Trener. cz.13.

Prysznic okazał się zbawienny dla mojego ciała. O duszę nic nie wspominam, bo ona najwyraźniej nie była gotowa na to, aby stanąć w jakikolwiek sposób na nogi i w sumie jej się nie dziwię. Nie po tym wszystkim co mnie spotkało, ale tak naprawdę najgorsze dopiero było przede mną.
Jeszcze jakieś część mnie nie wierzy, że ta silna kobieta mogła umrzeć, ale zaraz rozum ostudzał nieco tą sferę i napominał mnie, że przecież matka nie kłamałaby w tak ważnej sprawie.
Sięgnęłam po wiszący obok prysznicu ręcznik i wytarłam starannie ciało. Na koniec owinęłam się nim i podeszłam do równoległej ściany i obejrzałam się w odbiciu lusterka, które wisiało nad szklaną umywalką.
” Znowu schudłaś Niki. ” Jednym uchem wpuściłam tą uwagę, a drugim wypuściłam i wzięłam do ręki mniejszy ręcznik. Zaczęłam nim wycierać mokre włosy, ale i tak do pełni ich wysuszenia potrzebuję suszarki, ale tego urządzenia niestety nie posiadam, a hotel nie uraczył ich dołączyć do apartamentów.
Wyszłam z łazienki i skierowałam się swojej torebki w poszukiwaniu szczotki, żeby je odrobinę ogarnąć. Jednak to co zobaczyłam za drzwiami, nie tyle co mnie wkurwiło, ale wytrąciło z równowagi.
– Kamil co Ty tutaj do cholery robisz?! – Stanęłam momentalnie w bezruchu, a wycierane przed sekundą włosy, wciąż ociekały po rześkim prysznicu i krople opadały na moje owinięte jedynie ręcznikiem ciało. Kiedy zobaczyłam go luźno opierającego się o bok szafy, zażenowanie i zdziwienie zagościło na mojej twarzy. Z kolei na jego spowijał się zawadiacki uśmieszek, a pod okiem pozostałości po wczorajszym ciosie od mojego Aarona. Mimo to nie zabierało mu to ani w jednym procencie uroku osobistego, którego miał aż nadto.
Czego on ode mnie chciał, że w taki sposób wtargnął w moją przestrzeń życiową i jeszcze na dodatek śmiał patrzeć na mnie takim wzrokiem. Znałam go, było w nim dużo zaintrygowania, ale także tej drugiej cechy, która zawsze gościła na twarzy Aarona.
– Nicola… – Zrobił krok do przodu, a wtedy w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i zatrzymałam go gestem ręki. Ta sytuacja jest co najmniej dziwna, bo przecież jak nas nakryje Aaron, ja już nic nie będę mogła zrobić. On wpadnie w furię. Przecież ja do jasnej ciasnej stałam przed nim w ręczniku, a on w białej koszuli z dwoma guzikami rozpiętymi i na dodatek nie wyglądał ja na właściciela tak renomowanego hotelu przystało.
Czuję kłopoty i te kłopoty niedługo nadejdą.
– To chyba nie jest w Twoich obowiązkach, nachodzenie gości hotelowych? – Uniosłam brew do góry i bacznie się mu przyglądałam.
– Nie, ale o Ciebie się martwiłem odkąd zniknęłaś się z tym narwanym typkiem. – Znowu zrobił krok do przodu i na nic zdały się moje protesty rękoma, żeby nie ruszał się z miejsca. Coraz bardziej dusiła mnie jego obecność. W szczególności, że teraz jawnie okazywał swoje zainteresowanie, bo pożerał mnie wzrokiem, co mi się ani trochę nie podobało. – Czy Ty wiesz o nim wszystko? – Nie. Odpowiedź w mojej głowie była automatyczna, ale postanowiłam skłamać, żeby przestał drążyć temat i opuścił mój pokój. Chociaż mnie to cholernie bolało, że wiedziałam o nim niewiele, nie chciałam żeby ktoś popsuł naszą relację, która po długich męczarniach wyszła na prostą.
– Tak, wszystko! – Przybrałam maskę świetnej aktorki i niemal każdym skinieniem zapewniłam go, że Aaron jest mi znany od deski do deski. Kłamałam, ale to była jedyna słuszna rzecz.
– Doprawdy? – Podrapał się po głowie, jakby nad czymś intensywnie myślał. – I odpowiada Ci bycie tą drugą? – Zanim doszły do mnie jego słowa, do pokoju wszedł z jawną złością w oczach Aaron, który najpierw zmierzył mnie od góry do dołu, zatrzymując się dłużej na samym ręczniku a potem już wkurwionym wzrokiem przechwycił sylwetkę Kamila. Rzucił torbę, którą dobrze znałam na ziemię i uniósł głos tak mocno, że świdrowało mi od niego w głowie.
– Co tutaj się dzieje? – Zrobił momentalnie krok do przodu i przybrał pozycję zasłaniająca widoczność Kamilowi mojej osoby. Wtedy dotarły do mnie wszystkie zachowania Aarona. Te niedopowiedzenia, teraz rozbryzgały się w mojej głowie i niemal linczowały mnie jeden po drugim.
Aaron ma żonę?
Boża błagam, żeby to tylko było jakieś nieporozumienie, bo jak to się okażę prawdą to moja nietknięta nigdy strona czystości i posłuszeństwa dekalogowi, wyleci daleko w powietrze.
Obiecałam sobie, że nigdy nie tknę żonatego faceta, ale ja o niczym nie miałam pojęcia. W przeciwnym razie, nie byłoby teraz tego momentu, bo nie pozwoliłabym się nawet dotknąć Aaronowi.
– Co uderzysz mnie za mówienie prawdy? – Złowieszczy uśmieszek zagościł na twarzy Kamila. Czuł wyższość nad nim, bo znał prawdę, która była tak sprytnie chowana przez Aarona.
– Jaką kurwa prawdę? – Odwrócił się do mnie, ale nie nie byłam w stanie patrzeć mu w oczy. Teraz naprawdę poczułam się jak dziwka i suka, ale jeszcze na dodatek byłam kochanką. Cholerną kochanicą, która tylko służyła mu ciałem i dawała dodatkowych rozkoszy tutaj w Polsce. Czułam się sponiewierana i jak szmata, którą użył do wytarcia podłogi i wyrzucił po zużyciu do śmieci. – Niki, skarbie dlaczego na mnie nie patrzysz? – Kamil wybuch śmiechem. Triumfował w tej całej sytuacji, bo wiedział, że ja nie będę zdolna tkwić w takim związku.
Z mojego gardła wydobył się rozhisteryzowany szloch mimo, że pragnęłam mieć kontrole nad swoim ciałem, zostałam pokonana przez demony teraźniejszości i przeszłości. Aaron nie wytrzymał napięcia i doskoczył do mnie chwytając za ramiona, lekko mną potrząsał. Nie docierały do mnie nawet jego słowa, odcięłam się kompletnie od świata a skupiłam na oddychaniu. Czułam, coraz mniej powietrza jakby ściany w jednej chwili przyciskały mnie i zamykały w bezdusznym pomieszczeniu. Jeżeli tak ma wyglądać śmierć bez Aarona, jest to faktycznie męczarnia.
– Draniu, jeszcze masz czelność ją dotykać… Wracaj do żony i zostaw Nicolę w spokoju! – Poczułam silne szarpnięcie i wtedy wróciły mi zdolności wszystkie zdolności. Widziałam jak Aaron podchodzi do Kamila i chwyta go za koszulę, przyciskając do mocno do szafy, aż ta się pod naciskiem zachwiała. Ten drugi nawet się nie bronił przed atakiem Aarona, w sumie nie dziwię mu się. On był jak czołg, miażdżył wszystko i wszystkich na swojej drodze i zawsze dostawał to czego chciał.
– Wypierdalaj z tą… nic nie wiesz o moim życiu! – Miał nad nim przewagę i to bardzo duża, więc bez problemu udało mu się wypchnąć go z pokoju i wtedy znowu zostałam sama z tą męską dziwką.
Tak!
To on jest dziwką, bo wiedząc, że ma żonę uwiódł mnie i pozwolił się mi zakochać. Pozwolił mi się w nim zatracać i z każdym dniem oddawałam mu cześć swojej duszy, aż pewnego fatalnego dla mnie dnia, przejął ją w całości i stał się jej właścicielem.
– Nie chcę Cię widzieć na oczy….Ty męska dziwko! – Podbiegł do mnie i nie pozwolił się ruszyć nawet na krok. Nie chciałam słuchać kolejnych wyjaśnień, miałam go dość. Nienawidziłam go za to, że najpierw pokochał mnie czystą miłość a potem złamał perfidnym kłamstwem.
– Wysłuchasz mnie czy to Ci się podoba czy nie! – Zaczęłam się z nim szarpać, ale doprowadziłam tylko do tego, że ręcznik okalający moje ciało spadł na ziemie.
Aaron przesunął wzrokiem po moim ciele, a potem siłą zmusił mnie do patrzenia mu w oczy. – Penelope była moją żoną… – Serce złamało mi się na malutkie kawałeczki. Już chyba nic nie będzie w stanie ich poskładać do kupy. Przeżyłam piękną miłość, pełną uniesień, pasji i niezapomnianych chwil, ale teraz zderzyłam się prosto twarzą w szarą ścianę rzeczywistości.
Spojrzał wprost w moje oczy i kolejna łza opuszczała wygodne dla niej miejsce. Nie mogłam przestać płakać ta sytuacja była chyba jednym z najgorszych scenariuszy i czułam się jak w jakimś pieprzonym filmie, w którym odgrywam główną rolę, chociaż tak bardzo tego nie chciałam.
– I ja mam Ci teraz uwierzyć, że tylko była Twoją żonką? W takim razie dlaczego ukrywałeś to przede mną? Miałeś zamiar mi to powiedzieć przed czy już po ślubie, jak uzurpujesz sobie całkowite prawo do mnie? – Aaron pobladł jeszcze bardziej, a strach w jego oczach był jeszcze bardziej realniejszy. Wyciągnął w moją stronę dłoń i usadowił ją na nagim ramieniu. Wiedział doskonale, że moje ciało zareaguje na jego dotyk i specjalnie to zrobił, byleby tylko zyskać nade mną przewagę. Hipokryta jeden! – Nie dotykaj mnie, teraz to naprawdę brzydzę się Twojego dotyku! – Machnęłam barkiem i jego dłoń opadła. Był tak zdenerwowany, że po chwili przeczesywał swoje włosy, które były porozrzucane na każdą możliwą stronę.
– Obawiałem się Twojej reakcji, tak cholernie się bałem, że mnie zostawisz… Ta wizja była najgorsza i powodowało, że traciłem rozum. – Zacisnął palce u wolnej ręki jeszcze mocniej, złączającej ją w pięść. Widziałam jak walczy mentalnie z potrzebą rozpierdolenia czegoś na drobny mak. – Ona została uznana za zmarła, po tym cholernym wypadku samolotowym, którym leciała…A tak ją prosiłem, żeby tego nie robiła, w szczególności… – Przerwał a jego twarz nabrała innych kolorów. Nie mniej jednak ból był najpotężniejszą emocją wypisaną na jego przystojnej twarzy. – Była w ciąży i to spowodowało, że część mojej osobowości umarła nieodwracalnie… Byliśmy ze sobą tylko ze względu na dziecko, już dawno się między nami psuło. Nigdy jej nie kochałam. Moja rodzina uznała, że muszę się ustatkować, a ona pasowała do całej układanki cudownego małżeństwa, więc wybrałem dla siebie życie bez miłości. A teraz przy Tobie odnalazłem wszystko co do tej pory było tylko przykrywką, pokochałem Cię całym sercem, duszą… Przy Tobie moje człowieczeństwo zaczęło wychodzić z lochów ciemności i nigdy nie będę żałował decyzji, że nie pozwoliłem Ci odejść, kiedy miałaś tyle do tego okazji. – Westchnęłam ciężko, ale jak widziałam tyle smutku w jego oczach, nie mogłam przejść koło tego obojętna. Stracił dziecko i kobietę z którą dzielił życie jednego fatalnego dnia. Jednak to nie zmywa jego win, że tak ważną wiadomość zataił przede mną. A jakby się okazało, że jego żona żyje i wróci z dzieckiem na rękach.
To co wtedy?
– Pozwól mi odejść, Aaron. Zawsze będę tą drugą, a za cholerę tego nie chce. – Opadłam już bez sił na podłogę. Wszystko dla mnie straciło już sens, stałam się martwa za życia. Doprowadziłam się do tego stanu sama, bo mogłam dużo, dużo wcześniej wymóc na nim powiedzenie prawdy, ale byłam sprytnie zbywana i zamiast prawdy dostawałam za każdym razem niezapomniany orgazm.
Aaron przykucnął przy mnie i chwycił mnie za twarz. Nie walczyłam z nim, nie miałam na to siło. Werwa wyleciała wraz z jego słowami daleko w powietrze a ciężkie realia wypełniły całe moje ciało i zasiały nienawiść i pogardę. Tylko te uczucia były mi znane w tamtej chwili.
– Jesteś jedyna. Jesteś Panią mojego serca, myśli i ciała. Chce tylko Ciebie z Twoimi humorkami, z Twoją nieziemską siłą, z marzeniami, które możemy razem spełnić. Nikogo innego tylko Ciebie, zawsze i wszędzie. Choćbym miał zaczekać na Ciebie dziesięć lat, poczekam dwadzieścia. – Każdy powinien wiedzieć, że to nie jest kurwa proste, kiedy osoba, która rani Cię najmocniej na świecie, próbuje na końcu wyleczyć Cię z gówna w które Cię wprowadziła.
Przysunęłam kolana pod brodę i zaczęłam już bardziej płakać. Moje marzenia, plany jak i wspólna przyszłość z tym facet, prysnęła w jednej chwili jak bańka mydlana. Teraz już jestem tego pewna, że opieranie na nim marzeń, było złym pomysłem, ale uwierzyłam. Uwierzyłam w jego miłość w zapewnienia jak mocno mnie kocha. Widocznie nie na tyle, żeby powiedzieć mi o tak ważnej sprawie.
Pozbierałam się z emocjonalnego dołka i wstałam do góry. Nic sobie nie robiąc z tego, że on wciąż opierał się na piętach i podeszłam do torby, która została opuszczona przez Aarona, jak zobaczył mnie i Kamila zaraz po wejściu do pokoju.
Wypakował z niej rzeczy, który były starannie ułożone i przeszywającym bólem serca zaczęłam wkładać na siebie bieliznę a na koniec wygodne jeansy i czarny top. Włosy, które wciąż były mokre zwinęłam w kok. Byłam niemal pewna, że Aaron śledził każdym mój krok, ale nie znalazłam w sobie odwagi, żeby na niego spojrzeć.
To byłoby dla mnie zbyt wiele, ale wyjście z tą i nie uchwycenie jego twarzy byłoby jeszcze gorsze.
Stanęłam już w pełni gotowa, przerzuciłam torebkę przez ramię i ruszyłam do drzwi, ciężko oddychając, jakbym łapała ostatnie świeże powietrze w tym pomieszczeniu. Jednak zanim nacisnęłam za ciężką metalową klamkę do moich nozdrzy dostał się jego zapach. Serce nie wytrzymało tego aromatu i niemal zmusiło mnie, żebym na niego spojrzała.
Ten ostatni raz.
Gdy dostrzegł, że moje ciało przekręcone jest w jego stronę, uniósł głowę do góry. Momentalnie wychwyciłam, każdą jego emocję. Był cały spięty i zdenerwowany, ale widok pustki w jego oczach mnie zabiła. Umarłam w ciągu jednej sekundy co najmniej dwa razy.
– Mówiłem, widoku Twoich pleców nie znoszę…Pozwolę Ci mimo wszystko odejść dlatego, że jakbym tego nie zrobił, nie dowiedziałabym się czy kiedykolwiek do mnie należałaś. Wierzę także całym sercem, że jeszcze się spotkamy, dlatego nie mówię Ci żegnaj a do zobaczenia, Niki…

———————————-
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, ale wiem jak na niego czekacie, więc oddaje je w Wasze łapki, a raczej piękne oczy i oczekuję na komentarze 3

Dodał/a: Coori w dniu 3-02-2015 – czytano 3322 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie miłość seks Coori

Komentarze (0)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Trener. cz.13."

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.