Mój na zawsze 7
-Tak słucham. –odebrała telefon matka. Poczułam wielką ulgę.
-Mamo to ja Diana. Mamo zabierz mnie stąd. –mówiłam zrozpaczona
-Boże Diana. Gdzie jesteś? Nic ci nie jest? –zapytała przerażona.
-Nie wiem w jakiejś piwnicy chyba. Za małym okienkiem widzę las. Jakaś tabliczka Myśliwska6. Nie wiem gdzie to. Ratuj mnie proszę.
-Jest tu policja oni wiedzą gdzie to. Już wysyłają ludzi. Jak się czujesz?
-Fatalnie. Mamo przepraszam cię za wszystko. –powiedziałam z płacząc.
-Zaraz cię uratują. Kocham cię córeczko. –powiedziała, słyszałam jak płaczę. Nagle zobaczyłam, że przyjechali.
-Mamo. Oni przyjechali tutaj. Co mam robić? – w tym momencie zaczął mówić policjant.
-Schowaj telefon. Tak by oni go nie znaleźli a my ciebie namierzymy w razie co. Niedługo wozy policyjne przyjadą. Jakieś dwadzieścia minut jeszcze wytrzymaj. Musimy kończyć.
-Dobrze mamo mam nadzieję, że jeszcze cię zobaczę. –powiedziałam i odłączyłam się natychmiastowo. Telefon schowałam za szafę. Położyłam się i cała roztrzęsiona płakałam. Do środka wszedł Krzysztof. –Śpisz kruszynko? –zapytał i podszedł zaczynając głaskać mnie po głowie. Usiadł na łóżko. -Teraz ja się tobą troszkę pobawię. –odkrył koc ode mnie a ja się odsunęłam. –I tak nie uciekniesz. –Powiedział i usiadł na mnie. Dłonie skierował mi do góry, a ja próbowałam się bez skutku wyrwać. Bawiła jego ta cała sytuacja. Ja tylko się modliłam by jak najszybciej po mnie przyjechali. Zawiązał mi dłonie o łóżko i zakleił taśmą usta. Włożył mi dłonie pod koszulę i macał moje piersi przy tym wydawał dziwne odgłosy jak ,,Ołł. Ahh. ‘’ Włożył mi dłoń w majtki. Czułam wstręt do niego. Do tego wszystkiego. Myślałam, że zgwałci mnie znowu. Jednak zadzwonił telefon… Ten zza szafy. Wstał i podszedł zobaczyć co to. –Andrzej telefon zostawił. Jego żona dzwoni. -Zaśmiał się i odrzucił wiadomość. Zaczął patrzeć coś komórce. Nagle spojrzał na mnie i biegiem podbiegł uderzając mnie w twarz. –Ty suko. Oni już tu pewnie jadą. –Zaczął mnie szybko rozwiązywać. A ja gdy tylko mnie odwiązał kopnęłam go z całych sił w jaja i zaczęłam uciekać, drzwi były otwarte. Biegł za mną. Słyszałam odgłos syren policyjnych. Biegłam z całych sił na drogę główną. Widziałam za drzewami już wozy policyjne. Nagle usłyszałam strzał jeden i drugi. To Krzysztof zaczął strzelać do mnie. Za trzecim razem trafił w moją dłoń, ale biegłam dalej. Już przede mną były wozy policyjne a za nimi karetka. Za czwartym razem trafił w moje plecy. Zatrzymałam się i upadłam. Leżałam na brzuchu. Wiedziałam, że już jestem bezpieczna, bo policjanci przybiegli do mnie, a Krzysztof w nich strzelał. Nikogo innego jednak nie zranił, bo to właśnie policjanci go postrzelili. Podbiegł do mnie jeden z policjantów i natychmiast karetkę zawołał. Koleżanka mojej mamy z pracy, lekarka przybiegła i zapytała. –Diana, słyszysz mnie? Nie zamykaj oczów. –mówiła i wołała nosze, tlen itd. –Będzie dobrze. –powtarzała. –Nie dam rady. Niech pani powie mamie, że ją przepraszam. Ona nigdy nie była niczemu winna. –powiedziałam i zamknęłam oczy.
Słowa kluczowe: seks pożądanie namiętność zadrada dobry seks miłość rodzina szkoła życie bliskość dziewczyna chłopak Tajna