Słodkie słówka cz.4

– Już jesteś. Poznajcie się. To mój przyjaciel, Daniel, a to Anastazja. – przedstawił nas sobie z czarującym uśmiechem. Ciekawe tylko czemu nie powiedział, kim ja dla niego jestem. Daniel stał opary o blat z założonymi rękami, dziwnym wyrazem twarzy i patrzył na mnie przeszywającym wzrokiem, tak intensywnym i mrocznym, że aż poczułam ukłucie w żołądku. Czarne włosy kleiły mu się do czoła i skroni, jego blada skóra kontrastowała z grafitowymi oczami, a spod ciemnej koszulki wystawał kolorowy tatuaż pnący się po szyi. Nerwowo przeczesałam dłonią włosy i spojrzałam na Emila. Ten stał ucieszony i spoglądał na nas. Jeszcze przed chwilą wściekły wybiegał z sypialni w całej swojej okazałości, a teraz, na szczęście już ubrany, promieniał, a jego oczy jarzyły się jak małe płomyki.
– Do twarzy ci w tej koszuli, Mała. – odezwał się w końcu, przerywać niezręczną ciszę. Odwróciłam się i spojrzałam w lustro wiszące na korytarzu. No tak. Już wiem czemu tak szczegółowo mnie nie przedstawił, można się domyśleć kim jestem i co tu robię. Gdy Emil mnie zawołał, zdążyłam tylko założyć bieliznę, a na wierzch narzuciłam białą koszule z czarnym kołnierzykiem i mankietami, która leżała na oparciu fotela. Pachniała nieziemsko, co przyprawiało mnie o zawrót głowy.
– To ja może pójdę po swoje rzeczy. – oświadczyłam niepewnie.
– Nie, nie trzeba. Świetnie wyglądasz, a Daniel aż zaniemówił z wrażenia. – odparł ruszając w głąb kuchni. – Mieliśmy inne plany z Ani, ale jak wpadłeś to już zostaniesz. Czego się napijecie? – ciągnął, nie zwracając uwagi na nas. Daniel stał nadal i wpatrywał się we mnie. Nagle otrzeźwiał jakby dostał czymś ciężkim w głowę, a jego twarz mimo ostrych i wyrazistych rysów zdelikatniała.
– Miło mi cię poznać. – rzucił z empatią w oczach, gwałtownie się prostując. Jego głos był miękki i jednocześnie ostry jak brzytwa. Dźwięczał w mojej głowie jak poranny budzik. Uśmiechnęłam się delikatnie i ruszyłam w stronę salonu. Daniel poszedł w moje ślady i zatopił się w miękkiej kanapie po drugiej stronie. Był tajemniczy, a mnie to coraz bardziej intrygowało i ciekawiło. Był jak zagadka, którą zapragnęłam rozwikłać.
– No to na zdrowie. – rozległ się brzdęk obijających się szklanek, które postawił na stole Emil. Dwie z nich wypełniał bursztynowy płyn z lodem, a trzecią kolorowa mieszanina ze słomką i plastrem cytryny wbitym w brzeg szklanki.
– Musicie się napić, bo milczycie jak nigdy, i to oboje. Chyba, że o czymś nie wiem? – zapytał. Daniel z zaskoczoną miną spojrzał na nas, po czym zaciągnął się powietrzem i wziął duży łyk napoju.
– Nie, nie znamy się. – odpowiedziałam pośpiesznie. – Ale zawsze możemy. Od czegoś trzeba zacząć. – dodałam. Daniel spojrzał na mnie zaciekawiony, po czym wbił wzrok w podłogę.
– No i świetnie. – odparł Emil obejmując mnie w tali, dzięki czemu nabrałam więcej pewności. Z początku rozmowa się nie kleiła, ale z czasem i z pomocą procentów, rozkręciła się i nawet Daniel zaczął się śmiać, dokładnie tak samo jak Emil, ciężko mi było ich teraz odróżnić. W pewnym momencie nie byłam już w stanie stwierdzić, którą to już szklankę wlewam w siebie. Okropnie kręciło mi się w głowie. Czułam się jak na karuzeli i powoli zaczynało do mnie docierać, że przesadziłam. Cholernie zmęczona wstałam i chwiejnym krokiem, potykając się o własne nogi ruszyłam w stronę w sypialni. Marzyłam, by móc się położyć i zasnąć.
– Ani, gdzie idziesz? Impreza się jeszcze nie skończyła. – usłyszałam krzyk Emila. Język plątał mu się niesamowicie. Teraz jego żyły zamiast krwi wypełniał alkohol, podobnie jak moje.
– Muszę się położyć. – wybełkotałam i poszłam dalej. Emil coś jeszcze mówił, ale śmiech Daniela wszystko przyćmił. Gdy w końcu odnalazłam sypialnie, wpełzłam pod koc i niemal od razu zasnęłam.

***

Gdy otworzyłam oczy, było jeszcze ciemno. Tylko przez szpary w długich i ciężkich zasłonach sączyło się słabe światło. Głowa bolała mnie nie miłosiernie. Przewróciłam się na plecy i przetarłam twarz dłońmi. Spojrzałam w prawą stronę. Emil leżał obok mnie obejmując mnie w talii. Wyglądał jak śpiący anioł, jego blond włosy lśniły jak złoto, a skóra miała brzoskwiniowy odcień. Jego oddech muskał moje ramię. Nagle poczułam delikatny dotyk na ramieniu. Gwałtownie obróciłam się w drugą stronę, a moim oczom ukazał się Daniel. Leżał obok mnie bez koszulki, a jego smukłe palce gładziły moją skórę. Jego oczy uważnie śledziły każdy ich ruch.
– Nie śpisz? – zapytałam jeszcze sennym głosem.
– Nie mogę usnąć. – odparł nadal wpatrując się w moje ramie. – Emil mi opowiadał o tobie. Mówił, że jesteś jego dziewczyną.
– Nie jestem jego dziewczyną, przynajmniej tak mi się wydaje… Emil jest moim nauczycielem.
– Poważnie? – jego głos nagle się ożywił, a jego oczy powędrowały w górę. Świeciły się jak rozgwieżdżone niebo.
– Tak. Dziwne, nie? – rzuciłam z uśmiechem.
– Raczej chore. – odparł niepewnie, po czym nastała krótka chwila ciszy.
-Chyba nadal jestem pijana. – wypaliłam wpatrując się w jego tatuaż. Spływał z szyi na obojczyk, lewą pierś i kończył się na żebrach po boku. Duży i kolorowy przyciągał uwagę lecz kompletnie nie byłam w stanie stwierdzić, co przedstawiał. Chyba to zauważył, bo po chwili zapytał czy mi się podoba.
Kiwnęłam potwierdzająco głową i uśmiechnęłam się promiennie.
– Ty też mi się podobasz. – odparł przekonująco i zbliżył się. Blisko, zbyt blisko. Jego usta przywarły do moich, delikatnie się otarły, po czym zaczęliśmy się namiętnie całować. Cholernie namiętnie, a przecież obok leżał Emil. Chciałam odepchnąć Daniela lecz na próżno. Byłam tak sparaliżowana i pochłonięta, że byłam nic w stanie zrobić. Wczepiłam dłonie w jego czarne wilgotne włosy i oddałam się chwili.
– Anastazja.. – usłyszałam głos Emila. Przerażona odepchnęłam Daniela i spojrzałam na niego. Emil leżał z zamkniętymi oczami i mruczał pod nosem moje imię. Odetchnęłam głęboko i poczułam ulgę, że nic nie widział. Wtem poczułam ciepłe usta na szyi. Gwałtownie obróciłam się w stronę Daniela, który patrzył na mnie zamglonymi oczami. Wpatrywał się we mnie z rozchylonymi ustami i znów zaczął skracać centymetry, które nas dzieliły.
– Zostaw mnie. – wydusiłam i odepchnęłam go na bok. Czym prędzej zeszłam z łóżka, uwalniając się z jego ramion. Zrzuciłam z siebie koszulę Emila, pozbierałam swoje rzeczy i wyszłam. Ubrałam się niemal w biegu i już miałam wychodzić, gdy ktoś chwycił moje ramię.
– Poczekaj, zawiozę cię. – rzekł Daniel.
– Poradzę sobie. – odburknęłam i wyszłam z mieszkania. Za sobą słyszałam jego kroki. W końcu wyszłam na zewnątrz. Chłodne i świeże powietrze nieco mnie otrzeźwiło moje zmysły.
– Nie bądź taka uparta! – usłyszałam za sobą głos Daniela i poczułam jego mocny uścisk na ramieniu. Nim się obejrzałam, stałam przed nim, a nasze czoła prawie się stykały. – Proszę…
– No dobrze. – odparłam po dłuższej chwili, po czym opuściłam wzrok. Nie miałam siły z nim walczyć. Daniel zluźnił uścisk i pociągnął mnie za sobą w stronę czerwonego sportowego samochodu. Chwilę potem już wyjechaliśmy na ulicę. W środku unosił się zapach cytrusów, który w moim stanie był nie do zniesienia. Jechaliśmy w milczeniu, ale co chwilę czułam jego wzrok na sobie. W pewnej chwili nie wytrzymałam.
– Dlaczego wciąż na mnie patrzysz? – rzuciłam ostro. Daniel popatrzył na mnie zatroskanym wzrokiem, co wprawiło mnie w osłupienie.
– Chyba od czegoś mam te oczy, nie? – odparł, lekko unosząc kąciki ust i nastała cisza.
– Wtedy u Emila… – zaczęłam nieśmiało. – Co to miało znaczyć? – uśmiech zniknął z jego twarzy.
– To nie powinno się wydarzyć. To moja wina, przepraszam. – mówił wpatrzony w drogę i nerwowo zaciskał ręce na kierownicy.
– Dlaczego wciąż kręcimy się w kółko? – zapytałam, gdy zorientowałam się, że po raz trzeci wjeżdżamy w tą samą ulicę.
– Nie powiedziałaś mi gdzie mieszkasz. – odparł
– Więc czemu nie zapytałeś?
– Miło mi się z tobą rozmawia. – mruknął pod nosem i spojrzał na mnie ciepło. Przez chwilę wpatrywałam się w ciemną otchłań jego oczu, po czym odwróciłam wzrok. Podałam Danielowi mój adres i odwróciłam się w drugą stronę, by uniknąć jego wzroku. Czułam, że jak znów na niego spojrzę, utknie w nim na zawsze. Ujechaliśmy wiele, gdy samochód gwałtownie się zatrzymał. Gdy by nie pasy, dopiero zatrzymałam bym się na szybie.
– W porządku? – zapytał Daniel.
– Tak. Co się stało? – wysyczałam, odgarniając kosmyki włosów z czoła.
– Jakiś wypadek. Chyba chwilę postoimy. – odparł, wychylając się za szybę.
– Świetnie. – prychnęłam i oparłam głowę o zagłówek. Po 10 minutach nadal tkwiliśmy w miejscu. Daniel przeglądał coś na telefonie, a ja siedziałam oparta i wpatrywałam się w obraz za szybą. Wszyscy przechodnie wpatrywali się w rozbite samochody po czym odwracali wzrok i pędzili dalej w swoim kierunku. Nagle poczułam, że moje powieki robią się coraz cięższe, aż w końcu pochłonął mnie sen.

***

– Wstawaj Królewno. – usłyszałam niewyraźny głos. Otworzyłam oczy i spojrzałam w stronę, skąd wydobywał się dźwięk. Daniel siedział uśmiechnięty, podrzucając kluczki ze skórzanym brelokiem.
– Gdzie jesteśmy? – zapytałam przeciągając się.
– Z tego co mi się wydaje, to tu mieszkasz. – odparł wychodząc z samochodu, zatrzaskując za sobą drzwi. Przetarłam oczy i podążyłam za nim. Daniel stał oparty o maskę samochodu z rękami w kieszeniach i wbijał wzrok w stojący przed nami blok wybłożony kremowym kamieniem.
– Dzięki za podwózkę. Dalej już sobie sama poradzę. – rzuciłam chłodno i stanowczym krokiem ruszyłam przed siebie. Nie uszłam nawet kilku kroków, gdy nagle poczułam mocny ból z tyłu głowy. Moje ciało oblała fala gorąca, a wszystko dookoła nagle stało się takie niewyraźne. Czułam, że nogi zaczynają mi się plątać. Wyciągnęłam rękę, by móc złapać równowagę lecz na próżno, bo po chwili leciałam już w dół. Wtem poczułam jak ktoś łapie mnie od tyłu, chroniąc przed bolesnym upadkiem na chodnik. Słyszałam jakieś wołanie, ale jak przez ścianę. Po dłuższej chwili wszystko powoli zaczęło ustępować. Ból zaczął słabnąć, a kolory zaczęły wracać.
– Anastazja, co się dzieję? – dotarły do mnie słowa Daniela. Otwarłam oczy i ujrzałam jego przerażoną twarz, jeszcze bardziej bladą niż zwykle.
– Już dobrze. Słabo mi się zrobiło. – wycedziłam trochę oszołomiona.
– Dasz radę wstać? – zapytał, a ja tylko pokiwałam głową.
– To chodź, zaprowadzę cię. Sama w tym stanie nigdzie nie pójdziesz. – oświadczył, po czym pomógł mi wstać. Mieszkałam na przed ostatnim piętrze, ale na szczęście w budynku jest się winda. Chwilę po tym już staliśmy przed drzwiami mojego mieszkania. Podałam klucze Danielowi, a ten otworzył drzwi, nadal trzymając mnie za ramię. W środku było ciepło, a na korytarzu jarzyła się mała lampka. Niepewnym krokiem szłam do kuchni, a za mną Daniel, rozglądając po mieszkaniu.
– Jak się czujesz? – zapytał widząc jak wyciągam z lodówki butelkę wody.
– W porządku. Dziękuję, że mi pomogłeś. – odparłam, z delikatnym uśmiechem. Ten odwdzięczył się tym samym, podszedł do mnie i mocno przytulił. Mimo zdziwienia, wtuliłam się w zagłębienie w jego szyi.

Hej 🙂 w ostatniej części wkradł się mały błąd z imieniem, ale już go poprawiłam. Czekam na kom 🙂

Dodał/a: Alex w dniu 22-02-2017 – czytano 1253 razy.
Słowa kluczowe: seks pożądanie namiętność pragnienie Alex

Komentarze (1)

Natkaaadnia 2017-03-03 23:24:09.

Cudo!! Pisz dalej jak najszybciej

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Słodkie słówka cz.4"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.