Silna czy nie? 4

*Z perspektywy Jeremyiego*
– Wziąłeś chociaż jej rzeczy?
Chłopak zmarszczył brwi, intensywnie zastanawiając się nad odpowiedzią, lecz ze spożywanym, juź alkoholem wychodziło mu to coraz trudniej. Po chwili złapał się za głowę.
– Ups… Nie uwieszysz, ale… Nie! – wybuchł śmiechem, popijając duszkiem kolejny kieliszek wódki, której zaraz potem sobie dolał.
– Nie pij już. – zabrałem mu alkohol na co blondyn skrzyźował ręcę, oraz wydął wargi naburmuszając się, jak dziecko, któremu odebrano lizaka.
– Oddaj mi to! – wyciągnął ku mnie i jego skarbowi dłonie, energicznie nimi machając, nie wiadomo w jakim celu. Schowałem wódkę za plecami.
– No oddaj mi mojego skalbusia! – krzyknął, próbując jakoś odzyskać napój. Po chwili skrzyżował znowu ręcę i oparł się o blat stojąc do mnie bokiem, patrzył na wprost, najwyraźniej niezadowolony. – obrasam się!
Spojrzałem na niego z politowaniem. Co alkohol może zrobić z ludźmi? Schowałem go w odpowiedniej pułce, ponieważ byliśmy w kuchni. Podeszłem do Timmyiego i poklepałem go po ramieniu.
– To Ty się obrażaj brzdącu, a ja pójdę sprawdzić co z rzeczami Alice, których łaskawie nie zabrałeś ze sobą, choć miałeś je pilnować. – oznajmiłem odwracając się w stronę, gdzie były drzwi, a raczej ich brak, no, ale wyjście z kuchni, o.
Przyjaciel prychnął.
– Mogła mi ich nie zostawiac! – nadąsał się jeszcze bardziej. – Pzecies wie, ze ja to ja.
– No trudno nie wiedzieć. – zaśmiałem się. – Ide, a i nie waż się nawet szukać wódki. – obróciłem się na chwilę do niego, żeby zagrozić mu palcem, po czym ruszyłem do salonu.
Dalej nie rozumiem tego, jak można się tak upić. Nie dość, że tak wcześnie to na własnej imprezie. Ma szczeście, że ma głowe do picia, bo inaczej pewnie, już leżałby, jak trup. No, ale za to rozum stracił, przez co gada same głupoty.
Rozglądałem się po salonie, próbując znaleźć gdzieś Alice. Podszedłem do kanapy zauważając w jej rogu niebieską torebkę i kurtkę. Odetchnąłem z ulgą. Nie zgubiły się. Uratowałem Ci życie dupku o blond włosach. Podniosłem je i stanąłem, jak osupiały, patrząc sie w kąt pokoju, gdzie para “gołąbeczków” namiętnie się lizała. Jakiś blondyn przyciskał do ściany ciemną blondynkę, która obejmowała go w pasie nogami, a jej ręce oplatały jego szyję. Podeszłem do nich, lecz byli w takiej ekstazie, że dalej się całowali. Odchrząknąłem znacząco na co oni oderwali się od siebie, jak oparzeni. Blondyn, którego kompletnie nie kojarzyłem złapał się za kark i uciekał gdzieś wzrokiem. Alice natomiast poprawiła sukienkę, patrząc na mnie z rumieńcem na twarzy.
*Z perspektywy Alice*
Byłam, już wstawiona po paru drinkach, które przyniósł mi Nathan. Tak właśnie ma na imię chłopak, którego widziałam w autobusie, a przed długą chwilą poznałam. No, może nie tak długą. Zależy, jak kto widzi pół godziny znajomości. Te drinki tak szybko leciały… Tak dobrze nam się rozmawiało. Co każdy następny napój szło, wręcz z górki. Po chwili umilkliśmy, a nasze spojrzenia się spotkały. Jego czekoladowe oczy wpatrywały się w moje z taką intensywnością… Zagłębiałam się w tej otchłani słodyczy. Zbliżył twarz do mojej, odkładając przy tym szklankę z niebieską cieczą. Czułam jego oddech na swoich ustach. Mimo, że czuć było alkohol, to był taki ciepły… Musnął moją dolną wargę. Natomiast ja nie wiedziałam co zrobić. Co prawda zanosiło się na taką akcję od chwili, gdy przybliźył swoje usta do moich, lecz zaskoczył mnie, mimo wszystko. Otworzyłam szerzej oczy, a chłopak zaczął natarczywie przyciskać swoje wargi do moich. Gorąco napełniło moje podbrzusze, usta drgnęły, a potem całowały jego. Procenty działają. Poczułam, jak kładzie mnie sobie na kolanach. Zamknęłam oczy i wplotłam dłoń w jego rozmierzwione włosy, a drugą objęłam jego szyję. Po paru sekundach niewinnych pocałunków uniósł mnie trzymając za tyłek. Objęłam nogami jego biodra czując, jak coś mu rośnie na dole. Myślałam, już, że zaniesie mnie do góry, lecz nie poszliśmy w stronę schodów tylko w głąb salonu. Ciągle się całowaliśmy. Coraz mocniej i natarczywiej atakował moje usta swoimi gorącymi wargami. Poczułam, jak moje plecy stykają się ze zimną ścianą, do której właśnie przywarł mnie blondyn. Ciarki przeszły mi po plecach. Nasze języki się spotkały zapadając w dziki taniec. Ścisnął moje pośladki na co ja mimowolnie jęknęłam. Czułam to przyjemne mrowienie w podbrzuszu. Wsunął zimne ręce pod moją sukienkę i przesunął je na biodra, a po całym moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Kurwa, co się ze mną dzieje? Pozwalam mu na zbyt wiele, ale nie mam siły się sprzeciwić… Za dużo promili. W mojej głowie, już szumiało od tego alkoholu. Nie odrywaliśmy od siebie ust, ta namiętnośč i intensywność była taka duża… Nagle usłyszałam chrząknięcie. Oboje od siebie odskoczyliśmy, a po tej namiętności nie było, już śladu. Na widok przyjaciela stojącego naprzeciwko nas rumieńcie wpłynęły na moje policzki rozpalając je. Czułam zażenowanie, że widział mnie obściskującą się z jakimś facetem i do tego w takim stanie. Poprawiłam sukienkę, chcąc jakoś oderwać uwagę od policzków.
– Mam Twoje rzeczy Alice. – odezwał się pierwszy.
Dopiero teraz spostrzegłam moją torebeczkę i kurtkę w jego ręce. Nie myśląc za wiele, jak przez cały ten czas, podbiegłam do chłopaka rzucając mu się na szyję i piszcząc? Z radości. Zaskoczony objął mnie odstawiając bezpiecznie na ziemie. Uniosłam głowe i spojrzałam na niego chichocząc. Nie wiem dlaczego, ale był teraz jakiś taki śmieszny. Boże Nath, czy Ty mi coś dodałeś do tych drinków?
Puścił mnie i szepnął do ucha. – Kim on jest?
Poczułam lekkie łaskotki, które spowodował jego szept, więc dalej chichrałam się w najlepsze. Przyjaciel spojrzał na mnie gniewnie chcąc, żebym mu odpowiedziała. Tak też zrobiłam. Odwróciłam się do blondyna, który zmieszany dalej stał w tym samym miejscu. Podeszłam do niego chwiejnym krokiem i objęłam jego szyję rękoma, uwieszając się na nim. Szczerze nie patrzyłam na to, czy mu teraz ciężko. Gestem ręki zaprosiłam bruneta bliżej na co on mnie grzecznie posłuchał i podszedł.
– To jest mój czekoladowy drinkierek! – oznajmiłam trochę za głośno z wielkim bananem na twarzy.
Jeremy spojrzał na mnie z politowaniem.
– Nie ma takiego słowa. – odparł.
Oburzona skrzyżowałam ręce przez co, już całkowicie było Nathanowi ciężko, bo musiał mnie podtrzymywać. Do pomocy wziął jeszcze jedną rękę, lecz i tak pare sekund póżniej kwiczałam na zimnej podłodze. Ej, wcale nie jestem taka ciężka! Podniosłam się jakoś i oparłam o ściane, wkurzona kładąc ręce na biodra. Nath obojętnie patrzył na bruneta. No halo, upuściłeś mnie!
– Jest. Tylko Ty jeszcze go nie znasz.
– Pokazać Ci słownik? – uśmiechnął się z kpiną unosząc jedną brew.
– Nie ma go w tym zwyczajnym słowniku. – zaśmiałam się, ale nawet nie chamsko. Tak po prostu. – Jest w moim prywatnym! – krzyknęłam dumna z siebie.
– Masz swój własny słownik? To dlatego jesteś taka głupia, a myślałem, nie, byłem pewny, że to wina włosów. – zaśmiał się.
Posłałam mu zabójcze spojrzenie, a potem wzruszyłam obojętnie ramionami. Zwróciłam się do czekoladki z proźbą o jakiś napój, bo zaschło mi w gardle. Chłopak kiwnął głową i ruszył po moje picie. Zaczęło mi się lekko kręcić w głowie. Jeszcze bardziej działają procenty?
– A ten gdzie? – zapytał mój przyjaciel, ale nie widać było, żeby go to obchodziło.
– Poszedł po coś do picia, bo mi się chce. – odpowiedziałam.
– Alice, kim on jest?
– Przecież, już Ci mówiłam. Nie masz takiej słabej pamięci.
– Ale kim on jest dla Ciebie. – poprawił się.
Nadszedł mój zbawiciel, więc nic nie odpowiedziałam tylko wzięłam od niego neonowy, niebieski drink, który został opróżniony za pierwszym razem. Większy szum w głowie. Spojrzałam na blondyna, który podał taki sam trunek mojemu przyjacielowi, lecz ten odmówił. Dlatego też ja wzięłam od niego szklaneczke i szybkim duszkiem wypiłam smaczną ciecz, nie zwracając uwagi, jak Jeremy mówi, żebym już nie piła. No i masz. Świat zawirował, a co gorsze nie planował przestać. Nie jestem pewna, ale chyba upuściłam to co miałam w rękach.
– Alice idiotko, już jesteś kompletnie pijana! – usłyszałam. Ale… Od kogo?
– Wyluzuj – odparłam, czując jak moja głowa mocno pulsuje. Machinalnie złapałam się za nią. Powoli traciłam ostrość, aż wkońcu obraz całkowicie się rozmazał. Straciłam stabilność i poczułam tylko tyłek na podłodze, a przed tym jeszcze moja głowa zderzyła się z czymś twardym, przez co cholerny ból rozrywał mi ją od środka. Syknęłam sfrustrowana.
Coś do mnie gadali, ale tak mi szumiło, że nie słyszałam.

*Z perspektywy Jeremyiego*
Gdy tylko wypiła kolejnego drinka, oczywiście mnie nie słuchając, bo po co, to widać było, że promile całkowicie ją przytłoczyły. Zlana w trzy dupy. Z rąk blondynki wyślizgnęły się szklanki rozpryskując szkło po podłodze.
– Alice idiotko, już jesteś kompletnie pijana! – krzyknąłem zły na przyjaciółke, ale nie jestem pewny czy to do niej dotarło.
Zaraz po tym upadła uderzając się przy tym głową we biblioteczke. Ten jej cały “kolega” nawet jej nie pomógł, tylko jak idiota patrzył się na nią, a był mniej upity. Westchnąłem poirytowany i omijając szkło, ostrożnie wziąłem blondynkę na ręce, a ta zaczęła się śmiać.
– A Ty kolego – zwróciłem się do blondyna. – Nie pokazuj mi się na oczy. Całkowicie ją upiłeś i choć mogłeś jej dwa razy pomóc to tego nie zrobiłeś. – warknąłem wkurzony i nawet nie chciałem na niego patrzeć. Po prostu wyszłem z salonu.
– Mój Książe, przybyłeś mi na ratunek? – zapytała słodko.
– Tak, oczywiście. – odparłem z ironią.
– To wspaniale! Bo ten hamburger chciał mnie zamknąč w okrutnej wieży. – zrobiła smutną minkę, a po chwili znów się śmiała. No brawo, już gada głupoty. Co mnie trochę bawi, ale ta sytuacja wogóle. Skierowałem się do kuchni gdzie Timmy spał siedząc przy blacie z głową na nim. Na chwile położyłem Alice na krześle trzymając rękę na jej plecach, żeby nie zleciała. Od razu drugą ręką założyłem jej torebkę przez ramie i zarzuciłem na nią jej kurtkę. Otworzyłem szafkę, która się wysunęła ukazując mi jakieś duperele i klucze do auta. Odetchnąłem z ulgą widząc szukany przeze mnie przedmiot i szybko złapałem go w rękę. Zamknąłem szafkę. Wziąłem znów pijaną na ręce i posłałem przepraszające spojrzenie w stronę przyjaciela. Wybacz stary, ale muszę porwać Twojego skarba, zanim zrobi sobie krzywdę.
Stojąc przy samochodzie otworzyłem drzwiczki i wpakowałem blondynkę na miejsce pasażera zapinając jej pas, który ją podtrzymywał.
– Wywozisz mnie? – zapytała.
– Tak jakby. – odparłem zakłopotany i zamknąłem drzwi samochodu. Wróciłem się po swoją kurtkę. Rozejrzałem się jeszcze za drugą blondynką, ale nigdzie jej nie było, więc ubrałem to co miałem, wychodząc na zimne powietrze. Wsiadłem do auta. Włożyłem kluczyki do stacyjki, odpalając je. I ruszyliśmy.
– Gdzie jedziemy? Chcesz mnie zawieźć temu podłemu hamburgerowi? – zapytała przerażona.
– Nie.
– A więc chcesz mnie zgwałcić, tak? Albo sprzedać moje ciało? – przymrużyła oczy, a ja mimowolnie wybuchłem śmiechem. Spojrzała na mnie zdzwiona. – Co w tym śmiesznego?
Pokręciłem głową w odpowiedzi patrząc na drogę. Chwila, nie mogę jej przywieźć w takim stanie do domu. Do Lucy jej nie wpakuje, bo dziewczyna pewnie jeszcze nie wróciła, więc byłoby zamknięte. No to zostaje mi jeszcze tylko jedna opcja.
Zaprakowałem przed dużym budynkiem. Wyszłem z auta i otworzyłem drzwiczki Alice, Odpiąłem jej pas i wziąłem ją na ręce zamykając auto.
Dziewczyna upuściła torebkę po raz kolejny. Chyba czwarty, lecz nie jestem pewien, bo ze zdenerwowania przestałem liczyć. Spojrzała na mnie niewinnie, a z jej różanych ust wyleciało, także niewinne “ups” i zachichotała. Schyliłem się trzymając ją mocno jedną reką, żeby nie zleciała. Chociaż szczerze fajnie byłoby widzieć jak turla się po schodach w dół. Chwyciłem jej “zgubę”, po czym zarzuciłem na swoje ramie i znów trzymałem przyjaciółkę jak wcześniej. Spojrzałem na nią, a po jej głupkowatym uśmieszku nie było ani śladu. Tylko powaga.
– Zepsułeś całą zabawe! – zarzuciła mi, oskarżycielsko wydymając wargi.
– Zabawą nazywasz ciągłe upuszczanie torebki i moje podnoszenie jej? Wiesz, gdybyś była trzeźwa to już dawno bym ją zostawił, Ciebie też.
– Książe powinien dbać o swoją księżniczkę!
– Nie jestem Twoim księciem.
– Więc gwałcicielem.
– Co Ty pierdzielisz?
– To o czym myślisz.
– Nie wiem co Ty masz w tej swojej słodkiej główce, ale wež zastopuj, bo już nie mogę tego słuchać. – poprosiłem beznamiętnie.
Umilkła. Dźwigałem dalej jej ciało, które jeszcze chyba nigdy nie było dla mnie takim ciężarem jak teraz, na tych niekończoncych się schodach.
Moim oczom ukazały się drzwi, które szybko otworzyłem i pchnąłem ramieniem, a one rozwarły się na ościerz, wręcz zapraszając do środka. Podążyłem do mojego pokoju i położyłem, jak się okazało spiącą już królewnę, na łóżku. Okryłem ją kołdrą niedowierzając, jaka słodka jest teraz, gdy śpi, a przede wszystkim cicha. Oj tak, właśnie tej ciszy mi brakowało… Tak spokojnie…
– David? – szepnęła dziewczyna.
Co wywołało u mnie dreszcze i zatrzymałem się przy wyjściu z pomieszczenia. Odwróciłem się do niej, oczami napotykając jej zaspane, zmęczone ślepia i niezdarnie kosmyki włosów opadające na czoło.
– Nie. To ja Jere… – miałem dokończyć, gdy spostrzegłem, że znowu usnęła.
Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do niej.
– Dobranoc, spiochu. – delikatnie ucałowałem jej czoło, odgarniając z niego kosmyki. Następnie zgasiłem światło i cicho opuściłem pokój.

Z początku przepraszam, że tak długooo nie dodawałam rozdziału, lecz miałam dużo na głowie i do tego nauka, nie wyrabiałam. Nawet miałam już wogóle nie dodawać, ale pomysłałam, że ktoś może jednak chce przeczytać dalszą część i na nią czeka, więc oto jest! Niekrótka i mam nadzieję, że się wam spodoba. Dziękuję za każde wcześniejsze komentarze pod postem :*

Dodał/a: Tajemnicza w dniu 11-04-2016 – czytano 1170 razy.
Słowa kluczowe: Impreza alkohol troska przyjaciela chwila namiętnośći Tajemnicza

Komentarze (4)

Viena dnia 2016-05-30 23:06:56.

Proszę dodaj kolejną część, bardzo fajnie się czyta, ale dodalabys jakiś wątek z sexem lub coś ;p ;h

meeednia 2016-06-26 15:35:38.

Zajebiste ! Naprawdę! Z niecierpliwością czekam na kolejną część;))

Aga^^dnia 2016-06-26 15:37:52.

Super, bardzo podoba mi się twój sposób pisania, Proszę dodaj nową część bo z chęcią przeczytam:)

WHAT?!dnia 2016-06-26 15:39:07.

Skp… A gdzie kolejna część?!O,,,o

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Silna czy nie? 4"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.