Oczy w kolorze kłamstw cz.3

Łucja patrzyła na męża w autentycznym zdumieniu. Naprawdę nie umiała odpowiedzieć mu na to – w gruncie rzeczy – proste pytanie. Ernest nie był zły. Powiedziałaby raczej: poirytowany i zaciekawiony jednocześnie. Potarła dłonią skroń i ponownie wzruszyła ramionami.
– Nie wiem, co mam ci powiedzieć. Na wystawie niewiele rozmawialiśmy. A poza tym, raczej nie przypadliśmy sobie do gustu. Nie widzę powodu dla którego miałby chcieć dostać mój portret.
– Kupić. Tak konkretnie, zaproponowali mi za niego pokaźną kwotę. Problem w tym, że nigdy nie zamierzałem go sprzedać – oznajmił.
Kobieta westchnęła.
– Wiem. Może zatem nie powinieneś go wystawiać.
Ernest uśmiechnął się pod nosem i podszedł do niej. Chwycił ją za biodro i przysunął bliżej siebie.
– To brylant. Najjaśniejszy w całej kolekcji. Lubię, jak wszyscy na niego patrzą. I podoba mi się ich żal na wieść, że nikt nie może go mieć – powiedział cicho, muskając oddechem jej włosy.
– Nie ładnie kusić tak mężczyzn własną żoną – mruknęła, przypomniawszy sobie to co powiedział jej Dorian, wtedy kiedy się poznali. Powoli wysunęła się z jego objęć i sama nalała sobie wina.
– Nigdy ci to nie przeszkadzało.
– Bo nie przeszkadza. Stwierdziłam fakt – odparła i upiła łyczek cierpkiego, burgundowego płynu. Wino nie było zbyt słodkie, ale w tym momencie jej to nie przeszkadzało. Przynajmniej dopasowało się do jej nastroju, który po mile spędzonym popołudniu, uległ gwałtownemu ostudzeniu. Zatęskniła nagle za bezstresowymi, nudnymi wieczorami w towarzystwie Ernesta, gdzie snuli plany na przyszłość i popijali je lekko schłodzonym winem. Jej mąż najczęściej masował jej stopy lub skronie, byleby tylko się zrelaksowała. I pewnego dnia zaczęli spędzać coraz więcej wieczorów osobno, a to wszystko za sprawą jednej rozmowy, jednego pytania.
– Kiedy postaramy się o dziecko?
Do tej pory pamiętała, jak Ernest bladł i czerwienił się na przemian. Zupełnie jakby wsadziła mu w usta coś nieświeżego. I wtedy zaczął spokojnie, lecz stanowczo tłumaczyć jej, że ich życie będzie lepsze, jeśli zostaną tylko we dwójkę. Referował to tak, jakby mówił o szkodliwości palenia.
– Dzieci brudzą, hałasują… Po prostu ograniczają. I wyobraź sobie nas jako rodziców. Musiałabyś porzucić pracę, a poza tym… Twoja idealna figura! Nie wyobrażam sobie, że mogłabyś wyglądać inaczej.
– Nie każda kobieta po ciąży wygląda jak słoń! Szkoda, że nie powiedziałeś mi o swoich poglądach zanim za ciebie wyszłam. – rzuciła oskarżycielsko.
– Po prostu nie jestem gotowy. Porozmawiamy o tym innym razem, jak nie będziesz w takim bojowym nastroju – powiedział i uciekł do swojego atelier.
Wydawało jej się, że to właśnie od tamtego momentu zaczął unikać seksu. Jakby kojarzył mu się wyłącznie z prokreacją. Mimo jej zapewnień, że bierze tabletki, zakładał prezerwatywę. Widać nie ufał jej i bał się, że spróbuje podjąć decyzję o dziecku bez jego wiedzy. Przez to ona też straciła ochotę na zbliżenia i przestała je inicjować. Dorian miał rację. Jej małżeństwo nie należało do idealnych.
– Mogą mi zaoferować nawet wystawę we Włoszech. Twój obraz zostaje z nami – odezwał się nagle, przywracając ją na ziemię.
– Hmm? – uniosła wzrok znad kieliszka i spojrzała na niego.
– Mówię o obrazie. Nie sprzedam go. Doskonale wiem, czemu młody Tarnowski chce go kupić. My też nie przypadliśmy sobie do gustu. Paula mówiła, że od początku był zainteresowany twoim obrazem. Pewnie teraz próbuje zrobić mi na złość. Niedoczekanie – wymamrotał i z powrotem usiadł w fotelu.
– A co z wystawą?
– Jeśli Izabeli zależy na mnie i moich obrazach, to nie zrezygnuje z nas dla fanaberii swojego syna – powiedział pewnym głosem.
Łucja skinęła głową, choć nie była do końca przekonana, czy Ernest miał rację. Jeśli Dorian potrafił oczarować swoją matkę choć w połowie tak skutecznie jak ją, wystawa jej męża w Berlinie nie miała prawa się odbyć.

***

Tydzień później Łucja miała się spotkać ze swoimi dwiema przyjaciółkami – Karoliną i Natalią. Był to ich rytuał. Spotykały się w ostatnią sobotę każdego miesiąca i nie było żadnej wymówki, by to przełożyć. Oczywiście widywały się tak często jak mogły, ale te babskie wieczory to było coś nienaruszalnego. Nawet mąż Natki, który średnio dawał sobie radę z samodzielną opieką nad ich dwuletnim synkiem Adasiem, zaakceptował fakt, że jego żona wyłącza telefon na jeden wieczór i nie istnieje dla nikogo poza swoimi przyjaciółkami. Tym razem spotykały się u Karoliny. To była jedyna niezamężna kobieta z całej trójki, jednak nie mogła narzekać na samotność. Aktualnie spotykała się z cztery lata młodszym masażystą, który oprócz sprawnych dłoni, mógł się poszczycić świetnym wyczuciem w innych partiach ciała. Łucja uśmiechnęła się na samą myśl o nadchodzących ploteczkach. Uwielbiała te schadzki, bo wnosiły powiew świeżości w jej poukładane życie. Karola chętnie ze szczegółami opowiadała o swoich podbojach, a Natka z czułością narzekała na swojego małego syna. Łucja nie miała niczego ciekawego do opowiedzenia. Aż do tej pory. Na samą myśl o tym, że miałaby przyznać się przed kimkolwiek do zdrady, ze wstydu piekły ją policzki. Nic z tego. Tę tajemnicę postanowiła zabrać do grobu.
– O której wrócisz? – spytał Ernest zapinając koszulę.
– Nie wiem. Pewnie w nocy. Nie czekaj na mnie – odparła i uśmiechnęła się do niego lekko.
– Imprezowiczka – skwitował z rozbawieniem – Wychodzicie gdzieś?
– Właściwie to ja mam ochotę potańczyć – przyznała zakładając srebrne kolczyki – Ale nie wiem jak dziewczyny. Może je namówię.
Ernest podszedł do niej i musnął ustami jej szyję.
– Pięknie wyglądasz. Musisz na siebie uważać, bo wiedziesz na pokuszenie. Sam się sobie dziwię, że tak po prostu wypuszczam cię z domu – powiedział przyglądając się jej odbiciu w lustrze.
Łucja spojrzała na niego z uniesionymi brwiami.
– Przypominam, że wybierasz się do waszego Klubu Dżentelmenów.
Mężczyzna uśmiechnął się na te słowa. Łucja nazywała tak klub golfowy jego kolegi, w którym wieczorami czasem umawiali się na grę w karty, wraz z innymi znajomymi. Oczywiście wszyscy byli tej samej płci. Żadna z żon nie miała tam wstępu. Nigdy. Właściwie Łucja nie rozumiała tego zakazu. Przecież i tak żadna ze znanych jej kobiet nie chciałaby przyglądać się grze w karty i chłonąć przy tym dymu z cygar i papierosów.
– Wezwałem nam taksówkę. Powinna już tu być – oznajmił.
Jakby na zawołanie usłyszeli klakson obwieszczający przyjazd ich środka lokomocji. Ernest wyjrzał przez okno.
– Uhm. Miałem rację. Gotowa?
Łucja rzuciła ostatnie spojrzenie na swoje odbicie w lustrze i skinęła głową.
– Chodźmy.
Taksówkarz najpierw podwiózł ją do Karoliny, a kiedy szybko pożegnała się z Ernestem i wysiadła, ruszył by odwieźć na miejsce jej męża. Kobieta podeszła do odpowiedniej klatki i nacisnęła guzik na domofonie.
– Halo, halo? – odezwał się wesoły głos.
– Pizza – odparła Łucja lekkim tonem.
– Gdybyś była facetem, spełniłabyś moją fantazję w stu procentach.
– A teraz w ilu spełniam? – zainteresowała się kobieta.
– W pięćdziesięciu! Jestem strasznie głodna.
Łucja roześmiała się.
– A jeśli nie mam pizzy? – zapytała.
– Totalne zero. Jesteś beznadziejna – mruknęła Karolina i otworzyła drzwi wejściowe.
Łucja wdrapała się po schodach w swoich wysokich, czarnych koturnach i zatrzymała się na drugim piętrze przed drzwiami swojej przyjaciółki. Nawet nie zdążyła zapukać, kiedy drzwi otworzyły się szeroko.
– Powinnam cię zabić za robienie mi nadziei. Właśnie tak skończyli faceci, którzy mi to zrobili – powiedziała Karolina, wpuszczając ją do środka.
– Tak myślałam, że ten przepełniony cmentarz to twoja sprawka – odparła cmokając ją w policzek.
Przeszły do salonu, gdzie już czekała na nich Natalia. Kiedy spojrzała na Łucję, nachmurzyła się.
– Wiedziałam, że obie będziecie odpicowane. Tylko ja wyglądam jak łajza – wymamrotała spoglądając na siebie.
Faktycznie jej ubranie nie było zbyt wyszukane i imprezowe, ale z pewnością nie wyglądała źle. Natalia nie odzyskała figury z przed ciąży, ale zdaniem Łucji była wtedy za chuda, a przyjemne krągłości jakie teraz zyskała, dodawały jej seksapilu. Lekko wystający brzuszek zatuszowała luźną tuniką, choć ta była zbyt workowata i można było odnieść wrażenie, że Natka jest grubsza niż w rzeczywistości. Do tego założyła ciemne legginsy – przyjaciela każdej kobiety. Nie zawracała sobie głowy makijażem. Pewnie i tak ciężko było by go zrobić z wiszącym u jej stóp Adasiem. Mimo to wyglądała ładnie, ale przy wystrojonych przyjaciółkach poczuła się jak brzydkie kaczątko.
– Miałam nadzieję, że pójdziemy potańczyć – tłumaczyła się Łucja.
– Bo pójdziemy.
– Nie idę! Zobaczcie jak wyglądam – zaprotestowała Natalia.
Karolina przewróciła oczami.
– Zajmę się tobą. Tylko nie jęcz. Najpierw drinki. Jestem spragniona i głodna. Kto dzwoni po pizzę?
Umówiły się, że Łucja zamówi jedzenie, a Karolina zrobi drinki. Natka w tym czasie miała przejrzeć zawartość jej kosmetyczki i wybrać cienie, które najbardziej się jej podobają. Oczywiście jej wybór nie miał żadnego znaczenia. Karola i tak miała swoją wizję, więc odrzuciła niewinne, piaskowe cienie i sącząc pierwszego drinka, zrobiła przyjaciółce takie smokey-eye, którego nie powstydziłaby się zawodowa modelka.
– A tak w ogóle, to rozstałam się z Tomkiem – powiedziała nagle, tuszując Natalii rzęsy.
– Z tym, który “siał spustoszenie w twojej pochwie”?
Łucja zerknęła na przyjaciółki z rozbawieniem i parsknęła śmiechem. Karolina w tym czasie zamarła i posłała Natce mrożące krew w żyłach spojrzenie.
– Powiedziałam tak po dużej dawce tequili. Nie powtarzaj tego więcej, bo wbiję ci to w oko – mruknęła wymachując jej małą szczoteczką przed oczami.
– Nie moja wina, że jesteś taka bezpruderyjna.
– Uhm, a ty i Paweł dla odmiany pewnie wciąż kochacie się przy zgaszonym świetle – odpowiedziała.
Łucja postanowiła interweniować. Bała się, że złośliwe żarty przerodzą się zaraz w prawdziwą sprzeczkę.
– Dziewczynki, błagam. Jeśli temat seksu wywołuje w was tak negatywne emocje to może lepiej porozmawiamy o polityce? Niskim przyroście naturalnym albo kłusownictwie morskim? – spytała, zwracając na siebie ich uwagę. – Nie? Tak myślałam. To co z tym Tomkiem?
– Nic. Olałam go – powiedziała Karola i wzruszyła ramionami.
– Dlaczego? – zainteresowała się Łucja.
Dziewczyna westchnęła.
– Okazało się, że masował nie tylko mnie – przyznała w końcu.
– Palant.
– Debil.
– Sukinkot – przyznała Karolina i odsunęła się od Natalii aby podziwiać swoje dzieło – Ty za to wyglądasz super. Jeszcze tylko musimy ci dobrać jakieś wdzianko.
Przez następną godzinę kobiety piły drinki, przeglądały szafę i próbowały wybrać Natce jakieś ubranie na później. W tym czasie pojawiła się także pizza, ale nastoletni chłopak, który ją przyniósł okazał się za młody nawet jak dla Karoliny, więc darowała sobie próbę flirtu, choć chłopiec wyraźnie pożerał ją wzrokiem.
Zjadły pizzę i postanowiły w końcu zbierać się do wyjścia. Było już późno, w głowach lekko im szumiało, więc uznały, że to najlepszy moment na to, żeby iść do klubu. Humory poprawiły im się jeszcze bardziej, kiedy ochroniarz, prawdopodobnie w ramach flirtu, poprosił je o okazanie dowodu. Łatwo było zauważyć, że szczególnie wpadła mu w oko Karolina, która założyła granatową tunikę, rajstopy – kabaretki i wysokie szpilki. Puściła do niego oko i ruszyła do środka, a dziewczyny za nią.
W klubie grała głośna muzyka, było tłoczno, ale bez trudu odnalazły drogę do baru. Wybrały pomieszczenie z nieco ściszoną muzyką, żeby dało się porozmawiać i spokojnie napić. Potem zamierzały iść na górę i zawładnąć parkietem. Kiedy stanęły przy ladzie, musiały poczekać aż przyjdzie ich kolej i w końcu zamówiły upragnione drinki. Kołysały się w takt muzyki, sącząc orzeźwiające napoje, kiedy pojawił się obok nich jakiś nieznajomy.
– Cześć, dziewczyny. Jesteście same? – spytał głośno, jakby próbował przekrzyczeć muzykę, choć nie było to konieczne.
– Już nie – mruknęła Łucja. Mężczyzna jednak jej nie usłyszał. Wciąż się uśmiechnął i przyglądał nowym towarzyszkom.
– Przyszłyśmy same. Opijamy rozwód przyjaciółki – rzuciła nieoczekiwanie Karolina.
Pozostałe kobiety spojrzały na nią z lekkim zaskoczeniem i pytaniem w oczach.
– Ojej. Której z was się nie poszczęściło? – spytał z nutką współczucia i zaciekawienia, przyglądając się Łucji i Natalii.
– Tej – odparła szybko Karolina i wskazała na Natkę, która omal nie udławiła się drinkiem.
– Bardzo mi przykro – powiedział mężczyzna i wyciągnął rękę by się przedstawić – Wojtek.
– Mnie również jest przykro – odparła i posłała Karolinie mordercze spojrzenie – Monika.
Karolina uśmiechnęła się szeroko, zadowolona, że jej przyjaciółka mimo złości postanowiła zagrać w tę grę.
– Może zaprosisz naszą koleżankę do tańca? To poprawi jej humor – zaproponowała.
– Jasne, z przyjemnością! – odparł Wojtek i pociągnął dziewczynę w kierunku środkowego parkietu.
Przyjaciółki obserwowały ich przez chwilę, a potem wróciły do picia drinków.
– Nieźle – uśmiechnęła się Łucja.
Karolina lekko wzruszyła ramionami.
– Niech się dziewczyna zabawi. Kto nie chciałby być adorowany? Zobaczysz, że facet będzie się starał o jej uwagę jak pies, w nadziei, że to właśnie w jego ramionach będzie chciała się pocieszyć – powiedziała.
Łucja westchnęła i ponownie zanurzyła usta w słodkawym drinku. Znowu poczuła przyjemne ciepło rozchodzące się po ciele i zerkając na tańczące pary, zapragnęła w końcu ruszyć na parkiet.
– Wiesz, czasami myślę, że jesteś okrutna – rzuciła patrząc na przyjaciółkę pobłażliwie.
Karolina przewróciła oczami.
– Mam hedonistyczną naturę. Nic na to nie poradzę – odparła i jednym haustem dopiła zawartość drinka – Kończ to. Chcę iść na górę potańczyć.
– Już się robi – zgodziła się Łucja i już po chwili pięły się po schodach na piętro. Kiedy wchodziły, minęły ich na schodach dwie młode dziewczyny. Jedna z nich szczególnie przykuła uwagę Łucji, ponieważ przypadkowo otarły się o siebie ramionami, co ewidentnie zirytowało nastolatkę w krótkiej i obcisłej sukience, bo spojrzała na kobietę i powiedziała coś, co brzmiało jak “ja pierdole”, ale nie była tego w stu procentach pewna. Jednakże jej mina, zdawała się nieproporcjonalna do zdarzenia, gdyż wyglądała tak, jakby Łucja specjalnie próbowała ją zepchnąć. O ironio, to dziewczyna potknęła się na schodach, na swoich niebotycznie wysokich szpilkach, których najwyraźniej jeszcze nie okiełznała.
– Uwielbiam takie wyniosłe nastolatki. Zawsze wyobrażam sobie ich zderzenie z rzeczywistością, jak okazuje się, że piękny wygląd nie zawsze zapewnia dobrą pracę – powiedziała.
– Mówisz o tych gówniarach? Daj spokój. Bez hajsu tatusia są nikim – mruknęła i skierowała się do tanecznej sali.
Łucja już więcej nie poruszyła tematu. Nie tylko dlatego, że było za głośno, ale też dlatego, że wiedziała iż to o czym mówiły, było Karolinie dobrze znane. Sama kiedyś należała do dziewczyn, które myślą, że mogą zdobyć wszystko. Oczywiście bardzo dużo jej z tego zostało, ale zyskała też wiele pokory, której nauczyło jej życie.
Kiedy jej tata dowiedział się, że oblała maturę, wściekł się tak bardzo, że zupełnie odciął ją od pieniędzy. Zła, spłukana i nie przyzwyczajona do tego stanu rzeczy, postanowiła zrobić ojcu na złość i ukraść coś ze sklepu. Na początku szło gładko, udało jej się schować błyszczyk do kieszeni kurtki. Potem w przebieralni wsadziła sobie skórzaną spódniczkę do plecaka i postanowiła wyjść. Jednak przechytrzyły ją bramki przy wyjściu i pojawiła się ochrona. Jeszcze nigdy nie najadła się takiego wstydu. Ochroniarz zadzwonił do jej ojca, a ten poprosił go, żeby wstrzymał się z telefonowaniem na policję chociaż do jego przyjazdu. Kiedy przyjechał, wziął ochroniarza na bok i przez chwilę cicho z nim rozmawiał. Mężczyzna puścił Karolinę do domu z przestrogą, że następnym razem na pewno zostanie pociągnięta do odpowiedzialności. Tata nie odzywał się do niej całą drogę do domu, ani potem. Ta cisza była sto razy gorsza niż krzyki, jakimi poczęstował ją po oblaniu matury z matematyki.
– Powiedz coś, tato – poprosiła, zanim szła do łóżka. Nie mogła znieść jego milczenia. Wiedziała, że bez jakiejkolwiek reprymendy nie uda jej się zasnąć. Myliła się. To co powiedział ojciec było jeszcze gorsze od uporczywego milczenia.
– Myślałem, że bardziej nie możesz mnie zawieźć. A jednak ci się udało.
Po tych słowach pobiegła na górę i przepłakała pół nocy, dopóki ze zmęczenia nie zasnęła. Następnego dnia zadzwoniła do Natalii i Łucji, z którymi trochę ochłodziły jej się stosunki. Związała się z paczką z równoległej klasy. Imponował jej ich styl życia, wieczne imprezy, popalanie fajek za szkołą. Przez to odsunęła się od dotychczasowych przyjaciół. Ale jak to mówią, jak trwoga to do Boga. Od razu powiedziała im, że oblała maturę z matmy. Obie obiecały zaraz przyjechać. Przez kilka tygodni przygotowywały ją do poprawki na zmianę. Poza tym, Łucja załatwiła jej pracę w restauracji taty Ernesta na weekendy, żeby mogła uczciwie dorobić parę groszy. Biznes tak jej się spodobał, że obiecała sobie w przyszłości otworzyć własną restaurację. Poprawiła maturę i wydawało jej się, że stosunki z ojcem w końcu się poprawiły. Niestety nadeszło kolejne nieszczęście. Okazało się, że jej tata ma raka. Walka o jego życie była długa i trudna, ale nauczyła Karolinę bycia twardą i nieustępliwą. To ona załatwiała tacie wizyty u lekarzy, którzy najbliższe terminy mieli dopiero za kilka miesięcy. To ona organizując zbiórkę pieniędzy, zdobyła pieniądze na dalsze leczenie. Nie poddawała się, jednocześnie próbując jakoś zadbać o ich przyszłość, ponieważ tata nie mógł więcej pracować. Pozyskała pieniądze na otworzenie restauracji i zaczęła rozglądać się za odpowiednim lokalem. Kiedy go znalazła, od razu pojechała do szpitala by powiedzieć o wszystkim ojcu. On, jak gdyby tylko na to czekał. Zaczął się z nią żegnać. Powiedział, że cieszy go, że w końcu nauczyła się samodzielności i da sobie radę.
– Tato nie rób mi tego. Nie żegnaj się. Nie teraz. Masz być ze mnie dumny – powiedziała próbując powstrzymać łzy.
– Przecież jestem dumny – szepnął z uśmiechem i zasnął.
W nocy jego serce się zatrzymało. Już się nie obudził. Karolina na zawsze pożegnała swoje dawne, nieodpowiedzialne “ja” i stała się prawdziwą kobietą. Rzuciła się w wir pracy i w końcu spełniła swoje marzenie. Otworzyła małą, przytulną restaurację z wysublimowanym menu i szerokim wachlarzem oferowanych win. Jej knajpka była jedną z najpopularniejszych w mieście. Ludzie patrzyli na nią i mówili: ona ma wszystko. Zupełnie zapominali o tym, jak bardzo samotna jest w rzeczywistości ta kobieta. Łucja doskonale o tym wiedziała. Ale rozmowy na ten temat albo mocno irytowały jej przyjaciółkę, albo zbywane były śmiechem. Mimo to miała nadzieję, że pewnego dnia Karolina jakoś ułoży sobie życie i zazna pełni szczęścia, na którą zresztą zasługuje.
A ona? Jak mogła tak pewnie mówić o uporządkowaniu życia przez Karolinę, skoro sama tylko komplikowała swoje? Ze statecznej mężatki zamieniła się w niewierną, żądną przygód kobietę, którą wcale nie chciała być. Co powinna zrobić? Zerwanie znajomości z Dorianem wydawało się najlepszym pomysłem, ale czy fakt, że posunęła się do zdrady nie oznaczał, że jej małżeństwo się sypało?
Cholerny alkohol!
Że też w tym momencie musiało najść ją na takie refleksje, wspomnienia o śmierci i inne nieprzyjemne wydarzenia. Postanowiła skupić się na tańcu i podskokach, w które próbowała wciągnąć ją Karolina. Świetnie się bawiły, ale w pewnym momencie uznały, że pora zejść na dół, sprawdzić co z Natalią i zamówić kolejne drinki.
Zaczęły śpiewać cicho piosenkę, która właśnie leciała na dole i zauważyły Natalię, która wciąż tańczyła z nowopoznanym mężczyzną. Śmiała się i była wyraźnie zadowolona z komplementów szeptanych jej do ucha, jednak kiedy Wojtek oplótł ramieniem jej brzuch, wyrwała mu się i z uśmiechem zakomunikowała, że musi sprawdzić co u przyjaciółek.
– Ale się zmęczyłam! – rzuciła na wstępie – Dawno tak się nie ruszałam.
– Widać. Ale chyba ci się spodobało – zauważyła Karolina.
Natalia przytaknęła.
– Szkoda, że mój Paweł nie lubi klubów. Z nim tańczyło by mi się jeszcze lepiej – westchnęła.
Łucja kilka razy klepnęła stolik, jakby grała na bębenku.
– Nie marudzimy, pijemy! – zakomenderowała.
– Ok, ja stawiam – powiedziała Natka i ruszyła do baru kołysząc biodrami. Dobry humor ich nie opuszczał, śmiały się, próbując zlokalizować jakieś wolne miejsca w lożach. W pewnym momencie Łucja zamarła. Przymrużyła oczy, żeby sprawdzić, czy się nie myli, ale nie. W jednej z lóż siedział Dorian, a tuż obok niego mizdrzyła się młoda dziewczyna w czerwonej sukience, z którą miała przyjemność minąć się na schodach. Dorian sączył drinka i zdawkowo kiwał głową, kiedy ta coś szczebiotała mu do ucha. W pewnym momencie chyba poczuł, że ktoś mu się przygląda, bo uniósł wzrok i ich spojrzenia wreszcie się spotkały. On również wyglądał na zaskoczonego jej widokiem. Ale czy mógł być tak bardzo zszokowany? Przecież to nie ona wyjechała z kraju. Wiedziała, że miał szybko wrócić, ale myślała, że po tym się do niej odezwie. On tymczasem wolał zataić to przed nią, żeby móc swobodnie podrywać w klubie małolaty.
– Luśka, słuchasz mnie? – zapytała Karolina, lekko poirytowana. Kobieta przeniosła na nią wzrok i zamrugała gwałtownie.
– Przepraszam. Co mówiłaś?
– Pytałam za co pijemy.
– Może za facetów? – zaproponowała Natalia.
Karolina spojrzała na nią krzywo, w tym przypadku Łucja jej zawtórowała.
– No co? Dzisiaj ich nie lubimy? – spytała niepewnie.
– Lubimy. Ale mamy inne priorytety. Wypijmy za nas. Obyśmy zawsze się przyjaźniły – powiedziała Karola.
– I obyśmy zawsze były takie piękne i młode – dodała Łucja.
Szkło uderzyło o szkło. Łucja z przyjemnością zanurzyła usta w szklance i opróżniła jej zawartość niemal jednym haustem. Przyjaciółki patrzyły na nią zaskoczone.
– Jeszcze? – zapytała Natka.
– Poproszę – mruknęła i sięgnęła do portmonetki.
– Czekaj, czekaj. Nie idź nigdzie. W naszą stronę idzie mega ciacho. Może on ci postawi? – zaśmiała się Karolina, a Łucja nawet bez odwracania się wiedziała o kim mówi jej przyjaciółka.
Modliła się tylko, by szedł do łazienki, gdziekolwiek. Po prostu nie chciała żeby zatrzymał się przy ich stoliku. Jednak już po chwili poczuła za sobą jego zapach. Doskonale pamiętała jego perfumy. Serce zaczęło mocniej jej walić, zwłaszcza, kiedy delikatnie musnął dłonią jej plecy.
– Łucja – zaczął po prostu.
Odwróciła się w jego stronę powoli, zastanawiając się co powinna zrobić i próbując zachować równowagę. Drink nie był bardzo mocny, ale wypiła go zdecydowanie za szybko.
– Dorian – powiedziała i podała mu rękę. Uśmiechnął się delikatnie i ujął jej dłoń. Szybko wysunęła go z jego uścisku.
– Nie miałem pojęcia, że tu będziesz – wyznał.
Miała ochotę się roześmiać. Oczywiście, że nie miał! W innym wypadku, szukałby kolejnych ofiar swojego uroku gdzie indziej.
– Mogłabym powiedzieć to samo – wymamrotała. – To moje przyjaciółki – odwróciła się, pod wpływem jego przeszywającego spojrzenia.
Dorian z trudem przeniósł uwagę na jej towarzyszki. Jednak zachował się jak zwykle kulturalnie. Przedstawił się i wymienił kilka zdań z każdą z dziewczyn. Karolinę bardzo interesowało skąd się znają.
– Opowiedz jej, proszę. Ja muszę napić się wody – powiedziała i ruszyła w kierunku baru. Nogi jej drżały i czuła się tak, jakby zaraz miała zemdleć. Czuła się okropnie. Czuła… Zazdrość? Rozczarowanie? Wszystko razem? Nie rozumiała, dlaczego on nic jej nie powiedział. Nie rozumiała też swojej reakcji na jego widok w towarzystwie małolaty. Przecież nie umawiali się na wyłączność. Byłoby to idiotyczne, skoro ona sama była mężatką.
Kupiła wodę i odwróciła się, żeby wrócić do stolika. Zauważyła, że Karolina świetnie czuje się w towarzystwie Doriana. Mężczyzna był jak zwykle szarmancki i dowcipny. Nie mógł się jej nie spodobać. Z wielkim wysiłkiem wróciła do stolika.
– Luśka, podobno Dorian zajmuje się wystawą Ernesta. Nie mówiłaś!
– Niewiele mi na ten temat wiadomo – przyznała i zerknęła na Doriana. O tym, tak jak i o swoim powrocie, również zapomniał jej wspomnieć.
– Pomagam tylko mamie. To nic takiego.
– Nie bądź taki skromny – uśmiechnęła się Karolina.
– Właśnie. Nie bądź taki skromny. Przecież specjalnie pojechałeś w tej sprawie do Niemiec. A właśnie, jak podróż? – zapytała ze sztucznym uśmiechem.
Dorian patrzył na nią przenikliwie. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że coś jest nie tak. Nie zamierzała jednak w ogóle z nim na ten temat rozmawiać.
– Natka, może teraz ty pójdziesz ze mną potańczyć? – zapytała.
– A mnie nie poprosisz? – zapytał Dorian, udając rozbawienie. Jego oczy pozostały jednak poważne.
W tym samym momencie podeszła do nich brunetka w czerwonej sukience. Niemal zawiesiła się na jego ramieniu i obdarowała go najpiękniejszym uśmiechem, jaki tylko Łucja mogła sobie wyobrazić. Jej białe zęby błysnęły niczym w reklamie pasty do zębów, a czerwone usta wykrzywiły się prowokacyjnie.
– Wrócisz do nas? Nudno jest bez ciebie. Obiecałeś, że jeszcze zatańczymy – odezwała się, ukradkiem spoglądając na wszystkie pozostałe kobiety stojące w jego pobliżu. Dorian spojrzał na nią mrużąc oczy. Nie odpowiedział i zamiast tego zerknął ponaglająco na Łucję. Tego już było dla niej za wiele.
– Przykro mi. To miał być babski wieczór – odparła w końcu i chwyciła Natalię za rękę. Pociągnęła ją w stronę wyjścia na górę. Musiała wyszaleć się przy głośnej muzyce i zagłuszyć myśli o Dorianie. Natalka nie protestowała. Wręcz przeciwnie, szybko zawładnęła parkietem. Tak rzadko miała czas na relaks, że teraz w pełni go wykorzystywała. Obie tańczyły i śpiewały zremiksowany kawałek, który właśnie głośno rozbrzmiewał po sali. Po kilku minutach dołączyła do nich Karolina i w końcu całą trójką skupiły się na zabawie.
Taniec co jakiś czas przerywały drinkiem, aż w końcu uznały, że pora wracać do domu. Wyszły z klubu na lekko drżących nogach. W najgorszym stanie była Natalia, która co jakiś czas mamrotała pod nosem, że może puścić pawia. Łucja tak się nią przejmowała, że porzuciła myślenie o własnych zachwianiach równowagi i migoczącym obrazie przed oczami, żeby w razie czego przytrzymać przyjaciółce włosy. Skierowały się do najbliższego postoju taksówek. Kiedy wypatrzyły pierwszą z brzegu, Łucja po chwili zorientowała się, że tuż przed nią zaparkowany jest samochód Doriana, a on sam stojąc obok niego, pali papierosa i patrzy wprost na nią.
– Ojej, to przecież Dorian! Myślicie, że nas podrzuci? – zapytała Karola z wyraźnym zadowoleniem.
Łucja spojrzała na nią z przerażeniem.
– Myślę, że czeka na swoją dzisiejszą zdobycz. Zabraknie dla nas miejsca – mruknęła.
– Daj spokój. On nie wygląda na kogoś kto lubi takie gówniary – stwierdziła Karolina i wysunęła się przed szereg, aby jak najszybciej zapytać Doriana czy skończył zabawę na dzisiaj. On oczywiście tylko na to czekał. Z niewiadomych przyczyn, zaproponował, że odwiezie je wszystkie do domu. Powiedział nawet, że znajdzie się gdzieś papierowa torba w razie gdyby Natalia jej potrzebowała.
– Nie chcemy robić kłopotu… – oponowała Łucja.
– Daj spokój. Dżentelmenom się nie odmawia – rzuciła Karola i mrugnęła do Doriana porozumiewawczo. Po chwili już wsiadała do samochodu.
– Dżentelmenom może nie – wymamrotała Łucja i wpakowała Natalię do środka. Zajęła miejsce obok.
– Słyszałem – szepnął Dorian i zamknął za nią drzwi. Jak tylko zajął miejsce za kierownicą, Karolina zaczęła trajkotać jak najęta. Luśka była zbyt zmęczona by słuchać tego o czym rozmawiali, a Natalia całkowicie odleciała.
– Którą z Was odwieźć najpierw? – zapytał Dorian.
– Natalkę. Jest już nieprzytomna – powiedziała Karolina i zerknęła w lusterko żeby sprawdzić co dzieje się na tylnym siedzeniu.
– W porządku. Prowadź – poprosił Dorian.
Po kilku minutach stali pod niewielkim domem jednorodzinnym, w którym mieszkała Natalia. Łucja wysiadła, żeby zaprowadzić ją pod drzwi. Dorian również wysiadł, żeby im pomóc. Kobieta wygrzebała z torebki przyjaciółki klucze do domu i już po chwili były w środku. Ich towarzysz czekał przed drzwiami. Na nieszczęście, Natala dostała ataku śmiechu, kiedy przypadkiem uderzyła się w kostkę, gdy Łucja zaprowadziła ją do salonu. Po chwili zaświeciła się lampka nocna i do salonu wszedł Paweł.
– Przepraszam – szepnęła Łucja – Nie chciałam cię budzić.
– Spokojnie. Przejmę ją – powiedział mężczyzna i uśmiechnął się do nich ciepło. Wziął swoją żoną w objęcia i przyjrzał się jej twarzy.
– Zabalowałaś, co? – zapytał z czułością głaszcząc ją po policzku i wzdychając cicho.
– Paweł? Mój miś. Tak bardzo cię kocham – powiedziała Natalia przytulając się do niego.
Łucja uznała, że to najlepszy moment aby się ulotnić. Pomachała mężowi przyjaciółki i cicho skierowała się do wyjścia. Tam znowu natknęła się na Doriana, który z jakiegoś powodu nie wrócił do samochodu.
– Zamierzasz powiedzieć mi o co ci chodzi? – zapytał od razu.
– Nie – zaprzeczyła i szybkim krokiem poszła do jego auta. Kiedy zajęli miejsca, Karolina zaproponowała żeby teraz odwieźli Łucję.
– To po drodze – stwierdziła i uśmiechnęła się do przyjaciółki.
Ta od razu wiedziała o co chodzi i choć ścisnęło ją w dołku, skinęła głową.
– Jestem za.
Dalej pojechali w milczeniu.

***

Kiedy Łucja wreszcie wróciła do domu, starała się nie myśleć o tym, jak Dorian spędzi resztę nocy. Może da się uwieść Karolinie, a może wróci do klubu i zgarnie tę przeklętą małolatę z idealną figurą i pięknymi zębami. Nienawidziła go w tej chwili, a równocześnie bardzo pragnęła. Chciała żeby to ją posiadł tej nocy. Tymczasem musiała karmić się jego wizjami z inną kobietą…
Zsunęła buty i skierowała się w kierunku sypialni. Zostawiła koszulę nocną na oparciu łóżka. Chciała tylko zmyć makijaż, wziąć szybki prysznic i położyć się spać. Kiedy otworzyła drzwi, zobaczyła, że w łóżku jest już Ernest. Jej mąż. Właściwy kochanek. Dlaczego miałaby nie zawalczyć o noc spędzoną w jego ramionach? Może zapomniał już o efektach ubocznych stosunku płciowego i w końcu spełni swoje mężowskie obowiązki?
Rozebrała się do samej bielizny, starając się to robić bezszelestnie. Wtedy podeszła do łóżka i wsunęła się pod kołdrę obok niego. Zaczęła delikatnie sunąć dłońmi po jego plecach i całować po szyi. Mężczyzna przebudził się nieco i przewrócił na plecy.
– Lucy? Wróciłaś? – wymamrotał sennie.
– Mhm – przytaknęła i położyła się na nim. Przyłożyła usta do jego ust i wsunęła do nich język, jak tylko je rozchylił. Objął rękami jej biodra i przycisnął do siebie.
– Kochaj się ze mną – szepnęła mu namiętnie prosto do ucha.
Ernest wsunął jej rękę we włosy i przycisnął jej twarz bliżej swojej. Zaczął ją całować tak intensywnie, że zabrakło jej tchu. Nie pamiętała kiedy robił tak po raz ostatni. Zaczęła ocierać się o niego i wzdychać cicho, zwłaszcza kiedy wsunął jej dłoń w koronkowe majtki i zaczął pieścić łechtaczkę oraz zwilgotniałe płatki. Łucja wygięła się w łuk, a on rozpiął jej stanik i wsunął sobie nabrzmiały sutek do ust. Trzymając go między zębami, lizał go, dostarczając jej kolejną porcję doznań. To samo zrobił z drugim. Ona w tym czasie sięgnęła ręką do jego członka i skierowała go między swoje uda. Chwilę go dotykała, a kiedy stwierdziła, że jest już gotowy, wsunęła go głęboko w siebie. Otworzyła usta w ekstazie, tak mocno go poczuła. Była strasznie podniecona, zupełnie jakby robiła coś grzesznego, a przecież kochała się z własnym mężem. Poruszała biodrami szybko i gwałtownie, chcąc doprowadzić siebie i jego do końca. Kiedy orgazm zajął jej ciało, opadła na niego spocona i wykończona. W głowie wciąż jej szumiało, zupełnie jakby wlała w siebie kolejną porcję alkoholu. Była wycieńczona, ale bardzo zadowolona. Zupełnie zapomniała o Dorianie i jego potencjalnej kochance.
– Brakowało mi tego – przyznał Ernest – Strasznie cię kocham.
Łucja uśmiechnęła się delikatnie i pocałowała go prosto w usta.
– Ja ciebie też. I to się nigdy nie zmieni – szepnęła i mocniej się do niego przytuliła.

Dodał/a: Danielle. w dniu 18-05-2016 – czytano 2327 razy.
Słowa kluczowe: opowiadanie seks zdrada romans. Danielle.

Komentarze (4)

Rozaliadnia 2016-05-21 13:59:42.

Ten fragment ze spotkaniem doriana w klubie oklepany i był do przewidzenia, retrospekcja tez trochę nudna, ale poza tym podobało mi sie:)

Napalonydnia 2016-05-26 00:44:55.

szkoda że ten fragment z Twoim Mężem był krótki , u że tak słabo opisane zostało przeżycie z nim , ogólnie nie było najgorzej 😉

Gabi Oleksydnia 2016-05-26 00:45:50.

super !! zrobiłam sobie dobrze

oladnia 2016-06-21 23:05:56.

Słabo że tyle trzeba czekać na następną część, bardzo fajnie piszesz ale niestety niesystematycznie przez co tracisz czytelników…

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Oczy w kolorze kłamstw cz.3"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.