Oczami Wilka, cz.4

Upłynął kolejny miesiąc. Za oknami robiło się coraz chłodniej, zwiastując koniec lata. Siedziałem na łóżku, palcami przejeżdżając po strunach gitary. Delektowałem się wszechobecnym spokojem, będąc jedyną osobą w mieszkaniu. Nie trwało to długo. Po chwili zjawiła się fioletowłosa dziewczyna i z szerokim uśmiechem położyła się ku mego boku. Alicja wytrwale walczyła o moje względy, odzywając się niemal codziennie i starając się poprawić mój nastrój. Ostatecznie dopięła swego i zostaliśmy parą. Odwiedzała mnie najczęściej jak mogła i skutecznie odciągała myśli od Elizy. Dzięki niej, zdobyłem się na to, by usunąć numer Kamińskiej i zablokować jej profil na portalu społecznościowym. Nie chciałem wiedzieć, co się u niej dzieje. Zlikwidowałem wszystkie możliwe drogi kontaktu. Tak było najlepiej i najłatwiej. Wykreślenie jej z mojego życia, sprawiło, że szybciej godziłem się z faktem, że już nigdy nie będzie moja.
– Co dziś robimy? – spytała Al.
– No nie wiem. Na co masz ochotę? – mruknąłem.
– Kino, a potem odwieziesz mnie na dworzec.
– Sprawdzałaś repertuar? – uniosłem brew.
– Tak. Na 14, jest świetna komedia romantyczna! – przyklasnęła.
– Nawet nie ma opcji. – pokiwałem głową.
– Żartuję. Mówiłam ci przecież, że za nimi nie przepadam. – zaśmiała się.
– Więc?
– Film akcji, coś o szpiegach. Ma całkiem dobre recenzje. Myślę, że warto zobaczyć.
– Niech będzie. Idź do samochodu. Zaraz do ciebie dołączę. – powiedziałem.
Szukałem właśnie papierosów, gdy do mieszkania wszedł Paweł.
– Ona dalej tutaj? – burknął.
– Jak widać.
– Coś mi w niej nie pasuje. Dlaczego w ogóle się z nią spotykasz?
– Chciałem spróbować czegoś innego i jak na razie się sprawdza. Znudziły mi się podboje na jedną noc. Taka odmiana mi odpowiada.
– Możesz mieć każdą i wybrałeś ją? – rzucił mi spojrzenie pełne niezrozumienia.
– Ty chyba zawsze będziesz krytykował każdą moją decyzję na tle uczuciowym… – przerzuciłem oczyma.
– Taka już moja rola. – westchnął. – Przeznaczenia nie zmienisz, stary.
– Z jakimi idiotami muszę obcować na co dzień… – jęknąłem. – Powinni mi za to płacić!
– Złóż petycje. Dwie strony A4 i pięć zdjęć.
– Paczka fajek mi wystarczy. – zaśmiałem się, wyrywając mu Marlboro z dłoni.
Otworzył usta, chcąc rozpocząć swoją pouczającą mowę o moim niepoprawnym zachowaniu, lecz zatrzasnąłem mu drzwi przed nosem i ruszyłem w kierunku Alicji.
Film okazał się być przewidywalny i nudny. Nawet nie kryłem się z faktem, że lada moment usnę. Al od razu to zauważyła i z prowokującym uśmiechem, odpięła kilka pierwszych guzików swojej koszuli, odsłaniając lekko piersi. Dłonią przejechała po moim udzie i słodko spytała:
– Jak ci się podoba?
– Bardzo kształtny i jędrny.
– Ja o filmie mówię, Aleks!
– Twój biust mnie bardziej zainteresował.
Nagle na ekranie pojawiła się scena w klubie nocnym z kilkoma niemal nagimi tancerkami.
– Cofam to. Świetna kinematografia!
– Kretyn. – mruknęła i zapięła bluzkę pod samą szyję.
Parsknąłem niepohamowanym śmiechem i tym samym sprawiłem, że Alicja nie odezwała się słowem do końca seansu.
Kiedy odwiozłem ją na dworzec, wciąż miała naburmuszoną minę, ale świadomość, że ponownie zobaczymy się za ponad tydzień, wystarczyła, by przestała się na mnie obrażać. Pocałowałem ją i odprowadziłem wzrokiem do autobusu.
Od chwili przekroczenia progu mieszkania, poczułem zapach pizzy. Chłopacy siedzieli w salonie pośród porozwalanych kartonowych pudełek i zgrzewek piwa. Sięgnąłem po puszkę i zająłem miejsce przy Tomku.
– Aleks, zgadnij gdzie dajemy kolejny koncert. – powiedział entuzjastycznie Paweł.
– Nie mam pojęcia.
– W „Studiu”. Tam gdzie pracuje przyszły mąż Elizy. – zatarł ręce. – Cóż to będą za emocje. Już nie mogę się doczekać.
– Czy to są jakieś kiepskie żarty? – spojrzałem na Tomka.
– Nie. Jak dotąd to najlepsza oferta, jaką dostaliśmy. Chyba nie zamierzasz zrezygnować, tylko dlatego, że masz złamane serduszko? – zakpił.
– Oczywiście, że nie zamierzam. – burknąłem. – Kiedy ten koncert?
– Za dwa dni.
Upiłem łyk piwa i odstawiłem je na szafkę.
– Wilk, już idziesz?
– Straciłem ochotę na alkohol. Idę się położyć.
– Wypłakać się w poduszkę? – zaśmiali się.
Odwróciłem się, czując narastającą złość. Oddech przyspieszył, a w klatce piersiowej nasilało się nieprzyjemne pieczenie. Zacisnąłem dłonie w pięści i podszedłem w stronę chłopaków.
– Bardzo mi przykro, że nie potraficie zrozumieć tego, przez co teraz przechodzę. – zacząłem szeptem. – Ale uprzedzam, że robię się coraz bardziej drażliwy na tego typu docinki, więc radzę mnie nie wyprowadzać z równowagi. Skoro nie potraficie zachowywać się jak przyjaciele, to nie powinno wam przeszkadzać, że równie nie po przyjacielsku dostaniecie po twarzy. – warknąłem.
Już chciałem iść do swojego pokoju, gdy Paweł z sarkastycznym uśmiechem rzucił jakąś kąśliwą uwagę. Podniosłem zgrzewkę piw i z wściekłością wypisaną na twarzy, wyrzuciłem wszystko za balkon.
– Alkohol ci szkodzi. – zmrużyłem oczy. – Gdybyś był trzeźwy, to miałbyś świadomość tego, że ze mną lepiej nie zadzierać.
Zapadła cisza. Każdy odszedł w swoją stronę. Rzuciłem się na łóżko i rozmyślałem o tym, czy ten zespół ma jakiekolwiek szanse przetrwania. Kłóciliśmy się częściej niż zwykle, a to nie przynosiło żadnych dobrych efektów. Zasypiałem wyobrażając sobie, jak występ w „Studiu” zamienia się w jedną, wielką katastrofę. Ten obraz, nie należał do najbardziej pokrzepiających. Oczyma wyobraźni, ujrzałem Elizę w ramionach Wiktora i straciłem resztki ochoty, by się tam pojawić. Może nie byłem tak twardy, za jakiego się uważałem. To zabawne, że jedna, pyskata blondynka sprawiła, że nagle odkryłem w sobie wrażliwość, której teraz nie potrafiłem tak po prostu ukryć.
Czas do koncertu minął ekspresowo. Właśnie pomagałem rozkładać sprzęt, gdy do baru weszła Alicja.
– Pierwszy bilet zakupiony. – pomachała kawałkiem papieru.
– Zaraz do ciebie dołączę. – pocałowałem ją w usta.
Wraz z chłopakami sprawdziliśmy światła, dźwięk i na rozgrzewkę zagraliśmy cover, który w ostatniej chwili dodałem do repertuaru.
– Zajebiste brzmienie! – krzyknął Tomek.
– Dajesz radę, Wilczku. – Paweł poklepał mnie po plecach. – No i chciałem cię przeprosić. Brakuje mi trochę dawnego Aleksa i na swój debilny sposób próbowałem go przywrócić.
– Było, minęło. – wzruszyłem ramionami. – Przecież to nie jest obraza permanentna.
– Ja nad tak ową myślę. Stary! Tyle piwa… – schował twarz w dłoniach.
Zaśmialiśmy się i napięcie między nami zniknęło. Zapowiadał się dobry koncert. Przeciwieństwo moich nocnych imaginacji.
Skierowałem się do palarni i wyciągnąłem papierosy. Z przyjemnością, zaciągałem się i wypuszczałem kłęby dymu. Gasząc niedopałek, sięgnąłem po kolejną szlugę. Stres czy uwielbienie do tego nałogu?
– Zapomniałeś o mnie? – Alicja pojawiła się ku mego boku z teatralnie, smutną miną.
– Nie. Już miałem cię szukać. – skłamałem.
– Mogę liczyć na dedykację, kiedy będziesz na scenie? – zamrugała kilkakrotnie.
– Zastanowię się, mała. – puściłem jej oko.
– Do koncertu zostały jeszcze dwie godziny. Jak je spożytkujemy? – szepnęła, wplatając palce w moje włosy.
– Co proponujesz? – wciągnąłem ją na kolana.
Chwyciła moją dłoń i z uśmiechem na twarzy, skierowała ją pomiędzy swoje rozchylone uda. Drzwi trzasnęły. Do palarni weszli chłopacy, nie zdając sobie sprawy, że mogli nam w czymś przeszkodzić. Policzki Al spłonęły rumieńcem, poprawiła sukienkę i speszona pomachała Tomkowi i Pawłowi, którzy nie odwzajemniliby gestu, gdyby nie moje mordercze spojrzenie.
– Twoi kumple chyba mnie lubią. – powiedziała.
– Oh, z pewnością. – niemal się zakrztusiłem.
Schodziło się coraz więcej ludzi i w klubie zaczęło robić się ciaśniej. Piętnaście minut przed rozpoczęciem występu, przepchnąłem się do baru.
– Obiecano nam, że za kulisami, będzie lodówka z zimnymi napojami. – zacząłem.
– Właśnie ją prowadzą. – dziewczyna wskazała na dwóch mężczyzn.
– Lepiej późno niż wcale. – burknąłem.
– Najmocniej przepraszam. Musiało się coś wydarzyć, skoro nastąpiło takie opóźnienie.
– Mam jeszcze jedno pytanie. – przybliżyłem się do niej.
– Tak? O co chodzi? – wyglądała na przestraszoną.
– Czy Wiktor dzisiaj pracuje?
– Jak pan śmie?! – oburzyła się.
– Nie rozumiem? – uniosłem brwi.
– Naprawdę, nic pan nie wie?
– Jakiś czas temu wyprowadziłem się z tego miasta. Mogę nie być na bieżąco. – odrzekłem.
– Wie pan gdzie odbywają się nocne wyścigi?
– Aż za dobrze.
– Jakaś dziewczyna wskoczyła Wiktorowi na drogę, kiedy jechał motorem.
– Leży w szpitalu?
– Nie.
– Przejechał tą dziewczynę? – zgadywałem dalej.
– Nie.
– Więc? – traciłem cierpliwość.
– On nie żyje. – ściszyła głos.
– Ile minęło od jego śmierci? – spytałem zaskoczony.
– Z trzy miesiące.
Zacisnąłem szczęki. Nie było żadnych zaręczyn. Nie będzie żadnego ślubu. Tomek wołał mnie na backstage. Ruszyłem w jego kierunku.
– Alicja, ty wredna suko! – warknąłem pod nosem.
Kląłem siarczyście, do momentu, aż wszedłem na scenę. W tłumie ujrzałem błysk fioletowych włosów. Ledwie opanowałem wściekłość.

*ondinesworld.tumblr.com

Zobacz inne

Komentarze (8)

Anonimdnia 2014-07-24 20:52:45.

Rewelacja

Alidnia 2014-07-25 00:36:30.

Pisz dalej, SZYBKO! Proszę Cię 🙂

zozladnia 2014-07-25 22:37:50.

rewelacja! uwielbiam to 😀 kiedy kolejna cz.?

Kasiadnia 2014-07-26 18:22:53.

szybko dodaj kolejną część!!!! 😉

maritadnia 2014-07-28 12:00:03.

Pisz dalej jak najszybciej piekne to jest :*
Moze zaluz bloga z tym opowiadaniem ?;)

Ondine.dnia 2014-07-29 12:02:55.

@Marita, blog istnieje. Pod każdą częścią opowiadania, dodaję jego adres.

~Nikidnia 2014-08-04 11:04:53.

Kiedy następna część ? nie mogę sie doczekać

Alkadnia 2014-08-04 15:28:31.

Super poprosze szybko o dalsza czesc 😉

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Oczami Wilka, cz.4"

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.