Niesłusznie oskarżony cz. 18

Patrzę na test i widzę jedną mocną i drugą słabiutką kreskę. Właściwie to ledwo ją widzę, ale jednak coś się pokazało.
-Zuza! otwórz te cholerne drzwi!
Otwieram drzwi ściskając test w pięści. Nie jestem w stanie się utrzymać na nogach i osuwam się na ziemię, ale Dominik szybko mnie łapie.
-Co się dzieje? Mówiłem wczoraj, żeby jechać do lekarza. Ubieramy się i jedziemy.
-Jedziemy na pewno.
-No wreszcie zmądrzałaś.
-Najpierw musisz coś zobaczyć.
-Co?
Łapię go w przedramieniu i wyciągam rękę wnętrzem dłoni do góry. Wkładam w nią test ciążowy, a Dominik patrzy na niego, jakby nigdy czegoś takiego nie widział.
-Zuza, co się dzieje?
-Zobacz.
Patrzy przez dłuższą chwilę i podnosi wzrok na mnie.
-Czy to znaczy, że jesteś w ciąży?
Ciężko wyczytać jego nastrój z twarzy. Nie wiem, czy jest zdziwiony negatywnie, czy pozytywnie. Niepewnie biorę oddech.
-Nie wiem. Nie wiem, co znaczy ta druga kreska, bo niby jest widoczna, ale trzeba się dobrze przyjrzeć, żeby ją zobaczyć. Jeśli jestem, to co my wtedy zrobimy?
-Szczerze ci powiem, że nie wiem. Nie wiem, co o tym myśleć. Chciałem mieć dzieci, ale nie myślałem, że tak szybko. Nie chcę cię zranić, ale póki co, musimy się upewnić u lekarza. Ubieraj się i jedziemy.
Dwie godziny później jesteśmy na USG. Lekarka to stara konserwatystka i nie pozwoliła Dominikowi wejść do gabinetu, bo nie jest moim mężem. Zadaje mi mnóstwo pytań, a ja czuję, że zaraz znowu mogę zwymiotować, ale udaje mi się to powstrzymać.
-Dobrze. Proszę się rozebrać od pasa w dół i położyć na łóżku. Zbadamy panią.
-Od pasa w dół?
-Tak. W początkowej fazie ciąży bada się pacjentkę przez pochwowo.
-To znaczy, że ja jestem w ciąży?
-Zaraz się tego dowiemy.
Rozbieram się i kładę na łóżku. Domyślam się, co Dominik przeżywa na zewnątrz. Lekarka zakłada prezerwatywę na sondę i wsuwa ją niedelikatnie do mojej cipki. Odwraca ekran w moją stronę, a na nim pokazuje się brązowo-pomarańczowy obraz.
-O proszę. Tutaj mamy pani szpileczkę.
-Szpileczkę? Myślałam, że zawsze mówi się o fasolce.
-Proszę pani, to jest dopiero trzeci tydzień, więc jest stosunkowo za wcześnie na mówienie o zarodku fasolka.
Chryste. Stało się. Jestem w ciąży. Do oczu napływają mi łzy.
-Chce pani płytę z filmem i zdjęcia?
-Jeśli mogę, to tak.
-Tylko to jest dodatkowo płatne.
-Nie ma problemu.
-Bicia serca niestety nie nagramy, ale film zawsze można.
-A dlaczego bicia serca się nie da nagrać?
-Bo jeszcze nie ma serca. Za jakiś miesiąc jak pani przyjdzie na wizytę, to wtedy będzie można już posłuchać serduszka. Termin porodu przypada na 20 lipca.
Po chwili wyciąga ze mnie sondę i pozwala się ubrać, a sama siada przy biurku. Potem jeszcze mnie waży i wpisuje wszystkie potrzebne dane do książeczki ciąży. Wszystko wkłada w specjalną teczuszkę i razem z płytą i skierowaniem na badania wszystko pakuje do brązowej koperty.
-Proszę w recepcji umówić się na kolejną wizytę za miesiąc i tu jeszcze daję pani rachunek do zapłaty już dzisiaj za film z USG. Życzę wszystkiego dobrego i proszę się oszczędzać.
-A czy te wymioty będą się długo utrzymywać?
-Te wymioty to nie jest objaw ciąży. Złapała pani grypę żołądkową. Proszę dużo pić, żeby się nie odwodnić. Teraz nie dba pani tylko o siebie, ale i o dziecko.
-No dobrze, a co z bieganiem?
-To znaczy?
-Czy mogę uprawiać jogging?
-Jeśli od dłuższego czasu jest to pani sport, który uprawia pani regularnie, to nie ma przeciwwskazań. Ciąża to nie choroba, więc może pani żyć tak samo jak do tej pory, tylko po prostu będzie pani potrzebowała więcej snu i ogólnego odpoczynku.
-A czy na następną wizytę mogę przyjść z narzeczonym? Chciałabym, żeby był świadkiem tego, co wspólnie stworzyliśmy.
-No wie pani, niechętnie, ale dobrze.
-Bardzo dziękuję. Do widzenia.
-Powodzenia i proszę o siebie dbać.
Wychodzę z gabinetu, a Dominik od razu do mnie podbiega. Jestem w takim szoku, że nie wiem, co powiedzieć. A może to nie szok? Może boję się jego reakcji?
-No i co? Proszę cię, nie trzymaj mnie więcej w niepewności!
-Trzy tygodnie.
-Co trzy tygodnie?
-Trzy tygodnie jestem w ciąży.
Widzę szok, który maluje się na twarzy Dominika. Opada po woli na fotel, a ja idę do recepcji umówić się na kolejną wizytę i zapłacić rachunek. Dominik wstaje z fotela i idzie w milczeniu za mną. Chyba nie powinien prowadzić w tym stanie. Obraca nerwowo kluczyki w dłoni, więc mu je zabieram, chwytam za rękę i kieruję nas w kierunku wyjścia.
Całą drogę do domu oboje milczymy. Dominik siedzi jak skamieniały. Gdy wchodzimy do mieszkania idzie do salonu i nalewa sobie wódki do szklanki, którą wypija na raz.
-Masz jakieś zdjęcia USG?
-Mam. Mam cały film na płycie. Chcesz zobaczyć?
-No pewnie!
Pierwszy raz widzę jakieś ożywienie. Wyciągam płytę, wkładam do DVD i włączam. Dominik siedzi na sofie i patrzy się w ekran jak zaczarowany zakrywając dłonią usta. Film się kończy po pięciu minutach.
-Włącz jeszcze raz.
W rezultacie oglądamy go siedem razy w milczeniu.
-Włącz jeszcze raz.
-Jeszcze?
-Proszę.
Włączam, mając cichą nadzieję, że to ostatni raz. Dominik zabiera mi pilota i pauzuje. Wstaje i podchodzi to telewizor, a ja mu się przyglądam. Dotyka palcem ekranu przy szpileczce i patrzy na mnie.
-To jest nasze dziecko?
Kiwam głową.
-Niesamowite. Myślałem, że zobaczę taką fasolkę.
-Ja też tak myślałam. Za miesiąc jest kolejna wizyta i wtedy usłyszymy bicie serduszka, bo póki co, jeszcze go nie ma. Pani doktor nazwała to maleństwo szpileczką.
Podnoszę wzrok na Dominika i doznaję szoku. Pierwszy raz widzę łzy w jego oczach. Nie… to się nie dzieje naprawdę… on nie może mnie zostawić z tym samej.
-Powiedz coś.
Podchodzi do mnie, klęka na podłodze i całuje. A ja czuję i słyszę, jak kamień spada mi z serca.
-Kocham cię. Jesteś najcudowniejszą kobietą na świecie, a do tego dasz mi dziecko.
Chwyta mnie w talii i mną obraca.
-Kocham cię! Kocham was oboje!
-Błagam, przestań, bo mi nie dobrze.
-Przepraszam. Dobrze się czujesz? Nic się nie stało?
-Jest okey. Spokojnie. Ciąża to nie choroba.
Sadza mnie na sofie i kładzie rękę na moim brzuchu.
-Myślisz, że poczujesz ruchy? Jeszcze trochę poczekamy.
I w tym momencie dzieje się coś, co sprawia, że zaczynam płakać. Dominik przysuwa głowę do brzucha i głaszcze mnie ręką.
-Cześć kochanie, to ja. Twój tatuś. Mam nadzieję, że będziesz oszczędzał naszą mamusię, bo ją bardzo kocham. Ty też ją pokochasz, zobaczysz. Jest najcudowniejszą kobietą na świecie.
Głaszczę go po włosach i nie mogę się nacieszyć tym widokiem. Nie myślałam, że mężczyzna może być tak szczęśliwy z powodu ciąży i że może tak zareagować.
-Trzeba wszystkim powiedzieć! Zaraz wszystkich wydzwonię.
-Nie! Kochanie, poczekaj. Nie to, żebym była przesądna, ale z takimi wiadomościami powinno się poczekać do co najmniej trzeciego miesiąca.
-Co?! Tyle czasu mam czekać, żeby wszystkim powiedzieć? Ty chyba oszalałaś przez te hormony! Chociaż najbliższym powiedzmy!
-No dobra. Czyli komu? Bo sporo jest takich osób.
-No Michałowi, twojemu tacie, Tomkowi i Maćkowi, Kaśce, Igorowi i chyba twojej mamie też by wypadało powiedzieć.
-Nie. To stanowczo za dużo. Wydaje mi się, że na razie wystarczy powiedzieć Michałowi i mojemu tacie. Matce nic nie będę mówić, bo zacznie gderać, że jest za młoda na babcię.
-Dobra. To ja dzwonię do Michała, a ty dzwoń do taty.
-Czekaj wariacie! Może lepiej by było ich zaprosić na kolację, czy coś?
-W sumie masz rację. Boże, żałuję, że mojej mamy już nie ma na tym świecie.
-Wiem kochanie.
-Cieszyła by się za pięć osób.
Przytulam go mocno i daję buziaka.
-Kocham cię. Nasze maleństwo też będzie cię kochać, a ty będziesz cudownym tatą.
-Mam nadzieję, że podołam.
-Na pewno. Dobra, to dzwoń do Michała i zaproś go na dzisiaj.
-Już na dzisiaj? Dobra!
Patrzę na zegarek, jest osiemnasta.
-Powiedz Michałowi, żeby był na dwudziestą. Co zrobić do jedzenia?
-Ty odpoczywaj, ja wszystko zrobię. Na co masz ochotę?
-Myślę, że coś lżejszego. Nie ma sensu na tą godzinę robić jakiegoś tłustego jedzenia, a lżejsze to może i ja zjem.
-Dobra. To dzwoń do taty.
Wychodzę do sypialni, biorę kilka głębokich wdechów i dzwonię. Tata odbiera po trzecim sygnale.
-Cześć kochanie.
-Cześć tato. Przeszkadzam?
-Nie. Właśnie wróciłem do domu. Co słychać?
-Wszystko w porządku. Masz dzisiaj coś w planach?
-Nie. Chcecie przyjechać?
-Nie. Chcemy, żebyś ty przyjechał jeśli możesz, bo ja trochę teraz chorowałam i szczerze mówiąc nie wiem, jak bym zniosła jazdę samochodem.
-Co się dzieje?
-Grypa żołądkowa, ale już jest lepiej. To co? Przyjedziesz?
-Pewnie. Na którą mam być?
-Nie wiem. Tak około dwudziestej?
-Wyrobię się. To do zobaczenia córeczko.
-Pa tato.
Idę do kuchni, gdzie Dominik już zaczyna szykować kolację.
-Co robisz dobrego?
-Pierś z kurczaka z warzywami zapiekane z sosem beszamel.
-Brzmi smacznie.

Punktualnie o dwudziestej przyjeżdża Michał ze swoją narzeczoną, Ritą. Pierwszy raz ją widzę i jestem w szoku. Ma kruczoczarne włosy sięgające do pasa, jest szczupła i wzrostu Michała. O wiele wyższa ode mnie. Michał przedstawia nas sobie i idziemy do salonu.
-Czego się napijecie?
-Mi daj sok, bo prowadzę.
-Rita, a ty?
-Ja też.
-Jakieś preferencje?
-Nie. Jakikolwiek.
-Pomarańczowy może być?
-Tak. Dzięki.
-Zaraz podaję kolację, ale kochanie, gdzie jest twój tato?
-Właśnie nie wiem. Na ogół się nie spóźnia. Zadzwonię do niego za chwilkę, tylko podam sok.
Gdy podaję szklanki, rozlega się dźwięk domofonu.
-To tata. Przepraszam.
Idę do domofonu i otwieram szybko drzwi. Tato wchodzi do mieszkania z brudnymi rękami.
-Tato, co się stało?
-Musiałem wymienić koło, dlatego się spóźniłem. A jak na złość, nie miałem rękawiczek.
Szybko go obejmuję i daję buziaka w policzek.
-chodź, przedstawię cię bratu Dominika.
-Witam wszystkich.
-Tato, to jest brat Dominika, Michał i jego narzeczona, Rita. To jest mój tata, Mirek.
-Bardzo przepraszam, że nie podam ręki, ale sami widzicie. Pójdę do łazienki i zaraz wracam.
-tato, potrzebujesz czegoś?
-A co? Nie masz mydła, czy ręcznika w łazience?
Wszyscy się śmiejemy, a tata idzie do łazienki.
-Siadajcie do stołu. Kolację podano.
Przy stole wszyscy mamy dobry humor, ja tez czuję się lepiej. Tata jak zawsze jest duszą towarzystwa i rozbawia wszystkich do łez. Gdy wszystkie talerze są sprzątnięte, Dominik dolewa wszystkim to, co mają w szklankach i kieliszkach i wstaje.
-Ja bardzo przepraszam, ale razem z Zuzanną chcieli byśmy coś ogłosić.
Wszyscy patrzą na nas podejrzliwie i już wiem, że myślą, że to zaręczyny. Ja również wstaję i uśmiecham się do Dominika.
-Kochanie, może ty?
Czuję zdenerwowanie, ale zbieram się na odwagę.
-Chcielibyśmy coś wam pokazać. Jeśli mogę was prosić, to przejdźmy na chwilę do salonu.
-Kochanie, teoretycznie rzecz ujmując, jesteśmy w salonie.
-Tak, wiem, ale do tego jest nam potrzebny telewizor.
Dominik ściska mocniej moją dłoń i wszyscy idziemy do pokoju. Biorę pilot od telewizora i DVD. Najpierw włączam to pierwsze i odwracamy się z Dominikiem do reszty.
-Otóż dzisiaj wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Nie wiem, jak wam to dokładnie powiedzieć, więc wam pokażemy.
Włączam odtwarzacz i film, na którym widać naszą małą szpileczkę. Tata patrzy jak zaczarowany i widzę, że szklą mu się oczy.
-Córeczko, czy to jest…?
-Tak tato. Jestem w ciąży.
Michał, jakby przewidywał, krzyknął od razu
-Ha! Wiedziałem! Moje gratulacje bracie!
Zamyka Dominika w niedźwiedzim uścisku, a do mnie podchodzi Rita.
-Moje gratulacje. Tak myśleliśmy z Michałem, że o to właśnie chodzi. Jak zareagował Dominik?
-Był w ciężkim szoku. Osiem razy obejrzał film, zanim cokolwiek powiedział, a jak już się ocknął z szoku, to cieszył się jak dziecko z pierwszej czekolady.
-To dobrze. Jeszcze raz gratuluję.
Potem podchodzi do mnie Michał i też mi gratuluję. Gdy się odsuwa, spoglądam na mojego tatę, który stoi i dalej patrzy na film.
-Tato? Wszystko w porządku?
-Tak córeczko. Tylko patrzę, bo to… to jest takie cudowne! Gratuluję! I sobie i wam! Wreszcie będę dziadkiem!
-Och tato! Naprawdę się cieszysz?
-Pewnie, że tak! Dominik, dobra robota. Opiekuj się moją córką i waszym dzieckiem.
-Taki mam zamiar proszę pana.
-Oj, przestań mówić do mnie proszę pana. Mów mi po imieniu.

Przed dwudziestą drugą zostajemy sami z Dominikiem.
-Zmęczona?
-Bardzo.
-W takim razie zmykaj do wanny się wykąpać. Zaraz do ciebie przyjdę.
Jak obiecał, tak zrobił. Wszedł do łazienki, gdy ja już leżałam w wannie.
-Zrobicie mi miejsce?
-Zrobicie?
-Ty i nasze maleństwo.
-A! Pewnie.
Uśmiecham się pod nosem i przesuwam tak, żeby mógł usiąść za mną, a potem opieram się plecami o jego tors.
-Jak się czujesz?
-Szczęśliwa.
-Pytam bardziej o wymioty.
-Jeszcze nie zwróciłam kolacji.
-Kolejna dobra wiadomość. Boże. Nie mogę w to uwierzyć. Będziemy mieli dziecko.
-Nooo. Dziwne uczucie, no nie?
-Martwi mnie tylko to, że sprawa tego morderstwa nie jest do końca wyjaśniona. Co będzie, jeśli nie znajdziemy dowodów na moje uniewinnienie?
-Nie martw się. Znajdziemy.
Całuję jego ramię i zamykam oczy.
-Trzeba będzie pomyśleć, co z przyszłością.
-To znaczy?
-No wiesz. Gdzie będziemy mieszkać, bo trzeba będzie zrobić remont, kupić rzeczy dla dziecka i w ogóle.
-Kochanie, to jest dopiero trzeci tydzień. Mamy na to mnóstwo czasu.
-Tak, ale chciał bym być dobrze przygotowany i chcę, żeby dom, w którym zamieszkamy, był bezpieczny dla dziecka.
-Ogólnie wydaje mi się, że lepiej będzie zamieszkać w twoim domu. To mieszkanie sprzedamy, żeby mieć pieniądze na remont i rzeczy dla maleństwa. Sprzedam też moje audi, ale najpierw będę musiała poprosić mamę, żeby je przerejestrowała na mnie, bo inaczej tego nie zrobię.
-Właśnie. Kiedy powiesz mamie o dziecku?
-Jak przerejestruje samochód. W przeciwnym wypadku raczej tego nie zrobi.
-Myślisz, że będzie aż tak źle?
-Na pewno. Może być nawet gorzej niż myślę.
-Zawsze będziesz miała naszą dwójkę. A tak na marginesie, jak to jest z seksem w ciąży?
-Nie. Dzisiaj nie mam siły. Przepraszam.
-Dzisiaj nie będę cię męczył. Pytam ogólnie.
-Ogólnie? Kochanie, ciąża to nie choroba. Lekarka kazała mi o siebie dbać i się oszczędzać, ale mogę dalej biegać, mogę uprawiać seks. Musimy oboje trochę poczytać na ten temat.
-Musimy się zapisać do szkoły rodzenia.
-Mamy jeszcze dużo czasu. Do szkoły rodzenia idzie się już z dosyć sporym brzuszkiem.
-A w ogóle, to kiedy rodzisz?
-termin mam na dwudziestego lipca. Tak powiedziała pani doktor. Zadawała mi mnóstwo pytań. Muszę w ogóle zrobić badania, bo dostałam skierowanie. Muszę też kupić witaminy, które mi przepisała.
-Jakie witaminy?
-Kwas foliowy i takie tam.
-Jutro z samego rana pójdę do apteki i wszystko kupię.

Miesiąc później idziemy na kontrolę. Doktor Głowacka ma chyba lepszy humor, bo od razu się uśmiecha na nasz widok.
-Witam. Proszę usiąść. I jak się czujemy?
-Dzień dobry. Czujemy się bardzo dobrze.
-Jakieś dolegliwości?
-Nie. Żadnych.
-A może pan coś zauważył?
-Ja?
-A widzi pan tu kogoś innego płci męskiej?
-Zauważyłem tylko, że je więcej.
-Więcej czego?
-Ogólnie, wszystkiego.
-To co? Badamy się?
-Pewnie!
-Tak samo jak ostatnio. Rozbieramy się i kładziemy na leżance. Dzisiaj też kręcimy film?
Dominik od razu się śmieje.
-Coś pana rozbawiło?
Szybko sama wyjaśniam.
-Po prostu poprzedni film pierwszego dnia obejrzał osiem razy zanim coś powiedział i od tamtej pory na dzień dobry i dobranoc go ogląda.
-To faktycznie zabawnie.
Doktor Głowacka włącza aparaturę i tak jak ostatnio przygotowuje sondę, którą wsuwa, tym razem delikatniej. Dominik siedzi obok mnie i trzyma prawą dłoń na mojej, a lewą na brzuchu. Na ekranie znowu pojawia się pomarańczowo-brązowy obraz dużej czarnej plamy, a w środku biała plamka. Dominik ściska mocniej moją rękę.
-O proszę. Mamy naszą fasolkę.
Dodał/a: alexis w dniu 6-04-2015 - czytano 2018 razy.
Słowa kluczowe: dominik zuza morderstwo seks alexis


Komentarze (8)

Roksdnia 2015-04-07 10:30:41.

Jej! Czekam na kolejną część! 💜

kseniadnia 2015-04-07 12:39:18.

Pisz szybko!

zachwyconadnia 2015-04-07 13:06:47.

Opowiadanie cudowne czekam na nastepna czesc. Ale niestety mam jedno zastrzezenie bo narzeczona michała jak wczesniej napisalas to byla olga a teraz jest rita.

majka dnia 2015-04-07 13:39:39.

Super!!!! czytałam 10 razy xd bardzo bardzo mi się podoba :) czekam na kolejne ;)

~Nikidnia 2015-04-07 14:53:25.

To jest świetne !!!! Tylko proszę niech już będzie wszystko dobrze ;) i byli ze sobą szczęśliwi

Mikadnia 2015-04-07 22:35:42.

Dodaj następną część jak najszybciej!

mikidnia 2015-04-08 00:23:53.

Super ! Czekam na następną cz. Pisz szybko !!! :-)

mikidnia 2015-04-08 00:24:38.

Super pisz szybko ! :)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Niesłusznie oskarżony cz. 18"

(pole wymagane)