Pod napięciem. cz 10

Minęło dziesięć dni od kiedy Weronika i Filip naprędce zaczęli zbierać pieniądze na spłatę długu. Niestety nie obyło się bez szybkiej pożyczki w banku, ale na szczęście była to niska kwota, więc nie martwili się jej spłatą, przynajmniej na razie. Najważniejsze było to, że udało im się zebrać potrzebną sumę i teraz Filip musiał już tylko skontaktować się z kimś kto ją od niego odbierze. Wcześniej chciał zrobić przelew, ale Weronika przypomniała mu, że tego typu operacje są monitorowane i nikt się na to nie zgodzi. Był zły i wystraszony, bo to oznaczało, że znowu będzie musiał spotkać się ze swoimi oprawcami. Skontaktował się najpierw z mężczyzną, który wciągnął go w całe to bagno, a ten dał mu wstępne instrukcje i kazał czekać.
Odezwał się już następnego dnia i powiedział, że do spłaty długu ma dojść na cmentarzu, na drugim końcu miasta. Filip przełknął ślinę, ale nie śmiał protestować. Samo miejsce wywoływało ciarki na plecach.
– O której godzinie? – spytał siląc się na lekki ton.
– O osiemnastej – odparł tamten.
– Dobrze. Będę.
– A właśnie. Zapomniałem o najważniejszym. Kasę ma dostarczyć twoja żona. Osiemnasta. Jutro. Nie spieprz tego.
Zanim Filip zdążył cokolwiek powiedzieć, mężczyzna rozłączył się.
W tej samej chwili do kuchni weszła Weronika. Miała na sobie tylko szlafrok i osuszała włosy ręcznikiem. Wyglądała apetycznie, ale w tej chwili nawet to nie było w stanie oderwać jego myśli od przebytej właśnie rozmowy.
– Rozmawiałeś z nim? – domyśliła się.
Skinął głową.
– Kiedy masz im oddać pieniądze? – zainteresowała się.
Widział, że wiele ją to wszystko kosztowało. Wciąż chodziła spięta i zdenerwowana. Nie pozwalała mu się dotykać. Miał nadzieję, że ten stan minie, jak tylko załatwią sprawę z jego długiem, ale aby to zrobić, musiał ją prosić, żeby poszła na spotkanie z ludźmi, którzy byli nieprzewidywalni. Był egoistą i kłamcą, ale nie mógł zrobić czegoś takiego.
– Jutro – powiedział tylko i odwrócił się, żeby zrobić sobie kawę.
Weronika była inteligentną i domyślną kobietą. Tym razie również nie zawiodła i zaczęła wypytywać go co się dzieje. Wiedziała, że nie powiedział jej wszystkiego. Westchnął i odwrócił twarz ku niej.
– Chcą, żebyś to ty oddała im kasę.
Kobieta zamarła, zaciskając ręce na ręczniku.
– Ja? – spytała po dłuższej chwili.
Skinął głową.
– To szalone, zapomnij o tym. Sam pójdę.
Wzięła głęboki wdech i zaczęła szybko analizować sytuację.
– Co się stanie, jeśli zobaczą ciebie zamiast mnie?
Pokręcił głową, jakby chciał odgonić te myśli od siebie.
– Nie mam pojęcia.
Weronika usiadła na krześle i przeczesała dłonią mokre włosy. Zastanawiała się, dlaczego ciągle mają pod górkę. Zupełnie, jakby ich życie było za mało skomplikowane.
Myślała, że jej największym problemem będzie teraz rozwód, ale okazało się, że zanim dojdzie do tego punktu, będzie musiała pokonać jeszcze sporo innych.
– Dlaczego ja? – zapytała po chwili.
Filip bezradnie wzruszył ramionami.
– Nie wiem. Pewnie chcą mi zrobić na złość.
Uśmiechnęła się krzywo.
– To faktycznie wystarczający powód żeby ryzykować moje życie – stwierdziła kpiąco.
Filip podszedł do niej i usiał obok. Postawił kawę na stole i wolną ręką złapał jej dłoń.
Był mile zaskoczony, kiedy jej nie wyrwała. Ostatnio tylko tak reagowała na jego bliskość. Ucieczką lub złością. Zaczął bawić się jej placami i powiedział, że na to nie pozwoli.
– Przecież już mówiłem, że pójdę sam.
Weronika przyjrzała mu się uważnie.
– To się może źle dla ciebie skończyć. Nie zgrywaj teraz bohatera – mruknęła.
Wysunęła rękę z jego uścisku i wróciła do łazienki. Wysuszyła włosy i czesała je dopóki zniknął z nich ostatni kołtun i dopóty nie znalazła rozwiązania tej chorej sytuacji. Rozwiązanie było jedno. Musiała iść na to spotkanie obojętnie czy tego chciała, czy nie. Wiedziała, że ci ludzie są bezwzględni i jeśli by ich nie posłuchała, zrobiliby krzywdę Filipowi, a jej w następnej kolejności. Grając według ich reguł, mogła tego uniknąć, choć oczywiście wiele ryzykowała. Nie miała wyjścia, musiała iść na to spotkanie zamiast Filipa. Inaczej istniało spore prawdopodobieństwo, że ten koszmar nigdy się nie skończy.
Ubrała się i wyszła z łazienki. Filip nie ruszył się z miejsca. Wciąż siedział przy stole i powoli sączył kawę.
– Pójdę na to spotkanie – oświadczyła po krótkiej chwili.
Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony.
– Dlaczego? – zapytał.
Myślała, że zaprotestuje, wstanie i zacznie jej tłumaczyć, że to głupie. Niestety on nie zrobił żadnej z tych rzeczy. Wzruszyła ramionami.
– Chcę mieć to z głowy i zająć się innymi sprawami.
– Jakimi? – zapytał Filip wstając.
Weronika westchnęła zmęczona i przewróciła oczami.
– Nie każ mi tego powtarzać po raz kolejny.
Filip przełknął ślinę i uśmiechnął się z wysiłkiem.
– Wrócimy do tej rozmowy kiedy będzie już po wszystkim – powiedział.
Skinęła głową dla świętego spokoju, chociaż drażniło ją, że Filip traktuje jej decyzję jak chwilowy kaprys.
– Zamierzasz mi jutro towarzyszyć? – spytała.
– Oczywiście, jeśli tylko chcesz. Stanę gdzieś na uboczu i będę cię obserwował – powiedział.
Uśmiechnęła się blado i skinęła głową na znak zgody. Była zawiedziona. Nie przypuszczała, że wystawienie jej na widelcu przyjdzie Filipowi tak łatwo…

***

Świadomość, że jej mąż jest gdzieś w pobliżu, dodawała jej otuchy. Mimo to stresowała się, zarówno wtedy, kiedy musiała jechać taksówką z tak dużą sumą pieniędzy, jak i teraz, kiedy stała koło wejścia na cmentarz, niepewna co powinna dalej zrobić. Pomyślała, że krążąc przed bramą za bardzo rzuca się w oczy, więc postanowiła wejść na teren zmarłych, chociaż to wcale jej nie uspokajało. Przy drodze czuła się bezpieczniej. Zawsze mogła liczyć na to, że ktoś ją zobaczy i udzieli pomocy, gdyby jakiś gangster próbował ją skrzywdzić. Na wielkim cmentarzu czuła się samotna i zagrożona. A fakt, że znajdowała się w miejscu pełnym umarłych, tylko ją denerwował.
Przystanęła przy jednym z grobów i zaczęła przyglądać się ładnej kobiecie ze zdjęcia. Medalion był oczywiście czarno – biały, co tylko dodawało kobiecie klasy. Umarła w wieku dwudziestu siedmiu lat. Zdecydowanie zbyt młodo. Weronika nie znała przyczyny śmierci, ale podejrzewała, że nikt nie zabił jej podczas spłacania długo zaciągniętego przez jej męża. Chociaż kto wie. Takie historie naprawdę się zdarzały. Była tego żywym, jak na razie, przykładem.
To straszne, że bez przerwy myślała o śmierci. Ale jak mogła tego nie robić, będąc w takim miejscu? Zaczęła podejrzewać, że ci ludzie celowo sobie z niej kpili, żeby dodatkowo zagrać jej na nerwach i utrzeć tym samym nosa Filipowi.
Niespodziewanie poczuła jakiś ruch. Tuż obok niej stanął mężczyzna w czarnym garniturze. Przeżegnał się jak gdyby nigdy nic i zapalił świeczkę, którą postawił na grobie atrakcyjnej kobiety.
– Masz pieniądze? – zapytał nawet nie patrząc na Weronikę.
Ona głośno przełknęła ślinę i cicho przytaknęła.
– Świetnie. Ktoś jest tu z tobą?
Kobieta wiedziała, że musieli przeczesać teren, więc stwierdziła, że nie ma sensu kłamać.
– Filip czeka na mnie w pobliżu – odparła.
– Doprawdy? – spytał mężczyzna i w końcu na nią spojrzał. Coś w jego wzroku ją zaniepokoiło, a głupawy uśmieszek jeszcze bardziej ją zdenerwował.
– A nie miałaś być sama?
– Przecież jestem sama – mruknęła nie tracąc rezonu – Chyba nie boicie się Filipa, prawda? Poza tym ktoś musiał pilnować waszych pieniędzy. Sama nie dałabym sobie rady z potencjalnym złodziejem – powiedziała.
Mężczyzna znowu się uśmiechnął, choć tym razem inaczej. Jakby był pod wrażeniem.
– Przejedziemy się – zadecydował.
Chciała zaprotestować, ale wsunął jej rękę pod swoje ramię i spokojnie, ale pewnie, pociągnął ją za sobą.
Serce zaczęło walić jej jak oszalałe. Nie mogła zrozumieć, dlaczego facet po prostu nie wziął pieniędzy i nie zostawił jej w spokoju. Czy zrobiła coś nie tak?
Rozejrzała się nerwowo. Zauważyła jakiegoś starszego pana, który kładł kwiaty na czyimś grobie. Pewnie na grobie swojej żony. Chciała go zawołać, ale czy taki staruszek miałby jakieś szanse w starciu z idącym obok niej mężczyzną? Odpuściła więc, aby go nie narażać i posłusznie pozwoliła zaciągnąć się do samochodu. Czarne audi z przyciemnionymi szybami, wydawało jej się wisienka na torcie w gangsterskim świecie, do którego mimowolnie została wciągnięta. Mężczyzna niemal wepchnął ją do samochodu. Zamknął za nią drzwi i usiadł na miejscu pasażera z przodu. Tymczasem ona musiała się przyzwyczaić do faktu, że obok niej siedział kolejny mężczyzna, a na fotelu kierowcy – następny.
– Piękną żonę ma nasz Filipek. Można się było tego spodziewać – odezwał się facet siedzący z nią z tyłu.
Był starszy od reszty. Na jej oko był pewnie po pięćdziesiątce, ale był bardzo zadbany. Na jego włosach było tylko kilka siwych pasm, które dodawały mu groźnego wyrazu. Zastanawiała się, kim był i jakie miała szanse w ewentualnym starciu z nim.
– Wydaje mi się, że pani mąż ma poważny problem. To hazardzista – mówił dalej. – Wszedł w bardzo brzydki nałóg.
– Nie sądzę, żeby zrobił to sam – odrzekła.
Mężczyzna uniósł zdziwiony jedną brew. Wydawał się urażony.
– Myśli pani, że ja mu w tym pomogłem? Bzdura – zaprzeczył od razu, choć nawet nie odpowiedziała. – Filip sam dowiedział się o naszym… hmm… kółku zainteresowań i postanowił za wszelką cenę się do niego dostać. Resztę już pani zna. Kiepsko się to dla niego skończyło. Wie pani gdzie teraz jest? – spytał wyciągając cygaro.
– Zapewne zaraz mnie pan oświeci – powiedziała.
Mężczyzna uśmiechnął się i odciął główkę cygara. Odezwał się dopiero wtedy, gdy skończył cały ceremoniał i zaciągnął się pierwszy raz.
– Jest teraz w domu. Nie czeka na panią. Wystarczyło, że poprosiłem go o to raz. Nie musiałem go nawet przekonywać. Powiedziałem: Jedź do domu, Filip. Ona chwilkę z nami zostanie. I wie pani co? Pojechał. Tak po prostu.
Weronika poczuła się tak, jakby zeszło z niej powietrze. To niemożliwe, że jej mąż zrobił coś takiego. Przecież przyszła tu dla niego. Chciała wyświadczyć mu ostatnią przysługę, a on tak po prostu ją zostawił? Nie mogła w to uwierzyć.
– Kłamie pan.
Mężczyzna uśmiechnął się.
– Proszę do niego zadzwonić. No, dalej – zachęcił. Weronika drżącą dłonią wyciągnęła komórkę i wybrała numer do Filipa. Kiedy odebrał, wiedziała już, że mężczyzna mówił prawdę.
– Weronika, tak mi przykro. Nic ci nie jest?
– Gdzie jesteś? – zapytała po prostu.
– W domu…
Odsunęła słuchawkę od ucha i rozłączyła się. Odeszła wszelka nadzieja. Filip okazał się gorszy niż myślała. Był po prostu podły i myślał tylko o sobie.
– Karol, wiesz gdzie jechać.
Niespodziewanie samochód ruszył. Weronika z przerażeniem chwyciła klamkę, ale drzwi szybko zamknęły się automatycznie i szarpanie za nią nic nie pomogło.
– Proszę, nie… Mam pieniądze, zostawcie mnie w spokoju. Proszę – szepnęła patrząc błagalnie na mężczyznę siedzącego obok.
Ten zaciągnął się cygarem i uśmiechnął do niej delikatnie, niemal po ojcowsku.
– Nie bój się. Z nami jesteś bezpieczna – odparł i rozsiadł się wygodnie.
Weronika czuła, jak pod powiekami zbierają jej się łzy. Wiedziała że to nie zmierza do niczego dobrego. Strach zmroził jej krew w żyłach i sprawił, że nie mogła się ruszyć. Myślała tylko o zdradzie Filipa. O tym, że zostawił ją na pastwę tych ludzi, którzy teraz… Chcieli ją skrzywdzić.
Kilka minut później samochód zatrzymał się. Miała wrażenie, że trwało to wieczność. Pomyślała, że to jej jedyna szansa. Mogła teraz uciec. Albo teraz albo wcale. Kiedy mężczyzna siedzący przed nią wysiadł z samochodu i otworzył jej drzwi, próbowała wymyślić jakiś plan. Przecież nie mogła powalić takiego dryblasa. Musiała mu jakoś uciec. On jednak nie był głupi. Jak tylko wysiadła, złapał ją mocno za ramię i przyciągnął blisko siebie, żeby nie miała szansy się wyswobodzić.
Po chwili stanął obok nich mężczyzna od cygara.
– Chodźmy do środka – powiedział.
Dopiero wtedy Weronika rozejrzała się, żeby sprawdzić gdzie są. Byli przed jakimś nocnym klubem, ewidentnie zamkniętym o tak wczesnej porze. Drżała ze strachu i niepewności. Bezskutecznie rozglądała się w nadziei, że znajdzie kogoś kto mógłby jej pomóc.
Kiedy zeszli schodami w dół i znaleźli się w środku, mężczyzna poprowadził ją w stronę baru i posadził ja na wysokim krześle, jak kukiełkę.
Barman spojrzał na nich bez cienia ciekawości. Miała ochotę krzyknąć, żeby wezwał pomoc, ale jakaś niewidzialna siła ściskała ją za gardło.
– Co podać, szefie? – zapytał zwracając się do mężczyzny od cygara.
Weronika załamała się. On też był na usługach tych gangsterów. Czy mogło być gorzej? Szczerze w to wątpiła.
– Zrób pani jakiegoś mocnego drinka.
– Nie, dziękuję – wtrąciła.
– Nalegam – odparł mężczyzna i skinął głową na barmana.
Ten posłusznie wykonał polecenie. Postawił przed nią gin z tonikiem i dwiema kostkami lodu, a przed swoim szefem szklaneczkę whiskey. No tak, cóż innego mógłby pić ktoś taki jak on?
– Mógłbym prosić o zwrot pieniędzy? – zapytał.
Zupełnie o nich zapomniała. Drżącą ręką wyciągnęła z torebki reklamówkę wypchaną pieniędzmi i podała mu ją.
– Przelicz – powiedział do swojego bodyguarda, który wciąż stał nad nią, jak słup soli i rzucił mu reklamówkę. Ten chwycił ją i odszedł. Zniknął za jakimiś drzwiami, a ona zdała sobie sprawę, że kolejny facet odszedł, a to zwiększało jej szanse na ucieczkę.
– Wiem o czym myślisz – odezwał się mężczyzna – Ale to bez sensu. Nie zamierzam zrobić ci krzywdy – dodał.
Weronika zmarszczyła brwi.
– Więc po co mnie pan tu przywiózł? – zapytała.
– Żeby porozmawiać i wyjaśnić parę spraw. Wiem, że pani i Filip jesteście przesłuchiwani przez policję. Dlatego lepiej będzie, jak przedstawię swoją wersję wydarzeń. Pożyczyłem pani mężowi pieniądze, bo mnie o to prosił. Nigdy sam nie zaproponowałem mu pożyczki. Nasz wspólny znajomy przyprowadził go kiedyś na partyjkę pokera. Wiedział, że gramy na duże kwoty.
– Pozwoliliście mu wygrać parę razy – rzuciła oskarżycielsko.
Mężczyzna uśmiechnął się.
– Wolę określenie “szczęście początkującego”. Kiedy zaczął przegrywać, mógł się wycofać. A on zaczął grywać częściej, o większe stawki. Sam nawet organizował gry, zakłady… Uzależnił się.
– Po co pan mi to mówi? – spytała cicho.
Odchrząknął i wypił resztkę drinka.
– Bo chcę żebyśmy zapomnieli o sobie po tym spotkaniu. Każde z nas pójdzie w swoją stronę. Dla pani będzie najlepiej, jeśli pójdzie w inną stronę niż Filip.
– Do tego wniosku doszłam już sama – przyznała wyniośle.
Mężczyzna znowu nieznacznie się uśmiechnął.
Nagle drzwi otworzyły się i wrócił mężczyzna, który dostał za zadanie przeliczenie pieniędzy. Skinął tylko głową swojemu szefowi, dając znak, że wszystko jest w porządku.
Ten spojrzał na Weronikę z miną, która sugerowała, że uważa spotkanie za zakończone.
– Miło się gawędziło. Skoro już wszystko sobie wyjaśniliśmy, mój kierowca odwiezie panią do domu.
Weronika jednak nie ruszyła się z miejsca. Patrzyła na mężczyznę mrużąc oczy.
– A co z tym topielcem? – zapytała.
Facet zmarszczył brwi i chwilę zajęło mu skojarzenie o co jej chodzi.
– I właśnie dlatego prosiłem Filipa, żeby o tym nie wspominał policji. Nie chcę być z tym kojarzony, bo ani ja, ani żaden z moich pracowników nie ma z tym nic wspólnego. My nie bawimy się w takie brzydkie rzeczy. Jak sama pani widzi, wszystko załatwiliśmy polubownie. To niefortunny zbieg okoliczności, który Filip próbował wykorzystać. A może nawet taki, który sam zainicjował – dodał po chwili namysłu.
Weronika skrzywiła się jeszcze bardziej.
– Co pan ma na myśli?
– Dobrze pani wie – odparł i wstał.
Ona również podniosła się z krzesła. Wtedy drzwi wejściowe otworzyły się i usłyszała kroki. Jakaś część niej liczyła na to, że to Filip, który wziął się w garść i postanowił być mężczyzną. Ku jej ogromnemu zaskoczeniu, do klubu wszedł Paweł. Osoba, której najmniej się w tej chwili spodziewała.
Wymienili krótkie spojrzenia. Potem, kiedy on przekonał się, że nic jej nie jest, przeniósł swoje spojrzenie na jej niebezpiecznego towarzysza.
– Paweł, cóż za niespodzianka. Czemu zawdzięczam tę wizytę ? – zapytał.
– Przyszedłem z konkretnego powodu. Weronika? – nieznacznie wyciągnął rękę w jej stronę. Podeszła do niego, zastanawiając się, skąd ci dwoje się znają.
Dopiero kiedy stanęła obok niego, poczuła się naprawdę bezpiecznie. Znajoma twarz i jej zacięty wyraz, stanowiły dla niej opokę, której potrzebowała.
– Nie wiedziałem, że się znacie. Pani Weroniko, okazuje się być pani dla mnie jeszcze większą zagadką – powiedział mężczyzna.
– Znasz go? – zapytała szeptem, patrząc Pawłowi w oczy.
Ten westchnął ciężko i z wielkim wahaniem skinął głową.
– Owszem. Właśnie poznałaś mojego ojca.

***

Mieszkanie Pawła było niewielkie, ale za to bardzo zadbane. Widać było, że brakuje tutaj kobiecej ręki, bo wszystko było takie… męskie. Ale bardzo przytulne. Była przyzwyczajona do lekko wymuszonej elegancji, stonowanych kolorów i drogich mebli. W dwupokojowym królestwie Pawła, dominowały ciepłe barwy i minimalizm. Gdyby to od niej zależało, udekorowałaby trochę to mieszkanko, dodając chociaż kilka ozdób i kwiatów. Ale skoro u siebie nawet nie mogła wprowadzać podobnych zmian, tym bardziej nie powinna wypowiadać się co do domów innych ludzi. Obiecała sobie, że swoje mieszkanie, które kupi za część pieniędzy, jakie uzyska ze sprzedaży domu, umebluje i udekoruje tak jak sobie wymarzyła. Totalnie pod siebie. I albo się to komuś spodoba, albo nie. Wtedy to będzie jej królestwo i nikt nie będzie mógł się w nim panoszyć.
– O czym myślisz? – zapytał Paweł, niosąc ze sobą dwa duże kubki z gorącą herbatą.
Wzruszyła ramionami.
– O niczym ważnym – odparła i z przyjemnością przyjęła od niego ciepły kubek. Mimo ładnej pogody, jej dłonie wciąż były zimne i mokre ze zdenerwowania. Usiadła na brązowej kanapie i zaczęła powoli sączyć napój.
– Powiesz mi, jak się tam znalazłeś? – zapytała.
– Filip do mnie zadzwonił. Powiedział, że umówiliście się na spłatę długu, jego odesłali do domu, a ciebie zabrali. Mówił, że mogą cię zabrać do tego klubu. Wtedy skojarzyłem, że mój ojciec musi mieć z tym coś wspólnego.
Weronika skinęła głową i uśmiechnęła się blado.
– Więc wiedział, gdzie mogę być, a mimo to po mnie nie przyjechał? – spytała retorycznie. Widać było, że jest rozżalona.
– To tchórz – skomentował Paweł.
– Nawet nie wiesz jaki. Wysłał mnie tam prawie bez mrugnięcia okiem – rzuciła szyderczo.
Mężczyzna z niedowierzaniem pokręcił głową.
– Jest strasznym dupkiem, ale powinnaś się cieszyć, że wreszcie to zauważyłaś. Inaczej kto wie, co jeszcze by nawywijał.
– Więc powinnam być zadowolona? – miała ochotę się roześmiać, ale chyba nie miała na to siły.
– W pewnym sensie tak. Ale wiem ile cię to wszystko kosztowało. Chciałbym ci powiedzieć, żebyś się nie przejmowała, ale to z pewnością nie jest łatwe.
Skinęła głową przytakując. To zdecydowanie nie było łatwe. Przyszło jej do głowy coś jeszcze. Nurtowało ją to przez całą drogę.
– A twój ojciec? Nigdy o nim nie mówiłeś. Zupełnie jakbyś go nie miał.
– Bo tak jest. To dla mnie obcy człowiek. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Sama widzisz, że obracamy się w dwóch różnych światach. Nie wierzę, że jego interesy są całkiem legalne, ale to mądry człowiek, wszystko świetnie kryje. Ale nie zabiłby nikogo, ani tego nie zlecił. Dlatego nie wiązałem go z tą sprawą ze względu na topielca. Mój ojciec to znany przedsiębiorca. Klub i kasyno to tylko jego hobby. Ma też kilka innych przedsięwzięć. Nie pozwoliłby na to, żeby jego imię pozwiązywane było z morderstwem. A jednak maczał w tym palce.
Weronika pokręciła głową.
– Mówił, że to zbieg okoliczności. Że Filip chciał to wykorzystać do swojego zniknięcia, ale on sam nie miał z tym nic wspólnego. Powiedział nawet, że Filip sam mógł to zainicjować… Myślisz, że to prawda? Myślisz, że mój mąż mógł przyczynić się do śmierci tego człowieka?
Paweł patrzył na nią dłuższą chwilę w milczeniu.
– Nie wiem, Weronika. Wolałbym, żeby tak nie było, ale jeśli mój ojciec mówi prawdę i jego ludzie nie mają z tym nic wspólnego, to istnieje cień szansy, że Filip tak.
Kobieta schowała twarz w dłoniach. To było dla niej za wiele. Miała ochotę się rozpłakać, ale nawet na to nie miała już siły. Paweł objął ją i siedzieli tak dłuższą chwilę. Czuła, jak ogarnia ją spokój. Była bezpieczna w jego ramionach i to miało dla niej ogromne znaczenie. W końcu uniosła głowę i spojrzała mu w oczy. Patrzył na nią pytająco, jakby chciał się dowiedzieć, jak może jej jeszcze pomóc. Ona już wiedziała.
Musnęła jego usta swoimi wargami, ale on nie zareagował tak jak się spodziewała. Nie odwzajemnił pocałunku, a po prostu na nią patrzył.
– Coś nie tak? – zapytała zaskoczona.
– Jesteś w rozsypce. Nie chcę znowu wykorzystywać sytuacji.
Weronika skinęła głową, ale nie odsunęła się. Zamiast tego ponownie go pocałowała.
– Jestem w rozsypce od jakiegoś miesiąca. To na pewno mi nie zaszkodzi, a może nawet pomoże. Więc do diabła, nie bądź taki porządny i mnie w końcu pocałuj.
Paweł przestał się wahać, choć nie tak wyobrażał sobie ich kolejny raz. Chciał, żeby Weronika oddała mu się w wyniku pożądania, a nie po to aby odegnać złe wspomnienia. Znowu.
Lecz nie potrafił jej odmówić. Tak bardzo tęsknił za tymi ustami, piersiami i dotykiem jej skóry. Nie mógł odmówić sobie pieszczenia jej warg językiem, skoro tak bardzo tego chciała.
Przygarnął ją do siebie wsuwając dłoń w jej włosy i mocno przywarł wargami do jej ust. Rozchyliła je w geście zaproszenia i pozwoliła by wdarł się do nich językiem. Całowali się zapamiętale, jednocześnie próbując zrzucić z siebie ubrania.
Paweł podciągnął ją tak, by na nim usiadła. Gładził jej nogi, mocniej ściskając jędrne uda. Weronika miała wspaniałą figurę. Ściągnął jej bluzkę i w roztargnieniu szukał zapięcia stanika.
– Z przodu – podpowiedziała z uśmiechem. Różowe, kształtne piersi wyskoczyły z miseczek stanika i wypięły się zapraszająco. Paweł wziął jedną pierś w dłoń i wsunął sobie jej sutek do ust. Polizał go i poczuł, że w momencie stał się sztywny od leniwej pieszczoty. Ujął go między zęby i drażnił chwilę językiem. To samo zrobił z drugim sutkiem. Weronika wzdychała z rozkoszy i przysuwała jego twarz bliżej, mierzwiąc jego gęste włosy.
Kiedy zaczęło robić się coraz goręcej, kobieta chwyciła za poły jego koszulki i uniosła ją do góry. Po chwili jej oczom ukazała się twarda klatka piersiowa, nienadmiernie umięśniona. Filip depilował klatkę, co nieco ją bawiło. Paweł tego nie robił. Owłosienie nie było gęste, ale i tak dodawało mu męskości. Pochyliła się i zaczęła okładać pocałunkami jego szyję i ramiona. Paweł przytulał ją mocno i pozwalał na te drobne pieszczoty, jednocześnie zaciskając jedną dłoń na jej pośladkach. Nie mógł pozwolić, by dłużej oddzielał go od nich jakikolwiek materiał. Pomógł jej się rozebrać i ułożył ją na kanapie. Złożył na jej ustach szybki pocałunek, a potem rozpoczął ustami wędrówkę w dół. Weronika nie miała już na sobie bielizny. Skierował palce między jej uda i zaczął czule głaskać delikatny wzgórek. Kiedy dotknął ciepłej szczeliny, poczuł, że jest już mokra. Uśmiechnął się na tę myśl. Tak szybko się podniecała…
Dotarł do niej ustami. Zaczął delikatnie i powoli pieścić jej łechtaczkę, zataczając językiem kółeczka wokół niej. Weronika odgarnęła włosy z czoła i wysunęła biodra do góry, by ułatwić mu dostęp do niej. Rozchylił jej nogi i ułożył sobie jedną z nich na ramieniu. Chwilę całował jej udo, po czym wrócił do rozkosznie wilgotnego miejsca między jej udami. Wsunął jej do środka dwa palce i usłyszał jęk podniecenia wydobywający się zza jej zaciśniętych w wąską kreskę ust. Po chwili zastąpił palce językiem, wsuwając go tak głęboko, jak tylko było to możliwe. Weronika krzyknęła zaskoczona niesamowitym doznaniem. Kilkakrotnie powtórzył ten manewr, jednocześnie kciukiem dotykając jej nabrzmiałego guziczka.
– Proszę… Nie wytrzymam dłużej – szepnęła Weronika, wczepiając mu dłonie we włosy.
– Możesz skończyć, kochanie. – powiedział tylko i wrócił do całowania jej muszelki. Już po chwili Weroniką wstrząsnął niesamowity orgazm. W jej głowie pojawiły się fajerwerki, a jej ciało przeszył przyjemny, a zarazem okrutny dreszcz, który sprawił, że nie mogła się ruszyć. Kiedy otworzyła oczy, zobaczyła nad sobą uśmiechniętą twarz Pawła. Musnął ustami jej wargi i przyjrzał jej się uważnie.
– Zadowolona? – spytał.
Pokiwała głową.
– Chcę się odwdzięczyć – powiedziała cicho, drapiąc paznokciem jego sutek.
– Miałem cichą nadzieję, że to powiesz.
Chwycił ją za rękę i skierował jej dłoń do swojego podbrzusza. Zacisnęła ją na jego sterczącej męskości. Kiedy zatoczyła koło wokół główki, poczuła wilgoć na placu. Patrzyła Pawłowi prosto w oczy, mimo że co jakiś czas przymykał powieki i oddawał się chwili uniesienia.
Weronika podniosła się do pozycji siedzącej, odgarnęła włosy na jeden bok i pochyliła się, by móc posmakować odrobinę jego męskości.
Paweł zaklął, kiedy wzięła go w usta. Najpierw robiła to delikatnie, drażniąc czubek jego penisa językiem. Potem jednak zaczęła ssać go mocniej, wsuwając co jakiś czas głębiej w gardło. Mężczyzna wiedział, że długo nie wytrzyma, więc pociągnął ją za włosy i sprawił, że przestała. Zamrugała zaskoczona i spojrzała na niego pytająco. On płynnym ruchem uniósł ją, trzymając a biodra i posadził sobie z powrotem na kolana. Z odrobiną jego pomocy, nabiła się na członka i wpuściła go głęboko w siebie. Rozchyliła gwałtownie wargi, próbując nabrać powietrze w płuca. Kilka pierwszych ruchów było powolnych i delikatnych, następne coraz szybsze i gwałtowniejsze. Weronika zaczęła przygryzać wargi by nie krzyczeć, ale doznanie było zbyt silne, nie potrafiła stłumić wszystkich dźwięków. Pawła dodatkowo to podniecało. Przyspieszał jej ruchy, mocno zaciskając dłonie na jej pośladkach. Weronika była bliska spełnienia, czuła, że on też. Chciała by doszli równocześnie, więc odrobinę zwolniła tempo i zaczęła kręcić biodrami, by jeszcze intensywniej poczuć go w sobie. Paweł westchnął zamykając oczy, by skupić się na nowym doznaniu. Po chwili postanowił zmienić pozycję. Obejmując Weronikę w pasie, położył ją na kanapie i przykrył swoim ciałem. Oplotła nogami jego biodra i pozwoliła by wrócił do penetracji. Wbiła mu paznokcie w plecy i poczuła, że w końcu nadszedł długo oczekiwany orgazm. Chwilę potem do jej wnętrza wpłynął ciepły płyn, będący efektem spełnienia, które ogarnęło Pawła. Opadł na nią i wtulił twarz w zagłębienie na jej szyi. Weronika zaczęła głaskać jego wilgotne włosy, cały czas myśląc o tym, że wciąż miała go w sobie.
– Muszę się wymyć przed powrotem do domu – powiedziała, kiedy zdążyli się już uspokoić.
– A musisz wracać? – spytał rozczarowany.
Weronika uśmiechnęła się lekko.
– Muszę. Filip zacząłby wydzwaniać do nas jak oszalały.
Mężczyzna westchnął niezadowolony.
– No tak, prawie o nim zapomniałem – przyznał.
Atmosfera opadła. Żadne z nich nie czuło już euforii. Wspomnienie Filipa było jak cień, który zabiera całe radosne światło. Paweł postanowił to naprawić.
– Skoro musisz się umyć, to chyba powinienem przygotować wodę na kąpiel.
– Masz wannę? – zapytała z zainteresowaniem.
– Oczywiście – odparł wstając.– Zaraz wracam. Nie ruszaj się.
Weronika posłusznie została na kanapie. Okryła się jedynie kocem leżącym na zagłówku. Kiedy Paweł przestał ją obejmować, zrobiło jej się zimno. Szczerze mówiąc wolałaby nie zastępować go kocem, ale skoro w zamian za to poświęcenie czekała ją gorąca kąpiel… Mogła przymknąć oko.
Zdała sobie sprawę z tego, że po raz kolejny jej postanowienia wzięły w łeb. Naprawdę chciała sobie odpuścić Pawła i jakiekolwiek stosunki z nim. A jednak wystarczyło jedno spotkanie sam na sam, by to postanowienie złamała. Nic nie mogła poradzić na to, że tak na nią działał. I był zawsze, gdy kogoś potrzebowała. Tak, jak dziś. Nie mogła liczyć na swojego męża, ale na przyjaciela, owszem. Zupełnie, jakby Paweł tylko czekał, aż będzie potrzebny. I ten seks… Miała świadomość, że znowu to ona go sprowokowała. Potrzebowała bliskości, musiała oderwać myśli od tego co ją spotkało. Ale nie z byle kim. Chciała to zrobić właśnie z nim. Gdyby wróciła do domu, nie pozwoliłaby się Filipowi dotknąć, natomiast Pawłowi niemal rzuciła się na szyję. Oczywiste było, że coś tu nie grało. Przecież to Filip był jej mężem. Może tylko na papierze. Ale jednak nim był.
– Kąpiel gotowa. Zapraszam – powiedział Paweł przerywając jej rozmyślania.
Uśmiechnęła się i owinięta w koc, ruszyła do łazienki. Paweł zmarszczył brwi i kiedy była tuż obok niego, chwycił za koc i mocnym szarpnięciem odrzucił go na ziemię.
– Hej! – krzyknęła z udawaną pretensją w głosie.
– Przecież już widziałem cię nago – powiedział patrząc na nią nic nierozumiejącym wzrokiem.
– Ale nie tak… Nie tak. – mruknęła po prostu.
Paweł westchnął i przyciągnął ją do siebie. Pocałował lekko jej nabrzmiałe usta i odgarnął włosy z czoła.
– Jesteś piękna. Nie musisz się zakrywać. To przyjemność patrzeć na ciebie. – stwierdził i zaprowadził ją do łazienki. Nie była duża, ale wystarczająca by pomieścić półtora metrową wannę. W tej chwili wanna ta, wypełniona była wodą i pianą. Kobieta ostrożnie zanurzyła tam czubek palca u nogi, a kiedy upewniła się, że nie jest zbyt gorąca, zanurzyła się po samą szyję. Podkuliła nogi i uśmiechnęła się, zdmuchując pianę z czubka nosa.
– Zrobiłam ci miejsce – powiedziała zachęcająco.
Pawłowi wystarczyła taka forma zaproszenia. Wszedł do wanny, ale zamiast przed Weroniką, usadowił się za jej plecami. Wziął gąbkę i zaczął myć jej ramiona. Skórę miała oszałamiająco delikatną, zwłaszcza teraz, gdy była mokra i śliska od wody i piany. Mył jej plecy delikatnie, a potem namydlił swoje dłonie i zaczął masować jej piersi. Były ciężkie, jędrne i kształtne. Ledwo mieściły mu się w dłoni. Czuł, że jego członek znowu nabrzmiewa z podniecenia. Ona też to czuła, bo opierała się o niego pośladkami.
– Wymyjesz mnie wszędzie? – spytała
– Gdzie tylko sobie życzysz – odparł i wiedząc o co jej chodzi, skierował rękę do jej podbrzusza. Weronika odruchowo rozchyliła uda, choć w wannie nie było dużo miejsca. Paweł jednak sobie poradził. Bez problemu znalazł swoje ulubione miejsce. Zaczął pieścić jej szczelinę, gorącą od kąpieli. Po chwili wsunął dwa palce do środka i posuwał ją w ten sposób, dopóki nie zechciał znowu jej posmakować.
– Wstań, kochanie – poprosił zdławionym szeptem.
Weronika niepewnie wykonała polecenie, a potem pozwoliła mu, by oparł jej stopę o krawędź wanny. Stała przed nim naga, mokra i kompletnie obnażona. Paweł miał przed samą twarzą to co najważniejsze. Jej szparka zaczerwieniona była od gorącej wody, a wargi nabrzmiałe od poprzedniej pieszczoty. Paweł znowu zaczął pieścić ją palcami, choć tym razem delikatniej. Zaczął od zewnątrz, skupiając się na łechtaczce. Już po chwili poczuła na niej jego język. Odchyliła głowę do tyłu i wczepiła dłonie w jego włosy, żeby nie stracić równowagi. Choć już po chwili i tak nie mogła już na sobie polegać. Nogi miała jak z waty i bała się, że zaraz upadnie. Paweł jej na to nie pozwolił. Zamiast tego sam również wstał i wyszedł z wanny, jednym szybkim ruchem wyciągając ją zaraz za sobą. Oparł ją o zimne kafelki. Stęknęła cicho, ale nie zaprotestowała. Wpił się w jej wargi i całował do utraty tchu. Potem odwrócił ją plecami do siebie i oparł jej dłonie o ścianę. Zanim zdążyła cokolwiek zrobić, poczuła, że ponownie w nią wchodzi. Znów szeroko otworzyła usta bardziej z zaskoczenia niż z bólu. Wypięła pośladki i pozwoliła by się w niej zanurzał. Znowu kilka zmysłowych, powolnych ruchów, które były tylko wstępem do pieprzenia. Tak, nie miała wątpliwości, że teraz się pieprzyli. Paweł jakby na chwilę wyzbył się całkowicie delikatności, którą jej okazywał. Mocno ściskał jej piersi, a jego biodra gwałtownie uderzały o jej pośladki. Zaczęła krzyczeć. Z rozkoszy. Było jej niesamowicie dobrze. W końcu doszła, a on chwilę po niej, znowu zalewając ją od środka. Weronika miała ochotę osunął się na podłogę. Nie miała już siły. Paweł jednak podtrzymał ją ramieniem i podprowadził do wanny.
– Wykąpiemy się jeszcze raz – szepnął, całując lekko płatek jej ucha.
Uśmiechnęła się łagodnie i weszła do wanny. Po chwili Paweł znowu siedział za nią, więc oparła się o niego z ulgą. Była strasznie zmęczona, ale równie zadowolona.
– Dziękuję – powiedziała. Nie miała pojęcia za co mu dziękuję. Za opiekę, poczucie bezpieczeństwa, czy orgazmy? Nie wiedziała. Po prostu musiała to powiedzieć.
– Za co? – spytał Paweł, obsypując pocałunkami jej ramiona.
– Za wszystko – odparła po prostu.
Czuła, że się uśmiechnął.
– Mógłbym robić to “wszystko” bez przerwy. A ty byś mi dziękowała.
– Zastanowię się – odparła niezobowiązująco.
Paweł westchnął.
– Okej, na razie to musi wystarczyć.

***

Kiedy Weronika weszła do domu, miała cichą nadzieję, że Filip będzie już spał. Było przecież po północy. Ale on niestety postanowił czekać na nią, niczym nadopiekuńczy tatuś. Ten sam tatuś, który jeszcze kilka godzin temu zostawił ją samą na pastwę jakichś szemranych typów.
Zrzuciła buty i weszła do kuchni. On od razu ją zauważył i przeszedł salon w mgnieniu oka. Po chwili stał już przy niej. Wziął jej twarz w dłonie i przyjrzał jej się uważnie. Wydawało jej się, że płakał, a przynajmniej na to wskazywały jego zaczerwienione oczy.
– Nic ci nie jest – stwierdził z ulgą.
Weronika odsunęła się od niego niemal z odrazą.
– Teraz cię to obchodzi? – spytała sarkastycznie.
– Cały czas mnie obchodziło – bronił się.
Kobieta miała ochotę się roześmiać, ale była tak zmęczona, że nawet na to nie miała ochoty.
– Daruj sobie. Nie będę już z tobą rozmawiać. Idę spać – wymamrotała i wyminęła go.
Filip złapał ją za ramię i odwrócił ku sobie.
– Nienawidzę siebie za to co ci zrobiłem – powiedział cicho.
Weronika patrzyła na niego dłuższą chwilę i musiała przyznać, że nawet zrobiło jej się go trochę żal. Potem jednak przypomniała sobie, że z taką samą skruchą przepraszał ją za swoje zdrady, a potem i tak robił to samo. Nawet jeśli teraz żałował tego co zrobił, to wiedziała, że gdyby drugi raz przyszło mu do zrobienia tego samego, znowu poświęcił by ją, żeby ratować własną skórę.
Wysunęła więc rękę z jego uścisku i spojrzała na niego poważnie.
– Nie jesteś w tym osamotniony.
To mówiąc, poszła na górę, nie oglądając się więcej za siebie. Wzięła swoje rzeczy z ich wspólnej sypialni i przeszła do pokoju gościnnego. Nie chciała już więcej go wiedzieć. Brzydziła ją świadomość, że jej własny mąż mógłby położyć się obok niej.
Zamiast tego wśliznęła się pod świeżą, zimną kołdrę i pozwoliła wrócić myślom do wydarzeń sprzed paru godzin. Nie tych nieprzyjemnych. Tych miłych, a nawet bardzo miłych. Wciąż czuła na sobie zapach Pawła. Uśmiechnęła się do siebie, ale nagle spoważniała. Zdała sobie sprawę z tego, że jej życie byłoby o wiele prostsze, gdyby wtedy, przed laty wybrała Pawła. Niestety dokonała złego wyboru i teraz w końcu przyszło jej za niego słono zapłacić…

Na raty, bo na raty – pisane przeze mnie po kawałeczku. Ale udało się jeszcze przed zakończeniem sesji, ba! nawet przed jej prawdziwym rozpoczęciem. Dlatego też nie przyjmuję reklamacji 😀 Pozdrawiam!

Dodał/a: Danielle. w dniu 27-01-2016 – czytano 1247 razy.
Słowa kluczowe: miłość seks kłamstwo romans zdrada Danielle.

Komentarze (4)

karolinadnia 2016-01-28 14:05:26.

Super super, juz nie mogę się doczekać kolejnej części. 😀

Vansdnia 2016-01-29 16:38:49.

Podasz linka do swojego bloga?

Danielle. dnia 2016-01-30 23:02:16.

Jasne 🙂

mysecretdimension.blogspot.com

monadnia 2016-02-05 15:23:05.

Opowiadanie na 6+ 😉
Jest świetne. Z ojcem Pawła zaskoczyłaś, oczywiscie pozytywnie, mnie najbardziej 🙂
Na kiedy możemy spodziewać się kolejnej części? 🙂
Pozdrowionka

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Pod napięciem. cz 10"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.