Wspomnienie

Wśród korespondencji zobaczyłam kwadratową kopertę. W jej środku było zaproszenie na ślub mojej b. dalekiej kuzynki. Trochę mnie to zdziwiło, bo nie utrzymywaliśmy ze sobą zbyt ścisłych kontaktów. Ostatnio widziałam Ją – zaraz ile to już lat – tak to było tamtego pamiętnego lata- to już 16 lat!. Wróciły wspomnienia.

Jako dziecko rok w rok spędzałam wakacje u mojej ukochanej cioci Wisi, daleko na kieleckiej wsi. Pamiętam, jak miałam 5 lat pojechaliśmy tam z tatą i mamą pierwszy raz. Nudziło mi się w samochodzie, a to było 350 km. Później co roku spędzałam tam miesiąc w każde wakacje. Tam poznałam życie na wsi, pomagałam cioci w domu i zagrodzie. Uwielbiałam tam jeździć i żadne inne wakacje – a dużo wyjeżdżaliśmy z rodzicami – nie były w stanie się równać z miesiącem tam spędzonym. Tam też poznałam co to sex, najpierw widziałam jak rodzą się małe świnki, widziałam jak ogier sąsiada dopadł klacz wujka, a rok później obok klaczy brykał mały źrebak. Kiedyś w czerwcu w naszym domu w Poznaniu odbywał się wielki rodzinny zjazd. Impreza trwała chyba ddo 2-giej w nocy, w ciocia Wisia z wujkiem spali w moim pokoju na moim tapczanie – bo był szeroki – inni spali w pozostałych pomieszczeniach, a ja spałam u siebie na materacu. Nie mogłam zasnąć mimo zmęczenia. Wujostwo przyszli po 3-ciej – byli lekko wstawieni, ale zamiast spać wujek szeptem zaczął nalegać na coś na ciocię. Ona się opierała, mówiła że nie można, że mogę się obudzić. Wujek jednak się upierał i nalegał. W końcu ciocia uległa, ale sprawdzili czy śpię Ania, Ania sprawdzali szeptem- udawałam że śpię, ale nadal nasłuchiwałam co się będzie działo. Ciocia spytała czy ma?, odpowiedział że nie, ale będzie uważał. Ona się zgodziła – ale pamiętaj byś wyszedł- dodała. Dokąd miał wyjść? byłam ciekawa. W pokoju panował półmrok – świecił księżyc w pełni – wyraźnie widziałam jak wujek gramoli się na nią. Potem odsłonił jej pełne jędrne piersi i zaczął je całować i ssać. Jedna noga cioci wysunęła się spod koca i zaczęła rytmicznie podrygiwać zgodnie z jego ruchami. Wujek posapywał, a ciocia cichutko pojękiwała. Miałam już 13 lat i dobrze wiedziałam co się tam dzieje. W końcu wujek przyspieszył ruchy, zawył i znieruchomiał i opadł na ciocię. Ona zastygła, głęboko oddychała i kwiliła. Przytulili się i pieścili, całowali. Miałeś wyjść- powiedziała z pretensją w głosie ciocia. Nic nie będzie uspokajał ją wujek. Przytuleni zasnęli, a ja nie mogłam. Właśnie byłam świadkiem pierwszego w moim życiu stosunku. Rano część gości wyjechała, więc oni następne dwie noce spali w pokoju obok, ale i tak słyszałam, że robili to znowu. Bardzo mnie to podniecało i palcem robiłam sobie dobrze, wyobrażając sobie jakiegoś przystojniaczka. Po kwartale okazało się że ciocia jest w ciąży, a ja skojarzyłam fakty. Odwiedziła nas będąc już w 7-8 miesiącu, dumnie prezentując swój duży brzuch. Pozwoliła mi go dotykać, bym wyczuła kopiące maleństwo. W następne wakacje pielęgnowałam już ślicznego małego, 4 mies. bobaska – Wojtusia. Był taki rozkoszny, zaczynał gaworzyć, przewijałam go, woziłam i usypiałam. W zamian za opiekę nad nim ciocia pozwalała mi patrzeć jak ją ssie. Rok później już biegał, a ja uczyłam go mówić, wyprowadzałam na spacery. Ciocia twierdzi, że mam podejście do dzieci – lubię się z maluchami bawić. Odczuwałam coraz silniejsze potrzeby erotyczne. Bardzo bylam ciekawa jak to jest, kiedy się ma w sobie i na sobie mężczyznę. Zimą przestałam być dziewicą! – najpierw podkradłam mamie prezerwatywy, a potem kupiłam ogórka i ubrałam go, a następnie się nim zabawiałam, aż wsunęłam zbyt mocno i głęboko. Trochę bolało i szczypało. Ale po miesiącu ponowiłam zabawę i tym razem była już tylko sama przyjemność i orgazm. Potem to robiłam już regularnie, jak tylko pojawiał się silny pociąg. Paluszek już nie wystarczał. Kumpele przechwalały się, że mają “to” już za sobą, ale nie wiem czy mówiły prawdę. Tamto lato było wyjątkowe – ostatnie jakie spędziłam u cioci, no i stałam się w pełni kobietą!. Jak zwykle zajmowałam się małym Wojtusiem,-choć miał już ponad dwa latka, pomagałam w domu, to jednak znajdowałam czas dla siebie. W pobliskim lesie odkryłam uroczą polankę. Jeździłam tam rowerem i opalałam się – często nago!. Pewnego dnia, gdy wychodziłam z lasu na moją polankę dostrzegłam opalającą się gołą kobietę – widocznie i ona odkryła moją “świątynię dumania”. Przyjrzałam się jej dokładnie – chyba spała – mogła mieć ok 40-stu lat, ciemna szatynka, o ładnym profilu, dużym kształtnym biuście, który wznosił się i opadał wraz z oddechem. Już miałam sobie iść, gdy z zarośli cichutko wysunęli się dwaj chłopacy, albo raczej młodzi mężczyźni. Niższy nie miał koszuli na sobie, tylko zwiniętą w rękach. Podkradli się do leżącej i tą koszulą zatkali jej usta, by nie krzyczała. Cicho ! cicho bądź to nic ci nie zrobimy! – powiedzieli. Ten wyższy trzymał ją mocno, a mniejszy już zdejmował spodenki. Po chwili wgramolił się między jej nogi i położył na niej. Widziałam wyraźnie jak ręką pomagał sobie wchodząc w jej cipkę. Stałam za drzewem o kilka kroków od koca jak sparaliżowana. Początkowo ona próbowała zrzucić go z siebie, ale potem opadła z sił i poddała się. On pracował wytrwale biodrami, a jej jęki stały się cichsze i wyższe. W pewnym momencie on zesztywniał, zaskowyczał i zszedł z niej. Kobieta leżała i wzdychała głęboko – czyżby sprawiało jej to przyjemność?. Teraz ten duży wsunął się między jej uda i coś mówił do niej i unosząc wysoko nogi pchnął biodrami. Ona jęknęła, podrzuciła łydki opierając stopy na jego ramionach. Wchodził w nią głęboko, powoli i rytmicznie. Rękoma pieścił jej piersi, zdjął z siebie nogi i przygniótł ją całym ciałem, całując twarz i usta. Maglował ją może z 5 min, aż stęknął, wykonał parę szybkich pchnięć i opadł na nią. Chwilę leżeli bez ruchu, a potem ona zaczęła kopać go piętami po pośladkach. Zerwał się z niej, capnęli ubrania i zniknęli w lesie. Kobieta leżała i wzdychała. Sięgnęła dłonią do piczki i nabrała palcami wyciekającą z niej białawą zawiesinę. Wzięła ją do ust i rozsmarowała po biuście. Po kwadransie zaczęła się ubierać i oddaliła się. Teraz dopiero zauważyłam, że jedną rękę miałam zagryzioną do krwi w ustach, a palce drugiej w cipce!. Pędziłam rowerem do wsi jak szalona, a w nocy długo nie mogłam zasnąć. Śniły mi się jakieś koszmary, obudziłam się cała podniecona, ale jak tylko uśpiłam małego popędziłam na polankę. I tak kilka dni z rzędu – znów opalałam się nago!. Czyżbym czekała na chłopców z lasu? i ich prowokowała?. Aż nadszedł ten dzień – taki, który pamięta każda dziewczyna. Od rana nosiło mnie, nie mogłam się doczekać , pojechałam się opalać – byłam naga, ale chyba przysnęłam. Ocknęłam się, gdy coś przesłoniło mi słońce. To był On – ten duży – nie rzucił się na mnie, zapytał tylko czy może się przysiąść?. Nie czekał na moją odpowiedź. Położył dłoń ma moim brzuchu – zaczęłam drżeć jak listek. Nie bój się powiedział łagodnie i przesunął rękę na piczkę. Pochylił się i zaczął całować brzuszek, piersi, szyjkę i usta. Ale to ja pierwsza zaczęłam całować go z języczkiem. Wstał i zdjął koszulkę, a wydęte spodenki zsuwał niemiłosiernie długo. Moim oczom ukazał się wielki naprężony żylasty drąg. Zawisł nade mną swoim wielkim cielskiem. Patrzyłam, widziałam jak z pomiędzy kolumn jego nóg celuje we mnie wielki sinawy łeb z otworkiem jak oczko w środku – nie bałam się. Czochrałam jego czuprynę, dotykał czołem i całował moje piersi. W duchu powtarzałam sobie ” nie spieszyć się”, udami czułam jego włochate nogi, zaglądałam mu w oczy. Moja rozkosz była czekaniem, jego czekanie było moją rozkoszą!. Świat wirował dookoła, a ja jakby pływałam w powietrzu. Pulsowanie i ściskanie się cipki poczułam, gdy ten miękki łebek naparł na nią zrazu delikatnie i na górze, a potem czyżbym ja sama jemu powiedziała, żeby wziął go w rękę i wodził po oślizłym rowku, aż znalazł wejście?. Tu także zaczęło się od błogiego i delikatnego naciskania, choć czułam, że jest mi tak, jakbym próbowała włożyć do buzi jabłko, duże jabłko. Moja cipka groziła mu, że ma zęby. Ściskała się i rozchylała, chyba to wyczuł, bo wśliznął się łebkiem na najszerszym rozkurczu. Wytrzymał zwarcie i pchnął na rozluźnieniu – wskoczyło głębiej i dalej wskakiwało w rytm mojego ciała, aż oparło się o coś, aż załaskotało tam w środku i szukało miejsca dla dalszej wędrówki boczkiem. Jego wolne, rytmiczne ruchy unosiły moje ciało i popychały na koc. Nie cisnął mnie ciałem. Mogłam swobodnie włożyć rękę i ogarnąć nią resztę, co się nie zagłębiła. Delikatnie dociskał moją pięść. Pod palcami czułam jego tętniące pożądanie. To co dotąd uważałam za orgazmy, dawno już przeminęło. Wcale jednak nie przyniosło rozładowania, tylko ogarniało ciało jakimś piekielnym ogniem i huczało dzwonami w uszach. Moje i jego napięcie stawało się nie mieć granic i było nie do zniesienia. Naraz poczułam jakieś obce, krótkie ruchy, palce na jego korzeniu rozrywało coś eksplodującego i coś gorącego zaczęło przeciskać się ku górze po ściankach napiętej jamki. To był jego koniec. To był mój pierwszy wytrysk do środka. Nie bałam się tego. Z rozkoszą tajemną myślałam, że tak oto poczyna się nowe życie. Nigdy dotąd nie myślałam przy tym w taki sposób. Moja falująca rozkosz trwała na szczytach i już dalej posunąć się nie mogła. Wysuwał się z mojego wnętrza jakby miększy, choć wciąż jeszcze duży w objęciu palców. Usiadł dotykając mojego rozedrganego spazmami ciała. Leżałam bez ruchu, maleńka, a jakby duchem ogromna w dawaniu szczęścia. On milczał, a tak pragnęłam, by coś do mnie mówił, żeby pogłaskał piersi i brzuch. Sama ujęłam jego rękę i położyłam na podrygującej cipce. A nie będziesz się na mnie gniewać?- zapytał, a za co miałabym się gniewać – przecież sama tego chciałam – przeleciało mi przez myśl. A on znowu jęknął – a czy używasz jakieś środki? – czyżbym wyglądała na narkomankę?. Nie chciało mi się odpowiadać – przeżywałam to cudowne otępienie “po”. Słońce mocno przypiekało moją pierś. Po pupie i udzie łaskocząc ściekała gęsta biaława maź. Usiadłam, chwyciłam go za głowę i przyszło olśnienie. Więc wystraszyłeś się, że mogłeś zrobić mi dzidziusia? – zapytałam – nic z tego, jutro, a najdalej pojutrze przyjdzie miesiączka i nie będzie bobaska – powiedziałam, mocno całując go w usta. Porwał mnie i uniósł wysoko nad głowę i całował. Kiedy znów położył na kocu, całował i pieścił bez końca. Zauważyłam ponownie twardniejącą jego męskość. Gdy z pieszczotami przeniósł się do mojego łona, wzięłam tę twardą pałę w rękę i z zbliżyłam do ust. Delikatnie pocałowałam w sam czubek. Wzdrygnął się, ale czułam, że chce bym nie przestawała. Wargami coraz śmielej obejmowałam śliską główkę, aż wsunął mi cały koniec do ust. Języczkiem drażniłam jego żołądź. On zassał z piczki soki i odwrócił się kładąc się na mnie. Kolanami rozchylił moje uda i wchodząc delikatnie w cipkę pocałował, przekazując wyssane soki. Przełknęłam – było mdławo- słonawe, ale dobre, bo to nasze spełnienie- przeleciało mi przez myśl. Znów się kochaliśmy – tym razem wszedł cały, wypełniając mnie aż do granic bólu i rozkoszy. Trzymał dłońmi za pośladki i mocno przytulony całował. Napięcie i podniecenie rosło z każdą chwilą i każdym jego ruchem. Aż ponownie poczułam tą tętniącą rozkosz jego wytrysku w samym dnie pulsującej pochwy. Leżeliśmy spełnieni i zmęczeni. Przytuleni zasnęliśmy. Kiedy się ocknęłam – patrzył na mnie z błyskiem w oczach. Która godzina? zapytałam przerażona – dochodzi pierwsza odparł. Zerwałam się – muszę pędzić – ubierałam się w pośpiechu – bądź tu o 4-tej powiedziałam mu i pocałowałam wskakując na rower. Po drodze musiałam stanąć na siusiu – jeszcze nigdy to nie sprawiło mi takiej przyjemności. Wpadłam do domu, mały akurat się obudził. Zajęłam się nim i pomogłam cioci przy obiedzie. Było już 10 po czwartej, gdy wpadłam na polankę. Jego nigdzie nie było – może nie mogąc się doczekać, poszedł sobie – myślałam zawiedziona. Albo co gorsza wcale nie miał zamiaru przychodzić, może nie spodobało mu się to co robiliśmy. Smutna usiadłam na kocu i postanowiłam trochę poczekać. Rozmyślałam o tym co dziś się wydarzyło w moim życiu. Było mi z tymi myślami dobrze. Z zadumy wyrwał mnie szelest gałęzi. Przybiegł i pocałował. Byłam szczęśliwa. Zaraz zaczął mnie pieścić i rozbierać, chciałam mu pomóc, ale powiedział bym mu pozwoliła zrobić to samemu – z wielką przyjemnością – odparłam. Tym bardziej, że towarzyszyły tej ceremonii pocałunki każdej odkrytej części mego ciała. Zrewanżowałam się jemu tym samym. W końcu widziałam, że nie może się doczekać pełnego kontaktu naszych spragnionych siebie ciał. Ja zresztą też. Delikatnie przyłożył czubek rozpalonego organu do szczebioczącej cipki i rozpoczął wchodzenie. Było mi jak w niebie. Zatraciliśmy sie w sobie, aż przyszedł szczyt emocji i spełnienie. Teraz zaspokojeni leżeliśmy obdarzając się pieszczotami i całuskami. Potem zajęłam się jego przyrodzeniem, które w moich rączkach znów przybrało sporych rozmiarów. Wzięłam go do ust, a rękoma ściskałam i trzepałam. Oddychał coraz głośniej i zachęcał bym nie przestawała. W końcu docisnął moją głowę i wytrysnął w usta i gardło. Przełknęłam część, a reszta wypłynęła z buzi na piersi, brodę i szyję. On też liżąc piczkę doprowadził do tego, iż ścisnęłam jego głowę udkami i doznałam wstrząsającego orgazmu. Odurzeni rozkoszą, zdrzemnęliśmy się. Muszę wracać – powiedziałam i ubrałam się. Wsiadając na rower, pocałowałam go. Już nigdy potem nie spotkaliśmy się. Nie wiem nawet jak miał na imię. Trzymając kopertę wspominałam swój erotyczny debiut- poczułam mokro w majtkach. Wieczorem powiedziałam o zaproszeniu mężowi. Bardzo się ucieszył, ale w tym terminie nie będzie mnie w kraju – odparł. Muszę być na tych targach w Dreźnie. Mąż prowadzi wytwórnię tynków i wraz ze wspólnikiem dużo jeżdżą po świecie i zawierają kontrakty. Ja zaś mam sklep- butik z dodatkami mody ślubnej. Pomyślałam więc że będę mogła jakoś pomóc pannie młodej. Zaraz też zadzwoniłam do cioci Wisi i poprosiłam o kontakt z oblubienicą. Ciocia bardzo sie ucieszyła i gorąco zachęcała do wizyty – przyjeżdżajcie całą rodzinką na kilka dni- kusiła. Dała mi też tel do swojej siostrzenicy – panny młodej. W kilka dni potem mieliśmy już wszystko ustalone. Zosia przyjedzie do nas do Poznania i dobierzemy wszystko co potrzeba, dla niej i jej narzeczonego do ślubu. Moi rodzice niestety zrezygnowali z wyjazdu do cioci – bo mieli już wykupione w tym terminie wczasy. Pojechałam więc tylko z moją 5-cio letnią córeczką Anią. Nie lubię sama prowadzić na tak długich trasach – nie mam najlepszej orientacji, a oznakowanie naszych dróg jest fatalne, a w tamtych czasach (95 rok) nie było jeszcze nawigacji. Na szczęście na wylocie z Poznania zabrałam parkę autostopowiczów – studentów, którzy stopem jechali w Bieszczady. Nie tylko pomogli w drodze, ale również zabawiali małą. W sanny zrobiło się ciut ciasnawo, bo mieli duże plecaki, ale w ich towarzystwie droga minęła przyjemnie – a rzadko zabieram na stopa. Ciocia serdecznie nas przywitała i zainstalowała w pokoju na poddaszu z osobną łazienką. Miałyśmy pozostać przez tydzień. Gospodarstwa prawie nie mogłam poznać – wszystko aż lśniło – nowe budynki gospodarcze, garaże, nowoczesna obora. Ciocia z dumą oprowadzała mnie po obejściu, mówiąc że to zasługa Wojtka. A ile on ma lat – zapytałam – skończył 18 – jest pełnoletni. Pamiętam go jako małe dziecko, choć raz jak byliście u nas, to mógł mieć z 12 lat – przypomniałam. Teraz kończy technikum mechanizacji rolnej i chce studiować, ale chyba zaocznie – bo tu ma za dużo pracy, sam tak zadecydował – to bardzo dobry i rozsądny chłopak – dodała. Teraz go nie ma, bo pomaga kuzynce Zosi w przygotowaniach do wesela. Zobaczysz jak wszystko urządzili – będziesz na prawdziwym wiejskim weselu. Był czwartek po południu i do wieczora obeszłam stare kąty. Wspominałyśmy z ciocią moje wakacje spędzane u nich. Na kolację wpadł młody przystojny chłopak – nie poznałabym go. To był Wojtek -wysoki, ładny blondyn – choć przywitaj się ze starą ciotką – powiedziałam całując go. Trochę się zmieszał, ale spoglądał na mnie ukradkiem. Wypytywałam go o sprawy gospodarstwa i te bardziej osobiste. Na pierwsze dużo i chętnie mówił, te drugie wprawiały go w zakłopotanie. Jutro wszystko mi pokażesz i powspominamy – powiedziałam tonem nie znoszącym sprzeciwu, jednocześnie stopą pod osłoną obrusa dotykałam jego ud. Następnego dnia długo czekałam na sposobność bycia z nim sam na sam. Ciągle zalatany, wymyślał co rusz jakieś nowe zajęcia. Całe szczęście, że Ania znalazła u sąsiadów rówieśników i na cały dzień została pod ich opieką. Wreszcie ok 11-stej Wojtek zaczął pokazywać mi gospodarstwo. Po godzinie, powiedziałam, byśmy spacerem poszli nad rzekę. Miałam na sobie białą sukienkę, rozpinaną z przodu, w której wiem, że wyglądam uroczo. Szliśmy powoli rozmawiając. W pewnym momencie objęłam go za ramię – nie zareagował. Ośmielona położyłam jego dłoń najpierw na swoim biodrze, a potem na dekolcie. Stanęliśmy na skarpie przy zakolu rzeki. Popchnęłam go w dół i przywarłam ciałem, całując w usta. Stał zaskoczony, więc znów pocałowałam, kładąc jego dłoń na biuście zaczęłam się najzwyczajniej pomalutku rozbierać. Kiedy stanęłam całkiem naga, sięgnęłam do jego wypiętych spodenek. Odskoczył i rozebrał się błyskawicznie. Powoli sunęłam ku niemu a słońce przyjemnie przypiekało moje plecy. Wyraźnie widziałam jego zadarty ku górze, twardy i rozpalony organ. Było się czym zachwycić – moja piteńka zaszczebiotała z oczekującej ją rozkoszy. Ledwie jednak przywarłam do niego, ledwie przytuliłam piersiami i objęłam męskość udami, szarpnął się i roztryskał po brzuchu, cipce i udkach. Umiałam tylko liczyć te jego gorące tryski. Szukał ratunku w przylgnięciu do mojego ciała. Ujęłam dłonią ten gorący drąg i wsmarowywałam sobie tę ciecz w brzuszek, zawiedzioną pitunię i uda. Przepraszam – wyjęczał zmieszany – ależ nie masz za co przepraszać -odparłam – to hołd złożony mojej urodzie – dodałam, choć byłam zdruzgotana. Tyle sobie obiecywałam. – A wiesz, że już raz mnie też spryskałeś? zapytałam – nie, kiedy, nie przypominam sobie – odrzekł. Przecież ja nigdy jeszcze z żadną nawet nie próbowałem!. – Jak miałeś roczek i ciebie przewijałam – powiedziałam i kucając pocałowałam go i wzięłam do buzi obciągając i wylizując resztki. Jesteś mi coś winien – gdzie moglibyśmy sobie swobodnie poigrać? spytałam. Tam dalej za brogiem – jest takie fajne miejsce – odparł. Ale najpierw się wykąpmy – powiedziałam. Chłodna woda przyjemnie łaskotała i studziła emocje. Teraz skocz po koc, a ja już pójdę w tę stronę – tym razem włożyłam sukienkę na gołe ciało. Majtki i stanik schowałam w dłoni. Po chwili przybiegł, rozłożył koc. Stanęłam na jego skraju. Rozbierz mnie – ręce znów mu drżały, rozpinając guziczki. Ale był zachwycony ukazującym się biustem i nagim łonem. Położyłam się rozchylając zapraszająco uda. Niezbyt wprawnie przykrył mnie sobą, szukając wejścia. Pomogłam mu. Teraz leżałam pod nim wypełniona, ale zdawałam sobie sprawę, że nie mogę liczyć jeszcze na jego sprawność. Postanowiłam więc sama zadbać o swoją przyjemność. Oplotłam go ramionami i nogami i puściłam w ruch biodra. Jego ruchy nie były skoordynowane z moimi. Przyjemnie łaskotał po piersiach i tam w środku. Aż sprężył się raz i drugi i za trzecim puścił serię tych trysków. miłe to było, choć dla mnie zdecydowanie za szybkie. Czułam łaskotanie w środku od przeciskającego się nasienia. Postanowiłam swojej sztuczki ze ściskaniem zwieraczy. Przewróciłam nas na bok. Z przyjemnością -jego banan znów pęczniał i moja rozkosz miała się czym wykarmić. Nareszcie i on uwierzył, że może dać przyjemność kobiecie. Przesuwane ciała potęgowały doznania. Teraz mogłam zademonstrować mu swój prawdziwy orgazm!. Wyprzedził mnie tym razem zaledwie o parę ruchów, o kilka skurczów. Zmęczony leżał na mnie, a ja rozluźniona i nareszcie zaspokojona, nie wiadomo dlaczego, pomyślałam, że właśnie teraz mogłabym zajść w ciążę. Nawet zapragnęłam tego. Wyobrażałam sobie, jak ta rzeka plemników rusza właśnie na spotkanie z napuszonym dojrzałością jajeczkiem i że za parę minut nastąpi to spotkanie. Leżałam i rozkoszowałam się radosnym cudem poczęcia. Wywołało to konwulsje i falowanie łona. Wspaniałe uczucie!. Tępa fala odrętwienia przeniosła się na moje piersi i targała je teraz spazmami radości, przybieraniem…. Bardzo pragnęłam, żeby odezwał się, żeby dał znak swojego współuczestnictwa, żeby cieszył się razem ze mną. On jednak milczał i dyszał tylko. Wzięłam go za głowę i przytuliła do piersi. Te już nieco odprężone, zmiękły, troszkę zwisały, ale ustami uchwycił sutek i zaczął go lizać i ssać. Więc tak należy młodych chłopców uczyć zadbania o kobietę „po”. Intuicja podpowiadała mi jak moją rozkosz przeżywania połączyć z jego i jak już „po” sprawiać sobie przyjemność. A uczniem okazał się pojętnym. Po chwili byłam całowana i lizana dosłownie wszędzie! nie pomijając cipki. Zadając sobie miłosnych tortur, zaczęliśmy się zbierać do domu. Tym razem szliśmy przytuleni, dopiero jak na horyzoncie ukazały się zabudowania, odsunęliśmy sie od siebie. Resztę dnia, on wyjechał i pomagał w ostatnich przygotowaniach do jutrzejszych uroczystości, a ja z ciocią na wspominkach. Ania była zachwycona wsią i nowymi koleżankami i kolegami – nadawała jak najęta. Ja zaś wspominałam przeżyte chwile – znów miałam mokre, lepkie majtki. Co się ze mną dzieje? przecież nie jestem żadną dziwką!, ani też małolatą, czy też latawicą, co na widok spodni rozkłada nogi!. Nie mogłam zrozumieć samej siebie. Owszem lubię się bawić i zdarzało się że miałam przelotne romanse. Jesteśmy z mężem nowoczesnym małżeństwem i dajemy sobie dużo swobody – jestem przekonana, że miewa romanse, w czasie pracy, czy też na wyjazdach. Ale żeby w rodzinie?!.

Nazajutrz były śluby – najpierw w urzędzie – panna młoda miała na sobie śliczną sukienkę (mój prezent), a później w kościele. A potem prawdziwe wiejskie wesele – z orkiestrą, przyśpiewkami i oczepinami. Wytańczyłam się i wybawiłam za wszystkie czasy. Zdarzało się, że tańczyłam z Wojtkiem. Zauważyłam, że nie pije – powiedział, że nad ranem będzie odwoził tych, którzy nie zostają na nocleg po weselu. To mnie też odwieziesz? – zapytałam po drugiej w nocy zmęczona. Oczywiście – i sam się prześpię, by po piątej być do dyspozycji gości – odparł. Gdy już jechaliśmy (ok 5 km) poprawiłam go mówiąc, że prześpimy!. Gdy tylko zgasiłam światło, wśliznął się do mojego łóżka. Musieliśmy byc cicho, bo Ania spała obok. Ale to tylko wzmagało podniecenie i rozkosz!. Pierwszy orgazm dopadł nas równocześnie, zaledwie po paru chwilach od zwarcia rozpalonych ciał i zmysłów. Na następny musieliśmy solidnie się natrudzić – trwało to i z pół godziny – ale jakie przyjemne pół godziny!. I już kiedy świtało – jeszcze raz – szybkie zbliżenie zakończone słodkimi całuskami. Spałam rozkosznie do 11-stej. Miałam jakieś dziwne erotyczne sny – jacyś chłopacy lub mężczyźni gonili mnie nagą po lesie. W końcu dopadli mnie i gwałcili, ale nie były to brutalne gwałty, wręcz przeciwnie, nawet ich prowokowałam i chyba doznałam we śnie orgazmu!. Zsunęłam dłoń na cipkę i … rzeczywiście – miałam tam galaretkę! – no oprócz zaschniętej mazi z naszych z Wojtkiem nocnych igraszek. Z rozkoszą przeciągałam się i wspominałam wydarzenia minionej nocy i snu. Mieszały się realia z marzeniami i była to cudowna mieszanka. Powoli wracałam do rzeczywistości. Ani nie było już w pokoju, ale dobiegł mnie jej głosik z ogrodu. Postanowiłam jeszcze chwilkę poleżeć i palcami pieściłam swoją broszkę, aż do spełnienia. Przysnęłam na moment. Zerwałam się i zeszłam na śniadanie. – Tylko nie jedz za dużo- ciocia ostrzegła, pamiętaj że od 2-giej są poprawiny!. Wojtek zawiózł nas – ni słowem nie wspomniał o minionej nocy, ale tęsknym wzrokiem spoglądał na mój dekolt. Później zapytałam go – jak sądzisz, czy para młoda spędziła tę noc równie owocnie jak my? -tylko się zarumienił i uśmiechnął. Pod wieczór całowaliśmy się zachłannie i obiecałam mu, że tym razem to ja odwiedzę go w łóżku. To zły pomysł- musiałabyś rankiem czmychać do siebie, a to mogłoby być i trudne i podejrzane – już lepiej ja przyjdę do ciebie. Było po drugiej, gdy wśliznął się pod mój kocyk. Został do 5,30 i dwukrotnie nasyciliśmy sobą nasze chuci. Nocne igraszki z nim weszły do stałego rozkładu mojego dnia, a raczej nocy. Tak było z niedzieli na poniedziałek, z poniedziałku na wtorek i z wtorku na środę. W ciągu dnia też dochodziło do krótkich acz intensywnych zbliżeń. Cała byłam przepełniona seksem i jego nasieniem, a ciągle było mi mało. We wtorek poszłam z nim odwiedzić „moją” polankę i opowiedziałam mu swoją przygodę sprzed 16-stu lat. Smutno mi było wyjeżdżać – tyle wspomnień, serdeczne przyjęcie, wniebowzięta Ania, no i te erotyczne przeżycia. W środę po 10-tej spakowana wyruszyłam w drogę. Nim dojechałam do głównej drogi po kilku km zauważyłam stojące na skraju lasu auto Wojtka. Zatrzymał mnie, Ani wręczył jakąś elektroniczną grę – by w drodze się nie nudziła, a mnie zabrał na krótki spacer po lesie. Zaraz zaczął mnie rozbierać i po chwili kochaliśmy się na stojąco. Orgazm przyszedł szybko. Pomógł mi się ubrać, całując powiedział bym nie siusiała i spokojnie jechała. Skąd wiedział, że wypełniona nasieniem jechało mi się b. komfortowo. Dopiero przed Kaliszem zatrzymałam się w zajeździe, bo Ania zgłodniała. Wraz z ostatnią kroplą moczu, wracałam do rzeczywistości.

W domu mąż, był zachwycony moją odmianą. Sam również chyba miał coś na sumieniu, bo wyjątkowo mi nadskakiwał. Jak widać mały skok w bok, może przysłużyć się do odrodzenia w małżeńskiej sypialni.

W/g A.Z.P i M. C. – Donna Anna

Dodał/a: Woj w dniu 21-09-2015 – czytano 4865 razy.
Słowa kluczowe: Gamuła Woj

Komentarze (4)

Dadadnia 2015-09-22 19:23:59.

Żal

magdadnia 2015-09-23 16:48:35.

No spoko moze byc

Kdnia 2015-09-27 13:20:02.

Jedno z najlepszych opowiadań jakie czytałem pisz więcej takich opowiadań

Beadnia 2015-10-04 16:51:38.

Chciałabym mieć takie przeżycia i…wspomnienia !.

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Wspomnienie"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.