Nigdy nie zapomniałam cz.8.

Przycisnął mnie mocniej do podłogi swoim długim,
jakże umięśnionym ciałem, który idealnie wpasował w
moje szczupłe i zaczął przesuwać wzrokiem wzdłuż
całego mojego ciała. Najwięcej uwagi jak na złość
skupił na moim brzuchu a mimo, iż usilnie starałam
się jak mogłam, żeby mała blizna była nie widoczna. Ona jak na złość okazywała się teraz w całej krasie i
zachęcała do introspekcji.
– Nie chcesz pytać – powiedziałam momentalnie jak
jego wzrok skierował w moje oczy. Głupi by się nie
domyślił, że jego oczy aż promieniowała mnóstwem
pytaniem, lecz nie chcąc pewnie psuć sympatyczniej chwili, grzecznie przytaknął i przyłożył swoją
delikatną dłoń do mojej policzka. Pieścił moją twarz i
przy tym nie zadawał sobie zbyt wiele trudu, żeby
sprawić mi tym przyjemność. Odsuwał spadające
kosmyki na moją twarz i patrzył na mnie już pełnym
nadziei, ale także poważnym wzrokiem. – Kiedyś mi o tym opowiesz? – o tym – nigdy! To zbyt
intymne, ale swoją drogą, dlaczego on uzurpował
sobie prawo do bliższego poznania mnie?
– Brad, powiedź mi tylko jedno, ale tak szczerze –
jego idealnie szare oczy patrzyły na mnie, a mi
ciężko było zadać tak proste pytanie, ale musiałam znać na nie odpowiedź. – Dlaczego wybrałeś mnie i
chcesz żebym spotykała się z tobą tutaj na siłowni?
Przecież możesz mieć każdą dziewczyną ze szkoły,
a ja jestem zwykła i nie mająca ochoty na podchody –
usiadł na mnie okrakiem a ja wspięłam się na
ramionach i podniosłam głowę do góry, aby mieć lepszy obraz jego twarzy. Zerwał wzrok i poczułam
się nagle obnażona. Lubiłam jak na patrzył tymi
przepełnionymi pasją i pożądaniem wzrokiem, a teraz
czułam pustkę.
– Odpowiedziałaś sobie sama na to pytanie. Mogę
mieć każdą, ale to ciebie pragnę. Ty jesteś inna i cholernie mnie pociągasz… To jest tak silne uczucie,
że nie mogę się powstrzymać przed patrzeniem na
ciebie – za żadne skarby nie mogłam się skupić na
tym co mówił, bo mój wzrok padł na jego tors, który
po wpływem szybkiego pulsu i odrobiny potu,
wydawał się niepowtarzalnie piękny i po prostu załapałam go za ramionami.
– Kochaj się ze mną! – patrzył na mnie
przestraszonym i zdziwionym wzrokiem co nie miara,
ale widać było jak równie mocno tego pragnął i wbił
się w moje wargi mocno i zdecydowanie. Pełen
determinacji pocałunek był cudowny, jeszcze nikt mnie nie całował z taką zachłannością i siłą. Jego
ręce błądziły wszędzie, czułam narastające
pożądanie między nami, a jego erekcja mnie tylko w
tym uświadamiała.
– Jesteś cholernie pięknie – zjeżdżał pocałunkami na
szyję, a mnie przechodziły przyjemne dreszcze. Dreszcze, które nie oznaczyły strachu, ale dreszcze
od których kręciło mi się w głowie. Wiedział jak
dotykać kobietę, żeby prosiły o więcej. Wiedział, jak
sprawić przyjemność drobnymi pieszczotami, których
nie miał w swoim repertuarze John.
Kurwa! Dlaczego myślę o tym złamasie w momencie, kiedy
taka bliskość mnie naprawdę cieszy? Chyba
faktycznie będę musiała znaleźć jakiegoś dobrego
świrologa, który pomoże mi z tym moim słabym
punktem.
Oderwałam się od niepotrzebnych myśli i skupiłam się na doznaniach, które łamały moje ciało. Brad
składał pocałunki na moim brzuchu a ja wypychałam
w jego stronę biodra i wyginałam się w taki sposób,
że piersi miał na wyciągniecie ręki tylko musiał
pozbyć się tego zbędnego pod każdym względem
stanika. – Sam, powiedź, że nie będziesz tego jutro żałować?
Kurwa jesteś idealna kobieto, czemu szybciej cię nie
poznałem? – i tak nie uratowałbyś mnie przed
krzywdami. Nikomu się to nie udało, nawet mojemu
ojcu, który jakby tylko wiedział co zrobił z moim
życiem John zabiłby go, bez możliwości jakiegokolwiek wytłumaczenia, a mnie potępiałby za
to, że mu na to pozwalałam przez tyle miesięcy.
Kontemplując cieszę się, że nikt z bliskich dla mnie
osób nie wie, o tym co mnie tak naprawdę złamało.
Jego ręce podniosły się spod moich pośladek,pozost
awiając dziwne uczucie i przeniósł je szybko do góry i nie odrywając wzroku z mojej twarzy, pociągnął
elastyczny materiał stanika sportowego i pozbył się
go jak bluzki, ale jestem niemal pewna, że gdyby
miał moje pozwolenie to rozerwałaby go na kawałki,
byleby tylko dostać się do niespodzianki pod nim
kryjącej. Moje sutki momentalnie zareagowały, na brak
uścisku. Zrobiły się twarde i gotowane na spotkanie z
nim. Pochwycił jedną zębami, by po chwili ten
przyjemnie bolesny rytuał zamienić w ssanie, które
spowodowało, że odpłynęłam. Gdyby dłużej mnie tak
słodko torturował doszłabym bez konieczności pieprzenia się z nim, a miałam na niego tak cholerną
ochotę, że traciłam przez to rozum i trzeźwość
myślenia.
– Powiedź to, księżniczko – złapał całą pierś w dłoń i
przy tym pomrukiwał cicho, ale dopiero słodkie jęki
przyjemności z jego strony spowodowały, że traciłam także kontrolę.
– ” Żyj chwilą, jakby to była ostatnia chwila twojego
życia. ” – dla mnie jest to jak lekarstwo, ale nic nigdy
nie będzie w stanie wyleczyć mojej duszy, bo nie da
się zabrać źródła cierpienia, a w tym przypadku nie
mogę pozwolić zabrać bólu, który pozostał i stał łącznikiem pomiędzy mną i tą małą istotką, którą
straciłam. Jednak byłam pena tego, że chcę się z
nim kochać. Bardziej niż pewna.
– Sam, Samantho zawirowałaś mój świat w jednej
chwili – zaczął ściągać z siebie spodenki wolną ręką
wraz z bokserkami a moim oczom ukazał się pokaźnych rozmiarów penis, który był gotowy i tylko
czekał, aż wreszcie zanurzy się we mnie. – Nie
musimy tego robić teraz, jak nie jesteś pewna –
pokiwałam głową na znak sprzeciwu, a on puścił
moją pierś i skupił się na pozbyciu się zbędnych
leginsów z mojego ciała. Robił to powoli i napawał się każdym centymetrem mojego ciała. Gdy całkowicie
pozbył się materiału, poklepał moje kostki i kazał mi
pociągnąć nogi w kolanach. Zrobiłam co kazał i tylko
pragnęłam, żeby wszedł we mnie i pokazał mi, że do
tej pory żyłam w cholernym koszmarze i może to w
końcu mi uzmysłowi, jaką byłam cholerną, porytą kretynką, że pozwalałam się traktować jak zero.
– Księżniczko, bierzesz tabletki? – popatrzyłam na
niego pytająco, ale nie z powodu tego, że coś mnie
zdziwiło, ale przez moje kotłujące się myśli, nie
usłyszałam o co mnie zapytał. – No wiesz, żeby
kobieta nie zaszła w ciąży bierze się takie malutkie tableteczki o stałej… – nie dokończył bo walnęłam go
pięścią w rękę i zarechotałam jak idiotka, bo mówiąc
to starał się być niepoważnym. Co zresztą ma w
zwyczaju cały czas.
– Mam spiralę, ale jaką mam pewność, że nie
przyniesiesz mi jakieś choroby wenerycznej? – zabijcie mnie, ale to była najlepsza reakcja jaką
kiedykolwiek widziałam u faceta. Zraniłam jego
męskie ego.
– Masz mnie za męską dziwkę? – oczy urosły mu do
gigantycznych rozmiarów, a ja miałam ochotę śmiać
się do łez. To wyjątkowy okaz, naprawdę wyjątkowy facet, tylko szkoda, że nie miałam wobec niego
żadnych specjalnych planów.
– No reputacji nie masz za dobrej – zasłoniłam usta
ręką i próbowałam stłumić w sobie to uczucie
rozpierające mnie do chichotu.
– Jesteś pierwszą, z którą chcę się kochać bez gumki i zaraz ci pokażę, jak męska dziwka potrafi
zadowolić. Męskość jest oznaką szacunku, a mam
go względem kobiet bardzo dużo – zabrał mi siłą rękę
z buzi i dobierając drugą, wyciągnął je zza moją
głową i trzymał mnie w takim pozycji napawając się,
że uległam mu, ale to pewnie fakt, że nie walczyłam działał na niego podwójnie. – Wchodzę, kocurze –
uniósł kącik ust do uśmiechu i jedną brew do góry.
Chyba ta mina podoba mi się równie mocno, co jego
całe niesamowicie seksowne ciało. Bezapelacyjnie
doskonalsze już nie mogło być. Szerokie ramiona,
wyrzeźbiony brzuszek, klata jak u prawdziwego faceta z tym tatuażem, a jeszcze na dobitkę silne,
ściśle mówiąc mega silne ręce, które mogłam bez
żadnych przeszkód studiować. Biceps, triceps. O
matko! To był bez wątpienia ideał, teraz nie dziwię
się tym wszystkim dziewczyną, które dałby się
pokroić, żeby teraz być na moim miejscu. Wszedł we mnie powoli i bez pośpiechu,
delektowałam się tym uczuciem wypełnienia i
zaciskałam mocniej uda. Było to cholernie przyjemne
uczucie. Zero bólu, zero suchości, byłam na niego
gotowa. Posuwał mnie teraz lekko w przód i w tył, a
ja już całkowicie przestałam się zastanawiać nad tym jak kiedyś sprawiało mi to obrzydzenie. Poddałam się
tej chwili i walczył z usilną potrzebą wczepienia mu
rąk w jego czarne włosy. Wyobraziłam sobie jak te
jedwabiście, gładkie włosy są pociągane przeze mnie
a to sprawia mu uzasadnioną przyjemność, ale
musiałam obejść się smakiem. Nawet jedną ręką Brad potrafił utrzymać moje dwie, a w sumie to nie
było dziwne z racji tego, że jego biceps wyglądał
prawie jak moje udo ( kolokwialnie mówiąc ) bo miarki
w oczach niestety nie posiadam, ale jestem w stanie
odróżnić duże od małego.
Wygięłam się na tyle ile to umożliwił mi napierający na mnie samiec i tym samym wychodził mu
naprzeciw biodrami, a on przyspieszył. Puścił moje
ręce, które jak zahipnotyzowane od razu poleciały na
jego włosy. Włożył dłonie pod moje plecy i unosząc
mnie do góry, wstał w dalszym ciągu ze mnie nie
wychodząc. Owinęłam się nogami na jego biodrach a on lekko
ugiął nogi w kolanach i pozwalał mi tym samym,
abym zaczęła poruszać się od góry do dołu.
Zaparłam się jeszcze mocniej, zaciskając mięśnie
pośladek i wspinałam się i opadałam czując jak jego
penisa głęboko jak jeszcze nikt dotąd. Penetrował mnie i naciskał na słaby kobiecy punkt, jakim była
bez dwóch zdań łechtaczka.
Zaczęłam głośno stękać i przyspieszyłam ruchów.
Wbijałam przy tym amoku coraz mocniej paznokcie w
jego plecy a on wyprostował się i poszedł z nami w
kierunku jednej maszyny, która miała siedzisko i trzeba było się od niej odpychać nogami. Usiadł na
nim i tym samym jak znalazłam się na górze.
Uśmiechnął się zawadiacko na taką kolej rzeczy i
uniósł swoje nogi w kolanach. Zahaczył stopy o
podstawę maszyny a ja zaczęłam się na nim
poruszać kolistymi ruchami i złapałam się za drążek, który był nad naszymi głowami. Czułam narastające
przyjemne ciepło rozchodzące się po całej dolnej
granicy, ale w zaskakującym tempie rozprzestrzeniło
się także po całym moim rozpalonym ciele.
Dygotałam, krzyczałam, ale przy tym nie
przestawałam go ujeżdżać na tej dziwnej maszynie. Byłam blisko, czułam jak mięśnie się jeszcze
mocniej zaciskają na jego penisie i po chwili
dostałam skurczy, które przeniosły mnie do innego
świata i zaczęłam się rozpadać na malutkie, drobne
kawałeczki. Był to mój pierwszy tak intensywny
orgazm, zapewniony przez faceta, bo z Johnem nigdy takiego nie miałam.
Pochwyciłam się mocniej drążka, a Brad przyciskał
mnie za barki, żebym wchodziła w niego mocniej i po
chwili sam otrzymał spełnienia, zalewając mnie i
krzycząc moje imię , jakby było błogosławieństwie a
jest noszącym utracenie. * – Na pewno wszystko okej ? – staliśmy już pod
campusem i tylko pragnęłam zatopić się w mojej
pościeli i polamentować nad swoim dotychczasowym
złym życiem.
– Tak! Ile razy mam ci to jeszcze powtarzać? –
przybrałam najbardziej wkurzoną minę i sięgnęłam do klamki, żeby w końcu oddać się samotności.
Potrzebował jej, tak samo jak czegoś słodkiego, bo
straciłam mnóstwo energii. Nie tylko na walczeniu z
nim przez bite dwie godziny, ale ten seks, który
zostanie przeze mnie zapamiętany do końca życia,
wyssał resztki węglowodanów z mojego chudego cielska. Poziom glikogenu spadł u mnie od minimum i
to cud, że jeszcze stoję na nogach.
– Wystarczy, że mnie pocałujesz – nachylił się nade
mną i wskazał na policzek. – O tutaj, tutaj –
przewróciłam oczami i przysunęłam się do niego.
Pocałowałam go szybko, byleby tylko już dał mi spokój, a on jak dwulatek zaczął się cieszyć. Położył
na moim ramieniu czarną sportową torbę i walczył z
usilnym pragnieniem zatopienia się moich ustach.
Wyczytałam z jego twarzy, jak działają na niego moje
wargi. Przymknął oczy i znów wymalował na swojej
pięknej twarzy uśmiech i odsunął się ode mnie, skacząc po stopniach schodów akademika, jakby
właśnie odwiedził go Święty Mikołaj i przyniósł mu
najbardziej wyczekiwany prezent.
Odwrócił się jeszcze do mnie, a ja stałam jak
zamurowana i wpatrywałam się w szczęście, które
biło od niego na kilometry. Serio? Ten typ faceta, miał taki wyraz twarzy? Przecież to jest niemożliwe,
to jakby poprosić klechę, żeby się uśmiechnął.
– Do zobaczenia, Samantho – machnęłam szybko
ręką i skryłam się za drzwiami, ale nie poleciałam do
swojego pokoju tylko odbiłam się od mahoniowych
podwoi i opadłam na nich głośno wzdychając. Serce galopowało mi tak szybko, że jestem niemal pewna,
że jeszcze chwila a wyskoczyłoby mi z klatki
piersiowej, ale najgorsze było to, że wszystko co w
tamtej chwili czułam, to jego zapach na całym swoim
ciele.
Powędrowałam do swojego pokoju, a w głowie rozgrywał się spektakl, który miał miejsce jakieś pół
godziny temu. Ten seks był z nim niczym coś
niepowtarzalnego a jednocześnie, byłam w pełni
świadoma, że to nigdy się nie powtórzy. Był tylko
moim sprawdzeniem, jak to jest być z innym facetem
i przeszedł tekst pomyśle. Mimo tego, że moje ciało pragnie go nadal, nie mogę pozwolić się zakochać w
nikim a tym bardziej, żeby ktoś mógł zakochiwać się
we mnie. Przecież jakby dowiedział się, jakie ok-łapy
mu się trafiły, nigdy nie spojrzałby w moją stronę,
więc ułatwiłam nam tylko tym sprawę.
Weszłam do pokoju, w którym spowijała się już ciemność, bo oczywiście Katie jak zawsze
zapomniała odsłonić rano żaluzję jak wychodziła z
pokoju. Rzuciłam torbę z moimi ciuchami na podłogę
i wspięłam się po łóżku. Rozsunęłam zasłonę i dzięki
mnie w pokoju pojawiły się ostatnie promienie,
ocieplające nieco klimat. Skuliłam się bez rozbierania i weszłam pod kołdrę, łapiąc się jak zawsze za
brzuch. Zaczęłam płakać nie wiem dlaczego, już
dawno tego nie robiłam. Udawałam silną, ale tak na
prawdę nigdy nie byłam. Wszystko we mnie siedziało
i nie pozwalało normalnie funkcjonować, a ten seks z
Bradem jeszcze bardziej skomplikowałam moją obecną sytuację.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają i do pokoju
wparowała Katie rozmawiająca przez telefon.
Naciągnęłam kołdrę jeszcze bardziej na siebie, żeby
nie zauważyła, że płaczę, ale ona oczywiście
musiała zobaczyć to szybciej, niż moje ręce mnie schowały.
– Mamcia, ja muszę kończyć, zadzwonię do Ciebie
później, papa – rozłączyła się i podeszła do mnie, ale
nie usiadła na łóżku, tylko zsunęła ze mnie materiał,
który miał być moim schronem.
– Sammi, co się dzieje? – zaczęła rozglądać się po całym pokoju, jakby chciała coś zarejestrować i
wróciła w końcu wzrokiem na mnie. – Spędziłaś cały
dzień, tutaj? – uniosła swoją brązową brew do góry, a
ja tylko kiwnęłam głową twierdząco. Nie chciałam jej
mówić, że prawie cały dzień spędziłam z Bradem, bo
ona nie zrozumiałaby tego i próbowałaby mnie odwieść od moich myśli samobójczych, a tego nie
chce. Nie teraz.
– Proszę porozmawiajmy w końcu, bo odkąd
przyjechałaś widzę, że nie jesteś sobą i nie wierzę,
że to tylko przez to, że ten kutas cię zdradził, za tym
kryje się jeszcze coś – zaczęła nerwowo nawijać na palce swoje długie włosy, a ja wytarłam łzy, które
były pozostałością po wcześniejszym napadzie. –
Dlaczego boisz mi się zaufać? – Katie podeszła obok
mnie jeszcze bliżej i niepewnie usiadła na skraju
łóżka. Widziałam jak szok i zmieszanie wpełzało na
jej cudownie pięknie twarz, a ja tylko zdobyłam się na obojętne wzruszenie ramionami i spojrzałam na nią,
starając się unikać jej wzroku.
Byłam gotowa wyznać swój największy sekret
przyjaciółce? Czy byłam gotowa, żeby ktoś zaczął
osądzać mnie? Zdecydowanie za długo to wszystko
w sobie trzymałam, ale to było moje zabezpieczenie przed krytykom. Nikt o zdrowych zmysłach mnie nie
zrozumie, a tym bardziej nie poprze – nigdy.
– To nie tak, że się boję – westchnęłam głęboko. –
Ufam ci, ale boję się jedynie, że zmienisz o mnie
zdanie, a tego bym nie przeżyła – pokręciła głową i
przysiadła się do mnie jeszcze bliżej. – Tego akurat nie musisz się obawiać, Sam – złapała
moją dłoń, a ja przymknęłam oczy i próbowałam
ułożyć swoją odpowiedź tak, żeby możliwie
najszybciej opuściła moje wnętrzności. Czułam
dosłownie jak mój przełyk się palił, a to był dopiero
początek odświeżania ran. – Co ci zrobić ten kretyn? – nie wiedziałam do końca o którego jej kretyna
chodziło, ale od momentu kiedy przyjechałam z San
Diego takim przymiotnikiem określała Johna.
– Boże. Nie. Zrozumiesz. Tego – każde słowo
opuszczało moje usta z trudnością, a oczy zaszkliły
mi się od samego wspomnienia, tego co mnie bez dwóch zdań zabiło.
– Czego nie zrozumie, Sam? Mów mi natychmiast, bo
przerażasz mnie, skarbie – dopiero to co Ci powiem
sprawi, że będziesz nie tyle co przestraszona, ale
wściekła jak osa, że wcześniej niczego nie
zauważyłaś. Zebrałam w sobie ostatki sił i spojrzałam pierwszy raz podczas naszej dzisiejszej rozmowy w
oczy Katie.
– John… – już na samą wzmiankę o nim głos mi się
złamał, ale to był dopiero początek. Wiedziałam, że
przyznanie się do czegoś tak okropnego nie przyjdzie
mi z lekkością, ale miałam nadzieję, że dzięki temu pozbędę się tego okropnego ciężaru na sercu, które
pomimo, że jest złamane nie chce opuścić
wygodnego dla siebie miejsca. Chyba lepiej byłoby mi
gdyby także sumienie przestało istnieć, ale wiem, że
do końca życia będę musiała z tym żyć. – On mnie
brał siłą, nie pytał mnie o pozwolenie, a nawet jak protestowałam, jego to nie wiele obchodziło… –
milknę, żeby zebrać ostatnie myśli i wspomnienia,
które były poniekąd dobre i złe. – Byłam z nim w
ciąży, ale poroniłam – łzy już zaczęły bez żadnych
zahamowań opuszczać moje oczy, a Katie złapała
się za usta i także zaczęła łkać. – O mój Boże… Dlaczego mu na to pozwalałaś? I jak
długo to trwało? – trzydzieści sześć nocy
nieszczęścia, ale to tylko jedna z nich zostanie
przeze mnie zapamiętana na zawsze. Resztę mam
zamiar zagrzebać, a tylko pozostawić w pamięci
moment, gdy przez tego bydlaka straciłam dziecko, które zaczynało być już częścią mnie.
To bolało najbardziej.
Nie bolało mnie jak zaspokajał się na moim ciele,
bolało mnie dopiero jak orientowałam się jaką
krzywdę wyrządza mi psychicznie. Nie zostawiał na
moim ciele żadnych śladów ( zresztą jak miał to uczynić, kiedy ja się po prostu poddawał się i
wyłączałam na czas, kiedy mnie posiadał ), ale
głęboko przepalał każdą z moich wnętrzności.
Dlatego jego zdrada spowodowała, że moje serce bez
odwrotnie przestało bić. Znosiłam każde jego
zbliżenie z nadzieją, że tylko w ten sposób będę mogła z nim utworzyć jakoś więź, a on tak mi się
odwdzięczył. Upokorzył i zrównał z ziemią,
dokańczając dzieła.
– Kochałam go – prychnęła przez łzy i skoczyła na
równe nogi. Widziałam w jej oczach wszystko :
strach, złość, przykrość, ból, współczucie i obawę. Jestem niemal pewna, że cierpi. To uczucie także,
jest wymalowane na jej twarzy, ale wściekłość
najmocniej wykrzywiła jej twarz.
– Pierdolenie, Sam! Nie miał prawa cię gwałcić, do
jasnej cholery! On cię gwałcił i powinien za to pójść
siedzieć. To przestępstwo! – chodziła nerwowo po pokoju i rzucała coraz to ostrzejsze wyzwiska na jego
osobę, przy tym kopiąc w nogę jak nie w ramę łóżka,
to w komodę.
– Skurwysyn, chuj, no normalnie obcięłabym mu tego
kutasa i na twoich oczach kazała zjeść – przysiadła
znowu do mnie, a ja byłam nadal w tej samej pozycji, zanim ode mnie odskoczyła. Wiedziałam doskonale,
że taka właśnie będzie jej reakcja i dlatego chciałam
jej zaoszczędzić tego bólu i cierpienia, które
niszczyło mnie. Niepotrzebnie się wygadałam,
czasem mam aż za bardzo długi język.

—————————
Kochane tak pisałam pod pseudonimem Coori, ale oficjalnie wydaje książkę, wiec na tym nicku będę wam wrzucać NNZ 🙂 chcecie więcej ?

Dodał/a: Żabcia w dniu 23-05-2015 – czytano 2889 razy.
Słowa kluczowe: Miłość Żabcia

Komentarze (13)

Roksdnia 2015-05-24 20:05:25.

Chcemy więcej!

Pauladnia 2015-05-24 20:28:56.

Pisz więcej

Mysterious Girldnia 2015-05-24 21:19:56.

Świetnie napisane.Wydarzenia rozwijają się bardzo interesująco 🙂 Pisz dalej koniecznie

majadnia 2015-05-24 22:25:02.

Niech ona będzie z bradem. Niech ona go nie skrzywdzi a on jej. Plisss kocham to! *.*

Miladnia 2015-05-24 22:42:27.

Jeszcze ;)!

goodfood303dnia 2015-05-24 23:47:15.

Jestem pod wrażeniem,pisz dalej :*

Mia8dnia 2015-05-27 20:07:55.

Dodaj cos szybko

czarnadnia 2015-06-04 20:36:41.

Napisz zakończenie, nie zostawiaj nas w nieświadomości KONIECZNIE!!!!

Gośćdnia 2015-06-14 22:55:11.

Żadnego zakończenia 🙂 chcemy więcej i więcej! 🙂
Osobiście nie mogę się doczekać kolejnych części

Mysterious Girldnia 2015-06-20 23:38:33.

kiedy kolejna część?

xolzadnia 2015-07-08 21:16:42.

Moze coś dodasz?

.dnia 2015-08-14 20:55:54.

Kiedy kolejna czesc

**Anastasia**dnia 2016-02-25 21:14:13.

Dasz namiar na stronki z tw opowiesciami? Bardzo mi zalezy..

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Nigdy nie zapomniałam cz.8."

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.