Oczy w kolorze kłamstw cz. 3

Łucja wyciągnęła kawę z ekspresu i zerknęła na zegarek. Miała jeszcze kilka minut przerwy, zanim pojawi się kolejny pacjent. Zastanawiała się, czy zdąży zjeść drożdżówkę. Postanowiła zaryzykować…
Ostatnio jej życie zaczynało wracać do normy. Wszystko było proste, tak jak w przypadku tej przerwy kawowej. Oderwała pół drożdżówki, a resztę schowała do foliowej torebki i teraz nie musiała się martwić, że będzie jadła w pośpiechu.
Nagle zadzwonił jej telefon. Ernest. Odebrała i od razu przełączyła na tryb głośno mówiący, żeby nie musieć przerywać jedzenia.
– Cześć, kochanie.
– Cześć, Lucy. Chciałem tylko zapytać, czy masz jakieś plany na wieczór.
– A co, zapraszasz mnie gdzieś? – zapytała upijając łyk kawy.
– Chciałbym. Muszę zostać dziś trochę dłużej w galerii. Przygotowujemy obrazy do transportu. Chcę to nadzorować osobiście. Nie daruję sobie, jeśli któryś z obrazów zostanie uszkodzony.
Łucja skinęła głową zupełnie jakby miał ją teraz zobaczyć. Wystawa w Berlinie ostatnio całkowicie go pochłaniała. Rozumiała jego podniecenie. W końcu już dawno nie otrzymał podobnej propozycji.
– Jasne, nie przejmuj się. Jakoś zorganizuje sobie czas – odparła z uśmiechem. Jej mąż odetchnął z ulgą i szybko się pożegnał. Ona w tym czasie ponownie zerknęła na zegarek. Na szczęście miała jeszcze chwilę. Poświęciła ją na wspomnienia ich ostatniej wspólnej nocy. Znowu kochali się namiętnie, jak kilka dni wcześniej…. jak dawniej. Pamiętała, jak Ernest poszedł wziąć prysznic, a kiedy wrócił, ona czekała na niego w ich łóżku, mając na sobie tylko różowy, koronkowy komplecik, który tak bardzo lubił.
– Moja piękna – powiedział pochylając się nad nią. Pocałował ją w czoło, a ona poczuła intensywny zapach jego żelu pod prysznic. Ciało wciąż miał wilgotne. Złapała go za nadgarstek i przyciągnęła do siebie. Ernest położył się na niej i zaczął obsypywać pocałunkami całe jej ciało. Zamruczała jak kotka, gdy na chwilę zatrzymał się przy szyi, a potem powędrował na piersi. Pieścił każdą z nich, po czym znowu wrócił do jej ust, by wziąć je w posiadanie. Łucja nie pozostawała bierna. Zsunęła jego bokserki na tyle, na ile pozwalały jej ręce, a potem pomogła sobie nogą. Ernest uśmiechnął się lekko, gdy sięgnęła do jego członka.
– Widzę, że ci śpieszno – zażartował, po czym przygryzł płatek jej ucha.
Łucja poczuła, że jego męskość zaczyna pulsować i rosnąć w jej dłoni. Westchnęła, rozkoszując się tym uczuciem, choć dla Ernesta było to niewątpliwie bardziej przyjemne. Wykrzywił odrobinę twarz, jak zawsze, gdy było mu dobrze. Powędrował dłonią do jej majtek i chwilę pieścił ją przez materiał, aż poczuł, że i on przesiąkł wilgocią. Wtedy odciągnął go na bok i wsunął palce do jej wnętrza. Zataczał w środku leniwe kółka, kciukiem pocierając łechtaczkę. Łucja oddychała płytko, co jakiś czas biorąc jednak głęboki wdech. Po chwili poczuła, że jej mąż się w niej zatapia. Czuła to bardzo głęboko. Z jej gardła wydobywały się ciche jęki. Ernest musnął kciukiem jej dolną wargę, a ona rozchyliła wargi, by mógł wsunąć go do środka. Ssała jego palec, patrząc mu prosto w oczy, a on nie przestawał się w niej poruszać…
– Lucy… – szepnął gardłowo.
Wiedziała, że jest blisko. Ona też była o krok od orgazmu, ale nie chciała jeszcze kończyć.
– Jeszcze nie – mruknęła i uniosła plecy. Ernest zatrzymał się i spojrzał na nią pytająco. Uniósł się nieco, wysuwając się jednocześnie z jej wnętrza. Ona w tym czasie obróciła się na brzuch i zachęcająco wypięła pośladki. Ernest wszedł w nią ponownie, wsuwając jednocześnie rękę poniżej jej pępka. W końcu znalazł miejsce o które mu chodziło i zaczął ją pieścić, jednocześnie starając się, by poczuła go w sobie. W końcu doszli oboje, choć Ernest skończył na jej plecach, nie w środku. Rozumiała, że wciąż się bał. Tym razem jednak postanowiła nie zwracać na to uwagi. Było zbyt przyjemnie, aby psuć to rozmową o niechcianej przez niego ciąży. Teraz naprawdę wszystko zaczęło wracać do normy, znów im się układało. O ironio, przyczyną tego był jej były kochanek. Romans z nim był krótki, ale bardzo emocjonujący i wbrew pozorom przyczynił się do poprawy jej małżeństwa. Starała się być milsza i bardziej wyrozumiała dla męża, a on znowu zaczął ją dostrzegać i traktować jak swoją kobietę.
Z Dorianem nie miała kontaktu. Zadzwonił do niej tylko raz, a kiedy nie odebrała, napisał jej smsa, w którym wyjaśnił, że nawet nie zdążył jej powiedzieć o swoim powrocie, ale z drugiej strony nie powinna stroić fochów, ponieważ on w przeciwieństwie do niej jest wolnym człowiekiem. To zabolało ją bardziej, niż gdyby wprost powiedział, że wolno mu robić co chce i że zrobił to właśnie tamtej nocy. Co prawda jej przyjaciółka niczego takiego jej nie powiedziała, a nawet zapytała ją, czy ma do niego numer, bo chciałaby go bliżej poznać. A czy można kogoś poznać jeszcze bliżej, jeśli dzieliło się z nim jedno łóżko? Łucja sądziła, że nie. A mimo to, nie dała jego numeru Karolinie. Skłamała, że go nie posiada. Chyba nie zniosłaby myśli, że ten facet, pozbawiony kręgosłupa moralnego, spotykałby się z jej przyjaciółką. Ona sama napisała mu tylko: “Masz rację, ty jesteś wolny, ja nie. Pora to zaakceptować”. Dorian już jej nie odpisał. Poczuła ulgę. Mogła wreszcie o nim zapomnieć i skupić się na ratowaniu małżeństwa.
Te refleksje pochłonęły ją tak bardzo, że nawet nie zauważyła, jak minęła jej przerwa i asystentka zapukała cicho, by poinformować ją, że przyszedł kolejny pacjent.
– Poproś go. – powiedziała i rozsiadła się wygodnie, chowając resztkę drożdżówki do szuflady.
Po chwili w drzwiach pojawił się mężczyzna. Uśmiechnęła się na jego widok i gestem zaprosiła go do środka. Huber był jej nowym pacjentem, jednak zdołała go polubić. Był miły, nieco skryty, ale za to bardzo inteligentny. Czasem musiała z niego wyciągać, z czym właściwie przychodzi, ale kiedy poruszali tematy, które były mu bliskie, mówił bez opamiętania.
– Dzień dobry, Hubercie. Jak się dzisiaj miewasz? – zapytała z uśmiechem.
Mężczyzna delikatnie skulił się w fotelu. Już wiedziała o co chodzi. Dopadły go wyrzuty sumienia.
– Hubercie… Znowu brałeś leki?
Wzruszył ramionami.
– Musiałem. Nie chciałem, ale to było silniejsze ode mnie.
Łucja westchnęła z dezaprobatą. Hubert boleśnie przeżył śmierć swojej narzeczonej, która zginęła w pożarze. Łucja nawet nie chciała sobie wyobrażać co ona zrobiłaby, gdyby coś takiego przytrafiło się Ernestowi. Nie mniej jednak, od zdarzenia minęły cztery lata. Hubert zgłosił się po pomoc dopiero teraz. Może gdyby zrobił to wcześniej, nie uzależnił by się od leków typu xanax.
– Czy dostałeś receptę? – zapytała.
Pokręcił przecząco głową. Czarny rynek. Oczywiście.
– Hubercie, rozmawialiśmy o tym. Kiedy źle się czujesz, nie musisz sięgać po tabletki. Możesz zadzwonić do mnie. Zawsze chętnie cię wysłucham, posłużę radą. Odurzanie się nie jest rozwiązaniem. Ale przecież ty to wiesz. Prawda?
Skinął głową.
– Chodzi o to, że… Dwa dni temu była rocznica jej śmierci. Wszystko wróciło.
Pokiwała głową ze współczuciem. Już miała zadać kolejne pytanie kiedy nagle jej asystentka otworzyła drzwi i wsunęła głowę do środka. Łucja zmarszczyła brwi. Nie pozwalała przerywać swoich sesji.
– Co się dzieje, Małgosiu? Mam pacjenta….
– Wiem, ale… Przyszedł jakiś mężczyzna. Mówi, że to bardzo pilne.
– Niech zaczeka – rzuciła nieco ostrzejszym tonem.
– Ale…
Łucja wstała. Straciła cierpliwość.
– Wybacz, Hubercie. Najmocniej przepraszam. Za chwilę wrócę.
– Przepraszam, ale ten facet powiedział, że zrobi raban – szepnęła jej na ucho asystentka. Skinęła głową i wyszła z gabinetu. Najpierw zobaczyła ciemny garnitur, a dopiero potem twarz jego właściciela. Była wściekła.
– Jakim prawem nachodzisz mnie w pracy? – zapytała ściszonym głosem, ciągnąc go w głąb korytarza, obok drzwi łazienki. Nie chciała, żeby ktoś przysłuchiwał się ich rozmowie. Jeszcze tego by brakowało, żeby zaczęły się jakieś plotki w jej miejscu pracy.
– Pożegnaliśmy się w brzydki sposób. Chciałem oczyścić atmosferę – powiedział Dorian.
– Cóż, nie wyszło – mruknęła.
– Brakowało mi twojego sarkazmu – przyznał i zbliżył się o krok – I tego – dodał muskając palcem wskazującym jej wargi i przesuwając go niżej, na piersi. Odtrąciła jego rękę.
– Za kogo ty się masz, do diabła? Wyrywasz mnie z sesji żeby mnie obmacywać na korytarzu? Myślisz, że usychałam z tęsknoty i teraz będę się słaniać u twoich stóp?
– Hmmm… Moglibyśmy się tak pobawić. W końcu ostatnio nie przeszkadzało ci bycie uległą – powiedział z uśmiechem.
– Jesteś odrażający – stwierdziła i ruszyła z powrotem w kierunku gabinetu. Złapał ją szybko za rękę i przyciągnął z powrotem.
– Przepraszam. To był głupi żart. Nie tak to miało wyglądać.
– A jak? Zresztą nieważne. Dobrze mi się układa z Ernestem. Nie chcę tego zmieniać. Zostaw mnie w spokoju – powiedziała i znów się odwróciła. Tym razem pozwolił jej odejść. Kiedy wróciła, jeszcze trzęsła się ze złości, ale jak tylko poczuła na sobie spojrzenie Huberta, przywołała na twarz wystudiowany uśmiech i zapytała:
– To na czym skończyliśmy?

***

Wieczorem Łucja wciąż rozpamiętywała spotkanie z Dorianem. Czy on naprawdę nie mógł pogodzić się z tym, że nowa zabawka tak szybko wysunęła mu się z rąk? Była zła na niego i na siebie za to, że mimo wszystko poczuła przyjemne mrowienie, kiedy jej dotknął. Czuła się jak idiotka. Z jednej strony mąż, którego kochała, a z drugiej mężczyzna, któremu ciężko było się oprzeć. Ona jednak nie zamierzała ponownie ulegać. To by ją zniszczyło i doskonale zdawała sobie z tego sprawę.
Zamiast tego przyszło jej do głowy, że powinna spędzać jeszcze więcej czasu z mężem. Zerknęła na zegarek. Było kilka minut po ósmej. Zastanawiała się, jak długo jeszcze Ernesta nie będzie i doszła do wniosku, że powinna mu zrobić niespodziankę. Zrobiła kilka kanapek i wyszła z domu. Po chwili była już w drodze do galerii. Z radia sączył się cicho nowy numer Coldplay, który ostatnimi czasy bez przerwy nuciła. Pogłośniła nieco i już po chwili zaczęła śpiewać. Humor znacznie jej się poprawił. Kiedy dojechała na miejsce, od razu zauważyła, że w galerii świecą się światła. Wysiadła z samochodu i skierowała się w tamtą stronę. Nagle zatrzymała się w pół kroku. Zobaczyła Paulę wchodzącą frontowymi drzwiami. Wzięła głęboki wdech i ze świstem wypuściła powietrze. Czy to możliwe, że Ernest ją okłamał? Czy w rzeczywistości umówił się tu z Paulą? A może jednak jej nie zwolnił i pomagała mu przy następnej wystawie? Jedno i drugie byłoby okłamaniem jej, ale pierwsza wersja była dla niej wręcz nie do zniesienia. Postanowiła chwilę odczekać. Jeśli jej przypuszczenia miały okazać się słuszne, to chciała ich nakryć na gorącym uczynku. Jednak po kilkunastu sekundach uznała, że nie wytrzyma. Ruszyła z impetem przed siebie, gotowa na to co ma za chwilę zobaczyć. Weszła do galerii i rozejrzała się dookoła. Nagle zobaczyła Paulę, pędzącą w jej stronę, bladą z przerażenia i płaczącą. Stanęła jak wryta. Kobieta zauważyła ją i zaczęła histerycznie krzyczeć.
– On tam jest! Leży tam! Boże… Boże…
Łucja niczego nie rozumiała. W końcu chwyciła Paulę za nadgarstki i nakazała spokój.
– Oddychaj. Co się dzieje? Kto tam leży? – zapytała najspokojniej jak potrafiła, choć sama zaczęła się bać.
Paula szlochała i kręciła tylko głową. Łucja stwierdziła, że niczego się już więcej od niej nie dowie, więc puściła ją i wyminęła.
– Nie idź tam! – krzyknęła Paula i zgięła się wpół, znowu zanosząc się szlochem.
Łucja jednak jej nie posłuchała. Miała złe przeczucia. Gdzie był Ernest? Dlaczego nie zareagował na krzyki Pauli? Po chwili już wiedziała dlaczego. W korytarzu prowadzącym do pomieszczenia biurowego również paliło się światło. Migotało dziwacznie, jakby dawało jej sygnał do odwrotu. Ale ona nie mogła zawrócić. Zobaczyła mężczyznę leżącego na wznak, z głową wykręconą w nienaturalny sposób. Zrobiło jej się zimno. Podeszła bliżej i zorientowała się, że patrzą na nią szeroko otwarte oczy, zupełnie pozbawione jakiegokolwiek światła. Te oczy były martwe. Podobnie jak jej mąż.

Dodał/a: Danielle. w dniu 21-06-2016 – czytano 1318 razy.
Słowa kluczowe: opowiadanie seks zdrada romans Danielle.

Komentarze (5)

igadnia 2016-06-23 23:42:22.

Super 😉

Oladnia 2016-06-26 10:09:04.

Dodając tak rzadko, tracisz czytelników. Nikomu nie chce sie czytać od nowa poprzednich części, a jest to konieczne zeby zrozumieć kolejna bo dodajesz tak rzadko.

Danielle.dnia 2016-06-29 16:44:41.

Olu, przykro mi, ale priorytetem było dla mnie napisanie pracy licencjackiej i poświęcałam temu każdą wolną chwilę. Potem doszła do tego sesja. Każdy kto miał choć jedną wie, że jest to okrutny pożeracz czasu. Przy okazji, ja musiałam napisać kolejną część, a nie czytałam wszystkiego od nowa 🙂

goodnia 2017-04-04 18:14:02.

hello 😉 gdzie znajde czesci 4 i 5 ? pisesz pod jakims innym pseudo?

Oliwiadnia 2017-04-07 05:21:44.

hello 😉 goo . Z prawej strony masz wyszukiwarkę.
Wpisz tytuł i przestań panikować. Miłego dnia.

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Oczy w kolorze kłamstw cz. 3"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.