Wyśniony. rozdział 5
– Dobrze dzieci, ja kładę się spać, bo muszę odespać te trzydzieści trzy godziny bez snu. Bawcie się dobrze. – Powiedziawszy to Basia wstała od stołu i ruszyła w kierunku sypialni. My również wstaliśmy od stołu, by posprzątać razem.
– Chyba będę się zbierał, muszę troche odespać. – uśmiechnął się do mnie i chwyciwszy mnie w pasie przyciągnął do siebie.
– Nie chcesz zostać ? – spytałam z nadzieją, że może jednak zostanie. Przytuliłam się do niego, i oparłam głowę na jego klatce. Szymon pocałował mnie w czubek głowy i przytulił mocnej. Było to dla mnie naprawdę dziwne. Zachowywaliśmy się jak para, para która jest ze sobą minimum z pół roku. Jedliśmy razem śniadanie, obiady, nie chciałam się z nim rozstawać.
– Myśle,że babcia zaczęła by się już martwić. Ale jeśli chcesz możesz jechać ze mną. – czułam, że się uśmiecha. Zastanawiałam się czy to wszystko za szybko się nie dzieje. Nie chciałam wyjść na jakąś psycho dziewczyne, która nie może zostać sama nawet na dwie godziny. – Babcia z chęcią Cie pozna.
– Może nie dzisiaj, obydwoje jesteśmy zmęczeni. – podniosłam głowę i spojrzałam mu w oczy. Przez jego twarz przęmknął smutek, ale za chwilę się uśmiechnął i jedną ręką uniósł mi podbródek by na moich ustach złożyć delikatny pocałunek.
– Dobrze.- Przytulił mnie mocniej i ruszył w kierunku przedpokoju. Odprowadziłam go i poczekałam aż jego auto zniknie z mojego pola widzenie. Zamknąwszy drzwi, oparłam się o nie i uśmiechnęłam do siebie.
Wróciłam do kuchni po telefon i wybrałam numer Ani, nie odbierała. Stwierdziłam, że może nie ma teraz czasu, albo zwyczajnie odsypia nocke. Napisałam jej smsa:
* Odezwij się jak będziesz miała czas, mam Ci tyle do opowiedzenia *. Usiadłam na kanapie i włączyłam pierwszy lepszy kanał. Każdy program mnie nudził, nie potrafiłam się na niczym skupić. Siedząc na kanapie w salone, przypominało mi się co robiłam na niej w nocy z Szymonem. Odruchowo dotknęłam swoich warg, które były lekko spuchnięte po namiętnych pocałunkach. Dzisiaj osiągnęłam spełnienie, na które tak długo czekałam, jednakże dalej byłam głodna wrażeń, które Szymon mógłby mi dać. Marzyłam o tym by dojść z nim w sobie. Marzyłam poczuć jego podniecenie, jego chęć by uprawiać ze mną seks. W sumie nie myślałam o tym wcześniej, ale w tej chwili zaczęło mnie zastanawiać, czemu tak naprawde go nie uprawialiśmy. Cała namiętność skupiła się na mnie. Ja byłam ważna, ja szczytowałam. Dziwnie było o tym myśleć, było to coś nowego dla mnie. Pierwszy raz podczas zbliżenia liczyłam się tylko ja. Nie powiem, żeby mi to nie pasowało, jednak czułam dziwną chęć by i on odpłynął przy mnie. By i on był w pełni zadowolony.
To co jego ręce robiły z moim ciałem, było wręcz niedoopisania. Jego dotyk był delikatny, jednakże pewny. Jego palce i usta były pewne co robią, tak jakby były do tego stworzone. A jego język .. Jego język był tak wygimnatykowany, tak delikatny. Zaczęłam przykryzać wargę, na samo wspomnienie moje ciało oblało gorąco, a między nogami na nowo robiło się mokro. Wiedziałam, że myśląc o tym wszystkim sama robie sobie na złość, ale jak o tym nie myśleć. Jak nie myśleć o czymś tak cudownym. Z rozmyślań wybudził mnie głos mojej mamy.
– Szymon już poszedł?- kiwnęłam do niej głową. – Bardzo symatyczny facet, taki otwarty i pomocny. Boże gdyby był z 15 lat starszy. – Obydwie wybuchłyśmy śmiechem, mama podeszła i usiadła obok mnie. – A dobry w łóżku, czy znowu jakaś ciota ?
– Mamo !
– No jezu jestem ciekawa ! Martwię się o twoje potrzeby ! – uśmiechnęła się do mnie pokazując wszystkie zęby. Posłałam jej sujkę w bok i weschnęłam.
– Jest naprawdę fajnym facetem. Wiesz mimo iż znam go tak krótko, nie czuje krępaci przy nim. Nie wiem czego to zasługa, ale ani cisza mi nie przeszkadza, ani nasza nagość. Wiesz to może śmieszne, ale raczej pierwsza nagość w pełnym świetle powinna być krępująca, ale jakoś nie miałam problemu, że wszedł mi pod prysznic. A co do seksu, to go w sumie nie uprawialiśmy.- Basia jęknęła niezadowolona, mając nadzieje na jakieś pikantne szczegóły.
– Ale to tak nic a nic, wszedł Ci pod prysznic i nic ? Może mi powiesz, że myślicie sobie nawzajem plecki ?!
– Tego nie powiedziałam. Nie powiedziałam, że do niczego nie doszło, tylko, że jako tako nie było seksu. Wiesz rozmawialiśmy o tym, jak Michał do tego podchodził, jak mi nigdy nie było dobrze. I on pokazał mi, że facet też może zadowolić kobiete, nie tylko poprzez obustronne doznania. – odpowiedziałam zapatrzona gdzieś przed siebie. Opowiedziałam mamie jak mniej więcej wyglądała nasza noc. Ominęłam tylko część o tym, że na tej kanapie działy się również różne rzeczy. – Dziękuje Ci, że tak miło potraktowałaś Szymona, mamo.
– O jeju Myszko nie masz za co. To naprawdę miły facet, sam zamiast spać, zasugerował swoją pomoc. Myśle, że bardzo mu się podobasz, nie tylko pod kontem seksualnym, ale także umysłowym. Bardzo dużo o Ciebie pytał. Co lubisz, czego nie, co Cię najbardziej denerwuje. Jak wyglądało twoje dzieciństwo. Mam nadzieje, że coś z tego wyjdzie. – kobieta przytuliła mnie do siebie i tak siedziałyśmy oglądając jakiś film. Koło dwudziestej zjadłyśmy razem kolacje, po której Basia spowrotem wróciła do łóżnka. Jutro znów czekał ją długi dyżur na porodówce. Położnictwo to ciężki zawód, nie dość, że spada na twoje barki odpowiedzialość za dwie osoby i ich życie, to jeszcze możesz być na dyżurze przez tydzień bez przerwy. Raz się tak zdarzyło, gdy miałam jakieś piętnaście lat. Mama wyszła w poniedziałek rano do pracy, a wróciła w niedziele wieczorem. Ja w tym czasie przeniosłam się do dziadków, nie lubiłam być sama w tak dużym domu, a po za tym byłam dzieckiem. Czasem jej współczułam, bo gdziew takiej pracy czas na życie osobiste ? Nie pamiętam kiedy ostatni raz miała jakiegoś faceta na poważnie. Owszem spotykała się z kilkoma, ale nigdy nie było to więcej niż seks, mimo iż Basia chciałaby mieć prawdziwego faceta na stałe, zawsze coś się psuło. Bo za dużo pracuje, bo ma dziecko, nie ma czasu. Zawsze ona wychodziła na tą złą, a mimo wszystko dalej się nie zniechęcała. Wiem dobrze, że chciałaby mieć się do kogo przytulić i z kim porozmawiać o błachych sprawach. Do kogo wracać zmęczona po dyżurze. Westchnęłam odpychając od siebie te myśli, nie chciałam się smucić i zastanawiać dlaczego akurat ona żyła już prawie dwadzieścia lat sama.
Jak na zbawienie zadzwonił telefon, Ania wkońcu miała czas by porozmawiać. Szybko opowiedziałam jej co robiłam z Szymonem, jak moja mama go przyjeła i jak siedziałam całe popołudnie i wieczór myśląc o nim.
– No co ty gadasz?! Facet powstrzymał się od seksu? Wogóle tak poprostu wlazł Ci pod prysznic ? Poprostu nie moge uwierzyć, że zrobił Ci dobrze i odpuścił .. To takie niespotykane. Hahahahaha. No ale teraz moja kolej. Bo wiesz wyszliśmy od was koło szóstej rano, wiesz dobrze, że u mnie nie ma warunków na jakiekolwiek zbliżenie. Więc poszliśmy do niego. Najpierw kochaliśmy się normalnie, tak wiesz standardowo. Potem pochwili przerwy zaczął mnie dotykać, wiesz paluszek tu paluszek tam. Więc nie chciałam być dłużna, więc wiesz no zrobiłam mu loda. Tak mu się podobało, że prawie mnie nim udusił ! No więc potem znowu się bzykaliśmy, ale tym razem jak byłam u góry. Wogóle myślisz, że twoja mama załatwi mi wizyte u ginekologa, bo stwierdziłam, że chce brać tabletki. Te gumki mnie bardzo denerwują.- Odpowiedziałam jej, że tylko jak wstane rano to do niej zadzwonie,żeby ją umówiła. – Bo wiesz za tydzień mam mieć okres więc fajnie by było gdybym już je miała a nie czekała znowu koleny miesiąc. Ale wracając. Potem zrobiliśmy chwile przerwy i poszliśmy spać. No i tak sobie śpie na boku i nagle czuje, jak ktoś lekko podnosi mi noge, ale jakoś mnie to nie rozbudziło. Dopiero jak poczułam jego penisa, który delikatnie się wsówa, wtedy się dopiero obudziłam! No i tym razem od boku. Ale mówie Ci jest cudowny!
– Czy wy wogóle rozmawiacie ? Czy bzykacie się jak króliki ?
– Rozmawiamy! Ale no wiesz musimy się sobą nasycić! No więc jak już się pokochaliśmy po raz trzeci u niego to poszliśmy na obiad, naszczęście nikogo u niego nie było. No i jak pojedliśmy to obejrzeliśmy jakiś film. No ale potem zaczęło się dotykanie siebie nawzajem, no i w sumie nie dotrwaliśmy do końca. No i kochaliśmy się po raz kolejny, tym razem bez kondoma. Tylko się nie denerwuj, nie skończył we mnie ! Ale powiem Ci, że po tym nie chce się kochać z gumką ! To był zupełnie inny seks ! Taki wiesz bez barier, wkońcu mogłam go poczuć normalnie, a nie przez lateks. No ale to był ostatni raz, bo potem zebrałam się do domu no i dzwonie do Ciebie. Jestem tak zmęczona, a moja pisia błaga o chwile odpoczynku, a z drugiej strony już czuje podniecenie. Jutro wogóle idziemy na tą randkę, na którą mnie zaprosił. Chce mnie wziąć do restauracji, wiesz takiej eleganckiej, a ja się tylko zastanawiam czy będziemy w stanie wysiedzieć bez dotykani ! – kiedy skończyła wkońcu opowiadać, pogadałyśmy jeszcze chwile o pierdołach i się rozłączyłyśmy. Czasem nie wierzyłam w moją przyjaciółke. Zawsze była jak królik, który nie widział marchewki przez lata. Tylko, że to niszczyło jej wszelkie związki bo po dłuższym czasie zaczynała się nudzić. W głębi ducha marzyłam, że tym razme tak nie będzie. Zastanawiałam się czy kiedykolwiek ja znajde faceta, z którym seks będzie mi sprawiał tyle przyjemności, że będę chciała to robić co chwile. Może z Szymonem, chodź nie mogłam tego wiedzieć.
Na zajutrz rano wstałam koło dziewiątej, zadzwoniłam do mamy, która już od szóstej była w pracy. Potem napisałam Ani sms, że Basia postara się załatwić tego ginekologa jeszcze w tym tygodniu. Leżałam dość długo w łóżku, bo w sumie nie miałam planów na ten dziej, prócz co niedzielnego obiadu u dziadków.
W piżamie, którą była wielka koszulka i spodenki, zeszłam na dół by zrobić sobie śniadanie. Nie spodziewałam się tego co zobacze. Na stole było przygotowane już śniadanie. Malutkie naleśniki do tego nutella i świerze owoece. Kawa stała w dzbanku, a sok pomarańczowy był nalany do wyskoiej szklanki. Wszystko by się zgadzało, gdyby nie to,że na stole stał piękny bukiet tulipanów. Weszłam ździwiona i wystraszona do kuchni, wiedziałam,że tego śniadanie nie podała moja mama. Przy blacie, zauważyłam stojącego Szymona spoglądał przez okno więc nie wiedział, że stoje w progu. Oparłam się ramieniem o ściane i spoglądałam na niego. Miał na sobie czarne spodnie i biały tiszert. Włosy miał jak zwykle w nieładzie, ale chyba to podobało mi się najbardziej. Zrobiło mi się miło na sercu, widząc go w kuchni. Mogłabym patrzeć na to codziennie. Do tego to śniadanie, a kwiaty. Wiedziałam, że mama musiałamu powiedzieć jakie lubie, że lubie naleśnikiz nutella i owocami. Kawe i sok pomarańczowy pity na zmiane. Nie wiedziałam jak mam się zachować. Było to bardzo miłe, wręcz romantyczne, z jego strony. Ale wkońcu nie byliśmy parą. Nie wiedziałam, czy mogę podejść i zwyczajnie się przytulić, albo pocałować go jakby nigdy nic. W sumie to on zrobił mi śniadanie i przyniósł kwiaty. Po cichu ruszyłam w jego kierunku. Przystanęłam na palcach i pocałowałam go w policzek. Zdecydowanie nie spodziewał się mnie tak wcześnie. Bez słowa porwał mnie w ramiona i pocałował. Nie chciałam tym razem, byskończyło się na zwykłym całusie. Więc przywarłam do niego i językiem rozchyliłam mu wargi. Nasze języki zaczęły szaleć pod wpływem namiętności. Zarzuciłam mu ręce na szyje i zmniejszyłam nasz dystans do minimum. Nie pozostał mi dłużny i szybkim ruchem posadził mnie na blacie. Rozchyliłam nogi tak by spokojnie mógł stanąc między nimi. Całowaliśmy się jak szaleni, jakby to był pierwszy pocałunek od wieków, bądź już ostatni w naszym życiu. Gdyby nie burczenie w brzuchu, które było dość dobrze słychać, całowalibyśmy się tak przez cały dzień.
– Dobrze, że jesteś głodna. – uśmiechnął się i pocałował mnie delikatnie.
– Wygląda smakowicie. Ale jak wogóle wszedłeś do środka ? – zaczęłam już jeść,naprawdę byłam głoda.
– Twoja mama powiedziała mi gdzie trzymacie klucze.
– Co lubie jeść i pić na śniadanie, oraz jakie kwiaty najbardziej lubie. Ona wszystko wygada. – przewróciłam oczamii jadłam dalej. – A ty nie jesteś głody ? – przecząco pokiwał głową. Siedział naprzeciwko mnie i przyglądał mi się zaciekawiont, popijając kawe.
– Nie wiem gdzie mieścisz tyle jedzenia. – zaśmiał się.Zrobiło mi się głupio, wiedziałam dobrze ile potrafie zjeść, ale nie sądziłam, że ktoś to zauważy. Odłożyłam sztućce i popiłam kawałek, który połknęłam sekunde wcześniej. – To nie miało źle zabrzmieć. Cieszy mnie, że tak Ci smakuje. Ale jesteś taka drobna, a tyle jesz i to mnie zastanawia. Basia nie mówiła, że coś trenujesz.
– Basia, tak ? Widze, że już bardzo dobrze się poznaliście. – zaczęłam się śmiać, nie sądziłam, że kiedykolwiek będę zazdrosna o własną mamę, a tak się stało.
– Prosze Cie, na początku myślałem, że to twoja siostra, ale przypomniało mi się, że niemasz rodzeństwa więc pomyślałem o kuzynce, bo o tym nie rozmawialiśmy. Naprawde młodo wygląda, strasznie wporząku z niej babka.
– Moge dać Ci jej numer, może się umówicie.
– Już nie bądź taka zazdrosna. To twoja mama, a to że jest wporządku nieznaczy, że chce zostać twoim ojcem.- powiedział lekko zirytowanym głosem. Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem, nie chciałam żeby denerwował się takimi błachostkami. – Masz na dzisiaj jakieś plany ?
– W sumie to miałam zamiar się nudzić, a potem iść na obiad do dziadków na godzine szesnastą.
– No to Cie porywam. Jest dziesiąta, ile Ci zajmie pozbieranie się ? – zapytał. Jego oczy błyszczały, a na twarzy pojawił się chytry uśmieszek. Byłam bardzo ciekawa co będziemy robić,po kilku nieudanych próbach wyciągnięcia od niego jakichkolwiek informacji pobiegłam na góre. Jedyne czego się dowiedziałam, to jak mam się ubrać. Po szybkim prysznicu, ubrałam bielizne i pobiegłam do garderoby. Ubrałam jasne dżinsy, zwykłą koszulke w kolorze świeżej wiosennej trawy, do tego wszystkiego adidasy. Na wszelki wypadek zabrałam ze sobą kórtkę skórzaną.
Włosy spiełam w koński ogon, rzęsy wytuszowałam delikatnie i ruszyłam na dół gdzie czekał na mnie mój towarzysz.
Jechaliśmy autem już z dobrą godzinę. Zaczynałam się coraz bardziej denerwować. Nie poznawałam okolicy. Kiedy tylko wyjechaliśmy z miasta, kompletnie straciłam orientacje. Jechaliśmy przez typowe wioski, gdzie pasły się krowy, a kury biegały po ulicach. Lubiłam takie klimaty, odcięcie od całego świata. Wjechaliśmy na polną drogę i zmierzaliśmy w stronę lasu.
– Zamierzasz mnie tu zabić ? – zażartowała. Szymon spojrzał na mnie i uśmiechnął się jak prawdziwy zabójca. Przeszedł mnie dreszcz. Nie wiem czego był oznaką, strachu a może podniecenia.
– Najpierw Cię zgwałce, a potem zabije. – uśmiechnął się szczerze. Zatrzymał auto gdzieś w środku lasku. Naprawdę zaczęłam się denerwować. Nie lubiłam niespodzianek, w szczególności tak daleko od domu. Gdyby się coś stało nie miałam pojęcia gdzie jestem. – Możesz wysiąść. – powiedziawszy to mój towarzysz wyszedł z auta i wyciągnął coś z bagażnika. Wysiadłam posłusznie z auta i poczekałam na Szymona. Kiedy podszedł, zauważyłam co trzymał w ręce. Był to koc oraz koszyk piknikowy. Uśmiech pojawił się na mojej twarzy, cały stres opuścił moje ciało, a w sercu zagościło ciepło. – Chodź. – grzecznie ruszyłam za chłopakiem, szliśmy z dobre pięć minut, aż wkońcu moim oczą ukazał się najpiękniejszy widok jaki widziałam. Staliśmy na skarpie, za nami był las,a przed w dole było piękne błękitne jezioro, za nim pola, a na choryzoncie było widać góry. Była straszna cisza, wiatr wiał a ptaki śpiewały. Było południe, słońce było w najwyższym punkcie, ale nie było gorąco. Z jeziora unosiła się chłodna bryza, ze strony lasu wiał chłodny wiatr. Stałam przy samym brzegu skarpy i nie mogłam się napatrzeć. – Podoba się ?
– Bardzo. – nie obdarzyłam Szymona nawet spojrzeniem. To co się działo przedemną było tak wspaniałe, że naprawdę nie mogłam się napatrzeć. – Skąd znasz to miejsce ?
– Przyjeżdżałem tu jako dziecko z dziadkiem na ryby. Kiedy umarł, przyjeżdżałem tu kiedy tylko byłem w Polsce. Ostatni raz byłem tu, w zimę w zeszłym roku. Nie zdążyłem się nacieszyć, ponieważ odmrażało mi palce. – mówiąc to Szymon rozłożył koc i usiadł na nim. Bawił się pasmem zboża, które zerwał po drodze.
– Tu jest naprawdę ślicznie. – Dalej wpatrywałam się w krajobraz. Nie sądziłam, że tak blisko Wrocławia, dość dużego miasta, może być tak cudowny, nie zamieszkały widok. – Dziękuje.
– Nie masz za co. Obu nam przyda się taka chwila odcięcia od rzeczywistości. – Podeszłam do niego i uklękłam przed nim. Uchwyciłam jego spojrzenie i uśmiechnęłam się radośnie. Złożyłam delikatny pocałunek na jego ustach.
– Naprawdę dziękuje. – usiadłwszy obok niego spytałam – A co masz w koszyku ? – uśmiechnął się do mnie swoim najpiękniejszym uśmiechem.
– Kanapki, truskawki, borówki amerykańskie, ciasto, słone przekąski i sok winogronowy.
– A szampan to gdzie? – Obydwoje zaczeliśmy się śmiać w niebogłosy. Przes następne godziny rozmawialiśmy naprawdę o wszystkim od jedzenia, po dzieciństwo. Czas leciał nieubłaganie, a wcale nie chciało się wracać do domu. Było już po piętnastej, wiedziałam, że nawet jeśli zbierzemy się teraz, czego nie chciałam, i tak nie zdąże na obiad. Wybrałam numer babci i napisałam smsa:
* Babciu tu Amelia. Przepraszam, że tak późno was informuje, ale nie zdąże przyjechać na obiad. Mam nadzieje, że się nie gniewacie. Ucałuj dziadka, kocham was *
– Do kogo pisałaś ?
– Do babci, żeby nie czekali na mnie z obiadem. – uśmiechnęłam się szczerze. Zapadła cisza, obydwoje rozkoszowaliśmy się krajobrazem i dźwiękami natury. – Z iloma dziewczynami byłeś w związku ? – spytałam nagle.
– W poważnym to z dwoma, ale ten pierszy był zaraz po wyprowadzce, wiec go nie licze, bo byłem gówniarzem. A nie poważne to dwa. Chodź w sumie tej znajomości nie nazwał bym związkiem. – odpowiedział patrząc gdzieś w przestrzeń. Spojrzałam na niego pytająco, miałam nadzieje, że powie mi coś jeszcze. – Rozumiem, że nie zadowoliła Cię ta odpowiedź. – uśmiechnął się pod nosem. – W wieku dwunastu lat byłem z dziewczyną, tak naprawdę ledwo się znaliśmy. Byliśmy ze sobą 3 lata, ale wiesz jak to jest. Człowiek w tym wieku się zmienia, zmienia swoje podejście do całego świata, więc tak naprawdę przestaliśmy się rozumieć. Potem, że byłem już napalonym nastolatkiem, zacząłem chodzić na imprezy i szukac dziewczyn mniej szanujących się. Wtedy dla mnie było to na ręke. Więc znalazłem dziewczyne, w sumie nie znam jej do teraz. Poszliśmy do łóżka raz, drugi, trzeci i jakoś tak nasza znajomość się rozpadła. Potem zawarłem układ z pewną dziewczyną. I ładnie mówiąc byliśmy przyjaciółmi do łóżka. Nie chodziliśmy za rączki, czy nie spotykaliśmy się na mieście. Poprostu umawialiśmy się na seks i już. Aż wkońcu spotkałem Klare, również była polką. Nasi rodzice znali się z lat młodości, i dzięki nim, albo przez nich się poznaliśmy. Byłem zabójczo w niej zakochany. Rodzice snuli plany, jak połączą dwie firmy, mówili, że od zawsze chcieli nas poznać. Wszystko układało się dobrze, uwielbialiśmy ze sobą spędzać czas, dogadywaliśmy się. Aż pięknego dnia, okazało się, że jeden facet dla Klary to za mało. Rodzice próbowali nas pogodzić, ona przychodziła, przepraszała. Ale ja nie potrafiłem tego zrozumieć. Nie potrafiłem zrozumieć tego, że mówiła Kocham Cię, po czym szła do innego. W sumie do dzisiaj jest to dla mnie niezrozumiałe. Bo albo się kogoś kocha, albo się spotyka z kimś innym. – nie wiedziałam co mam powiedzieć. Patrzyłam na niego z pełnym spółczucia spojrzeniem. Chciałam go pzytulić, ale nie wiedziałam czy będzie to na miejscu. – Między innymi dlatego wróciłem do Polski. Miałem dość naciskania, dość gadania o tym, że Klara jest idealną partią. Może źle to zabrzmi, ale nie potrafie już nawet na nią patrzeć.
– To zrozumiałe. Nigdy nie rozumiałam po co zdradzać. Coś Ci nie pasuje to odejdź i wtedy rób co chcesz. Ale są ludzie, którzy myślą głową, i ludzie, którzy nie myślą. – uśmiechnęłam się do niego pocieszająco. Szymon uchwycił moją dłoń i delikatnie mnie do siebie przyciągnął. Przesunęłam się do niego bliżej i położyliśmy się na kocu. Podziwialiśmy chmury, każdej chmurze wymyśliliśmy historie.
Słońce zaczynało już zachodzić, a ja chciałam zatrzymać czas. Nawet nie wiem kiedy minął mi cały dzień. Wspaniały dzień. Mimo iż nie robiliśmy tak naprawdę nic, byłam w stu procentach zadowolona z tego dnia. Czułam się przyjemnie zmęczona.
Szymon podniósł głowę i oparł ją na ręce tak by dobrze mógł przyjżeć się mojej twarzy. Patrzyliśmy sobie w oczy, starałam się wyczytać coś z jego oczu, ale były tak tajemnicze. Przeszedł mnie dreszcz oczekiwania, mój towarzysz nawet nie drgnął poprostu patrzył. Jedną ręką przeczesałam jego włosy, i oparłam ją na jego policzku. Chłopak delikatnie obrócił swoją głowę tak by mógł pocałować wewnętrzną stronę mojej dłoni. Bezwiednie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Przyciągnęłam Szymona bliżej i pocałowałam delikatnie. Bez krępaci chłopak odpowiedział na mój pocałunek. Całowaliśmy się nieśpiesznie. Jego ręce błądziły po moich nogach. Przywarłam do niego mocniej. Jego usta były tak cudownie ciepłe. Jak pierwsze promyki słońca po burzy, na które tak długo się czeka.
Nie chciałam dłużej czekać na jego kolejny krok i rozpięłam sobie spodnie. Wyczułam ździwienie na jego twarzy. Jednakże tym razem nie było mowy żebym odpuściła. Chciałam się z nim kochać, wręcz o tym marzyłam. Nie obchodziło mnie nic po za nim i tym co dział się między nami. Chciałam mu się oddać tu i teraz. Zaczęłam ściągać spodnie, nie powstrzymał mnie, za to zaczał całować moją szyję i dekold. Zaczynałam odpływać, wiedziałam jednak, że jeśli chcę postawić na swoim nie mogłam się poddać jego pieszczotą. Zaczęłam rozpinąć mu koszulę, znów nie protestował, pomógł mi ją z siebie ściągnąć. Zaczęłam błądzić rękami po jego klatce, napawając się ciepłem jaki oddawała. Poczułam ręce Szymona na swoim brzuchu, zaczął podwijać mi koszulkę. Poniosłam się lekko tak by bez problemu mógł ją ze mnie ściągnąć. I tak zostałam w samej bieliźnie, ale i ona zaczęła mi przeszkadzać, jednakże stwierdziłam, że tym razem on musi się pierwszy rozebrać. Kiedy całował mnie po dekolcie, szepnęłam mu do ucha…
____________________
przepraszam, że tak długo musieliście czekać.
w ramach rekompensaty dodaje dwie części.
Mam nadzieje, że będzie się podobało.