Słodkie słówka cz.3

Już kiedyś byłam w mieszkaniu Emila, ale nie miałam okazji go nawet obejrzeć. Teraz, gdy okazało się, że nasze spotkanie nie będzie wyglądać jak zazwyczaj, stałam oparta o drzwi jak wryta. Przez głowę przemknęła mi myśl, że mu się znudziłam, że już nie pociągam go jak przedtem. Wciągnęłam powietrze, odbiłam się od drzwi i podążyłam za nim w głąb mieszkania. Po paru krokach po czarnych i lodowatych płytkach, weszłam do dużego przestronnego pokoju i oniemiałam. Zewnętrzna ściana była cała oszklona, a za nią rozpościerał się widok na miasto, teraz całe skąpane w mroku i świetle migoczących neonów. Podeszłam bliżej i położyłam dłoń na szklanej tafli podziwiając dotąd mi nieznany widok. Poczułam ciepły oddech na ramieniu.
– Często chodzisz tu nago? – zapytałam.
-Tak. Wtedy wystawiam lunetę widokową przed blok i sprzedaję bileciki. – prychnął i złożył delikatny pocałunek w zagłębieniu szyi.
– Zazdroszczę. – odparłam i odwróciłam się w jego stronę. On już stał w kuchni, skąpanej w bieli i czerni, odbijającej światła znad blatu wnęki wyciętej w rzędzie szafek. Naprzeciwko stała długa wyspa kuchenna, na której stała butelka wina i dwa kieliszki. Emil stanął przed nią i zaczął mocować się z korkiem butelki. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam w drugą stronę. Całe mieszkanie było urządzone na zasadzie kontrastów. Biel mieszała się z czernią i na odwrót. Ruszyłam w stronę dużej kanapy z szarymi poduchami. Weszłam na grafitowy puchaty dywan i stanęłam przed ścianą, na której wisiał spory telewizor. Jednak to nie on mnie zaciekawił tylko prostokątna, podłużna wnęka pod nim, w którym spokojnie pląsały złoto-czerwone płomienie.
– To twoje mieszkanie czy jednej z twoich koleżanek? – zapytałam odwracając się w jego stronę. Emil stał z dwoma kieliszkami wypełnionymi szkarłatnym płynem i wbijał we mnie wzrok.
– A masz jakieś wątpliwości, że nie jest ono moje?
– Jest tu tak…
– Czysto. – przerwał z uśmiechem na ustach. – Znam pewną miłą starszą panią, która ubóstwia tu sprzątać. – oznajmił sarkastycznie.
– Wino? Chcesz mnie upić? – zapytałam, siadając na kanapie. Była tak miękka, że zanurzyłam się w niej jak w wodzie. Usiadł obok i podał mi jeden z kieliszków.
– Tak. Dosypałem jeszcze magicznego pyłu. – odparował. – Dlaczego jesteś taka podejrzliwa?
– Bo dziwnie się zachowujesz.
– Bo nie rzuciłem się na ciebie jak wygłodniały pies? – zapytał z zamyślonym wzrokiem. – Ale przyznam, że na myśl o tym zrobiłem się głodny.
– Zaraz pewnie wyciągniesz kurczaka z piekarnika. – odparłam z uśmiechem i wzięłam łyk wina.
– A jakbym wziął ciebie? – spojrzałam na niego. Jego oczy już nie mieniły się złotem jak przedtem. Znacznie pociemniały i skupiły wzrok na mnie. Gwałtownie wciągnęłam powietrze i wlałam w siebie resztki wina. Nie zdążyłam się nawet wyprostować, a Emil już był przy mnie. Wiedziałam! Wiedziałam, że długo nie wytrzyma. Poczułam ulgę, a zaraz potem poczułam mrowienie na całym ciele. Emil po długim i namiętnym pocałunku zaczął delikatnie skubać moje wargi, jednocześnie podnosząc mnie ku górze. Uniósł mnie jeszcze wyżej, przywarł jeszcze mocniej, a ja oplotłam jego biodra nogami.
– Umrę. – powiedział nico zdyszanym głosem. – Umrę, jeśli zaraz się w tobie nie znajdę.
– Więc na co czekasz? – zapytałam zalotnie. W odpowiedzi poczułam tylko jego wykrzywiające się usta w uśmiech na mojej szyi. Szybkim ruchem przyparł mnie do ściany, mocniej niż kiedykolwiek wcześniej i wpił się w moje usta z taką namiętnością, pasją i pożądaniem, że zaparło mi dech w piersiach. Zaczęłam rozpływać się pod wpływem jego pocałunków. Nagle gwałtownie oderwał się od moich ust, wyszedł na korytarz, nadal kluczowo podtrzymując mnie za tyłek i ruszył w stronę oszklonych drzwi. Po drodze obijaliśmy się o ściany jak pijani. Upojenie pożądaniem wpadliśmy do jego sypialni. Emil niemal że rzucił mną na łóżko i pośpiesznie zdjął koszulkę. Moim oczom ukazał się piękny, wyrzeźbiony tors. Jego mięśnie były napięte jak struna. Podniosłam się stanowczo i zaczęłam ściągać top, lecz Emil jednym sprawnym ruchem prawie go ze mnie zdarł, odrzucił do tyły i znów przywarł do moich ust. Teraz jego dłonie zaczęły błądzić po moim ciele jak oszalałe, dobierając się do spodni. Guziki puściły jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Teraz mógł mnie podziwiać w samej bieliźnie. Białe koronki kontrastowały z opaloną skórą. Emil spojrzał na mnie jak na zdobycz, jak lew na swą ofiarę, a potem opuszkami palców dotknął mojej szyi i gwałtownie wtopił w nią swe usta. Moje ciało natychmiast przyszył niebywale mocny dreszcz, a z moich ust wydał się przeciągły jęk. Zapewne gdyby zrobił to jeszcze raz, spokojnie mógłby mnie tym doprowadzić do spełnienia.
– Uwielbiasz to. – szepnął i wsunął palce pod majtki. Moje ciało ogarnęła fala pragnienia. Wiedziałam, że jeśli zaraz go nie poczuje, oszaleje na zawsze. Nie wiele myśląc, zerwałam się i doskoczyłam do jego spodni, próbując je jak najszybciej je rozpiąć. Emil spojrzał na mnie zaskoczony, a jego oczy odzyskały dawny blask, ale tylko na ułamek sekundy. Znów stały ciemne i zamglone jak u dzikiego drapieżnika. Przez chwilę patrzył jak mocuję się z zamkiem, a potem odepchnął mnie i sam się za to zabrał. Chyba stracił do mnie cierpliwość szybciej, niż ja do tych spodni. Nim się zorientowałam, leżałam już naga, a Emil z zadowoleniem lustrował mnie z góry.
– Na co czekamy? – zapytałam lekko zdyszana. On tylko pokiwał przecząco głową i nie czekając ani chwili dłużej, wszedł we mnie. Gwałtownie wciągnęłam powietrze, wczepiłam palce w jego złociste włosy i przyciągnęłam do siebie. On jednak nie dał się tak łatwo. Nadal stanowczo wbijając się we mnie, doprowadzał moje ciało do obłędu. Słyszałam jego szybki i płytki oddech tak dokładnie jak swój własny. Po chwili zaczął delikatnie, a z czasem coraz mocniej skubać, całować i przygryzać moje piersi, co jeszcze bardziej spotęgowało moje doznania. Kochałam ten stan. Świat zaczął pomału wirować, wszystkie dźwięki z zewnątrz ucichły, jakbym nagle znalazłam się za grubą szybą. Nadal czułam Emila. Jego usta, dłonie, dotyk, gorące ciało i jego przyjaciele, który plądrował mnie od środka. Jeszcze moment, sekunda i spłynął na mnie ogromny orgazm, bez porównania z tymi z szybkich numerków z kantorka szkolnego. Z moje gardła wydobyły się głośne, przesączone satysfakcją, jęki bezgranicznej rozkoszy. Zaraz potem usłyszałam podobne prosto z ust Emila i opadł na mnie wycieńczony. Przez chwilę leżeliśmy tak w milczeniu, czekając aż naszym sercom powróci poprzedni rytm. Spojrzałam w stronę Emila. Ten leżał blisko mnie, obejmując mnie ramieniem z promienistym uśmiechem.
– Jesteś niesamowita. – powiedział z zadowoleniem. Jego oczy iskrzyły się jak złoto, tak samo jak dziś rano. – Wiem. – odparłam kokieteryjnie.
– Skromna jak zawsze. – odchrząknął. Wtem z korytarza rozległ się dźwięk dzwonka. Emil zdezorientowany uniósł się na łokciu. – Miało tu nikogo dziś nie być. – jęknął zdenerwowany i wypadł nagi z sypialni jak strzała. Usłyszałam jak otwierają się drzwi, potem chwila ciszy i męski głośny śmiech. Chwilę potem usłyszałam jak ktoś idzie korytarzem. Pośpiesznie naciągnęłam na siebie śnieżnobiały koc.
– Olka, chodź. Przedstawię ci kogoś.

Dodał/a: Alex w dniu 31-01-2017 – czytano 1824 razy.
Słowa kluczowe: seks pożądanie namiętność pragnienie Alex

Komentarze (0)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Słodkie słówka cz.3"

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.