Szkoła uwodzenia. cz 6

Klaudia była zła na siebie o to, że nie powiedziała Sonii całej prawdy o swoim spotkaniu z Filipem. Wiedziała, że przyjaciółka na pewno nie potępiałaby jej za tak odważną decyzję jaką była zgoda na układ z tym chłopakiem. Jednak głupio było jej się do tego przyznać, więc po prostu powiedziała, że się z nim spotkała, a potem szczegółowo wypytała ją o wypad do rodzinnego miasta Emila.
– Mieliście cały dom tylko dla siebie? To super! Jestem pewna, że z tego korzystaliście. – powiedziała Klaudia i mrugnęła do Sonii porozumiewawczo. Ta uśmiechnęła się lekko.
– Było wspaniale. – przyznała, a potem spoważniała i opowiedziała jej o dziwnym incydencie z byłą dziewczyną Emila.
– Zazdrosna szmata. – mruknęła Klaudia. Sonia uniosła wysoko jedną brew. – No co? Nie mam racji? Dziwię się, że nie wyrwałaś jej włosów. – dodała dziewczyna.
– Ja też jestem tym faktem zaskoczona. Próbuję być miła przy Emilu. – przyznała.
Klaudia zmarszczyła brwi.
– Serio? Powinnaś być sobą. Taka właśnie mu się spodobałaś. – stwierdziła Klaudia.
Dziewczyna kiwnęła głową.
– Wiem, ale scena zazdrości to zbyt wiele jak na początek. Poza tym chyba wyrosłam z takich rzeczy. Znacznie lepiej się czuję mogąc komuś dogryźć słownie. – wyjawiła Sonia.
Klaudia nawiązywała do sytuacji z przeszłości kiedy jej przyjaciółka poszarpała się z dziewczyną, która zrobiła jej awanturę o podrywanie jej faceta. Było to dziwne, bo Sonia nawet nie wiedziała o kogo chodzi, ale kiedy ta ją popchnęła, dziewczyna wpadła w szał i nie pozostała dłużna. Gdyby nie Klaudia i chłopak tamtej dziewczyny, pewnie doszłoby do rozlewu krwi, a tak przynajmniej dało je się w porę rozdzielić. To była jednorazowa sytuacja. Sonia nie przepadała za bójkami. Uważała to za podkręcanie gęstej atmosfery w celu zapewnienia sobie widowni. Znacznie lepszą metodą była walka słowna, kiedy można było zamknąć przeciwnikowi usta za pomocą kilku odpowiednio dobranych słów. A z tym dziewczyna nie miała problemu.
– Jak wam się układa? Można was oficjalnie nazywać parą? – zapytała Klaudia.
Sonia zamrugała gwałtownie oczami.
– Nie… To… Yyy. Nie sądzę. – wymamrotała. Jej przyjaciółka zmarszczyła brwi.
– Jak to?
Sonia odchrząknęła.
– Nie rozmawialiśmy o tym. Jest dobrze tak jak jest. Na razie nie chcę tego zmieniać. Dopiero co wszyscy gadali o tym, że przestał spotykać się z Iwoną, a teraz kiedy zobaczyli nas razem, ciągle plotkują na nasz temat. Nie chcę żeby to wyglądało tak jakbym go jej odbiła. Jeśli wszyscy będziemy zachowywać się normalnie, to w końcu się zamkną. – powiedziała.
– Od kiedy przeszkadza ci, że ktoś o tobie gada? – zapytała Klaudia wyraźnie zdziwiona.
– Nie mnie. Chodzi mi o Iwonę. Nasze stosunki zaczęły wracać do normy. Nie chcę zaogniać sytuacji. – wyjaśniła dziewczyna.
Klaudia wydawała się jeszcze bardziej zdumiona.
– Martwisz się o Iwonę? Wow. Emil naprawdę ma na ciebie dobry wpływ. – stwierdziła Klaudia.
Sonia rzuciła w nią poduszką.
– Przestań! Zawsze byłam pełna empatii. – oznajmiła ze śmiechem.
– Jasne. Przeprowadzanie staruszek przez jezdnie i ściąganie kotów z drzewa to twoje hobby. Wybacz, zupełnie o tym zapomniałam. – zakpiła Klaudia i też się roześmiała.
Ich rozmowę przerwało pukanie. Sonia wstała i otworzyła drzwi. Gdy zobaczyła przed sobą Emila, otworzyła je szerzej i wpuściła go do środka.
– Klaudia, skarbie, zamknij oczy. – rzuciła, a potem przyciągnęła chłopaka do siebie i zakryła jego usta swoimi. Chłopak lekkim kopniakiem zamknął drzwi i również zaczął ją całować.
– Tęskniłam. – przyznała dziewczyna.
– Ja też. – odparł i ponownie ją pocałował.
– Okej gołąbeczki. Zostawię was. Jakbym chciała oglądać porno to poszłabym do Patryka. – mruknęła. Sonia zaśmiała się.
– O Boże, już prawie o tym zapomniałam. – powiedziała Sonia.
Kiedyś obie szukały Iwony, więc postanowiły zajrzeć do pokoju Emila i Patryka. Ani Iwony, ani Emila tam nie było, za to Patryk bawił się w najlepsze. Na szczęście dopiero się przygotowywał, więc nic nie widziały, oprócz filmu porno włączonego na laptopie. Kiedy chłopak je zobaczył, tak się zmieszał, że nie był w stanie wydusić słowa.
– Easy, Patryczku. Najlepszym się zdarza. – powiedziała Sonia i wyszła ciągnąc Klaudię za sobą. Śmiały się potem na cały korytarz, ale nigdy nie poruszały tego tematu przy Patryku. Był już dość zawstydzony.
– O co chodzi? – zainteresował się Emil, ale one tylko pokręciły głowami. Klaudia wyszła dając im trochę prywatności, a wtedy chłopak zatopił dłonie w jej włosach i pochylił się nad nią.
– Ile mamy czasu zanim któraś z twoich współlokatorek się tu pojawi? – zapytał.
Dziewczyna przełknęła ślinę.
– Jeśli ktoś się zorientuje, że jesteś w moim pokoju… – zaczęła.
– Cii… Nikt mnie nie widział. Czy twoje koleżanki dadzą nam chociaż piętnaście minut? – zapytał.
Sonia zastanawiała się chwilę.
– Jeśli Klaudia spotka Kingę, a pewnie będzie chciała ją zatrzymać to mamy co najmniej godzinę. – powiedziała w końcu.
Emil uśmiechnął się.
– Nie mam aż tyle czasu. Ale część na pewno wykorzystamy. – powiedział i skubnął jej dolną wargę zębami. Zaczął ją całować, a ona jak zwykle mu się poddała. Gdy poczuła jak odpina guziki jej dżinsów, jęknęła. Kiedy obsunął jej spodnie, ona już była wilgotna i gotowa na śmielsze pieszczoty. Emil widząc to, wsunął dłoń w jej majteczki i z wprawą zaczął muskać płatki jej kobiecości palcami. Na początku robił to delikatnie i łagodnie, ale w końcu rozszerzył jej wargi i wsunął palec do środka. Zadrżała i mocno zacisnęła dłonie na jego ramionach.
– Chcę żebyś mnie wziął. Tu i teraz. – szepnęła spragniona. Chłopak uśmiechnął się.
– Ja też tego chcę. Ale to zbyt ryzykowne, zwłaszcza w dzień. – wymamrotał i pocałował ją w szyję. Chwilę sunął ustami po jej skórze, a potem zakończył wędrówkę na ustach, aby zdusić jęk protestu.
– Spokojnie kochanie. Zajmę się tobą. – powiedział i oparł ją o drzwi wejściowe. Dzięki temu miał pewność, że jeśli ktoś będzie chciał wejść do pokoju, oboje wcześniej to poczują. Potem przestał o tym myśleć i skupił się na niej. Sonia odchyliła głowę i przymknęła oczy. Pozwoliła mu się pieścić, więc bez zastanowienia, ukląkł przed nią i całkiem obsunął jej spodnie. Pozbył się także bielizny. Stała przed nim półnaga i tak rozkosznie chętna… Uwielbiał sprawiać jej przyjemność. Chciał by patrzyła na niego z pożądaniem i zadowoleniem. Kiedy musnął ją tam ustami, jęknęła cicho. A gdy zaczął poczynać sobie śmielej, wczepiła mu dłonie we włosy i dociskała jego twarz mocniej, tak by dogłębnie czuć jego język. Penetrował ją z oszałamiającą wprawą, a ona z ledwością powstrzymywała się od krzyku. Uderzyła głową o drzwi kiedy emocje targały nią jak zwykłą marionetką. Czuła rozkosz w całym ciele, aż w końcu wszystko skumulowało się w takim stopniu, że nadeszło długo oczekiwane spełnienie. Orgazm ogarnął ją całą. Miała ochotę osunąć się na ziemię kiedy było już po wszystkim, ale Emil wstał i przyciągnął ją do siebie. Spojrzała na niego przez mgłę.
– Muszę teraz wyglądać bardzo rozpustnie. – powiedziała i zerknęła w dół, na majtki opuszczone do kostek. Ponadto nie zdawała sobie sprawy jak jej wargi nabrzmiały od przygryzania podczas ekstazy i jak szkliły jej się oczy. Emil uśmiechnął się.
– Wyglądasz piekielnie seksownie. – przyznał i pocałował ją lekko.
Dziewczyna przedłużyła pocałunek, a potem niechętnie zaczęła się ubierać. Kiedy w końcu wyglądała przyzwoicie, usiadła na łóżku i poklepała miejsce obok siebie.
– Dlaczego mamy tak mało czasu? – zapytała.
– Zaraz mam trening, a potem muszę się spakować. Jutro wyjeżdżamy z drużyną na trzy dni żeby rozegrać dwa finałowe mecze. Zatrzymamy się w hotelu we Wrocławiu.
– To znaczy, że wracasz dopiero w piątek? – zapytała Sonia. Nie wydawała się zadowolona z tego faktu i w istocie tak było. Lekko posmutniała.
– Tak. Ale nie martw się. Wynagrodzę ci to.
– Już wynagrodziłeś. – przyznała z uśmiechem. Odpowiedział jej tym samym, a potem pochylił się i powiedział wprost do jej ucha:
– Chętnie to powtórzę.
– W piątek? – zapytała z nadzieją.
– W piątek. – odparł i pocałował ją.
Sonia zarzuciła mu ręce na szyję i przylgnęła do niego mocno. Nieustannie go pragnęła i przerażało ją to. Emil totalnie zawładnął jej umysłem i ciałem.
– Będziesz trzymać za mnie kciuki? – zapytał.
Skinęła głową.
– Przywieź dla mnie złoto. – poprosiła i ponownie wpiła się w jego wargi.

***

Emil wszedł do szatni i zaczął się przebierać. Kiedy jeden z jego kumpli pojawił się obok i zapytał czy to prawda, że teraz jest z Sonią, on uśmiechnął się i pokręcił głową.
– Nie macie już o czym gadać? – zapytał ze śmiechem.
– Tak czy nie? – Łukasz nie ustępował. – Bo jeśli nie, to chyba wciąż można do niej uderzać, co?
Emil prychnął.
– Możesz spróbować. Ale nie nastawiaj się zbytnio. – rzucił.
– Zazdrosny? Więc jednak coś jest na rzeczy. – powiedział Łukasz i poklepał kumpla po ramieniu. – Gratuluje. Jedna z najlepszych rybek w stawie.
– Jakby nie wiedział. – wtrącił Damian, który nagle pojawił się w szatni. Emil nie widział go od niedzieli. I wcale nie było mu z tego powodu przykro.
– Któż to się zjawił? – zapytał nie szczędząc mu przy tym kpiny. – Nie było cię na ostatnim treningu. Omawialiśmy strategię na najbliższy mecz.
Damian wzruszył ramionami i uniósł do góry swoją zabandażowaną dłoń. Była pokryta grubym, białym opatrunkiem.
– Nie biorę w nim udziału. Przyszedłem tylko po bluzę. – wyjaśnił chłopak i ściągnął z małego wieszaka swoją własność. – Trener już wie, że nie jadę. Także powodzenia panienki. Nie przynieście mi wstydu. – powiedział jeszcze i uśmiechnął się leniwie. Emil posłał mu chłodne spojrzenie.
– Ominie cię cała zabawa. Jaka szkoda. – burknął oschle. Nawet nie próbował udawać, że jest mu przykro.
– Wierz mi, tu też będę się świetnie bawił. – rzucił Damian i wyszedł. Emil zmarszczył brwi. Zdawało mu się czy Damian się z niego naigrywał? A jeśli tak to czy miało to jakiś związek z Sonią? Nie mógł się dłużej nad tym zastanawiać, bo zbiegła się reszta chłopaków i po chwili wyszli na boisko. Trener na samym początku powiedział, że z powodu „wypadku” Damian nie będzie mógł jechać z nimi na mecz i wprowadził pewne zmiany co do poprzedniej taktyki. Emil zastanawiał się jak Damian rozwalił sobie rękę. Słyszał jakieś pogłoski o zbitym lustrze, ale w sumie wcześniej go to jakoś nie obchodziło. Teraz też bardziej interesowało go, czy pod jego nieobecność ten typ będzie próbował zbliżyć się do Sonii. Był tym tak pochłonięty, że trener na chwilę zdjął go z boiska i kazał wziąć się w garść.
– Suwara, skup się. Jak jutro dasz taki popis to was wszystkich wygwizdają. Raz, raz. Na boisko. Zacznij grać jak zwykle! – polecił mężczyzna.
Chłopak wziął się w garść, ale mimo to dziwne myśli na temat Damiana i Sonii, dalej się go trzymały. Po raz pierwszy zwyczajnie bał się ją tu zostawić samą. Wszystko dlatego, że z dnia na dzień stała się dla niego bardzo ważna. Nie wiedział jak to się stało, ale zamierzał zrobić wszystko by utrzymać ją przy sobie, a co za tym idzie, nie dopuszczać Damiana zbyt blisko niej. Miał nadzieję, że nawet na odległość uda mu się realizować swoje postanowienia.

***
Kiedy na lekcji hiszpańskiego nauczycielka poprosiła Sonię o przeczytanie zadania, ta zamrugała gwałtownie, wyrwana ze swoich rozmyślań i spojrzała na kobietę szeroko otwartymi oczami.
– Zadanie? – zapytała głupio. – Ach, zadanie… – odchrząknęła i pochyliła się nad otwartą książką. Oczywiście nawet nie przeczytała polecenia, nie mówiąc już o rozwiązaniu jakiegoś zadania. Szybko zlustrowała wzrokiem to co miała przed oczami i zaczęła dukać, mamrotając pod nosem wszystko co jej przyszło do głowy. Hiszpański nie był jej mocną stroną, ale potrafiła sklecić kilka poprawnych zdań. Tym razem nie obeszło się jednak bez poprawek ze strony nauczycielki, ale przynajmniej nie dostała wielkiego czerwonego minusa za niewykonanie polecenia. Ta kobieta miała w zwyczaju kreślenie takich znaczków w swoim notesie, ilekroć ktoś nie spełniał jej oczekiwań. Sonia miała wrażenie, że nauczycielka tylko czeka aż będzie mogła postawić takiego minusa przy je nazwisku.
Tym razem jej się udało, ale później szczęście mogło ją opuścić. Zwłaszcza, że była taka rozproszona. Ciągle myślała o tym co stało się wczoraj w jej pokoju. To było niesamowite, a świadomość, że ktoś mógł ich wtedy nakryć, tylko potęgowała radość jaką czuła na samą myśl o pieszczotach Emila. Kiedy więc ostatnia lekcja dobiegła końca, Sonia odetchnęła z ulgą. Miała już dosyć udawania, że obchodzą ją czasowniki nieregularne w języku hiszpańskim albo ułamki na matmie. Chciała pielęgnować w głowie jej pożegnanie z Emilem, zwłaszcza, że miała go nie widzieć przez kilka dni. Pisali ze sobą smsy kiedy tylko mogli. Chłopak był ciągle zajęty, ale jakoś udawało mu się z nią rozmawiać. Miała nadzieję, że czas szybko zleci i piątek nadejdzie zanim się obejrzy. Spojrzała na zegarek. Za piętnaście minut miał być obiad. Zaniosła więc książki do pokoju, w którym jak się okazało, nikogo już nie było i poszła do jadalni. Tam przy ich stoliku już siedział Patryk, Iwona, Kinga i Klaudia. Dziewczyna pomachała do niej, więc Sonia odpowiedziała tym samym.
– Co dziś jemy? – zapytała siadając a swoim miejscu.
– Zupkę pomidorową. A na drugie gołąbki. – oznajmił Patryk, który zawsze był świetnie zorientowany.
– Mmmm. Pysznie. Dawno nie jadłam gołąbków. – przyznała Sonia, a potem przeniosła uwagę na Iwonę.
– Jak się ma twoja koleżanka? Nie widziałam jej jeszcze.
Iwona odchrząknęła.
– Już lepiej. Pojechała na kilka dni do rodziców. Chce trochę odsapnąć w rodzinnym domu. Ale kazała ci gorąco podziękować. Na pewno po powrocie zrobi to osobiście. – powiedziała dziewczyna.
– Nie ma za co dziękować. Cieszę się, że już z nią lepiej. – wyznała szczerze.
Po dłuższej chwili w jadalni pojawiły się kucharki, które rozniosły na stoły półmiski i wazy wypełnione jedzeniem. Podczas posiłku przyjaciele snuli plany na późniejsze popołudnie. Sonia zauważyła też, że Klaudia co chwilę zerka na telefon leżący obok niej na stole. Uniosła brwi i spojrzała na przyjaciółkę pytająco. Ta uśmiechnęła się nieśmiało i skinęła głową. Sonii podobało się, że Klaudia jest szczęśliwa. Zabawne, że nagle obie zaczęły spotykać się z kimś interesującym. I pomyśleć, że jeszcze niedawno obie marudziły, że prawdziwych facetów już nie ma…

***

Iwona usłyszała pukanie. Była lekko zaskoczona, bo nikogo się nie spodziewała. Jej współlokatorka wyjechała na wygraną wycieczkę do Belgii, więc pokój dzieliła sama. Odłożyła książkę, którą trzymała przed sobą i wstała. Poprawiła wysoki kucyk na głowie i otworzyła drzwi. Trochę zdziwiło ją, że to Patryk stał pod jej drzwiami.
– Mogę ci w czymś pomóc? – zapytała zakładając ręce na piersi.
– Chciałbym pogadać. – wyjaśnił.
Po chwili wahania dziewczyna wpuściła go do środku. Czuła się dziwnie w jego towarzystwie, bo wciąż nie rozumiała dlaczego nakablował jej na Emila. Przecież się przyjaźnili. To nie było w porządku, choć z drugiej strony była mu wdzięczna za to, że poznała prawdę.
– Coś się stało? – zainteresowała się.
– Ty mi powiedz. Prawie ze sobą nie rozmawiamy.
Iwona wzruszyła ramionami.
– Ostatnio jestem trochę zajęta. Wiesz… ta sprawa z Lidką. Wcześniej Emil. Za dużo tego. – powiedziała zgodnie z prawdą. Nie miała czasu na pogaduszki. W jej życiu ciągle działo się coś nowego, coś co burzyło idealnie ułożony schemat. A ona lubiła mieć nad wszystkim kontrolę. Kiedy ją traciła, ostatnią rzeczą o jakiej myślała było zacieśnianie więzi.
– Okej, rozumiem. Tylko… Myślałem, że mnie unikasz. – przyznał.
Dziewczyna uniosła brwi do góry.
– Dlaczego miałabym cię unikać? – zapytała.
Teraz to on wzruszył ramionami, a potem z rękami wbitymi w kieszenie, zbliżył się do niej o krok.
– Bo jestem kapusiem. Sprzedałem własnego kumpla. – wymamrotał. Widać było, że nie jest z tego dumny. Iwona westchnęła.
– Racja. Zachowałeś się podle w stosunku do niego, ale fair w stosunku do mnie. Bo ja też jestem twoją przyjaciółką. I powinniśmy być ze sobą szczerzy. – stwierdziła.
Chłopak odetchnął z ulgą. Zaraz jednak mięśnie jego twarzy lekko się napięły.
– Szczerzy powiadasz… – mruknął, a potem niespodziewanie nachylił się nad nią i lekko ją pocałował. Iwona stała jak sparaliżowana, zbyt zaskoczona by cokolwiek zrobić. On widząc, że jeszcze go nie odepchnęła, wziął to za zachętę i pogłębił pocałunek. Dziewczyna odruchowo rozchyliła wargi, a wtedy on delikatnie musnął jedną z nich językiem. Iwona objęła jego usta swoimi. Jednak kiedy położył ręce na jej biodrach i przyciągnął ją do siebie, odsunęła się lekko, ale stanowczo.
– Przepraszam, ja… Chyba nie jestem gotowa. Przyjaźnimy się. – wydusiła z siebie.
– Ja czuję coś więcej. – powiedział Patryk.
Iwona przejechała dłonią po włosach, oplatając kucyk wokół palca. Nie miała pojęcia co się z nią działo. Jej własne reakcje ciągle ją szokowały. Musiała sobie wszystko poukładać w głowie, a do tego potrzebowała samotności.
– Daj mi pomyśleć. – powiedziała tylko i podeszła do drzwi. Otworzyła je i oparła się o nie.
– Wybacz, nie chciałem cię przestraszyć takim nagłym wyznaniem. – rzekł Patryk i wyszedł. Iwona zamknęła za nim drzwi i poszła z powrotem usiąść na łóżku. Naprawdę nie wiedziała co się z nią dzieje. Ostatnio czuła, że Lidka naprawdę jej się podoba. Po prostu pociągała ją fizycznie. Snuła fantazje erotyczne na jej temat i czuła się idiotycznie wodząc za nią wzrokiem po korytarzu. Gdy w końcu na WF-ie zaczęły ze sobą rozmawiać, była w siódmym niebie, choć wiedziała, że ona, poukładana i wzorcowa uczennica, jako lesbijka, weszłaby na języki wszystkich. Ale teraz, kiedy Patryk ją pocałował, też coś poczuła. Pocałunki Emila jej się podobały, ale myślała, że to tylko dlatego, że są ze sobą blisko. Tymczasem na Patryka nigdy nie patrzyła w tych kategoriach, a mimo to gdy ją pocałował, poczuła miłe uczucie w brzuchu. Sama już nie wiedziała jaka jest prawda o niej samej.
– Kim ja jestem, do cholery? – szepnęła, wiedząc, że puste ściany nie udzielą jej żadnej odpowiedzi.

***

Sonia miała już dość biegania wokół boiska, więc korzystając z tego, że nie ma jeszcze ciszy nocnej, bo była dopiero dwudziesta trzydzieści postanowiła wyjść poza ogrodzenie i pobiegać trochę po mieście. Przynajmniej widoki będą bardziej interesujące. Pędząc po wyznaczonym prostokącie, czuła wielką monotonnie. Już dawno nie biegała, a czuła, że w ostatnim czasie jej kondycja nieco spadła, więc postanowiła ją uratować. Poza tym i tak nie miała co robić. Ciągle myślała o Emilu. Musiała imać się najdrobniejszych zajęć żeby tylko oderwać od niego swoje myśli. Zwłaszcza, że nie odzywał się do niej od kilku godzin. Próbując się nad tym nie zastanawiać, wybiegła na ulicę. Zaczęła rytmicznie biec chodnikiem wzdłuż ulicy Konopnickiej. Lampy uliczne dawały idealne światło. Nie za mocne i nie za słabe. Zaczęła powoli łapać oddech, aby go wyrównać. Jej koński ogon podskakiwał przy każdym wybiciu się. Nagle zwolniła. Kilkanaście metrów przed nią, obok przystanku autobusowego, zauważyła nieznajomych chłopaków. Śmiali się i pili piwo. Obserwowali ją z daleka. Było ich dwóch. Tylko dwóch. Aż dwóch, poprawiła się w myślach. Zastanawiała się czy nie zawrócić. Takie spotkania wieczorem nie wróżyły niczego dobrego, zwłaszcza, że ona była sama, a ci dwaj pewnie już zdążyli strzelić sobie kilka piw. Jednak już ją zauważyli. Gdyby się odwróciła i pobiegła z powrotem, mogliby dla zgrywy pobiec za nią. Chyba bezpieczniej było po prostu przebiec obok nich. Zwłaszcza, że nie było w sumie tak późno i w razie czego mogłaby poprosić kogoś o pomoc. Biegła więc dalej, nie zatrzymując się, ale jej obawy okazały się słuszne. Nieznajomi nie mogli odpuścić sobie zaczepki. Zignorowała ich idiotyczne komentarze i biegła dalej, ale wtedy jeden z nich niespodziewanie pociągnął ją za ramię.
– Gdzie się tak spieszysz laleczko? Narzeczony poczeka. – zażartował i roześmiał się. Jego kolega zawtórował mu i podszedł bliżej.
– Napijesz się z nami? – zapytał.
– Puść mnie. – warknęła dziewczyna, zupełnie ignorując pytanie. Patrzyła na mężczyznę ściskającego jej ramię, a gdy nie posłuchał, wyrwała się i spróbowała iść dalej. Niestety mężczyzna zastąpił jej drogę.
– Może jednak z nami zostaniesz? – spytał.
Sonia powoli zaczynała tracić cierpliwość.
– Nie, dziękuję. Jak widzicie mam już rozrywkę na dzisiejszy wieczór. – mruknęła.
– Widzimy doskonale. – odparł tamten i zlustrował jej ciało od stóp do głów.
Sonia się wzdrygnęła. Uznała, że najwyższy czas wracać do szkoły. Odwróciła się i zaczęła iść z powrotem tą samą trasą. Jednak dwóch chłopaków, którzy ją zaczepili, widocznie z braku rozrywki, postanowili iść za nią.
– Hej, maleńka nie uciekaj nam. – powiedział jeden z nich.
Sonia nie wytrzymała i odwróciła się na powrót w ich stronę.
– Odczepcie się. Inaczej tak się wydrę, że zleci się tu pół miasta. Jasne? – zapytała i nie czekając na odpowiedź, ponownie zawróciła. Wtedy jeden z nich, od tyłu objął ją jedną ręką w pasie, a drugą położył na jej ustach. Nie zdążyła nawet krzyknąć.
– Lubisz się droczyć, co? – zapytał chłopak i mocniej zacisnął rękę na jej szczęce. Próbowała go ugryźć, ale ściskał ją zbyt mocno. Pierwszy raz od bardzo dawna naprawdę poczuła strach. Drugi chłopak stanął przed nią i uśmiechnął się szeroko ukazując przy tym nierówne jedynki. Dziewczyna przełknęła ślinę. Nie mogła uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Rozejrzała się. Nikogo nie było, choć w domach paliły się światła. Gdyby tylko udało jej się krzyknąć, ktoś na pewno udzieliłby jej pomocy.
– Może jednak z nami zostaniesz? Na chwilkę. Chcemy się tylko z tobą napić. – powiedział nieznajomy. Dziewczyna skinęła głową.
Wtedy chłopak stojący przed nią, dał niemy znak swojemu kumplowi żeby ją puścił. Jak tylko odjął rękę od jej twarzy, Sonia nabrała powietrza w płuca i z całej siły zawołała: Pomocy!!!
Jeden z nich zacisnął dłoń na jej podbródku tak mocno, że aż boleśnie.
– Mała dziwka. – burknął i podniósł drugą rękę tak jakby chciał ją uderzyć.
– Zostaw ją! – krzyknął ktoś. Zaraz potem jakiś cień rzucił się na chłopaka stojącego przed nią. Turlali się po ziemi, a ona poczuła jak ramie oplatające jej brzuch się rozluźnia. Wtedy zamachnęła się i kopnęła napastnika w goleń. Kiedy odruchowo się skulił, wbiła mu łokieć w brzuch i wtedy na dobre wysunęła się z jego uścisku. Spojrzała na chłopaków leżących na ziemi. Dopiero po chwili zorientowała się, że to Damian jest tym, który ją uratował. Teraz siedział na chłopaku i okładał go po twarzy. Jednak nie zauważył, że tuż za nim, drugi napastnik szykuje się do ataku. Sonia krzyknęła ostrzegawczo, a potem wzięła do ręki leżącą na drodze butelkę i rzuciła nią w chłopaka. Nie oberwał mocno, ale przynajmniej na chwilę odwróciła jego uwagę dzięki czemu Damian zdążył wstać. Podszedł do niej szybkim krokiem i złapał ją za ramię.
– Spadamy stąd. – powiedział i pociągnął ją za sobą do przodu. Biegli co sił w nogach, choć żaden z nich ich nie gonił. Gdy Sonia się obróciła, jeden z chłopaków pomagał drugiemu się podnieść. Kiedy dobiegli na teren szkoły, byli zdyszani i zmęczeni. Z Sonii powoli ulatniała się adrenalina i zaczęła docierać do niej powaga sytuacji. Pierwszy raz w życiu brała udział w czymś takim i wcale jej to nie cieszyło. Zadrżała na samą myśl o tym co mogło się stać, a potem objęła się ramionami czując nagły chłód. Chlipnęła. Poczuła wilgoć na policzku i dopiero po chwili zorientowała się, że płacze. Szybko otarła łzy, ale Damian już zdążył je zauważyć.
– Hej… – powiedział cicho i przyciągnął ją do siebie. Objął ją mocno i zaczął głaskać jej drżące plecy. – Już wszystko dobrze. Nic ci nie zrobią. – szeptał kojąco.
Kiedy dziewczyna w końcu się uspokoiła, odsunęła się od niego.
– Dziękuję ci. Boże… Tak bardzo ci dziękuję. – szepnęła i przejechała dłońmi po twarzy w geście zmęczenia. – Jak mnie tam znalazłeś? – zapytała.
– Wracałem ze sklepu. Poszedłem po kartę do telefonu i zauważyłem cię w towarzystwie tych typków. – wyjaśnił. Skinęła głową i spuściła wzrok. Wtedy napotkała przed oczami jego zabandażowaną rękę.
– Krwawisz. – powiedziała przerażona.
– Nie martw się, to nie moja krew. – odparł.
Wzięła jego dłoń w swoje ręce i przyjrzała jej się uważnie.
– Jest przesiąknięty. Obawiam się, że część na pewno jest twoja. – wymamrotała. – Chodź, trzeba to opatrzyć.
Damian również spojrzał na swoją rękę i zaklął.
– Cholera. Odruchowo waliłem prawą. Rany musiały się otworzyć.
– Co właściwie się stało? – zapytała.
Chłopak wzruszył ramionami.
– Mały wypadek w łazience. – skwitował.
Sonia nie zadawała więcej pytań. Zamiast tego pociągnęła go za sobą do szkoły. Wiedziała, że pielęgniarki już nie ma, więc poszła do Pani Zosi i poprosiła o apteczkę.
– O Boże, coś się stało? – zapytała kobieta.
Sonia pokręciła głową.
– Nic poważnego. Muszę zmienić koledze opatrunek, bo sam nie dopilnował tego wcześniej, a bandaż jest trochę brudny. Nie chcę żeby wdało się jakieś zakażenie. – powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Pani woźna odetchnęła z ulgą.
– Potrzebujecie pomocy? – spytała jeszcze podając jej apteczkę.
– Poradzimy sobie. – zapewniła dziewczyna i pożegnała się szybko. Damian czekał na nią na korytarzu. Skinęła na niego głową i skierowała się schodami w dół, do łazienki dla sportowców. O tej godzinie na pewno była pusta, zwłaszcza, że nie było treningu. Łazienka przy szatni gwarantowała odrobinę prywatności. Sonia nie chciała żeby ktoś zaczął im teraz zadawać pytania. Kiedy weszli do środka, dziewczyna zapaliła światło. Podeszła do umywali, położyła apteczkę na ławce obok i kazała Damianowi na niej usiąść. Posłusznie wykonał polecenie. Dziewczyna najdelikatniej jak potrafiła, pozbyła się starego opatrunku, który był przesiąknięty krwią. Jak się okazało jej podejrzenia były słuszne. Część wąskich ran na jego dłoni, otworzyła się.
– Jesteś pewien, że nie trzeba ich szyć? – zapytała przemywając rany.
Damian skinął głową.
– Gdybym ich dziś nie otworzył, jutro pewnie by się zagoiły. Pielęgniarka udzieliła mi fachowej pomocy. Głupio mi zgłaszać reklamację. – zażartował.
Sonią westchnęła.
– To moja wina. Przepraszam, że cię w to wciągnęłam.
Chłopak uniósł brwi w geście zaskoczenia.
– Ty? Przecież nic nie zrobiłaś. To nie twoja wina, że cię zaatakowali. Cieszę się, że mogłem pomóc. – powiedział i uśmiechnął się do niej łagodnie.
Dziewczyna odpowiedziała tym samym, a potem skupiła się na jego dłoni. Kiedy na wszelki wypadek oczyściła ranę, posmarowała ją jeszcze maścią wspomagającą gojenie i dopiero wtedy założyła nowy opatrunek.
– No. Będziesz żył. – rzuciła na końcu by jakoś rozładować atmosferę. Wciąż czuła niepokój po tym co się wydarzyło. Zupełnie jakby oglądała film, który przez swoją fabułę, utkwił głęboko w jej umyśle i nie chciał się odczepić.
– Dzięki. Jutro będę jak nowy. – powiedział Damian i uśmiechnął się.
Sonia nerwowo splotła swoje dłonie.
– Jeszcze raz bardzo ci dziękuję.
Chłopak spojrzał jej głęboko w oczy. Patrzyli na siebie w milczeniu.
– Naprawdę cieszę się, że tam byłem. Gdyby coś ci zrobili… – zamilkł. Nie chciał nawet o tym myśleć i był pewien, że Sonia też nie. – Dobrze, że wyszliśmy z tego cało. Tylko to się liczy.
– Masz rację. – powiedziała i uśmiechnęła się z wysiłkiem.
– Wiem, że mam. Dobra, koniec rozczulania się. Idziemy spać. – oznajmił.
Sonia zerknęła na siebie z politowaniem.
– Najpierw prysznic.
– Obowiązkowo! – przytaknął i skierował się do wyjścia. Sonia wzięła ze sobą apteczkę, a stary opatrunek wyrzuciła do kosza. Zgasili światło i wyszli z łazienki, cicho zamykając za sobą drzwi. Kiedy znaleźli się na korytarzu, Sonia uznała, że czas się pożegnać. Jeszcze raz podziękowała Damianowi za to co zrobił, a potem poszła do swojego pokoju. Kinia i Klaudia oglądały jakiś film na laptopie.
– I jak się biegało? – zapytała jedna z dziewczyn, na chwilę odrywając wzrok od ekranu.
– W porządku. – odparła Sonia i chwyciła za telefon. Musiała zadzwonić do Emila. Chciała mu opowiedzieć o tym co się stało. Klaudii też, ale tą rozmowę postanowiła odłożyć do jutra, kiedy będą same. Wyszła z pokoju, zgarniając jeszcze ręcznik, klapki, piżamę i kosmetyczkę. Jak tylko wyszła z pokoju, wybrała na telefonie numer Emila i zadzwoniła do niego. Po kilku sygnałach w końcu ktoś odebrał. Ku zdumieniu Sonii, nie był to Emil.
– Halo? – zapytała jakaś dziewczyna.
– Jest Emil? – głos Sonii zadrżał.
– Och, bierze teraz prysznic. Przekazać coś? – zapytała nieznajoma.
Sonia poczuła się tak jakby właśnie dostała w twarz.
– Tylko tyle, że jest dupkiem. – powiedziała i rozłączyła się. Po chwili na jej policzkach pojawiły się łzy. Rzadko płakała, a dziś robiła to już drugi raz. Była na siebie wściekła. Po prostu marzyła by ten dzień się wreszcie skończył.

Dodał/a: Danielle. w dniu 18-04-2014 – czytano 4580 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.
Kategoria: Dobry seks

Zobacz inne

Komentarze (15)

brefbaiserdnia 2014-04-18 20:01:30.

no idealne

czytelniczkadnia 2014-04-18 20:23:00.

żeby tylko nie zdradziła go z damianem;/ och niech Iwonka bd lesbijka

ochgoddnia 2014-04-18 23:52:03.

dalej, dalej :3

Anetadnia 2014-04-19 00:21:53.

Błagam, oby Sonia nie przespała się z Damianem ;-;

Tajemnickdnia 2014-04-19 00:27:16.

To była ta jego była, prawda?

Anonimdnia 2014-04-19 05:11:16.

Mam nadzieję że zbyt dużo nie najmniesza się między Emilem i Sonią i że Damianowi jednak nie uda się wykorzystać okazji. Twoje opowiadania są rewelacyjne

Tajemnickdnia 2014-04-19 09:59:39.

Danielle, ile to jeszcze będzie miało części?

angelikadnia 2014-04-19 10:00:39.

Super!!! Pisz szybko następną część, mam nadzieję że Emil nic głupiego nie zrobił. Czekam na następną część;)

ziiidnia 2014-04-19 14:58:17.

Świetne 🙂 czekam na ciąg dalszy :*

PLSdnia 2014-04-19 20:10:46.

Załóż blog z tym opowiadaniem

Danielle.dnia 2014-04-20 17:58:54.

Tajemnick, na razie ciężko mi oszacować jak długie będzie to opowiadanie, ale końca w najbliższym czasie nie przewiduje 🙂 Mam nadzieję, że to dobra wiadomość 😉

oladnia 2014-04-20 23:30:03.

fajne to jest ;p

justdnia 2014-04-21 23:48:55.

Oj, coś czuje, że między Sonią, a Emilem nie będzie już tak kolorowo ;( ;(Dołączam się do PLS, fajnie byłoby gdybyś założyła bloga 😉 A co do tego, że jeszcze końca tego opowiadania nie przewidujesz to jest baaaaaardzo dobra wiadomość!

Tajemnickdnia 2014-04-23 20:11:09.

Popieram just, to jest taka odpowiedź na jaką liczyłem.

a kiedy kontynuacja?dnia 2014-04-24 09:49:34.

Jak wyżej 🙂

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Szkoła uwodzenia. cz 6"

(pole wymagane)