Z miłości do ukochanej cz 16

Jak już wszystko było załatwione, nasi panowie spełniły swoje oczekiwania i dogodziły sobie w naszych cipkach a ich peniski już wisiały jak dwa flaczki i nie reagowały na widok naszych cipek i nie podniecały się. Przyszedł czas na wykonanie zabiegów usunięcia naszym panom jąder, i pozbawienia ich płodności. Jeszcze przed samem wykonaniem zabiegu, uzgodniłyśmy obie z Teresą kolejność wykonywanych czynności która z nas będzie wykonywała jako pierwsza i jakie czynności. Ze przecinać worek moszny mojemu Jankowi będzie Teresa i wyłuska na zewnątrz lewe jadro Jankowi a po podwiązaniu żył od jąder odetnie Jankowi lewa jądro jako pierwsza, a ja odetnę Jankowi drugie jądro i pozbawię Janka płodności. Natomiast Pawłowi to ja będę przecinała worek moszny i tak samo jak Teresa to robiła po przecięciu worka moszny wyłuskam Pawła lewe Jadro, a po podwiązaniu żył od jąder to jako pierwsza odetnę Pawłowi lewe jądro. A Teresa odetnie Pawłowi prawe jądro jako żona i pozbawi Pawła płodności. Tak żeśmy się umówiły i tak po kolei wykonywałyśmy, czynności wytrzebienia jąder naszym panom. Jako pierwszy do wykonania zabiegu usunięcia jąder położył się Janek na kozetce, jak tak już leżał na kozetce podeszłam do Janka i wzięłam jego worek z jądrami do ręki i zaczęłam je masować i rozciągać worek moszny, jego penis nawet nie drgnął taki był z niego flaczek. A ze było bardzo gorąco to worek moszny z jądrami był bardzo gorący i rozciągliwy i miękki od nagrzania i schładzał Janka jądra przed przegrzaniem. Jak masowałam Janka jądra to wzięłam w spraju środek przeciw bólowy i spryskałam Jankowi worek moszny z jądrami, jak środek w chłonął do wewnątrz worka moszny z jądrami i zaczął działać To wzięłam ponownie Janka worek z jądrami i je masowałam i lekko ściskałam i zapytałam się Janka czy czuje ze jemu dotykam worek z jadrami i lekko je ściskam. Janek powiedział do nas ze już nie czuje worka ani jąder ze je jeszcze ma. Po tej wypowiedzi Janka wzięłam jeszcze raz i spryskałam Janka worek z jadrami środkiem przecie bólowym. Jak już działał środek przeciw bólowy to wzięłyśmy się obie z Teresą za czynności pozbawienia mojego męża płodności. Ja usiadłam na kozetce i trzymałam Janka za worek moszny od strony penisa a Teresa z drugiej strony i przyłożyła bardzo ostry nóż do worka moszny i przecięła Jankowi worek moszny, tak dobrze około trzy i pół centymetra i a zapytała się Janka czy go to bolało jak przecinała Jankowi worek moszny z jądrami, Janek powiedział Teresie ze wcale go to nie bolało i nawet nie poczuł przecinania worka moszny. Jeszcze Teresa sprawdziła czy błona w worku moszny oddzielająca jądra od siebie jest dobrze przecięta. nie była całkowicie przecięta na długości cięcia w worku moszny, i poprawiła przecinając błonę oddzielającą jądra od siebie. Jak już było wszystko dobrze zrobione, Teresa wzięła lewe jądro do ręki i nakierowała w kierunku nacięcia worka moszny i lekko nacisnęła i jądro samo wyskoczyło na zewnątrz jak pestka z wiśni. Ja to samo ja zrobiłam z prawym jądrem Janka i powiedziałam Jankowi ze jego jądra już wiszą na żyłach na zewnątrz worka, jak już były oba jądra Janka wyłuskane na wierzch, to wzięłam je do rąk, i je oba trzymałam, a Teresa zajęła się podwiązywaniem żył od jąder. Jako pierwsze to przecięła błonę białkową otaczającą żyłę od jądra, jak już były odsłonięte żyły z pod błony białkowej to Teresa podwiązała Jankowi żyły doprowadzające krew do jąder, i to zrobiła bardzo solidnie , następnie wzięła nóż do ręki i odcięła Jankowi lewe jądro tak jak żeśmy się umówiły i pokazała Jankowi ze już niema lewego jądra bo jest odcięte i położyła na talerzyku na stole. Następnie ja wzięłam prawe jądro Janka do reki i nóż i odcięłam Jankowi prawe jądro i pozbawiłam Janka płodności jako żona i pokazałam jego jądra Jankowi i powiedziałam Jankowi ze już nie masz obu jąder i jesteś już bezpłodnym samcem. Tej całej sytuacji przyglądał się Paweł jak Janek był kastrowany, w czasie momentu odcinania jąder Jankowi ,Pawła penis jakby dostał podniecenia i zwodu na widok odcinania jąder Jankowi.Teresa powiedziała do Pawła nie podniecaj się tak bardzo mocno bo to nie twoje jajka były odcinane tylko twojemu koledze. Zaraz i ciebie pozbędziemy jajek i będziesz tak samo wykastrowany jak jest teraz Janek. Teresa wzięła Pawła za jądra i je bardzo mocno ścisła ze aż Pawła zabolały jądra i to jemu trochę zelżało i penis Pawła trochę opadł do dołu i wisiał jemu taki flaczek. Jak już były Jadra Janka odcięte od żył to Teresa zemną zabrałyśmy się do założenia Jankowi szwów na worku moszny po cieciu. Teresa to zrobiła bardzo precyzyjnie i założyła Jankowi aż pięć szwów. Jak już Janek miał założone szwy na worku moszny Teresa wytarła Jankowi worek moszny z pozostałości krwi i zdezynfekowała worek moszny, posmarowała maścią na ranie ciecia na lepsze się gojenie rany po cieciu i założyła Jankowi suchy opatrunek. Ja w tym to czasie poszłam do łazienki wypłukać Janka jądra z krwi, jak przyszłam z powrotem z łazienki z Janka jądrami odciętymi i wypłukanymi z krwi. To Paweł już leżał na kozetce i był przygotowywany przez Teresę do odcięcia Pawłowi jąder i pozbawienia Pawła płodności. Teresa trzymała Pawła za worek z jądrami Pawła i to bardzo rozgrzanymi i je masowała, przed kastracją Pawła jąder, Następnie wzięła preparat przeciw bólowy w spraju i spryskała Pawłowi worek moszny z jądrami. po wchłonięciu preparatu przeciw bólowego do wnętrza worka moszny Teresa znowu masowała Pawła jądra i je ściskała ale Paweł już tego nie czuł jak nam powiedział, bo preparat przeciw bólowy już działał, Teresa jeszcze raz spryskała Pawłowi worek moszny z jądrami żeby być pewny ze Paweł nie będzie czuł bólu w czasie odcinania jąder od żył. Tym razem to Teresa usiała na kozetce od strony penisa Pawła i trzymała Pawła za worek moszny jeszcze z jądrami, a ja z drugiej strony i przecięłam Pawłowi worek moszny tak samo jak to zrobiła Teresa mojemu Jankowi i to dobrze około trzech i pół centymetra i sprawdziłam czy jest prawidłowo przecięta przegroda oddzielająca jądra od siebie, jak już było wszystko dobrze to wzięłam lewa jadro Pawła do ręki i nakierowałam je na nacięcie w worku moszny i lekko na nie nacisnęłam i jadro samo wyskoczyło na zewnątrz jak pestka to samo zrobiła Teresa z prawym jądrem Pawła, jak oba jądra Pawła były już na wierzchu to powiedziałam Pawłowi ze jego jądra już wiszą na zewnątrz worka moszny na żyłach. Teresa trzymała oba jądra w rękach a ja zajmowałam się podwiązywaniem żył od jąder, tak samo jak to robiła wcześniej Teresa Jankowi. Jak Paweł miał już podwiązane żyły od jąder, to wzięłam do reki lewe jądro i nóż i odcięłam Pawłowi jądro i pokazałam Pawłowi ze już niema lewego jądra bo jest już odcięte od jego żyły, i odłożyłam je osobno na drugi talerzyk. To samo z drugiem jądrem Pawła zrobiła Teresa, tez wzięła nóż i odcięła Pawłowi drugie jądro i powiedziała mężulku już nie masz jąder jesteś już bezpłodnym samcem. Już mnie ani Krysie nie zapłodnicie bo jesteście obaj wykastrowanymi samcami. Po odcięciu jąder Pawłowi jeszcze zostało założenie szwów ale i z tym sobie bardzo szybko poradziłyśmy i też tak samo jak Teresa założyła Jankowi pięć szwów, to samo i ja zrobiłam Pawłowi. Chodź jądra naszych panów są daleko większe od otworu naciętego na worku moszny to i tak swobodnie przemieszczały się na zewnątrz worka moszny bo jądra są elastyczne i poddają się pod naciskiem i deformują się w różnym kierunku. Po założeniu szwów została mi jeszcze sama kosmetyka jak wytarcie worka moszny z krwi i posmarowanie rany po cieciu maścią do szybkiego wygojenia się rany i założenia suchego opatrunku na worku moszny. Teresa w tym to czasie poszła z jądrami Pawła do łazienki wypłukać je z krwi pod zimną wodą. Jak wróciła to zastało nam jeszcze pościągać z jader z najądrzami błonę białkową żeby jądra z najądrzami wyglądały różowe jak będą się pławiły w szkatułce z formaliną. Jak ja z Teresą zajmowałam się jądrami naszych samców ściąganiem błony białkowej z jader i najądrzy, to nasi panowie przygotowywały szkatułki na przechowywanie ich jader po odcięciu od ich ciał. Napełniły szkatułki formaliną tak ponad połowę pojemnika na jądra a pozostałą cześć dopełnią jak już będą jądra naszych panów pływały w formalinie. Po ściągnięciu błony białkowej jeszcze wzięłam strzykawkę z igła od zastrzyków i w każde jądro i najądrze wstrzyknęłam trochę formaliny tak ze dwa centymetry sześcienne i to w każde jądro, wprowadziłam igłę przez żyłę od jądra i w trzech punktach, wstrzyknęłam trochę formaliny, a w najądrze w dwóch punktach, a igłę wprowadziłam przez odcięty nasieniowód. żeby jądra naszych panów szybciej się zakonserwowały i były zabezpieczone. Po wstrzyknięciu formaliny do każdego jądra i najądrza zostało nam jeszcze przypiąć inicjały do żyły każdego jądra. To była już robota do naszych panów żeby dobrze przypiąć inicjały do jąder poprzez przekłucie żył od jąder odpowiednimi ćwiekami, tak żeby inicjał nie odłączył się od jądra. Po przypięciu inicjałów nastała ceremonia wkładania jąder do szkatułek z formalina naszych panów ja wkładałam jądra Janka z Jankiem do jednej szkatułki, a Teresa wkładała jądra Pawła z Pawłem do drugiej szkatułki, jeszcze przed samym włożeniem jąder do szkatułki Teresa wycałowała oba jądra Pawła i mojego Janka, ja to samo zrobiłam z jądrami Janka i jądrami Pawła. Jadra Pawła i Janka swobodnie przemieściły się przez otwór w szkatułce i opadły na dół w kierunku inicjałów przyczepionych do jąder jako obciążniki żeby jądra nie wypływały na powierzchnie płynu jaka jest formalina, jak już były jądra w szkatułce po jeszcze Janek uzupełnił braki formaliny i dopełnił obie szkatułki równo tak żeby była poduszka powietrzna w środku szkatułki jeszcze zostało samo zakręcenie zakrętek na szkatułkach i to każda była inna, chodź były takie same, nasza była srebrna z czarnym tłem na wierzchu na nim srebrny gołąb siedzący na gnieździe. Natomiast zakrętka sąsiadów była złota z czarnym tłem i biała gołębicą siedząca na gnieździe. Jak już było wszystko zrobione to jeszcze pozostały błony białkowe z ciągnięte z jąder na talerzyku, ale tym razem to wszystkie cztery były razem. Przed wyjściem z pokoju gdzie robiłyśmy naszym panom zabieg powiedziałam do Teresy a błony z jąder niech tu zostaną do jutra to jutro zrobi się z nimi porządek zostaną z kremowane na ognisku. Wzięłyśmy tylko szkatułki z jądrami i wszyscy poszłyśmy do salonu, szkatułki postawiłyśmy na stole w blasku promieni światła od lampki nocnej i żyrandola a dochodziła już godzina dziewiąta i usiadłyśmy, Teresa z Pawłem na wersalce, tak nago a ja z Jankiem na fotelach też nago na przeciwko nich i oglądałyśmy cudo natury naszych samców jak się pławią w formalinie, jądra naszych wykastrowanych samców i rozmawiałyśmy o kastracji jak nam sprawnie to poszło. Jak tak siedziałyśmy to Teresa podniosła nogi na wersalkę i wystawiła to swoje cudo miłości w kierunku mojego Janka, tak ze Janek miał jej pieszczochę jak na piedestale i ją oglądał. Ale i ja tak samo siedziałam jak Teresa i miałam też wystawioną swoje pieczarę miłości w kierunku Pawła i ją Paweł podziwiał, jaka ona jest piękna . Jak tak siedziałyśmy i podziwiałyśmy cudo naszych panów i rozmawiałyśmy, poszłam do barku i wzięłam cztery lampki i szampana, otworzyłam i nalałam do lampek szampana i podniosłam do góry i wypiłyśmy toast za wykastrowanych naszych mężów. Jeszcze trochę zostało trunku w butelce to wzięłam i rozlałam wszystkim i wypiłyśmy drugi toast za jądra naszych samców żeby się dobrze przechowywały i bardzo długo trzymały te dwie prześliczne perełki, te dwa diamenty. A dochodziła już godzina dwudziesta trzecia po wypiciu rozeszłyśny się.Teresa z Pawłem ubrały się, Teresa w swoje spódniczkę fruwajkę i bluzeczkę a Paweł ubrał tylko spodnie dresowe i podkoszulek i tak poszły do domu. Na rozstanie jeszcze słodkie buziaki i pa i poszły do domu spać. Ja też poszłam z Jankiem spać, ale tym razem na golasa oboje. Rano jak obudziłyśmy się posmarowałam Jankowi worek maścią, żeby rana lepiej się goiła po cieciu. Po śniadaniu poszłam do Teresy i Pawła wzięłam maść żeby Pawłowi też posmarować worek moszny żeby się lepiej Pawłowi goiła rana . Po mnie zaraz przyszedł i Janek na kawę do Teresy i Pawła ,i obaj poszły do altanki rozpalić ognisko żeby skremować błony naszych mężów po kastracji. Jak ognisko się paliło poszłam do domu i przyniosłam na talerzyku błony naszych samców i spaliłyśmy je w ognisku a popiół rozsypały nasi panowie pod płotem koło bramek wejściowych na podwórko. Po wypiciu kawy i zjedzeniu zimnego loda rozeszłyśmy się do domu.

Dodał/a: Krysia w dniu 11-04-2017 – czytano 1642 razy.
Słowa kluczowe: Miłość Kochać pieścić całować Krysia

Komentarze (1)

Mamadnia 2017-04-28 12:20:19.

To jest choreee!!!

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Z miłości do ukochanej cz 16"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.