Niesłusznie oskarżony cz. 19
-Tutaj mamy główkę, a tutaj serduszko. Posłuchamy?
-Jasne, że tak. To też będzie nagrane?
-Jak najbardziej.
Rozlega się głośny, szybki stukot z echem. Dominik patrzy zdziwiony.
-czemu bije tak szybko?
-To normalne. Tętno dziecka nawet po narodzinach jest przyspieszone do 130 ude-rzeń. Potem z wiekiem zwalnia.
-Niesamowite. A kiedy będzie można poznać płeć?
-Jeszcze trochę. Teoretycznie już w 14 tygodniu, ale to zależy, czy dziecko nie zaciśnie nóżek. Przy badaniu USG w 3D, takie jak robimy, jest łatwiej.
W domu Dominik znowu ogląda cały czas film. Ten widok nigdy mi się nie znudzi. Słyszę swój telefon. To Maciek.
-Cześć Maćku. Co słychać?
-Cześć! Co się dzieje z Dominikiem?
-Eeee. Jest trochę zajęty. Coś się stało?
-Tak! Wreszcie mamy przełom w jego sprawie! Możesz mu podać telefon?
-Jasne. Mogę wziąć na głośnomówiący?
-Pewnie.
Podchodzę do Dominika i pauzuję film.
-Co się dzieje?
-Maciek dzwoni. Wezmę na głośnik.
Włączam go i siadam z telefonem w ręku.
-No cześć. Co się stało?
-Słuchaj, znalazłem tą Weronikę. Jest pod Niemiecką granicą. Trzeba do niej jechać i to zaraz, bo nie wiem, jak długo tam będzie.
-A to nie lepiej wysłać tam policję?
-Policja już ją ma. Zamknęli ją na 48 godzin, ale jak ją wypuszczą, to może zniknąć na zawsze.
-To jedziemy w takim razie. Zaraz po ciebie przyjadę.
-To czekam.
Rozłączam rozmowę.
-Mam jechać z tobą?
-Nie kochanie. Lepiej będzie jak zostaniesz. Do jutra na pewno wrócimy.
-Spakuję ci ubrania jakieś, a Ty weź wszystkie dokumenty.
-Ale jakie dokumenty?
-Nie wiem. Maciek na pewno i tak wszystko weźmie.
-Może zadzwoń do Tomka albo do Kasi, żeby ktoś z tobą został na tę noc?
-Kochanie, to nie będzie potrzebne. Dobrze się czuję, doktor Głowacka też powie-działa, że wszystko jest w porządku.
-Na pewno?
-Tak. Jedź. Zadzwoń, jak dojedziecie.
-Zadzwonię. Kocham cię.
Schyla się do brzucha.
-Ciebie też tatuś kocha. Dbaj o mamusię.
Podnosi się i daje mi buziaka.
-Jadę. Zadzwonię, jak tylko dojedziemy.
-Dobrze. Kocham cię. Wracaj szybko, ale ostrożnie.
Wieczorem Dominik dzwoni powiedzieć, że dojechali na miejsce i idą do miejskiego komisariatu na konfrontację z Weroniką. Ja co raz bardziej się denerwuję, bo od niej zależy nasza przyszłość.
Po kolejnym telefonie, który Dominik wykonuje do mnie denerwuję się jeszcze bardziej. Jest dwudziesta trzecia, a oni wciąż próbują się czegoś dowiedzieć. Weronika nie chce iść na rękę, ale chłopcy się nie poddają. Ja już nie mam siły i kładę się spać.
O drugiej w nocy budzi mnie ból brzucha. Nie wiem, co się dzieje. Jestem przerażona, że coś się dzieje z moim maleństwem. Dzwonię do Tomka, bo Kaśka pojechała do Igora.
-Zuza, czy ty wiesz, która…
-Tomek, błagam, przyjedź jak najszybciej.
-Coś się stało?
-Przyjedź, proszę.
Mówię płacząc. Brzuch boli mnie co raz bardziej.
-Jestem za 10 minut.
Zwijam się na sofie w kłębek mając nadzieję, że to zmniejszy ból. Tomek zjawia się dokładnie po 10 minutach. Ledwo jestem w stanie się ruszyć, żeby mu otworzyć.
Wpada do mieszkania i doznaje szoku, gdy widzi mnie siedzącą w korytarzu.
-Chryste, Zuza! Co ci jest?
-Tomek, błagam cię. Pomóż mi.
Płaczę jak głupia już nie z bólu, tylko ze zmartwienia, co się dzieje.
-Miałam wam powiedzieć w odpowiedniej chwili, ale chyba się nie uda.
-Zuza do jasnej cholery, co się dzieje?!
-Ratuj. Ratuj mnie i moje dziecko!
-Co?! Jesteś w ciąży?!
-Tak, ale nie wiem, co się dzieje! Strasznie boli mnie brzuch.
W tej chwili czuję, że coś ze mnie chlusnęło. Sięgam ręką do krocza i widzę na dłoni krew. Nie! Tylko nie to!
-Tomek!
-Jedziemy do szpitala, w tej chwili!
Bierze mnie na ręce i niesie do samochodu. Do szpitala mamy bardzo blisko, więc jesteśmy w nim po pięciu minutach. Tomek wbiega ze mną na rękach do rejestracji i rozgląda się za personelem. Ja nie jestem w stanie powstrzymać łez.
-Cicho mała. Nie płacz. Będzie dobrze. Jest!
Podbiega do lekarza.
-Panie doktorze, pomocy. Moja przyjaciółka jest w ciąży, ale krwawi.
-Szybko, proszę ją położyć na łóżku.
Tracę przytomność.
Budzę się, gdy za oknem jest ciemno. Nie wiem, czy to ta sama noc, czy następna. Widzę Tomka, który stoi w oknie i palcami masuje skronie, a w drugiej ręce trzyma telefon, który przykłada zaraz do ucha. Odruchowo łapię się za brzuch, ale domyślam się, że Tomek dzwoni do Dominika lub Maćka. Chcę usłyszeć prawdę i wiem, że tylko podsłuchując ją poznam. Zamykam oczy, gdyby Tomek się odwrócił w moją stronę.
-Cześć kochanie. Co robisz?….. stało się….. Zuza jest w szpitalu. Ona jest w ciąży! Wiedziałeś coś o tym?….. dobra. Obudź Dominika….. cześć Dominik. Słuchaj, jest problem. Wiem już, że Zuza jest w ciąży…
Jest? To znaczy, że moje maleństwo żyje!
-…Problem polega na tym, że zadzwoniła do mnie dwie godziny temu z płaczem. Pojechałem, a ona leżała skulona w korytarzy. Zaczęła krwawić i płakała. Chryste, jak ona płakała… nie! Wszystko w porządku. Dostała krwotoku prawdopodobnie ze stresu, ale udało się uratować dziecko. Jest nieprzytomna, ciąża jest zagrożona……. jestem z nią w szpitalu, ale potrzebuję jej książeczkę ciąży i wszystkie badania, bo nie było czasu tego zbierać. Boże, Dominik, ja cię tak strasznie przepraszam…… spokojnie. Załatwcie, co macie załatwić i wracajcie.
Znowu tracę przytomność, albo usypiam. Sama nie wiem. Budzę się, ale nie mam siły otworzyć oczu. Czuję czyjąś rękę na swojej dłoni i zmuszam się do otworzenia oczu. Dominik śpi oparty o brzeg łóżka. Wkładam palce w jego włosy i w tym momencie się budzi i podnosi głowę.
-Jeny, Zuza! Tak się martwiłem. Kochanie, jak się czujesz?
-Dobrze. Co z dzieckiem?
-Przepraszam cię kochanie. Nie powinienem był cię tym wszystkim obarczać. To moja wina.
Biedny, zaczyna płakać i chowa twarz w mojej dłoni.
Słowa kluczowe: dominik zuza morderstwo seks alexis