Przywłaszczone uczucia. I

Znów był pochmurny dzień nie dziwiłam się pogoda, co róż się zmieniała. Nie zważając na to czy jest ciepło czy zimno ubrałam krótkie spodenki i bluzę. Długie, hebanowe włosy związałam w luźny kucyk. Nałożyłam sportowe buty i wyszłam z domu wkładając słuchawki do uszu. Przeszłam jakieś dwadzieścia metrów od domu, po czym zaczęłam biec. Wiatr przyjemnie owiewał moje ciało. Spojrzałam w górę, na niebie gromadziły się ciemne chmury. W duchu błagam o to żeby nie zaczął padać deszcz. Skręciłam w uliczkę, która prowadziła do parku. Przebiegłam zaledwie pięćset metrów dalej, gdy poczułam pierwszą kroplę na dłoni. Przyśpieszyłam, aby uchronić się przed deszczem pomiędzy drzewami w parku. Zostały mi zaledwie dwa kilometry, biegłam nie zważając na nic. Brakło mi tchu spojrzałam przed siebie już prawie byłam u celu, gdy deszcz zaczął lać jak z cebra. Opadłam ze zmęczenia przy jednym z drzew i próbowałam opanować oddech. Deszcz cały czas padał i nie zapowiadało się na to żeby w najbliższym czasie przestał. Z liści zaczęły spływać kroplę wody, ku mojemu zdziwieniu wokół nie było żadnych ludzi. Gdy już odzyskałam siły postanowiłam wracać do domu. Poczekałam jeszcze chwile na to żeby deszcz osłabł. Wybiegłam szybko z pomiędzy drzew i nie przebiegłam nawet stu metrów a już byłam przemoknięta do suchej nitki. Nie zatrzymywałam się chcąc jak najszybciej być w domu. Nagle znikąd pojawiło się obok mnie auto, odsunęłam się, aby nie oblało mnie dodatkowo kałużą. Zatrzymałam się nieco zdezorientowana, i odwróciłam w jego kierunku. Czarny, matowy Bentley stał tuż obok mnie. Rozpoznałam to auto, mimo że szyby były przyciemniane wiedziałam, kto się za nimi ukrywa. Poczułam obezwładniającą mnie siłę oraz dreszcz przechodzący przez moje ciało. Przełknęłam z trudnością ślinę, i ruszyłam dalej. Musiałam uciec od tego, od Niego. Biegłam ile sił w nogach o mało, co nie upadłabym przez malutki kamyczek przede mną. Wybiegłam prędko z uliczki i kierowałam się do domu. Usłyszałam pisk opon, odwróciłam prędko głowę i widziałam jak auto przyśpiesza goniąc mnie. Cała się trzęsłam, ledwo łapałam powietrze, ale wiedziałam, że jeżeli teraz się poddam to koniec nie będzie już odwrotu. Po prostu zatracę się w nim tak jak po przednio. Za ciemnych chmur wyszło słońce całkowicie rażąc mnie w oczy. Zaklęłam w duchu, czyżby reszta świata się na mnie uwzięła? Odwróciłam głowę by dowiedzieć się czy mnie dogania. Był bardzo blisko, a ja dostałam nową dawkę adrenaliny i przyśpieszyłam. Nie miałam czasu na otwieranie furtki, więc przez nią przeskoczyłam. Rozcięłam sobie przy tym przynajmniej połowę pleców. Sprawdzę to jak już będę w środku. Ręce tak mocno mi się trzęsły, że ledwo zdołałam otworzyć drzwi. W końcu mi się to udało. Zamknęłam je z ulgą i oparłam się o nie zjeżdżając do pozycji siedzącej. Skrzywiłam się lekko z bólu, wstałam i skierowałam się do łazienki. Zdjęłam bluzę i koszulkę i dokładnie przejrzałam ranę. Nie była głęboka, wzięłam ręcznik i go namoczyłam. Przetarłam delikatnie ranę, po czym polałam wodą utlenioną, pisnęłam lekko z bólu, gdy poczułam nie przyjemne pieczenie. Mam bardzo delikatną skórę, wystarczy leciutkie przyciśnięcie a już mam siniaka. Dlatego nieco się zdziwiłam, gdy zobaczyłam zaledwie draśnięcie na plecach raczej powinnam już leżeć w potoku własnej krwi. Jednak nie przejęłam się tym zbytnio. Wzięłam zimny prysznic na ochłodzenie swoich oszalałych myśli i rozgrzanego ciała. Wyszłam z kabiny otulając się ręcznikiem. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku, zakryłam ramieniem twarz i intensywnie zaczęłam myśleć o tajemniczym „C”. Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk telefonu, prędko zerwałam się z łóżka, po czym chwyciłam komórkę i nawet nie patrząc na to, kto dzwoni odebrałam. W telefonie rozebrzmiał się aksamitny i zarówno niebezpieczny głos, od którego moje całe ciało stężało.
-Beth nie zdołasz ode mnie uciec. Jestem w pobliżu jak cień. Będę Cię prześladować dopóki nie dasz mi tego, czego pragnę.
– Chcę abyś dał mi spokój.-Nie wiedziałam czy to jego przekonuję czy siebie.
Rozłączyłam się nie chcąc przedłużać tej konwersacji. Spokojnie usiadłam na łóżku wmawiając sobie, że im bardziej go zniechęcam do siebie tym szybciej da mi spokój. Niecałe pięć minut później rozległo się pukanie do drzwi. Poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Mocniej otuliłam się ręcznikiem i skierowałam się do drzwi. Łup łup łup, co raz głośniej ktoś dobijał się do domu. Usłyszałam sygnał nadchodzącej wiadomości w telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz.
„Otwieraj te cholerne drzwi. Uwierz mi, jeżeli ja to zrobię nie będzie już tak przyjemnie.”
Cała krew odpłynęła mi do mózgu. Nie mogłam złapać oddechu świat wokół mnie zawirował a ja opadłam tracąc przytomność.

Obudziłam się w swoim łóżku, miałam na sobie piżamę. Obok mnie leżał Lukas. Odetchnęłam z ulgą to tylko sen. Jednak po chwili przerażenie wróciło, śnił mi się po raz drugi w tym tygodniu. Poprzednio zdarzało się to tylko raz na miesiąc. Wszystko się, co raz bardziej nasila. Może powinnam pójść do jakiegoś terapeuty? Co ja wyprawiam? Mam cudownego chłopaka od 4 lat. Z święcą w biały dzień takiego szukać a zamiast tego ja śnię o jakimś psychopacie. Niebezpiecznym, seksownym, stanowczym psychopacie. Przegryzłam wargę i jęknęłam cicho. Pokręciłam głową nie wierzą w to, o czym myślę. Zdjęłam rękę Lukasa ze swojej tali i wyślizgnęłam się spod kołdry. Wzięłam telefon do ręki, żadnej nowej wiadomości a skrzynka jak była pusta tak nadal jest. Włączyłam telewizję i opadłam na kanapę. Poczułam delikatny ból na plecach, to pewnie przez nocne zabawy z Lucasem. Uśmiechnęłam się wspominając poprzednią noc. Wstałam i poszłam do kuchni zrobić sobie płatki owsiane z owocami. Chwyciłam mleko z lodówki, moja blada skóra prawie zlewała się butelką mleka. Wsypałam płatki do miseczki i zalałam mlekiem, wstawiłam do mikrofali na pięć minut, wyciągnęłam je i wsypałam kilka malin i truskawek. Po skończonym śniadaniu ruszyłam do łazienki i wzięłam ciepłą kąpiel. Rozbierając się patrzyłam na swoje odbicie w lustrze. Ściągając koszulkę odkryłam na plecach ślad. Taki sam, jaki miałam we śnie, wciągnęłam z sykiem powietrze. To niemożliwe nie wierzę w żadne „czary mary” to był sen jestem tego pewna. To skąd u mnie ta blizna? Na pewno jest na to jakieś racjonalne wytłumaczenie. Co raz bardziej mieszały mi się sny z światem rzeczywistym. Odetchnęłam nie bardzo wiedząc, co z tym wszystkim zrobić. Gdy woda nalała się już do wanny cała łazienka zaparowała. Weszłam powoli ciesząc się ciepłem ogarniającym moje ciało. Nalałam nieco olejku wiśnowo-porzeczkowego i z przyjemnością wdychałam cudownym zapach. Zamknęłam oczy i odpłynęłam, uczucie błogości całkowicie mnie odprężyło. Myślami wypłynęłam gdzieś daleko poza horyzont. Wróciłam do ciała dopiero, gdy woda całkowicie wystygła. Wyszłam z wanny a woda zaczęła spływać z mojego ciała na podłogę. Włosy owinęłam w ręcznik tworząc na głowie turban. Resztę ciała także owinęłam ręcznikiem. Podeszłam do lustra i zakręciło mi się w głowię. Szybko się odwróciłam i wybiegłam korytarz. Nikogo nie było, wróciłam z powrotem do łazienki i spojrzałam na lustro. Na parze wodnej, która przylgnęła do lustra był napis.
„Zawsze dostaję to, czego chcę”
Oraz podpis pod tym zdaniem.
„C”
Wzięłam kilka głębszych oddechów, po czym próbowałam się opanować. Poszłam do pokoju po ręcznik żeby zmyć ten cholerny napis. Gdy wróciłam jego już nie było. To by się wydawało normalne jakby para wodna zaczęła ściekać, ale tak nie było. Lustro nadal było zaparowane tyle, że nie było na nim już tego napisu. Serce biło mi jak oszalałe myślałam, że wyskoczy mi zaraz z klatki piersiowej. Poszłam do Lucasa, siedział w kuchni i jadł jajka z bekonem popijając kawą. Pocałowałam go na przywitanie.
-Cześć skarbie.-Mruknął.
-Hej, dobrze spałeś?-Spytałam, chciałam jak najprędzej zapomnieć o dziwnym zdarzeniu w łazience.
-Wyśmienicie, przy Tobie zawsze przyjemnie mi się śpi.-Klepnął mnie w tyłek, gdy przeszłam obok i obdarował mnie tym swoim szerokim uśmiechem. Niegdyś za nim szalałam teraz jestem do niego przyzwyczajona.-Ahh no właśnie.-Kontynuował.-Dostałem zlecenie z pracy, muszę wyjechać na dwa tygodnie go Grecji.
-Grecji?-Spytałam zdziwiona.
-Tak, szef kazał załatwić mi tam kilka spraw dotyczących naszego nowego projektu.-Lucas pracuję w dużej firmie budowlanej, która teraz zajmuję się budowaniem hotelów na terenie Europy. Nie dawno został współkierownikiem, ponieważ dzięki niemu firma opanowała całą Amerykę Południową. Szef był wręcz wniebowzięty i od razu awansował Lucasa.
-Gratuluję kochanie. Nie wiem czy wytrzymam bez Ciebie, tylko nie zdradzaj mnie tam.-Pogroziłam mu palcem, na co roześmiał się dźwięcznie.
-Spokojnie nie masz się, o co bać.-Zapewniał mnie.
Pożegnałam się z Lucasem, ponieważ musiałam iść do pracy. Mimo, że to on na nas zarabia ja nie mam zamiaru siedzieć bez czynnie na tyłku i patrzeć jak on haruję na nas oboje. Pracuję, jako asystentka za marne grosze, ale uwielbiam swoją pracę. Zawsze z uśmiechem idę do galerii sztuki. Poniekąd chciałam zawsze tam pracować jednak moje wykształcenie w pełni mi na to nie pozwalało. Nie zamierzałam jednak użalać się nad sobą tylko od razu próbowałam znaleźć coś, co będzie mnie interesowało i jednocześnie przynosiło zysk. W końcu znalazłam ogłoszenie w gazecie, zadzwoniłam i umówiłam się na spotkanie i zdobyłam tą pracę. Zamówiłam taksówkę i pojechałam do pracy. Nowy tydzień jestem ciekawa czy coś mnie w nim zaskoczy. Miejmy taką nadzieję, na moje szczęście wyszło słońce, więc mogłam założyć spódnicę. Do spódnicy dobrałam idealnie pasującą kremową bluzkę a na to marynarkę. Czarne buty na koturnie oraz czarne pończochy.
Weszłam do galerii i przywitałam się z Markiem. Mój szef był już starszym człowiekiem, jednak bardzo sympatycznym i wyluzowanym. Często zostawaliśmy po godzinach, ponieważ nasza praca wymagała dużo czasu i dokładności. Jednak jednej rzeczy nie potrafię zrozumieć. Cały czas siedzę w papierach i przez moje ręce przechodzą rachunki, wpłaty, przelewy. Nie ukrywając zarabiamy miliony, więc skąd u mnie taka mała wypłata. Nigdy o to nie pytałam, ponieważ nie chciałam wyjść na niewdzięczną. Po drodze do pracy kupiłam kawę z mlekiem sojowym dla Marka oraz gorącą czekoladę dla siebie. Byłam dobra w tym, co robię, dlatego tak łatwo szła mi praca. Mark zawołał mnie do biura, zauważyłam, że ma dość poważną minę. Nieco zaniepokojona spytałam.
-Coś się stało? Zrobiłam coś źle?
-Nie, w piątek czeka nas ważne wydarzenie. Czeka nas mnóstwo pracy, chciałbym żebyś mi pomogła.
-Oczywiście jestem do pana dyspozycji.-Odparłam zdecydowanie.
-Jest coś jeszcze, chciałbym abyś reprezentowała naszą galerię oraz wygłosiła przemówienie.-Zatkało mnie, od dawna czekałam na coś takiego.
-Naprawdę? Tak, oczywiście, że tak, co to w ogóle za pytanie.-Odparłam radośnie. Mark był pozytywnie zaskoczony moją reakcją.
-Jutro oraz w środę przywiozą nowe rzeźby i obrazy. W czwartek z samego rana musisz być w pracy, ponieważ firma dekoracyjna dowiezie nam kilka ozdób. Musisz wszystkim pokierować. Na pewno dasz rady?-Spytał z troską.-Nie chcę Cię do niczego zmuszać ani dawać za dużo obowiązków.-Dodał po chwili.
-Dam sobie rady. Nie zawiedzie się pan na mnie.-Powiedziałam stanowczo.
-W takim razie bierzmy się do pracy.
Zapadliśmy w wir pracy. Ustalaliśmy wystrój galerii na ten wielki dzień. Przechadzaliśmy się po całym budynku mówiąc gdzie, co będzie stało. Później wydrukowałam kilka faktur i wykonałam przelewy. Poukładałam dokumenty. Mark musiał wyjść wcześniej, ponieważ umówił się na spotkanie z Irene. Miał bardzo wymagającą żonę, więc spełniał każdą jej zachciankę. Po jego wyjściu siedziałam jeszcze jakąś godzinę, po czym zaczęłam sprzątać bałagan, który narobiłam sporządzając notatki. Zamknęłam galerię i postanowiłam pójść pieszo do domu. Przez całą drogę do domu, co chwilę się odwracałam. Nie wiem, dlaczego ale miałam dziwne uczucie, że ktoś mnie śledzi. Gdy przechodziłam obok ciemnego zaułka coś mnie złapało za rękę i wciągnęło w mrok. Zdołałam się uwolnić, i nagle usłyszałam szept.
„Już nie długo”
Wybiegłam na ulice i prędko ruszyłam przed siebie. Nie wiedziałam gdzie biegnę, ale się nie zatrzymywałam. I znów jakby głos w mojej głowie się odezwał.
„I tak ode mnie nie uciekniesz”
Chyba oszalałam albo to przez zmęczenie. Próbowałam się opanować jednak głos w głowie nie dawał mi spokoju. Wróciłam do domu i od razu rzuciłam się w ramiona Lucasa. Przylgnęłam ustami do jego ust i łapczywie całowałam. Objął mnie ramionami w pasie i przyciągnął do siebie. Zaniósł do sypialni i położył na łóżku. Pośpiesznie ściągał ze mnie ubrania obsypując mnie pocałunkami na całym ciele. Nie zostawałam mu dłużna i także ściągnęłam z niego czarne spodnie oraz jasnoróżową koszulę. Chciałam się czuć bezpiecznie w jego ramionach, chciałam znów poczuć tą namiętność. Znów rozpalić ogień, który kiedyś w nas tkwił, ale za cholerę nie mogłam tego zrobić. Zaczął powoli muskać moją łechtaczkę, gdy byłam już mokra włożył we mnie dwa palce i zadał mi przez chwile nimi rozkosz.
Robił wszystko tak szybko, że nie zdołałam osiągnąć orgazmu. Objęłam go nogami w pasie i próbowałam nadać rytm pchnięciom. Zamknęłam oczy i wyobraziłam sobie, że to „C”. Bóg jeden wie, dlaczego zrobiłam coś tak okropnego. Zanim zrobił dwa ostatnie pchnięcia osiągnęłam orgazm a on zaraz po mnie. Opadł zmęczony na łóżko, całując mnie w czoło. Teraz się czułam jak jego córka nie dziewczyna. Mam dopiero 22 lata nie chcę się czuć jak 30 latka. Seks ma być przyjemnością dla nas obojga nie tylko dla niego. Może przechodzi kryzys wieku średniego. A może to moja wina, to za pewne przez te sny. Muszę stanąć twarzą w twarz z mężczyzną z moich snów i powiedzieć żeby dał mi spokój. Dlaczego się tak zachowuję? Przecież ten człowiek nie istnieje a ja tracę przez niego rozum. Poszłam do łazienki się wykąpać i wróciłam do łóżka. Zdeterminowana próbowałam zasnąć, jednak przez pół nocy przewracałam się z boku na bok. A gdy już zasnęłam nie miałam żadnego snu. Jak na złość, rano wstałam z potwornym humorem. Pogorszył się jeszcze bardziej, gdy dowiedziałam się, że Lucas już wyjechał i do tego się nie pożegnał. Wypiłam tylko kawę i od razu pojechałam do pracy. Miałam dużo do opracowania, więc na chwilę odetchnęłam od myślenia i po prostu zajęłam się tym, co musiałam zrobić. Chociaż praca szła mi wspaniale. Szef był zadowolony z mojej pracy i powiedział, że mogę wcześniej pójść od domu, ale zanim to nastąpiło kazał mi przyjść do jego biura. Po skończonej pracy przyszłam do jego biura i usiadłam na fotelu przed jego biurkiem.
-Zapomniałem powiedzieć Ci o najważniejszym. W piątek przyjeżdża Kierownik. Musimy zrobić na nim dobre wrażenie.
-Paul?-Spytałam zaciekawiona. Jeszcze nigdy nie widziałam kierownika, więc nie mogę się doczekać by go poznać.
-Tak, dokładnie. Jak na razie widzę, że wszystko idzie w dobrym kierunku mam nadzieje, że piątek wyjdzie doskonale.-Widziałam zadowolenia na twarzy Marka, co bardzo zmotywowało mnie do pracy.
Pożegnałam się z szefem, po czym opuściłam galerię. W domu ślęczałam jeszcze z jakąś godzinę nad przemówieniem na piątek. Dwa razy zapełniłam kubeł od papieru aż w końcu udało mi się coś zwięźle napisać. Wykończona zasnęłam na biurku. Przebudziłam się w nocy. Przeniosłam się, więc do łóżka i wkrótce zasnęłam. Kolejne dni minęły podobnie aż do piątku. Nie odczuwałam jakiejś mocnej presji, ale mimo to trzęsłam się jak galareta. Ubrałam burgundową sukienkę, sięgała mi do kolan. Idealnie opinała moje kształty podkreślając sylwetkę. Na nogi postanowiłam nie zakładać rajstop ani pończoch. Postawiłam na wygodę, więc włożyłam czarne baleriny. Długie włosy zaplotłam w koka. Miałam duże zielone oczy, podkreśliłam je kredką i tuszem do rzęs. Usta pomalowałam kremową pomadką. Efekt był zniewalający, miałam mocno zarysowane kości policzkowe, które teraz można było dokładnie dostrzec. Przyjechałam do galerii przed rozpoczęciem, aby wszystko dokładnie obejrzeć. Czarno-złote wstęgi wisiały na ścianach, dzięki nim białe kafle na podłodze się odznaczały. Na głównym holu stał podest oraz mikrofon. Przez korytarze ciągnęły się barwne obrazy. Dzisiejszą atrakcją była rzeźba przywieziona prosto z Aten oraz obraz, który miał ponad 200 lat. Oczywiście można było je kupić za dość pokaźną sumę no, ale cóż każdy, kto będzie dziś na wystawie może sobie pozwolić na coś takiego. Grupa dekoratorów naprawdę sobie poradziła z uśmiechem spoglądałam na Galerię. Wyszłam jeszcze na zewnątrz aby zobaczyć jak altanka oraz taras zostały udekorowane. Dróżka, która prowadziła przez taras została ozdobiona małymi lampami i dużymi donicami pełnymi kwiatów. Altanka miała poprzeplatane kremowe wstęgi wokół drewnianych belek. Wyglądało skromnie i elegancko, na taki efekt właśnie liczyłam. Wróciłam do środka i zauważyłam, że goście powoli zaczynają się schodzić. Kelnerzy i kelnerki częstowali każdego bladoróżowym szampanem. Po kilku minutach wszędzie było tłoczno, bardzo zaskoczyło mnie to ilu ludzi zjawiło się tutaj. Zebrałam się w końcu na odwagę i stanęłam na podeście zabierając głos.
-Serdecznie witam wszystkich na dzisiejszym spotkaniu. Jestem pełna nadziei, że wkrótce wrócicie do nas ponownie. Chciałabym podkreślić, że wszystkie pieniądze, które dzisiaj uzbieramy zostaną przeznaczone na szkołę artystyczną dla osób niepełnosprawnych. Jest nam także miło gościć dzisiaj Paula Worda, bez którego dzisiejsza wystawa by się nie odbyła. Panie Paul prosimy na scenę.-Rozbrzmiały głośne oklaski i kierownik zajął się resztą, zachęcał wszystkich do kupna oraz wygłosił własną przemowę. Poczułam na sobie kogoś wzrok, więc szybko rozejrzałam się wokół tłumu, jednak nic nadzwyczajnego nie przykuło mojej uwagi. Wzięłam kieliszek szampana i za jednym zamachem opróżniłam całą zawartość. Pusty kieliszek wymieniłam na nowy, który także prędko opróżniłam. Mark zmierzał do mnie nieco chwiejnym krokiem i z ogromnym uśmiechem na twarzy. Jak się okazało później wszystkim się chwalił, jaką ma utalentowaną asystentkę Objął mnie ramieniem w talii i zaprowadził do Paula. Otrzymałam wiele komplementów od ich obojga, po czym oblałam się ogromnym rumieńcem. Dowiedziałam się, że Paul ma 43 lata i mieszka nie daleko Nowego Orleanu. Non stop opróżniałam swoje kieliszki. Gdy poczułam lekkie mdłości wyszłam na dwór. Zimne, wieczorne powietrze owiało moje ciało. Skierowałam się do altanki, aby chwilę odetchnąć. Usiadłam na drewnianej ławeczce przymocowanej do ścian altanki. Rozsiadłam się wygodnie i wyciągnęłam nogi przed siebie. Zamknęłam oczy rozkoszując się spokojem. Siedziałam tak chyba 20 minut, gdy już mdłości odeszły wstałam. Wciąż mając zamknięte oczy ruszyłam przed siebie, chciałam pozostać w mojej bajce gdzie nie musiałam się przejmować nikim ani niczym. Zrobiłam pierwszy krok, potem drugi uśmiechnęłam się do siebie. Robiąc następny krok wpadłam na kogoś, powinnam otworzyć oczy jednak tego nie zrobiłam. Silne ramiona zamknęły mnie w uścisku abym nie upadła. Ogarnął mnie zapach arbuza i jabłka. Dziwne połączenie, ale właśnie to czułam, po chwili doszła jeszcze do tego woda kolońska pachniała mięta i ziemią. Zapach pobudził moje zmysły, był jakby nie z tego świata. Otworzyłam oczy i moje oczy napotkały umięśnioną klatę. Podniosłam wzrok i napotkałam tajemnicze spojrzenie. Przełknęłam ślinę i cicho jęknęłam.
-To Ty.-Wydusiłam z siebie.
-Witaj Beth.-Otulił mnie swoim aksamitnym głosem a kolana mi się ugięły.

Dodał/a: Blind w dniu 21-05-2014 – czytano 2544 razy.
Słowa kluczowe: sekrety pożądanie sny miłość Blind
Kategoria: Pożądanie

Zobacz inne

Komentarze (4)

barondnia 2014-05-24 15:58:45.

Było by fajniejsze to opowiadanie gdyby je trochę skrócić, ale to jest tylko moja osobista opinia…
Czytałem ostatnio kilka opowiadań erotycznych na stronie http://www.szparka.pl/, nie były one zbyt długie ale konkretne.

jaaxddnia 2014-05-24 20:41:09.

Świetne!!!dawaj następną część!!

gośćććdnia 2014-05-25 13:52:26.

Napisz szybko kolejną czéść.!!

xxxdnia 2014-05-29 20:33:02.

Super 🙂

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Przywłaszczone uczucia. I"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.