Miłość do starszego ( TRZY SERCA ) cz.1.

Do końca nie wiem czy faktycznie dobrym pomysłem, była wyprowadzka do Karoliny Północnej a mianowicie do Durham. Jednak zważywszy na fakt, że moja matka, która po śmierci ojca kompletnie postradała zmysły na tyle, żeby poślubić pierwszego lepszego poznanego faceta, postanowiła nie tylko kroczyć nowymi ścieżkami, ale także pozbyć się ze swojego jakże już cudownego życia zbędnego balastu, jakim okazała się moja osoba. Dlatego wykorzystała fakt, że posiadam jeszcze na tym świecie przyrodniego brata Chrisa i zdecydowała się wepchnąć mnie w jego ramiona bez mrugnięcia okiem. W akcie desperacji i poniekąd szoku użyłam swojej niezawodnej konkluzji, przekonując moją przyjaciółkę Sandy, żeby pojechała wraz ze mną i rozpoczęła studia na tym samym Uniwersytecie. Oczywiście zgodziła się, niemniej jednak miałam świadomość, że nie robiła tego tylko wyłącznie dla mojej osoby. Od zawsze wiedziałam, że mój starszy brat jej się podobał, a uświadomiła mnie w tym dopiero w momencie, kiedy trzy lata temu przyjechał do mnie w odwiedziny. Potrafiła wtedy wykorzystać wszystkie wymówki świata, byleby tylko siedzieć na naszej głowie. De facto proponując wspólną wyprowadzkę miałam nadzieje, że to szczeniackie zauroczenie minęło i okaże się dojrzalsza.
– Nadal do mnie nie dociera, że dałam ci się namówić na to wszystko – siedziałyśmy już w taksówce i po uprzednim pokazaniu kierowcy kartki z adresem ruszyłyśmy do wyznaczonego celu naszej wędrówki. Sandy wyglądała na szczęśliwą i co rusz zachwycała się mijanymi budynkami. Ćwierkotała jakby pierwszy raz wypuścili ją do ludzi – centralnie.
– Nowe perspektywy, złotko i lepsza wizja od Chicago pod względem edukacji i nie tylko – puściłam jej oczko i rozłożyłam się wygodniej na siedzeniu.
Mimo bolesnego ciosu, który zadała mi własna matka, zawsze potrafiłam wyciągać jakieś malutkie pozytywy, nawet z najgorszej sytuacji. Taka już byłam, wieczna optymistka z pojętnym umysłem, który chciałam dobrze spożytkować. W szczególności, że jednym z plusów, była bez wątpienia świadomość, że nie musiałam oglądać nowego fagasa matki, a tak było w zupełności idealnie. Może i Chris miał jeszcze światopogląd z tych starszych, ale przy nim zawsze czułam się niesamowicie szczęśliwa, bo jako jedyny traktował mnie jak członka rodziny a nie wrzód na tyłku.
– Już nie mogę się doczekać, aż zobaczę twojego braciszka. Ciekawe czy nadal jest z niego taki przystojniak? – pisnęła i poprawiła się tak, że tym razem spoglądała w moją stronę.
– Zapomnij o moim bracie! – powiedziałam to podniesionym tonem i zmierzyłam panią rozpromienioną już nie-takim-sympatycznym-wzrokiem.
Sandy była uważana przez wszystkich za ideał, wiec nie zdziwiłabym się, gdyby Chris nie oparłby się jej zalotom. Blond włosa piękność z niezwykle długimi nogami podziałałyby na każdego faceta. Byłyśmy kompletnymi przeciwnościami, ale mimo iż nie byłam jakąś tam seksbombą to na swój sposób byłam atrakcyjna. Miałam długie, brązowe włosy i ciemniejszą cerą, którą odziedziczyłam po mojej matce. Monića była pół hiszpanką, pół meksykanką z obłędnie kręconymi włosami, których jak na złość nie otrzymałam po niej.
– Amanda, ja rozumiem, że jest on twoim bratem, ale stara! On jest nieziemsko seksowny, aż mnie ciarki przechodzą na samą myśl o nim – tak jeszcze brakuje żebyś dostała orgazmu i byłby to już świetny dotychczasowy wynik.
– Przesadzasz! – odburknęłam i odwróciłam głowę w przeciwnym kierunku. Byleby najdalej od jej zbyt błyszczących oczu.
– Będzie mój, zobaczysz – nawet tego nie skomentowałam. Nie chciałam wdawać się z nią w niepotrzebne dyskusję, które bez dwóch zdań prowadziły do kłótni.
Reszta drogi upłynęła nam w zadziwiającej ciszy, ale nie przeszkadzała mi ona w najmniejszym stopniu. Przynajmniej mogłam się skupić na własnych myślach, a uwierzcie mi, że od momentu kiedy matka poinformował mnie, że wychodzi za mąż po raz drugi, ale tym razem nie ma zamiaru mnie ze sobą zabierać, coś we mnie pękło. Nie wiem czy przestraszyłam się na samą myśl o niezależności czy bałam się jej straty. Jedno i drugie w tamtym momencie było ciężkie do przetrawiania.
Możecie uznać mnie za wariatkę, że w wieku osiemnastu lat, zamiast się cieszyć z takiej perspektywy ja ubolewałam nad tym faktem. Jednak gdybyście próbowali przez całe swoje życie, chociaż w najmniejszym stopniu poczuć się kochanymi przez własna matkę – zrozumielibyście mnie. W pewnym momencie chęć włączenia w niej instynktów macierzyńskich przysłoniła mi oczy, ale w porę się obudziłam wylewając na siebie wiadro zimnej wody.
Mam na imię Amanda Hale i opuściłam rodzinne Chicago w odnajdywaniu od nowa własnego ja. Za dwa miesiące rozpocznę wymarzone studia medyczne, a od dzisiaj rozpoczynam odmieniony rozdział w swoim życiu pt. ” Przebudzenie”.
– Jesteśmy już na miejscu – z rozważań wyrwał mnie głos starszego mężczyzny, który zatrzymał taksówkę przed dużym domem. Wiedziałam, ze mój brat po śmierci swojej stryja otrzymał spory spadek, ale nie sądziłam, że jest, aż tak bogaty. Chyba fakty mnie przerosły, aż nadto.
– Jest pan pewien, że podjechaliśmy pod właściwy adres? – zapytałam całkiem zdekoncentrowana tym co spowijało się przed moimi oczami.
Sympatycznie wyglądający taksówkarz zerknął nerwowo na kartkę. Pokręcił twierdząco głową i zwrócił się jeszcze raz w moją stronę.
– Jeżeli Pittington Rd 105, nie zmieniło się w ciągu jednego dnia w inne miejsce, to tak jesteśmy na miejscu.
– W takim razie, dziękujemy – wysiadłam pierwsza a zaraz za mną pojazd opuściła Sandy z coraz to większym uśmiechem na ustach. Wręczyłam taksówkarzowi należyte pieniądze i ruszyłyśmy do bramy.
– Fiu, fiu , twój brat jest milionerem – zagwizdała, a ja jeszcze raz spojrzałam na ciągnącą się posesje, której końca nie było widać. Duża metalowa brama ze średniowiecznymi motywami, wywarła na mnie piorunujące wrażenie.
– Najwidoczniej… – przewróciłam oczami, podeszłam do intercomu i zadzwoniłam. Serce waliło mi już coraz mocniej, ale miałam też przekonanie, że od dzisiaj moje życie drastycznie się odmieni.
Oczekiwałyśmy na kontakt z drugiej strony w ciszy, chyba obydwie nie byłyśmy przygotowane na taki szok.
Po chwili pani z obcym akcentem wpuściła nas do środka i kazała nam się kierować cały czas prosto, co niby miało nam ułatwić sprawę. No dobra ja rozumiem, że to jest podjazd i zazwyczaj wjeżdża się tam samochodem, ale na litość boska kto wymyślił takie udogodnienie? Masakra spokojnym tempem dotarłyśmy do drzwi dopiero po dziesięciu minutach! Dobrze, że przy tym całym zamieszaniu nasze torby bezpośrednio przyjechały tutaj, bo w przeciwnym razie na tych szpilkach nie dociągnęłabym jeszcze takiego balastu.
– Kurwa, gdybym wiedziała, że będziemy musiały zasuwać taki kawał, nie ubrałabym tych cholernych butów – świetnie. Brakowało mi jeszcze w tym wszystkim uszczypliwych komentarzy Sandy, która ledwo co już stała w swoich platformach i co rusz poprawiała włosy, które jak na moje oko były wręcz, aż za bardzo idealne.
– Nie narzekaj, zawsze mogło być gorzej!
– Gorzej już na serio nie mogło być, nabawiłam się chyba z trzynaście odc… – nie dokończyła, bo w drzwiach pojawił się mój brat, ubrany w idealnie dopasowany pod każdym względem garnitur i z uśmiechem na ustach, który roztopiłby serce niejednej kobiety.
Wydoroślał i nabrał naprawdę postawnej sylwetki, a dzięki drogiemu strojowi czułam respekt, który niekonieczne udzielił się także mojej przyjaciółce.
Ona stała z rozdziawionymi ustami i w kompletnym szoku.
– Ama! – zamknął mnie w szczelnym uścisku, a do moich nozdrzy momentalnie dostał się zapach jego rozbrajających perfum. – Zmieniłaś się, kochana – odciągnął mnie na szerokość ramion i analizował skład mojego ciała jak jakieś urządzenie do tego przeznaczone. Nie tylko jak widać ja się zmieniłam, bo mój brat to już przeszedł samego siebie. W ciągu trzech lat z chuderlawego chłopca o słodkiej buzi i niekoniecznie z wysublimowanym gustem, przemienił się w napakowanego jak śmiem twierdzić łamacza kobiecych serc.
– Wydaje Ci się – machnęłam rękę i przeniosłam wzrok na Sandy, która niemal śliniła się na widok Chrisa.
– Braciszku, pamiętasz moją przyjaciółkę Sandy? – Chris odwrócił się do stojącej wciąż w szoku dziewczyny i wystawił do niej rękę w iście gentlemeńskim geście.
– Miło cie znowu widzieć – nie byłam pewna jak spoglądał Chris w stronę Sandy, ale jestem niemal pewna, że już nie widział w niej rozkapryszonej dziewczynie jaką była bez dwóch zdań trzy lata temu. Ona stała się teraz prawdziwą kobietą i serio tylko niewidomy nie dostrzegłby jak idealnie w miejscach gdzie powinna miała zaokrąglenia dodające jej kobiecości.
– Ciebie. Równie. Chris – zawstydziła się? Nie, nie, nie to nie było w stylu mojej przyjaciółki. Na pewno mi się coś przewidziało. Omamy wzrokowe jak i słuchowe ostatnie mi czasy były u mnie rozwinięte aż nadto.
– Zapraszam was do środka – mój Boże.
Chris, ani na moment nie zerwał wzroku z Sandy. Wiedziałam, że w jakimś stopniu moja przyjaciółki wywrze na nim wrażenie, ale nie sądziłam, że aż w takim ogromnym.
– Wychodzisz gdzieś? – próbowałam odciągnąć uwagę mojego brata, ale dopiero jakby po chwili wyrwał się z dziwnego amoku.
– Nie, ale niestety mamy trochę pracy w domu – mamy? kogo miał na myśli? Zostawiłam tę kwestię do omówienia w późniejszym terminie, bo Chris przepuścił mnie w drzwiach i przekroczyłam próg tych szklanych podwoi jako pierwsza. Powoli kierowałam się w wzdłuż długiego korytarza, który ciągnął się w nieskończoność.
– Na końcu skręć w prawo – krzyczał za mną Chris, bo musiałam jak na złość być z przodu, kiedy dwójka zainteresowanych szła za moimi plecami i nie miałam możliwości kontrolowania tego co się mogło zdarzyć, a byłam tak cholernie ciekawa, że to aż wewnętrznie mnie rozrywało.
Byłam zobligowana stłamsić swoje uczucia i skupiłam się na wszystkim, byleby tylko nie musieć zastanawiać się nad oczywistym flirtem. Za obiekt swojego zapomnienia obrałam otaczając mnie przestrzeń a uwierzcie mi, że wnętrze (tutaj korytarz) przebijało wygląd zewnętrzy tego domu, a już myślałam, że nic mnie nie zdziwi. Z racji tego, że moje szpilki strzelały niemiłosiernie po posadzce uznałam, że ten beżowy kamień musiał być wykonany z marmuru. Z kolei na ścianach znajdowały się repliki starych cegieł rzymskich, albo były to sprowadzone prosto z Italii oryginały, a na nich wisiały obrazy. Na sztuce rzecz jasna się nie zdałam, ale wątpię żeby były to kopie, patrząc jak z przepychem wszystko było urządzone.
Doszłam już do końca korytarza i skręciłam w lewo. Pomieszczenie od razu się powiększyło i było bez wątpienia tak wielkie jak całe moje wcześniejsze mieszkanie. Okna ciągnęły się od samej podłogi po sufit z kolei na samym środku znajdowały się trzy ciemno-szare sofy, a na przeciwko nich był usadowiony przepięknie wykończony kominek, ale to nie on wywołał tyle zdumienia w moim ciele, a wysoki mężczyzna ubrany podobnie jak mój brat tylko z tą drobną zmianą, że jego postawa była bardziej – męska. Tak męska to idealnie pasujące słowo do sylwetki, która nawet nie drgnęła na milimetr i była równie interesująca co intrygująca.
Obejrzałam się, ale Sandy wraz z Chrisem gdzieś się ulotnili co spowodowało wezbranie się we mnie złości trudnej do poskromienia. Już miałam wykonać ruch ewakuacji, kiedy mężczyzna odwrócił się w moim kierunku i stanął oniemiały z ręką przy uchu. Rozmawiał tak cicho przez telefon, że nawet tego nie zarejestrowałam. Przejrzałam jego całą sylwetkę i także zabrakło mi powietrza w płucach. Nie wiem czy przez całe swoje życie ujrzałam równie przystojnego faceta, ale to nie fakt, że jego buźka była jak żywa ściągnięta z New Jork Times, ale barwa jego oczu, która patrzyła na mnie z jawnym zainteresowane wywołała salwę motylek w brzuchu.
Jeżeli ktoś kiedyś mi powiedziała, że istnieje miłość od pierwszego wejrzenia a ja go wyśmiałem to przysięgam, że wynagrodzę mu czas na słuchaniu mojego rechotu.
– Ty musisz być, Amanda? – a ty musisz być modelem, bądź aktorem, albo tym i tym jednocześnie.
Zrobił kilka kroków, ale byłam tak skupiona na jego cudownie mnie lustrujących oczach, że nie zaobserwowałam jak zbliżył się do mnie na tyle blisko, że dopiero moje ciało zareagowało w postaci gęsiej skorki.
Wyciągnął potężną dłoń w moim kierunku, a ja zdołałam tylko jeszcze bardziej zagłębić się w jego cudownie niebieskich, niczym szmaragdy oczach. Po chwili, kiedy dotarło do mnie jak musiałam wyglądać z boku, kiedy to on oczekiwał mojego ruchu, położyłam swoją rękę na jego, a on z niezwykłą kindersztubą pocałował i uraczył mnie przy tym rozbrajającym uśmiechem. Jestem pewna, że gdyby dłużej tak na mnie patrzył i przy okazji uśmiechał się jak Brad Pitt, to zemdlałabym z natłoku nieproszonych uczuć w moim organizmie.
– David Shmitt.
– Amanda Hale – nie wiem po jaką cholerę to powiedziałam, ale mój mózg w tamtym momencie kompletnie oszalał, jakby styki zostały zalane przez spazmy nieznanego uczucia.
– Tu jesteś! – podskoczyłam do góry i odsunęłam się momentalnie od Davida, który ani na moment nie przestał się na mnie wpatrywać. – Mówiłem, żebyś skręciła w prawo – obróciłam się do tyłu i uśmiechnęłam się krzywo, wciąż wygięta w grymasie szoku, kiedy ktoś cię przyłapuje na czymś zakazanym.
– Mam nadzieje, że nie przeszkodziła ci? – mój brat przeniósł zdenerwowany wzrok na Davida.
– Nie, skądże – pokiwał głowa i złapał się za brodę na której zauważyłam lekki zarost, dodający jego twarzy nieziemskiej seksowności.
Przymknęłam oczy i próbowałam uspokoić swoje ciało, doprowadzając je do normalności.
– Dziewczyny, teraz będziemy zmuszeni pozostawić was same, ale będziemy mogły w tym czasie na spokojnie się rozpakować. Sally pokaże wam pokoje, a o dwudziestej zejdziecie na kolacje – nawet nie wiedziałam, że zaraz obok Sandy, stała niezauważona Afroamerykanka w śmiesznym niebieskim fartuszku. Obejrzałam się jeszcze raz za siebie i gdy moje oczy w jakimś stopniu zostały zaspokojone podeszłam do przyjaciółki, a Chris w podobny sposób podszedł do swojego hmm? Wspólnika? Może będę miała sposobność, żeby porozmawiać z bratem w cztery oczy i dowiedzieć kilku rzeczy, a przynajmniej skąd u licha władał taką fortuną, bo spadek, spadkiem, ale trzeba umieć go także utrzymać i nie przetrwonić na jakieś głupoty.

—————–
Postanowiłam troszkę popracować nad Miłością do starszego i nieco ją ulepszyć, więc wyszedł mi całkiem innym pomysł, który zostawiam do waszego rozpatrzenia.

Dodał/a: Coori w dniu 2-06-2015 – czytano 2545 razy.
Słowa kluczowe: miłość pożądanie Coori

Komentarze (4)

Xxdnia 2015-06-04 17:21:13.

Fajny poczatek

Nymeriadnia 2015-06-05 15:16:20.

Świetne opowiadania, czy jest sposób by zkontaktować się z autorką?

wiktoriadnia 2015-06-06 08:42:11.

Super, wiesz jak mnie to zaciekawiło? pisz dalej!!! 😀

alexadnia 2015-06-07 23:31:31.

Po prostu. Świetne. Naprawdę mnie wciągnęło. Oczekuję na więcej.:)

Prosimy o nie dodawanie danych osobowych, adresów e-mail, numerów komunikatorów, numerów telefonów itp.

Komentarz do "Miłość do starszego ( TRZY SERCA ) cz.1."

(pole wymagane)

Leave a Reply

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.