Przywłaszczone uczucia. III

Szłam przed siebie taka zdenerwowana, że przewracałam się o własne nogi. Odetchnęłam z ulgą dopiero, gdy weszłam do windy. Nawet tam nie zaznałam spokoju przez nikogo. W jednym z górnych rogów znajdowała się kamera skierowana prosto na mnie. Pokazałam w jej stronę środkowego palca, zachowywałam się jak zbuntowana nastolatka. Jestem wręcz pewna, że on teraz spogląda na mnie i się śmieje. Nie znam Go, ale wydaję mi się, że potrafi się posunąć do wszystkiego. Spoglądałam na przemijające piętra, tuptałam nogą coraz bardziej się denerwując. Dobrze zrobiłam, że go zbyłam przecież kocham Lucasa. Kocham Go prawda? Pytam samą siebie, ja powinnam być tego do cholery pewna a nie jeszcze się zastanawiać. Dlaczego mam od dłuższego czasu ciągłe wątpliwości? Miałam takie poukładane życie a przez jednego mężczyznę zmieniło się diametralnie. Nareszcie parter, drzwi windy się rozsunęły a przede mną pojawił się nikt inny jak pan „Cl”. Mógłby, chociaż podać mi swoje imię to nie jest przedszkole, że bawimy się w zgadywanki. Byłam naprawdę pod podziwem, że tak szybko potrafił pozbyć się swojej przyszłej żony. Z całego serca jej współczuje takiego faceta a z drugiej strony cholernie jej Go zazdroszczę. Opierał się jedną ręką o ścianę a drugą trzymał swobodnie w kieszeni. Czarne gęste włosy opadały mu na twarz, oczy miał pełne…pełne niczego? Jego oczy nic nie wyrażały żadnych emocji żadnego gniewu, smutku, radości kompletnie niczego.
Nie wiem czy dobrze zobaczyłam, ale lewe oko ma inne niż prawe. Do połowy ma granatowe a drugą połowę całkiem szarą. Prawe całe granatowe, ich barwa jest piękna i nadzwyczajna zarazem. Blada cera wyróżnia się przez ciemne włosy oraz czarny garnitur. Kości policzkowe były napięte a usta zaciśnięte w cienką linię. Dodawało mu to tylko więcej mroku i wydawał się być bardziej niebezpieczny. Tak bardzo odróżniał się od innych mężczyzn, jakich spotykałam jego widok za każdym razem zapierał mi wdech w piersiach. Mogłabym patrzeć na niego dniami i nocami, ale nie mogę, ponieważ wiem, że to niemożliwe. Wyszłam z windy pewnym krokiem jednak jego ręka mnie zatrzymała i wepchnęła z powrotem do środka. Nacisnął czerwony guzik z napisem stop. Drzwi się zamknęły a my zostaliśmy uwięzieni ze sobą. Mój oddech przyśpieszył zaczęłam bać się tego mężczyzny. On dokładnie jakby czytał mi w myślach delikatnie położył dłoń na moim policzku i przejechał po nim kciukiem. Wycofał się a mnie ogarnęła frustracja. Obserwowałam jego każdy ruch, podniósł ręce go góry i zaczął odłączać kabelki od kamery. Po chwili czerwona kropka, która jeszcze nie dawno widniała na samym środku obiektywu zniknęła. Mamy całkowitą prywatność. Znów się zbliżył czułam jego ciepły oddech na szyi. Poczułam wibracje w torebce, wyciągnęłam telefon i szybko przejechałam oczami po tekście.
„Beth musisz uważać na tego faceta on jest niebezpieczny! Nie zbliżaj się do niego i spraw by on nie zbliżał się do Ciebie. Weszłam dzisiaj na pewną stronę internetową i przeczytałam kilka wiadomości na jego temat, podobno on za…”
Zdążyłam tylko tyle przeczytać, ponieważ wyrwał mi telefon i rzucił nim o ziemie kompletnie go rozbijając. Spojrzał znów na mnie a ja aż odskoczyłam od niego, pupą nacierając na ścianę windy. Samym wzrokiem potrafił jednocześnie przerazić i rozpalić do czerwoności.
-Już nikt nigdy nam nie przeszkodzi.-Zabrzmiało to jak rozkaz, ale jakby wyszukiwał u mnie odpowiedzi.
-Jak mówiłam Ci poprzednio nie jestem niczym zainteresowana. Więc łaskawie zostaw mnie w spokoju i daj mi żyć.-Nie wiem czy przekonywałam jego czy samą siebie.
-Podaj mi argumenty, dzięki którym zmieniłbym swoje zdanie.-W głębi czułam, że nawet, jeśli bym mu je podała to i tak nie puściłby mnie wolno. Ale zawsze można spróbować.
-Po pierwsze i najważniejsze mam chłopaka. Nie skaczę nieznajomemu facetowi do łóżka. Jesteś powiązany z moją pracą a ja życia prywatnego nie łącze z pracą. Czy takie argumenty wystarczą?-Każdy argument wyliczyłam na palcach, dłoń aż mnie świerzbiła żeby go uderzyć.
-Dobrze a teraz ja coś powiem. Nie masz chłopaka, znasz mnie na tyle dobrze by zgodzić się na mój układ wszystko by przyszło z czasem. Nikt nie musi wiedzieć o naszej znajomości zawsze można wytłumaczyć ją z projektem dotyczącym galerii.-On nigdy nie przyjął odmowy chyba, dlatego jest taki nachalny.
-Co masz na myśli mówiąc, że nie mam chłopaka. Mam, ale wyjechał w sprawach służbowym. Ile razy mam do cholery powtarzać, że nie jestem zainteresowana?!-Warknęłam nie mogłam dłużej ukrywać emocji.
-Nie jesteś zainteresowana hmm?-Szepnął, musnął nosem mój policzek i powędrował do ucha.-Czy właśnie tak reaguję kobieta, która nie jest zainteresowana?
Muskał moją szyję, dłonią podwinął moją spódnicę na biodra i wdarł się palcami za materiał majteczek. Masował kciukiem guziczek, swobodnie mógłby we mnie wejść byłam tak mokra, że nawet bym nie poczuła. Westchnęłam rozczarowana, na tyle ile było to możliwe odepchnęłam Go od siebie. Nie mogę, ale tak bardzo chcę. Boże tak cholernie Go pragnę zaczyna to być niemal bolesne.
-Nie chcę, nie mogę. Zostaw mnie w spokoju.-Szeptałam ledwie słyszalnie.
-Kurwa Beth.-Zaklął i odsunął się ode mnie. Oparł się plecami o przeciwną ścianę.
Po czułam nie przyjemny chłód po tym jak się odsunął. Najchętniej przylgnęłabym do niego całym ciałem. Poprawiłam spódnicę i odetchnęłam.
-Proszę zniknij z mojego życia. Nie chcę Ciebie do cholery jasnej nie jestem zainteresowana.-Uniosłam głos, aby nadać więcej prawdy moim słowom. Ale nawet małpa wiedziałaby, że kłamię byłam w tym naprawdę kiepska. Jeszcze sms od Suzie tylko bardziej upewniał mnie w tym żebym trzymała się od niego z daleka.
-Nie chcesz mnie? To powiedz to swoim mokrym majtkom. Dobrze Beth jak chcesz nie dotknę Cię dopóki tego nie zażądasz.-Mówił spokojnie jakby kompletnie nie zwrócił uwagi na moje słowa.
Ponownie nacisnął guzik a drzwi windy się rozsunęły. Wybiegłam z windy, budynek składał się z szklanych ścian. Wokół był las, rozejrzałam się szybko wzrokiem po tabliczkach. Pobiegłam w kierunku tej, na której widniał napis „Garaże”. Otworzyłam drzwi i zbiegłam po schodach. Doprowadziły mnie one do podziemnej części budynku gdzie znajdowały się wszystkie auta „Cl”. Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam z niej pierwsze lepsze kluczyki. Nacisnęłam alarm i drzwi od garażu się otworzyły, przy kluczykach był breloczek z marką auta. Jak się okazało był to Bentley, czarny z przyciemnianymi oknami. Uderzająco podobny do tego, jaki pojawił się w moim śnie. Gdy zobaczyłam ochronę pędem poleciałam w stronę samochodu. Wsiadłam i odpaliłam, ruszyłam z piskiem opon o mało, co nie potrącając jednego z ludzi „Cl”. Wyjechałam na drogę, ponad godzinę jechałam przez lasy dopiero później zauważyłam przedmieścia Nowego Orleanu. Wjeżdżając do miasta zwolniłam nie miałam zamiaru płacić dodatkowo mandatu za przekroczenie prędkości. Zaparkowałam przed domem, z okien zazdrośni sąsiedzi spoglądali na drogie auto, jakim podjechałam. Czasami ich wścibskość nie znała granic, nic im nie potrafiło umknąć. Wygrzebałam z torebki klucze do domu i weszłam do środka. Na domowym telefonie wpisałam numer do Lucasa. Jak się okazało dzwonił do mnie aż sześć razy wciągu tych ostatnich godzin. Wybrałam jego numer i czekałam aż odbierze słuchawkę. Po drugim sygnale się odezwał.
-Witaj Beth, musimy porozmawiać.-O nie czyżby już wiedział? Muszę mu to szybko wyjaśnić.
-Tak wiem, że musimy.
-To koniec. Przepraszam Cię najmocniej, ale już nie wrócę znalazłem kogoś tutaj. Nie mogłem powiedzieć Ci tego osobiście. Przepraszam, ale nie chcę Cię krzywdzić.-Mówił a w jego głosie nie potrafiłam wyczuć choćby trochę smutku czy żalu z tego powodu. Po prostu zostawił mnie bez mrugnięcia okiem.
-Przyślij sobie kogoś po resztę rzeczy.-Rzuciłam oschle.
-Możesz je wyrzucić nie są mi już potrzebne. Na Twoje konto prześlę ci 150 tys. zrób z nimi, co chcesz. Dom Ci także zostawię możesz wziąć, co tylko chcesz.
-W dupe sobie kurwa wsadź te pieniądze. Nie wierzę po prostu jakaś pierwsza lepsza zdzira zakręciła Ci dupą przed nosem a Ty już mnie zostawiłeś. Jesteś nic nie warty. Nie mam ani grama ochoty dalej z Tobą rozmawiać.-Wściekłość mówiła sama za siebie.
Rozłączyłam się i rzuciłam telefonem o ścianę, poszłam do pokoju i porozbijałam wszystkie nasze zdjęcia. Ogarnęła mnie furia, przez szkło poprzecinałam sobie palce. Nie czułam żadnego bólu dopiero, gdy zobaczyłam krew. Poszłam do kuchni i wyciągnęłam apteczkę, z każdą następną minutą byłam bardziej rozgniewana niż wcześniej. Podczas, gdy zaklejałam sobie plastrami rany myślałam nad wszystkim, co mnie dzisiaj spotkało. Poukładałam sobie wszystko w głowie nieco chaotycznie, ale w jedną całość. Byłam zbita z tropu, gdy „Cl” powiedział, że on już nie wróci a potem, że nie mam chłopaka. Chodziło o Lucasa cały czas o niego chodziło. Ten psychopata pozbył się mojego chłopaka myśląc, że wtedy będzie mógł mnie zaciągnąć do łóżka. Jeszcze bardziej się rozwścieczyłam, pobiegłam do pokoju przebrałam się w jeansy i zwykłą białą bluzkę na ramiączkach. Wystrzeliłam z domu jak z procy nawet nie wiem czy zamknęłam drzwi. Wsiadłam do auta i w między czasie wybrałam numer „Cl”. Nie miałam ochoty z nim rozmawiać, więc wysłałam szybkiego sms.
„Za 10 minut masz być w CapTown pub!”
Odpowiedzi nie uzyskałam, zaparkowałam auto na parkingu. Zamykając drzwi na domiar złego przytrzasnęłam sobie poranione palce. Krew zaczęła przesiąkać przez materiał. Nie przejęłam się tym zbytnio, weszłam do pubu. Zamówiłam sobie kufel piwa i frytki. Kelner przyniósł wszystko po około 20 minutach. Tego aroganta nadal nie było, popijałam piwo i czułam rosnącą we mnie siłę. Jaka jestem zadowolona, że znowu mu nie ulegnę mój gniew nie przełamię nic, nawet najtwardsza góra lodowa. Ale przecież ponętność i gorąco, jakie bije od tego mężczyzny z łatwością stopiłoby tą górę. Skończyłam jeść i zaraz po tym dokończyłam piwo, włożyłam dłonie w włosy i spuściłam głowę. Czułam jak łzy nachodzą mi do oczu a złość uchodzi ze mnie jak para wodna. Nie mogę się teraz podać i zmięknąć musze być twarda, bo inaczej to wszystko pójdzie na marne. Nagle nad moją głową pojawił się cień wiedziałam, kto to. Na moją twarz znów powrócił gniew, podniosłam głowę i spiorunowałam go wzrokiem. Wstałam i pokazałam mu głową, że ma iść za mną. Jego usta ułożyły się w uśmiechu a ja w myślach mówiłam sobie, że szybko mu go zetrę z twarzy. Wyszliśmy na świeże powietrze a ja je z ulgą wciągnęłam i odetchnęłam, aby nabrać nieco pewności siebie. Nie chciałam mu robić szopki w środku jeszcze trochę godności mi pozostało. Odwróciłam się w jego stronę i od razu wymierzyłam mu policzek.
-To za to, że rozwaliłeś mój związek.-Uderzyłam go z drugiej strony.-A to za to, że pojawiłeś się w moim życiu i w nim namąciłeś.-Trzeci raz miałam się zamierzyć, ale już pięścią niestety zatrzymał ją w ostatnim momencie.
-Zamiast mnie publicznie policzkować, mogłabyś przynajmniej powiedzieć czy sobie na to zasłużyłem.-Odpowiedział nonszalancko.
-Ty zasługujesz na sto razy gorszy wpierdol.-Warknęłam a on przymknął mi dłonią usta a chwilę później przerzucił mnie sobie przez ramię.
Zaczęłam krzyczeć i bić go pięściami w plecy, ale to nic nie dawało. Dosłownie jakby był ze stali nic do niego nie docierało. Wpakował mnie na przednie siedzenie w aucie a sam zajął miejsce kierowcy. Założyłam ręce na piersi i wydęłam wargi. Wiedziałam, że w tym momencie zachowywałam się jak zbuntowana nastolatka, ale chyba każdy na moim miejscu by tak zareagował. Jechał łamiąc wszystkie przepisy drogowe, podjechaliśmy pod kremowy duży budynek. Z bliska okazało się, że jest to willa, na około przysłonięta była wysokimi tujami i stalowymi bramami. Jakiś kilometr od niej było morze wiec zapewne z jakiegoś pokoju zapewne widać piękny krajobraz zachodzącego słońca. Obszedł auto i otworzył mi drzwi, wyciągnął dłoń w moją stronę, ale ją prędko strąciłam i sama wysiadłam. Oparłam się pupą o maskę samochodu i wyczekująco na niego patrzałam.
-Po co mnie tu zabrałeś i jeszcze do tego bez mojej zgody. Mógłbyś przestać traktować mnie jak swoją własność do cholery.
-Wyrażaj się, jeszcze raz przeklniesz a dostaniesz karę.-Zagroził.
-Nie mam już siły.-Westchnęłam, podszedł do mnie jednak ja wystawiłam rękę na znak protestu.
-Nie zbliżaj się do mnie. Czy ja mam Ci sprawozdanie zrobić na temat, że masz zostawić mnie w spokoju. Nie zliczę ile razy Ci to mówiłam.-Nie miałam już siły czułam się taka wykończona. Nie mam do tego wszystkiego cierpliwości.
-Możliwe, że mi nie uwierzysz masz do tego pełne prawo, ale nie mam nic wspólnego z Twoim chłopakiem. Najwidoczniej nigdy Cię nie kochał skoro zostawił Cię dla pierwszej lepszej. Jego strata a mój zysk.-Ma rację nie wierzyłam mu w ani jedno słowo.
-Jesteś mi winien telefon, mój poprzedni całkowicie rozwaliłeś.
-Kupię Ci nowy a teraz chodź-Powiedział, po czym położył dłoń na moim krzyżu i prowadził do przodu.
Zaczęłam się nieco odprężać, ale nadal jego osoba wzbudzała we mnie niepokój. Jeszcze sms Suzie musze z nią jak najszybciej o tym porozmawiać. Wchodziliśmy do wielkiego domu, w domu panował chłód i ład.
Gdzieniegdzie pojawiały się kolorowe akcenty, jak podejrzewałam wisiało tu dużo obrazów. Każdy był na swój sposób specyficzny, kolejny obraz w jakimś stopniu przypominał poprzedni. Z salonu rozchodził się niesamowity widok na morze. Nie byłam fanką romantycznych zachodów słońca, ale widok przede mną zaparł mi aż wdech w piersiach.
-Rozgość się-Zaproponował.-Wrócę za kilka minut.
Tak też zrobiłam, postanowiłam się nieco rozglądnąć. W salonie jedna cała ściana była ze szkła, nie daleko stał marmurowy kominek. W rogu przy wyjściu na taras stał ogromny bar. Podeszłam i zaczęłam wzrokiem przeskakiwać po nazwach alkoholu. Musiał dać za to fortunę, wyciągnęłam kieliszek i szklankę. Nalałam sobie jakąś mocną wódkę, pochodziła z Szwajcarii. Wychyliłam kieliszek i popiłam Mirindą, smak był okropny jak to wódki. Przyjemnie rozgrzewał moją klatkę piersiową, więc postanowiłam nalać sobie kolejny. Czułam jak powoli się odprężam, cudownie było czuć ten spokój i harmonię. Jednak głucha cisza mi przeszkadzała, podeszłam do wierzy muzycznej i włożyłam pierwszą lepszą płytę. Ze zdziwieniem rozszerzyłam oczy, gdy w moich uszach rozebrzmiał kawałek Skruxa. Wróciłam do baru i nalałam kolejny kieliszek, później kolejny. Straciłam już rachubę, skończyłam jak poczułam dłoń „Cl” na dole pleców. Przeszył mnie cudowny dreszcz. Nie byłam pijana, nie kręciło mi się w głowię, czułam się tylko bardziej odprężona.
-Ile już wypiłaś?-Spytał jego ton był mocny, na moją twarz wypłynął rumieniec.
-Tylko dwa.-Skłamałam. Na moją odpowiedź zakręcił przecząco głową.
-Zatańczymy?-Piosenka była idealna do tańca, ale nieco dziwna patrząc na sytuację między nami. Właśnie leciało „Give me love” bardzo ją lubiłam.
-Dobrze-Odparłam, podał mi rękę a ja zsunęłam się ze stołka. Zachwiałam się nieco na nogach, no jednak nie byłam w pełni trzeźwa. Zrobiłam pierwszy krok i upadłam a razem ze mną „Cl”. Szklanka, którą jeszcze przed chwilą trzymałam roztrzaskała się w drobny mak raniąc przy tym moją delikatną dłoń. Zaśmiałam się, a potem otworzyłam oczy. Nawet nie wiedziałam, że mam je zamknięte. Usta „Cl” były niebezpiecznie blisko moich.
-Chyba jednak nie wypiłaś tylko dwóch kieliszków.
-Spostrzegawczy jesteś nie ma co.-Zaśmiałam się ponownie. Wyciągnęłam poranioną dłoń i pomachałam mu przed twarzą.
-Masz apteczkę, czy mam Ci się wykrwawić?-Zażartowałam, jego oczy momentalnie pociemniały.
Uśmiech od razu zszedł mi z twarzy. Podniósł mnie z podłogi i poszliśmy do kuchni po apteczkę. Nie rozumiałam jego zmiany nastroju, ale wolałam nie wnikać w szczegóły. Posadził mnie na blacie i zaczął opatrywać moją dłoń. Robił to dokładnie i z wyczuciem, czy jest jakaś rzecz, w której nie jest perfekcyjny. Spoglądałam na jego twarz, mocne rysy twarzy, czarne aksamitne włosy. Tak bardzo chciałam w nie wczepić palce, znów czuć jego usta na swoich. Zacisnęłam uda musiał to zauważyć, ponieważ podniósł głowę i przenikliwie na mnie spojrzał. Kąciki jego ust się podniosły nadając mu jeszcze więcej seksapilu. Drań dobrze wiedział jak na mnie działa. Przez alkohol, który już buzował w mojej krwi zapomniałam o Lucasie. Tylko, że jutro już będę trzeźwa a wspomnienia znów wrócą. Nie potrafię opisać, jakie uczucia dotknęły mnie po tym jak Lucas mnie zostawił. Niby odeszła ode mnie jedna osoba a czułam się jakby cały świat się ode mnie odwrócił. A gdy przy mnie pojawił się „Cl” wszystkie wątpliwości minęły. Cały smutek, przygnębienie odeszło. Chcę się znów czuć bezpiecznie, chcę być kochana a co najważniejsze to pragnę mężczyzny przede mną. Jestem pewna, że będę żałowała tego, co teraz zrobię, ale już dłużej nie wytrzymam. Chwyciłam go za koszulę i umieściłam między swoimi udami. Wczepiłam palce w jego włosy i przywarłam do jego ust. Chwycił mnie mocno za pośladki i podniósł do góry. Nogami objęłam jego biodra i zaczęłam lekko nimi ruszać. Pociągnął mnie lekko za włosy i obsypał pocałunkami moją szyję. Wędrowaliśmy po całym domu ściągając z siebie ubrania. W końcu dotarliśmy do sypialni, wielkie drewniane łóżko stało na środku. Czarna pościel idealnie współgrała z śnieżnobiałymi poduszkami. Mimo stonowanych kolorów w pokoju było przyjemnie, nic nie odpychało i wszystko było idealnie skontrastowane. Poczułam jak „Cl” się ode mnie odsuwa.
-Zaraz wracam.-Wychrypiał. Gdy był już przy drzwiach, zapytałam.
-Jak masz na imię?-Odwrócił się i zaczął śmiać. Po kilku minutach jego nieobecności dostałam sms.
„Nie zaczynaj beze mnie, za chwilę wrócę. Musiałem coś załatwić Cla”
Uśmiechnęłam się sama do siebie, dlaczego nie chce powiedzieć jak ma na imię. Byłam nieco zaskoczona, ze w takim momencie przerwał i sobie poszedł. Może zrobiłam coś nie tak, poczułam lekkie zawstydzenie. Usłyszałam krzyk, podskoczyłam słysząc tak przeraźliwy głos. Po plecach przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Wybiegłam prędko z pokoju i skierowałam się w stronę wydobywanego krzyku. Po chwili wszystko ucichło, ale na moje szczęście wiedziałam już skąd on się wydostaję. Znajdowałam się w piwnicy, musiałam do niej zejść po długich, metalowych schodach. Wszędzie było ciemno, na samym końcu korytarzu świeciło się światło. Były tam drzwi, pociągnęłam mocno za klamkę, ale były przekluczone. Serce biło mi jak oszalałe, bałam się. Nie wiem, dlaczego, ale myślałam, że robię coś złego. Sięgnęłam dłonią nad drzwiami, wystawała tam jakaś deska a na niej były klucze. Z pośpiechem wsadziłam je do drzwi i je otwarłam. Na samym środku pomieszczenia stało krzesło a na nim siedział mężczyzna. Był mocno pobity, krew lała mu się z ust, oko podkreślał siniak. Całe ubranie miał zakrwawione. Podbiegłam do niego z pośpiechem, odwiązałam węzły, przez, które nie mógł się ruszać. Robiłam wszystko chaotycznie, chciałam jak najszybciej mu pomóc. Nie mogłam tego wszystkiego pojąć, dlaczego tutaj siedzi pobity facet i co ma z tym wspólnego mój tajemniczy „Cla”.
-Dziękuję-Wyszeptał przez łzy bólu nieznajomy.
-Co tutaj robisz? Dlaczego tak Cię pobił.-Zadawałam milion pytań.
-Zagroził, że zabije moją rodzinę. Proszę pomóż mi.-Mówił zdesperowany.
-Już jeszcze tylko ten cholerny sznur.-W uszach słyszałam szum i bicie mojego serca. Byłam przerażona, nie miałam pojęcia, w co się wpakowałam.
-Uważaj!-Krzyknął, ale ja nie zdążyłam się obrócić, padłam na ziemie i poczułam mocny ból z tyłu głowy. Zobaczyłam jak ten biedak znów został uderzony, ale nie mogłam rozpoznać, kto to był. Po chwili nie widziałam nic jak tylko czarną nicość.

Dodał/a: Blind w dniu 1-07-2014 – czytano 1897 razy.
Słowa kluczowe: sekrety pożądanie sny miłość Blind
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

PatIdnia 2014-07-02 23:22:21.

Pisz !!!! Bardzo mnie ciekawi co będzie dalej 🙂

Świetnednia 2014-07-08 18:03:50.

Dalej!

anydnia 2014-07-08 19:52:31.

Czemu nie piszesz dalej ?

Wiktoria dnia 2014-07-08 20:21:52.

Pisz pisz pisz !!! A moglabys troszeczkę szybciej dodawać kolejne części było by super

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Przywłaszczone uczucia. III"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.