o tym śnie. A jeśli to się wydarzy naprawdę? Jeśli faktycznie zajdzie taka sytuacja, że będziemy uciekać przed policją? Jeśli zamkną Dominika w więzieniu, a ja nie będę mogła mu pomóc? Nie mogę usnąć. Czuję się tak, jak bym przespała dwanaście godzin co najmniej. Czuję zmęczenie, ale jednocześnie czuję, że nie usnę znowu.
-Kochanie, nie przejmuj się tym. To tylko głupi sen. Może weź coś na uspokojenie albo na sen?
-Nie mam nic takiego. Mam za to wino. To, które mieliśmy wypić wcześniej, ale nie zdążyliśmy.
-Chcesz się napić? To nie jest lekarstwo, ale jeśli pomoże ci zasnąć, to możemy spróbować.
Wstajemy z łóżka i idziemy do kuchni. Podaję mu korkociąg, wyciągam z szafki kieliszki do białego wina i idę do salonu, gdzie siadam na sofie. Sięgam po pilota od telewizora i włączam telewizję. Pech chce, że Akurat leci program o drogówce w Stanach. Dominik szybko podchodzi, podaje mi kieliszek i zaczyna przerzucać programy.
-Akurat tego ci teraz nie potrzeba.
Trafia na HBO, gdzie trwa film, z aktorem, którego uwielbiam.
-To możemy obejrzeć. Lubię Iron Mana, a szczególnie teksty Tonyego Starka.
-Tony Stark, czyli Robert, nie wymyśla tekstów. Tworzone są przez scenarzystów. Fakt, że gdyby grał go ktoś inny, na pewno nie brzmiałyby tak samo, bo on ma to coś.
Upijam spory łyk wina. Dobre.
-Tak jak w Sherlocku Holmesie. Z resztą on chyba w ogóle jest taką osobą, że ma dużo dystan-su do siebie i lubi żartować. Przynajmniej na takiego wygląda.
-To jest fakt. Ma taki cięty dowcip bez względu na film. Zawsze jest widoczny ten sarkazm.
Dominik obejmuje mnie ramieniem, a ja ochoczo się w niego wtulam. Szybko opróżniam kieliszek i Dominik dolewa mi kolejny, potem jeszcze jeden. Nawet nie wiem, w którym momencie zasypiam i budzę się dopiero, gdy kładzie mnie do łóżka.
-Przepraszam.
-nie masz za co kochanie.
-Za to, że usnęłam.
-To dobrze, że usnęłaś. Śpij dalej.
Całuje mnie w czoło.
-Ale ty też się jeszcze kładziesz?
-Pewnie. Jest dopiero piąta rano. Mało spałem, a poza tym, to nie odpuszczę takiej okazji, żeby z tobą nie poleżeć w łóżku.
Uśmiecham się do niego i podnoszę kołdrę, żeby mógł wejść i położyć się obok mnie. Tak też robi i przy-tula się do mnie. Splątujemy ze sobą nasze nogi, żeby być jak najbliżej siebie.
-Chyba bardziej się już nie da.
-Chcesz się przekonać?
Zaczyna mnie całować. Podciąga moją koszulę nocną do góry i dłonią pieści moją kobiecość. Wślizguje się we mnie jednym palcem, a ustami przechodzi z ust na szyję i niżej do piersi. Ssie jedną brodawkę i wkłada drugi palec, a ja jęczę cicho i dłoń wsuwam pod jego bokserki łapiąc za jego nabrzmiałą erekcję.
-Widzisz. Da się jeszcze bliżej maleńka.
-Bardziej czuję, niż widzę.
Łapię między palce u stopy jego bokserki i ściągam je w dół. Dominik przekręca mnie na plecy i kładzie się na mnie, żeby po chwili wejść we mnie.
-O tak. Tak jest jeszcze bliżej.
-Mhm.
Zaczyna się poruszać, coraz szybciej i szybciej, a ja czuję, że moje mięśnie zaczynają się napinać. Dominik jednak dochodzi szybciej, ale nie przestaje się poruszać.
-No dalej skarbie. Chcę widzieć, jak dochodzisz.
Jeszcze kilka pchnięć i szczytuję pulsując wokół niego i głośno jęcząc. Dominik opada na mnie, a ja wy-czerpana orgazmem i całym stresem, no i oczywiście po wypiciu wina, zasypiam w jego ramionach.
Budzę się i spoglądam na zegarek. Jedenasta godzina! Rozglądam się, ale nie widzę Dominika w łóżku. Jest za to kartka na szafce nocnej z trzema słowami „czekam w jadalni”. Zakładam szlafrok i idę do niego. Nie ma go w jadalni, ale krząta się w kuchni. Po cichutku podchodzę do niego i obejmuję w pasie.
-Dzień doby. Wyspałaś się?
-Oj wyspałam jak nigdy. Co dobrego robisz?
-Tosty francuskie z białym serem na słodko i truskawkami, koktajl z ananasa, truskawek, napo-jem energetyzującym, lodem i cynamonem, a do tego tartaletki z malinami. Masz dobrze zaopatrzoną lodówkę.
-Staram się mieć w niej wszystko co lubię.
Uśmiecham się do niego i daję buziaka wspinając się na palcach, żeby dosięgnąć jego ust. Wyciągam talerze i sztućce z szafek, kieruję się w stronę części jadalnianej i rozkładam je na stole. Dominik przynosi tosty na dużym talerzu i tartaletki na drugim, a ja wracam do kuchni po koktajle. Włączam przy okazji muzykę z iPoda.
-Proszę bardzo. Jak Ci się spało?
-Dobrze. Wręcz nigdy nie spało mi się tak dobrze. A Tobie?
Rumienię się na wspomnienie ubiegłej nocy. Jak mi się spało? Hmm… w sumie bardzo dobrze.
-Też dobrze. Dziękuję. Tobie nie było dane pospać z byt długo. O której wstałeś?
-Wyspałem się. Nie potrzebuję dużo snu, a poza tym, chciałem zrobić ci niespodziankę w postaci śniadania i oto jest.
Uśmiecha się do mnie i gładzi dłonią po policzku.
Jemy w milczeniu, a Dominik cały czas mnie obserwuje. Zastanawiam się, czym sobie zasłuży-łam na takiego mężczyznę. Chociaż nie wiem, czy mogę powiedzieć, że ten człowiek jest mój. Jeszcze nigdy się nie czułam tak, jak przy nim. Znamy się krótko, a ja czuję, jakby to trwało już co najmniej kilka miesięcy. Nie wiem nawet, co o tym myśleć, a głupio mi spytać, co jest między nami, oprócz cudownego seksu. Ciągnie nas do siebie i na pewno coś do niego zaczynam czuć, ale czy on to odwzajemnia? Sama nie wiem..
-Co się stało?
-Nic. A co miałoby się stać?
-Masz taką minę, jak by się stało coś złego.
-To znaczy jaką?
-Marszczysz czoło i oczy ci pociemniały.
-Zawsze tak mam, gdy o czymś myślę.
-A o czym myślisz?
-To nie ważne. Nie przejmuj się mną.
Jak mam mu powiedzieć, że zastanawiam się, co jest między nami?
-Powiedz, proszę.
Jest nieustępliwy i minę ma taką, że bez zastanowienia zaczynam mówić.
-Zastanawiam się, czy między nami jest coś, oprócz cudownego seksu. Nie wiem, jak to określić. Nie znamy się zbyt długo, ale mam wrażenie, że zaczynam coś do ciebie czuć. Martwi mnie to, a raczej co innego. Boję się, że się zadurzę, a ty nic sobie z tego nie robisz i jestem tylko kolejną dziewczyną do łóżka na twojej liście. Jeśli tak jest, to mi to powiedz, bo nie chciałabym się zaangażować i potem cierpieć.
Na jego twarzy pojawił się cień strachu? Bólu? Czegoś, czego nie umiem określić.
-Powiedz coś, bo naprawdę nie wiem, co o tym sądzić…
-Zabolało mnie to, co powiedziałaś, bo nigdy nie traktowałem kobiet przedmiotowo i nie spoty-kałem się z nimi tylko dla seksu. Nie mam tego w zwyczaju. Też się zastanawiałem nad tym, co jest między nami. Nie zasługuję na kogoś tak dobrego jak ty, a przede wszystkim męczyłabyś się tylko ze mną.
Krew odpływa mi z twarzy i czuję potworny ból psychiczny. Bałam się, że właśnie to usłyszę. Czyż to nie oczywiste, że on nie chce ze mną być? Łzy napływają mi do oczu i muszę wyjść. Wstaję i chcę iść, jak najdalej, zamknąć się gdzieś i pobyć sama, ale Dominik szybko łapie mnie za dłoń i przytula. Kciukiem ociera łzy i delikatnie całuje.
-Dlaczego sądzisz, że męczyłabym się z tobą?
-Zobacz tylko. Ściga mnie policja i to za morderstwo. Jeśli mnie złapią, to wtedy muszę odsie-dzieć co najmniej dwadzieścia pięć lat, o ile nie dożywocie za zabójstwo z premedytacją. Kochanie, nie chcę cię tym wszystkim obarczać. Zasługujesz na kogoś lepszego, kto nie ma takich problemów jak ja.
-Ale zrozum. Ja nie chcę nikogo innego. Powiedziałam ci, że mam znajomego prawnika. On się tym zajmie i wyciągniemy cię z tego. Nie zostawię cię samego z tym wszystkim i przejdziemy przez to. Skoro jesteś niewinny, to na pewno uda się to jakoś udowodnić. Nie ma czegoś takiego jak zbrodnia doskonała, a przynajmniej, nie w dzisiejszych czasach, gdy jest tyle nowych technik zbierania śladów. To nie czasy średniowiecza, że nie da się znaleźć chociażby pół odcisku palca, bo nie ma jak go zebrać! Nie rozumiesz tego! Zarobię wszystko, żeby ci pomóc!
-Słodka dziewczyno. Jesteś cudowną osobą. Uwielbiam cię, a nawet z całą pewnością mogę powiedzieć, że się w tobie zakochałem.
Staję jak wryta, ale muszę się złapać krzesła, bo nie spodziewałam się takiego wyznania po kilku dniach znajomości.
-Wszystko dobrze?
-Tak. Ja tylko… nie… nie wierzę… to znaczy, wierzę ci, ale nie wierzę, że to usłyszałam. Zupełnie jak bym dostała obuchem w głowę.
-Przepraszam, jeśli cię uraziłem…
-Nie! To nie tak! Ja… o jeny…
Podchodzę do niego i dosłownie rzucam się. Całuję go, wlewając w to całe swoje serce i to, co do niego czuję. Jęczy mi do ust i mocno obejmuje. Nasze języki tańczą ze sobą, a ja czuję, jak pożądanie i podnie-cenie bierze górę. Rozwiązuję szlafrok i zrucam go z siebie, a Dominik delikatnie mnie podnosi do góry i przenosi na oparcie sofy. Schodzi w dół do mojej szyi i przez koszulę pieści dłońmi moje piersi.
-Mam nadzieję, że nie będziesz zła.
-Ale o…
I w tym momencie mocno szarpie za koszulę, która pęka i rzuca ją za siebie. Ustami schodzi coraz niżej, przygryza moje sutki i idzie znowu w dół przez brzuch, aż do mojej cipki, która od dłuższego czasu już tylko na to czeka. Jego język jest natarczywy, nieustępliwy, wiruje na mojej łechtaczce. Zakłada sobie moje nogi na swoje barki, a mnie coraz ciężej utrzymać równowagę. Moje podniecenie narasta, a ja nie mogę wytrzymać. Opadam do tyłu, na siedzenie sofy, a Dominik jak kot przechodzi nad oparciem, a ja dalej się zsuwam, głową na podłogę. W końcu oboje lądujemy na podłodze, a Dominik dalej, nieustępli-wie językiem wiruje wokół mojej kobiecości. W końcu nie wytrzymuję. Zaczynam się wić pod nim w orgazmie i krzyczę… Ach! Jest mi tak dobrze! Ale wiem, że to nie koniec. Nim zdążę oprzytomnieć Dominik pozbywa się dresowych spodni i bokserek, po czym mocno wbija się we mnie, a ja znowu krzyczę z rozkoszy. Moje biodra mimowolnie unoszą się, a Dominik przyspiesza tempa doprowadzając mnie do kresu i nagle zwalnia, a ja czuję, że orgazm, który był tak blisko, oddala się. Znowuż przyspiesza i zatacza biodrami delikatne koła, co jeszcze bardziej mnie pobudza, a ja znowu prawię dochodzę. Prawie, bo Dominik znowu się zatrzymuje.
-Błagam cię, daj mi dojść, bo zaraz wybuchnę!
-Nie kochanie, nie tak szybko. Mamy jeszcze dużo czasu.
Mówiąc to, łapie mnie pod łopatki i podnosi ku sobie. Wiszę na nim, a raczej z nim we mnie. Dominik szybko siada na sofie i powoli zaczyna mnie podnosić do góry i opuszcza w dół delikatnie przekręcając tak, że muszę przełożyć nogę przez niego tak, że jestem teraz odwrócona plecami do jego twarzy.
-Teraz ty mnie weź. Ty rządzisz.
Zaczynam się poruszać i swoją ręką sięgam do mojej cipki jeszcze bardziej wzmagając doznania. Ruszam się coraz szybciej i szybciej…
-Kurwa! Jesteś cudowna!
Dominik kładzie dłonie na moich biodrach i pomaga mi się podnosić. Jestem u kresu wytrzymałości i za chwilę dochodzę głośno i bardzo długo, a Dominik podąża za mną wykrzykując moje imię. Opieram się o niego wyczerpana z sił.
-Jesteś piękną kobietą i to nie tylko pod względem fizycznym, ale i umysłu.
-Mhm..
Czuję, jak się uśmiecha pod nosem. Zerkam na zegarek. Kurwa! Muszę wziąć prysznic, ubrać się i jechać po Kaśkę na lotnisko, ale jest mi tak dobrze z nim we mnie…

Dodał/a: alexis w dniu 6-01-2015 – czytano 3227 razy.
Słowa kluczowe: dominik zuza morderstwo seks alexis

Komentarze (4)

Anonimekdnia 2015-01-07 10:49:07.

Boże, kocham to opowiadanie! Pisz szybko dalej! Nwm, czy już wcześniej Ci je komentowałam, bo zwykle tylko szybko szukam nastepnej czesci! Obyś nadal tak szybko dodawała, bo sie uzależniłam od twojego opowiadania

sprayway dnia 2015-01-08 12:46:15.

Świetne opowiadanie czekam na kolejną część ;D

nostidnia 2015-01-12 11:18:55.

Codziennie zaglądam,żeby poznać kontynuację historii Zuzy i Dominika. Proszę powiedz,że będą kolejne części 😀

alexisdnia 2015-01-14 21:25:27.

Postaram się jak najszybciej dodać kolejną część. Pracuję nad nią w miaré możliwości, ale mam aktualnie egzaminy na uczelni i postawiłam na naukę 😉 jutro postaram się coś wrzucić 😉

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Niesłusznie oskarżony cz. 7"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.