Pierwszy i ostatni raz
-Jak to co? Nie widać?
-Nie za bardzo.
-Próbuję przeprosić i podziękować za moje przyjście.
Wtedy poczułam, że jedna ręka zjeżdża na moje pośladki i zaciska się na nich. Drugą natomiast przyciągnął mnie mocniej do siebie zacisnął wokół mojej talii.
-Nie mam ci tego za złe.- powiedziałam ze szczerym uśmiechem, bo szczerze mówiąc nie przeszkadzało mi to zbytnio.
-Wydaje mi się jednak, że należy ci się jakaś rekompensata z mojej strony?
-O czym Ty mówisz?!
Jego ręka, która jeszcze chwile temu spoczywała na talii zaczęła sunąć ku górze. Lekko się pochylił (nie dziwie się bo w porównaniu do mnie był wysoki ok 20 cm różnicy). Zbliżył się do mojej szyi i zaczął całować. Muszę przyznać, że przy tym całym zamieszaniu nie umknął mi jego niesamowicie przyciągający zapach, który teraz mnie otaczał. Lekko przygryzł moje ucho i z powrotem wrócił do całowania mnie po szyi. Nie powiem, że mi się nie podobało, bo podobało i to jeszcze jak. Nagle poczułam jak odrywa się ode mnie i patrzy na moją twarz. Lustrował ją dokładnie. Minęła chwila podczas której kilkakrotnie spojrzał na moje usta. Ponownie schylił się. Stanęłam na palcach, by skrócić jego drogę. Nasze usta zetknęły się. Od razu rozsunął moje wargi swoim językiem. Jedna ręka masowała mój tyłek a druga podniosła moją nogę tak, bym oparła się o niego. Zaczął sunąć nią coraz wyżej. Próbował się dostać pod sukienkę, jednak zatrzymałam go. Oderwałam się od niego. Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
-Chyba wrócę do środka. Za dużo wypiłam.
-Nie sądzę. Dla mnie wypiłaś w sam raz.
Po tych słowach próbował znowu wziąć mnie w ramiona, jednak zwinnie go wyminęłam i pobiegłam do domu. Impreza trwała w najlepsze. Tańczyłam i wyciągałam każdego do tańca, jeśli widziałam, że siedział gdzieś bezczynnie. W pewnym momencie zobaczyłam kolejną “ofiarę”. Było ciemno więc nie do końca widziałam kim jest ktoś, kogo zaraz wyciągnę na parkiet. Okazał się nim nie kto inny jak…nadal nie wiedziałam jak ma na imię. Nie miał najweselszej miny. Wyglądał jakby myślał jak wysadzić ten dom. Podbiegłam do niego i wyciągnęłam go siłą na parkiet co było dość trudne przy jego wzroście i muskulaturze. Zaczęłam tańczyć. Obracałam się, schylałam. Jednym słowem alkohol zrobił ze mnie mistrzynię tańca (to niestety sarkazm, gdyż tańczę okropnie). Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za biodra i mocno i gwałtownie przyciągnął do siebie.
-Nate.
Usłyszałam niesamowicie kuszący i głęboki głos.
-Miło w końcu poznać Twoje imię.
Odpowiedziałam i uwolniłam się z uścisku łapiąc go za jedną rękę i obracając się wokół niego. Piosenka dobiegła końca a wraz z nią mój taniec z, jak się okazało, Nateem. Poszłam na górę do łazienki, by odpocząć i przemyć twarz wodą, po półgodzinne “pląsy” troche mnie zmęczyły. Już chciałam zamykać drzwi, jednak ktoś je złapał.
-Co jest?!
-Raczej kto.
Usłyszałam drwiący głos i zobaczyłam Natea z figlarnym uśmieszkiem na twarzy.
-Mogę wiedzieć co…
Nie dokończyłam, gdyż mój nowy kolega wskoczył do łazienki, zamknął drzwi na zamek i rzucił mnie na ścianę.
-Teraz już mi nie uciekniesz. – powiedział uśmiechając się bezczelnie.
-Co Ty robisz?! Zostaw mnie i wynocha!
-Cicho. Z drugiej strony i tak Cię nikt nie usłyszy.- mówił z zadowoleniem w głosie.
-Jeśli Ty nie wyjdziesz to ja to zrobię.
Ruszyłam w stronę drzwi. Stanął mi jednak na drodze, zagradzając ją ręką.
– A gdzie to się panienka wybiera?
– Jak najdalej od Ciebie! – krzyknęłam – co Ty sobie wogóle wyobrażasz. Chyba w ogrodzie wyraziłam się jasno!
-Nawet nie wiesz jak bardzo.
-Wiec czego Ty ode mnie chcesz? Nie znam Cię wogóle.
-Posłuchaj mam na Ciebie ogromną ochotę, a ja zawsze dostaję to czego chcę.
-Niestety nie tym razem.
-Posłuchaj mała. Myślisz, że masz jeszcze wybór? To nawet urocze.
-O czym ty w ogóle mówisz?! Wiem o co ci chodzi i nie ma mowy!
-Słodka jesteś jak się buntujesz. Dobrze Ci jednaki radzę, nie przesadzaj, bo moje kary nie należą do łagodnych.
-W dupie mam Twoje kary. Co Ty w ogóle do mnie mówisz?!
W tym momencie wyciągnął szampana z kieszeni bluzy. Czemu ja tego nie zauważyłam wcześniej?!
-Skąd Ty to wziąłeś?
-Ojj głuptasku…Dobrze, że jesteś ładna. Mam 22 lata. To dla mnie nie problem, a uwierz, że pieniądze też nie grają roli.
Szampan którego trzymał był jednym z najlepszych i najdroższych jakie znałam.
-To smacznego życzę – powiedziałam z kokieteryjnym uśmiechem. – A teraz wybacz, ale słyszę, że ludzie wychodzą, więc chyba wypadałoby się pożegnać.
Wybiegłam z łazienki i popędziłam na dół. Pożegnałam się ze wszystkimi i zabrałam się za porządki. Mieszkam sama w domu rodziców. Przyjeżdżają do mnie albo ja do nich na święta i kilka razy do roku. Kiedy poznosiłam wszystkie brudne naczynia do kuchni i poustawiałam meble do dawnej…konfiguracji poszłam na górę do sypialni. Gdy weszłam myślałam, że wybuchnę.
-Co Ty tu do cholery jasnej robisz?!! Wynoś się z mojego domu w tej chwili! Nie chcę Cię wi…Auć – Nate pchnął mnie na prawde mocno na ściane. Uderzyłam się głowąi prawie osunęłam na podłogę, jednak przytrzymał mnie.
-Chyba mówiłem Ci coś o karach? A poza tym wspominałem, że nie wyjde póki nie dostanę tego czego chce.
-Gówno dostaniesz, a teraz wynocha!
-Widzę, że prosisz się o surowszą karę.
-O co ci chodzi! Nie znam Cię a Ty nie znasz mnie.
-Spokojnie malutka. Bedziemy mieli wiele okazji, zeby się poznać. Jego ręka już wsunęła się pod moję sukienkę. Próbowałam go zatrzymać. Wyrywałąm się, ale nic to nie dało.
-Cicho bądź. Musisz się nauczyć, że ja rządzę a nie Ty.
-To mój dom i moje zasady. A Ty z niego wypieprzaj!
-Posłuchaj – mówił śmiejąć – jesteś moja. Zaden facet nie ma prawa przychodzić tutaj do ciebie oprócz mnie. Lepiej to zapamiętaj.
-A kim ty jesteś i co możesz mi zrobić?
-Ojj malutka…Moje wpływy są jakby to powiedzieć…ogromne. A ty lepiej zapamiętaj to co powiedziałem. Idź się umyj a ja poczekam tu na ciebie.
-Ale…
-Nawet nie zaczynaj. Już i tak mi zaszaś dzisiaj za skórę tą całą scenką w łazience.
Poszłam się umyć. Kiedy wróciłam w dresach i bluzie Nate spojrzał na mnie, westchnął głośno i kazał położyć się na łóżku. Sam położył się za mną i zamknął mnie w swoim szczelnym i mimo wszystko ciasnym uścisku.
-Dobranoc – powiedział i po paru minutach już spał.
Nie zasnęłam ani na moment. W nocy wstałam i poszłam po telefon. Chciałam zadzwonić do Szymona. Powiedzieć mu o wszystkim. Trzymałam już telefon przy uchu kiedy ktoś, szepnąłmi do ucha:
-Lepiej oddaj mi to.
-Chyba oszalałeś. Nie masz prawa!
-Oddaj to i klękaj!
-Daj mi spokój! Jesteś nienormalny.
Podszedł do mnie, wyrwał telefon. Następnie pociągnął za włosy tak, ze teraz przed nim klęczałam.
-Ten tydzień spędzisz u mnie. To będzie twoja kara. Będę cię brał kiedy mi się będzie podobało, a ty nie możesz się sprzeciwić. To jest twoja kara.
-A co jeśli powiem nie?
Nachylił się, po czym przygryzł moje ucho i szepnął:
-Nie chciałbym być w twojej skórze.