Szkoła uwodzenia. 15

Myślałam, że nigdy się nie obudzisz.
To były pierwsze słowa jakie Sonia skierowała do Emila wchodząc do jego sali. Jak tylko odzyskał przytomność został przeniesiony do sali pooperacyjnej i teraz mogła go odwiedzać bez większych przeszkód.
– A jednak wróciłem do żywych. – odpowiedział nieco słabym głosem i uśmiechnął się do niej leniwie. Dziewczyna podeszła do jego łóżka i mocno ścisnęła mu rękę.
– Bałam się o ciebie. – przyznała drżącym głosem.
Emil widząc nagłą zmianę w jej twarzy, pocieszająco musnął kciukiem jej dłoń.
– Wiem. Zdaje mi się, że cię słyszałem. Ale to równie dobrze mógł być sen. Bardzo miły zresztą. – powiedział i znów się uśmiechnął.
Sonia przygryzła dolną wargę i lekko się zaczerwieniła, co raczej rzadko jej się zdarzało.
– Byłam u ciebie jakiś czas temu. I jeśli słyszałeś co mówiłam, to bardzo się cieszę.
Chłopak przyjrzał jej się uważnie i jakby z wahaniem zapytał, czy na wszelki wypadek mogłaby mu to powtórzyć.
– Chcesz jeszcze raz usłyszeć: wróć do mnie? – zapytała z rozbawieniem. Oczywiście wiedziała o którą część jej wypowiedzi dokładnie mu chodzi.
Emil był bardzo osłabiony i zmęczony, ale mimo to nie wyglądał na kogoś kto zamierza odpuścić. A ona nie chciała unikać tej rozmowy. Wręcz przeciwnie. Uznała, że to najlepszy moment na to by ponownie powiedzieć mu o swoich uczuciach.
– Kocham cię. – szepnęła. – Kocham cię tak bardzo, że kiedy leżałeś tu nieprzytomny, jakaś część mnie po prostu umierała. – powiedziała i zamrugała gwałtownie aby się nie rozpłakać. Nie mogła zapomnieć tego widoku, Emila leżącego na łóżku bez cienia emocji na twarzy. Bez życia. Ale teraz tu był. Przytomny i w znacznie lepszej formie niż wcześniej.
– Nie chciałem cię przestraszyć. – powiedział łagodnie.
Sonia pokręciła głową.
– To przecież nie twoja wina. – rzuciła od razu.
Emil westchnął i na chwilę przymknął oczy. Widać było, że ta rozmowa kosztuje go wiele wysiłku. Dopiero co się wybudził, więc nie powinna zbytnio go męczyć. Mimo to siedziała u niego dopóki nie zasnął. W międzyczasie wróciła jego mama, która powiedziała, że za niedługo do szpitala przyjedzie tata Emila. Sonia uznała, że powinna zostawić ich samych. Pocałowała śpiącego chłopaka i wyszła. Wreszcie mogła odetchnąć z ulgą. Teraz, kiedy Emil w końcu się obudził, naprawdę uwierzyła, że wszystko się ułoży…

***

Minął tydzień. Dziewczyna postanowiła w końcu wrócić do szkoły, bo i tak miała spore zaległości. Nie zamierzała jednak odpuścić sobie codziennych wizyt u Emila, którego stan zdrowia z dnia na dzień ciągle się poprawiał. Wiedziała, że przy jego obrażeniach powrót do formy potrwa bardzo długo, ale najważniejsze było, że wrócił do żywych. Ona też powinna, a w jej wypadku oznaczało to powrót do szkoły. Podejrzewała, że wszyscy już wiedzą co się wydarzyło, ponieważ Klaudia opowiedziała jej, że ktoś zapytał o to ich nauczycielkę od polskiego i kobieta nie mogąc dłużej wymigiwać się od odpowiedzi, przyznała, że mieli wypadek. Wszyscy byli strasznie ciekawi jak do tego doszło, a także co się teraz z nimi dzieje. Niestety na te pytania nie dostali już odpowiedzi. Próbowali zasięgnąć ich u Klaudii, ale ona skutecznie ich zbywała.
– Tak się cieszę, że wracasz! – powiedziała przyjaciółka kiedy Sonia do niej zadzwoniła i oznajmiła co chce zrobić.
– Ja też. Nie mogłam wytrzymać siedząc w domu. Szpital – dom, dom i szpital. Można zwariować. – przyznała dziewczyna.
Klaudia doskonale ją rozumiała. Pożegnały się i Sonia wróciła do pakowania rzeczy. Wcześniej jej przyjaciółka przywiozła do szpitala część ubrań ze szkoły, a poza tym odzyskała to co było w samochodzie Daniela. Gdy skończyła, zeszła na dół do rodziców.
Ich dom był zupełnie inaczej urządzony niż Emila, co po raz kolejny sobie uświadomiła. Mimo to przyzwyczaiła się do przestronności i elegancji, które dla jej matki były ważniejsze niż jakieś tam „rodzinne ciepło”. Mimo to wnętrze było funkcjonalne, co nawet jej odpowiadało. Jednak swoje przyszłe lokum planowała urządzić inaczej. Chciała żeby wszystko – od koloru ścian po kapcie na przedpokoju, odzwierciedlało jej styl i poczucie smaku.
– Jesteś głodna? – zapytała Alicja, która właśnie robiła koktajl z truskawek.
– Nieszczególne. – odparła dziewczyna i usiadła na krześle przy stole. – Ale napiłabym się kawy.
Jej mama wcisnęła guziczek na czajniku elektrycznym i wróciła do miksera.
– Tata już wyprowadził samochód z garażu. Powiedz kiedy będziesz chciała jechać. – powiedziała Ala i włączyła mikser przez co nie rozmawiały.
Sonia wstała i zrobiła sobie kawę kiedy woda już się zagotowała. Wróciła do stołu i zaczęła moczyć w gorącym płynie herbatniki leżące obok niej.
– Jak się czuje twój kolega? – zapytała jej matka.
Sonia od razu się ożywiła.
– Coraz lepiej. Niedługo przeniosą go na normalną salę. Będę mogła dłużej u niego siedzieć.
Alicja uśmiechnęła się.
– Bylebyś nie wagarowała.
Sonia pokręciła głową z rozbawieniem.
– Nie do wiary, że to twoje największe zmartwienie. – rzuciła.
Jej mama wzruszyła ramionami.
– Jestem upierdliwa, ale dużo zajęć opuściłaś i teraz powinnaś się skupić na nadrobieniu zaległości. Co nie znaczy, że nie pozwalam ci odwiedzać kolegi. Tylko się pilnuj. – powiedziała kobieta.
– Okej. – mruknęła Sonia i ugryzła ciastko.
Po jakichś trzydziestu minutach uznała, że najwyższy czas jechać. Zajęcia skończyły się jakąś godzinę temu, więc wszyscy pewnie rozeszli się do swoich pokojów, biblioteki, czy salonu gier albo nawet na miasto. Być może uda jej się uniknąć sensacji.
Pożegnała się z mamą i wyszła z domu w towarzystwie taty, taszczącego jej walizkę i torbę. Kiedy w końcu odwiózł ją do szkoły, Sonia spojrzała na ten budynek tak, jakby widziała go pierwszy raz. Nie był nowoczesny, raczej klasyczny. Kiedyś budził w niej niechęć i pogardę. Gdy pierwszy raz tu przyjechała, nie chciała nawet wystawiać głowy przez okno. Teraz nie mogła doczekać się powrotu. Było jej przykro tylko z jednego powodu. Ta szkoła nie mogła być taka sama, jeśli nie było w niej Emila.
– Jesteś pewna, że możesz już wrócić do szkoły? – zapytał jej tata. Dziewczyna uśmiechnęła się.
– Tato, nawet lekarz powiedział, że nie ma żadnych przeciwwskazań.
– Ja nie pytam co mówił lekarz, tylko czy ty czujesz się na siłach. – mruknął.
Sonia skinęła głową.
– Jasne. Dzięki, że pytasz. – powiedziała i poklepała go po ramieniu.
Mężczyzna westchnął i wysiadł z samochodu żeby wyciągnąć jej bagaż. Sonia poszła jego śladem. Stanęła przed bramą prowadzącą do szkoły i uśmiechnęła się.
– Nareszcie. – wyszeptała pod nosem. Wiedziała, że przybycie tutaj pozwoli jej oderwać myśli od tego strasznego wypadku. Nie pamiętała kiedy przespała ostatnio całą noc. Prawdopodobnie wtedy, gdy Emil się obudził. Potem znów zaczęła mieć koszmary.
Kiedy jej tata uporał się z bagażami, zamknął samochód i powiedział żeby pokazała mu swój pokój. Już raz go widział, ale nie dziwiła się, że nie zapamiętał drogi. Poszli razem do szkoły i tak jak Sonia przewidywała, natknęli się jedynie na woźną. Kiedy weszła do pokoju, dwie głowy uniosły się prawie jednocześnie. Klaudia zerwała się z łóżka pierwsza, a Kinga zaraz po niej.
– Sonia! Jesteś wreszcie. – rzuciła ta druga.
– Cześć wam. – powiedziała dziewczyna. Tuż za nią wszedł jej tata.
– Dzień dobry. – przywitały go jej koleżanki.
– Dzień dobry. – odpowiedział i z ulgą postawił walizki na ziemi. Potem zerknął na zegarek. – Muszę jeszcze porozmawiać z twoim dyrektorem. Idziesz ze mną? Może będzie chciał widzieć też ciebie. – dodał. Dziewczyna skinęła głową.
– Za niedługo wrócę. – powiedziała do Klaudii i razem z tatą wyszła z pokoju.
Kiedy dotarli na piętro gdzie mieścił się gabinet dyrektora, mężczyzna wszedł do niego, a jego córka została na korytarzu. Przechadzała się wzdłuż niego czekając aż jej ojciec zawoła ją albo wyjdzie i będzie mogła odprowadzić go do wyjścia. Zamiast tego, usłyszała zamykające się drzwi, a zaraz potem na schodach pojawił się Damian. Stanęła jak wryta, choć była to zbyt gwałtowna reakcja. Nie powinna po sobie pokazywać, jak bardzo przejęła się jego widokiem. Do tej pory pamiętała scenę ze szpitala, choć w ostatnim czasie w ogóle o niej nie myślała, zaabsorbowana Emilem. Kiedy Damian ją zobaczył, zwolnił kroku.
– Cześć. – rzuciła lekko się uśmiechając.
– Hej. Cieszę się, że wróciłaś. Jak się czujesz? – zapytał.
– Dobrze. Doszłam do siebie, dziękuję. – odparła.
Damian odchrząknął.
– A Emil? Słyszałem, że się obudził.
Dziewczyna przytaknęła.
– Powoli wraca do formy. Pewnie nie wróci do szkoły do końca roku, ale najważniejsze żeby wyzdrowiał. – odpowiedziała.
Damian skinął głową przyznając jej rację. Po ty zapadła niezręczna cisza.
Sonia odchrząknęła, modląc się w duchu, aby jej tata w końcu wyszedł z gabinetu. Chłopak wbił ręce w kieszenie i chwilę jej się przyglądał.
– Przekaż mu ode mnie żeby wracał do zdrowia. – rzucił. Sonia uśmiechnęła się nieznacznie.
– Okej, powiem mu.
Damian szybko się pożegnał i odszedł, a ona odetchnęła z ulgą. Naprawdę czuła się dziwnie niezręcznie. Wolała udawać, że incydent w szpitalu nie miał miejsca. Dzięki temu mogła wciąż się z nim kolegować. Chłopak powinien żyć w przeświadczeniu, że naprawdę spała. Kiedy o tym rozmyślała, drzwi od gabinetu dyrektora otworzyły się na oścież i stanął w nich zarówno jej tata, jak i sama głowa szkoły.
– Dzień dobry. – powiedziała dziewczyna, na co dyrektor zareagował tak samo.
– Jak się czujesz, Soniu? – zainteresował się.
– Dobrze, dziękuję. – odparła zgodnie z prawdą. Szczerze mówiąc miała już dosyć tego pytania. Słyszała je co najmniej kilka razy dziennie.
– A co z Emilem?
– Znacznie lepiej. Jednak chyba nie wróci w tym semestrze do szkoły. – powiedziała.
Mężczyzna skinął głową.
– Oczywiście, wiem o tym. Na szczęście niewiele zostało do końca roku, a Emil do tej pory miał niemal stuprocentową frekwencje, więc nie będzie żadnego problemu z promocją do następnej klasy. Wszystkie zaległości nadrobi z nauczycielami korespondencyjnie. Rozmawiałem już o tym z jego rodzicami. – wyjaśnił mężczyzna.
– Och, to świetnie. Na pewno ułatwi mu to życie. – stwierdziła dziewczyna i posłała dyrektorowi szczery uśmiech, po raz pierwszy w ciągu całej swojej edukacji w tej szkole.
– Naprawdę jest nam bardzo przykro z powodu tego wypadku. Tyle wariatów jeździ teraz po drodze… Nigdy nie można się czuć bezpiecznie. – westchnął dyrektor. – Ale cieszymy się, że wróciłaś, Soniu. Oby Emil pojawił się tutaj w przyszłym roku. W końcu klasy maturalnej nie można przegapić.
– Na pewno do tego czasu dojdzie do siebie. – powiedziała dziewczyna, mając nadzieję, że się nie myli.
W końcu dyrektor powiedział, że musi wracać do pracy, więc Sonia w towarzystwie taty, zeszła na dół. Odprowadziła go do samochodu i pożegnała się z nim obiecując, że będzie na siebie uważać. Potem wróciła do swojego pokoju i wreszcie odetchnęła z ulgą. Klaudia przyjrzała jej się uważnie i nagle jej twarz rozjaśnił uśmiech.
– To co? Zakupy?
Sonia bez zastanowienia skinęła głową. Niesamowite, jak świetnie się rozumiały. Już po chwili były w drodze do najbliższego centrum handlowego.

***

Długo rozmawiały przechadzając się między wieszakami i manekinami. Nie tylko o wypadku, ale też o tym co działo się wcześniej.
– Powiedział, że mnie kocha. – zwierzyła się Sonia.
Klaudia uśmiechnęła się szeroko. Jednak wyraz jej twarzy gwałtownie się zmienił, kiedy przyjaciółka powiedziała jej, że bała się iż nie zdąży powiedzieć mu tego samego.
– Najważniejsze, że Emil się obudził. Ani się obejrzysz, a będzie zdrów jak ryba. – pocieszyła ją. Sonia uśmiechnęła się wyraźnie podniesiona na duchu. Potem opowiedziała przyjaciółce o Damianie. Ta wydawała się ogromnie zaskoczona.
– Poważnie? Przeszedł i dał ci buzi? Tak po prostu?
– Myślał, że spałam. – mruknęła dziewczyna.
– Mniejsza o to. Jemu chyba naprawdę odbiło na twoim punkcie. Nigdy się tak nie zachowywał. No wiesz… Damian to typ macho. Brał co chciał. – wymamrotała.
Sonia uśmiechnęła się kpiąco.
– Przykro mi, że tym razem mu nie wyszło. Choć z drugiej strony dobry z niego kumpel i nie chcę całkiem go stracić.
– W takim razie powinnaś szczerze z nim pogadać. – stwierdziła Klaudia.
Sonia milczała przez chwilę.
– Może. – mruknęła. – Lepiej powiedz co u Filipa. U was.
Nastrój Klaudii zmienił się diametralnie, co nie uszło uwadze jej przyjaciółki. Kiedy w końcu udało jej się pociągnąć ją za język, Klaudia zapytała kim jest Sara.
– Sara? Hmmm… Aaaa. Ta Sara. To moja była sąsiadka. – rzuciła dziewczyna po chwili namysłu.
– Tak, to wiem. Ale kim była albo jest dla Filipa?
Sonia wzruszyła ramionami.
– O ile wiem, nie spotykają się od ponad roku. Kiedyś… A zresztą. – ucięła. Zdecydowała, że pewne rzeczy lepiej zatrzymać dla siebie.
– No dawaj. Zniosę wszystko.
Sonia westchnęła.
– Kiedyś przespali się na mojej domówce, a potem spotykali się przez jakiś czas, ale tylko w tym celu. No wiesz tak jak…
– Tak jak on i ja. – wtrąciła Klaudia.
– Nie to miałam na myśli. Chciałam powiedział, jak friends with benefits. – wyjaśniła dziewczyna.
– Wszystko jedno. To i tak jest równoznaczne. – mruknęła Klaudia.
Sonia uważnie się jej przyjrzała.
– Czy Filip wie, że jesteś w nim zakochana? – zapytała.
Dziewczyna szeroko otworzyła oczy, zaczerwieniła się, a zaraz potem zbladła.
– Zakochana? Nie przesadzaj. Jestem odrobinę zazdrosna. – stwierdziła wzruszając ramionami. Sonia prychnęła.
– Skoro tak twierdzisz. – rzuciła tylko i sięgnęła po ładną, fioletową tunikę.
– Nie kupuj jej. Kinia ma taką samą. – ostrzegła Klaudia. Dziewczyna natychmiast odłożyła wieszak.
– A tak w ogóle to czemu pytasz mnie o Sarę? – zagadnęła Sonia.
Klaudia opowiedziała jej o wiadomości na facebooku.
– Tylko mnie nie potępiaj! Nie mogłam się powstrzymać. – przyznała dziewczyna. jej przyjaciółka uśmiechnęła się wyrozumiale.
– Ja zrobiłabym tak samo. Myślę, że nie masz się co martwić. Sara to miła dziewczyna, więc stąd to całe „dla ciebie wszystko”. Mi też tak powiedziała kiedy chciałam pożyczyć od niej lakier do paznokci. – rzuciła, a Klaudia parsknęła śmiechem. Rozmowa z przyjaciółką od razu poprawiła jej humor.
– Tęskniłam za tobą, wiesz?
Sonia objęła ją delikatnie ramieniem.
– Pewnie, że wiem. Ja za tobą też.

***

Emil leżał na szpitalnym łóżku i czytał jakiś artykuł w gazecie. Po kilkunastu minutach, literki zaczęły mu się rozmazywać przed oczami. Nie mógł poradzić sobie ze zmęczeniem, jakie ogarniało go po kilku godzinach bycia przytomnym. Dzisiejszy dzień zleciał mu strasznie wolno mimo, że ciągle go ktoś odwiedzał. Najpierw przyszła mama, potem dołączyła do niej Sonia, a parę godzin później przyszła Iwona, wkurzona, że nikt jej o niczym nie powiedział. Potem znowu przyszła mama, tym razem w towarzystwie taty, a potem Patryk. Uciął sobie dwugodzinna drzemkę w ciągu dnia i teraz czuł, że znowu chce mu się spać. Odłożył gazetę i już miał zamiar po raz kolejny odpłynąć w sen, kiedy usłyszał jak drzwi do jego sali się otwierają. Uniósł głowę i zerknął w ich stronę. Najpierw zobaczył tylko zarys sylwetki, a potem rozpoznał swoim gościu Damiana. Był strasznie zaskoczony jego widokiem i nie rozumiał co jego największy rywal tu robił. Czyżby przyszedł napawać się jego stanem? Nie. Emil wykluczył tą możliwość. Nawet Damian nie był aż takim dupkiem.
– Akurat ciebie się tu nie spodziewałem. – powiedział na wstępie.
Damian uśmiechnął się nieznacznie.
– Też się cieszę, że cię widzę. – odparł i usiadł na krześle obok łóżka. – Co słychać?
Emil wzruszył ramionami, ale wtedy od razu poczuł nieprzyjemne kłucie w barku.
– Nie jest źle. – mruknął.
– Czyżby? Wyglądasz okropnie. – stwierdził Damian. Jego rozmówca mimo woli się uśmiechnął.
– Dzięki.
Na chwilę zapadła cisza, którą jednak szybko przerwał Emil. Chciał się dowiedzieć po co chłopak do niego przyszedł, więc po prostu o to zapytał. Damian zawahał się na chwilę, ale w końcu wyjaśnił cel swojej wizyty.
– Rozmawiałem dzisiaj z Sonią. Wróciła do szkoły. I… – zamilkł na chwilę. – Chodzi o to, że… Zależy mi na niej. Bardziej niżbym chciał. Ale wiem, że ona kocha tylko ciebie i nie zamierzam się wtrącać między was. Powinieneś to wiedzieć.
Emil wpatrywał się w niego autentycznie zdumiony. Nie do końca rozumiał co się właśnie stało. Damian nie tylko przyznał się do tego, że podoba mu się Sonia, ale jeszcze postanowił na dobre usunąć się w cień.
– Dlaczego? –zapytał po prostu.
Damian uśmiechnął się lekko.
– I tak niemiałbym szans. – stwierdził. – Kiedy o tobie mówi, cała twarz jej się rozświetla.
Emil uniósł do góry kąciki ust.
– Dzięki, że mi to mówisz. Fajnie, że przyszedłeś.
Po tych słowach ich rozmowę można było uznać za zakończoną. Oboje powiedzieli już wystarczająco i dalszy jej ciąg mógłby być zbyt niezręczny. Wobec tego Damian postanowił się ulotnić. Życzył Emilowi szybkiego powrotu do zdrowia i wyszedł. Kiedy chłopak został sam, postanowił w końcu iść sapać, ale o dziwo, sen w ogóle nie nadchodził. Kiedy wreszcie udało mu się zasnąć, pod powiekami stanął mu obraz Sonii. Jego pięknej i ponętnej dziewczyny. Miała na sobie znajomą czerwoną tunikę ze złotym suwakiem. Tą samą, którą z niej ściągnął podczas ich pierwszej wspólnej nocy. Do tej pory pamiętał, jak oszałamiająco w niej wyglądała. Do tego ciemny pukle kasztanowych włosów, zarzuconych na jedno ramię… I to spojrzenie pełne zachęty. Nie miał pojęcia kiedy wspomnienie przerodziło się w cudowny sen. Znowu mógł poczuć jej ciało, muskać je dłońmi i ustami. Sonia, uległa i chętna, usiadła na łóżku przed nim i kusząco rozstawiła nogi. Potem zacisnęła uda i znowu je rozwarła.
– Chcesz? – zapytała szeptem tak przesyconym pożądaniem, że przez chwilę nie mógł się ruszyć. Jednak już po chwili zrobił dwa kroki w jej stronę, ukląkł przed nią i położył sobie jej udo na ramieniu. Dziewczyna nie miała majtek, co dodatkowo go podnieciło. Dotknął kciukiem jej kobiecości, która była już wilgotna. Bawił się z nią chwilę w ten sposób, a potem zastąpił dłoń ustami. Sonia rozszerzyła uda i przyciągnęła jego głowę bliżej, jeszcze bliżej… Pieścił ją wprawnymi ruchami, doskonale wiedząc, które podobają jej się najbardziej. Zdążył już poznać jej ciało i jego reakcje na różne pieszczoty. Wszystkie bez wyjątku mu się podobały i pobudzały go.
– Kocham cię! – wykrzyknęła szczytując.
Emil wyprostował się i spojrzał na nią z błyskiem w oku. Próbował uspokoić napięte nerwy, ale pożądanie rozsadzało go od środka. Dziewczyna od razu to zauważyła i kiedy ochłonęła po orgazmie, wstała i sięgnęła dłońmi do jego rozporka.
– Chcę się odwdzięczyć. – powiedziała ochrypłym głosem. – Pozwolisz? – zapytała odpinając jeden z guziczków jego dżinsów…
– Halo, halo. Nie śpimy. – nieprzyjemny głos wkradł się do jego głowy, wyrywając go z przyjemnego snu. – Muszę panu podać antybiotyk. – dodała pielęgniarka i spojrzała wyczekująco na jego rękę. Chłopak zrezygnowany podstawił jej pod nos wenflon. Kiedy w końcu sobie poszła, odchylił głowę na poduszkę i zaklął. W takim momencie! Miał wyjątkowego pecha. Przy jego stanie, nie widomo kiedy będzie miał okazję zrealizować tego typu sen. Pozostawała mu tylko wyobraźnia. Czuł, że jego członek jest nabrzmiały z podniecenia i uśmiechnął się pod nosem. Z drugiej strony miał szczęście, że wenflon znajdował się na drugiej ręce. Mogłoby być niezręcznie, gdyby pielęgniarka poprosiła go o tą, która teraz spokojnie spoczywała pod kołdrą…

***

Kiedy Iwona skończyła biegać i poszła do szatni, wcale nie była zaskoczona, że nikogo w niej nie było. O tej godzinie większość była już w swoich pokojach. Dlatego postanowiła wziąć prysznic tutaj, nie w łazience. Szczerze mówiąc trochę krępowały ją te równoległe prysznice. Ciągle miała wrażenie, że ktoś za chwilę może pociągnąć zasłonkę i całkiem ją obnażyć. Może była wstydliwa, a może po prostu staroświecka. Wolała jednak brać prysznic samotnie, dlatego też zazwyczaj chodziła do łazienki tuż przed ciszą nocną. Wiedziała, że teraz nikt jej nie przeszkodzi, bo żadna z dziewczyn nie korzystałaby o tej godzinie z łazienki w szatni. Była używana tylko po wuefie. Korzystając z tego, zrzuciła ciuchy, wzięła szampon i mydło, a także ręcznik i klapki, i odkręciła gorącą wodę. Chwilę zajęło jej uregulowanie odpowiedniej temperatury. Po chwili już obmywała swoje ciało. Jej napięte mięśnie od razu stały się wiotkie i poczuła się naprawdę zrelaksowana. Nawet nie zauważyła żadnego ruchu za zasłoną. Tymczasem nieoczekiwany gość właśnie zrzucał z siebie ubranie. Iwona zamknęła oczy i zaczęła wmasowywać we włosy cytrynowy szampon. Po chwili poczuła, jak czyjeś ręce oplatają jej ciało i aż podskoczyła z przerażenia. Chciała krzyknąć, ale kiedy zobaczyła kto stoi za nią, zdziwienie odebrało jej mowę.
– Lidka? – zapytała drżącym głosem. Dziewczyna uśmiechnęła się do niej.
– Chyba się mnie nie boisz, co? – dziewczyna uśmiechnęła się do niej i pochyliła lekko w jej stronę.
– Twój szampon pięknie pachnie. Mogę? – zapytała.
Iwona wciąż oszołomiona, skinęła głową. Zazwyczaj trudno było wytrącić ją z równowagi, ale teraz stała, jak osłupiała i tylko wpatrywała się w Lidkę, która korzystając z bieżącej wody i z tego, że stała blisko niej, zaczęła moczyć swoje lśniące blond włosy. Odwzajemniła jej spojrzenie i posłała jej kolejny słodki uśmiech. Jednak w jej oczach czaiło się coś więcej. Ponownie oplotła Iwonę rękami w pasie. Przyciągnęła ją do siebie i delikatnie pocałowała. Kiedy ta, wciąż nie wykonała żadnego gestu, Lidka zmarszczyła brwi.
– Myślałam, że chcesz. – wymamrotała z lekkim rozżaleniem.
– Chcę. Bardzo. Ale nie wiedziałam, że ty też. – przyznała dziewczyna.
– Teraz już wiesz. Co z tym zrobisz? – spytała Lidka i wyzywająco uniosła podbródek. Iwona wzięła jej mokrą twarz w dłonie i przywarła ustami do jej warg. Zaczęły całować się tak zapamiętale, że po chwili brakowało im tchu. Pocałunki jednak szybko przestały im wystarczać. Lidka przywarła do Iwony jeszcze mocniej, popychając ją na zimną ścianę. Jej jednak to nie przeszkadzało. Strugi wody wciąż lekko obmywały jej ciało, a poza tym, Lidka była gorąca, jak pochodnia. Nagle jej dłoń skierowała się między jej uda i zaczęła pocierać już wilgotny wzgórek.
– Chcesz żebym cię tak dotykała? – zapytała dziewczyna. Iwona skinęła głową i przymknęła oczy. Oparła głowę o ścianę ciesząc się uczuciem, jakie ją ogarnęło. Lidka z początku dotykała ją tylko z zewnątrz, ale w końcu jej palec wkradł się do środka. Iwona jęknęła i mocniej zacisnęła powieki. Lidia wsunęła jej kolejny palec i przyspieszyła swoje ruchy. Jednak to jej nie wystarczało. Zaczęła okładać pocałunkami całe jej ciało, podgryzała skórę na szyi, ssała sutki. W końcu Iwona czuła, że jest już na skraju orgazmu. Kiedy doszła, jej ciało zadrżało z rozkoszy, która nagle wyrwała się na zewnątrz. Lidka z zadowoleniem patrzyła jej w oczy.
– Liczę na rewanż. – rzuciła tylko i wyszła z kabiny. Iwona nie ruszyła się z miejsca, nie mogąc uwierzyć w to co się właśnie stało. Jej skryte fantazje i wstydliwe marzenia, ziściły się w jednej chwili. Nie spodziewała się tego. Kiedy w końcu się uspokoiła i przestała drżeć z zimna na całym ciele, zakręciła letnią już wodę i chwyciła za ręcznik. Okręciła się nim i dopiero potem wyszła z kabiny. Zrobiła kilka kroków przed siebie, ale na nikogo się nie natknęła. Szatnia była pusta. Zaczynała myśleć, że to wszystko było tylko obrazem podesłanym przez jej wyobraźnię. Jej zbliżenie z Lidką wydawało się być nierzeczywiste. A jednak stało się. Była tego pewna. Potwierdzeniem tego okazała się niewielka różowa plamka na jej szyi, którą dostrzegła podchodząc do lustra. Uśmiechnęła się do swojego odbicia. Czuła się niesamowicie. I wiedziała już, że zadba o to aby powtórzyć to co się stało. Lidka chciała rewanżu? Wspaniale. Iwona nie mogła się już doczekać, aż da swojej przyjaciółce to czego chciała…

Dodał/a: Danielle. w dniu 10-07-2014 – czytano 3090 razy.
Słowa kluczowe: pożądanie dobry seks nastolatkowie Danielle.
Kategoria: Dobry seks

Zobacz inne

Komentarze (3)

……….dnia 2014-07-12 20:11:53.

Czekam na kolejne części

klaudidnia 2014-07-12 23:25:19.

proszee o więcej kaudi i filipa

hiadnia 2014-07-17 22:20:09.

ej no kiedy bedzie kolejny rozdzial??

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Szkoła uwodzenia. 15"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.