Wieczór 11

Brąz okuć hotelowego łóżka wyraźnie odcina się na tle błękitu ścian. Twoje niebieskie oczy, patrzą na mnie, i zdają się lśnić jaśniej niż zwykle. Czy jest to efekt błękitu ścian czy Twojej namiętnej gotowości? Nie wiem jeszcze, ale ich blask bije łuną w moje serce.
Stoimy przed sobą dotykając się lekko piersiami. Masz opiętą bluzkę z dekoltem pięknie odkrywającym Twoje krągłości. Mięciutkie piersi, pozbawione staniczka, który zostawiłaś w łazience, wywołują u mnie dreszcz. Ten dreszcz jak strumień oblewa moje całe ciało od czubka głowy po czubek główki unoszącej się i dotykającej Twojego łona.
Ręce trzymam na Twoich biodrach, przyciągam Cię do siebie. Nie opierasz się. Przywieramy do siebie mocniej. Teraz czujemy wyraźnie pulsujące pożądaniem ciała. Każda ich cząstka wywołuje w naszych umysłach sygnały pożądliwej namiętności. Oplatamy się rękami i trwamy w miłosnym uścisku, napawając się magią chwili.
Odchylasz głowę do tyłu. Widzę Twój uśmiech i błękit oczu, które mówią: weź mnie tygrysku!
Nasze wargi niezwykle delikatnie nakładają się na siebie i rozpoczyna się powolny ich taniec.
Falujące głowy, przyspieszające oddechy, tężejący uścisk, nie zostawiają wątpliwości , że dzieje się coś wyjątkowego. Coś czego nie doświadczyliśmy do tej pory i wiemy, że są to chwile, które zapamiętamy na długo.
Twoje ręce promieniujące ciepłem i energią pożądania, gładzą, masują i pocierają mój kark, moje ramiona i plecy. Trzymam ręce na Twojej szyi i głowie. Odgarniam drobne kosmyki włosów z krawędzi Twojego ucha, aby delikatnym dotykiem języka rozpocząć spacer po jego zakamarkach.
To wywołuje u ciebie dreszcze i Twoje ręce zsuwają się do moich spodni rozpinając je i opuszczając na podłogę. Masujesz moje pośladki, a ja całuję Twoją szyję i dekolt.
Jestem już nagi. Rozpinam bluzkę spod której, radośnie wyłaniające się piersi uwieńczone wspaniałym wisienkami, zapraszają do tańca. Delikatnie masuję i uciskam piersi, nie dotykając wisienek. Nasze oddechy przyspieszają, przerywane cudownymi, cichutkimi miłosnymi odgłosami.
Mój język natrafia wreszcie na spragnione aksamitnego dotyku wisienki. Są nabrzmiałe, dojrzałe, krągłe, błyszczące, sprężyste i powodujące, że trudność określenia ich piękna, może spędzać sen z powiek najlepszych poetów. Liżę, ssę, delikatnie przygryzam, aby za chwilę zniknęły w moich ustach.
Podnieca to nas jeszcze bardziej. Nasze ręce nawzajem pieszczą masując biodra i pośladki. Twoje spodnie zsuwają się pod naporem mojej ręki. Ujmujesz ręką penisa i marszcząc jego skórkę wprowadzasz mnie na wyższy poziom pożądania. Moja ręka przesuwa się na wewnętrzną stronę Twoich ud masując je delikatnie na całej powierzchni. Następuje chwila ogromnego pożądania.
Kładę Cię na łóżku. Twoje uda są szeroko rozłożone . Twoje ręce na mojej głowie w czochrającym tańcu. Delikatnie masuję okolice cipki. Palcem i językiem masuję i uciskam okolice cukiereczka. Wzmagają się miłosne odgłosy , które przyspieszają akcję i wzmacniają nacisk. Chwila za chwilą zbliża Cię do szczytu, moje pożądanie zamienia się w rozkosz. Dyszysz, jęczysz, aż głośnym krzykiem, drganiem, konwulsjami dajesz świadectwo spełnienia. Trwa chwila niebytu… Potem sprowadza nową energię.
Kładę się na Tobie , temperatura i gwałtowność pocałunków potwierdza , że przed chwilą weszliśmy na autostradę pożądania. To prawdziwe szaleństwo, czochranie, ocieranie, lizanie, podgryzanie towarzyszy namiętności pocałunków.
Nasze łona rozbudzone do nieprzytomności, zaczynają ocierać się i ugniatać. Mój penis pociera wejście do cipki. Dyszenie nasze przechodzi w najpiękniejszy miłosny śpiew. Twoje piersi gniecione są przez mój tors , Twoje, moje usta i nos i oczy i broda cały czas tańczą szaleńczo. Wiesz , że już czas. Lekko cofasz biodra i mój napięty penis wślizguje się do rozgrzanej, spływającej pożądaniem cipki. Wchodzi teraz głębiej i wykonuje zdecydowane choć jeszcze niezbyt szybkie ruchy. Wtedy Ty dajesz znak, zaplatasz nogi na moich plecach. Przyśpieszam. Skrzypienie łóżka zagłuszają nasze jęki i teraz już krzyki. To chwila, a może wieczność , która wraz z gorącym wytryskiem przenosi nas w krainę rozkoszy. Płyniemy najpiękniejszym z jachtów na którym kapitanem jest miłość a sternikiem pożądanie. Jesteśmy jednością , jednym nierozerwalnym organizmem. Zapadamy w niebyt rozkoszy…
Będąc jednością, przewracamy się na bok. Nasze uśmiechy i spojrzenia głęboko w oczy potwierdzają szczęście jakiego doznaliśmy i mówią, żeby z ufnością patrzeć w przyszłość. Ten spokój szybko sprowadza sen na który z przyjemnością zapadamy.

Dodał/a: Wier w dniu 26-12-2015 – czytano 1658 razy.
Słowa kluczowe: seks pożądanie rozkosz Wier

Komentarze (1)

Klaudiadnia 2015-12-28 00:22:39.

Swietnie opisane. Podoba mi sie i licze na więcej opowiadan niekoniecznie tak delikatnych. 😉

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Wieczór 11"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.