Oczy w kolorze kłamstw cz.2

Założyła długą, granatową sukienkę z satyny, wiązaną na szyi, która bardziej przypominała koszulę nocną, aniżeli wieczorową kreację. Czuła się w niej dziwnie naga, ale jednocześnie zdawała sobie sprawę z tego, jak seksownie i uwodzicielsko wyglądała. W ostatniej chwili, przed wyjściem z domu, ściągnęła koronkowe figi i wsadziła je sobie do torebki. Nie miała pojęcia dlaczego to zrobiła. Widać, w niej również Dorian wyzwalał najgorsze instynkty. Rozejrzała się naprędce, żeby upewnić się, że nikt jej nie widzi. Ernest pojechał na masaż, żeby trochę rozładować napięcie. Wiedziała, że ma go nie być przez co najmniej godzinę, ale bała się, że za chwilę wyskoczy zza pierwszego drzewa i wykrzyczy jej prosto w twarz, że wie dokąd i po co jedzie. Jednak nic takiego się nie stało. Wsiadła w samochód i pojechała pod dobrze jej znany adres. Rzuciła okiem w małe lusterko i odetchnęła głęboko. Stresowała się jak nastolatka. Dorian powiedział, że ma dla niej niespodziankę i jej zadaniem jest słuchanie wszystkiego o co ją dziś poprosi. Pierwszym zaleceniem była ładna kreacja. Miała czuć się i wyglądać kobieco. Wysiadła z samochodu z nadzieją, że mężczyzna doceni jej starania.
Skinęła głową portierowi, który spisywał właśnie numer rejestracyjny jej samochodu. Przyzwyczaiła się już do tego, że jest monitorowana. Normalnie przeszkadzałoby jej, że każda jej wizyta tutaj jest tak skrzętnie notowana, ale Ernest nie miał prawa niczego podejrzewać, a jeśli nawet doszedłby do tego, że jego żona ma romans, nie jeździłby po osiedlach i nie pytał, czy taki, lub inny samochód gdzieś się tu kręcił.
Gwałtownie pokręciła głową, żeby odgonić myśli o mężu. Dorian nie chciał, żeby zaprzątała sobie nim głowę kiedy byli razem. Ona też tego nie chciała, bo wtedy pojawiały się wyrzuty sumienia. I tylko pocałunki jej kochanka, mogły pozwolić zapomnieć. A nie zawsze była ku nim sposobność.
Poprawiła dłonią starannie zrobioną fryzurę. Upięła kok, zaplatając włosy i spinając je jedynie szpilką. Musiała uważać, żeby nie zepsuć fryzury zanim Dorian jej w niej nie zobaczy. Weszła do jego bloku i wjechała windą na odpowiednie piętro. Kiedy stanęła przed drzwiami do jego mieszkania, zauważyła przypiętą do drzwi kopertę ze swoimi inicjałami. Zerwała ją i otworzyła. W środku znalazła czarną, jedwabną opaskę na oczy i dołączoną karteczkę: Załóż zanim zapukasz. Uśmiechnęła się pod nosem i po raz kolejny odetchnęła. Tym razem nie czuła zdenerwowania, a podniecenie. Na samą myśl o tym co czeka ją za drzwiami, drżało całe jej ciało. Zrobiła tak jak prosił. Kiedy miała na sobie opaskę, zapukała do drzwi. Otworzyły się po chwili. Ktoś złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
– Pani doktor jak zwykle zabójczo punktualna – szepnął jej do ucha. Oblizała wyschnięte z nerwów usta i czekała w napięciu na to co się stanie. Poczuła, że Dorian zsuwa jasny żakiecik, który nałożyła na swoją wyuzdaną sukienkę i jak odbiera jej torebkę z rąk. Usłyszała, że odkłada rzeczy na półkę, a potem zrobiło się zupełnie cicho. Po chwili słychać było jedynie ich oddechy.
– Postarałaś się – powiedział głębokim głosem i odkaszlnął, jakby coś nagle zaczęło drapać go w gardle. Znów złapał ją za rękę i pociągnął za sobą. Powoli, tak żeby się nie potknęła. Nie była pewna dokąd idą, ale pamiętając rozkład jego mieszkania, domyślała się, że kierują się do sypialni. W pewnym momencie zatrzymał ją i poprosił, żeby chwilę zaczekała. W tym czasie słyszała jego kroki układające się na puszystym dywanie w sypialni. Poruszał się niemal bezszelestnie. Zdradziło go jedynie dotykanie jakichś przedmiotów. W końcu znowu poczuła go przy sobie. Jego zapach dotarł do jej nozdrzy i sprawił, że bardzo chciała go dotknąć. Kiedy wyciągnęła rękę w jego stronę, chwycił ją i za chwilę podjął drugą. Dopiero po chwili zorientowała się, że obwiązuje jej ręce czymś miękkim. W pierwszym momencie chciała zabrać ręce. Tego było dla niej za wiele. Najpierw pozbawił ją zmysłu wzroku, a teraz miałaby mu jeszcze pozwolić na związanie rąk?
– Nie opieraj się, to nie będzie bolało – usłyszała.
Przełknęła głośno ślinę. To jej nie uspokoiło.
– Zaufaj mi trochę – szepnął, tym razem blisko jej ucha, muskając przy tym delikatny płatek.
Poddała mu się. Jak zawsze. Tak jak wtedy, kiedy przyjechał do niej do poradni i nie chciał wyjść, nawet kiedy zagroziła, że wezwie policję.
– I co im powiesz? Że masz ochotę na to samo co ja, ale próbujesz zgrywać szczęśliwą mężatkę? – spytał, przyglądając jej się w napięciu.
– Nic nie wiesz o moim małżeństwie – odparła buntowniczo unosząc podbródek.
– Masz rację. Ale wiem, że twój orgazm nie mógł być udawany – powiedział i podszedł do niej. Złapał w dłonie jej twarz i zbliżył usta do jej ust. Nie pocałował jej jednak. Po prostu stał tak, patrząc jej prosto w oczy.
– Powiedz, że mnie nie chcesz, to sobie pójdę i więcej mnie nie zobaczysz – odezwał się w końcu. Jego oddech parzył jej wargi, czuła, że za chwilę jej opór runie. W duszy pragnęła tylko tego, by ją teraz pocałował.
– Nie chcę. Wyjdź stąd – powiedziała twardo.
Dorian uśmiechnął się leniwie.
– Kłamiesz. Miałaś powiedzieć szczerze – mruknął i przywarł wargami do jej ust. Opierała się tylko chwilę, a potem pozwoliła mu na to, by posiadł jej oddech całkowicie. Kiedy w końcu oderwali się od siebie, z uśmiechem na twarzy zaczął wycierać kciukami jej rozmazaną szminkę.
– Twój opór jest nawet uroczy. Ale zbyteczny. Twoje ciało mówi dokładnie to co chcę usłyszeć – powiedział.
– W takim razie lepiej, żeby się zamknęło – burknęła i wysunęła się z jego objęć. – Za kilka minut mam pacjenta.
– Nie będę ci już przeszkadzał. Ale nie odpuszczę – powiedział i mrugnął do niej porozumiewawczo. Wyszedł, ale tak jak zapowiedział, nie dał jej spokoju. Napisał do niej smsa z prośbą o spotkanie. Nie odpowiedziała. Wtedy zadzwonił i bardziej ze złości niż ciekawości postanowiła z nim porozmawiać. Zaproponował spotkanie na neutralnym gruncie, żeby niczego się z jego strony nie obawiała. Zgodziła się pójść z nim na spacer, ale tylko po to, żeby raz na zawsze zakończyć tę znajomość. Następnego dnia spotkali się w parku. Celowo wybrała porę lunchu, aby mieć wymówkę, że musi wracać do pracy, do kolejnego pacjenta. Trochę niepewnie poczuła się na jego widok. Miał na sobie idealnie skrojony garnitur, co zdecydowanie podkreślało jego twardy typ urody. Mimo iż był młodszy od Ernesta, wydawał się dojrzalszy. Jej mąż miał chłopięcy wyraz twarzy i jasne włosy. Być może to dlatego Dorian tak ją pociągał. Wyglądał trochę… niebezpiecznie. Domyśliła się, że on również zerwał się z pracy. Właśnie ściągał marynarkę i przewieszał ją przez ramię, kiedy do niego podchodziła.
– Piękny dziś dzień. Aż szkoda, że nie będzie padać – odezwał się z uśmiechem.
Nie odpowiedziała na tę zaczepkę. Doskonale wiedziała o co mu chodziło. Nie zamierzała jednak wciągnąć się we wspominki.
– Posłuchaj… Nie mam zbyt wiele czasu. Załatwmy to szybko – wymamrotała i spojrzała na niego ponaglająco.
Uniósł brwi lekko zaskoczony.
– Przejdźmy się – zakomenderował i ruszył, spodziewając się, że pójdzie za nim.
Tak też zrobiła, choć trochę niechętnie. Przez jakiś czas szli w milczeniu. Łucja ukradkiem studiowała jego profil, starając się udawać, że jego ostre, symetryczne rysy w ogóle nie robią na niej żadnego wrażenia.
– Nie mogłem spać po tym, jak byliśmy razem. Zazwyczaj mi to nie przeszkadza. Lubię się wyspać po wszystkim i nawet czuję ulgę, jak kobieta z którą spałem idzie do domu. Nie przepadam za ckliwymi rozmowami i wolę unikać rozmów o zobowiązaniach. Ale kiedy zorientowałem się, że cię nie ma, poczułem się… dziwnie. Chciałem cię obejmować. Kochać się z tobą całą noc… A ty tak po prostu sobie poszłaś – powiedział w końcu, jakby z wyrzutem.
– Przykro mi, że zraniłam twoje ego – odparła chłodno.
– Nie słuchasz mnie. Nie chodzi o moje ego. Chodzi o to, że chciałem więcej. I wciąż chcę. Dobrze nam było razem. Cholernie dobrze. Jesteśmy idealnie dopasowani. Wiem, że mogłoby nam być jeszcze lepiej. Chcę tego.
Łucja zatrzymała się i spojrzała na niego z niedowierzaniem.
– Nie zapomniałeś o czymś? Nie przedstawiłam ci już przypadkiem mojego męża?
Dorian westchnął.
– To faktycznie problem, ale do przeskoczenia. Poza tym mam pewność, że nie będziesz ode mnie wymagać nie wiadomo czego. Kwiatki i czekoladki oraz cały ten romantyczny badziew dostaniesz od męża. Ja dam ci całą resztę, czyli to, czego ci przy nim brakuje.
– Jesteś nienormalny – powiedziała i szybkim krokiem ruszyła przed siebie.
– To fachowa diagnoza? – spytał doganiając ją. – Jestem nienormalny, bo mówię co myślę? Boisz się, bo wiem, że mam rację. Szczęśliwa mężatka nie oddaje się innemu. A ty to zrobiłaś. I byłaś zadowolona.
Łucja przyglądała mu się dłuższą chwilę. Była wściekła. Widział to w jej oczach. Przez jej głowę przewijało się tysiące myśli. Miała ochotę przeklinać i tupać nogami za to, w jakim położeniu ją stawia. W końcu wzięła głęboki wdech i drżącym głosem powiedziała:
– Proszę… Nie dzwoń do mnie więcej.
Odeszła. Tym razem jej nie gonił. Wróciła do pracy i próbowała udawać, że wywody jej pacjenta naprawdę ją interesują. Była nieobecna. Cały czas myślała o Dorianie, jego odrażającej pewności siebie i reakcji własnego ciała na jego widok. Kiedy w końcu wróciła do domu, otworzyła butelkę czerwonego wina i napełniła wysoki kieliszek. Ernest musiał być w swojej pracowni. Pomyślała, że może powinna zrobić mu niespodziankę i iść do niego. W wiadomym celu oczywiście. Co prawda Ernest nie lubił kochać się w swojej świątyni, ale może gra wstępna wśród jego dzieł byłaby do przyjęcia. Wypiła kolejny łyk wina, tym razem większy niż poprzednio i poszła do atelier męża. Tam czekała ją niemiła niespodzianka. Na krześle ustawionym niemal na środku pracowni siedziała Paula. Była naga, niedbale okryta prześcieradłem. Widać było kawałek jej piersi, w dodatku siedziała na krzesełku okrakiem, opierając brodę na jego zagłówku i wypinając się lubieżnie.
Ernest stał dwa metry dalej i malował. Co jakiś czas zerkał na prawie byłą asystentkę, a Łucja poczuła się tak, jakby ktoś wylał na nią kubeł zimnej wody.
– Widzę, że przeszkadzam – powiedziała sucho.
W tym samym momencie ich głowy obróciły się w jej kierunku. Łucja złożyła ramiona na piersi i przyglądała się im z chłodną dezaprobatą.
– Lucy, jesteś już, skarbie. Maluję Pauli pożegnalny portret – odezwał się jej mąż.
– Właśnie widzę. To już drugi, prawda? – spytała wchodząc głębiej. – Tym razem przynajmniej nie jest całkiem naga – dodała.
Ernest westchnął.
– Kochanie, to tylko sztuka. Nie bądź zazdrosna.
– Zazdrosna? Ja? Skądże. To normalne, że w naszym domu pałętają się półnagie dziewuchy – burknęła i spojrzała na Paulę z odrazą. Ta zdążyła się już szczelniej zakryć prześcieradłem, ale widok jej nagiej piersi i wyuzdanej pozy, wciąż nie znikał jej z oczu.
– Łucja – Ernest powoli tracił cierpliwość. – To moja pracownia. A Paula w tej chwili mi pozuje. Nie przypisuj temu dwuznaczności.
Kobieta wyprostowała się jak struna i wyszła. Nie miała ochoty na dalszą rozmowę. Jak mogła się nie złościć, skoro jej mąż tak chętnie malował nagie kobiety, podczas gdy jej od dłuższego czasu nie chciał oglądać nawet w ich własnej sypialni? Wciąż powtarzał, że jest piękna, zjawiskowa i idealna. A mimo to miała wrażenie, że boi się jej dotykać, jakby się obawiał, że rozsypie się pod wpływem najmniejszej pieszczoty. Była tak przygnębiona zaistniałą sytuacją oraz tym, że Ernest został w pracowni z Paulą zamiast iść za nią i=żeby próbować ją uspokoić, że wzięła komórkę i wysłała do Doriana smsa. “Zgadzam się. Przyjedź po mnie jutro do pracy.”
To właśnie wtedy ich relacja nabrała rozpędu, choć od tamtego dnia spotkali się zaledwie cztery razy. Mimo to czuła, że powoli się od niego uzależnia. Cały czas myślała o kolejnym spotkaniu, a gdy wreszcie nadeszło i dobiegło końca, długo je wspominała, oczekując następnego.
Teraz kiedy Dorian wymyślił dla niej niespodziankę, drżała z rozkoszy i strachu. Ufała mu, ale kiedy stopniowo pozbawiał jej władzy, czuła się jak mała dziewczynka, całkowicie od niego zależna… Gdy jej ręce były już związane, poczuła, ze pociąga je do góry. Zdała sobie sprawę, że drugi koniec jedwabistej szarfy został o coś zaczepiony, a ona stała przed nim, trzymając ręce wysoko nad głową. Wtedy poczuła, że Dorian zaczyna delikatnie jej dotykać. Smyrał jej plecy, głaskał piersi, a to wszystko przez cieniutki materiał jej sukienki. Zapragnęła, by w końcu ją rozebrał. Jakby czytając jej w myślach, pociągnął za sznureczek opadający jej na plecach i rozwiązał węzeł, który utrzymywał tę sukienkę na piersiach. Pomógł jej opaść na ziemię i odetchnął głęboko, gdy zobaczył jej nagie pośladki.
– Przygotowałaś się – powiedział cicho, muskając dłonią ukazaną wypukłość. Jednym, szybkim ruchem pozbył się też samonośnego stanika i tak stanęła przed nim kompletnie naga, obnażona do cna i bezbronna.
– Co ze mną zrobisz? – zapytała ochrypłym głosem. Nie wiedziała, czy to z podniecenia, czy z tłumionego lęku.
– Nic, czego byś nie chciała – to mówiąc, zbliżył się do niej i wyjął szpilkę z jej włosów. Kasztanowe włosy rozsypały się po jej nagich plecach. Wsunął w nie rękę i w końcu ją pocałował. Głęboko, namiętnie, ale powoli, tak, by mogła rozkoszować się smakiem jego ust. Chciała go objąć, ale związane ręce jej na to nie pozwalały. Nie mogła nawet na niego patrzeć.
– Podobasz mi się taka bezbronna – szepnął jej do ucha i zaczął okładać pocałunkami jej szyję. Odchyliła głowę, choć zabolały ją przy tym ramiona. Dorian wrócił ustami do jej ust i znowu zanurzyła się w pocałunku. W międzyczasie jego dłonie rozpoczęły wędrówkę po jej ciele. Zacisnęły się na jej pośladkach, po czym jedna z nich odskoczyła i nieoczekiwanie klepnęła ją mocno.
– Au – syknęła.
– To tylko niewinny klaps – szepnął z uśmiechem i ponowił pieszczotę. Jego ręka przeniosła się do wewnętrznej strony uda. Zaczął głaskać okolice jej muszelki, ale nie od razu się w niej zatopił. Najpierw klęknął przed nią i położył sobie jej stopę na ramieniu.
– Spróbuj utrzymać równowagę – polecił jej i wtedy poczuła jego wilgotny język na swojej łechtaczce. Głośno zaczerpnęła tchu, zaciskając ręce na napiętej szarfie, by utrzymać się w tej pozycji. On w tym czasie pieścił ją śmielej, błądząc językiem po płatkach jej kobiecości i zanurzając się w niej coraz głębiej. W końcu, targana spazmami pozwoliła, by jej noga opadła na ziemię, zachwiała się, ale nie upadła. Nie mogła. Ręce przywiązane do niej wiadomo czego, podtrzymywały ją w pozycji stojącej. Dorian również się podniósł. Objął ją mocno i jednym, gwałtownym ruchem podniósł ją do góry. Oplotła nogami jego biodra i po chwili poczuła, że się z niej zatapia – nabrzmiały i gotowy do dawania rozkoszy. Posiadł ją całkowicie. Unosił jej biodra powoli, starając się by rytmicznie na niego opadała. W końcu poruszał nią coraz szybciej, wchodził coraz głębiej i zapamiętywał się w tym uczuciu, a ona wraz z nim. Czuła, jak pulsuje w jej wnętrzu, jak zwalnia by opóźnić wytrysk i pozwolić jej dojść wraz z sobą. Zaczął pieścić jej piersi, przygryzając delikatnie różowe sutki. Całował jej szyję, a potem zacisnął na niej lekko swoją dłoń. Przez chwilę walczyła o oddech, ale to była podniecająca walka. Po chwili wrócił ręką do jej pośladków i mocniej podniósł ją do góry.
– Mocniej… Chcę mocniej – szepnęła. Ponownie wrócił to gwałtownego posuwania jej. Ocierał się o nią, jak dzikie zwierze, a ona krzyczała w tym samym rytmie. Po chwili eksplodowała ponownie, a on zaraz po niej. Gdy uspokajała oddech, powoli opuszczał ją na ziemię. Zaraz potem zaczął odwiązywać wstęgę z jej nadgarstków. Opadła na niego jak szmaciana lalka. Była zmęczona i bolały ją niemal wszystkie mięśnie. Dorian wziął ją na ręce i zaniósł do łóżka. Potem ściągnął jej z oczu opaskę. Zamrugała gwałtownie, choć w pokoju wcale nie było za jasno. Paliła się tylko jedna mała, różowa lampka, która rzucała na pokój przyjemne, intymne światło. Spojrzała na mężczyznę i uśmiechnęła się w odpowiedzi na jego uśmiech.
– Bałam się, że wyciągniesz szpicrutę – powiedziała cicho z lekkim rozbawieniem.
Przewrócił oczami.
– Naczytałaś się Greya? – zapytał. – Lekka przemoc może być pociągająca. Jednak nie preferuję żadnego sado-maso. Nie musisz się obawiać.
– Nie boję się. Podobała mi się ta niespodzianka – przyznała – Ale wszystko mnie boli.
Dorian pocałował ją lekko w usta.
– Zaradzimy coś na to.
Przekręcił się na bok i wyciągnął z szafki nocnej olejek do masażu. Łucja położyła się na brzuchu i poddała mu się po raz kolejny. Tym razem był delikatny i opiekuńczy. Masował ją, nie opuszczając nawet centymetra jej ciała. Kiedy skończył, czuła się zrelaksowana, ale i pobudzona.
– Mogę coś jeszcze dla ciebie zrobić? – spytał z błyskiem w oczach.
– Może tym razem to ja zrobię coś dla ciebie – odparła cicho i podniosła się lekko. Położyła ramiona na jego piersi i lekko, ale stanowczo, pchnęła go na poduszki. Usiadła na nim okrakiem i pochyliła się by móc go pocałować. Było w tym wiele żaru i pasji, jednak to im już nie wystarczało. Łucja oderwała się od niego i zaczęła kierować usta niżej. Najpierw na jego szyję, potem na tors, aż wreszcie znalazła się przy lekko nabrzmiałym członku. Chwyciła go w swoją smukłą dłoń i zrobiła nią kilka płynnych ruchów. Potem pochyliła się i wzięła go w usta… Dorian odpłynął i tym razem to ona nim zawładnęła. Nie potrzebowała do tego szarfy, ani opaski. Wystarczyły jej zręczne usta i sprawny język…
Czterdzieści minut później leżeli w swoich objęciach spoceni i wyczerpani. Łucja spojrzała ukradkiem na zegarek i westchnęła przerażona. Ernest już pewnie dawno wrócił do domu. Mimo iż dobrze jej się leżało w ramionach Doriana, musiała wrócić do domu by uniknąć niewygodnych pytań ze strony swojego męża. Kiedy zaczęła się podnosić, chwycił ją mocniej i przyciągnął do siebie.
– Ani mi się waż – usłyszała.
– Już późno. Muszę iść – powiedziała z westchnieniem.
– Mam cię znowu związać? – mruknął wtulając się w jej szyję.
Uśmiechnęła się lekko.
– Myślałam, że to właśnie brak konieczności przytulania i rozmawiania po wszystkim tak ci się we mnie podoba – rzuciła ze śmiechem.
– Prawda, ale jeszcze nie mam cię dość. Zostań chwilę. W przyszłym tygodniu nie będziemy mogli się zobaczyć. Wyjeżdżam do Berlina na delegację. Nie chcę tęsknić za tym pięknym ciałem, więc pozwól mi się nim nacieszyć jeszcze trochę – mruknął, muskając przy tym ustami jej szyję.
– Jeszcze minutka. Ale potem naprawdę muszę już iść.
– Dwie. Albo trzy. Maks, godzinka – powiedział i ponownie okrył ją swoim ciałem. Zaśmiała się głośno i pozwoliła mu na to by ponownie rozbudził jej zmysły.

***

Po powrocie do domu, znalazła Ernesta w salonie. Popijał wino, siedząc w swoim ulubionym fotelu. Kiedy ją usłyszał, odwrócił głowę i przyjrzał jej się badawczo.
– Dzwoniłem do ciebie – powiedział na wstępie.
– Miałam wyciszony telefon – odparła bez cienie skruchy.
Wiedziała, że najlepsza będzie nonszalancja. Gdyby się tłumaczyła, bądź nie daj Boże plątała w zeznaniach, Ernest mógłby zaczął ją o coś podejrzewać.
– Gdzie byłaś? – zapytał wstając.
– U Natalii. Nie chciałam znowu sama siedzieć w domu, podczas gdy ty się relaksujesz.
Ernest uśmiechnął się.
– Jestem bardzo zrelaksowany. Zwłaszcza, że dostałem świetną wiadomość.
Łucja ucieszyła się, że zboczyli z tematu i miała nadzieję, że Ernest już o nic jej nie zapyta.
– O co chodzi? – zainteresowała się nalewając sobie wody do szklanki.
– Dzwoniła do mnie Izabela. Okazało się, że weszła w spółkę z jakimś Niemcem i chce wystawić część moich obrazów w ich wspólnej galerii w Berlinie. Ponoć jej syn bardzo zachwalał moje prace – oznajmił z nieskrywaną dumą.
Łucja uśmiechnęła się szeroko, choć na samo wspomnienie Doriana czuła się nieswojo.
– Naprawdę? To wspaniale.
Ernest żywo skinął głową, jednak po chwili nieco spoważniał i podrapał się po głowie.
– Jest tylko jeden warunek.
– Jaki?
Mężczyzna westchnął.
– Mam sprzedać im do prywatnej kolekcji twój portret.
Łucja zmarszczyła brwi.
– Mój? Dlaczego akurat ten obraz? – spytała zaskoczona.
Ernest założył ramiona na piersi i przyjrzał jej się uważnie.
– No właśnie o to chciałem cię zapytać. Dlaczego synowi Izabeli tak bardzo zależy na twoim portrecie?

Dodał/a: Danielle. w dniu 23-04-2016 – czytano 1833 razy.
Słowa kluczowe: opowiadanie seks zdrada romans Danielle.

Komentarze (2)

moniaadnia 2016-04-26 23:38:34.

Świetne! Świetne! Świetne! 😀 Jestem bardzo ciekawa dalszego ich dialogu i dalszych części opowiadania ^^

Mam nadzieję, że długo nie będziemy musieli czekać na ‘next’a’? 😀
Pozdrawiam

aniadnia 2016-05-10 21:42:12.

Piszesz już bardzo długo i każde twoje opwiadanie bardzo lubiłam, jednak spodziewałam się czegoś lepszego, oczywiscie jest to dopiero druga czesc, ale temat dosyc oklepany rodem z serialu…Mam nadzieje, ze cos mnie jeszcze zaskoczy, mimo wsyztsko zycze powodzenia:)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Oczy w kolorze kłamstw cz.2"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.