Nigdy nie zapomniałam cz.5.

– Z tym błaganiem to żeś pojechał, stary i to po grubej rurze – wybuchłam śmiechem. Pierwszy raz od wbicia mi sztyletu prosto w serce, wybuchłam niepohamowanym śmiechem i nie potrafiłam się uspokoić. W pewnym momencie musiałam wyglądać jak jakaś wariatka, która urwała się z psychiatryka, ale w tym wybuchu zawarłam wszystkie dni rozłąki i tęsknoty za moją ulubioną czynnością. Czułam się jakbym nigdy nie przechodziło przez piekło, jakbym na nowo się urodziła.
– Nigdy nie mówię niczego, czego nie jestem pewien – zrobił krok do przodu i to wystarczyło, żebym przestała się śmiać i to nie z powodu, że tego chciała, a wręcz odwrotnie zabrakło mi powietrza a mój puls zamiast zdrajca współpracować ze mną postanowił przejść na front wroga i przyśpieszyć. – Nie było żadnych randek – o czym on do cholery mówi i niech przestanie się w mnie wpatrywać w jak obrazek, bo jest to odrobinę niekomfortowe, gdy ciało z tobą nie współgra.
Popatrzyłam na niego, jakby posługiwał się obcym językiem, ale to w sumie można było uznać za inny język – jego akcent i przechyliłam głowę do boku.
– Jesteś pierwszą dziewczyną, która przekroczyła próg tego pomieszczenia – a więc o to mu chodziło. Zdziwiłam się, że taki lowelas jak on, nigdy nie skorzystał z uroków jakie niosą za sobą możliwości korzystanie z tych sprzętów, całkiem zacne. Przez moją głowę przeleciały sympatyczne scenariusze, ale uznałam, że moje libido nieco się rozhulało i szybko je ostudziłam.
– Mam czuć się zaszczycona z tego powodu i zacząć klaskać w ręce i przy okazji mieć kisiel w majtkach, bo przystojny pan Brad Woodley postanowił zabrać mnie jaką pierwszą do swojego świata? – w mojej głowie w międzyczasie urodził się szatański plan. – Albo czekaj, czekaj mam lepszy wizję… Walcz ze mną, jeżeli wygrasz pójdę na wszystko, nawet na oglądanie twojej buźki codziennie, ale jeżeli przegrasz znikniesz z mojego życia tak szybko jak się pojawiłeś. Rozumiemy się? – mogłabym przysiąc, że w tym momencie szczęka mu opadła wraz z całą pewnością siebie na ziemie, a ja za zadanie obrałam sobie jeszcze bardziej ją podeptać.
– Kpisz sobie, prawda? – pokazałam na swoją twarz, robiąc przy tym najbardziej poważną minę w całym swoim repertuarze. Jeżeli miał jakiekolwiek wątpliwości właśnie w tej chwili powinny go opuścić.
– Widzisz tę minę? Jeżeli tak to masz odpowiedź – ominęłam go i podeszłam do klatki, która wprawiła mnie w dziwny stan. Nie wiem czy tkwiłam w euforii, że zrobię coś co dotychczas było moją strefą zakazaną, czy czułam się podniecona na samą myśl, że nasze ciała będę przy sobie tak blisko: splecione, spocone i gotowe na pojedynek. W jednej chwili nie poznawałam siebie, jak łatwo można się wyzbyć dręczących wspomnień i pieprznej udręki, która zabijała cię od wewnątrz w spowolnionym tempie.
– Mogłaś powiedzieć, że chcesz mnie zobaczyć bez kosz…. – nie dokończył, bo zanim dopowiedział koszulki, byłam już odwrócona do niego i wpatrywałam się w cudowną klatkę piersiowej na której spoczywał tatuaż i był zdecydowanie mniej intrygujący od materiału na którym się znajdował. Matko Bosko, jeżeli kiedyś będę wspominać klatkę piersiową Johna jako siódmy cud świata, przypomnij mi proszę, że ten widok jest o sto razy lepszy.
– Ty masz zamiar walczyć w tym wdzianku? – oczywiście głuptasie, że nie!
– Jeżeli nie będzie ci przeszkadzać widok damskiej koronkowej bielizny? – oczy mało co mu nie wyskoczyły z orbit, a ja uśmiechnęłam się pod nosem bo zaliczyłam kolejny punkt w swojej statystyce. – Żartowałam, gdybyś mógł się w tej chwili zobaczyć, warte było tego – rzucił w moją stronę białą koszulkę, która sprawiła, że przez moje ciało przebiegł przyjemny dreszcz. Jeżeli coś takiego się dzieje teraz ze mną to ja nie chcę myśleć, jak będę się zachowywać z twarzą utkwioną na jego torsie.
– To żebyś mnie nie rozpraszała. Przebierz się tutaj, ja pójdę po rękawice – skręcił w lewo i skierował się do drzwi, które oddzielały strefę cardio od siłowni. Zaczęłam ściągać z siebie leginsy i pozbyłam się już znienawidzonej tuniki, zakładając na siebie jego koszulkę, która sięgała mi do kolana, ale nie ma co się dziwić był ode mnie dużo wyższy, że jestem niemal pewna, że w szpilach w których i tak nie chodzę bym mu nie dorównała.
Usłyszałam za swoimi plecami chrypnięcie i nie wiedziałam, gdzie mam najpierw włożyć ręce. Zakryć nogi, czy może w akcie desperacji naciągać z powrotem na siebie leginsy. Obrałam taktykę niemowy i bezgłośnie błagam, żeby Brad przyszedł tutaj jak najszybciej. Przede mną stał facet koło czterdziestki, ale najgorsze w tym wszystkim było to, że wyglądał jak połączenie Schwarzeneggera i Snipes razem, a uwierzcie czarny facet w skórze Arnolda, był przerażający i powodujący wywrót mojego żołądka o trzysta sześćdziesiąt stopni.
– Co tutaj robisz? – matko Boska i ten głos spowodował, że nagle nie wiedziałam gdzie się znajduję, a ten mi tutaj wyjechał z takim trudnym pytaniem. Między próbą sklejenia każdej literki do siebie i chęcią przyznania się do własnej głupoty przyszedł Brad, ale jak tylko zobaczył kto uraczył nas swoją obecnością mina mu nic a nic się nie zmieniła, wciąż był ten irytujący półuśmieszek powodujący, że na jego twarzy pojawiała się cholernie seksowna zmarszczka, dodająca mu charakteru.
– Arnold! – chyba muszę zainwestować w aparat słuchowy, bo przez to wszystko pada mi na słuch. Czy on właśnie powiedział ” Arnold “? Mam nie tylko omamy widokowe, ale teraz także słuchowe. ” Jest z Tobą dużo gorzej niż źle. “
– Stary rozumiem, że chcesz zaliczać kolejne panienki, ale pamiętasz jaka była umowa, to miejsca miało pozostać czyste – ja mu zaraz pokaże jak wygląda czystość w moim wykonaniu i już nie będzie mnie nazywać kolejną zdobyczą Brada Woodleya.
– To nie tak jak myślisz, Sam chce do nas dołączyć – popatrzyłam na niego miną mówiącą zaraz-ci-kurwa-przypierdolę, ale na nic się to zdało, bo kontynuował swoją wyssaną z palca przemowę. – Jest naprawdę dobra, potrzebuję odrobinę techniki, ale charakterek ma i to wybuchowy – więc te wszystkie rzeczy, który mi powiedział dzisiejszego wieczoru dotyczyły jedynie opinii na temat tego jaka mogłabym być gdybym walczyła w klatkach? Tym razem żołądek mi się ścisnął w supeł. Moja pewność siebie runęła jak domek z kart.
– Nie wątpię, stary… – odsunęli się na tyle, że nawet jakbym miała słuch czterolatki to i tak nie podsłuchałabym dalszej konwersacji. Powędrowali do tego kantorka, w którym przed chwilą znajdował się Brad, a ja zaczęłam się rozglądać za najszybszą drogą ewakuacji, ale będąc ciągle w stanie szoku, trudno mi było wykonać nawet jeden krok. ” W coś Ty się wpakowała? ” gdybym ja znała odpowiedź na to pytanie, nie stałabym w dalszym ciągu w jednym miejscu i wpatrywała się w rzucone na podłogę rękawice bokserskie.
Poczułam się głupio, naprawdę głupio. Nie wiem na ile moje bariery w tym momencie zostały popuszczone, ale wartość siebie spadła i to o dobrą połowę. Już chyba lepiej zaprezentowałabym się w tej kusej sukience, niżeli w cholernej koszulce, która na domiar kurwa wszystkiego była przesiąknięta jego zapachem i do doprowadzało mnie do dodatkowego wrzenia. Zaczęłam pośpiesznie na siebie zakładać rzeczy i gdy próbowałam zamienić jego materiał na swoją tunikę, on pojawił się samotnie z miną zbitego psa, ale jak tylko na mnie spojrzał zmieszanie zamieniło się w uznanie.
Stałam w czarnym koronkowym staniku, a on w dalszym ciągu bez koszulki. Sytuacja wyglądała, jakby czas nagle się zatrzymał a my pożeraliśmy się wzajemnie wzrokami.
– Nie żartowałaś z tą koronkową bielizną – podchodził do mnie i nim zorientował się z faktycznej dzielącej nas odległości zamknął mnie w uścisku. Był silny na tyle, że nawet jakbym próbowała się wyszarpać, nie doszło by to skutku. Więc postanowiłam nie walczyć i zobaczyć na ile ten typ jest w stanie się posunąć.
Poluzował nieco uścisk i jedną ręką powędrował do mojej twarz i wsunął dłoń w moje włosy, lekko za nie pociągając.
– Podoba mi się kolor twoich włosów – tani tekst, ale co się dziwić, każdemu facetowi w jakimś stopniu podobają się blondynki, jest to naukowo udowodnione, a jeszcze lepiej jak takowa blondynka posiada sztuczny biust to wzwód jest murowany na zawołanie. – Jesteś przerażająco piękna – gładził moją twarz, a ja skupiałam się jedynie na miarowym oddychaniu i nie traceniu całkowicie zdrowego rozsądku. Przerażające jest co najwyżej to, że czuję się przy nim jakbym znała go od wieków, a nie cholerne kilka godzin, które już i tak odmieniły moje życie.
Nie mogłam pozwolić na to, żeby się tak czuć. To nie fair, że jeden moment, jedna chwila odmieniają całe twoje życie. Powinniśmy mieć nad tym kontrolę, ale moja właśnie popija kawkę i żre ciasteczka.
Zdecydowałam się więc wykorzystać jeden z chwytów, które nauczył mnie mój ojciec policjant i powaliłam go na ziemię. George byłby ze mnie dumny, ale ja wcale nie byłam sama z siebie. Doskonale znałam wynikające z tego konsekwencje, ale jakbym dłużej postała w jego ramionach jestem pewna, że przyszłaby taka chwila, kiedy całkowicie bym mu się oddała i te scenariusze wypełniające skrzętnie moją głową, byłyby zrealizowane.
Zawsze planowałam dokładnie każdy ruch, analizując go kilkakrotnie. Teraz działałam pod wpływem chwili, a może ratowania własnego rozsądku i zanim wybiegłam jeszcze krzyknęłam w jego stronę.
– Nie jestem jedną z wielu, Brad a już na pewno nie jestem pieprzoną zabawką! – wybiegłam z pomieszczenia jak poparzona po drodze zakładając na siebie tunikę. Zimny podmuch od razu mnie postawił do pionu i postanowiłam, że za wszelką cenę dostanę się do akademika sama, choćbym miała go szukać całą noc.

*

– Sam obudź się, bo się spóźnisz się na uczelnię! – Katie mną szarpała, jakbym była szmacianą lalką, a ja w dalszym ciągu leżałam jak zwłoki i modliłam się, żeby poszła gdzieś się schować. Najlepiej na koniec świata. Jest gorsza od budzika, a to już spore wyróżnienie.
– Nie masz opcji drzemka, prawda? – podniosłam się na łokciach, ale wczorajszego dnia chyba przesadziłam z nadmiarem biegania, bo chyba dziesięć kilometrów to był mój osobisty rekord i jak widać robiący ze mnie żywego trupa.
– Opcja kopnięcie w tyłek działa u mnie zaskakująco dobrze – po powrocie do domu w piątek zastałam moją przyjaciółkę siedzącą w pokoju i zaczęłyśmy rozmawiać ze sobą tak długo, aż w końcu obie zaczęłyśmy płakać i przepraszać się wzajemnie. Dodatkowo obiecałyśmy sobie, że już nigdy nie pozwolimy się poróżnić i nie oddalimy się pod żadnym pozorem od siebie.
– Pięć minutek? – zaczęła ściągać ze mnie kołdrę a ja piszczałam, gdy poczułam jaki chłód unosi się w naszym pokoju. Piżama z San Diego nie była najlepszym pomysłem, ale owinęłam się tak szczelnie, że niemożliwym było żebym zmarzła. Musze koniecznie zanotować, żeby zakupić dłuższą wersję mojej obecnej piżamy a mianowicie spodenki i koszulkę w panterkę.
– Zbieraj swoją chude dupsko i idź się ogarnij do łazienki – poczołgałam się po łóżku i poczułam jak mięśnie są boleśnie przeciążone, ale były to przyjemne zakwasy. Mogłabym częściej wychodzić biegać, ale obawiałam się spotkania twarzą w twarz z Bradem. Wszystko co wydarzyło się piątkowego wieczoru chciałabym nie pamiętać, jednak dalej czułam się dziwnie, a tylko myślałam o nim. Chyba wyrył się już na stałe w mojej-pożal-się-Boże-mózgownicy.
Po około dwudziestu minutach stałam przed moją przyjaciółką kompletnie ubrana i oczywiście zastosowałam kilka jej podpowiedzi, a propos tego jak powinnam wyglądać. Nałożyłam odrobinę makijażu a włosy spięłam w koński ogon i pofalowałam wystający ogonek. Wyglądałam znośne a rozkloszowana sukienka i buty na obcasie niczym się nie odróżniały od tutejszych stylizacji dziewczyn.
– Sam, jest coś jeszcze co chcę ci powiedzieć zanim ruszymy – jej mina wyglądała poważnie, a ja nawet w jednym stopniu nie przypuszczałam, że to co powie, wpłynie na mój dzisiejszy humor, a miałam zajebisty. – Brad jest na ostatnim roku filologi angielskiej na naszej uczelni – aha. Nie wiem, czym byłam bardziej zdegustowana faktem, że studiuje babski kierunek, czy faktem, że na tej samej uczelni. Co wiąże się z codziennym oglądaniem jego buźki, więc nawet jeżeli ja wygrałabym walkę to i tak nie zniknąłby z mojego życia, które jak widać jest niesprawiedliwe względem mnie.
– Naprawdę mi przykro – wiedziałam dokładnie o czym mówi, ale szczerze wybaczyłam jej i wolała nie rozmawiać więcej o nim w szczególności, że przywaliłam mu w jajka i uciekłam jakby był jakimś napastnikiem, a tylko , albo aż trzymał mnie w ramionach. Tyle, że w tamtej chwili nie poznawałam mojego ciała i wolałam zakończyć ten przemiły wieczór w dramatyczny sposób i mi się udało.

***

Stałam na dziedzińcu uczelni w grupie osób, które udało mi się poznać oczywiście dzięki Katie i udawałam zainteresowanie obecnie prowadzoną rozmową. Szczerze? Nawet nie wiedziałam, która z obecnych ma mniejszy mózg… Jedynie Anabella wydawała się outsiderką i to mnie cholernie zaciekawiło, jak taka piękna dziewczyna mogła trzymać się ubocza i w ogóle nie przyłączać się do rozmowy, albo jak śmiem stwierdzić debaty na temat, który podkład utrzymuję się dłużej i na jakiej cerze najlepiej jest go stosować. Większość powinna zmienić kierunek i wybrać się na kosmetologię, jak Boga kocham.
– Sam, a jaki ty używasz, wygląda bardzo naturalnie? – Sarah spojrzała na mnie rozpromienionym wzrokiem, jakby to miało być jej wybawienie, a nie miała wcale takiej najtragiczniejszej cery.
– Nivea – odpowiedziałam beznamiętnie a ona wyglądała jakby tona pudru spadła jej z twarzy.
Powiedziałam wszystko zgodnie z prawda i byłam z tego dumna, że nie musiałam nakładać zbędnej tapety a potem zdzierać jej szpachelką. Co mijało się z celem.
– Żartujesz sobie? Masz cerę jak pupę niemowlaka – odezwała się Jane i obie skupiły się na dokładnej analizie mojej twarzy, co w pewnym momencie mnie wkurwiło na tyle, że odsunęłam się z wyraźnym tupnięciem o posadzkę swoim obcasem. Co ja jestem do cholery jakąś rzeźbą w muzeum?
– Nie jem śmieciowego żarcia i nie wychodzą mi przez to niepotrzebne wypryski – powiedziałam tylko to ze względu, że wzrok Katie który mnie niemal błagał o spokój. W innym przypadku odwróciłabym się na pięcie i odeszła od nich zaznaczając, że to nie koleżanki dla mnie.
– Moja mama tak samo mówi, ale nie wytrzymam bez cheeseburgera jednego dnia – rozłożyła ręce a ja zmierzyłam Sarah od góry do dołu i nie zaobserwowałam odkładającego się tłuszczu. Więc albo miała dobrą przemianę materii w co wątpię, ale pomaga sobie w inny sposób, ale nie odchodziło mnie to szczególnie mocno. Każdy z nas prowadzi własne życie, podejmuje decyzję i powinien ponosić ich konsekwencję.
– Przystojniak na ósmej – Jane pisnęła cicho, a wszystkie które znajdowały się w grupie łącznie z Anabellą stanęły prosto, jakby tym chciały ukazać swoje idealne sylwetki a ja zmrużyłam oczy i spojrzałam z boku na nadchodzącego do nas faceta.
Brad!!
Zaczęłam nerwowo rozglądać się za ucieczką, ale stałyśmy tak szczelnie, że jakikolwiek niekontrolowany ruch z mojej strony wydałby się co najmniej dziwny. Kurwa, z tego wszystkiego na moje policzki wyszedł rumieniec i wyglądałam jakbym była w tym kółko wzajemnie adoracji tego przystojniaka.
– Cześć – uśmiech. Jego uśmiech mógłby powalić zgorzkniałą panienkę, która ślini się za dziewczynami. Stał i jedną rękę miał przerzuconą przez ramię na której spoczywał plecak a drugą trzymał w kieszeni i wpatrywał się tylko we mnie. Kurwa na pięć dziewczyn wpatrywał się tylko we mnie. Ewakuacja, ewakuacja, ewakuacja. ” Niech tylko mnie nie poprosi na bok, błagam! “. – Sam możemy porozmawiać? – oczy wszystkich dziewczyny zwróciły się ku mnie i następnie ku niemu. Jeżeli miały trochę oleju w głowie wyczuły co się działo między nami. Nadchodziła między nami niewidzialna chmura z gradem i tylko czekała jak ja w roli głównej pociągnę za odpowiedni zapalnik.
– Nie – poprawiłam swoją torebkę i starałam się patrzeć wszędzie tylko nie w jego stronę.

———————–

I jak kochane? Podoba Wam się ? Szczerze, jest to pierwszy mój udział w takiej kategorii, doskonale wiecie co wcześniej pisałam i nie wiem czy mi to wychodzi jak powinno. Miłego dzionka kochane i czekam na reakcje :*

Dodał/a: Żabcia w dniu 13-05-2015 – czytano 2022 razy.
Słowa kluczowe: miłość pożądanie Żabcia

Komentarze (16)

Ldlddnia 2015-05-14 12:16:41.

Pisz dalej!

mrrdnia 2015-05-14 13:39:23.

Super! Jak wszystkie… I mam nadzieje że jeszcze dziśaj lub jutro będzie następne! ;*

Roksdnia 2015-05-14 16:46:54.

Jejku. Najlepsze opowiadanie! Czekam na kolejną część.

~Nikidnia 2015-05-14 18:34:43.

Świetne !!! Pisz szybko kolejną część !!!Kocham to opowiadanie !!!

abidnia 2015-05-14 20:35:54.

Jest swietnie
🙂 pisz szybko

Mikadnia 2015-05-14 22:40:33.

Super, czekam na c.d. :*

anonim dnia 2015-05-14 22:49:57.

Pisz!Pisz! Proszę !!!

Wiktoria dnia 2015-05-14 23:03:34.

Pisz dalej, czekam na next 😀

jadnia 2015-05-14 23:03:48.

Jest świetne, trzymające w napięciu, akcja nie dzieje się za szybko dokładnie opisujesz sytuacje co bardzo mi się podoba czekam z niecierpliwością na następną część

jadnia 2015-05-14 23:11:10.

Meeega sie posob wiec pisz szubciuttko :*

ktośdnia 2015-05-14 23:11:19.

Pod jakim pseudonimem wcześnie pisałaś bo jestem ciekawa wcześniejszych opowiadań?

Xwdnia 2015-05-15 00:35:05.

Super 🙂 ale kolejna czesc a tu malo sie dzieje jak na razie jak na ta kategorie

sylwioszka24dnia 2015-05-15 14:52:34.

Proszę… Pisz szybko następną część!! To opowiadanie jest świetne 🙂 🙂

ochgoddnia 2015-05-15 16:58:30.

Pisz, pisz dalej kochana!! :*

Dominikadnia 2015-05-15 21:45:14.

BŁAAAAGAM PISZ DALEJ!!!!

Żabciadnia 2015-05-17 08:50:45.

Wcześniej publikowałam pod pseudonimem Coori, ale w związku z tym ze moja książka niedługo wyjdzie musiałam zmienić nick 🙂

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Nigdy nie zapomniałam cz.5."

(pole wymagane)

(pole wymagane)

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.